lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
6. + Outfit


Logan miał zamiar dotrzymać obietnicy, którą złożył Zoyi. Albo inaczej, miał zamiar dotrzymać tej konkretnej obietnicy, którą jej złożył. Bo wiadomo, wszystko inne co dotychczas jej mówił było kłamstwem. A przynajmniej ty tak uważasz, bo jesteś na niego już tak bardzo negatywnie nastawiona. Nieważne. Tak czy siak Logan naprawdę miał zamiary wynagrodzić Zoyi to, że przyjęła go tak późno w nocy i się nawet na niego nie gniewała. No i chciał jej też wynagrodzić cierpliwość jaką zawsze dla niego miała. Pewnego dnia wyszedł z pracy wcześniej, pewnie nawet w połowie dnia i wybrał się poza miasto gdzie było najbliższe wesołe miasteczko. Niestety takiego w Lorne Bay nie doświadczymy, więc musiał szukać dalej. Ale daleko szukać nie musiał, bo akurat znalazł takie w odległości około godzinnej jazdy autem. Czyli idealnie. Umówił się na spotkanie z właścicielem i wyjaśnił sytuację. Że chciałby zabrać kobietę na randkę i że miał pieniądze to chciał, żeby dziewczyna czuła się wyjątkowo i w ogóle zajebiście. Dlatego chciał wynająć dla nich całe wesołe miasteczko. Oczywiście nie narażając przy tym właściciela na jakieś większe straty finansowe zdecydowali się na godzinę wieczorną. Negocjacje były przyjemne, właściciel był ugodowym gościem i na za dwa dni Logan miał już ustalony termin. Od razu po spotkaniu z tym typem zadzwonił do Zoyi i zaprosił ją na randkę w wesołym miasteczku.
Odpowiedniego dnia przyjechał po nią i pojechali razem. Pewnie gadali tam o duperelach i chuj wie czym, nie wiem, ale nie będę grać gry w aucie, bo ileż można. Zaparkowali sobie ładnie i Logan nawet pobiegł jej otworzyć drzwi, bo był taki zajebisty. Czasami. –Wesołe miasteczko. Tak jak chciałaś. – Powiedział z uśmiechem. Widać było, że był z siebie kurewsko dumny. –Możesz zjeść tyle waty cukrowej ile chcesz. Wszystko na koszt firmy. – Zażartował oczywiście. W sensie miał otwarty rachunek, bo wpłacił właścicielowi zaliczkę, żeby potwierdzić „umowę”, ale za wszystko inne zapłaci już jak właściciel mu wystawi fakturę. Na szczęście tej nie będzie rozliczała Zoya, więc nigdy się nie dowie ile Logan na nią wybulił.


Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#12

Zoya cóż też zamierzała dotrzymać obietnicy, którą sama sobie złożyła. Nie robiła żadnej dramy i robić zamiaru nie miała, przynajmniej nie do czasu aż Sam potwierdzi lub zaprzeczy jej przypuszczeniom. No, bo może rzeczywiście to wszystko było jakimś beznadziejnym nieporozumieniem i nakręcała się zupełnie bez potrzeby? Mogło tak być. Nie chciała niczego w stu procentach zakładać i chociaż rzeczywiście trochę ostatnio Logana unikała, to miała na to dobry argument jakim była pomoc bratu! Wszystko było bardzo logiczne. Z drugiej strony przecież chciała się z nim widywać, bała się tylko, że może nie wytrzymać i zacznie albo jakieś słabe docinki, albo po prostu go zapyta wprost, czy jest dla niego żartem.
Jakkolwiek, by nie było, to o wesołym miasteczku rozmawiali już dawno i Henderson nie mogła i w sumie oczywiście, nie chciała sie z tego wykręcać. Oczywiście, zawsze istniało standardowe "boli mnie głowa", ale zdawała sobie sprawę z tego ile Logan włożył trudu żeby to ogarnąć i nie chciała mu sprawić przykrości czy go zawieść. Głupia, naiwna dziewczynka. Jak Blackwell po nią przyjechał to pewnie kończyła palić papierosa, bo ja ciągle zapominam, że Zoya to nie Penny i Zoya pali papierosy, bo taka z niej niegrzeczna dziewczynka. Dobrze, że sobie gadali o duperelach, bo pierdoły w ich wypadku to najwyraźniej lepszy temat niż poważna rozmowa o relacji, dorośli ludzie tak mają, podobno.
