34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
001.

Jego życie - chyba - powoli wracało na właściwe tory. Ostatni czas był naprawdę burzliwy w jego życiu i nie bardzo wiedział, jak zebrać się po tym wszystkim do kupy. A w tle nadal gdzieś przygrywał jeszcze odwieczny konflikt pomiędzy bliźniakami, który już od lat odbijał swoje piętno nie tylko na relacjach między Lanem a Baby, ale także na reszcie rodziny. Alden już z ciężkim westchnieniem reagował na każdą imprezę rodzinną, na której przecież nie wypadało się nie pojawić. A przynajmniej tak uważał on - złote dziecko państwa Harwood. Można powiedzieć, że ostatnio wpadł w rutynę. Wstawał, brał prysznic i rowerem przyjeżdżał na swój dyżur w przychodni, który z reguły trwał dłużej niż głosił oficjalnie ustalony grafik. Czasem wydawało mu się, że miał naprawdę za miękkie serce do tej roboty. Do końca nawet nie miał porządnej przerwy. Gdzieś tylko między jednym pacjentem a drugim przeprosił na chwileczkę i leciał do toalety albo korzystał z rzadkich chwil przerwy między wizytami, aby coś zjeść.
W sumie właśnie był w trakcie jednej z takich przerw. Siedział przy biurku, jedząc jedną z przygotowanych kanapek i przeglądając coś w internecie, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Szybko zapił jedzenie wodą, co nieomal skończyło się zakrztuszeniem, ale dzielnie walczył! - Zapraszam! - zawołał, szybko chowając pojemnik do torby, razem z butelką wody. Jedynie po dźwięku, otwierających się drzwi, wiedział, że ktoś wszedł do gabinetu. - Proszę siadać - rzucił, odwracając się na krześle w stronę pacjenta. A raczej pacjentki, jeżeli miał być dokładniejszy. Odchrząknął, bo chyba jednak mu w gardle ta kanapka stanęła i próbował się uśmiechnąć, ale mogło mu to troszkę pokracznie wyjść. - Zoya, cześć. Siadaj, siadaj - zachęcił. Te spotkania były zawsze bardzo niezręczne, przynajmniej dla niego. Tutaj jednak kłaniała się jego przysięga lekarska, przecież nie mógł i nie myślał nawet odmawiać jej pomocy. - Jak mogę ci pomóc? - zagadnął, splątując dłonie na blacie biurka.

Zoya Henderson
powitalny kokos
nikt
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#20

Życie Zoyi zdecydowanie dalekie było od wychodzenia na właściwe tory, szczególnie teraz, gdy jej serce było złamane na chyba każdy możliwy sposób. Logan zrobił z niej skończoną idiotke i gdyby nie to, że była jednak dobrze wychowana i w pracy zachowywała się zawsze profesjonalnie, to zrobiłaby mu taką scenę, że by się nie pozbierał. No, ale na jego szczęście Zoya w takich wypadkach była jak zrobiona z kamienia i chociaż wkurwiała się niemiłosiernie to nie dawała tego po sobie poznać udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie mogła się pogodzić z tym jak była głupia i dla kogoś takiego zniszczyła swój porządny związek. No, bo przecież była szczęśliwa z Aldenem, niczego jej nie brakowało, a jednak postawiła wszystko na jedną kartę i teraz przegrała. Smutne, ale prawdziwe.
Przez tą całą sytuację i nerwy z tym związane miała wielkie problemy ze snem. Cale szczęście w bezsenności towarzyszył jej Judah więc przynajmniej nie marnowała czasu i mogła się z przyjacielem umawiać na długie, nocne spacery i rozmowy o życiu. Na dłuższą metę było to jednak męczące dlatego postanowiła się wybrać do lekarza, niech jej da jakiejś leki, żeby w końcu mogła normalnie zasnąć! W najgorszym wypadku zacznie szukać dżina, jak Geralt z Rivii. Umówiła się na wizytę w przychodni trzy razy się upewniając, że nie trafi na swojego byłego. Miała dość problemów w życiu żeby przeżywać jeszcze to niezręczne spotkanie. No ale niestety, jak dotarła na miejsce to pani w rejestracji ją poinformowała, że lekarz, do którego była umówiona jest niedostępny i będzie zastępstwo... Henderson już wiedziała jakie to będzie zastępstwo, ale nie chciała robić z siebie wariatki i uciekać z przychodni. Dlatego, gdy na zegarze wybiła pora jej wizyty to z sercem na ramieniu zapukała do drzwi.
