pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
/ po grach

Chyba zapomniał już, jak dobre było tutejsze piwo. Przez te wszystkie lata, gdy pałętał się po świecie, miał okazję kosztować wielu trunków, ale żaden z nich nie dorównywał nawet w połowie temu, co serwowano w Lorne Bay, zwłaszcza w Rudd's. Nigdy nie był wielkim fanem Moonlight. O wiele bardziej odpowiadał mu klimat pubu na bagnach, w okolicy rzeki, w miejscu, do którego nie zaglądało tak wielu turystów, jak do tych bardziej eleganckich dzielnic miasta. I dobrze. Tu miał spokój. Tu nikt nie zwracał nawet na niego uwagi, a właśnie na tym mu zależało - na tym, żeby wtopić się w tłum, by nikt nie zadawał mu zbędnych pytań i by kolejna butelka piwa smakowała równie dobrze, co poprzednia.
Życzyłby sobie jeszcze jednej rzeczy. Tego, żeby wchodzący właśnie do lokalu Luke Winfield był już na tyle wstawiony, by nie chciało mu się znów doskakiwać do Josha z łapami. Przecież znów by oberwał. Na co mu to? No właśnie.
Mimo wszystko Martin za bardzo lubił ryzyko, by odpuścić sobie i nie dosiąść się do dawnego kumpla.
- Liam, tak? - celowo pomylił imię Winfielda. Przecież cierpiał na amnezję, mógł więc zapomnieć o tym, jak mężczyzna się zwał. - Mogę?
Wskazał na wolne miejsce obok niego. Zresztą, czy będzie prosił o pozwolenie? Ależ skąd. Po prostu odsunął nieco swój barowy stołek, wgramolił się na niego i skinął na barmana.
- Słuchaj... Źle wtedy zaczęliśmy. Chciałbym wyjaśnić kilka rzeczy. Ja stawiam - zapowiedział od razu. Niech Winfield zamówi sobie to, co chce. Josh i tak pewnie zasłużył sobie na to, żeby ogołocić go ze wszystkich pieniędzy, a przynajmniej takiej wersji zamierzał się dziś trzymać. Zamierzał udawać nieco zagubionego i próbować się z nim dogadać. Ciekawe tylko, czy ta sztuka mu się uda.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#42

Luke - o dziwo - miał ochotę pobyć dzisiaj sam. Miał do przemyślenia sporo rzeczy jakie ostatnio wydarzyły się w jego życiu - wypierdol od Cami, która jeszcze po wszystkim go przelizała, spotkanie z klientem z Shadow w szemranych interesach, w które wciągnął go jego manager klubu, a na dokładkę jeszcze całe szambo, które w życiu Luke'a było obecne już na stałe. Czyli na przykład niewyjaśniona sprawa z Joshem, Markiem czy jak się tam on obecnie przedstawiał. Winfield ostatecznie uniknął zjeby od ojca (bo po prostu unikał starego) i aferka w Winfield's Craft w końcu rozeszła się po kościach. Teoretycznie, bo jak widać Martin planował zostać w Lorne Bay na dłużej. Kwestią czasu było więc to, że panowie w końcu ponownie na siebie wpadną.
I faktycznie, do Rudd's Luke wszedł już trochę wstawiony, bo zaczął swój samotny maraton jeszcze w Shadow. Tam jednak znało go zbyt wiele ludzi i tym samym zawracało mu dupę, w tutaj był chociaż odrobinę bardziej anonimowy. Kiedy usiadł przy barze od razu zamówił piwo. Na widok dosiadającego się do niego Josha posłał mu spojrzenie pełne pogardy.
- Tak. Jestem Liam, mam 15 lat i trafiłem tutaj wchodząc do swojej szafy, w której był tunel czasoprzestrzenny pomiędzy moim i Twoim wszechświatem - odparł. - Widzisz, ja też mam bogatą wyobraźnię - prychnął pogardliwie. Na pytanie Josha, czy może się dosiąść, nie odpowiedział a jedynie wzruszył ramionami.