- Dziękuję - powiedziała, gdy jej otworzył drzwi, bo Zoya pomimo tego, że była wychowywana przez pojebanego wujka, to jednak była prawie zawsze kulturalna. - No muszę przyznać, że wyszło romantycznie - uśmiechnęła się do niego, bo no okej, jarała ją wizja tego, że typ wynajął dla niej wesołe miasteczko, ale z drugiej strony trochę się dziwiła, że nie mogli tam po prostu pojechać jak normalna para, jakich było tu pewnie mnóstwo, gdy miasteczko było czynne normalnie. - To dobrze, nie jadłam cały dzień specjalnie na tą okazję - zażartowała sobie, bo jednak Zoya lubiła jeść i pewnie sobie nie odmawiała dobrego jedzonka. - Powiem Ci jeszcze, że bardzo mi się podoba ta koszula - nawet go dotknęła po klacie, niech się dziewczynka nacieszy póki ją duma nie boli. - Idealna na te małe samochodziki - dodała żartując sobie trochę i nawet się zaśmiała, a później odwróciła na pięcie i rzeczywiście ruszyła przed siebie żeby sobie do tego wesołego miasteczka wejść. Nie była tu jeszcze więc zatrzymała się przy jakiejś rozpisce żeby zobaczyć co za atrakcje tu mają. - Ustrzelić Ci miśka? - Zapytała z uśmiechem, bo ogarnęła, że gdzieś niedaleko jest ta budka, gdzie się robi takie rzeczy, a Zoya już pewnie była po swoim pierwszym treningu z celowania u Sam, ale właśnie sobie przypomniałam, że Logan był w wojsku więc raczej Henderson się nie popisze za bardzo.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Dobrze, że Logan nie wiedział, że Zoya ambitnie próbowała znaleźć powód, żeby jednak z nim się tutaj nie udać. Nawet nie chodziło o hajsy, które wydał, żeby to wszystko zorganizować. Byłoby mu zwyczajnie przykro, że zrobił dla niej coś, o co ewidentnie sama prosiła. No dobra, może nie poprosiła tak dokładnie, ale zasugerowała, że miałaby na to ochotę. No i ją zapytał i potwierdziła, że chce iść z nim na randkę do wesołego miasteczka. A teraz się chciała wykręcić. Biedny Logan. Nic tylko współczuć chłopakowi. Nie dogodzi żadnej lasce, z którą się spotyka. Zawsze jakaś będzie miała pretensje. Hehe.
Uśmiechnął się, bo jak już potwierdziła no to mógł być z siebie chociaż trochę dumny. Dla Yary chyba nigdy się tak nie starał. Ale Yara też jakoś nigdy go nie doceniała. A przynajmniej tak mu się wydawało. –Widzisz, potrafię być romantyczny kiedy trzeba. – Pewnie w pracy to skrywał się pod maską poważnego przedsiębiorcy czy coś. Chociaż może i nie, bo przecież jakoś tą biedną Zoyę musiał wyrwać. A podejrzewam, że te jego maile miały w sobie chociaż trochę humoru. Może jednak nie był takim bucem za jakiego większość go miała i za jakiego sam siebie miał. –Cóż za poświęcenie, panno Henderson. – Zaśmiał się, ale jednak miał nadzieję, że coś zjadła, bo byłoby mega slabo jakby w połowie randki uznała, że jednak nie ma siły na nic, bo nie zdążyła nabrać energii. A wata cukrowa raczej jej nie uratuje. –No to w takim razie będziesz mogła zjeść tyle waty cukrowej ile tylko będziesz chciała. Oczywiście wszystko inne też wchodzi w grę! – Żeby nie było, że jej żałował hajsu i wykupił tylko możliwość korzystania z waty cukrowej. Ogólnie to współczuje wszystkim pracownikom, którzy zostają po godzinach, a którzy obsługują atrakcje, z których Zoya i Logan nie skorzystają. –Tak? – Spojrzał na swoją koszulę i uśmiechnął się pod nosem. –Cieszę się. Staram się poza pracą wprowadzać trochę kolorów do mojej garderoby. – W pracy to pewnie tylko chodził w garniturach w stonowanych kolorach. Nic dziwnego, że poza pracą chciał trochę poszaleć. –Mi się podoba twój strój. Trochę pobudzający wyobraźnię, ale idealnie stonowany. – Uśmiechnął się. –No muszę się czuć swobodnie, żeby cię pokonać. – Miał nadzieję, że mówią o tych samych samochodzikach co wsiadasz do środka i się stukasz z innymi ludźmi. Na takie coś to miał ochotę. Chciał postukać Zoyę, lol.
-Dajesz! – No dlaczego nie? To miłe, że chciała coś dla niego wygrać. Podeszli pewnie do jakiegoś stanowiska i Logan długo się rozglądał za idealnym misiem. –Chcę tamtego. – Wskazał na dużego tygrysa.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Chciała z nim jechać, wiele rzeczy chciała z nim robić! Problem był tylko taki, że znała siebie dość dobrze i bala się, że może rozpętać niepotrzebny nikomu dramat, dlatego sądziła, że pewnie byłoby lepiej gdyby się wstrzymała z ta randka. Z tym, że Henderson nie potrafiła Loganowi powiedzieć "nie" w wielu kwestiach i wspólne spędzanie czasu było jedna z nich. Nawet jeżeli był to środek nocy. - Dobrze, że dodałeś, że kiedy trzeba... - zaśmiała się, bo no jeszcze, by sobie naiwna pomyślała, że po prostu jest romantyczny! - A ja to bardzo doceniam, kiedy trzeba - dodała uśmiechając się do niego uroczo, bo ogólnie rzecz ujmując Zoya tak w życiu prywatnym była dość urocza osoba, stanowczą ale i uroczą. - Czego się nie robi dla idealnej pierwszej randki panie Blackwell - puściła do niego oczko. - Cieszy mnie to, ale mam nadzieję, że mi pomożesz, bo nie chce sama dostać cukrzycy - żartowała sobie trochę, bo raczej cukrzycy się n dostaje od zjedzenia jednak czy dwóch wat cukorwych, ale no nie chciała jeść tego wszystkiego sama.
