gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie chciała, by tak mówił. Według niej nie musiał wcale bardziej się starać, wystarczyło to, co już robił, niczego więcej nie potrzebowała. Tylko, że jednocześnie czuła, że teraz nie było po co mu o tym mówić. Odeszli więc razem, po całej tej widowiskowej akcji z uciekaniem, a chociaż Soriente nie dokończył zdania w taki sposób, w jaki pierwotnie chciał, to jego słowa i tak trafiły w Westbrook dość mocno.
- To wcale nie tak - oczywiście nie chciała się z nim zgodzić. - Zawsze uciekałam, poznałeś mnie taką - przypomniała mu też, jakby to miało nieco poprawić jej marną sytuację. No, ale ta rozmowa nie miała większego sensu, bo tak szybko, jak Remy dostrzegł swój samochód obok wozu wykorzystywanego do holowania, wszystko inne straciło na znaczeniu. Oczywiście Lisa nie skorzystała z tej sytuacji, aby ponownie uciec, tylko pobiegła już za nim, niesamowicie zestresowana tym, co się działo. Sama z wielką chęcią by zapaliła, ale to tylko pogorszyłoby atmosferę między nią, a Soriente. Poza tym musiała ze sobą walczyć, by zapanować nad histerią, która w obecnej sytuacji tylko chciała się nasilać, zamiast maleć. Była tym wszystkim przytłoczona, więc kiedy weszli już do samochodu, miała zwieszoną głowę, a oczy nadal zachodziły jej łzami, chociaż te cicho próbowała przełykać, co jakiś czas jedynie gwałtowniej zaciągając się powietrzem w spazmach. Aż podskoczyła, gdy Remy kolejny raz zaklął. Nie lubiła go w takim stanie, rzadko kiedy się denerwował, zwykle to należało do jej wachlarza zachowań. Teraz więc, po prostu odruchowo sięgnęła do kieszeni bluzy, z której wyciągnęła swoją zapalniczkę i podała mu ją, aby z niej skorzystał, skoro jego przestała działać.
- Oddam ci za ten mandat, dobrze? - mruknęła cicho. - To przeze mnie musiałeś go zapłacić - dodała zaraz zgodnie z prawdą, by gdyby nie odstawiła całej tej sceny, nie porzuciłby swojego samochodu w nieodpowiednim miejscu. Sprawiała tylko problemy. Zawsze tak było, odkąd sięgała pamięcią. Nie tylko w ich związku, ale ogólnie, nie potrafiła przystosować się, jak inni ludzie. - No i wyczyszczę ci samochód - jeszcze o tym musiała wspomnieć, trochę tak, jakby sporządzała teraz rachunek sumienia. Otarła poliki, bo których nadal płynęły co jakiś czas łzy. - No i mogę jeszcze wyprać ci koszulę - bo ją też ubrudziła. Chciałaby zrobić wszystko, byleby nie był na nią zły. Wiedziała, że jest nią rozczarowany, ale nie zapytałaby o to, bo zbyt przerażała ją ta wizja. Wszystko tego dnia było nie takie, jak powinno, więc cała wręcz się trzęsła z emocji, jakie w niej buzowały.
- Odwieziesz mnie do mojego domu? Pewnie chcesz ode mnie odpocząć - no, a ona chciała schować się w jakimś kącie i oskarżać siebie o to wszystko przez resztę nocy, bo taki system znała i taki system w jej przypadku się sprawdzał. Lepszego nie znała i nawet nie próbowała dla siebie znaleźć.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
I właśnie te jej ucieczki zwróciły uwagę Remy'ego. Nie było to normalne, szybko wyłapał z iloma problemami boryka się Lisa, gdy tylko człowiek przebije się przez jej zewnętrzną fasadę zobojętnienia. Emocjonalnie Lisbeth kompletnie sobie nie radziła, a Soriente powoli sam gubił się w tym wszystkim i jako racjonalny facet wiedział, że potrzebuje ona pomocy.
