zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#1

- Chryste – jęknęła wywracając oczami, umierający ludzie zawsze byli tacy męczący. Starała się jak mogła, by nieco urozmaicać sobie czas spędzony ze swoimi ofiarami, ale niestety w większości byli mało rozmowni i rozrywkowi. Irytowało ją to. – Jak myślisz powinnam zamówić zieloną czy niebieską sukienkę... zobacz, w której byłoby mi lepiej?? – Zapytała pokazując skrępowanemu mężczyźnie. – Mam randkę w weekend, mam nadzieję, że zdąży dojść – Ciężka sprawa, nie mogła sie zdecydować co byłoby dla niej lepsze. Często miała problem z podejmowaniem decyzji, szczególnie tych rozsądnych. Najlepiej jej szło robienie wszystkiego na żywioł, spontanicznie. – Przestań wyć i pomóż mi wybrać – nie mogła już słuchać tych błagań i prób przekupstwa, którymi zazwyczaj była raczona przez ofiary. Denerwowało ją to, a nie lubiła się denerwować. W końcu złość piękności szkodzi. – Zielona czy niebieska!? – Zadała pytanie trochę głośniej łapiąc drania za włosy odciągając mu głowę do tyłu, aż w końcu raczył jej w miarę logicznie odpowiedzieć. – Tak, też uważam, że niebieska, będzie mi pasować do oczu… dziękuję bardzo – Ucieszyła się, że podejmowanie decyzji ma z głowy, a później zgrabnie przecięła mężczyźnie szyję swoim podręcznym scyzorykiem. Zrobiła kilka kroków, by usiąść sobie naprzeciw wykrwawiającego się mężczyzny, włączyła swoją ulubioną piosenkę Toto-Africka i zaczęła zamawiać sukienkę nucąc sobie pod nosem. Wybrała opcję z dostawą do najbliższego paczkomatu, bo zawsze to dobrze się przejść, szczególnie w tak pięknym kraju jak Australia. – Umarłeś już? – Zapytała patrząc na typa jak już sobie wszystko ogarnęła, a później wstała z zimnej podłogi i podeszła do ciała starając się nie ubrudzić w kałuży krwi. – Najs… - Mruknęła sprawdzając puls, którego już nie było. Uśmiechnęła się więc dumna z siebie i zaczęła się powoli zbierać do wyjścia. Była już przy drzwiach wyjściowych, gdy usłyszała jakieś dziwne odgłosy z pomieszczenia, w którym jeszcze chwilę temu się znajdowała. Podejrzane… nie wierzyła w duchy, chociaż byłoby to mocno zabawne i ekscytujące gdyby rzeczywiście ktoś zza grobu chciałby ją zabić. Musiała sprawdzić, była jak te wszystkie blond idiotki na horrorach. Chuj. Powoli i cicho wróciła się do pokoju i trochę się skrzywiła widząc jakąś babę majstrującą przy jej starym dziadzie. – EJ, to mój trup, ogarnij sobie własnego – Rzuciła, bo halo, nie lubiła, gdy ktoś próbował coś działać przy jej zwłokach. – Trochę szacunku do zmarłych… - czy miała kobietę za nekrofilkę? Chyba tak.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
#2

Sameen nie byłaby sobą, gdyby do zleconych jej misji nie podeszła profesjonalnie. Była wybredna w wybieraniu odpowiednich kontraktów. Nie chodziło o trudność w wykonaniu zadania. Tego nigdy się nie obawiała. Lubiła wyzwania. Bardziej chodziło o kwestie finansowe. Nie brała kontraktów, które nie były opłacalne. Szanowała swój czas, a zawód ten wykonywała tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Nie zależało jej na niczym innym.
Swój kolejny cel obserwowała od paru tygodni. Zdążyła w tym czasie podłapać trochę języka polskiego, udało jej się nawet zdobyć pracę na stanowisku sprzątaczki biurowej. Odkurzając biurowiec po godzinach pracy udało jej się przejrzeć biuro Waldemara Grzeszczaka, który był jej kolejnym celem. Chciała go poznać bliżej, żeby zlecenie było bardziej intymne. Możliwe, że brakowało jej kontaktów z innymi ludźmi, więc tworzyła je ze swoimi ofiarami. Dzień przed wykonaniem zlecenia ulokowała się z karabinem snajperskim naprzeciwko budynku, w którym pracował Grzeszczak. Jeszcze nie wiedziała jak chciała zakończyć jego marne życie. Niestety chwiejący się żuraw nie był odpowiednim miejscem do oddania pewnego strzału. Szczecin był zbyt wietrznym miastem. Musiała zadanie przełożyć na jutro.