- Yhym... brzmi jak zabawa - powiedziała kiwając głową, bo jednak Zoya i kolory to się nie lubiły. W jej szafie było czarno, miała może jakieś pojedyncze dodatki w innych kolorach, ale zazwyczaj była ubrana w czern. Po pracy po prostu pozwalała sobie na jakieś mniej eleganckie kreacje. Tak jak ta, którą teraz miała na sobie. - Dziękuję - no to było miłe, że doceniał jej garderobę! - Mogę podpowiedzieć Twojej wyobraźni, że mam naprawdę ładną bieliznę pod spodem - pewnie sobie specjalnie ogarnęła coś super, skoro to była ich pierwsza randka, a po pierwszej nie wypadało iść się ruchać. Z drugiej strony nie wypadało też zdradzac ukochanego wiec Zoya się wolała przygotować. - Możesz próbować - rzuciła i machnęła ręką, bo była dobrym kierowca więc nie da się tak łatwo!
- Tygrysek? - Zapytała rozbawiona, ale skoro chciał to już się Zoya postara ogarnąć. Wzięła coś na kształt wiatrówki od pana, który obsługiwał stanowisko i cóż, z czegoś takiego to jej Sam nie uczyła korzystać. Musiała jakoś teraz wybrnąć. - Okej Blackwell daje Ci teraz idealną okazję do pokazu męskości, nie zmarnuj jej - rzuciła zerkając na Logana, bo właśnie mógł ją teraz nauczyć jak to się z tego strzela.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Dobrze, że Logan w żadnym stopniu nie był świadom tego jak działał na Zoyę. Pewnie zacząłby ją wykorzystywać debil. Nie żeby teraz był jakiś fajny i uprzejmy, bo mocno leci z nią w chuja. Ale gdyby tylko wiedział, że mógłby ją mieć na każde swoje skinięcie, ehh… Zaśmiał się cicho. –No nie lubię za bardzo okazywać mojej romantycznej strony. – Pewnie uważał, że to bardzo niemęskie i romantyczni to są albo homoseksualiści, albo kobiety. Więc jemu nie wypadało. Ale to mogło też wynikać po prostu z tego, że prawdopodobnie Logan nigdy nikogo nie kochał i nigdy dla nikogo nie chciał być romantyczny. Zaproszenie Zoyi na taką randkę w pewnym sensie było jego jednym z większych, romantycznych gestów. Dla Yary nigdy nie robił czegoś takiego. –O kurczę. Jesteśmy tutaj dopiero chwilę, a już nazywasz to idealną randką. – Wypiął dumnie pierś, bo już był z siebie dumny. –Mam nadzieję, że takie nastawienie i humory będą nam dopisywać do końca. – Nie zakładał oczywiście, że się pokłócą czy coś. On nie miał powodu do tego, żeby się z nią kłócić. Wiadomo jednak jak było, wszystko jest takie nieprzewidywalne. –Pomogę, będziemy na starość razem się leczyć z cukrzycy. – Zażartował sobie, ale nawet nie ogarnął jak nieświadomie widział Zoyę w swojej przyszłości. Widocznie rozmowa z bratem mu pomogła.
Uśmiechnął się słysząc o jej bieliźnie. –Super. Czyli moja wyobraźnia ani trochę się nie myliła.. – Prawda była też taka, że jego wyobraźnia pozwoliła sobie iść krok dalej i przy wyobrażaniu sobie tego wszystkiego, odpuściła po prostu bieliznę. –No i uwierz, że na pewno spróbuję! – Wycelował w nią palec i nawet się rozejrzał, żeby gdzieś wzrokiem odnaleźć te samochodziki. Niestety nigdzie ich nie widział. Przynajmniej nie teraz. Mógł w sumie załatwić im jakieś mapki tego miasteczka, żeby od razu wiedzieli z jakich atrakcji chcą skorzystać, a z jakich nie.
