studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Otworzyła usta, żeby już coś powiedzieć o przepraszaniu i o tym, że po prostu nie pomyślała, ale nic nie cisnęło się jej na usta, więc tylko mocniej zacisnęła dłonie na kubku, czując przyjemny dotyk warg na swojej skórze. W samym tym geście było coś tak ciepłego, a jednocześnie znów poczuła się głupio, że zamiast skupić się na nim, w tej sytuacji to ona się smuci. Nie potrafiła jednak w tym momencie ukryć swoich uczuć, tak samo jak drgnięcia kącików ust, kiedy składał na jej ramieniu pocałunki. - Skoro zostajesz, to nawet będziesz miał okazję - przelotnie przesunęła dłonią po włosach Lorcana, zanim zdążył się od niej odsunąć. Chociaż czuła, że mogłaby z nim siedzieć do świtu, rozmawiać, albo i milczeć, jednocześnie pod osłoną nocy i kołdry chciała się w niego wtulić, zasypiając kołysana rytmem bicia jego serca i odgłosem oddechów.
Zwykle absurdalnym dla niej byłoby zapraszanie prawie obcego mężczyzny do łóżka, szczególnie od zerwania z Colem, które odbiło na niej piętno nieufności, jednocześnie jednak nie traktowała Winchestera jako obcego, chociaż wiedziała, że ledwo zdążyli się poznać i jeszcze wiele przed nimi zadanych pytań, które mogą mieć niewygodne odpowiedzi. - Myślę, że poznałam Duncana całkiem oficjalnie, ale tak, chętnie - sięgnęła palcami do jego dłoni, którą dopiero co zakrył pieprzyka, w którego się tak wpatrywała. - Nie wiem czy jestem gotowa na taką odpowiedzialność wyboru, a jak ci się nie spodoba? - Raine, zależnie od humoru, nastawienia, pory dnia i podsuwanych przez netflixa propozycji oglądała naprawdę przeróżne filmy, będąc jedynie pewną, że te z kategorii "komedie" bywają dla niej zbyt żenujące, co dość śmiesznie brzmiało przy wszystkich reality show, które mogła spokojnie odhaczyć jako "obejrzane". - Więc musisz mnie jeszcze jakoś nakierować, ale jeśli wybierzesz horrory, ja tej ręki nie puszczę - uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się, jakby tylko żartowała.
Raine jednak nie bała się tak bardzo samotnych nocnych powrotów, czyhających w butach pająków, czy wyskakujących z zarośli krokodyli jak tych nawet najgorzej zrealizowanych filmów z dreszczykiem emocji i nierealną historią. Tygodniami potrafiła później usypiać ze stopami szczelnie otulonymi kołdrą, jakby potwory spod lóżka były prawdziwe, a kiedy tylko słyszała złowieszczą muzykę, w jakimkolwiek zwiastunie filmu, a było już po zmierzchu, potrafiła wyłączyć od razu komputer.
- Dobrze mi tu z tobą, Lorcan - wyznała po chwili, patrząc znów na jego twarz, bez uciekania spojrzeniem i uśmiechnęła się lekko, kciukiem czule gładząc wierzch dłoni chłopaka i nie mogła od siebie odpędzić myśli, że chciałaby, żeby tak było zawsze, bez nadmiernego analizowania i zastanawiania się, tak po prostu.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Zostaje – uśmiechnął się, lekko i swobodnie prostując się jednocześnie by spojrzeć dziewczynie w oczy. Polubił te ich wspólne chwile, gdy mogli przebywać w swoim towarzystwie, z początku i owszem, było niepewnie i wyczuwał napięcie, jakim emanowała, ale z czasem odnosił wrażenie, że są na coraz, to lepszej częstotliwości i mogli sobie pozwolić na znacznie więcej.
Kontakt jej dłoni z włosami, które pozostawione w nienagannym chaosie, był przyjemny, acz nosił w sobie znamiona delikatności, to z kolei sprawiło, że począł zastanawiać się, czy miała i drugie oblicze, te pod wpływem alkoholu ukazywało śmiałość i rezolutność, a jednak w momentach przebłysku wracała do swojej bezpiecznej skorupy. Nie twierdził, że było w tym zachowaniu coś złego, lecz niewinność i wiek mogły w tym przypadku naprowadzić, go na oczywiste rozwiązanie tej zagadki i niekoniecznie czuł się komfortowo z myślą, że może wykorzystywać na swoją korzyść moment chwilowego zauroczenia jego osobą.
To dobrze, jest cóż dobrym bratem, acz wchodzenie z nim w dyskusję, czasem mija się z celem – ilekroć napotykali trudniejsze tematy i ich zdania się w nich różniły znacząco, tym trudniej im było nawiązać jakieś porozumienie i dość do zawieszenia broni. Kłótnie i spory były naturalną otoczką w relacji, tak między braćmi, co w związku, lecz kluczowe było, to jak potrafiło się rozwiązywać konfliktowe sytuacje i przy okazji nie zachowywać się, jak rozpieszczone bachory. Widmo ostatniego słowa prześladowało jednak ich rodzinę i ich charaktery były zbyt wojownicze, aby odpuścili sobie w temacie, który wyjątkowo ich dotykał. To było czasem denerwujące, a jako, iż był starszym bratem, częściej zdarzało mu się zmilczeć, cisnące się na usta słowa. Tudzież ochotę uduszenia gnojka gołymi rękami.
Na dobrą sprawę, jednak dogadywali się całkiem nieźle i tworzyli zgrany duet, a jeśli ktoś obcy wtrącał się w ich rodzinne sprawy, to reagowali zawsze opiekuńczo i obronnie względem drugiej osoby. Niezależnie od sytuacji, jaką mieli w domu.