Praca w załodze sprzątającej pozwoliła jej poznać pracę ekipy i jej rozkład. Wiedziała kiedy i jak pracują. Wiedziała też, że Waldemar był chujowym człowiekiem i poganiał sprzątające Ukrainki jakby samo przebywanie z nimi w jednym pomieszczeniu było uwłaczające. Ubrała czarny strój taktyczny, który zwieńczyła kominiarką. Nie mogła ryzykować tego, że któraś ze sprzątaczek mogła sobie zrobić niespodziewaną przerwę i tym samym ją rozpoznać. Nie przepadała za tworzeniem przypadkowych ofiar. Na żebrach była uzbrojona w cztery nieduże noże, na udzie miała zapasową broń. Dłonie zaciskała na multi calibrze wyposażonym w tłumik. Na odpowiednie piętro dostała się schodami awaryjnymi. Upewniając się, że teren na piętrze jest czysty zdjęła kominiarkę i schowała ją do kieszeni.
Zaskoczył ją kobiecy głos, który usłyszała. Żadna z Ukrainek nie mówiła biegle po angielsku, Grzeszczak nie pracował blisko z kobietami. Wchodząc w głąb biura zauważyła porozrzucane przedmioty, zaczęła powoli łączyć kropki, które układały się w piękną całość. Znowu to samo. – Kurwa… - mruknęła widząc Grzeszczaka skrępowanego. Podeszła do niego i nie musiała nawet sprawdzać pulsu. Widziała, że nie żył. Bąbelki krwi w kącikach jego ust były jeszcze świeże.
Wycelowała pistolet w kobietę. –W końcu. – Warknęła mogąc spojrzeć jej w twarz. Która to już z kolei misja, którą jej spierdoliła? – Ty głupia pizdo. – Zabezpieczyła broń i schowała ją do kabury. Ruszyła w stronę kobiety, tą chciała zabić własnymi rękoma. Z tego czerpałaby najwięcej satysfakcji.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Ona była inna. Nie robiła wielkich podchodów, nie zastanawiała się tygodniami jak powinna się zachowywać i z kim zakolegować żeby złapać cel… ona go po prostu łapała. Znajdowała sposobność na spotkanie, nie musząc się zakradać tygodniami. Nie uczyła się też języków jakoś specjalnie, miała do nich talent, potrafiła dość szybko wyłapać słowa i odpowiedni akcent. Tak samo jak była naprawdę dobrą aktorką i starała się zapamiętywać wyraz ludzkich emocji, który mieli wypisane na twarzach. Różne miny, różne rodzaje śmiechów czy zawstydzenia. Potrzebowała tego, bo czasem musiała udawać kogoś innego. Lubiła się przebierać, być raz krwawą kelnerką, raz morderczą panią toaletową. Nigdy jednak nie pierdoliła się z zadaniem dłużej niż dwa dni. Bez przesady… po co miała się przemęczać? Wpadała, robiła swoje czerpiąc z tego satysfakcję, lubiła swoją pracę, mogła być w niej kreatywna i pokazać swoje zdolności, chociaż trochę brakowało jej owocowych czwartków i karty Multisport.
W obecnej sytuacji brakowało jej tylko wyjaśnienia kim jest tajemnicza osoba, którą zastała w zakrwawionym pomieszczeniu… dopiero, gdy kobieta się odwróciła to zdała sobie sprawę z kim ma do czynienia. Tak mniej więcej oczywiście, bo za wiele o niej nie wiedziała, teraz już wiedziała, że ma szalenie zajebiste ciało i oczywiście Inej nie byłaby sobą gdyby nie zlustrowała jej szybko wzrokiem. – Ugh… nie bądź taka dramatyczna – Wywróciła oczami, bo po co te nerwy? – Och, chcesz zrobić z tego sprawę personalną? – Powiedziała wyraźnie rozbawiona całą tą sytuacją, ale zanim kobieta zdążyła do niej podejść Inej wyciągnęła pistolet, który miała schowany za paskiem i wycelowała nim w swoją koleżankę po fachu. – Słuchaj, nie zmuszaj mnie do tego, bo naprawdę byłoby mi bardzo przykro gdybym musiała Ci strzelić w łeb, szkoda żebyś się wymieszała z krwią tego… - nie pamiętała jak się ten człowiek nazywa więc tylko skinęła głową w jego stronę żeby zrozumiała o kogo jej chodzi w tym momencie.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sam była szkolona do takiego życia odkąd tylko pamiętała. Była pozbawiona jakichkolwiek odruchów ludzkich. Kiedy była zbyt ludzką to jej przełożeni robili jej po prostu pranie mózgu i torturowali ja tak długo aż w końcu na nowo zamieniała się w bezmyślna maszynę do zabijania. Budując armię, od swoich podwładnych wymagali perfekcji. Uczyli ich jak się poruszać w cieniu, jak się dostosowywać, jak wyłapywać kłamców, jak wydobywać informacje, jak zabijać. Sameen wiedziała, gdzie zadać cios, żeby ofiara cierpiała i była bardziej skłonna do podzielenia się tajnymi informacjami. Wiedziała też jak zabić, żeby zrobić jak najmniejszy bałagan. Musiała do tego poznać swoją ofiarę i jej nawyki, unikała świadków i niepotrzebnego syfu.