-Tygrysek. A co mi tam. – Wzruszył ramionami przez cały czas się uśmiechając. Obserwował ją jak brała do ręki wiatrówkę. –Jak to? – Uniósł brwi. –Mam wykonać strzelanie za ciebie czy mam cię przygotować? – Zapytał, ale w sumie to nawet nie czekał na odpowiedź tylko podszedł do Zoyi i będąc przy tym delikatnym i prawie tak samo romantycznym jak Sam kiedy ją uczyła, ułożył jej tą wiatrówkę odpowiednio. –I pamiętaj, że to bujda, żeby przy strzale wstrzymywać powietrze. Przed oddaniem strzału powinnaś wypuścić powietrze i dopiero nacisnąć na spust. – Wytłumaczył i stanął sobie za nią i pomógł jej jeszcze odpowiednio wycelować bronią w cel.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Gdyby tylko Zoya potrafiła powiedzieć nie, albo stop, albo mam chłopaka, to pewnie dalej byłaby w szczęśliwym związku z Leo, a jak się skończyło wszyscy wiemy. Smutne toż ale prawdziwe. Biedne naiwne dziecko. - Naprawdę? - Zdziwiła się mrużąc lekko oczy. - Dlaczego? - Ciekawiło ją to i chyba jej się włączał tryb psycholog i drobna analiza osobowości. - Wiesz, że romantyczne gesty nie muszą być jakieś super wielkie, czasem wystarczy zwykła kolacja, czy spacer. - No jak kros się uprze to nawet jedzenia Hapoy Meala w Maku byłoby romantyczne. - Nie zrozum mnie źle, nie wymagam od Ciebie niczego z czym się nie czujesz komfortowo, po prostu jestem ciekawa - Nie potrzebowała kupowania kwiatów czy czekoladek, ale wiedząc, że Blackwell ma problemy ze swoją romantyczną stroną to jeszcze bardziej doceniała to wyjście do miasteczka. - Też mam taką nadzieję - powiedziała z uśmiechem, chociaż wiadomo, że właśnie musiała ze sobą gdzieś w środku walczyć, żeby nie zapytać ile innych dziewczyn zabierał do wesołego miasteczka. - Myślę, że za jakies 15 lat powinniśmy wesprzeć sporymi środkami jakiś oddział geriatrii w szpitalu, żebyśmy mieli chody na stare lata - zaśmiała się i pocałowała go w policzek, bo coz, miło było słyszeć takie deklaracje, że w zdrowiu i chorobie iks de. Dobra, bez przesady Henderson wiedziała, że to żart.
Puściła mu tylko oczko na zakończenie rozmowy o jego wyobraźni. - Chce to zobaczyć i mam nadzieję, że zdążę włączyć aparat w telefonie żeby uwiecznić Twoja minę przegranego - droczyła się z nim oczywiście, bo nie miała zamiaru mu robić zdjęć, bez przesady. Już niedługo się dowie, że nie warto marnować pamięci w telefonie. Najgorzej, że nawet nie będzie mogła usunąć jego numeru, bo jednak może się jej przydać w pracy.
- Dobra - kiwnęła głową uśmiechając się cały czas, bo jednak hehe pewnie go lubiła mieć z tyłu, taki mało śmieszny żart. - Tak jest - przytaknęła, chociaż i tak bardziej zwracała uwagę na niego niż na tą tą wiatrówkę. - Widzisz, to też jest romantyczne - zaśmiała się cicho, a później już z większą uwagą spojrzała na swój cel. - Dobra, gdzie tu jest głowa- niby sobie zażartowała, a wiadomo jak jest, Sam ja uczyła. No i dobra poleciał pierwszy strzał, gdzie o dziwo trafiła, więc była z siebie dumna. Przy drugim nie było juz aż tak dobrze, ale z trzecią puszka poszło jej nieźle. - No trudno, dostaniesz tą różową świnkę zamiast tygryska - smuteczek ale też nie do końca, bo przecież świnka bardziej do niego pasowała. - Będę musiała w tym się jeszcze podszkolić - wiedziała gdzie i wiedziała z kim, pistolet też już miała.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Nie wiem. – Wzruszył ramionami. –Nigdy nie miałem do tego tak naprawdę okazji. Wszystkie moje dotychczasowe związki były tak specyficzne, że brakowało w nich miejsca na romantyzm. – Pewnie wszystkie jego związki opierały się na ruchaniu i bazowały na tym, że Logana pociągało to jak ktoś wygląda, ale absolutnie nie jarała go to czym te osoby sobą reprezentowały. –No i pewnie przez to zacząłem zakładać, że bycie romantycznym jest… nie wiem, babskie czy coś. – Wzruszył ramionami. Nie czuł potrzeby bycia romantycznym skoro miał twarz i ciało, którego sprzedawały. Wystarczało, że się uśmiechał do jakiejś dupy i już ją miał. Teraz jednak, na stare lata doceniał jaką wyrządzał sobie krzywdę. Jebać te wszystkie laski, z którymi był. Najbardziej poszkodowany był on, bo zbliżał się do czterdziestki, a nadal nie był w poważnym związku i w sumie nie zapowiadało się na to, żeby jakikolwiek miał. –Kolacja czy spacer są romantycznymi gestami? – Zapytał szczerze zdziwiony, bo dla niego to jest coś tak normalnego, że nawet nie myślałby o tym w takich kategoriach. –Spokojnie. Nie czuję się niekomfortowo. Po prostu to dla mnie nowość. – Wzruszył ramionami. Fajnie było patrzeć jak ona się cieszy. To mu wystarczało.
-To nie jest zły pomysł. Może z okazji jakiejś okrągłej rocznicy firmy będzie można dać jakiś datek. – Normalnie ludzie dawali na organizacje wspierające walkę z depresją oraz dla osób ze środowiska LGBT, a Logan i Zoya będą wspierali geriatrię. Ma to sens. Uśmiechnął się jak go pocałowała w policzek i nawet objął ją ramieniem. A co mu tam, byli sami więc mógł sobie szaleć.