Czuła się bardzo źle wchodząc do środka, ale już trudno musiała to jakoś przeżyć. - Cześć - powiedziała starając się zabrzmieć bardzo neutralnie. Uśmiechnęła się nawet lekko jak już skierowała swoje szanowne cztery litery do tego żeby usiąść naprzeciw niego. - Możesz mnie ukołysać do snu - powiedziała w typowy dla siebie żartobliwy sposób zanim zdążyła się ugryźć w język, bo raczej nie wypadało jej już tak mówić. - Nie mogę spać, potrzebuje jakiś leków na sen - była psychologiem dobrze zdawała sobie sprawę co się z nią działo i dlaczego nie mogła zasnąć, ale nie miała teraz czasu na jakieś terapie. Potrzebowała czegoś co zadziała szybciej. - Może być Alprazolam - podobno to jakaś super hiper pigułka szczęścia, ale kompletnie się na tym nie znam. Zoya się pewnie bardziej orientuje w temacie.

Alden Harwood
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Nie umiał wyjaśnić sobie tego, dlaczego Zoya postanowiła uciec w ramiona Logana. Chciałby wiedzieć, co zrobił źle i gdzie popełnił błąd. Wydawało mu się, że Henderson niczego nie brakowało, bo Alden należał do tego typu człowieka, który staje na głowie, aby wszystkim było dobrze w jego towarzystwie. Wiedział, że czasem trochę zbyt wiele czasu spędzał w pracy, przesiadywał zbyt długo w gabinecie, a szczególnie ten okres, gdy pracował w szpitalu nie należał do najłatwiejszych. Starał się nie przynosić problemów z pracy do domu i odwrotnie, ponieważ uważał się za człowieka profesjonalnego, który potrafi oddzielić życie prywatne od zawodowego.
Zaczął się z tym jakoś godzić - z ich rozstaniem. Jednocześnie nie umiał odmówić jej kontaktu. Owszem, nadal gdzieś w klatce piersiowej piekła go złość, którą próbował zdusić. Wszakże zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że nie było warto wracać do tego co się wydarzyło. Przecież zamknęli poniekąd ten rozdział w swojej relacji. A mimo wszystko to nadal gdzieś w nim siedziało. Prawdopodobnie tak właśnie działał charakter tych spokojnych ludzi, nieco zamkniętych w sobie, którzy nie potrafili prosić o pomoc albo zrzucać swoich problemów na innych. A jakby nie patrzeć to jemu powinno być trudniej w trakcie tego rozstania. Teraz wbrew pozorom nie życzył Zoyi źle, naprawdę chciał, żeby jej się ułożyło z Loganem, skoro zdecydowała się już na taki ruch i postawiła wszystko na jedną kartę. Całkiem możliwym było, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to wszystko się potoczyło.
Nie spodziewał się jej w swoim gabinecie, ale nie pozostawało mu nic innego jak zrobić dobrą minę do niezbyt przyjemnej gry i pomóc jej w problemie, z którym przyszła - sądząc po jej minie - nie do niego. Mimo wszystko się uśmiechnął, bo co tu dużo mówić, zawsze go te żarty, żarciki bawiły. - Kołysanki nigdy nie były moją dobrą stroną - przyznał, uśmiechając się do niej nieco śmielej. Dobra, może nie będzie aż tak tragicznie. Skinął głową i pewnie sięgnął po długopis, ale tak łatwo to z nim nie będzie. - Jesteś pewna, że to wystarczy? Jak długo się to utrzymuje? Zauważyłaś jeszcze jakieś niepokojące objawy? - zagadnął. Nie ma mowy, nie wypuści jej bez dokładnego wywiadu. Wyjątkowo trafił im się tutaj lekarz z powołania. - Chcesz kawy albo herbaty? - zaproponował, bo w sumie jak już sobie tak siedzą?

