25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Blond włosy związane wysoko na głowie w niedoskonałym koku dopełniały obrazu podpuchniętych oczu, bladej cery i drżących dłoni, które dla kamuflażu ostatnimi czasy coraz częściej pozostawały splecione w koszyczek na kolanach. Susan siedziała lekko przygarbiona w czarnej sukience sięgającej połowy ud. Chociaż wieczorne wiadomości zazwyczaj przyciągały jej wzrok, tym razem nie miała najmniejszej ochoty słuchać o wszystkich nieszczęściach jakie wydarzyły się na świcie.
Tą ciekawą zależność dostrzegła pewnego zimowego popołudnia gdy niespodziewanie uświadomiła sobie jak duża nieproporcjonalność panuje między dobrymi a złymi komunikatami. Tych drugich było o wiele więcej co nasuwało myśl, iż społeczeństwo jest łapczywe na tragedie.
Dobijający wniosek.
Od pogrzebu Desmonda minęło zaledwie kilka dni. Murphy utrzymywana w chemicznym spokoju leków niekoniecznie kojarzyła dzień tygodnia. Wiedziała natomiast, że lada chwila powinien dotrzeć do niej Christian, który z kilku powodów nie mógł jej towarzyszyć wcześniej. Na całe szczęście nie została z tym wszystkim sama ponieważ w ostatniej chwili zgodziła się z nią lecieć Maeve. Do tej pory stosunki z córkami matki z poprzedniego małżeństwa były dość… neutralne – właściwie dziewczyny wiedziały o swoim istnieniu, spotkały się kilka razy ale jako dorosłe osoby każda poszła w swoją stronę i jak to często bywa brakło czasu na odwiedziny.
Gdy Mae zamknęła za sobą drzwi łazienki, Susan przetarła dłonią zmęczone powieki. Czuła zmęczenie mimo braku fizycznego wysiłku a wiedziała, że najgorsze jeszcze nie jest za nią zupełnie. Następnego dnia miało odbyć się odczytanie testamentu, który sporządził ojciec i już samo to nie wróżyło dobrze. Gdyby Susan była jedynym spadkobiercą, cała procedura byłaby „automatyczna” a tak? Miała złe przeczucia a jej zmysły niestety nie były omylne.
Dźwięk ustępującej pod naporem klamki sprawił, że dziewczyna wyprostowała plecy a jej serce zaczęło szybciej bić. W jeden sekundzie zebrało jej się na płacz i odczuła ulgę… targana emocjami dźwignęła się z kanapy idąc w stronę korytarza. – Christian? – wychyliła się zza rogu, a gdy zdobyła pewność, że to nie żadne omamy ale prawdziwy Isselhorst, runęła do przodu oplatając go ciasno w pasie. Przylgnęła do jego ciała kurczowo zaciskając palce na koszuli. – Nie mogłam się doczekać – zawodziła pod nosem starając się nie beczeć jak smarkula. W dużej mierze to właśnie leki trzymały ją w ryzach.
Leki i Maeve, która najwyraźniej skończyła prysznic…

Christian Isselhorst
towarzyska meduza
Susan Murphy
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Niepoprawny mruk i realista. Człowiek który kradnie tęczę i zamienia ją na kilka gramów ołowiu słanych w cel. W Stanach zajmował się całkowicie legalnym handlem bronią i strzelectwem na naprawdę długich dystansach.
W normalnych warunkach uznałby, że to żart. Ale już po jej tonie głosu wiedział, że nie jest to żart. Całkiem poważnie oznajmiła mu, że jest już na JFK i jeszcze dziś leci do Australii. Stary, a właściwie już nie taki stary Desmond wyciągnął nogi i trzeba było ogarnąć co się właściwie stało. To nie był stary facet, nie dożył nawet sześćdziesiątki.