Jej słowa wywołały na twarzy federalnego uśmiech wyższości. – Raine, nie wiem, jak dotychczas rozwiązywałaś takie sytuacje, ale ja swoje emocje i odczucia staram się jasno przekazywać drugiej stronie, bez presji, czy wyrzutów, że zły film włączyła. – Powiedział, co myślał w tej sprawie, bo gust miał otwarty na praktycznie wszystko, a to w zależności od nastroju. Miał jasne swoje typy i ulubione filmy, do których pałał sympatią i często oglądał je w trudniejszych momentach życia. Ale i o tym się dziewczyna, kiedyś dowie. – Obejrzymy raz coś twojego, a raz coś mojego, a za rękę mogę trzymać niezależnie od wybranego filmu – uśmiechnął się i pocałował ją ponownie w ramię, jakby nie chcąc zapuszczać się w inne okolice. – Wiem, ale jesteś już przebrana do snu i masz za sobą ciężki dzień. Ponadto, przypadkiem nie masz jutro czegoś na studia? – Wskazał dłonią na stosik notatek i uśmiechnął się, smutno. – Wypadałoby, abyś była przytomna, prawda? – Ujętą dłoń przyciągnął do ust i pocałował.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No nie wiem, był całkiem miły, zrobił mi śniadanie i tylko trochę ze mnie żartował - ta ostatnia część akurat nie była najprzyjemniejsza, bo czuła się szalenie skrępowana jego komentarzami, nawet jeśli nie był do bólu złośliwy, ale w tamtej sytuacji, kiedy chciała się bronić przed niezręcznością, uciekając pod osłoną bladego poranka z domu Winchesterów, nie do końca wiedziała czego może się po Duncanie spodziewać, jednak pozytywnie się zaskoczyła. - I nie powiedział o tobie żadnego złego słowa, więc wszystko będę musiała wyciągnąć sama - uśmiechnęła się odrobinę, właściwie nie do końca potrafiąc sobie wyobrazić jakie to Winchester mógłby mieć straszne wady i jakim musiałby być bratem, żeby można go było obgadywać z obcą sobie dziewczyną, o której wiedziało się tyle, jak ma na imię.
- Przecież ja też - mruknęła, a w jej głosie dało się słyszeć nutkę urazy, bo akurat wcale nie była najlepsza w komunikowaniu swoich uczuć. Często ciężko jej było odmówić, albo jasno dać do zrozumienia, że coś się jej nie podoba, bo nie chciała urazić kogoś, kto był dla niej w pewnym stopniu bliski, czy ważny, dodatkowo upierając się zawsze, że wszystko jest w porządku, a ona da sobie radę, tylko dlatego, że potrzeba pomocy jawiła się jej jako słabość, której nie chciała okazywać. Jednocześnie Lorcanowi pokazała swoją bezbronną stronę, szukającą oparcia i może dlatego tak łatwo przychodziło jej otworzenie się przed nim, jednocześnie poczuła nieprzyjemne ukłucie, kiedy wytknął jej taką najprostszą oczywistość, która z pozoru była przecież łatwa, ale cóż mogła poradzić na to, że chciała, żeby jemu się wszystko od razu spodobało?
- I tak planowałam dzisiaj nie spać, więc nie robi mi to tak wielkiej różnicy - za notatkami, gdzieś na kuchennych szafkach powinny kryć się energetyki, chociaż teraz nie do końca pamiętała, czy zdążyła się w nie zaopatrzyć, ale często przed egzaminem ślęczała nad notatkami do ostatniej chwili, wyjątkowo lubiąc te poranne, bo moment oddania pracy był bardzo oczyszczający, nie trzeba się już było niczym stresować, a reszta zajęć wydawała się mniej ważna i spokojnie można było wrócić do domu. - Jak przeszkadza ci moja piżama to mogę się rozebrać - westchnęła głośno, chociaż z lekkim uśmiechem, obserwując swoją dłoń w jego objęciach. - To znaczy przebrać, mogę się przebrać! - poprawiła się gwałtownie po chwili, bo na tyle ją rozpraszał, że nie pomyślała nawet o doborze słów, a kiedy z powagą spojrzała na jego twarz i rozbawiona swoją własną pomyłką, roześmiała się, opierając czoło o ramię Lorcana. - Przysięgam, nie zawsze mam tak biedne poczucie humoru - wydusiła z siebie, znów podnosząc na niego spojrzenie, z błyszczącymi oczami, poniekąd od wilgoci, spowodowanej tym śmiechem i miała tylko nadzieję, że nie weźmie jej za wariatkę, oby.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
On tak ma, radzę się przyzwyczaić, a jak będzie bardzo działał na nerwy, to ignoruj – poradził dziewczynie, z góry zakładając, że będzie chciała i miała ochotę jeszcze kiedyś ich odwiedzić. Nie myślał, specjalnie o przyszłości tej relacji wszystko bowiem działo się tak nagle i nieoczekiwanie, że gdyby dzisiejsza rozmowa na komisariacie potoczyła się nieco inaczej, to zapewne, nie siedziałby tutaj, przy niej, a raczej byłby już o tej godzinie w domu, być może nawet w sypialni, czy z kimś, czy też sam, to nie miało znaczenia, przynajmniej nie w chwili obecnej. Nie żałował jednak tej chwili, wręcz przeciwnie, był nią oczarowany i pragnął, aby trwała nieco dłużej, lecz nie bardzo wiedział, na co mogą sobie pozwolić. I w tym tkwiło jego zagubienie.
Bo planowałaś się uczyć, tak? – Dopytywał, o spanie i dlaczego nie chciała skorzystać z tego niewątpliwego luksusu bycia wypoczętą. – Nie wiem, czy powinniśmy, ale jeśli nie zamierzasz spać, ani też uczyć się, to – zawiesił głos, na chwilę patrząc na nią, była szaleńczo pociągająca i czuł pragnienie bliskości, jednakże sumienie, te moralizujące, na każdym kroku niemal dusiło go w swych okowach przyzwoitości. – Ach, moje słowa wyprzedzają, myśli, wybacz – posłał jej przepraszający uśmiech, pełen skruchy. W duchu natomiast przeklął swoje niezdecydowanie i opieszałość. Powinien wyjść, pozwolić jej, aby w spokoju mogła dokończyć naukę i nie rozpraszać jej. A miast tego dalej tkwił na kanapie w niewielkim saloniku i oczekiwał, czego?