Zoya Henderson
powitalny kokos
nikt
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya sama nie wiedziała dlaczego stało się tak jak się stało. Z Loganem znała się już długo, przez lata pracowali razem w firmie jej wujka, a później już u niego w firmie. Siedzieli razem na nadgodzinach i od dawna ze sobą flirtowali, sądziła, że było to takie niewinne, koleżeńskie i sama nie wiedziała kiedy zmieniło się w coś innego. Zbliżyło ich też to, że Zoya dowiedziała się o jego nielegalnych działalnościach, które teraz wspólnie ukrywali pod sprawnie działającą firmą transportową. Może to o to chodziło, może chciała odrobiny adrenaliny, czegoś szalonego w swoim życiu... albo po prostu coś z nią było grubo nie tak. Jedną z najbliższych osób w życiu Henderson była seryjna morderczyni więc tak, coś nią zdecydowanie było nie w porządku. Dobrze, że była ładna. W każdym razie cała relacja z Loganem jej teraz wychodziła bokiem i najwyraźniej odbijała się też na jej zdrowiu.
- Słyszałam jak śpiewasz, wcale nie jest aż tak źle - wywróciła oczami z uśmiechem, który o dziwo teraz był jakiś bardziej naturalny. No i właśnie o to chodziło, zawsze się dobrze dogadywali, a jej się zachciało ekscesów na boku. Oczywiście mogła trzymać swój romans w tajemnicy, chciała być jednak fair wobec Aldena, bo nie zasługiwał na takie traktowanie i strasznie ale to strasznie źle czuła się z tym co zrobiła. Nie miała pewności, czy sobie to kiedykolwiek wybaczy. - Chociaż mogą być też opowiadania do snu, jakieś o odleżynach, krwiakach i tych sprawach, my kobiety lubimy słuchać o takich rzeczach przed pójściem spać - uśmiechnęła się szerzej, chociaż może nie powinna ciągnąć tematu. Żartami jednak starała się jakoś rozładować swoje nerwy. - Tak, to wystarczy, wszystko jest w porządku, po prostu nie mogę spać - i dobrze wiedziała jaka jest tego przyczyna. - Oprócz tego, to jestem zmęczona i zła... ale myślę, że to kwestia niespania - dodała, bo no to były jeszcze jakieś objawy, ale wierzyła, że to przejdzie jak się po prostu porządnie wyśpi. Próbowała się zmęczyć, próbowała technik relaksacyjnych, probowala pić melisę przed snen, później nawet i alkohol, ale nic z tego nie pomagało. - Każdemu pacjentowi proponujesz picie, czy jestem jakaś specjalnej troski? - Zapytała unosząc brew z wyraźnym rozbawieniem wymalowanym na twarzy. - Ale kawy się chętnie napije - albo jakiegoś porządnego energetyka. - Bierzesz nadgodziny? - Zapytała przyglądając mu sie jakby chciała ocenić czy jest równie zmęczony co ona.

Alden Harwood
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Widocznie tak musiało być - na chwilę obecną Alden nie widział innego wytłumaczenia. Mówią serce nie sługa. Zoya podążyła za uczuciem, które wyprowadziło ją na manowce. Zdarza się, ale może tego właśnie potrzebowała? Może gdyby znowu wskoczyła w rutynę i stabilizację, jaką proponował jej związek z Aldenem. Może Harwood powinien zacząć leczyć gangsterów, operować rany postrzałowe po godzinach pracy, nie zgłaszając tego na policję? Wtedy z pewnością przyprawiłby ją o dreszczyk emocji, a siebie samego o zawał serca. Nie, zdecydowanie Alden nie nadawał się nawet do tego, aby po godzinach przyjmować gangsterów w swoim gabinecie. Chociaż mógłby na tym całkiem dobrze zarobić. A przynajmniej tak to wyglądało w serialach.