W tym przypadku niepotrzebnym syfem była młoda kobieta stojąca na przeciwko niej. Sameen zdawała sobie sprawę z jej istnienia. Słyszała o niej, zanim ich drogi się skrzyżowały. Ich światy wcale nie były takie małe. Ludzie dużo mówili. Gdyby Sam miała więcej czasu to z pewnością sama zajęłaby się tropieniem kobiety. Nie lubiła jak ktoś wpierdalał się w jej misje, a to nie był pierwszy raz kiedy przychodziła już na gotowe miejsce zbrodni. - Nie. Ty zrobiłaś z tego sprawę personalna kiedy zaczęłaś się wpierdalać w moje kontrakty. - Nie wierzyła, że to były czyste przypadki. Albo pracowały dla dwóch różnych organizacji, które jakimś cudem polowały na tych samych ludzi, albo pracowały dla jednej organizacji, która im nie ufała i wysyłała dwie zabójczynie na jedno miejsce zbrodni. Profesjonalistkę i psychopatkę.
Nie przeraziła ja broń wycelowała prosto w jej czoło. Nie był to pierwszy raz kiedy w nią celowano. Poza tym, sekretem panny Comstock było to, że ona śmierć przywitałaby z otwartymi ramionami. Czekała na nią, pragnęła jej. - Gdybyś chciała mnie zastrzelić to zrobiłabyś to już dawno. - Powiedziała nie przerywając swojego kroku i idąc wprost na blondynkę. Przez chwilę chciała sięgnąć po nóż i rzucić nim w rywalkę, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Zamiast tego podeszła na tyle blisko, że lufa pistoletu kobiety dotykała jej czoła. - Powinnaś mnie zastrzelić kiedy miałaś do tego okazję. - Oznajmiła i po zakończeniu swojej wypowiedzi wymierzyła kobiecie szybki cios prosto w nos. W tym samym momencie rozbroiła ja i odrzuciła pistolet daleko za siebie. Chciała zrobić z tego sprawę personalna. Chciała ją udusić.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej nie była idealna. Była szkolona, była szpiegiem, była w bojówkach, była w więzieniu. Umiała o siebie zadbać, umiała przetrwać i umiała zabijać. Czy bała się tego, że zostanie złapana? Nie. No, bo co miała do stracenia? Wiedziała za wiele o tajnych operacjach, by pozwolili jej zgnić w więzieniu, pewnie po prostu by ją zabili i tyle… nie martwiła się tym. Czerpała z życia tak dużo jak można było, a skoro miała dużo hajsu, to chyba tylko adrenaliny jej brakowało. Dlatego nie zabijała tak po prostu, to byłoby za łatwe. Lubiła robić dookoła siebie zamieszanie, chciała być zauważona, nawet jeżeli jej pracodawcom nie zawsze się to podobało, na co jednak zazwyczaj przymykali oko.
- To tylko interesy, nie moja wina, że jesteś taka powolna – wywróciła oczami, bo przecież to była jej praca. Nic więcej. O nic więcej nie chodziło. Nie wybierała tych misji specjalnie. Takie dostawała i tylko i wyłącznie dlatego się tu spotykali. – No właśnie, nie chcę Cię zastrzelić, ale nie będę mieć nic przeciwko jeżeli mnie do tego zmusisz – jeżeli tak bardzo chciała spotkać się ze stwórcą to Inej mogła jej w tym pomóc. Cała przyjemność po jej stronie! Niestety blondynka bardzo nie lubiła obrywać w nos. Skrzywiła się lekko, ale i tak z jej ust wydobył się śmiech. Nie panowała nad tym. Wierzchem dłoni wytarła krew, która zaczęła wydobywać się z nosa. – Mam randkę w sobotę, jak ja się z tego wytłumaczę!? – Warknęła, bo teraz to już była zdenerwowana. Wzięła głęboki oddech i złapała kobietę za rękę wykręcając ją jej, a później podcięła jej nogi, tak by ta padła na kolana prosto w kałużę krwi. – Za Ciebie mi nie zapłacą… tym razem – prychnęła i puściła ją, bo nie po to tu przyjechała. – Powinnaś zaspokoić moją ciekawość… dlaczego jesteś taka nudna? Nic ciekawego. Proste strzały, przecięcia… zero fantazji – powiedziała i przeszła przez pomieszczenie tak, by stanąć za ciałem martwego mężczyzny. – Naprawdę chcemy to wiedzieć, umieramy z ciekawości – dodała pochylając się tak, by jej głowa znalazła się obok zakrwawionej głowy faceta, którą złapała w ręce i zaczęła nią kiwać, na potwierdzenie swoich słów. – On już nie wytrzymał presji – wzruszyła ramionami, a że typ był przywiązany do krzesła obrotowego to popchnęła go w stronę kobiety.