Christian był akurat w delegacji. Przy okazji zahaczył o zawody, które jak zwykle odbywały się pośrodku niczego (w końcu lepiej, żeby nikt ani nic nie znalazło się na linii strzału broni, która została zaprojektowana do zatrzymywania samochodów z odległości kilometra). Brak zasięgu przez cały dzień nie był niczym nadzwyczajnym. W razie potrzeby na terenie imprezy był telefon satelitarny, jednakże połączenia z niego były wyłącznie wychodzące.
Był zszokowany, kiedy jego telefon w końcu złapał zasięg. Liczba połączeń była ogromna, przez wiadomości nawet nie zdążył się przekopać gdy Susan zadzwoniła z informacją o tym, że za kilka godzin wylatuje. Pewnie dostała informację o tym, ze jego telefon zalogował się w sieci. Chris nie zdążyłby nawet wrócić po paszport, co dopiero mówić o wizie. Będąc z nią w stałym kontakcie telefonicznym wrócił do Seattle właściwie po to, żeby spakować rzeczy i załatwić formalności związane z wyjazdem. Były pewne problemy z wizą, gdyż nie mógł podać "powodów rodzinnych" - Desmond nie był jego teściem, nie miał przecież ślubu z Susan. Na wizie turystycznej mógł spędzić w Australii tylko 90 dni. Poprosił więc o wizę pracowniczą z pozwoleniem na osiedlenie się. To pochłonęło dwa dodatkowe dni.
Dojechanie na wskazany hotelowy adres też wcale nie było łatwe - najpierw 36 godzin lotu (dwie przesiadki, długi transfer) potem wynajęcie samochodu. W dodatku okazało się, że w Australii nie obowiązuje amerykańskie pozwolenie na broń, więc musiał zgłosić do policyjnego depozytu wszystkie swoje zabawki. Nie było łatwo.
Do tego cholerny ruch lewostronny. Kto tak jeździ?
Totalnie wykończony nacisnął klamkę. Cóż, ta okazała się gałką, którą należy przekręcić.
Cześć skarbie. Powiedział przytulając dziewczynę. Przepraszam, przyleciałem najszybciej jak się dało. Wciąż nie wypuszczał jej z objęć. Jego kruszynka sporo przeszła...
Wiedział jednak, że w apartamencie jest ktoś jeszcze - wystarczyło popatrzeć na rzeczy, które ewidentnie nie należały do Susan a migały to z jednego to z innego kąta.

Susan Murphy
powitalny kokos
Chris
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Doniosła na własnego ojca, a ten wylądował przez nią w więzieniu. Po wszystkim postanowiła uciec od wspomnień, jednak te wciąż ją prześladują pod postacią dobrze znanych jej osób.
- 001 -
Zapewne jeszcze kilkanaście miesięcy temu plan porzucenia wszystkiego i wyjazdu na inny kontynent uznałaby za zbyt radykalny. Jednak od tamtego czasu wiele się zmieniło. Opuszczając Seattle nie miała wrażenia, że postępuje głupio. Jej życie było i tak nudną monotonią w której krążyła pomiędzy pracą, a domem.
Ucieczka z miasta rodzinnego zdawała się być dobrą decyzją, a już zwłaszcza, że w jej trakcie mogła komuś pomóc. Komuś, a konkretniej swojej przyrodniej siostrze - Susan z którą jeszcze do niedawna nie miała zbyt zażyłych relacji. Niby się znały, nie było pomiędzy nimi wrogości, ale to tyle. Powierniczkami swoich sekretów zdecydowanie nie były.
Wszystko uległo jednak zmianie po rozprawie ojca Mae, to właśnie wtedy brunetka zrozumiała jak ważne są relacje z rodziną i postanowiła odbudować je w miarę możliwości. Zaczęła od Susan właśnie, gdyż nie dotyczyła jej sprawa rodzinnej firmy i nie było pomiędzy nimi aż tylu nieporozumień. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił również, że blondynka straciła ojca, a Maeve była w stanie poniekąd zrozumieć jej żal. Poniekąd, gdyż jej ojciec nie zmarł i celowo wtrąciła go do więzienia, ale tęskniła za nim. Tak po prostu, zwyczajnie, za nim tęskniła. Nigdy nie miała z nim zbyt dobrych relacji i nie spodziewała się, że jego nieobecności w jej życiu może zrobić jej jakąkolwiek różnice, a jednak..