Niemal poczuł, jak karmazynowe plamy uwidoczniają się na jego policzkach. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się lekko zakłopotany, a trochę z nadzieją.
Wyglądasz, bardzo pociągająco, ale, cholera. Znamy się raptem od… niedawna, i najzwyczajniej w świecie, nie wiem, czy chcesz tego, nie chcę wykorzystać momentu słabości, dla chwili przyjemności – i nie chcę cię zranić, ale tego już nie powiedział, czując, że i tak za dużo mówił, a krew miast trafiać do mózgu odpływała, w inne miejsce dając jasny, ba wielce klarowny znak, iż podobała mu się, niezależnie nawet od tego, czy była ubrana w tak przyciągającą piżamę, czy, nawet gdyby okryła się kocem, a tylko skrawek oczu widniałby spod tego okrycia.
Wstał nagle, w tym samym czasie co i ona zaczęła się, tłumaczyć poczuł, że atmosfera jest zbyt gęsta, że za długo czekał i przegapił moment, w którym powinien najzwyczajniej w świecie wyjść i dać upust pragnieniu zastępując go szalenie ryzykowną i wariacką jazdą na motocyklu. To by podziałało – przekonywał się w duchu.
Uwielbiam twoje poczucie humoru – westchnął zmęczony, tą walką, stojąc plecami do dziewczyny i pocierając zmarszczone od nadmiernych myśli czoło. Przy okazji chciał, aby nie dostrzegła reakcji jego ciała. – Jesteś… bardzo pociągająca, już wówczas nad ranem, gdy alkohol z ciebie uchodził, chciałem czegoś więcej, ale jesteś, taka młoda i nie chciałem, abyś żałowała. Nie dam ci tego, co mogą zaoferować inni. – Odwrócił się, pomimo wszystkiego do niej i patrząc w oczy, wyrzucił z siebie wszelkie myśli. Miał nadzieję, że zrozumie, jego przekaz. Nigdy nie był najlepszy w takich deklaracjach i mowach, a ta sytuacja, była już wystarczająco skomplikowana. Patrząc na nią z góry, przeszył go dreszcz podniecenia, czego ujście dał w lekkim westchnięciu i odwróceniu wzroku od hebanowych oczu.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Bo planowałam się uczyć - potwierdziła skinieniem głowy, ale w tym momencie, nawet gdyby wyszedł, nie miałaby chyba zupełnie zapału, żeby wrócić do przeglądania notatek, więc to rozwiązanie nie miało jakiegokolwiek sensu. Była przygotowana dobrze, może nie najlepiej, ale dobrze i nawet bez zarywania nocy na przerabianie raz jeszcze tych samych zagadnień, czuła się raczej pewnie w temacie. Pojawiały się jakieś plusy jej zafiksowania w temacie swoich studiów i systematyczności, której nie brakowało jej na tym polu chyba tylko ze względu na pasję, jaką darzyła te przedmioty, w innych dziedzinach życia zręcznie się zapominając, jak na przykład przy jedzeniu i pustej lodówce.
Otworzyła już usta, by powiedzieć coś więcej, ale zaskoczył ją. Był pierwszą osobą, którą spotkała na swojej drodze, a która w ogóle wspomniała o wykorzystaniu momentu. czym, musiała przyznać, zbił ją z tropu. Sama nie szukała cielesności i fizycznej bliskości, a miejsce w jej sypialni od kilku miesięcy pozostawało wolne, jeśli nie liczyć koleżanki, która zbyt długo zasiedziała się u niej w domu. I chociaż owszem, dopiero co się poznali, a normalnie robiłaby wszystko, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której się teraz znaleźli, kusił ją swoim dotykiem i spojrzeniem, a karuzela wrażeń i emocji, na której się właśnie znajdowała, gnała rozpędzona, przyprawiając ją o o zawroty głowy i odbierając zdolność do trzeźwego myślenia, nawet jeśli jedyny, co wypiła, był kubek herbaty.
Początkowo nie mogła zrozumieć skąd ta gwałtowność ruchów i pewna była, że jest nią poirytowany. Zabawne jak każdą jego reakcję potrafiłaby usprawiedliwić w głowie swoim nieodpowiednim zachowaniem, ale było przed nią jeszcze sporo nauki, żeby zobaczyć, że nie każda rzecz jest jej winą i wyzbyć się tego myślenia. - Ty też jesteś - wydusiła, rumieniąc się przy tym i z lekkim zakłopotaniem przygryzła usta, czując przyjemne ukłucie w brzuchu. Rozpięta koszula Winchestera aż kusiła, żeby zsunąć ją z jego ramion, a ciało chłopaka zdawało się przywoływać ją do siebie, prosząc o dotyk, jednak była skołowana tym, jak momentalnie zmieniał swoje nastawienie, raz żarliwie ją całując, a zaraz uciekając w drugi kąt salonu. - A ile ty masz lat? - zabrzmiał, jakby był od niej co najmniej dekadę starszy, może nawet więcej, ale przy tym wcale tak nie wyglądał., szczególnie, kiedy wyzbył się już ponurego wyrazu twarzy i krawatu, które zdecydowanie dodawały mu powagi. - Czego takiego mi nie dasz, Lorcan? - czego właściwie ona chciała? Nie potrafiła teraz myśleć przyszłościowo, o konsekwencjach, przejmować się tym co będzie i nie mogła zrozumieć, czemu to on tym razem uciekał, do tego przed nią.