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skrzywiła się, bo co to kurwa miało znaczyć, że jest powolna? Nie była powolna. Działała skrupulatnie. Zbierała informacje i obserwowała zachowanie ofiary, badała wszystko, a jak już decydowała się na zakończenie misji to robiła to szybko. Działała też tak, że po zakończonej robocie nie miała żadnego sprzątania. Po prostu robiła swoje i wychodziła. No chyba, że bawiła się w torturowanie, albo akcje z nożem, te potrafiły narobić jej trochę sprzątania. Ale lubiła też po sobie posprzątać, bo wiedziała, że nikt nie zrobi tego lepiej niż ona. - Dlaczego robić rozpierdol i zwracać na siebie uwagę? Działamy w cieniu. - Wypowiedziała mantrę, którą jej wmawiano od dziecka. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że nie wszyscy, tak jak ona, byli zmuszeni do takiego życia i że byli do niego trenowani dosłownie całe życie. Myślała, że jest pełno takich organizacji i wszystkie działały w ten sam sposób. - Zrób to. - Prowokowała ją, chociaż bardziej ją ciekawiło dlaczego kobieta nie chciała jej zabić. Przecież były rywalkami. Sam została trochę wytrącona z równowagi. Nie spodziewała się śmiechu po zadanym przez siebie ciosie. Zdążyła tylko zmarszczyć brwi w zdziwieniu, w następnej sekundzie leżała na podłodze, w krwi. - Nie dożyjesz soboty. - Syknęła wkurwiona i podniosła się powoli zerkając na swój upierdolony strój. Niełatwo było wyczyścić krew, jeszcze z czegoś takiego. Sięgnęła do niewielkiej kabury przy prawym biodrze i wyjęła stamtąd jabłko, które było pokryte plamkami krwi. Przeklęła i rzuciła nim w nieznajomą. Trafiła ją w ramię.
- Bo taką mam misję. - Przecież nie będzie się tłumaczyć wariatce. Jej celem jest zamordowanie wyznaczonej osoby i niepozostawienie po sobie żadnych śladów. Tak działała już kilkanaście lat i była niewykrywalna. Dopóki nie pojawiło się to dziecko, które miała przed sobą. Nie żeby kiedykolwiek jej obecność naraziła ją na wykrycie. Po prostu pierdoliła wiele spraw.
Nie spuszczała wzroku z kobiety. Nie potrafiła nawet ukryć swojego przerażenia widząc jej zachowanie. A prawda jest taka, że Sameen rzadko kiedy się bała. Nie była już taka pewna tego, czy rzeczywiście chce ją zabić rękoma. Powoli sięgnęła po broń z kabury i wycelowała nią w blondynkę. - Kto cię po mnie przysłał? Dla kogo pracujesz? - Sameen zdążyła narobić sobie wielu wrogów odkąd zaczęła pracować dla siebie samej. Wielu ludzi zaczęło się jej bać, bo w końcu była maszyną do zabijania, która uwolniła się spod wpływów ludzi, którzy ją stworzyli. Z drugiej jednak strony nikt nie lubił takiej niesubordynacji ze strony podwładnych. Ktoś w końcu musiał się na nią wkurwić i nasłał na nią... psychopatkę. Dziwne. - Jest na mnie zlecenie? - Zapytała i chciała oddać strzał w głowę Waldemara, ale jej przeciwniczka była szybsza. Galanis kopniakiem odrzuciła krzesło jadące w jej stronę. Waldemar się wyjebał, ale na to Sam nie zwróciła uwagi. Skupiła się po raz kolejny na kobiecie. -Strzelę. - Ostrzegła ją.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Wywróciła oczami. – Nie chcesz być doceniania? W pracy czasem trzeba się zabawić, zresztą gdzie Twój zew przygody? Ta adrenalina, gdy wychodzisz w ostatniej chwili zanim przyjedzie policja – lubiła życie na krawędzi. Trzeba było sobie urozmaicać jakoś czas pracy. Inej robiła to tak jak potrafiła. – Nie kuś – odpowiedziała, bo nie potrzebowała zbyt wielu argumentów, by w końcu podciąć jej tętnice i patrzeć jak się wykrwawia, nawet to sobie wyobraziła i się uśmiechnęła. – Ohhh... nie rzucaj słów na wiatr, bo nie lubię niespełnionych obietnic – westchnęła, bo szczerze wątpiła w to, by była w stanie ją zabić. Wielu próbowało i jeszcze nikomu się nie udało, chociaż gdyby mogła wybrać to rzeczywiście mogłaby to być blondynka, zginąć z rąk ładnej kobiety to nie taka wielka ujma. – Kurwa – warknęła czując jak metalowe narzędzie trafia ją w ramię i wbija się w mięsień. – Jezu kicia... chyba nie tu się celuje jak kogoś chcesz zabić, mam się nauczyć? – zapytała wyciągając ze swojego ramienia jabłko, krzywiąc się przy tym ostro, a później odrzuciła je gdzieś na bok.