- Proszę cię, w takim razie tobie też słoń na ucho nadepnął - zażartował sobie, zupełnie jakby na chwilę zapomniał o łączącej ich przeszłości. Jakby znowu siedzieli sobie przy późnej kolacji, żartując po ciężkim dniu w pracy. Niby powinien być jej wdzięczny, że nie robiła z niego durnia przez lata i ostatecznie do żadnego ślubu nie doszło. Tylko jak miał być jej wdzięczny, kiedy serce rozpadło mu się na milion kawałeczków i nie umiał go do końca pozbierać. Dopiero teraz udało mi się jakoś otrząsnąć po tym wszystkim i uwaga, uwaga, pan doktor zaczął chodzić na randki. - Tak i o żylakach, to jest coś o czym na pewno chciałabyś posłuchać - parsknął. Był oczywiście lekarzem i ludzkie ciało w obojętnie jakiej formie go nie obrzydzało, ale jednak wolał nie szeptać do ucha swojej ukochanej o kolejnym odleżynowym przypadku. - Yhymm - mruknął i pewnie zajrzał w swój monitorek. Nie wiem co lekarze tam widzą, ale zawsze się tam patrzą. - Mogę ci przepisać coś na sen, ale jak ta bezsenność będzie ci się utrzymywać, to konieczna może być wizyta u specjalisty. To może iść w dwie strony. Najczęściej bezsenność występuje w wyniku stresu, także musisz to obserwować, no tabletki mogą pomóc. Są też inne przyczyny, jak chcesz to mogę ci wystawić skierowanie na badanie krwi, sprawdzimy kontrolnie tarczycę. Daj jeszcze zmierzę ci ciśnienie - powiedział, wyjmując ciśnieniomierz. Chciał przynajmniej sprawdzić wszystkie przyczyny. Trochę dziwnie się czuł, normalnie to bez gadania wypisałby jej skierowanie, wysłał na badania krwi i kazał wrócić z wynikami, ale jakoś niezręcznie się to wszystko układało. - Próbuję sobie kupić chwilę przerwy - zażartował sobie, bo dlaczego nie. Nie wiem w sumie czy ma takie luksusy, żeby samemu sobie w gabinecie parzyć kawki, ale pewnie jest tam jakaś miła pielęgniarka, co to im kawusi urobi. - Coś trzeba robić. Doktor Walker zostanie dziadkiem, córka zaczęła rodzić i prosił o zastępstwo, a ja nie miałem serca odmówić - typowy Alden. Zanim kawusia trafiła do gabinetu, Harwood jeszcze jej to ciśnienie musiał zmierzyć, prawda? - Podwiń proszę rękaw - poprosił, po czym wsunął jej na rękę opaskę. No dobra, to było dopiero niezręczne.

Zoya Henderson
powitalny kokos
nikt
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya nigdy w życiu, by mu nie życzyła obcowania z gangsterami. Wiedziała jak to jest i, że zazwyczaj nie kończy się to najlepiej, a jednak wolałaby żeby był bezpieczny. Nie warto było się wplątywać w takie szemrane sprawy, Henderson w ogóle to się z nich po prostu nie mogła wyplątać... bo spotykała się z gangsterem jako nastolatka i dzięki temu poznała seryjną morderczynie Sameen, a ta natomiast była dla Zoyi inspiracją, by zająć się psychologią. W końcu Sam była wyjątkową osobą i Zoya chciała dowiedzieć sie jak pomóc jej ze wszystkimi psychologicznymi problemami, które kobieta miała. Także w sumie z tych złych rzeczy wyszło cos dobrego. Wątpiła jednak, żeby w przypadku swojej obecnej pracy mogło to się skończyć w podobny sposób, szczególnie teraz, gdy była zraniona. W ogóle chyba powinna zacząć wierzyć w karmę, bo właśnie ja dopadła.