W każdym razie to wszystko doprowadziło ją do tego, że była na zupełnie innym kontynencie z siostrą, której prawie nie znała i której próbowała pomóc po stracie rodzica, choć sama była emocjonalną papką.
Skończyła właśnie brać prysznic i wycierała ciało śnieżnobiałym, hotelowym ręcznikiem, gdy do jej uszu dobiegł dźwięk rozmowy, choć może bardziej przywitania. Ze zdziwieniem zmarszczyła brwi, nie spodziewała się gości, a Susan również jej o takowych nie wspominała. Nie zamierzała jednak kryć się w łazience i już po chwili namysłu, narzuciła na siebie ubrania i wyszła zobaczyć co takiego dzieje się za drzwiami.
- Susan? - mruknęła niepewnie, wychylając się zza futryny i wzrokiem szukając blondwłosej. - Wszystko w porządku? - zapytała dostrzegając w pierwszej kolejności jej zaczerwienione od płaczu powieki, a dopiero później przenosząc wzrok na mężczyznę w którego ramiona była wtulona - Christian, tak? - uniosła dla pewności pytająco brwi, choć w tej chwili stało się to dla niej jasne. Nie znała go osobiście, jednak Susan zdążyła jej o nim wspomnieć

Susan Murphy Christian Isselhorst
ambitny krab
Weronika
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Ilość utrudnień jakie musiał pokonać Christian aby dostać się do Susan była niemal gwoździem do trumny. W kluczowym momencie kobieta miała przy sobie kuzynkę i najważniejsze, że nie była sama – to zdecydowanie pozwoliło jej jakoś przez to wszystko przebrnąć. Właściwie Murphy tak do końca wcale nie opłakiwała ojca tylko siebie. Uświadomiła sobie, że nie ma przy niej matki, nigdy jej nie było, a teraz odszedł tata. Świadomość braku rodziców na tym etapie żałoby była dobijająca. Dodatkowo problem stanowił spadek i pierdyliard kilometrów jakie dzieliły ją od miejsca nazywanego domem. Gdzieś z tyłu głowy narodził się pomysł. Był on skomplikowany i w kategorii trudności predysponował do 7 w skali 0 -10.
A może by tutaj zostać? Uciec od złych wspomnień i pomieszczenia gospodarczego na tyłach ogrodu, z którym wiąże się straszna tajemnica? Teraz bała się mówić o tym głośno ale coraz częściej zastanawiała się jakby to było gdyby została.
– Wiem, wiem, wszystko rozumiem, nie przepraszaj, ważne, że już jesteś – wypuściła głośno powietrze czując jego kojący zapach. Z chwilowego bezruchu wyrwał ją głos Maeve, która zaniepokojona hałasem chciała się upewnić, że wszystko jest dobrze.
– Tak, wszystko jest już dobrze – odsunęła się puszczając nareszcie materiał koszuli mężczyzny. – Maeve, Christian – założyła kosmyk włosów za ucho dokonując najbardziej w tej chwili naturalnej rzeczy. Przedstawienie było automatyczne ale oboje słyszeli o sobie już dawno temu. Informacja ograniczyła się do danych o swoim istnieniu ale teraz będą mogli to wszystko nadrobić. – Na pewno chcesz wejść pod prysznic i przespać się – popatrzyła wyczekująco na byłego żołnierza zdając sobie sprawę jak cholernie długą drogę miał za sobą. To samo przeszła ona i Mae więc doskonale zrozumie chęć odpoczynku. Teraz i tak nikt nie musiał się spieszyć…
– Jesteś głodny? Zamówić Ci coś? – mimo własnej krzywdy Susan i tak martwiła się o innych. W końcu gdyby nie Ci „inni”, zostałaby sama.
