30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Ten slogan powtarzali wszyscy od przeszło trzech miesięcy. Począwszy od gości weselnych, a skończywszy na agencie nieruchomości wręczającym im klucze do nowego domu. Nie miała jednak pojęcia, że nowa droga życia będzie tak bardzo nowa i odmienna od tego, jak ją sobie wyobrażała. Cieszyła się z nowego domu. Był wprost idealny. Zadbany ogród z idealnie skoszoną trawą. Zieleń była tak intensywna, że niemal napawała spokojem i uśmiechem. Za domem znajdował się duży basen, wyłożony granatowymi, małymi kaflami. Jak dotąd, było to jej ulubione miejsce w całym domu.
Jej nowa złota klatka, której klucze coraz mocniej zaciskał w dłoni Oscar, była w rzeczywistości biała. Wystrój był w miarę minimalistyczny. Większość mebli została już przywieziona i rozstawiona po poszczególnych pomieszczeniach. W centralnym miejscu salonu znajdował się komplet Togo, zaprojektowany przez Michel Ducaroy. Charakterystyczna sofa i fotele, obite ciemnobrązową skórą, z kilkoma dodatkowymi poduszkami. Elosie miała słabość do drogich gadżetów. Lubiła dobrze zaprojektowane meble, wykonane z pietyzmem i dbałością o każdy detal. Na sofie znajdowała się nawet maskotka, limitowana edycja czarnego Pikatchu. Niemal niewidoczny na tle sofy dotrzymywał jej towarzystwa przez większość dnia, gdy Oscar przesiadywał w kancelarii.
Dzisiaj było zresztą podobnie – spóźniał się. Obiad czekał na stole jadalni. I chociaż zdążył ostygnąć, w powietrzu wciąż można było wyczuć zapach pieczonej jagnięciny i duszonych warzyw okopowych. Nie zamierzała czekać na niego przy stole, nie uznawała siebie (jeszcze) za psychopatkę. Wolała przebrać się w strój kąpielowy i wskoczyć do basenu. Założyła tylko niewielki klips na nos. Pływała dynamicznie. Odbijała się od przeciwległych brzegów wykonując obrót pod wodą. Nie zatrzymywała się ani na chwilę, wyładowując podświadomą złość? Może odrobinę rozżalenia i niezrozumienia.
Mimo wszystko, dom wyglądał na bardzo zadbany. Świeże kwiaty w wazonach i ciężkie, lniane kotary, które lekko tylko kołysały się od czasu do czasu za sprawą przeciągu. W kuchni wciąż leżało parę kartonów, podobnie jak w sypialni i garderobie. Wciąż byli w trakcie rozpakowywania. Elosie zresztą nie była pewna czy powinna zatrzymywać wszystkie ubrania, wszystkie pamiątki i zebrane duperele.
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
Mruczenie czarnego Dodge’a było słyszalne z końca ulicy a charakterystyczny zgrzyt bramy jednoznacznie świadczył o powrocie pana domu. Oscar zsunął z nosa przyciemniane okulary chroniące go przed słońcem i pchając drzwi wejściowe poluzował krawat. Właściwie był to rytuał polegający na odstawieniu torby z laptopem i całkowitym zdjęciu męskiego dodatku, który wylądował na wieszaku. W domu unosił się zapach obiadu choć jego wygląd wskazywał na to, że stracił odpowiednią temperaturę. Wzrok szatyna powędrował na tarczę zegarka zdobiącego nadgarstek. Fakt, spóźnił się ale nie widział najmniejszej konieczności aby tłumaczyć się z tego komukolwiek. Zwłaszcza swojej żonie, która… no właśnie. Gdzie jest?
Bardziej interesowało go położenie Elosie niż chłodne mięso chociaż i do tego zdecydowanie nawiąże. Cisza panująca w salonie podsunęła mu pewien pomysł. Zgodnie z podpowiedziami intuicji przeszedł przez dom i wyszedł od strony ogrodu natychmiast znajdując swoją słodką zgubę. Kobieta zawzięcie pokonywała kolejne długości basen najwyraźniej skupiając się jedynie na dobrym czasie i oddechu ponieważ jedyny widz zyskał jej uwagę dopiero po dłuższej chwili.
– Wróciłem. – poinformował jakby jego widok nie był wystarczającym dowodem na to, że zmaterializował się w okolicy domu. – Chcę zjeść obiad w Twoim towarzystwie więc kończ na dziś – tyle. Jego chłodne spojrzenie omiotło jeszcze raz teren wokół domu jakby uparcie szukając nowych elementów, które przecież nie miały prawa pojawić się tutaj bez jego wiedzy i zgody. Po powrocie do środka zajął miejsce przy stole ale po przeciwnej stronie niż ta gdzie był naszykowany obiad. Czas oczekiwania na małżonkę wypełnił czytaniem porannej gazety, którą rzucił w kąt blatu z powodu wiszącego nad nim widma spóźnienia. W wolnej chwili często sięgał po czasopisma, zwłaszcza te prawnicze, zawierające nowinki z branży, zmiany przepisów i inne nudne dla reszty rzeczy. – Następnym razem dam znać gdy będę miał zamiar wyjechać z biura. To jest zimne – prawie tak bardzo jak moje serce…

elosie callister
ambitny krab
Oscar
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie da się ukryć. Odpowiedziała we własnej głowie. Zatrzymała się faktycznie dopiero po paru chwilach, gdy dopłynęła do brzegu, pokonując kolejną długość basenu. Spojrzała najpierw nawet na zegarek, ciasno zaciśnięty na przegubie i pokazujący tętno, a także pokonane metry i czas. Nie miała dzisiaj najlepszego wyniku, co skwitowała tylko głębszych wdechem, wypuszczając powietrze powoli. Dopiero wtedy podniosła wzrok na Oscara, a nawet oparła podbródek na splecionych dłoniach, wisząc przy brzegu.