- Żałuję wielu rzeczy, ale... - urwała, powoli podnosząc się z kanapy. - Potrafię sama zadbać o siebie i swoje decyzje - podkreśliła, robiąc krok w jego stronę. - Nie pójdę z tobą do łóżka, nie w takim sensie, nie jestem gotowa, ale to nie znaczy, że musimy robić uniki - jeszcze nie tak dawno temu składał na jej ustach pocałunki, a teraz odszedł jak najdalej się dało. Zmniejszyła jednak dystans między nimi, przy jednym z podmuchów wiatru, który zaczepnie wlatywał przez otwarte okno, czując łaskotanie jego rozpiętej koszuli na ramieniu. - A jeśli mam już czegoś w życiu żałować, pocałuj mnie, chcę żałować tylko takich rzeczy - spojrzała mu mocno w oczy, jakby rzucała Lorcanowi jakieś wyzwanie i, wstrzymując oddech, czekała na jego reakcję.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Pragnienie, tak mącące umysł, że nawet człowiek obdarzony, taką wstrzemięźliwością i charakterem, jak on mógł dać się złapać w jego sidła i pozwolić, aby te wzięło nad jego czynami górę. Nie miał pojęcia, dlaczego tak się działo, czyżby aż tak brakowało mu seksu? To przecież ludzkie, ba normalne i całkiem zrozumiałe u „jeszcze” młodego mężczyzny zawodowe sprawy mieszające szyki niejednemu spotkaniu z cieniem w mroku, który był niemal na każde skinienie, a jednak w tamtej relacji, nie było mowy o wykorzystaniu sytuacji, ot obydwoje wiedzieli czego, chcieli zgłębiając się, tylko po przyjemność płynącą z kontaktów cielesnych. Raine była inna niewinna i nieświadoma, tego, jakie zło czai się w naturze ludzkiej, nawet jeśli doświadczona nieudanymi relacjami, to przy tym, co on widział, nawet w jej wieku, była słodko naiwna. Mógłby, gdyby chciał omotać ją i skraść coś więcej, niż kawałek duszy, ale dziwnym trafem kobieta wyzwalała w nim ludzkie odruchy i najzwyczajniej w świecie budziła uśpioną troskę. Stąd brał się cały ten cyrk emocjonalny, w którym jego postać grała główną rolę. Podczas gdy ona była wystawiona na jego zmienność i pewną nieprzewidywalność.
Nie uciekał daleko, wręcz przeciwnie stał przy stoliku w niemałym oddaleniu od niej, ale uspokoił rozkołatane w piersi serce, tym samym mógł zebrać myśli, słysząc słowa, które do niego mówiła, milczał, jednak niewystarczająco długo, by dać jej powód do zniecierpliwienia. – Zbliżam się do trzydziestki, a zachowuję czasem jak gówniarz – słowa pełne goryczy okraszone kwaśnym uśmiechem, którego jeno skrawek dane, było jej zobaczyć. Jej kolejne pytanie obudziło w nim emocje, jakie chciał już zakopać, niemal stał nad ich grobem, aby pożegnać, lecz zawahał się ze szpadlem w dłoni. – Normalnego życia? – Powiedział, a w jego słowach kryło się zwątpienie i pytanie zarazem. Patrząc w hebanowe oczy tak paradoksalnie głupio ufne i naiwne, sądził, że nigdy wcześniej, czegoś takiego nie widział. Była urzekająca.
Nie wątpię – jakże, pewna siebie w słowach, ale czyny świadczyły wybitnie na niekorzyść. Nie chciał, jednak jej drażnić i wywlekać ucieczek, chyba zdając się na troskę względem jej osoby, najzwyczajniej w świecie, nie chciał krzywdzić. Jej słowa jednak wywołały na jego twarzy uśmiech, niemal serdeczny do tego stopnia, nim to wstrząsnęło, że aż pokiwał głową lekko, na boki. Potarł w zamyśleniu kącik ust i spojrzał na nią wyzywająco. Nie rozumiał jej.
To, co się działo później, wymagało od niego lekkiego sprostowania i korekty, był na równi zaskoczony, co i ośmielony. Prosiła przecież, niemal wykrzyczała, to czego pragnie, a on miałby jej odmówić, chociaż sam tego chciał? Dlaczego miałby się powstrzymywać i skazywać na te katusze? Mógł brać od życia to, co najlepsze, a ona była, cóż emocjonalnie go poruszyła i to już wiele znaczyło, przynajmniej dla niego. Ujął jej twarz w swe dłonie, kradnąc chwile przeznaczone na pocałunek, chciał napatrzeć się na nią. Dopiero po chwil jedna z dłoni spłynęła w dół po ciele, zatrzymując się na krótką, ot przelotną chwilkę na piersi, gładząc ją, a przyjemny materiał piżamy potęgował doznania. Pocałował ją, namiętnie i z ogromną ochotą, przyciągając ją do siebie dłonią, która pozostała w okolicach jej twarzy, lecz i nie na długo, bo długie zwinne palce wplotły się, w czarne włosy na karku, zaciskając się, subtelnie dając do zrozumienia, że jak najbardziej spełni jej oczekiwania, jednakże na jego warunkach. Ręka dryfująca przy okazałych krągłościach spłynęła na linię talii i tam zakotwiczyła. – Żałować? Nie będziesz niczego, a już na pewno, nie tego – jakże pewny w swych słowach, a przed momentem, chciał już wychodzić. To ona działała na niego jak magnes – zrozumiał to. I po fali kolejnych pocałunków spłynął zręcznie ustami na szyję partnerki i obojczyk. Bawiąc się nosem, tak wąskim ramiączkiem koszuli nocnej, które w jednej sekundzie mógł zrzucić, odsłaniając, to co nęciło jego wzrok już wcześniej.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- I to ma ze mnie robić tak młodą? - uśmiechnęła się kpiąco, bo różnica kilku lat zacierała się dla niej gdzieś w okolicach dwudziestki i nie miało to już większego znaczenia. Ona sama co prawda jeszcze była w tym wiekowym zawieszeniu, kiedy część rówieśników meldowała się przed wyjściem z domu rodzicom, część żyła na ich koszt w innym miejscu, a jeszcze część próbowała uczyć się tej samodzielności, zupełnie jak Raine, która odcięła się finansowo od rodziców, nie dlatego, że zmusiła ją do tego sytuacja, ale dlatego, że chciała udowodnić sobie, im, wszystkim właściwie, że potrafi. I może nie była jeszcze wystarczająco dojrzała, ani w ogóle dojrzalsza od swoich rówieśników, chociaż lubiła tak myśleć, bo wtedy może nie widziałaby takiego problemu w tym, że zwrócił na to uwagę. - O czym ty w ogóle mówisz? - pokręciła głową, bo nie myślała teraz, w tym momencie, o normalnym życiu. Czym w ogóle było takie normalne życie? Pięknym domkiem z werandą w spokojnej okolicy? Stabilną pracą, gromadką rozwrzeszczanych dzieci i marzeniem o wakacjach all inclusive w turystycznym kurorcie? Cholera, może rzeczywiście była za młoda, bo żadna z tych rzeczy nie wydawała się jej być w jakikolwiek sposób ekscytująca, żadnej z nich nie chciała i żadna nie była dla niej normalna. To nie był czas na myślenie o przyszłości, nie dla niej, nie teraz, a może nigdy? Zawsze odkładała wszelkie ważniejsze decyzje na później, niejako utożsamiając się z ucieczką, która stała się jej codziennością.