– Napijemy się czegoś? – bardzo tego potrzebowała więc jej błagalny wzrok powędrował najpierw na kuzynkę, a później na wypoczynek gdzie mogli wspólnie usiąść i porozmawiać.

Christian Isselhorst Maeve Thompson
towarzyska meduza
Susan Murphy
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Niepoprawny mruk i realista. Człowiek który kradnie tęczę i zamienia ją na kilka gramów ołowiu słanych w cel. W Stanach zajmował się całkowicie legalnym handlem bronią i strzelectwem na naprawdę długich dystansach.
Wszystko zaczęło się łączyć w logiczną całość. Zaczynał łapać się kto jest kim, chociaż spodziewał się raczej Susan solo. Trzymał swoją kruszynę jeszcze chwilę w objęciach. Fakt, był strasznie zmęczony. Przydałoby się kilka trójkącików tej niemieckiej czekolady z kofeiną... Z drugiej strony - w tym klimacie pewnie miałaby konsystencję kleju do tapet.
Było ciężko, dziękuję za zrozumienie. Wydawało się mówić jego spojrzenie. Najgorsze było jednak to, że to nie koniec trudności które ich czekały. Nie wiedział czego się spodziewać, nie znał tego systemu prawnego. Nawet w ich własnym języku mówiono tu z dziwnym akcentem, który ciężko było zrozumieć, gdy rozmówca był zdenerwowany lub podekscytowany.
Tak. Zdążył odpowiedzieć, gdy Susan już go przedstawiała. Wyciągnął dłoń w stronę kobiety celem uścisku. Żołnierze miewali problem z wyczuciem - bardzo mocny uścisk był u nich raczej standardem, z drugiej strony nie chciał, żeby poczuła się, jakby wsadziła dłoń w imadło. Starał się nie psuć pierwszego wrażenia chociaż na jego korzyść nie świadczyły ani okoliczności, ani aparycja ani ogólny odbiór człowieka, który prawie dwie doby spędził w podróżny na drugi koniec globu. Chris. Isselhorst. Partner Susan. Powiedział z lekkim jak na Amerykanina uśmiechem. W końcu nie wypadało się szczerzyć przy takiej okazji.
Wykąpię się - to najchętniej już. Gdybyś była tak miła i zamówiła cokolwiek, co przypomina jedzenie a nie twory z samolotu - byłbym zobowiązany. Jedzenie na lotniskach i w samolotach to wręcz legendarna drożyzna za niezbyt wysoką jakość. Oczywiście poza strefami vip. W sumie amerykańskie racje wojskowe były lepsze niż to. Po tylu latach zdecydowanie przejadło mu się MRE, ale było powtarzalne, dobrze znosiło transport i przede wszystkim było "pewne" - nie dało się zatruć racjami jeśli były poprawnie przechowywane i podane.
Ja chyba tylko wodę. Obawiam się, że jakiekolwiek alko poskładałoby mnie w moment. Nie potrafił spać w samochodach i samolotach, nawet gdy był śmiertelnie zmęczony. Najwyżej na chwilę się "odłączał", jednak ciało nie odpoczywało... Miał tylko nadzieję, że żadna z nich nie ma germańskich zwyczajów, gdzie koneser wody wśród pijących wino był uważany za oczywistego zdrajcę. Albo przynajmniej człeka nieszczerego do bólu.

Susan Murphy Maeve Thompson
powitalny kokos
Chris
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Doniosła na własnego ojca, a ten wylądował przez nią w więzieniu. Po wszystkim postanowiła uciec od wspomnień, jednak te wciąż ją prześladują pod postacią dobrze znanych jej osób.