Zaśmiała się. - Niech będzie, jesteśmy razem w tym klubie - puściła do niego oczko rozbawiona całą tą wymianą zdań. Dobra to było trochę dziwne, nie powinna tego robić, w ogóle nie powinna sobie z nim żartować i pewnie lepiej, by było gdyby jednak poszła do domu i wróciła innego dnia, jak będzie tu przyjmować jakiś inny lekarz. - Ohh żylaki, tak... tylko jakąś soczystą historię poproszę - te żarty nie były może jakieś wybitne, ale ona się dobrze bawiła. O dziwo. No, ale starała sie jak mogła, żeby nie było aż tak niezręcznie.
- Myślę, że to stres, mam dużo rzeczy do zrobienia w pracy - na przykład unikanie Logana. Zresztą, oprócz pracy u Blackwella pomagała też bratu w rodzinnym interesie, więc roboty miała naprawdę sporo. - Ale dla świętego spokoju możesz mi dać skierowanie - no, bo w sumie dawno sie nie badała, warto było to sprawdzić. Miała co prawda problemy z pobieraniem krwi, bo zawsze mdlała, ale może teraz już była na tyle duża, że jakoś przeżyje. Nie była co prawda przekonana w stu procentach do tego mierzenia ciśnienia, ale nie protestowała jakoś mocno. - To miło z Twojej strony - oczywiście, że tak, bo był miłym człowiekiem, na którego Zoya nie zasługiwała i dobrze o tym wiedziała. - Moja siostra jest w ciąży, ale chyba nie jest gotowa na posiadanie dziecka - powiedziała, bo w sumie nikomu jeszcze o tym nie mówiła, także to taki debiut. Grzecznie podwinęła też rękaw spoglądając na niego i teraz to już czuła się trochę dziwnie. - Nie wiem czy ten wynik będzie rzeczywiście miarodajny - bo pewnie teraz to ciśnienie już miała mocno podwyższone. - Pulsu się możesz przestraszyć - zażartowała sobie, ale no prawda była taka, że gdy jednak się pojawił bliżej niej to jakoś się jej gorąco zrobiło.

Alden Harwood
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Może to i dobrze, że Alden pozostawał w błogiej nieświadomości? Znając jego pewnie zaraz zacząłby pocić się ze stresu i tak by się jąkał, że nie wyduszono by z niego słowa. W sumie to mogłoby być tragicznie zabawne, gangsterzy próbujący wyciągnąć jakieś poufne informacje z biednego Harwooda, który nie umie nawet dokończyć jednego wyrażenia "nie wiem". A co do karmy, no to cóż można powiedzieć, podobno to niezła bitch. Na szczęście Harwood nie był jedną z tych osób, które czyhają na okazje żeby krzyknąć komuś w twarz "ha, a nie mówiłem!". W innym przypadku Zoya mogłaby to słyszeć raczej często.
To było dziwne, a najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że on wcale nie czuł się z tym dziwnie. Znaczy owszem, cała ta sytuacja była niecodzienna i z pewnością wpędzała go w dyskomfort, ale to, że dobrze się dogadywali i rozmowa sama się prowadziła wcale nie wprowadzało go znowu w tak wielkie zdumienie jakby można było się tego spodziewać. - Jesteś tego pewna? -rzucił, unosząc jedną brew ku górze. Nie chciał być tutaj złą wróżką, ale przy chodzeniu na takich szpilkach niemalże codziennie mogła spodziewać się problemów z nimi w przyszłości.