- Jezu, Lisku... - Nie miał już siły, aby jeszcze się z nią spierać o mandaty. Prędzej by kazał jej wysiadać i wrócić samej do domu, niż pozwolić na to, aby płaciła za cokolwiek. - Daj proszę spokój, dobrze? Nic nie będziesz robiła. Nie rozumiem w ogóle jak mogłaś pomyśleć, że bym ci na którąkolwiek z tych rzeczy pozwolił - mruknął nadal próbując odpalić papierosa, ale na próżno. Gdy dostał zapalniczkę od Lisy, spojrzał na nią marszcząc przy tym brwi. Nie podobało mu się to, że w ogóle ją posiadała. Wiedziała o tym, ale nic nie powiedział. Przeciągnął tylko złowieszczo swoje spojrzenie, aby miała świadomość jego niezadowolenia. - Nie - rzucił stanowczo. - Pojedziemy na plażę i zrobimy to o czym mówiłem. Chcę się wyluzować i ty także powinnaś - odparł, a słysząc klakson machnął w stronę policjantów i wreszcie odpalił silnik. - Nie będzie roztrząsać tego co się stało. Chcę przyjemnie spędzić z tobą czas, posurfować i zjeść pizzę, a wieczorem obejrzeć jakiś mało ambitny program i słuchać jak komentujesz go z oburzeniem - wyjaśnił jak się sprawy na ten dzień przedstawiają. - Nie pozwolę ci zadręczać się myślami o tym, co zaszło. Mamy to już za sobą - dodał, a potem strzepnął popiół z papierosa i po raz kolejny zaciągnął się tytoniowym dymem. Był zdenerwowany, ale też nie chciał podsycać w sobie tych emocji. Wystarczy, że bał się o Lisbeth i to go męczyło, resztę wolał szybko wyciszać.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie wiedziała, co ma robić. Czuła w jakim okropnym stanie był Remy, sama nie była w lepszym, ale to z jej winy to wszystko się teraz działo. Chciała to załagodzić, ale nigdy nie była dobra w takich sprawach, to Soriente zwykle przejmował takie inicjatywy.
- Normalnie - wzruszyła ramionami, nie podnosząc na niego wzroku. Po prostu po raz kolejny przetarła twarz. - Dlaczego miałabym nie umyć ci samochodu, skoro ja go wybrudziłam? - podała akurat ten przykład, bo wydawał jej się najmniej ekstremalny. Dostrzegła też kątem oka, jak na nią spojrzał, gdy podała mu zapalniczkę i nagle tego pożałowała. Czuła się, jak zbity pies, nie potrafiła znaleźć w sobie buńczuczności, która często brała nad nią górę.
- Ale jestem cała brudna i napuchnięta - zauważyła, a w zasadzie to zaoponowała, nieco się prostując i tym razem odwróciła się już w jego kierunku. Poza tym przez ten stres, który teraz czuła, w ogóle nie w głowie były jej zabawa na plaży, a już na pewno jedzenie pizzy. - Wcale nie wyglądasz na kogoś, kto chce miło spędzić czas - dodała zaraz, nie wiedząc, co ma robić. Była taka zagubiona w tym wszystkim i zmęczona. - Mieszkasz przy plaży, to może tam pojedziemy? - bo już była wśród ludzi dzisiaj, tak? na plaży było ich wiele, a potem przeprawa przez rozmowę z policją. Wystarczy jej takich wrażeń na jeden dzień. Normalnie po prostu by się z nim kłóciła, ale teraz nie potrafiła. Wiedziała z czym może się to wiązać. Chyba naciągnęła już wystarczająco cierpliwość Remigiusa, więc lepiej było nie przesadzać. Otworzyła lusterko przed jej siedzeniem i jęknęła ponownie. - Wyglądam jak kupa - podsumowała to, co zobaczyła w odbiciu. Cała była brudna i na pewno rzucaliby się w oczy w takim stanie, a przecież Soriente nie chciał głupich sensacji. Przynajmniej liczyła na to, że takie argumenty do niego dotrą.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nauczył się, że niekiedy najlepszą reakcją na głupie wymysły Lisy było po prostu ich ignorowanie, bo co miał jej powiedzieć. Byli ze sobą nie od wczoraj, a Lisa nadal zachowywała się tak, jakby była w związku z jakimś śmiertelnikiem, a nie oszukujmy się.... Sorinete tam gdzie mógł kierował się wygodnictwem. Pozawał mu na to status społeczny i majątkowy, a on z tego czerpał garściami. Nie sprzątał, nie gotował, nie zarzynał się czyszcząc swoje samochody. Płacił za to innym, a dzięki temu wolny czas mógł spędzić jak chciał, a w pracy skupić się na tym na czym powinien. Dlatego też propozycja, w której Lisa miałaby sprzątać jego wóz wydała mu się nie tyle co głupia, ale także godząca w jego honor megalomana.