Była pewna, że Susan czuje się źle z całym tym natłokiem spraw, które na nią spadły, jednak jak do tej pory wydawało jej się, że jakoś się trzyma. Teraz jej zaszklone od płaczu oczy mówiły co innego - bardzo dobrze udawała, że daje sobie radę. Mae właśnie w tym momencie uświadomiła sobie, jak słabo zna swoją kuzynkę, bo przecież były dość bliską rodziną i już wcześniej powinna zauważyć w jak kiepskim emocjonalnym stanie jest Murphy. O tyle dobrze, że miała teraz obok siebie kogoś, kto zdawało się, że poznał ją na wylot i potrafił ją wesprzeć nawet w najtrudniejszych chwilach. Uśmiechnęła się więc, widząc początkowo wtuloną w siebie parę, a następnie, gdy Susan postanowiła już ich sobie przedstawić, wyciągnęła dłoń w kierunku Isselhosta - Maeve Thompson. Przyrodnia siostra Suzan. - odparła, ściskając jego dłoń i kątem oka zerknęła w stronę łazienki, aby upewnić się, czy zostawiła w niej względny porządek. - Prysznic, jak widać jest już wolny, a czyste ręczniki powinny być w białej szafce w rogu - odpowiedziała i gestem dłoni wskazała na wspomniany przez siebie mebel.
- Ja natomiast nie pogardzę czymś mocniejszym - stwierdziła, jednak nie bardzo wiedziała, czy powiedział to, aby dotrzymać towarzystwa Susan, czy może sama potrzebowała również dawki procentów. - Pójdę do kuchni po wino - dodała jeszcze i pomaszerowała w stronę pomieszczenia. Dopiero wyciągając butelkę czerwonego płynu dotarło do niej, że może wcale nie powinna tu być. Para nie widziała się przez długi czas i z pewnością mieli teraz wiele do obgadania. - Na pewno nie chcecie zostać sami? - spytała po powrocie z kuchni, gdy drzwi od łazienki się zamknęły.

Susan Murphy Christian Isselhorst
ambitny krab
Weronika
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Dobrze, zamówię – przeczesała dłonią nieułożone włosy, które dalekie były od ideału ale będąc w gronie najbliższych zupełnie o to nie dbała. Swój pozorny spokój zawdzięczała zbilansowanej dawce leków, które maksymalnie wyciszały wszystkie emocje. Kolokwialnie rzecz ujmując dobry drag sprawia, że mamy „wyjebane” i jesteśmy trochę senni. Tak też w wielkim skrócie czuła się Murphy ale na chwile obecną nie musiała a nawet nie chciała tego zmieniać. – Christian weź sobie świeże ubranie – poklepała delikatnie wysuniętą rączkę od walizki bo doskonale wiedziała, że i Chris nie myśli teraz trzeźwo choć u niego to kwestia potwornego zmęczenia a nie leków o silnym działaniu.
Gdy mężczyzna zniknął za drzwiami łazienki, Susan sięgnęła po telefon i zamówiła dwudaniowy obiad składający się z zupy krem na bazie białych warzyw, porcji mięsa z ziemniakami i zestawem surówek a na deser naleśniki. Jeśli Isselhorst z czegoś zrezygnuje to najwyższej ona sama podejmie próbę podzióbania jedzenia. Przez ostatnie dni jadła mało ale nie dlatego, że była tak bardzo zajęta i nie miała czasu… jej żołądek zapomniał wysyłać impulsy do mózgu z powiadomieniem o konieczności przyswajania pokarmów.