- Okej. Skoro stawiasz, to dla mnie będzie najdroższa whisky jaką macie w tym lokalu - oznajmił barmanowi. Tak, tak - Luke był złośliwym zakapiorem i nie zamierzał Joshowi niczego ułatwiać. Zwłaszcza, że przez niego dorobił się szwów i musiał - o zgrozo! - jechać do szpitala na tomografię. - No to słucham. Wyjaśniaj mi te rzeczy, Josh. Ups, sorry, Mark - teatralnie poprawił samego siebie, obracając się w kierunku byłego kumpla.

Joshua Martin
pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
Piwo? Tylko piwo? Josh spodziewałby się po nim co najmniej zastrzyku ze spirytusu i dwóch kresek na dobitkę, a tu tylko browarek? Słabo. A kiedy brało się pod uwagę wizję Luke'a o szafie, człowiek nabierał przekonania, że Winfield musiał być naćpany. Przytomny człowiek tak się nie zachowuje.
Gdyby mogli gadać wprost, powiedziałby pewnie, że podziwia wyobraźnię kumpla. Ba! Że podziwia to, iż Luke jest jeszcze w stanie wymyślać takie rzeczy! Uśmiechnąłby się pewnie pod nosem, zadrwiłby, ale w tym momencie nie mógł sobie na to pozwolić.
- Wyglądasz na nieco starszego - udawał, że ten niezręczny żart wyjątkowo go bawi. - Okej, niech będzie. Dla mnie to samo - zamówił dokładnie ten sam trunek. Co prawda spodziewał się, że Winfield poprosi o kolejne piwo, ale co poradzić? Nie miał karty. Te wydane na Josha zostały dezaktywowane już dawno temu. Miał tylko gotówkę, ale powinno jej wystarczyć na kilka kolejek. Najwyżej znów nieco się zadłuży. Historia znana i stara, jak świat.
- Keira zrobiła badania genetyczne. Okazało się, że Josh... No, że Josh to ja - westchnął. - Prawdopodobnie nigdy nie miałeś amnezji. I nie mówię tu o tym, że nie pamiętasz, gdzie zostawiłeś auto, ale... Mówię o prawdziwej amnezji. To horror.
Tak przynajmniej mu się wydawało. Nie miał pojęcia, jak to wyglądało, bo w tym momencie mocno improwizował. Czuł się nieco jak wampir, zjawa albo demon... O, demon to dobre określenie. Był niczym demon w przebraniu człowieka.
Ewentualnie człowiek w przebraniu demona.
- Wiem, że wszyscy przynosiliście znicze na mój grób. Nie mam pojęcia, jak bym się czuł na twoim miejscu. Czasem wydaje mi się, że jestem jakimś przebierańcem, ale... Okazuje się, że naprawdę jestem Joshem, którego znacie. Tyle tylko, że ja nie do końca wiem, kim jesteście wy.
Hehe, wiedział. Doskonale wiedział. Musiał tylko udawać, a to, że Keira mu wierzyła, działało tylko na jego korzyść. Sięgnął więc po cukierka z miseczki tuż obok miseczki z orzeszkami, po czym orzeszki przesunął bliżej obu panów. Skinął też na barmana na znak, że i za to zapłaci.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Josh nie był po prostu na bieżąco z życiem Luke'a, więc nie wiedział że Winfield od 5 lat był czysty. Ok, przynajmniej od twardych narkotyków. A dziwne słowa wypływające z jego otworu gębowego były wynikiem... no cóż, po prostu jego charakteru. Co prawda ćpanie i palenie gówna przez wiele lat pewnie miały na to jakiś wpływ, no ale niewyparzony język i butny charakter to Luke miał jednak zawsze.
Zignorował jego przytyk pogardliwym prychnięciem. No ale darmowy alkohol to darmowy alkohol. Darowanemu koniowi się nie zagląda, coś tam coś tam.
- No kurwa niesamowite - oznajmił z przesadnym nienaturalnym entuzjazmem. - Dalej Ci nie wierzę. Chcę żeby było to jasne. Możesz wciskać te bajki swojemu staremu, Keirze a nawet waszemu dzieciakowi, ale nie mi. Stary, przecież my razem godzinami gadaliśmy o tym w jaki sposób upozorowalibyśmy swoją śmierć gdyby nam się zaczęło palić koło dupy - wysyczał nieco glosniej niż zamierzał, więc zapobiegawczo rozejrzał się czy nikt go nie słyszał.