- Bo nie jest to ford ojca, którego możesz wyszorować na podjeździe. Odpuść Lisku, dobrze? - Wyciągnął wolną dłoń i złapał nią za tę należącą do Lisy, by zaraz potem zacisnąć na niej lekko palce. - Na plaży wszyscy są brudni - rzucił ignorując totalnie jej wymówki. - Chcę po prostu pobyć z tobą i nie myśleć o niczym, dobrze? Kiedy ostatni raz po prostu dobrze się ze sobą bawiliśmy? - Sprostował, bo właśnie o to mu chodziło. Nie chciał już myśleć o terapeutach i problemach. To były zadania dla Soriente z przyszłości, ten obecny potrzebował spokoju. - Dobrze. Pojedziemy do mnie, ogarniemy się i pójdziemy na plażę - zawyrokował i zabrał dłoń od Lisy, by móc zgasić papierosa. - Wyglądasz cudownie, ale jak będziesz palić to będziesz mniej cudowna - odpowiedział, zerkając na kilka sekund w bok, po czym znów wrócił spojrzeniem do drogi. - Wybacz... Nie mówmy teraz o tym. Jestem zły i zmęczony, a i dla ciebie ten dzień nie był łatwy... - Westchnął klepiąc kilkukrotnie dłońmi w kierownicę. - Ale mam nadzieję, że nadal masz ochotę na pizze? Tego ci nie odpuszczę... - Zaznaczył, bo nie pamiętał kiedy ostatni raz Lisa zjadła przy nim cokolwiek poza swoimi zdrowymi koktajlami. Nie chciał na nią mocno naciskać, ale... Martwił się i chciał by wiedziała, że ją obserwuje.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Skrzywiła się nieco, kiedy usłyszała jego wyjaśnienie. Wiedziała, że Remy ma dużo pieniędzy, ale i tak uważała, że powinna coś teraz dla niego zrobić, a nic lepszego jej do głowy nie przychodziło.
- Mój ojciec nie ma forda - chyba, że ma. Tato, jak to czytasz i masz forda, wiedz, że Lisa nie zna się na markach samochodów! - Ale rozumiem, że nie mam kompetencji, by szorować twój samochód - dodała ciszej, już tym razem pozwalając sobie na nieco niezadowolony ton, bo jednak jak miała zadość uczynić, kiedy Remy nie pozwalał jej wykonać postawionych sobie celów? - Ja nigdy nie jestem brudna na plaży - też nie planowała kupować tych jego argumentów, bo jednak była cała w błocie i plamach, a tak chodzą jacyś bezdomni, a nie normalni ludzie. Spojrzała na swoją dłoń, którą trzymał we własnej i westchnęła cichutko, wolną ręką po raz kolejny pocierając załzawione oczy. Musiała się w końcu uspokoić, ale wcale nie przychodziło jej to tak łatwo, jakby chciała. - Myślałam, że cały czas się ze sobą bawimy - nieszczególnie jej się podobało to, w jakim kierunku ten dzień zmierza i nie wiedziała, czy jakkolwiek będzie w stanie to wszystko naprawić. Była na siebie zła i najchętniej schowałaby się u siebie, w kącie, pomstując nad tym wszystkim, co dzisiaj się wydarzyło, ale cóż... nie mogła sobie na to pozwolić, skoro Remy odmówił odwiezienia jej do domu. Przynajmniej zgodził się na swoje własne miejsce zamieszkania, a to już było dużym postępem, więc Lisa odetchnęła nieco z ulgą.