– Dzięki Maeve – przeszła na sofę wygładzając dłonią materiał ciemnej sukienki. Przez kilka chwil była sama co stanowiło nowość. Do tej pory nie odstąpiono ją na krok. Dlaczego? Może w obawie, że coś sobie zrobi…
– Mam ochotę na to wino – prawie przełknęła ślinę widząc kieliszek, który został jej wręczony. Alkohol i silne leki to bardzo złe połączenie więc należało rozsądnie zachować ostrożność. – Czuje się lepiej niż wczoraj – rzuciła chcąc stopniowo porzucić główną rolę w tej scenie. – Głupio mi. Przez ten cały czas kiedy ze mną byłaś nie zapytałam nawet co u Ciebie – upiła pierwszy łyk płynu a słysząc pytanie z dozą niepewności pokręciła głową. – Zostań jeszcze proszę. Chyba, że masz inne plany – zawiesiła wzrok na kuzynce licząc, że się zgodzi i nie czmychnie lada chwila.
Ciche pukanie do drzwi po następnych kilkunastu minutach zwiastowało nadejście posiłku, który odebrała Susan dziękując niewysokiemu mężczyźnie o wyraźnych piegach i ciemnych oczach.

Maeve Thompson Christian Isselhorst
towarzyska meduza
Susan Murphy
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Niepoprawny mruk i realista. Człowiek który kradnie tęczę i zamienia ją na kilka gramów ołowiu słanych w cel. W Stanach zajmował się całkowicie legalnym handlem bronią i strzelectwem na naprawdę długich dystansach.
Sytuacja nie była może jedną z tych najbardziej komfortowych, jednak okazało się, że incydentalna współlokatorka Susan wydaje się wcale miłą osobą. Przynajmniej to nie będzie problemem bo jak widać, szykowało się ich sporo. Zarówno sytuacja, jak i wynikające z niej potencjalne trudności były niezbyt miłą okolicznością poznawania nowych ludzi.
Nie, siedzimy w tym razem. Stwierdził zupełnie bezpodstawnie odpowiadając na sugestię zostawienia ich samych. Przecież tak naprawdę sprawa dotyczyła wyłącznie przyrodnich sióstr. Jego związek z Susan był nieformalny, więc właściwie nie miał wiele do gadania.
Ciepła woda z jednej strony zrelaksowała go, z drugiej - zupełnie rozleniwiła. Dopiero teraz poczuł jak bardzo jest zmęczony i senny. Nie wytrzyma dziś zbyt długo, to pewne. Zamknął oczy i poczuł, jak jego głowa staje się naprawdę ciężka.
Wyszedł spod prysznica, przebrał się w swój zwyczajowy zestaw złożony z jeansów i czarnego t-shirtu. Okazuje się, że typowe Levisy są trochę za grube na australijską pogodę - jeśli będzie musiał tu zostać dłużej niż parę dni czekają go zakupy.
Okay, jestem gotów. Mam nadzieję, że nie musicie niczego dla mnie omawiać jeszcze raz. Nie było go całe... osiem minut. Ale w tym czasie może wydarzyć się wiele.
Przepraszam, że jestem mało towarzyski. Generalnie nie jest to u mnie nic nowego, ale ta podróż faktycznie dała mi w kość. Powiedział zasiadając na kanapie. To, jak bardzo był wykończony było widać chociażby po tym, że prawie zadał pytanie o to skąd dziewczyny się znają... Ogarnął się dosłownie sekundę "przed".
Jedzenia dawało jakąkolwiek szansę na zmianę tego stanu rzeczy chociaż na chwilę. Zastrzyk energii, paliwo dla mózgu. Pozwoli podziałać jeszcze godzinę, może dwie.
Mamy jakiś plan działania na jutro? Rzucił dość ogólnie, jakby do obu...
Maeve Thompson Susan Murphy
powitalny kokos
Chris
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Doniosła na własnego ojca, a ten wylądował przez nią w więzieniu. Po wszystkim postanowiła uciec od wspomnień, jednak te wciąż ją prześladują pod postacią dobrze znanych jej osób.
Zgodnie z prośbą Susan zajęła miejsce na kanapie i delikatnie się uśmiechnęła. Faktycznie ostatnimi czasy nie ustępowała jej na krok, ale wynikało to z tego, że doskonale zdawała sobie sprawę, jak to jest zostać pozostawionym samemu w takiej sytuacji. Czasem nawet banalne słowa pocieszenia potrafiły dodać otuchy i być znacznie lepsze, niż nic.