Skinął głową, właściwie tego się spodziewał, ale nie miał już prawa do zakładania z góry takich rzeczy i brania ich za pewnik. W końcu od czasu rozstania byli dla siebie jak obcy, prawda? Owszem, starali się to zakończyć na stopie przyjacielskiej, ale Alden nie zawsze umiał wznieść się ponad swoją krzywdę i często unikał spotkań z Henderson. - Przepiszę ci coś na sen i na uspokojenie, nie są to mocne leki, ale powinny pomóc w unormowaniu snu i obniżeniu stresu - czy to głupie, że chciał się spytać co było powodem napięcia związanego z pracą? Niby było to pytanie, które mógłby zadać każdy, ale on nie umiał z siebie wyksztusić nawet słowa dlatego po kilkusekundowej walce z samym sobą, która zresztą wydawała się wiecznością, po prostu odpuścił z lekkim westchnięciem. - Świetnie, jak dostaniesz wyniki umów się na wizytę - w sumie nie do końca wiedział, czy ma ją zachęcać do ponownego spotkania się z nim w tym gabinecie i raz jeszcze zafundować im powtórkę z tej jakże ciekawej interakcji. Nie lubił przekazywać pacjentów innym lekarzom, kiedy już zaczął proces leczenia, ale z drugiej strony chyba raz mógł schować swój honor razem z lekarską etykietą do kieszeni. - Naprawdę? Pewnie panikuje, nie ona pierwsza zresztą - no tak, szklanka zawsze była do połowy pełna, prawda? Dobra, badanie zrobiło się trochę niezręczne, ale nie odpuściłby sobie, gdyby chociaż tego nie sprawdził. Już i tak dobrze, że odpuścił sobie osłuchiwanie klatki piersiowej. Chyba obojgu oszczędził niepotrzebnego stresu. - O co chodzi? Stresujesz się wizytą u lekarza? - rzucił niby to rozbawiony, no bo generalnie ludzie się stresowali takimi rzeczami, co nie? To ciekawe czemu teraz to on się stresował. I znowu musiała nastać ta niezręczna cisza, gdy opaska napompowała się na jej ręce. Nie wiedział w sumie czego miał się spodziewać, w końcu to pierwszy raz kiedy byli tak blisko. Boże, jak to długo trwało. Miał wrażenie, że słyszała jak kamień spada mu z serca, kiedy wynik w końcu wyświetlił się na ekranie. - No, nie ma aż takiej tragedii, ale wiesz co? Wypiszę ci jeszcze skierowanie na echo serca - zawyrokował.

Zoya Henderson
powitalny kokos
nikt
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
No dobra, nie była az tak pewna czy chce słuchać o żylakach, bo i tak nie mogła spać po nocach, ale nie mogła się powstrzymać od takiego głupiego tekstu. W sumie i tak wolała żylaki niż odleżyny. Z dwojga złego to już tamto było lepsze. - W sumie racja, może lepiej nie - westchnęła, bo pewnie miał serio jakieś obleśne historie w zanadrzu.
Zoya sądziła, że nieważne co by się między nimi wydarzyło to już nigdy nie będą dla siebie obcy. Zawsze już coś będzie ich łączyć, nawet jeżeli była to juz tylko wspólna przeszłość. Dla Zoyi Alden w dalszym ciągu był istotnym elementem jej życia, czuła się okropnie z tym jak go potraktowała, ale nie mogła ciągnąć czasu. Poza tym, obawiała się, że nawet gdyby całą sytuację mogła powtórzyć to zachowałaby się dokładnie tak samo. Może Logan był jej pisany, może nie, ale prędzej czy później to musiało się skończyć w ten sposób, szkoda tylko, że ucierpiał na tym niewinny człowiek. - Super - kiwnęła głową. - Pewnie nie wolno ich mieszać z alkoholem? - Lepiej zapytać, tak na wszelki wypadek. Nie żeby Henderson była jakimś alkoholikiem, ale lubiła sobie wypić lampkę wina do obiadu... albo przed snem, jak jeszcze mogła spać. - Jasne, tak zrobię - o ile będzie mieć czas, bo wiadomo, że z nią to różnie bywało. - Mogłabym Ci je przesłać gdybym nie mogła przyjść? - Zapytała, bo chyba tego typu kontakt byłby mniej dziwny i oboje pewnie nie czuliby się tak skrępowani swoim towarzystwem. - Szczerze? Ja bym swojej siostrze nie dala nawet kaktusa w opiekę więc się absolutnie nie dziwię - stwierdziła wzruszając ramionami. To było aż dziwne jak one się od siebie bardzo różniły, jedyne co ich łączyło to wygląd. -Tylko u tego konkretnego lekarza - stwierdziła unosząc brew, bo pewnie jednak ją stresował bardziej niż jej ginekolog. - Echo serca? Nie brzmi to dobrze. - Teraz to się zaczęła obawiać o własne zdrowie, które do tej pory zlewała. Biorąc na przykład kokainę przez pewien czas, mogła się nabawić różnych dolegliwości. Nie przyznawała się jednak do tego prawie nikomu.