- Ty palisz, a jakoś nie jesteś mniej cudowny - rzuciła koślawo, bo nie była mistrzynią takich odzywek i zaraz się zażenowała. Chciała jednak nieco rozładować napięcie, a już na pewno nie pozwalać na to, aby teraz myślał o niej palącej papierosy. Speszyła się więc nieco odwracając wzrok i chowając się pod czapką jeszcze bardziej, niż zwykle. Przyznał się do tego, że jest zły, a to też niekoniecznie jej pomagało odnaleźć się w całej tej sytuacji. Przygryzła na moment dolną wargę, bo wcale nie miała ochoty na pizzę i chyba po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie miała też siły kłamać, że jest inaczej. - Przecież wiesz, że wolę unikać takich niezdrowych rzeczy - przypomniała mu. - No, ale postaram się zjeść kawałek - dodała niezbyt chętnie, ale jednak powinna to zrobić i dla Soriente i dla atmosfery, jaka między nimi panowała. Miała nadzieję, że Remigius nieco to doceni i zrozumie, że Lisa naprawdę nie chciała zniszczyć im dzisiejszego dnia. Poza tym chciała, żeby już nie był zły, bo nie potrafiła go znieść w takim stanie. Nie pasowało mu to, a może raczej Westbrook za bardzo się go bała, gdy taki był, a już w szczególności, gdy był taki z jej winy.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Ciężko mu było odpowiadać na jej słowa zachowując się przy tym w miarę spokojnie, gdy wewnętrznie czuł irytację spowodowaną tą całą ucieczką na plażę. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że gdyby ponownie ponisły go nerwy, to stan Lisy znów uległby pogorszeniu, a to było czymś czego nie chciał najbardziej. Zacisnął więc mocniej palce na kierownicy i kiwał tylko głową, albo wzdychał posyłając Westbrook wymowne spojrzenia.
- Bo tak jest, ale ostatnio mam wrażenie, że widzę miej radości w twoim zachowaniu, gdy spędzamy razem czas - przyznał, bo jakby właśnie tak było. Lisa szybko wpadała w przygnębienie, szukała problemów, które nie istniały i wiecznie traktowała siebie jako kłopot. I chociaż z początku te jej zachowania uległy poprawie to teraz w zasadzie było coraz gorzej.
- Dziękuję, ale tobie, Lisku, papieros nie pasuje - rzucił, a przez jej komentarz na jego twarzy pojawił się uśmiech sięgający oczu. Lubił przyłapywać Lisę na takich drobnych komplementach, które nieświadomie mu posyłała. Nie to żeby był na nie łasy, ale czasem bał się, że związała się z nim ze strachu i potrzeby bycia z kimkolwiek, a nie dlatego, że faktycznie go chciała. - Nie kombinuj... - Mruknął, gdy już starała się wywinąć od zjedzenia z nim smacznej capriciousy. Tak, chyba jednak miał ochotę na coś w tym stylu. - Minimum trzy kawałki - zaczął mediacje. - I sałatkę owocową - podbił stawkę, bo w sumie od razu chciał ją zmusić do zjedzenia połowy pizzy, ale nie było co przesadzać. Trzy kawałki to i tak dużo, a jakby miała zamiar oszukiwać, wciśnie w nią jeszcze więcej owoców. - Dużo palisz? - Zagadnął tak przy okazji, bo może i już temat papierosów wygasł, ale nie znaczyło to, że Soriente o nim zapomniał. Nie chciał też się czepiać, a tak po prostu podpytać co i jak, chociaż szczerze wątpił, aby Lisbeth z ochotą odpowiadała na jego pytania. Nigdy nie lubiła przesłuchań.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Liczyła na to, że jej słowa sprawią, że ostatecznie Remy pozwoli jej umyć swój samochód, by w taki sposób mogła jakoś uciszyć wyrzuty sumienia, ale nic podobnego nie nastąpiło. Mało tego, Soriente nawet nie odniósł się do jej słów. Poczuła się przez to jeszcze gorzej, ale było na tyle dobrze, by już bardziej nie płakała, więc musiała jedynie się uspokoić na tyle, by jej zaczerwienione oczy przestały piec.
- Nieprawda... nigdy nie byłam radosna, to ty się wiecznie uśmiechasz i śmiejesz - przypomniała mu, nie chcąc dawać w tym wszystkim za wygraną. - Ja przeżywam radość wewnętrznie - dodała pod nosem, przy okazji ocierając z niego jeszcze trochę mokrego piasku. Ilekroć myślała, że jest już czysta, znajdowała gdzieś nowe ziarenka.
O papierosach nieszczególnie chciała rozmawiać, bo wiedziała, jakie podejście do nich ma Remy. Sama nie chciała rzucić. Podobało jej się to, uspokajało ją i no... wiele osób paliło, tak? Ona wcale nie robiła tego aż tak często miała dwadzieścia jeden lat i prawo, by pozwolić sobie na jedną używkę, skoro pić za często nie piła. Nie skomentowała więc jego słów, ale nie oznaczało to, że następny temat będzie przyjemniejszy, czy łatwiejszy.