-Nie będzie takiej potrzeby, bo nie zobaczysz takiej miny. – Zaśmiał się. Nie ma opcji, żeby z nią przegrał i żeby ona widziała w nim przegranego. Nie wchodziło to w grę. Ogólnie to ona nie musiała robić mu zdjęć, bo dostanie dużo takich zdjęć od Sam :’)
-No popatrz, w takim razie ujawniam przy tobie moją romantyczną stronę. – Wyszeptał jej do ucha i szkoda, że Sam nie powiedziała czegoś takiego. Może Sam też chciała żeby jej romantyczna strona została doceniona? Tym bardziej, że ta nie wiedziała o jej istnieniu, lol. –Myślę, że jak na pierwszy raz to bardzo dobrze ci poszło. – Był pewien, że to on ją rozpraszał, hehe. –Od ciebie to nawet mógłbym dostać tamto smutne jojo, a i tak cieszyłbym się jak głupi z bateryjki. – Pocałował ją jak już dostał od sprzedawcy tą świnkę. –To na co masz ochotę teraz? Chcesz żebym ja ci coś wygrał czy idziemy dalej? – Nachylił się i jeszcze ją ucałował w szyję.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Uśmiechnęła się do niego trochę tak na smutno, bo to co mówił było trochę przygnębiające, jak miała być szczera. Ona miała swoje zajebiste związki, które koncertowo zjebała. ale przynajmniej było to cos stałego, pewnego i zarówno z Corvo jak i Leo czuła się zawsze zajebiście. Najwyraźniej do czasu aż pojawił się Logan i wszystko zjebało się na łeb i na szyję, bo właśnie rozkminiłam, że jak Zoya była z Corvo to już w wakacje pracowała u wujka z Loganem. - Biedactwo - wyrwało jej się, bo LITERALNIE było jej go żal. Nawet mu położyła dłoń na policzku, bo tak mu współczuła. - Nie ma nic złego w romantyczności, oczywiście wiesz, nie wolno przesadzać w żadną ze stron - bo jednak też bez przesady, trzeba było czasem odetchnąć. Zoya nie mogła narzekać, bo w swoich poprzednich związkach było i romantycznie i namiętnie i normalnie. W relacji z Loganem było tylko namiętnie, chociaż skoro zaczęły się pojawiać romantyczne gesty to może byli na dobrej drodze. No i jak Zoya miała teraz myśleć, że ją robi w chuja? Aż się na siebie wkurwiła, że to przecież było głupie i niemożliwe. - No tak, nawet jakaś głupota może być romantyczna jak pokazujesz tym drugiej osobie, że nie jest Ci obojętna. To nie jest takie trudne - wzruszyła ramionami, ale jednak ona była kiedyś w związku z Corvo więc wiadomo, może była spaczona pod tym względem, bo tam nie było trudno o romantyzm.
- A czy ja Ci kiedykolwiek podsunęłam zły pomysł na wydawanie pieniędzy? - No pewnie nie, bo jednak ona tam rozliczała te jebane faktury i pewnie raczej była typem człowieka, który przychodził zdziwiony i się pytał "na chuj nam grawerowane długopisy dla mechaników?". Bo z nimi to tak było, że oni niby pewnie chcieliby mieć gest i rzeczywiście wesprzeć kogoś, ale gdzieś w głębi duszy myśleli o sobie, dlatego nie lgpt, a geriatria. - O tym się jeszcze przekonamy Blackwell - no Zoya nie miała zazwyczaj problemów z przegrywaniem, nie lubiła tego robić, ale potrafiła uszanować to jak ktoś był faktycznie lepszy od niej.
- Nie bedę udawać, że mnie to nie cieszy - odpowiedziała uśmiechając się, w ogóle to było dla niej bardzo miłe, że tak dużo się tu uśmiechała, bo w pracy to cóż... tam aż tak otwarcie tego robić nie mogła, bo ploty pojawiłyby sie bardzo szybko.