Alden Harwood
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Widocznie tak musiało się to wszystko potoczyć. Tak przynajmniej próbował to sobie wytłumaczyć Alden. Szkoda tylko, że chociaż rozum podpowiadał mu najbardziej rozsądne rozwiązanie, to serce krzyczało zupełnie coś innego. I co poradzisz? Nawet on tego nie umiał racjonalnie sobie wyjaśnić, a niby jako lekarz powinien trochę wiedzieć więcej. Ale to prawda - nigdy nie będą sobie obcy. Już prawdopodobnie do końca swoich dni Alden będzie znał cały jej poranny rytuał i pamiętał w jaki sposób marszczył się jej nos podczas uśmiechu. No, ale cóż zrobić, mógł jedynie zamknąć się w swoim mieszkaniu z butelką dobrego wina i puści w głośnikach When I Was Your Man by Bruno Mars. Reszta? Już poza jego zasięgiem. Jasne, mógłby wyjść przed szereg, wyłożyć swoje serce na tacy i próbować ją odbić, ale prawda była taka, że nie chciał tego robić. Z jakiegoś powodu odeszła, prawda? Widocznie nie byli sobie pisani. - Nie jest to wskazane - rzucił, uśmiechając się przy tym delikatnie. - Chociaż wszystko jest lepsze niż popijanie tabletek sokiem grejpfrutowym - dodał, chociaż prawdopodobnie jest to jedna z ciekawostek, które Zoya już nie raz słyszała. Bo taki właśnie Harwood był, przewidywalny, co z pewnością miało tyle samo plusów co minusów, zależy w czyich oczach. -J-jasne, nie ma problemu - sam nie wiedział czemu tak nagle zdziwiła go i speszyła ta propozycja. Chyba za bardzo pewnie poczuł się z myślą, że Zoya weźmie swoje wyniki i uda się po poradę do drugiego lekarza rezydującego w przychodni. Nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem, bo zakładam, że Alden miał przyjemność poznać jej siostrę. - Hej, musisz przyznać, że wbrew pozorom kaktusy są bardzo wymagające w swoim utrzymaniu - no bo nikt jakoś nie wspomina o tym, że takiego kaktusa bardzo łatwo przelać. A wtedy to już koniec, można kopać kaktusowy grób. A może po prostu miał awersję do kaktusów? Jakieś traumy z przeszłości. Trochę się zmieszał, no, ale przecież trzeba trzymać fason, prawda? Uśmiechnął się do niej w takim razie, żeby nie pokazać swojej niezręczności w tym momencie i sięgnął dłonią w prawą stronę. - Cóż, poradziłaś sobie świetnie. Proszę bardzo - zwrócił się do niej, kiedy wręczył jej naklejkę dzielnego pacjenta, które często rozdawał najmłodszym pacjentom. - Nie ma się czym martwić. Chcę mieć tylko pewność, że wszystko jest w porządku, szczególnie przy twoim trybie życia - tak tez poczuł się dziwnie, ale dopiero jak słowa opuściły jego usta i w sumie nie mógł nic zrobić, aby je powstrzymać. Dlatego tylko odchrząknął i poprawił się na swoim doktorskim krześle. Chyba stracił już prawo do rzucania takich komentarzy.

Zoya Henderson
powitalny kokos
nikt
ODPOWIEDZ