- Jakie trzy? - obruszyła się, otwierając szerzej oczy. Nie wiedziała, jak on do tego podchodził, ale dla Lisy takie planowanie dużego posiłku było naprawdę stresujące, nawet jeśli dla osoby postronnej mogło to wyglądać jak żartobliwe przepychanki. - Jeden i może warzywa na parze... - i tak szła już na ustępstwa, ale przy tym źle się czuła, kiedy prowadzili pertraktacje w tym temacie. W ogóle wolała z Soriente o jedzeniu nie rozmawiać, po prostu. Ale jak nie jeden trudny temat, to drugi. Czym był ten dzień? Skoro Remy chciał, żeby w ogóle nie paliła, to jak miała z nim rozmawiać o tym, ile papierosów dziennie potrzebowała? - Nie dużo... - zaczęła więc ostrożnie i w cale nie kłamała. - Ale to nie jest dobry temat na teraz. Już bez tego jesteś na mnie zły, a ja nie chcę, abyś się gniewał - przyznała zgodnie z prawdą, pociągając przy tym nosem. Wyciągnęła ze swojego plecaka bidon z wodą i pociągnęła z niego parę łyków, po wszystkim przechylając butelkę w kierunku mężczyzny, w niemej propozycji, gdyby też miał ochotę się napić.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Akurat podjechali do świateł, gdy odpowiedziała na jego słowa odnośnie radości. Chociaż jej słowa były smutną prawdą to w jakiś trudny do opisania sposób go rozbawiły.
- Chciałbym czasem tę radość zobaczyć, albo chociaż o niej posłuchać - oznajmił wyciągając dłoń, by zetrzeć w policzka Lisy kilka ziaren piasku i ostatnią łzę jaka po nim płynęła. - Zależy mi na tym, abyś była szczęśliwa, a jak tak wewnętrznie wszystko przeżywasz to skąd mam wiedzieć, że jest dobrze? - Wiedział. Znał ją dobrze, ale może troszeczkę starał się ją wziąć pod włos. Nie oczekiwał niewiadomo jak spektakularnych efektów, ale chociaż cień uśmiechu na jej młodej, poważnej twarzyczce byłby wystarczającą nagrodą. - Normalne. Weźmiemy standardową pizzę, także spokojnie - odpowiedział poważnie chociaż wiedział, że nie o to Lisie chodziło. Miał jednak ochotę nieco rozładować tę napiętą atmosferę. Nie chciał ponownie zobaczyć płaczącej Lisy, a bał się, że nadal balansowali na krawędzi i jeden zły ruch mógł kosztować ich ponowną katastrofę. - Trzy i warzywa na parze - negocjował dalej. - Albo dwa i pół, ale za to całą maseczkę warzyw - zaproponował stanowczo, bo opcji nie było, aby zszedł poniżej dwóch.
Temat jedzenia akurat był obecnie trudnym dla Lisy, nie dla Remigiusa. Nie miał on bowiem pojęcia, że było aż tak kiepsko. Wiedział, że jadła mało, ale nie sądził, że właściwie to się głodziła i zjedzenie czegokolwiek więcej kosztowało ją tyle stresów.
- Będę się gniewał póki będziesz paliła - odpowiedział naprawdę spokojnie. Nic mu bowiem innego nie pozostało. Nie chciał się kłócić, ani spierać. Był tym już dziś zmęczony. Chciał z nią normalnie porozmawiać i pokazać, że nie każdy trudny temat muszą od razu kończyć kłótnią. - Jesteś sportowcem, a ci palić nie powinni, kochanie... Powinnaś rzucić - dodał jeszcze i zgasił własnego papierosa, aby zaraz potem sięgnąć dłonią do uda Lisy i potrzeć je z czułością. Fakt, nie lubił jej nałogu i go nie tolerował, ale traktował Lisę jak dorosłą osobę, to ona nie postrzegała siebie w taki sposób, chociaż usilnie wszystkim wmawiała, że jest inaczej. Dlatego też często zamiast pozwolić sobie na spokój i dialog, wybuchała emocjami sądząc, że jest atakowana. Miał więc nadzieje, że postawa jaką jej obecnie zaprezentował nieco zmieni jej podejście do dyskusji, ale w zasadzie w jej obecnym stanie wszystko było możliwe.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Skrzywiła się nieco, słysząc jakie oczekiwania miał względem niej Remy. No może nie oczekiwania, ale czego by sobie życzył.