Czekała na jego kolejny ruch, nie mając pojęcia, czy odwróci się na pięcie i zniknie za drzwiami jej domu, czy raczej postanowi spełnić prośbę, a właśnie ta niepewność i wyczekiwanie były dla niej tym bardziej ekscytujące. Nie wiedziała czego się po nim spodziewać, a zmienność nastrojów chłopaka sprawiała, że nie mogła przewidzieć co zrobi za chwilę, stąd też zaskoczone westchnienie, które wyrwało się spomiędzy warg Raine, kiedy ujął jej twarz w dłonie. W ciszy wpatrywała się w niego, szerzej rozchylając usta, kiedy dłonią dotarł do jej piersi i znów wyrwało się jej westchnienie, jasno pokazujące jak działa na nią jego dotyk.
Pocałunek przyjęła niemalże z ulgą, tak spragniona dotyku ust Lorcana, błądziła dłońmi po jego odkrytej piersi, zaciskając w końcu palce na ramionach. Nie było śladu delikatności i nieśmiałości w jej gestach, dość jasno tez przeczyła swoim słowom, że nic z tego, a chociaż chwilę wcześniej twierdziła, że nie jest gotowa, niebezpiecznie zapuszczał się w niepoznane wcześniej rejony, przyprawiając ją o rozkoszne dreszcze i nie była taka pewna, czy potrafiłaby go zatrzymać, a raczej czy chciałaby go powstrzymać, zatracając się zupełnie w uroku chwili, skąpanej w bladym świetle żarówek, wśród zimnej herbaty i rozłożonych notatek, w zaciszu jej domu, z cichym głosem, podpowiadającym uparcie, że niepotrzebne są jej żadne hamulce.
- Czy to obietnica? - mruknęła cicho, odchylając do tyłu głowę, żeby móc poddać się przyjemnemu dotykowi ust na swojej skórze. Bose stopy na próżno szukały stabilności, kiedy usiłowała jeszcze bardziej się zbliżyć, stając na palcach, a jedną z dłoni wplotła we włosy Winchestera, może odrobinę za mocno za nie pociągając. - Możemy się w końcu pozbyć tego? - zacisnęła palce na koszuli, która wyjątkowo zaczęła jej przeszkadzać, a skoro sam już zajął się rozpięciem guzików, wsunęła dłonie między jego ciało, a okrywający je materiał, zaczynając go zsuwać. Jeszcze chwilę temu poprawiała się, mówiąc o rozbieraniu, a teraz sama próbowała to uskutecznić.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Nie miał pewności jeszcze do niedawna ile dziewczyna, którą obecnie całuje ma lat, lecz gdy wypełniała oświadczenie, a wcześniej pokazywała mu dowód osobisty, był utwierdzony w przekonaniu, że ta różnica wieku, to jego ucieczka, błędy wybieg, od pozornego braku odpowiedzialności. Uśmiechnął się przepraszająco na jej słowa. Miała absolutną rację, wiek nie stanowił przeszkody, a przynajmniej nie dziś i nie teraz, ale i wątpił, aby w przyszłości, może wizja rozłąki, gdy ona zapragnie budować i stawiać turbiny sprawi, że poczuje tak mocno jej brak, iż będzie chciał za wszelką cenę powędrować za nią, aż na drugi koniec kraju? Kto wie, był panem swego losu, ale także miał pewne obowiązki i należał do ludzi, którzy solidnie przykładają się do tego, co robią tak w miłości, jak i pracy.
Słodka jest twa niewiedza, a gorzki smak mój rozsądku, co szepcze na ucho słowa, które obecnie nie mają znaczenia. Cieszmy się chwilą – odparł z uśmiechem, tak szczerym, jak tylko potrafił, radość biła z jego szarych tęczówek, promieniał nią, wręcz. Ten stan zazwyczaj osiągał, gdy ona była w pobliżu, przy nikim innym, nawet przy rodzonym bracie, tak często nie odsłaniał maski ponurego agenta, tej, do której świat przywykł, a którą ona z taką łatwością potrafiła obejść, nawet niewiele przy tym mówiąc. Nigdy nie marzył o szczęśliwej rodzinie, o dzieciach i tym, że mógłby takowe życie prowadzić, zwyczajnie czuł, że to nie jego bajka, nie jego wizja na życie. Chciał, owszem miłości, pragnął ciepła drugiego człowieka, jak każdy, lecz nie mógł zaoferować, tego co inni i o to mu chodziło, w tym tkwił szczegół, jego praca wymagała od niego ciągłej dyspozycji, bycia na każde wezwanie, o każdej porze dnia i nocy. Nie mógł jej obiecać, iż stawi się wyznaczonego dnia, o podanej godzinie na kolację z jej rodzicami, bo najzwyczajniej w świecie, może mu coś wyskoczyć w pracy. Wiedział, że zawiedzie się na nim nie raz, że chociaż z całego serca będzie chciał dotrzymać obietnicy złamie ją, by skupić się na pracy. Tym ona dla niego była, pasją, ale i życiem jednocześnie. Musiała to zaakceptować i pogodzić się z wizją tej nieustannej walki o miejsce pierwsze w jego sercu, czy jednak to oznaczało, że nie będzie jej kochał? Absolutnie nie, wręcz przeciwnie poświęci się w równym stopniu budowaniu tej relacji ich łączącej, co pracy, to tylko pokazuje z jakim zaangażowaniem, myśli o niej, już na samym prologu ich relacji. Nie snuł planów na przyszłość, a jednak przeczuwał, że ofiaruje jej równie dużo szczęścia, co i smutku, która strona medalu zwycięży? Tego jednak nie mógł powiedzieć.