- No nie było źle, chociaż powinnam celować lepiej - nie wiedziała czy mu się przyznawać, że ma pistolet na chacie, czy może lepiej to przemilczeć. Na razie postanowiła sprawę przemilczeć. - Jak byłam mała i miałam jojo to się bardzo wkurzałam, bo nigdy nie umiałam zrobić żeby to wracało więcej niż dwa razy - taki mu sekret z dzieciństwa sprzedała, ale chyba od tego były randki, żeby się lepiej poznać. - Miałeś te takie głupie sprężyny co nie robiły zupełnie nic oprócz spadania ze schodów? - Zapytała, bo sądziła, że chyba każdy je miał, a ta zabawka była mega debilna i mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. - Nie, dla Ciebie strzelanie byłoby za proste - stwierdziła i pewnie zachichotała pod nosem, gdy ją pocałował w szyje, co zupełnie nie było podobne do Zoyi, znaczy było, ale nie do tej z pracy. - Widzisz tamten automat - zapytała wskazując kiwnięciem głowy na automaty, gdzie trzeba było wyławiać miśki. - Taki misiek będzie satysfakcjonujący - dobrze, że dopiero teraz to zobaczyła, bo pewnie z rozpędu sama chciałaby takiego miśka wyciągnąć, a na bank nie byłaby w stanie.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Zaśmiał się trochę jak nazwała go biedactwem, bo jednak nie wiedział czy rzeczywiście mu współczuje czy sobie żartuje, ale założył, że to jednak żart. Głównie dlatego, że po prostu uważał, że Zoya wie, że wszystkie jego związki były niewypałami z jego winy. Nigdy jej o tym nie mówił oczywiście. Po prostu uważał, że nikt go tak nie znał jak Zoya. A podejrzewam, że jednak Zoya miała inne zdanie i odnosiła wrażenie, że wcale tego człowieka nie zna. Biedna. –Dobrze. – Położył swoją dłoń na jej. –To jak zacznę przesadzać z romantycznością to daj mi znać, okej? – Uśmiechnął się licząc na to, że naprawdę mu kiedyś powie: Dobra, Logan. Ja pierdole, jesteś zbyt romantyczny. Chociaż naprawdę nie wiedział co powinien robić, żeby serio być romantycznym. –Hmmm. Okej. – Zaczął się zastanawiać nad tym czy po prostu słuchanie pragnień drugiej osoby nie jest romantycznym gestem. Bo jednak wysłuchał jej prośby o wesołym miasteczku, spełnił to i teraz Zoya miała go za romantyka. Uśmiechnął się lekko sam do siebie.
-Oczywiście, że nie. Nie wiem czy ci to już mówiłem, ale jeśli mówiłem to się powtórzę: naprawdę jesteś najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się tej firmie. – Nie kłamał, nie żartował. Nie mówił tego, żeby jej się podlizać. Naprawdę cieszył się z tego, że wyjebała swojego wujka i przyszła pracować dla niego. Logan był pewien tego, że firma nie funkcjonowałaby tak dobrze gdyby nie było tutaj Henderson.
Logan to pewnie nawet trochę myślał o tym, że jak dojdzie już do tego, że on i Zoya będą oficjalnie parą (a przechodziło mu to przez myśl nie raz!), to będzie musiał zorganizować spotkanie dla pracowników, żeby ich o tym poinformować. Pewnie nawet przygotowałby przemowę na temat tego jak znajomość jego i Zoyi ciągnie się już od kilku lat, żeby sobie nie pomyśleli, że Henderson przyszła tu robić karierę przez łóżko. A chciał żeby pracownicy mieli pełen obraz tego co się tutaj dzieje. No i to zawsze jakiś sposób na uniknięcie plotek. Chyba.
-Pociesz się tym, że inaczej celuje się z czegoś takiego, a inaczej z prawdziwej broni. – Broń musiała być dobrze wyważona, a taka wiatrówka to jednak gówno. Zaśmiał się. –Poważnie? Ja to umiałem robić nawet triki z jojo. Remi zawsze mi zazdrościł, bo on nie umiał. – Też jej coś zdradził ze swojego dzieciństwa, a nawet wspomniał o bracie! –Nie miałem. Ale wiem o czym mówisz. – Tak te sprężyny były głupie i Logan nawet nie chciał mieć ich wśród swoich zabawek. –No, ale na tamte czasy to jednak spełniały swoją funkcję i zajmowały dzieciaka. – Bo przecież o to chyba chodziło z zabawkami. Żeby dzieciaki się zajęły sobą.
Spojrzał w stronę automatu, na który mu wskazała. –To już bym wolał strzelanie. Z tego gówna ciężko jest cokolwiek wyłowić. – Westchnął z uśmiechem, ale pewnie ruszyli w stronę tego automatu i Logan nawet trzymał Zoyę za rękę, hehe. –Dobra. Tego? – Zapytał jeszcze, żeby się upewnić i pewnie zaczął wrzucać do automatu jakieś żetony czy hajsy.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya głupia pewnie myślała, że to wszystko winna głupich lasek i, że jeszcze nie trafił na taką, która, by z nim wytrzymała po prostu. Oczywiście sądziła, że ona z nim wytrzyma, skoro znali się już tyle i jeszcze się nie pozabijali to chyba znaczyło coś dobrego. - Jasne, dam Ci wtedy znać - zaśmiała się pod nosem, bo szczerze wątpiła w to, że kiedykolwiek mu coś takiego zrobi. Jakby na to nie patrzeć to duża część ich wspólnego życia związana była z pracą, a tam nie mogli sobie pozwolić na romantyczne gesty. Zoya zresztą nie oczekiwała od niego bóg wie czego, bo zdecydowanie nie była typem wymagającej kobiety, jedyne czego chciała to szacunku, wierności i miłość. Cóż, dobrze wiemy ile z tego miała, aż się na usta ciśnie znana polska piosenka "Mniej niż zero" #polskiakcentwkażdejrelacji.