Wtedy, w stoczni, Josh na ułamek sekundy zdjął maskę i pokazał swoje prawdziwe oblicze. Oczywiście z braku pokory był przy tym przekonany, że nikt Lukowi nie uwierzy, bo ten nie należał do najbardziej wiarygodnych ludzi na świecie. A już na pewno nie w Lorne Bay. No i w sumie właśnie tak było.
- Dobra, załóżmy że na parę minut uwierzę w te bajki o smoku. To co się działo z Tobą przez cały ten czas? Co pamiętasz ze swojego życia po śmierci? - spytał, mając nadzieję że przyłapie Josha na jakiejś nieścisłości. Co by z tym zrobił? Prawdopodobnie nic, bo przecież to typowa sytuacja "słowo przeciwko słowu". Ale chciał przede wszystkim osiągnąć swoją własną satysfakcję, że sam jeszcze do reszty nie sfiksował i że słusznie stosował wobec Josha zasadę (bardzo) ograniczonego zaufania. Z pogardą spojrzał na podsuwane przez Martina orzeszki, jakby spodziewał się że były kumpel podsuwał mu jakąś trutkę na szczury.

Joshua Martin
pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
Dziur w mózgu nie zasypiesz tak szybko. Bo owszem, Josh w dalszym ciągu miał go za ćpunka i takiego... O, miał go za Pinkmana! Na pewno zrozumiesz analogię. Luke mógł sobie wmawiać, że jest już z nim lepiej, ale ćpun zawsze będzie ćpunem, a Martin zawsze będzie... Martinem.
- Nie wiem. Może faktycznie tak było - no, z tym planowaniem - ale jakie to ma znacznie, skoro nawet tego nie pamiętam? Równie dobrze mogłem planować lot na Księżyc.
Że też nie przyszło mu do głowy, że Luke ma długi jęzor, a gdy odpowiednio podleje się go alkoholem, to gotów był wygadać dosłownie wszystko, włącznie z tym, że panowie faktycznie uknuli kiedyś taki plan. Czego w nim nie było! Pościgi, wybuchy, krew, ciała, spadające z nieba nietoperze... Okej, nietoperza nie było akurat w ich fantazji, ale zdaje się, że jakaś gumowa zabawka z halloweenowych dekoracji w pubie właśnie spadła mu na głowę. Otrzepał się tylko, zaklął pod nosem i kątem oka zerknął na Winfielda.
- No właśnie niewiele pamiętam. Obudziłem się w szpitalu, nie miałem pojęcia, kim jestem, więc wyjechałem - wzruszył ramionami. - Myślisz, że mnie to bawiło? Że nie wolałbym zostać w mieście? Że nie wolałbym być przy dziecku? Cholera, ja nawet nie miałem pojęcia, że mam syna, ale co ty możesz o tym wiedzieć.
Nie znał tego uczucia. Jeśli oczekiwał, że uda mu się cokolwiek wyłapać z zachowania Josha, to prawdopodobnie zorientowałby się, że akurat o dziecku mówił szczerze. Był sukinsynem, zasługiwał na potępienie, ale akurat Josh Junior był jedynym elementem całej tej układanki, na którym mu zależało. To jedyna rzecz, jakiej nie przewidział. Nic dziwnego, że wiedza o posiadaniu pierworodnego syna nieco zatrzęsła jego idealnie zorganizowanym światem.
- Nie musisz mi wierzyć. Ważne, żeby Keira to zrobiła.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No nie wiem, nie wiem czy się cieszyć z tego porównania! Ale co racja, to racja - piętno uzależnienia już zawsze będzie gdzieś tam nam Lukiem tkwiło. Czasami kiedy spotykał kogoś znajomego sprzed lat, to ludzie dziwili się że Winfield jeszcze żyje albo że nie żyje w jakimś squocie. A tymczasem Luke wyglądał całkiem zdrowo, miał pracę i ubezpieczenie - no porządny obywatel z krwi i kości!