- Czasem ją widujesz, ale nie jestem w tym dobra - nadal stawała w opozycji do jego słów, swoje własne wypowiadając dość niewyraźnie przez Remy'ego, który pocierał akurat jej twarz. - Możesz zapytać, a ja powiem, że jest - dodała jeszcze, wzdychając pod nosem. Sama nawet nie pomyślała o tym, że poniekąd Soriente się zgrywa, bo zna ją tak dobrze. Rzeczywiście znał, ale Lisa wmawiała sobie, że potrafi wszystko ukrywać nawet przed nim. W swoich tajemnicach czuła się najbezpieczniej. Poruszanie jakichkolwiek tematów, którymi nie chciała się dzielić było dla niej katorgą. Miała wrażenie, że Remigius doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a mimo to brnął w tą głupią pizzę.
- Jak dwa i pół? To głupota - obruszyła się, wytykając mu niemądry pomysł. Splotła też ręce pod biustem, czując, że przerażenie i rozpacz zaczynają nieco ustępować. - Może dwa kawałki... ale może... - zaznaczyła, by nie składać ostatecznych deklaracji. Tych względem palenia też wolała unikać możliwie jak najdłużej.
- Dużo sportowców pali... szczególnie z dziedzin takich jak moja... albo baletnic. Gorsze jest jedzenie tłustych rzeczy, jak pizza na przykład - burknęła ostatnie słowa nieco ciszej, zerkając na jego dłoń, którą złapał jej udo. Nie chciała się z nim kłócić, ale potrzebowała jakiegoś mocnego argumentu, a ten przyszedł jej dość szybko do głowy. - Poza tym to przez ciebie zaczęłam palić - rzuciła więc, zanim ugryzła się w język. Z resztą czy aby na pewno chciała cofnąć te słowa? Niekoniecznie. taka była prawda, kiedy ona czuła już, że Remy jest dla niej najważniejszy, on miał inną dziewczynę i odepchnął uczucia Westbrook. Imprezy, a co za tym idzie - alkohol i papierosy przyszły jej wówczas naturalnie i te drugie tak już z nią zostały. - Trzeba było mnie wcześniej chcieć - dodała, a chociaż ta wypowiedź brzmiała dość lakonicznie, to jednak dobrze wyrażała pewnego rodzaju frustracje, które wówczas ją męczyły. Ostatecznie skończyło się dobrze, bo byli teraz razem, ale nadal pamiętała, jak wyglądały początki, kiedy to Soriente patrzył na nią jak na gówniarę, której się coś pomyliło.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Faktycznie nie była dobra w okazywaniu jakichkolwiek emocji, bo nawet niezadowolenia maskowała obojętnością.
- Właśnie! - Podłapał. - Powiesz, że jest; nawet gdy sytuacja jest fatalna, ty nie mówisz mi prawdy - dodał, bo właśnie o to mu chochiło. - Chcę wiedzieć kiedy jesteś sczęśliwa i kiedy smutna. Każdy ma gorsze dni... Przecież nawet ja ci narzekam na pracę, gdy mi ciężko. Chciałabyś, aby wiecznie udawał, że wszystko gra? - Odpowiedział od razu siląc się na jakieś przykłady. Może nie konkretne, ale Lisa nie raz prosiła, aby mówił jej o tym co działo się w jego życiu. Oczekiwał więc, że i ona będzie robiła to samo.
Mediacje odnośnie pizzy nadal trwały, ale jakimś cudem Soriente czuł, że odnosił powolne zwycięstwo. Nie istotne, że zgubił gdzieś po drodze pół kawałka pizzy. Wciśnie w nią więcej warzyw, ale poniżej dwóch kawałków już schodzić nie będzie.
- Dwa. Na to przystanę - zawyrokował, a by nie mogła mu się sprzeciwić, szybko złapał dłonią za jej brodę. - Moja, grzeczna dziewczynka - mruknął, nim cmoknął ją z czułością, ale niestety światło zmieniło się na zielone, a zniecierpliwiony kirowca za nimi nacisnął klakson zmuszając Soriente to zaprzestania swoich amorów.