- Miło mi to słyszeć - powiedziała z szerokim uśmiechem - ale nawet moje talenty, by się na nic zdały jakbym miała pojebanego szefa, więc cóż, trochę w tym też Twojej zasługi - no jak już jej tak słodził to Zoya nie chciała mu pozostać dłużna. Prawda była taka, że zdawała sobie sprawę z tego, że jest dobra w swoim zawodzie, ale jednak wiele uczyła się zarówno u swojego wujka, jak i później w firmie Logana, także było dość sporo prawdy w jej słowach. Uważała go za spoko szefa i była trochę pod wrażeniem, że miał bardzo często nerwy ze stali, bo ona by tych przyjebów niektórych to gołymi rękami udusiła. Pewne było też to, że gdyby Logan jej zaproponował żeby jakoś "ogłosili" swój związek kiedykolwiek, to by go mocno walnęła w głowę, bo co kogo obchodzi ich prywatne życie? Plotki byłyby tak czy inaczej i Zoya się z tym liczyła. Według niej najlepszym rozwiązaniem jest po prostu podpisanie odpowiednich dokumentów, o tym, że prywatna relacja nie wpłynie na miejsce pracy, a później zachowanie pełnej profesjonalności i traktowanie pracy jak pracy, a nie miejsce schadzek. Akurat oni to się zresztą umieli zachować.
- Masz taką prawdziwą broń? - Zapytała ciekawa, bo nigdy o tym nie rozmawiali, a wiedziała, że Logan był w wojsku więc pewnie miał odpowiednie pozwolenia. W ogóle to mega ją ciekawiło jak wyglądało jego żołnierskie życie, nie ma się też co okłamywać, bo mocno ją to jarało i chętnie, by go zobaczyła w jakimś mundurze. - Serio? Czyli mogę sobie przybić piątkę z Twoim bratem - uśmiechnęła się - jakie macie w ogóle relacje? - Interesowała się nim i była po prostu ciekawa jego życia. Sama zresztą miała bliźniaczkę i mogła sobie porównać ich relacje do tej, którą miała z własną siostrą. - Racja. Co było ulubioną zabawką małego Logana? - Była ciekawa! Pełnie żołnierzyki albo klocki lego.
- Ja bym też wiele rzeczy wolała, ale nie ma w życiu tak łatwo pani Blackwell - wzruszyła ramionami i rozłożyła ręce. To było takie głupie, że Zoya cieszyła się z takiej pierdoły jak trzymanie się za ręce, boże jaka ona jest beznadziejna, aż nie mogę z niej. No w każdym razie, bardzo jej się podobał taki gest. - Tak, ten będzie super - chociaż bądźmy szczere, cieszyłaby się z każdego. - Potrzymać się za rączkę żeby lepiej poszło? - Zapytała rozbawiona i oparła się ręką o tą maszynę tak z boku, żeby mu nie przeszkadzać.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Ekstra. – Szczerze się ucieszył, że teraz mieli między sobą taką małą i śmieszną umowę. Niby coś głupiutkiego, ale jednak coś co mieli tylko i wyłącznie ze sobą. Może to był ten moment, w którym Logan zaczynał doceniać Zoyę i to jaka była normalna w porównaniu do Yary.
-I tutaj się mylisz. Ja tam na przykład wierzę, że dobry, a nawet i zajebisty pracownik byłby w stanie zmienić chujowego szefa w normalnego szefa. – Uśmiechnął się. –Jakbyś mi powiedziała, że dostałaś gdzieś lepszą ofertę i że odchodzisz to robiłbym wszystko, żeby przebić twojego nowego, potencjalnego szefa i zachować cię u siebie. – Dobrze, że Logan nie wiedział, że właśnie sobie przepowiadał przyszłość. Oczywiście z tym wyjątkiem, że nie będzie mógł zrobić nic, co zmieniłoby zdanie Zoyi. Aczkolwiek wierzył, że w momencie, w którym ona odejdzie, on prawdopodobnie będzie w czarnej dupie. Nie znajdzie tak dobrej księgowej jak ona. Dodatkowo nie chciałby wprowadzać kogoś, komu nie ufał do swoich machlojek. Także, prawdopodobnie, musiałby po prostu zacząć uczciwie zarabiać. A to jednak nie wchodziło w grę. –Ale dobra. Nie gadajmy o pracy. – Zarządził, bo w końcu chciał się z nią dobrze bawić, a nie napierdalać o robocie. Już w pracy gadali o pracy, więc po co powielać temat. Jeszcze zaraz wyjdzie, że w sumie nie mają wspólnych tematów, bo łączy ich tylko praca. A tego by nie chciał. Bo nie chciałby się spotykać ze swoją współpracowniczką tylko jakąś laską, z którą może gadać o wszystkim, tylko nie o pracy.
-Mam. – Zmarszczył brwi, bo to było dziwne pytanie. –Ale w domu. I nie korzystam z niej i staram się nawet nie myśleć o tym, że ją mam. – Nie lubił broni, brzydził się przemocą, a myśl o odebraniu czyjegoś życia napawała go dodatkowym obrzydzeniem. –Dlaczego pytasz? – Zapytał, bo to było tak randomowe, że czego mógł się spodziewać. W sumie przyjaźniła się z zabójczynią, więc kto wie… może właśnie rodziło się w niej jakieś pragnienie posiadania broni czy nawet korzystania z niej. Nigdy nie wiadomo.