- Gdybyś powiedział, że dostałeś się do programu NASA i wyleciałeś na księżyc, to byłoby to dla mnie bardziej wiarygodne niż to że masz amnezję - skomentował posyłając mu ironiczny uśmieszek. Luke miał długi jęzor, wiadomo, ale akurat o tych planach nikomu nie mówił. Do tej pory nie widział potrzeby, bo prawdę mówiąc sam do końca nie wiedział jeszcze jak dealować z tą całą sytuacją z Joshem. No ale skoro Martin chciał gadać, to pogadają. Tylko reklamacji potem nie przyjmuję, ok.
- I co, nikt z policji nie zrobił badania nie wiem, linii papilarnych, uzębienia czy chuj wie czego, żeby ustalić Twoją tożsamość? Powinieneś dopracować takie szczegóły, stary - oznajmił niby służąc dobrą radą, ale z jego ust sączył się sarkazm. - Blaaah, błagam, nie wyskakuj mi tu teraz z argumentem, że nie wiem nic o życiu, bo nie mam bachora - wzdrygnął się, bo akurat Luke do Josha - w przeciwieństwie do Keiry - nie podchodził emocjonalnie. Nie miał zamiaru teraz się tu nad nim litować ani z nim cackać. - Gdybyś się zainteresował w jakim stanie zostawiłeś żonę, to byś się, kurwa, dowiedział że twoi zawodnicy zostawili jej po tobie pamiątkę w macicy - o tak mu powiedział odnośnie jęczenia o odkryciu przez Josha, że ma syna. Zero litości, za to 100% jadu. Nie ma za co.
- Bo Keira to zakochana naiwniaczka. Łyknęłaby wszystko, co byś jej powiedział - o i jeszcze Kerię podsumował przy okazji. Może w oczach Martina Luke miał przećpany mózg - co tylko działało na korzyść Luke'a. Bo tymczasem Winfield był dużo sprytniejszy niż Joshowi mogło się wydawać i chciał Josha po prostu sprowokować do szczerości. A że Luke to cham i prostak, to wszystkie chwyty dozwolone.

Joshua Martin
pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
Tak. W długi i niewyparzone jęzor Winfielda nie wątpił chyba nikt, kto go znał. Josh nie spodziewał się miłych słów. Nie liczył też na to, że kumpel rzuci mu się w ramiona. Był przygotowany na obelgi i złe słowa, a także na dochodzenie, więc w zasadzie miał chyba w zanadrzu gotową odpowiedź na każde dociskające pytanie. W razie czego znów spuści Luczkowi wpierdol i zasłoni się amnezją. Jakby na to nie patrzeć, miał już w tym wszystkim wprawę.
- Ale co, ty mnie o to pytasz? Pogadaj z glinami, bo ja naprawdę niewiele z tego pamiętam.
Może i coś tam mu robili, ale w razie czego zawsze mógł powiedzieć, że był w szoku. Kto udowodni mu, że było inaczej? Kto będzie to drążył? Halo! Przecież gliny uznały go za zmarłego! Jaki on miał w tym udział? Żaden, bo leżał wtedy w szpitalu!
Okej, wiadomo, że miał w tym jednak spory udział, ale wszystkie postronne osoby znały wersję oficjalną i nie miały chyba powodu, by przestać w nią wierzyć. Trzymamy się jej, walczymy o jej utrzymanie.
- A masz? Może wymienimy się doświadczeniami?
O, Luke mógłby opowiedzieć mu o tym, czy dziecko lepiej śpi po mecie, czy po koce, czy Saul Goodman jest dobry w walce o unikanie płacenia alimentów, zapewne poradziłby też Joshowi, które pieluchy są najlepsze, czy warto chować hajs w wentylacji w pokoju dziecka lub na jakim odwyku najlepiej się zaszyć, gdy człowiek chce ukryć się przed światem. Pierdolenie.
- Wyobraź sobie, że gdybym tylko pamiętał, że mam żonę, to od razu bym się tym zainteresował - aż musiał wypić nieco więcej, niż tylko jeden łyczek swojego alkoholu. - Wiem, że po tylu latach nie jestem już tym facetem, w którym zakochała się Keira, ale nie ze swojej winy.