- Ale ty nie jesteś jak inny sportowcy. Niby starasz się tak zdrowo żyć, a zaczynam zauważać, że prowadzisz o wiele gorszy tryb życia ode mnie - wydał swój osąd. Może nie do końca trafny, ale nie mijał się wiele z prawdą. Może i Soriente palił więcej, ale też nie pił już tyle co kiedyś. Nie imprezował, wysypiał się i ze względu na Lisbeth starał się odżywiać zdrowiej niż kiedyś. Siłownia i ćwiczenia były już wcześniej dla niego normą, więc bez dwóch zdań nie miał sobie wiele do zarzucenia. Natomiast Lisa... Ona w ostatnim czasie zdecydowanie nie trzymała się swoich zasad.
- Przeze mnie? - Tego się nie spodziewał, ale jej kolejne słowa szybko sprostowały całą sytuację. Westchnął głośniej, bo wspomnienie tamtych, pokręconych miesięcy wzbudzało w nim mieszane uczucia. - Chciałem ciebie już dawno, ale wiesz, że nie było to takie łatwe, Lisku - mruknął i chwycił dłoń brunetki. - Skoro wcześniej nie potrzebowałaś papierosów, to może uda ci się do tego znów wrócić? Przecież teraz jesteśmy razem... Wszystko się układa, więc po co się truć? - Dopytał, spokojnym tonem. Może był hipokryta, ale naprawdę nie lubił tego, że Lisa paliła. Niezwykle mu to przeszkadzało, a trzeba przyznać, że był dość tolerancyjnym człowiekiem. Jednakże w kwestii Lisbeth zachowywał się nad wyraz zasadniczo, wręcz wybitnie nie typowo jak na siebie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Niefortunnie dobrała słowa i szybko miała się mierzyć z konsekwencjami tej pomyłki. Z jednej strony rozumiała o co chodzi Remigiusowi, ale z drugiej sama nie dostrzegała w tym problemu, bo znała swój charakter i wolała, żeby było tak, jak jest. Myśl, że mogłaby dla kogoś być kłopotem była przerażająca.
- Lubię, jak mi narzekasz - zaczęła od tego, bo wydawało jej się to możliwie najistotniejszą kwestią. - Ale sama nie chce tego robić. Co jak zacznę i nie będę w stanie przestać, a ty uznacz, że jestem największym malkontentem i marudą na świecie? - zapytała wprost, bo było to wielce prawdopodobne. I bez marudzenia do zbyt osób nie należała. Póki co Soriente myślał, że był gotowy na jej gorsze chwilę, alw nawet gdy próbowała je ukrywać, on mówił, że sobie nie radzi i potrzebują pomocy kogoś z zewnątrz. Nie była na tyle głupia, by dokładać im problemów. Chciała też od razu sprostować, że powiedziała "może" odnośnie tej pizzy, ale nim cokolwiek powiedziała, Remy ją pocałował, uniemożliwiając jej podjęcie polemiki. Nie, żeby miało ją to zniechęcić.
- Jeśli to zjem, a wątpię, to w zamian za to któregoś dnia z samego rana zrobisz ze mną moje rozciąganie - oznajmiła, a słowo moje było kluczowe, bo planowała dać mu tym samym niemały wycisk, skoro on bez problemu przesuwał jej granice w innych aspektach. Nie, żeby to zlikwidowało jej obawy względem tej pizzy, ale przynajmniej miała na czym się skupić. Parsknęła też słysząc jego kolejne słowa.
- Gorszy tryb życia od ciebie? Pijesz alkohol, palisz papierosy, na pewno podpijasz gdzieś kawę i jeździsz wszędzie samochodami - wyliczyła mu z miejsca. Wiedziała, że przy tym Remy uprawia sporty i dba o siebie, ale no, nie dałaby sobie wmówić, że jego styl życia jest zdrwoszy od jej własnego. Już na pewno swojego podejścia do jedzenia nie zamierzała traktować, jak czegoś złego. Wolała udawać, że to inni nie rozumieją i wmawiają jej jakiś problem, którego akurat na jej liście nie ma.