-Tak, możesz. – Zaśmiał się i w sumie nawet pomyślał o tym, że Remi polubiłby Zoyę. Pewnie w jakimś innym świecie, gdyby Logan nie chciał mieć Zoyi dla siebie, to przedstawiłby ją bratu. –Hmm, jest moim najlepszym przyjacielem. – Co do tego to nie miał żadnych wątpliwości. Nie miał lepszego kumpla niż Remi. W sumie nie miał żadnego innego kumpla. –Ogólnie jestem blisko z rodziną. – Dodał jeszcze. –A jak jest z tobą i twoim bratem? – W sumie nigdy o to nie pytał. Wiedział tylko, że Zoya ma brata i że nie ma rodziców. Przykre jak mało się nią interesował. –Żołnierzyki i figurki superbohaterów. – Zaśmiał się i pogładził ją po policzku.
-No ewidentnie nie ma. – No trudno, dla niej się poświęci i postara się coś z tego wyłowić. A jak mu się nie uda to po prostu rozjebie tą szybę w tej maszynie i wyjmie jej pluszaka, którego chciała. Albo po prostu dostanie wszystko. –Chciałbym, ale niestety do tego dziadostwa potrzebuje obu rąk. – Przygryzł sobie lekko wargi jak już zaczął się skupiać na wymarzonym misiu. –Trochę rozpraszasz. – Powiedział z uśmiechem jak tak ładnie sobie stanęła i ślicznie wyglądała. A wiadmo, każda wymówka dobra jak mu się nie uda złapać tego pluszaka.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Nieprawda, zobacz na mojego wujka. Miał Ciebie i mnie, czy to z niego zrobiło spoko szefa albo człowieka? - Dobrze wiemy, że nie. No może nie był najgorszym z szefów, ale wiadomo, że Henderson była teraz na niego cięta i większość dobrych momentów puściła w niepamięć. - Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o pieniądze - akurat kasą się martwić nie musiała, bo sama szkoła nurkowania jej robiła dość spory przychód. - Lubię się czuć potrzebna, więc wystarczyłoby żebyś mi powiedział, że mnie potrzebujesz - tak właśnie było, chciała się też czuć niezastąpiona, to jej poprawiało samoocenę. No i jednak to był Logan więc nie musiał mówić nic, a ona i tak, by nie odeszła. W końcu już wiemy jak ślepo dawała się wodzić za nos i ile dla niego była w stanie zrobić. - Racja, są ciekawsze tematy - kiwnęła głową, bo ona tu go chciała trochę bardziej poznać, a nie rozmawiać o czymś, o czym sobie mogą na luzie dyskutować w biurze.
- To po co Ci skoro nawet nie chcesz myśleć, że ją masz? - Zapytała z ciekawością. - Czujesz się z nią bezpieczniej? - Zoya wiedziała dość sporo o PTSD, bo w końcu była psychologiem i to nie najgorszym skoro skończyła tak prestiżową uczelnię, nawet nie wiedziała kiedy trochę tak nieświadomie, go zaczęła diagnozować, ale skoro był w wojsku, to całkiem możliwe, że się jakiś lekkich zaburzeń tam nabawił. - Pytam, bo też mam w domu - wyjawiła - mam ją schowaną w szufladzie na samym dnie i mam nadzieję, że nie będę musiała jej nigdy używać... i w sumie wcale nie czuje się z nią bezpieczniej - po pierwsze dlatego, że obstawiała, że ktoś mógłby jej tą broń zabrać i ją zastrzelić, po drugie dlatego, że była beznadziejnym strzelcem skoro nawet głupiego miśka nie potrafiła wygrać.
- To dobrze, więzy rodzinne są bardzo ważne - przyznała - święta są od razu weselsze - uśmiechnęła się, bo nawet gdzieś była sobie w stanie wyobrazić Logana stojącego pod choinką ubranego w taki świąteczny sweter z reniferem. - Raczej nie jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi - jej relacja z Williamem była trochę bardziej skomplikowana. - Mamy do siebie podobne charaktery i cóż, ciężko jest nam ze sobą otwarcie porozmawiać na poważne tematy. Rozwodzi się teraz - może Hendersonom jest pisanie życie nieszczęśliwych samotników. - Ale cokolwiek, by się nie działo to wiem, że gdy potrzebna mi pomoc to mogę na niego liczyć - tak właśnie było. - Yhym.. i który superbohater był Twoim ulubionym? Ant-Man? - Zoya nie znała się na superbohaterach, ale o tym słyszała i ją zawsze śmieszyła ta nazwa.
- Życie - wzruszyła ramionami rozbawiona i przyglądała mu się, bo to był naprawdę uroczy widok, chciałaby mieć takich więcej w swoim życiu. - Oj przepraszam - mruknęła, bo nie chciała go przecież rozpraszać, a przynajmniej nie tak nic nie robiąc. Przeszła więc sobie tak żeby stanąć obok niego. - Wierzę w Ciebie - dodała i dotykając go po ramieniu. No niestety, ona nie była az taką kokietką jak wiadomo kto.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