Bo to wina jego wierzycieli. Gdyby nie oni, Josh nie musiałby przed nikim uciekać.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
W zasadzie Luke'owi było już wszystko jedno. To Josh sam się do niego dosiadł - Luke tylko przyszedł sobie grzecznie wypić piwko i pokontemplować swoje życie. Winfield nie planował przecież żadnej krucjaty przeciwko Martinowi, ale skoro już gadali - nie miał zamiaru być dla niego sztucznie miły. No i trochę jednak był ciekawy, co były kumpel ma mu do powiedzenia - kto wie, może nawet się pogodzą i będą w stanie wypić razem po szociku na zgodę?
Luke puknął się palcem w czoło słysząc słowa Josha. Ta, już zawija kiecę i leci grzecznie pogadać sobie z psiarnią o wypadku jakiegoś chujka, z którym teraz pił piwo.
- Kurwa, nie rozumiesz co się do Ciebie mówi? Mówię, że nie trzeba mieć bachora, żeby ogarniać że nie zostawia się swojej dupy z takimi długami. No kurwa, stary, to trochę jednak niemęskie - stwierdził, niewinnie wbijając Martinowi szpilkę. Akurat męską dumę obaj mieli rozwiniętą na podobnym poziomie. Luke'a to by zabolało, gdyby ktoś powiedział mu, że jest niemęski, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że Joshowi skoczy gula. A Luke najlepiej spał po mecie, jakby ktoś pytał.
- Dobra, bo już mnie zanudzasz tym teatrzykiem. Opowiedz mi lepiej, czy ta naiwniara przyjęła Cię z powrotem i czy będziecie teraz bawili się w szczęśliwą rodzinkę. Ty, a może wybierzemy się kiedyś z Wami, Elaine i Tomem na wspólny niedzielny obiadek? - obrócił się w stronę Martina i odpalił papierosa. Oczywiście po zaciągnięciu się wypuścił z ust dym prosto na twarz Josha. - No cóż, już wtedy nie była zajebiście rozgarnięta, więc teraz masz u niej mocne szanse - skomentował. No nie lubił Keiry, co tu dużo mówić. A teraz też nie przepadał za Joshem, więc chętnie porzuca mięsem w ich stronę.
- Mieszkasz teraz u swojego starego? - spytał zaciekawiony. W sumie ciekawe, jak sobie teraz żył Martin. Czyli człowiek, który z gościa który miał w pewnym momencie wszystko, stał się żałosnym typem, który być może żył na garnuszku ojca. Ale z tego co pamiętał Kenneth był przez większość życia wpatrzony w synalka jak w obrazek, więc taki scenariusz był całkiem możliwy.

Joshua Martin
pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
Istniało jeszcze jedno rozwiązanie: Luke mógł być miły tak po prostu. Co mu szkodziło?
Prawdopodobnie wszystko, hehe.
- Sam jesteś, kurwa, niemęski - rzeczywiście trochę go to dotknęło. - Ty naprawdę myślisz, że zrobiłem to specjalnie? Że zostawiłem Keirę i miałem w dupie to, co się z nią działo? Że teraz przyjechałem i mogę sobie beztrosko żyć, bo spłaciła moje długi? Ty jesteś jakiś popieprzony.
Zdecydowanie był. Miał również rację, ale tego Josh akurat nie będzie mógł powiedzieć głośno, bo przecież tylko idiota będzie przyznawał się ludziom do tego, co zrobił źle. Tyle tylko, że Martin wcale nie sądził, że zachował się wtedy źle. Zrobił to, co musiał, by chronić samego siebie. Cała reszta nie miała dla niego znaczenia.
- Nie mów tak o niej, okej? - posłał mu groźne spojrzenie. Już i tak był wystarczająco pobudzony wcześniejszymi słowami Luke'a, więc teraz, kiedy ten obrażał jego małżonkę, Josh po prostu mógł nie wytrzymać. - Żebyś zjadł z nami obiad, ktoś musiałby cię zaprosić.
On na pewno tego nie zrobi. Bez przesady. Kto chciałby jeść rodzinne obiadki z narkomanem? Zresztą, on, Keira, Tom i Elaine to dwie pary. Z kim przyszedłby Luczek? Z koleżanką z ćpalni? O nie nie. Josh zdecydowanie nie pozwoli na to, żeby ktoś taki obracał się w otoczeniu jego syna. Niezbyt podobało mu się również to, co Winfield mówił o jego ojcu. Fakt, Kenneth był stary, ale tylko on mógł tak o nim mówić. A to, co wygadywał o Keirze... Fakt, nie połapała się w jego kłamstwach, ale Luke zdecydowanie przegiął. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie Josh po prostu wstał ze swojego stołka i stanął obok Winfielda, niemalże nad nim wisząc.