Zerknęła na niego, gdy złapał ją za rękę. Lubiła gdy mówił takie rzeczy, gdy sugerował, że to nie tylko ona coś do niego czuła, bo tamten okres, kiedy Remy był z inną kobietą nadal wspominała z bólem brzucha.
- Dla mnie to była normalna akcja. Rzucasz byłą i wybierasz mnie - wzruszyła ramionami, jakby mówiła o pogodzie, ale w jej głosie było trochę obrażalskiej nuty. - Lubię palić i twoja była paliła i ty też palisz - użyła stałych argumentów, akurat, gdy wjechali do Lorne Bay. Dom Soriente był już blisko, więc po chwili czekali, aż otworzy się przed nimi brama, by ostatecznie Lisa wyskoczyła z wozu, jak tylko ten się zatrzymał. - Nie możemy o tych papierosach porozmawiać kiedy indziej? - zapytała wprost, wkładając dłonie w kieszenie. Sam chciał miły dzień, a miała wrażenie, że to tylko pozory i tak naprawdę mimo rezygnacji z wizyty u psychologa, Remy próbował sam ją zmusić do jakiejś spowiedzi, a ona cóż... Broniła się przed nimi rękami i nogami.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- Nawet jeśli uznam ciebie za największą marudę na świecie to nadal będziesz moją, największą marudą na świecie i nic tego nie zmieni.... A to co mówisz jest niesprawiedliwe, bo w takim razie i ja narzekać przestanę z obawy, że uznasz mnie za starego i zgorzkniałego dziada - przekoloryzował, ale Lisbath także nie przebierała w słowach, a on nie miał zamiaru jej ustępować. Tym bardziej, że obawy Westbrook były wyssane z palca. Martwiła się na zapas zamiast cieszyć się tym co mieli i czerpać z tego garściami.
-Zgoda - rzucił bez zastanowienia. Wiele był wstanie znieść byleby Lisa zjadła z nim normalny posiłek. I owszem zdawał sobie sprawę, że pewnie czego go chrzest bojowy, ale jakoś sobie poradzi, w końcu nie siedzi tylko na kanapie. - No, bo ty teraz biegniesz obok... - Żachnął się niespecjalnie zadowolony krytyką Lisy i tym, że także samochód mu wytknęła. - Przynajmniej nie żywię się energią słoneczną, a o swoich problemach mówię, bo widzisz.... Nie tylko to musisz mieć zdrowe... - Przy tych słowach potarł lekko udo Lisbeth [/b] - ...ale także to [/b] - dokończył, gdy dotknął palcem skroni Lisy. - Dlatego masz mi narzekać, bo ze wszystkim sama sobie nie poradzisz - nawiązał przy okazji znów do tematu sprzed kilku minut. Niezwykle mu na tym zależało, aby Lisbeth nie bała się przed nim otwierać. Okłamywała wszystkich wokół, a on jako jedyny jakoś się do niej dobił i za cholerę nie miał zamiaru pozwolić jej siebie wygonić. Jak go już tutaj wpuściła to mogłaby pokorzystać z jego obecności, a nie na siłę go wypychać licząc na to, że to lepsze rozwiązanie.
- Chciałbym, aby życie było tak proste.. - mruknął... Chociaż w zasadzie niewiele różniło się scenariuszem od słów Lisy. Faktycznie rozstał się z byłą i związał z Westbrook, tylko między tym wszystkim upłynęło więcej czasu. - Jasne... Najlepiej już nigdy, bo rzucisz to palenie - odpowiedział, gdy także wyszedł z auta.
Nie chciał jednak denerwować Lis mocniej, więc zaraz podszedł do jej niezadowolonej osóbki i przyciągnął ją ku sobie. Wpierw wtulił ją mocno w swój tors, aby dopiero po chwili dać sobie dostęp do jej szyi.
- Jesteś małym, wrednym, marudnym, Liskiem, wiesz? Nieładnie, oj nieładnie... - Mówił, ale bardziej zajęty był dość napastliwym i nieco łąskoczącym całowaniem jej szyi, by zafundować jej chociaż lekką nauczkę. W końcu pozwolił Lisie wywinąć się ze swojego uścisku. - Za piętnaście minut wychodzimy, dobrze? Ubierz strój, a ja zbiorę resztę rzeczy - oznajmił, dając już sobie spokój z wygłupami.

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