- Przestań, nie jesteś moim celem, dlatego jeszcze żyjesz... zrób mi przysługę, jak kiedyś będziesz miała mnie zabić to nie przystawiaj się do mnie przez trzy tygodnie – tak chciała ja tym trochę wyprowadzić z równowagi, a później wpatrywała się w nią nawet nie mrugając. – Spróbuj, strzel, a jestem pewna, że sama nie dożyjesz soboty – była chroniona i to dość dobrze, zbyt wiele ich kosztowała. – No dajesz, na co czekasz? – Zapytała pochodząc do kobiety spokojnym krokiem brodząc w kałuży krwi Waldemara. – No zrób to, zaryzykuj, co Ci szkodzi – stanęła rozkładając ręce na boki i ją obserwując, czuła jak krew ze zranionego ramienia spływała jej coraz niżej. Nagle zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. – Zgłodniałam – rzuciła patrząc prosto w lufę jej pistoletu.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zmarszczyła brwi. - Za co? - Jeszcze kiedyś jej na tym zależało, żeby być docenianą. Jeszcze parę lat wcześniej cieszyła się z każdej, nawet małej pochwały z ust swojego opiekuna. Teraz? Kiedy była samodzielna i działała tylko i wyłącznie dla siebie, nie potrzebowała tego by być docenianą. Miała wyrobioną reputację, ludzie byli zainteresowani jej usługami. Robiła to, bo nie znała innego życia. Co miałaby robić po tym jak się uwolniła? Równie dobrze mogłaby wykorzystać swoje zdolności do tego, żeby strzelić sobie w łeb i zakończyć to wszystko. - Jesteś jebnięta. - Skomentowała ją krótko. Tu nie chodziło o adrenalinę i zew przygody. Taka była jej praca. Ona bardziej pragnęła ciszy i spokoju. Nie odczuwała pragnienia adrenaliny, zapewne dlatego, że jej życie odkąd skończyła pięć lat było pierdoloną kolejką górską.
Uśmiechnęła się. - Nie chcę cię zabić szybko. Chcę się pobawić. Chcę poczuć tę... adrenalinę. - W sumie dlaczego kurwa, nie? Może normalne życie nie jest jej pisane. Może rzeczywiście powinna odpierdalać takie dziwne rzeczy żeby poczuć, że żyje i żeby nabrać chęci do życia. Może nic innego na nią nie czeka.
- Nawet byś nie zauważyła, że jesteś obserwowana. - Tego Sam była pewna. Chociaż z drugiej stronie nie wiedziała też skąd się wzięła kobieta stojąca przed nią. Była pierdolonym szogunem z tak radykalnymi metodami działania, że musiała być efektem jakiegoś nieudanego eksperymentu. - Kto by po mnie przyszedł? - Ponowiła swoje pytanie. Odbezpieczyła broń i położyła palec na spuście. Była gotowa ją zastrzelić i zakończyć tę farsę, ale nie mogła tego zrobić. Nie dlatego, że nie chciała, ale może dlatego, że miała przed sobą osobę, która miała odpowiedzi na jej pytania. - Skup się. - Syknęła i nie wiedziała za bardzo czy mówi do siebie czy do blondynki. Trochę wyprowadzała ją z równowagi swoimi głupimi wstawkami. Ponownie schowała broń do kabury i złapała kobietę za szyję i zacisnęła palce na jej gardle. - Nie przeszło ci przez myśl to, że pracujemy dla tych samych ludzi i zatrudniają nas obie do jednej misji, bo nie ufają żadnej z nas? - Zapytała i tym razem nie pierdoliła się tylko popchnęła kobietę na najbliższe biurko i ponownie zaczęła ją podduszać. - Dla kogo pracujesz? - Powtórzyła się po raz kolejny.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Za wszystko, praca powinna być satysfakcjonująca inaczej grozi Ci wypalenie zawodowe, na jakiej planecie Ty żyjesz? – no każdy dobry życiowy trener powiedziałby jej to samo co teraz Inej. Ona lubiła swoją pracę, lubiła dostawać spory hajs, lubiła adrenalinę i lubiła, gdy ją doceniano. Jak jeszcze była szpiegiem to nie mogła liczyć na żadną z tych rzeczy, bo jednak tam bardziej musiała się pilnować i powstrzymywać przed pokazaniem swojej prawdziwej natury. Tutaj mogła być sobą, na tyle na ile jej pozwalało wykonanie zadania. – Powiedziała jedna morderczyni do drugiej, ja przynajmniej jestem szczera sama ze sobą – wzruszyła ramionami. Była jaka była, musiała znaleźć tylko miejsce, w którym jej osobowość będzie w pełni akceptowalna i takie znalazła. – A więc podchody? Brzmi jak dobra zabawa i naprawdę myślisz, że byłabyś ją w stanie wygrać? – zapytała nieco rozbawiona, bo sorry, ale w chore akcje to akurat Inej potrafiła się bawić naprawdę zajebiście. Nie każdy za nią nadążał, nie była przekonana co do tego, czy blondynka dałaby jej radę.