- Prosisz się o kolejny wpierdol.
Czyżby dawny kumpel znów chciał oberwać tak, jak wtedy, w stoczni Winfieldów.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke z triumfalnym uśmieszkiem obserwował narastające poirytowanie Josha. W prowokowanie ludzi zdecydowanie umiał najlepiej, a ich złość była niczym miód na jego duszę.
- Wow. Wiesz, dopiero jak powiedziałeś to wszystko na głos, to dotarło do mnie jakie to wszystko skurwysyńskie z twojej strony. Ale tak, myślę że tak właśnie było - przytaknął wzruszając ramionami. Mimo tego, że Josh naprawdę wczuł się w rolę, Luke wiedział, po prostu wiedział że typ kłamie. W tym momencie nie żywił już do starego kumpla nawet cienia sympatii, przez co nie miał żadnych klapek na oczach tak jak Keira. W zasadzie Winfield nie mógł jej za to winić - jej naiwność wynikała pewnie z tego, że kochała i tą całą miłością była po prostu zaślepiona.
- Spoko. Dobrze, że z Tomem i Elaine mam teraz zajebiste relacje - odparł nonszalancko. O ile z Elką zawsze mieli dobre relacje, tak z Tomem bywało różnie. Oczywiście zawsze była między nimi braterska miłość, ale niespodziewany wyjazd Toma na misję bardzo dotknął również jego młodszego brata. Zwłaszcza, że Tom wyjechał w okresie życia Luke'a, kiedy ten wyszedł z nałogu i ledwo pozbierał się po przedawkowaniu przez jego ówczesną pannę. Luke był poniekąd wściekły na Toma, że zostawił z dnia na dzień nie tylko żonę, ale i jego. Znowu miał poczucie, że ktoś ważny go tak po prostu opuścił. No ale co Josh mógł wiedzieć o tym, przez co przechodził Luke, skoro ten to dopiero miał wyjebane na wszystkich.
Kiedy Josh wspomniał o wpierdolu, Luke wstał ze swojego stołka, głośno nim przy tym szurając nim po podłodze i tym samym zwracając na nich uwagę klientów baru siedzących najbliżej tej dwójki.
- Hej! Spokój tam albo zaraz obaj stąd wywalacie - fuknął na nich jeden z barmanów, który najwyraźniej wyczuł intencje panów. Luke i Josh jeszcze przez chwilę mierzyli się wzrokiem, po czym Winfield ponownie zajął swoje miejsce i chwycił swój kufel.
- Stary, powinieneś brać coś na uspokojenie. Jestem po prostu ciekaw jak tam sobie teraz żyjesz po tym powrocie z zaświatów - oznajmił już bez zbędnych emocji.

Joshua Martin
pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
- No to gówno myślisz.
Ot, cięta riposta. Co innego miał powiedzieć? Przecież do niczego się nie przyzna, nawet gdyby go kroili, więc jedyne, co mu pozostało, to zrobić z Luke'a idiotę. Uwaga, ważne, to wcale nie jest takie trudne zadanie. Przecież już i tak spora część ludzi ma o nim takie zdanie, trzeba więc tylko wszystko odpowiednio ubarwić. Chyba nawet miał już w głowie pewien plan, jak to osiągnąć. Ale ciii, na tym etapie musi to jeszcze pozostać pilnie strzeżoną tajemnicą.
- Dziwne. Keira mówiła mi coś zupełnie innego. Chyba że... Cholera. Chyba nie powinien mówić ci o tym, że utrzymują z tobą jakiekolwiek relacje, bo jesteś bratem Thomasa, bo gdyby nie to, byłbyś dla nich tylko zwyczajnym ćpunem, na którego nie powinno się zwracać uwagi.