- U mnie.. w sumie nie jest źle - odparła, bo faktycznie wyprawa do Lorne sprawiła, że czuła się znacznie lepiej. W przeciwieństwie do Murphy wcale nie tęskniła za domem - Właściwie to spodobało mi się w Australii i myślałam o tym, aby zostać tu na dłużej. Szukałam nawet ofert w pracy w lokalnym szpitalu - zważając na to, że przyjechały tu zaledwie tydzień temu, to możliwe, że postępowała zbyt radykalnie, ale tak naprawdę już nic nie trzymało ją w Stanach, więc dlaczego miałaby nie zamieszkać właśnie tu? Okey, pająki i inne jadowite stworzenia odrobinę obrzydzały jej ten pomysł, ale zważając na cudowne widoki i panujący tu magiczny klimat, byłaby w stanie z nimi chyba koegzystować.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi od łazienki, obróciła się w stronę wchodzącego do pokoju mężczyzny - Właściwie to nie wiem ile opowiedziała Ci Susan o naszej wspaniałej rodzinie, ale miałyśmy jedynie wspólną matkę - wyjaśniła, gdyż nie była pewna, czy jej kuzynka podjęła się wyzwania wytłumaczenia mu tego wszystkiego, bo cóż.. patrząc na styl życia ich matki nie było to wcale łatwe. - A właśnie.. dowiedziałaś się czegoś nowego o tej nowej kobiecie Twojego ojca o której wspominali na pogrzebie? - zapytała kierując wzrok na Susan. Osobiście uważała to za dość dziwne, że ta postanowiła nie pojawiać się nawet na pogrzebie swojego zmarłego męża, ale może nie była w stanie? W końcu musiała odczuwać teraz ogromny żal.
- Nie dziwie się. Obie tuż po tym jak tu wylądowałyśmy niemalże od razu poszłyśmy spać - odparła, uśmiechając się z wyrozumiałością w jego kierunku - Z tego co wspominałaś ma się chyba odbyć czytanie testamentu? - zapytała kolejny raz kierując wzrok na Susan. Współczuła jej, że musi załatwiać tyle formalności, gdy była w takim stanie, jednak nie miała wyjścia.

Susan Murphy Christian Isselhorst
ambitny krab
Weronika
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Siedząc na kanapie wcisnęła się jeszcze głębiej aby mocno oprzeć plecy. Choć podróż tutaj miały dawno za sobą, tak ciągle czuła nieprzyjemne mrowienie w okolicy lędźwi. Może to z powodu długotrwałej pozycji, w której musiała przebywać a może zwyczajnie puszczał ją stres. Dobrze wiedziała jak podziała na nią wino – rozluźniająco. Bardzo tego potrzebowała. Teraz gdy miała obok siebie dwójkę przychylnych osób czuła ulgę, zwłaszcza, że wmawiała sobie iż wszyscy co złe ma za sobą. Już raz w życiu przeszła przez piekło i choć to teraz diametralnie różniło się od poprzedniego, to jej nastrój pikował mocno w dół. – Też o tym myślę Maeve, w sumie bez przerwy. Nie chce mi się wracać. Muszę tylko przegadać to z Christianem – potarła czoło czując, że nie będzie to łatwa decyzja. Zmiana miejsca zamieszkania wiązała się z mnóstwem komplikacji i radykalnym odcięciem od przeszłości – chciała tego jak nigdy wcześniej.
– Właściwie to ten temat zszedł na boczny tor. Miałyśmy słaby kontakt więc jakoś nigdy nie było okazji. – przyznała niechętnie bo wypadało poinformować Christiana o swoich rodzinnych zawiłościach. – Mae ma jeszcze rodzeństwo i nawet nie wiem co u dziewczyn – skrzywiła się upijając łyk wina. Tak nie wypada się zachowywać względem najbliższych bo teraz to właśnie dziewczyny stanowiły jej najbliższą rodzinę. Nie ulega wątpliwości, że Su zmieni teraz swoje postępowanie bo zgodnie ze starym porzekadłem – lepiej późno niż wcale.