- Ty stalkerze – zaśmiała się puszczając do kobiety oczko. – Siedziałabyś w moich krzakach z lornetką patrząc jak się przebieram? – Zapytała poruszając brwiami. Nie miałaby nic przeciwko, chociaż lepiej, by jej było siedzieć na jej wygodnej kanapie. Zaprosiłaby ją na herbatę. - Moi przełożeni i ich czyściciele – okej sama nie wiedziała tak konkretnie kto był jej przełożonym, nie dostawała żadnych nazwisk w przelewach. Znała tylko swojego informatora, który przekazywał jej wszystkie niezbędne informacje. Nazywała go wujkiem Vesemirem, bo odkąd poczytała i pograła w wiedźmina to totalnie jej się z tą postacią kojarzył. Okej, trochę się nie spodziewała, że wyląduje na biurku z łapami jakiejś baby na swojej szyi, ciężko było jej oddychać, gdy tak mocno ją podduszała więc próbowała jak tylko mogła złapać jak najwięcej powietrza. – Nie wiedziałam, że lubisz takie klimaty, na biurku można robić przyjemniejsze rzeczy – powiedziała wpatrując się prosto w oczy kobiety, a wolną ręką wymacała pojemnik z biurowymi przyborami, w których znajdowały się nożyczki. Złapała je i z całej siły wbiła w dłoń blondynki, którą wciąż trzymała na jej szyi, a później kopnęła kobietę w brzuch i gdy miała trochę wolnej przestrzeni to nabrała kilka kolejnych, głębokich oddechów, skoro w końcu mogła to zrobić. Później usiadła sobie na biurku przyglądając się kobiecie. – To dla kogo pracuje nie jest Twoją sprawą, ufają mi, a jeżeli Tobie nie, to już nie mój interes – powiedziała cały czas ją obserwując, na wypadek gdyby znów jej przyszło do głowy ją zaatakować.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skrzywiła się. - Przestań pierdolić. - Tak naprawdę to Sam chciałaby się wypalić zawodowo. Chciałby przestać to robić tylko po to, żeby mogła zająć się czymś innym. Czymś normalnym. Ostatecznie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby się wypalić tylko dlatego, że może wtedy mogłaby po prostu popełnić samobójstwo i zakończyć tą całą pierdoloną farsę. Niestety jedyną osobą, której nie mogła zabić byłą ona sama. Sameen wkurwiało to, że na wszystko co mówiła, kobieta miała odpowiedź. I to taką, która rozkurwiała ją wewnętrznie. Dobrze, że uczyła się panowania nad sobą. Chociaż... teraz trochę miała w dupie to czego się uczyła. Miała ochotę rozjebać swoją przeciwniczkę. Tyle, że oczywiście nie mogła, bo potrzebowała odpowiedzi. - Oczywiście, że byłabym w stanie wygrać. - Prychnęła i nie wiedząc czemu... uśmiechnęła się. Chyba jednak bardziej do siebie. Może jednak lubiła wyzwania i skoro takie zostało rzucone to czemu się kurwa nie zabawić.