A i owszem - Josh uznał, że fajnie będzie wszystkich ze sobą skłócić i podkopać ich wzajemne zaufanie. Ale czy wszystko to, co mówił, było kłamstwem? Czy aby na pewno Elaine zaprosiłaby narkomana na wspólny obiad? Czy Keira chciałaby usiąść przy jednym stole ze szwagrem bliźniaczej siostry, który zdecydowanie nie pałał miłością w stosunku do jej osobistego małżonka? Po czyjej stronie stanie? Czy Luke naprawdę przyszedłby i zaryzykowałby wielką awanturę, która, być może, sprawi, że siostry przestaną ze sobą rozmawiać? Kogo to będzie wina?
Podpowiedź - na pewno nie Josha.
Jego wina nie było również to, że Winfield go wkurzał. Niech fika. Niech podskakuje. Wystarczy, że Martin wyprowadzi jedno uderzenie, a znów trzeba będzie podnosić Luke'a z parteru.
- To tylko drobne nieporozumienie, szefie - rzucił w kierunku barmana. Poklepał nawet dawnego przyjaciela po ramieniu, być może odrobinę za mocno (adrenalina musiała znaleźć jakieś ujście), ale zdaje się, że to wystarczyło, by obsługa dała im spokój. - Żyje mi się mniej więcej tak samo, jak tobie zaraz po tym, jak posłałeś w zaświaty swoją laskę.
Nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. Musiał wbić mu... Nie. To nie była delikatna szpileczka. To był cios wymierzony prosto w serce cholernie długim i ostrym szpikulcem do lodu. Sam zaczął. Sam go sprowokował.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke był świadomy tego, że niestety dla większości znajomych czy generalnie - ludzi z jego środowiska - był tylko ćpunem z przepalonymi zwojami. I choć nie wiem jak bardzo chciałby pokazać światu, że się ogarnął, ta łatka już chyba nigdy się od niego nie oderwie. No, przynajmniej nie mógł już przynieść nikomu jeszcze większego rozczarowania. Było to całkiem wygodne - stan, w którym nikt od Ciebie niczego nie wymaga.
Mimo wszystko słowa Josha go zabolały. Zmrużył oczy i ledwo powstrzymał się od tego, żeby znowu rzucić się na niego z łapami.
- Musicie w chuj nie mieć o czym gadać, skoro ledwo co wróciłeś do miasta i omawiasz ze swoją żonką moje życie. Trochę to smutne. I żałosne - prychnął pogardliwie łapiąc za kufel, aby dać sobie chwilę na uspokojenie się.
No kurwa, nie mógł znowu dać się sprowokować i rzucić się na niego. Ich ostatnie starcie kiepsko się dla niego skończyło. O ile w dupie miał Keirę, tak jednak Elka była jedną z najbliższych mu osób. Dlatego bolała go myśl, że może o nim mieć takie zdanie. Byłby zdziwiony? No nie, bo przecież ona spędzała z nim mnóstwo czasu po śmierci Erin, kiedy sam cierpiał na syndrom odstawienia i pewnie nie raz rzygał przy szwagierce a potem błagał ją na kolanach, żeby dała mu jakąś małą działkę, ostatni raz.
No właśnie. Erin. Z jednej strony ten temat był dla niego zamknięty, ale z drugiej - jej imię działało na Luke'a jak trigger uwalniający w nim najgorsze instynkty. Dlatego kiedy Josh wspomniał o posłaniu jej w zaświaty, faktycznie poczuł wręcz fizyczny ból w klatce piersiowej. Poczuł narastającą wściekłość, po stokroć razy większą niż wtedy, kiedy zobaczył go wtedy po raz pierwszy w stoczni ojca.
- Coś Ty powiedział, chuju? - znowu wstał, a taboret na którym siedział z hukiem się przewrócił. Chwycił Josha za kołnierz i przygwoździł go do ściany, krzycząc mu prosto w twarz. - Odszczekaj to! Odszczekaj to, Ty spierdolino! Co Ty, kurwa, możesz wiedzieć! - i tak darł się na byłego kumpla, aż w końcu dwójka gości zaczęła go od niego odciągać. Luke o oczywiście wyrywał im się jak oszalały, więc faceci zaczęli powoli prowadzić go w stronę wyjścia.

Joshua Martin
ODPOWIEDZ