– Nie. Ciągle mam nadzieję, że to tylko plotka ale przeczucia mam fatalne. W końcu powinna tam być, tak? – a może była, tylko Su jej nie rozpoznała bo ciężko rozpoznać kogoś, kogo się nigdy nie widziało. – Tak. Jutro o 13 i wcale nie mam ochoty tam jechać – ostatni przykry obowiązek.
– Zjedz najpierw – rzuciła w stronę mężczyzny nie oczekując od niego zbytniej euforii. – Tylko to odczytanie ostatniej woli – prychnęła pod nosem kręcąc głową. – Ale chcę jechać sama – to jak posypywanie ran solą. – A później to się jeszcze okaże – dopiła kieliszek do końca. – Jest jeszcze? – zwróciła się do kuzynki z błagalnym spojrzeniem.

Christian Isselhorst Maeve Thompson
towarzyska meduza
Susan Murphy
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Doniosła na własnego ojca, a ten wylądował przez nią w więzieniu. Po wszystkim postanowiła uciec od wspomnień, jednak te wciąż ją prześladują pod postacią dobrze znanych jej osób.
Uniosła z lekkim zdziwieniem brwi ku górze. Nie spodziewała się, że Susan również postanowi nieco przedłużyć swój pobyt w Australii. Właściwie była niemalże pewna, że ta wróci do Seattle, gdy tylko uda się załatwić wszystkie niecierpiące zwłoki sprawy związane ze śmiercią jej ojca. Ucieszyła się, jednak słysząc tą nowinę. Przynajmniej będą miały więcej czasu, aby nadrobić zaległe lata i nieco lepiej się poznać. - Mam nadzieję, że nie będzie widział żadnych przeciwskazań, żebyście tu zostali - stwierdziła nad wyraz entuzjastycznie, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Teraz łączyły je nie tylko więzy krwi, a również chęć ucieczki od przeszłości, choć każda z nich miała ku temu zupełnie inne powód.
- Niestety ja również ostatnio mam.. dość kiepski kontakt z siostrami i nie jestem na bieżąco - mruknęła lekko się krzywiąc. Właściwie to kontaktu nie miała żadnego. Wszystko skomplikowało się od czasu rozprawy jej ojca i miała wrażenie, że żadne z członków rodzeństwa nie ma ochoty jej widzieć. Tęskniła za nimi.. nawet za Gabi, choć nigdy nie pomyślałaby, że może jej brakować jej nazbyt ciętego języka i zamiłowania do łamania wszelkich obowiązujących reguł.
- Raczej, ale może.. coś jej wypadło.. coś wyjątkowo ważnego? Albo czuła się na tyle źle, że wolała nie pokazywać się nikomu w takim stanie? - właściwie to sama nie do końca wiedziała, dlaczego usprawiedliwia macochę swojej przyrodniej siostry. Nie znała tej kobiety. Nie miała pojęcia, czy faktycznie darzyła uczuciem ojca Su i czy odczuwała żal po jego śmierci, jednak zdawało jej się, że zawierając z kimś związek małżeński każdy kieruje się miłością. Niestety Mae bywała czasem nad wyraz naiwna - Wszystko pójdzie dobrze - mruknęła i w ramach dodania otuchy blondynce dotknęła jej ramienia.
Nie rozmawiali zbyt długo. Tuż po tym, gdy Chris zjadł swój posiłek, a Mae wraz z Su dopiły wino, postanowili położyć się spać. Jutrzejszego dnia Murphy czekał wyczerpujący dzień, więc musiała być wypoczęta.

Susan Murphy

// zt
ambitny krab
Weronika
ODPOWIEDZ