Widział w jej oczach tęsknotę i ulgę, odmalowany uśmiech na ustach, gdy ponownie sięgał po przyjemność z pocałunku – uwielbiał to. – Jesteś…, cóż, tylko, dziewczyną z parku, co ucieka, nieustannie i to w tobie jest takie pociągające – wyznał jej, na chwilę przed kolejnym pocałunkiem, mówił zaślepiony bliskością, nie bardzo wiedząc, jak dziwnie, tudzież niezrozumiale mogą brzmieć jego słowa, dla kogoś, kto myślał przytomnie. – Tak. – Wyszeptał z wargami oddalonymi zaledwie o kilka centymetrów, od jej ust. Zrzucił z siebie koszulę, widział jej ruchy, czuł na sobie jej dłonie, lecz pragnienie było zbyt silne, aby mu się przeciwstawić, i w konsekwencji ciskając górną częścią garderoby, jak pociskiem w przestrzeń. – A to? – Zapytał, podnosząc nieznacznie koszulę nocną. Zawahał się przed następnym krokiem, ale tylko na chwilę. Pocałował ją ostatni raz w obojczyk i zjechał ustami, niżej sunąc czubkiem nosa, po przyjemnym materiale piżamy odnalazł dwie kształtne półkule i pocałował je przez materiał, pochylony w tej niezbyt wygodnej pozycji czuł, że góruje nad nim, ale w żadnym stopniu mu to nie przeszkadzało. Wyprostował się jednak po kilku uderzeniach serca, lecz materiału koszulki nocnej, nie puścił, patrzył jej w oczy, szukając, przyzwolenia na dalsze ruchy.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Rzeczywiście nic nie rozumiała z jego słów, zupełnie nieświadoma, co mogłoby oznaczać to coś, czego nie mógł jej dać. Za wcześnie, a równocześnie za późno było na takie rozterki, bo znali się przecież tak krótko, połowicznie służbowo przez jego pracę, gdzie więc w tym wszystkim było miejsce na rozmyślania o dalekiej przyszłości? Z drugiej zaś strony było już późno, trochę ze względu na porę dnia, bo słońce już dawno zniknęło za horyzontem, razem ze swoją poświatą, a jednocześnie w ich bliskości na próżno można było szukać czegoś, co mogło być zahamowane wizją snucia planów na przyszłość. Dla Raine liczyła się teraźniejszość, ta chwila, nawet gdyby chciała, chyba nie byłaby w stanie skupić się na czymś innym, więc skinęła tylko głową, kiedy powiedział, że powinni cieszyć się chwilą.
- Jestem tylko dziewczyną z parku? - nie oczekiwała po nim żadnych wielkich wyznań, bo i sama nie potrafiłaby nic szczególnego powiedzieć, ale zamrugała kilkukrotnie, próbując oprzytomnieć, żeby dowiedzieć się, czy dobrze zrozumiała jego słowa, choć skutecznie rozpraszał ją swoim ciałem i dotykiem. Nie mogła się jednak tego wyzbyć z głowy, jak mantra, zdanie to dźwięcznie odbijało się echem i chociaż próbowała wyrzucić je ze swoich myśli, nie mogła nie pomyśleć o tym, co sobie zakładała, obiecywała przez kilka ostatnich miesięcy, po zakończeniu relacji z Colem chcąc skupić się na takiej, która będzie i dla niej wartościowa, w której nie będzie chodziło tylko o jej ciało, a chociaż Lorcan tak rozkosznie obdarowywał ją pocałunkami i uwagą, ona w tym momencie nie mogła się chyba odwdzięczyć tym samym, widząc do czego to wszystko zmierza.
Doskonale wiedziała, że znali się przelotnie i krótko, więc na próżno mogła się doszukiwać ze strony chłopaka prawdziwych uczuć, jednak pod wpływem momentu, chyba w to uwierzyła, może chciała tylko uwierzyć, bo tak spragniona była bliskości, nie tylko tej fizycznej. Ale teraz też wiedziała o co mu chodziło, kiedy powiedział, że nie może jej dać tego, co inni.
Mieli więc tylko tę chwilę do wykorzystania, a dotyk Winchestera dalej był niesamowicie przyjemny. Przymknęła oczy, głośno wzdychając i wcale nie powstrzymywała go przed dalszymi ruchami, ale kiedy na chwilę wyprostował, zadając pytanie, to jedno zdanie znów wróciło, niczym bumerang. - Ja... - zaczęła, patrząc na jego dłoń, choć przedtem przelotnie omiotła też spojrzeniem nagi tors mężczyzny. - Ja nie mogę, przepraszam - wyszeptała właściwie, zaraz odchrząkując, bo nie wiedzieć kiedy straciła głos i panowanie nad swoimi działaniami.