Kolejny tekst, który ją zmieszał. No tak, patrzyłaby jak się przebiera, ale nie w takim kontekście. Wyobraziła sobie jak śledzi ją przez kilka tygodni, obserwuje ją, jest jej cienie, a ona jest tego świadoma i w pewnym momencie puszcza jej oczko, kiedy akurat Sam mierzyłaby do niej z karabinu snajperskiego. Była pewna, że coś takiego miałoby miejsce. Blondyna ewidentnie była popierdolona. - Poznałabym twoje nawyki i przyzwyczajenia, a później zapierdoliłabym cię w miejscu, którego byś się najmniej spodziewała. - Pewnie na toalecie. Taka śmierć zawsze Sam śmieszyła. Lubiła to robić. To chyba był jedyny moment kiedy śmiała się podczas wykonywania swojej pracy. Później miała zakwasy na twarzy, bo nie była jednak przyzwyczajona do takich szaleństw. - Nie wiesz dla kogo pracujesz? - Zdziwiła się i nawet rozluźniła lekko uścisk na szyi kobiety. Zaraz jednak się opamiętała i ponownie zacisnęła rękę. - Chuja o mnie wiesz. - Wysyczała, bo co to za insynuowanie, że ta nieznajoma mogłaby w jakikolwiek sposób cokolwiek o niej wiedzieć. Sameen robiła wszystko, żeby oficjalnie nigdzie nie istnieć i żeby nigdy nie została założona jakakolwiek teczka, która zawierałaby informacje o jej osobie. Spaliła i zniszczyła wszystko. Była duchem i chciała takim pozostać. Teraz jednak się bała, że może jednak było coś o czym nie wiedziała. Może ktoś chciał się jej pozbyć. Pozwoliła sobie na rozmyślanie o tym wszystkim przez co po raz kolejny nie skupiała się na blondynie. Początkowo nie poczuła bólu. Usłyszała tylko świst i dopiero po chwili zobaczyła nożyczki wbite w swoją dłoń. Poleciała do tyłu po kopie w brzuch. Leżąc na ziemi złapała się za nadgarstek i gapiła się w nożyczki wbite w swoją dłoń. - Ty jebana... - Nie skończyła, bo co by jej to dało. Zamiast tego patrzyła jak krew splamia jej czarną rękawiczkę. Zacisnęła zęby, wydała z siebie jakiś stłumiony dźwięk i wyrwała nożyczki z dłoni. Kilka razy próbowała zgiąć i wyprostować palce. Bolało jak skurwysyn, ale przynajmniej żaden z nerwów nie został uszkodzony. - Nawet nie wiesz dla kogo pracujesz. - Zaśmiała się leżąc na ziemi. - Nie ufają ci. Ani trochę. - Nadal się śmiała, ale zaczęła się powoli podnosić.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Czemu jesteś taka wulgarna? Coś Cię denerwuje? – Dobrze wiedziała co, a raczej kto działa blondynce na nerwy. Mogła śmiało nawet zrobić tą sztuczkę z tekstem „ten kto ma dwa kciuki” i wskazać na siebie. Pewnie, by to zrobiła gdyby nie była tu teraz trochę zajęta walką. Inej miała nieco inne podejście. Zrobiła już tak wiele, dlaczego miałaby nie zostać zapamiętana? Dlaczego ktoś miałby się o niej nie dowiedzieć? Dlaczego miałaby nie awansować w strukturach swojej organizacji i zostać takim wujkiem Versemirem. Nie chciałaby się zabijać tak po prostu, liczyła się z tym, że kiedyś może zginąć od strzału w głowę, ale jednak robiła wszystko, by tego uniknąć. – Ymm lubię taką pewność siebie u kobiet – powiedziała mrużąc przy tym oczy. Czy ona z nią w tej chwili flirtowała? Tak. I co z tego? Nikt jej nie zabroni. Inej zresztą należała do osób, która potrafiła flirtować dosłownie z każdym jeżeli miała ku temu interes. Teraz miała.
- Myślisz, że mam jakieś nawyki i przyzwyczajenia? Że działam schematycznie? Mogłabyś mnie teraz zastrzelić, co za różnica? Nie chcesz tego zrobić tak samo jak ja nie chciałam strzelić do Ciebie, więc nie pierdol i nie marnuj mojego czasu na zbędne gadki, bo to jest NUUUDNE – ostatnie słowo powiedziała głośno, o wiele za głośno, rozciągając je jeszcze do granic możliwości. Szczerze mówiąc wolała być teraz w drodze do restauracji żeby zjeść sobie grillowane żeberka, zawsze po morderstwie miała ochotę na mięso, albo przynajmniej jakieś wędzone tofu. Wywróciła oczami. Nigdy nie interesowało ją to dla kogo pracuje. Dostawała zlecenia i je realizowała, póki regularnie kasa pojawiała się na jej koncie, było jej wszystko jedno. Kiedyś była w CIA, tam wiedziała kto jest jej przełożonym i kto jest przełożonym jej przełożonego, znała niektórych ludzi… nie skończyło się to dla niej dobrze. Niektórych rzeczy po prostu czasem lepiej nie wiedzieć. – Jebana? Wariatko? Idiotko? – Próbowała dokończyć za nią i aż zrobiła później dramatyczną przerwę. – Psychopatko? – A