Czuła się źle, jakby go zwodziła, kiedy sam kilkukrotnie jasno zakomunikował jak wygląda sytuacja, ale wydawało się jej, że stworzyła alternatywną wersję wydarzeń i może rzeczywiście jej wiek grał tutaj dużą rolę, bo nie potrafiła się zdecydować czego sama chce. A może gdyby była starsza, jej doświadczenie w relacjach międzyludzkich pomogłoby Raine pozostać konsekwentną i spójną w tym co mówi i robi. Nie wiedziała jeszcze tylko co teraz, bo chociaż go zatrzymała, w chwili rozmowy ta bliskość, również cielesna, wydawała się jej być niezwykle przyjemną i niekonieczne taką, którą chciała powstrzymać, a równocześnie czuła, że musiała w tym momencie przestać, zanim mieliby przekroczyć granicę, którą sama sobie wyznaczyła, choć ten raz myśląc o swoim przyszłym dobrze, bo nie chciała niczego żałować, to akurat znane jej było ostatnimi czasy aż za bardzo.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Oddychał głęboko, rozedrgany oddech idący w parze z tłukącym się w piersi sercem, sprawiał, że trudno mu było skupić myśli, tak wiele ich nagle miał przed oczami, gdy tak naprawdę tylko jedna powinna mu przyświecać i chciał się jej oddać, ale dźwięk słów Raine, ich ton ocucił go. Spojrzeniem wyrażającym zdziwienie patrzył na nią, przecież przed momentem, ba od chwili, gdy się poznali, mówił jej tyle pięknych słów, których sam się nie spodziewał po sobie, nie żeby ich nie znał, a najzwyczajniej w świecie zdziwiony, był, iż jakakolwiek osoba, mogła tak na niego działać, jak ona. Stąd brały się wszelkie czułości, jakimi ją obdarowywał i szacunek do jej osoby, gdy nie wykorzystywał sytuacji na swoją korzyść, mógłby to zrobić, ot podręczyłoby go sumienie, ale wizja seksu z ciemnowłosą, była bardziej, niż pociągająca. Westchnął i odwrócił wzrok, mierząc nim stolik i pozostawione na nim kubeczki z herbatą, która zapewne już wystygła.
Nie, źle zrozumiałaś – zaczyna się tłumaczyć, on? Drwiący, ba zjadliwy rechot słyszy z tyłu głowy. Zrozumiała reakcja kogoś za kogo uchodził przed światem, ale wyraz jego twarzy, wyrażał zaniepokojenie w najczystszej postaci. – Jesteś również dziewczyną z plaży i z sypialni, gdy w blasku pierwszych promieni słońca pierwszy raz się do ciebie zbliżyłem – wyjaśnił, swoje myśli, lecz czuł dystans, jakim ta się nagle odgrodziła od niego, niby zasiekami. Widząc to, nie dotykał jej, zastygł w pół-ruchu, aby w pewnym momencie odstąpić krok w tył. Wzrokiem prześlizgnął się po jej twarzy, która zdradzała jego obawy i odszukał pospiesznie rzuconej koszuli. Czuł się jak napalony nastolatek, który by spełnić swoje potrzeby potrafił zapomnieć o Bożym świecie, byle tyko „zaliczyć”, on był inny, był człowiekiem z zasadami, z jasno określonymi i wyznaczonymi przez życie i jasne nie był święty, ale nie robił nigdy krzywdy, a przynajmniej nie w ten sposób, wykorzystując.
Rozumiem, nie przepraszaj, to ja przekroczyłem znacznie granice. – Uśmiechnął się smutno i postąpił kolejny krok ku koszuli. Czuł się nagi, tak dosłownie, jak i w przenośni. Na moment, na ułamek chwili odsłonił pragnienia skrycie skrywane pod żelazną kopułą serca, by teraz poczuć wstręt do samego siebie, gdy kobieta naprzeciwko wykazała większą, niż on świadomość momentu i potrafiła zatrzymać ten huragan emocji. – Pójdę już, przepraszam, za – za co? Za to, że pragnął jej? Nie potrafił odpowiedzieć w pełni na to pytanie, więc zamarł w niedokończonej wypowiedzi i odwrócił się, by sięgnąć po koszulę. Zapinanie jej szło mu znacznie trudniej, niż rozpinanie. Lekko zgrabiałe dłonie były tego wynikiem i poczucie palącego wstydu. Stanął przed nią ubrany i zmieszany. Lekko pognieciona koszula wyglądała żałośnie, ale nie przejmował się tym, w tej chwili. Po raz ostatni chciał na nią spojrzeć, by zachować ten obraz w pamięci.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Już nic nie wiedziała, niczego nie była pewna i w stojąc pośrodku swojego salonu czuła się dziwnie przytłoczona tą sytuacją. Nie potrafiła rozgryźć sama siebie, próżno więc było oczekiwać od Winchestera tego samego, a wszystkie jej pragnienia mieszały się z obawami, tworząc supeł niemalże niemożliwy do rozplątania. Z jednej strony tego chciała, jego chciała, z drugiej jednak zmagała się ze swoimi wątpliwościami i zwyczajnie potrzebowała czasu, żeby to wszystko rozgryźć.
Ucieczka byłaby w tym momencie rozsądnym rozwiązaniem, tak się jej przynajmniej wydawało i prawdopodobnie w innej, podobnej sytuacji, sama zgarnęłaby swoje rzeczy i zniknęła za drzwiami, może nawet bez słowa, teraz jednak zmagając się z palącą potrzebą wyjaśnienia. Nawet jeśli to miał być ostatni raz, kiedy się widzieli, bo ich oczekiwania względem siebie się mijały, musiała wiedzieć. Nie mogła pozwolić mu wyjść i znów przez kilka nocy myśleć o Lorcanie, zamiast poddać się potrzebie snu, bo nie miała siły na takie rozterki, nie po raz kolejny. - Lorcan, po prostu chodzi o to, że... - zaczęła, uciekając spojrzeniem i objęła się ramionami, czując nagle, jak zimne i nieprzyjemne dreszcze przeszywają jej ciało. Chodziło o co?
Skrzywdzona poprzednimi relacjami nie potrafiła sobie chyba do końca wyobrazić jak powinny wyglądać zdrowe i też niekoniecznie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Kiedy powiedział o komunikowaniu co się komu nie podoba, obruszyła się, ale w rzeczywistości wcale nie wychodziło jej to sprawnie, co sam mógł zauważyć, kiedy pokój, w którym u niego spała, zastał rano pusty. Chociaż nie chciała uciekać, te ucieczki były łatwiejsze, nawet jeśli tylko na chwilę i co poradzić, że łatwiejsza wizja była bardziej kusząca? - Przepraszam - powtórzyła raz jeszcze, zupełnie szczerze, nawet jeśli nie do końca była pewna za co właściwie go przeprasza. Za to, że źle zrozumiała jego słowa, pochopnie wyciągając wnioski, czy też wręcz przeciwnie, za złudne wrażenie bezgranicznej otwartości, które, jak miał okazję przed chwilą zobaczyć, było jednak smutne.
- Nie idź! - gwałtownie poderwała głowę do góry, patrząc na niego z wyraźną prośbą w spojrzeniu, szybko, może zbyt szybko wypowiadając ją na głos. Nie dało się ukryć, że nie był jej obojętny, a pomimo tego, że może powinni oddzielnie przemyśleć sobie całą tę sytuację, nieco ochłonąć, bo wachlarz emocji, który mogli dzisiaj odczuć, był zdecydowanie zbyt bogaty, jak na jeden wieczór. Nie chciała jednak dokładać do niego samotności, a widok ubranego już Lorcana zwiastował raczej jego wyjście, co tylko potwierdzały słowa. Dlatego ciszej, prawie niedosłyszalnie, pod wpływem czystego impulsu, dodała: - Proszę.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Gdyby ktoś tej nocy podkradł się na mokradła w pobliżu rzeki, nie bacząc na zagrożenie w postaci krokodyli, tylko czekających, aby zatopić kły w jakimś nieszczęsnym turyście, co pomimo widocznych tabliczek z ostrzeżeniami, o ich bytowaniu postanowił zboczyć z trasy i to po zmroku, aby podkraść się pod malutki, nikło oświetlony domek ciemnowłosej studentki, dostrzegłby przez okna sceny doprawdy zaskakujące, od miłosnych uniesień i namiętnych pocałunków, po niezrozumiałe milczenie, aż wreszcie skończyłby na nerwowej gestykulacji oddalonych od siebie ludzi. Mając na uwadze wszystkie te fakty, z niemej obserwacji zrozumiałby, że jakiś temat wyjątkowo pogorszył relacje i miast spędzić noc, tak jak można podejrzewać po jej rozpoczęciu w ramionach i z ustami złączonymi w pocałunku, tak teraz tylko sekundy dzieliły od wyjścia i teatralnego trzaśnięcia drzwiami.
Lorcan w samej rzeczy nie bardzo rozumiał sytuacje, w której się znalazł, a bardzo chciałby zrozumieć. W końcu nie z każdą dziewczyną całuje się tak namiętnie, po to tylko by zrozumieć, że to nie czas i pora, a następnie powrócić do całowania. Było to dla niego coś niezrozumiałego i w pełni obcego, jako człowiek, który przemierza życie z głową dumnie uniesioną ku górze, nigdy nie dopuszczał do sytuacji, aby to serce dyktowało warunki gry, tej emocjonalnej i często niezrozumiałej. Daleki wprawdzie od miłości, ale bliski zauroczeniu, czuł w sobie mieszankę niepewności, irytacji i zawodu. Tak sobą, jak i dziewczyną. Gdyby mu dała jasno do zrozumienia, że nie chce się z nim kochać, to czy całowaliby się tak namiętnie? Nie rozumiał jej, jak i tego, co nim kierowało. I o to był zły, na siebie.
Chyba wiem, o co. Rozumiem to i nawet powiem więcej, szanuje cię przez to jeszcze bardziej, że potrafisz postawić na swoim i powiedzieć mi o wątpliwościach. – chociaż, na usta cisnęło się słowo „uczuciach” to zdecydowanie, byłoby ono nieadekwatne do obrazu sytuacji, w jakiej się znalazł. Wprawdzie zagubiony, nieco z początku teraz czuł, że powoli wraca na właściwe tory. I odnajduje wewnętrzny spokój.
Nie musisz za nic przepraszać, to ja zawiniłem, ty tylko byłaś miła, być może widzisz we mnie osobę, której można zaufać i oparcie, stąd ta karuzela emocji, nieadekwatna do całości. – Przeanalizował ostatnie wydarzenia i doszedł, do takich właśnie wniosków, chociaż ją lubił to, nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że dziewczyna niekoniecznie jest przekonana do niego w takim stopniu, jak on do niej. Rozumiał swój błąd i czuł wstyd na myśl, że dał się zwieść słowom i gestom, prawdopodobnie brakowało mu bliskości i chciał odreagować, a może charakter Raine, tak zmienny na przełomie ich krótkiej znajomości przedstawiał mu wizję kobiety, za jaką biega, jak dziecko we mgle i ten obrazek go tak mamił, bo w głębi duszy pragnął bliskości i miłości, a to, co dostawał, od życia, zasługiwało na uśmiech politowania? Nie miał pewności, czuł jednak, że zmęczenie odbiera mu rozum.
Polubiłem cię, ale wolałbym wiedzieć, na czym stoję, i musimy przemyśleć nasze postępowanie, a wspólna noc, byłaby błędem – naturalnie chodziło mu o przebywanie w swoim towarzystwie, bo o bliskości względem niej, chciał zapomnieć, zbyt ona kusiła i otumaniała, aby pozwolić słabemu umysłowi zagłębić się w niej. – Dobrej nocy, Raine. – Uśmiechnął się smutno i cofnął o krok, chcąc jeszcze przez moment zapamiętać jej salonik i ją na jego tle.

Pozostawione na blacie kartonowe pudełko skrywało krótką precyzyjną notkę, tyczącą odszkodowania za poniesione straty z podpisem Winchestera, a w jego wnętrzu znajdowało się kolejne pudełeczko zawierające nowy telefon tej samej marki

zt. x2

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
ODPOWIEDZ
cron