jak już wiemy, nie wolno mówić psychopacie, że jest psychopatą, bo to go złości. – Nie potrzebuje tego wiedzieć, wystarczy mi ich hajs i kontakty, każdy robi swoje… to podstawa zaufania w tym biznesie, nie wpierdalaj się w nie swoje rzeczy, a każdy będzie szczęśliwy. – Oczywiście bzdura, bo nie wolno było ufać nikomu. Inej nie ufała nawet sama sobie, nie mówiąc już o innych ludziach. Zanim blondynka zdążyła się podnieść Marlowe wyciągnęła z kieszeni jakiś randomowy telefon, który pewnie ukradła komuś z pracowniczej szafki. Wykręciła numer na policję i czekała, aż ktoś się odezwie. – Proszę mi pomóc, niech mi ktoś pomoże! – Jęknęła do słuchawki mówiąc po polsku z lekko wschodnim akcentem i udając wielce przerażoną. Potrafiła płynnie mówić po rosyjsku, więc nie miała jakiegoś wielkiego problemu z polskim. – Jest tu kobieta… ona… ona… go zabiła – kontynuowała teatrzyk przyglądając się blondynce z szerokim uśmiechem na ustach. – Wbiłam jej nożyczki w rękę… o nie, słyszę, że tu idzie… proszę mi pomóc… - i rozłączyła się rzucając komórkę w kierunku morderczyni. Była ciekawa za ile policja tu dotrze, zawsze się guzdrali.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Dobra. Sameen w tym momencie, oficjalnie, sama przed sobą przyznała, że właśnie spotkała najbardziej wkurwiającą istotę ludzką na ziemi. Nikt nigdy nie wyprowadzał jej z równowagi tak bardzo jak właśnie kobieta stojąca przed nią. Czy siedząca. Whatever. - Ty mnie denerwujesz. - Przecież nie będzie udawać do niej sympatii. Chociaż jej pytanie było zbędne, a odpowiedź Sam w ogóle niepotrzebna. Nie było tu nikogo innego kto mógłby ją denerwować. Kolejny komentarz, który skonfundował Sam. Czy ona serio z nią flirtowała? Czy Sam sobie wmawiała różne rzeczy? - To flirt? - Zapytała wprost, bo skoro i tak któraś z nich miała zaraz zginąć to równie dobrze mogła być bezpośednia i mogła zadawać odpowiednie pytania. Nie miała nic do stracenia. Oprócz życia. Jeśli to ona przegra. A nie przegra.
- Oczywiście, że masz. Każdy ma. Masz też ludzi, z którymi się regularnie spotykasz więc ich też znajdę i ich też zacznę śledzić i poznawać. - Wiedziała, że prędzej czy później nawet tacy ludzie jak Sam czy jej przeciwniczka znajdywali sobie kogoś kto stawał się im bliski. Czy tego chcieli czy nie. Nikt nie byłby w stanie przeżyć życia w samotności. - Dlaczego nie chciałaś do mnie strzelić? - Zainteresowała się, bo jednak Sam miała powód, żeby do niej nie strzelać - potrzebowała informacji. Ale czemu ona nie strzelała do Sam? Przecież ewidentnie została przysłana tutaj, żeby ją wkurwić i zabić. Nie było innego wytłumaczenia dla tego, że się spotykał. Dotychczas przecież tylko się mijały.
Parsknęła śmiechem słysząc co według blondynki jest podstawą zaufania w tym biznesie. Złapała się nawet za brzuch, który bolał od kopniaka, ale jednocześnie bolał od śmiechu, bo jednak śmiała się mało i te mięśnie były nierozruszane. - To tak nie działa słońce. Poczekaj aż staniesz się niewygodna z tymi swoimi metodami. - Wskazała na leżące gdzieś ciało Grzeszczaka. Może i jej, jako zabójczyni odpowiadało zwracanie na siebie uwagi, Sam jednak wiedziała, że pracodawcy nie chcą zwracać na siebie uwagi. Woleli ciche działania, które pozwalały im na kontynuowanie ich biznesów.
Wstając Sam chwyciła się biurka i stała jeszcze przez chwilę zgarbiona i gapiła się na nożyczki, które ostatecznie schowała do kieszeni. Nie chciała zostawić nigdzie kropel swojej krwi. Zdążyła zapiąć kieszeń kiedy usłyszała głos kobiety. - Co ty... - Wyprostowała się. - Co ty kurwa robisz? - Słuchała jej wywodów. - Kurwa! - Warknęła, a przed telefonem zdążyła się uchylić i jak wylądował obok niej to go po prostu zdeptała i podeszła do niej chwytając ją zdrową ręką. - Musimy stąd uciekać. - Dobra, nie wiedziała czemu powiedziała to w liczbie mnogiej, bo wmawiała sobie, że absolutnie nie interesuje ją to co miało się stać z kobietą. Chociaż interesowało ją. Jakby trafiła do więzienia to nie będzie mogła jej odwiedzić w celu uzyskania informacji. Sam spojrzała na zegarek. - Mamy od ośmiu do czternastu minut na zniknięcie stąd. - Obserwowała polską policję. Byli fatalni, dawali sprawcy zbyt dużo czasu na ucieczkę z miejsca zbrodni.

Inej Marlowe
ODPOWIEDZ