Ciebie również miło widzieć. – odpowiedziała, tym razem głośno i wyraźnie. Jego ton jak zwykle był chłodny i nieprzyjemny. Nie wiedziała czym zasłużyła sobie na takie traktowanie. A raczej zastanawiała się co powinna zrobić, by zasłużyć na jego względy. I to chyba był jeden z podstawowych problemów. Nie doszukiwała się winy w jego zachowaniu, a w swoim. Chciała mu dogodzić, chciała aby był z niej zadowolony. Gdy Oscar wrócił do domu, Elosie wyszła z basenu. Zaparła się dłońmi i wyskoczyła, sadzając swoje zgrabne pośladki na skraju wykafelkowanego tarasu. Sięgnęła po nieskazitelnie biały, gruby ręcznik i otarła ramiona, a także nadmiar wody ze swoich długich, brązowych włosów. Rzuciła go na pobliski leżak, wchodząc do salonu. Jak zwykle szła na palcach, zgarniając dużą, męska koszulę. Pewnie należącą do Oscara. Zarzuciła ją jeszcze na wilgotne bikini.
Co Cię zatrzymało w kancelarii? – z pobliskiego kredensu wyciągnęła czystą zastawę. Biała porcelana, prosta i bez zbędnych zdobień. Ustawiła nakrycie przed Oscarem, a drugie obok niego. Po jego prawej stronie.
Może zamówię nam coś świeżego z restauracji? Odgrzewana jagnięcina pewnie będzie niesmaczna. – to on musiał wyrazić zgodę. Jak we wszystkich kwestiach. Wyciągnęła dwa kieliszki, sprawdzając pod światło ich stan. Jedynym nienaruszonym elementem obiadu było wino. Wciąż chłodne, osadzone w srebrnym wiaderku wypełnionym kostkami lodu. Otworzyła je z niezwykłą wprawą i napełniła oba kieliszki.
Dostałam propozycję wystąpienia podczas charytatywnej gali amfAR. – wyrzuciła z siebie nagle. Dostała tę propozycję parę dni temu. Prestiżowe wydarzenie przy okazji Festiwalu Filmowego Cannes, organizowane przez ex-redaktor naczelną paryskiego Vogue. Charytatywna zbiórka pieniędzy na badania w zakresie leczenia i zapobiegania AIDS. Wizerunkowo? Świetna sprawa. Ale wiązała się z wyjazdem do Francji na parę dni. I chociaż Elosie chciała brzmieć: "Chcę jechać i pojadę", zabrzmiała bardziej "mogę?".

Oscar Callister
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
Na wzmiankę o tym, że miło go widzieć jedynie pokiwał głową. To nie było tak, że jej nie kochał, gardził nią, czy pomiatał bo takim był człowiekiem, nie. Jemu chodziło tylko i wyłączenie o sprawowanie władzy nad inną jednostką. Poczucie wyższości napędzało go, sprawiało chorą podnietę i zwykłą, codzienną przyjemność. Inaczej byłoby gdyby nagle zmniejszył dzielący ich dystans. Nie jest żadną tajemnicą, że im bardziej się z kimś spoufalimy, tym większą mamy do niego śmiałość. I właśnie tego pilnował Oscar, odpowiedniej odległości w sferze psychicznej. Do tej pory uważał, że nie popełnił żadnego błędu a słodka Elosie poruszała się jak w przysłowiowym zegarku co cieszyło oko. – Kilka dni temu wpadłem w kawiarni na jakąś blondynę i wylałem jej kawę na bluzkę. Zbieg okoliczności bo okazało się, że to moja dzisiejsza klientka i zagadaliśmy się – generalnie życie mężczyzny poza domem było gonitwą gdzie musiał walczyć z ciągle umykającym czasem. Zwłaszcza rano gdy próbował nie spóźnić się do firmy, pospać 5 minut dłużej a jednocześnie kupić kawę na wynos w pobliskim punkcie. Mały wypadek, brak koordynacji ruchów i nieszczęście gotowe. Fakt faktem wina leżała po obu stronach ale mniejsza już o to.
– Nie. Jestem zbyt głodny żeby czekać na dowóz – a jeśli człowiek jest głodny to od tego bardzo blisko do złości więc nie pozostało nic innego jak wpakować obiad do piekarnika albo mikrofali celem podgrzania.
– Dzwonili dzisiaj? – uniósł pytająco brew nie powstrzymując się przed wymownym obcięciem całej sylwetki żony od góry do dołu. Jej mokre bikini przykleiło się do jego prywatnej koszuli podkreślając kształty. Dzięki ciągłym ćwiczeniom ciało kobiety w żadnym stopniu nie było gorsze od niejednej nastolatki.
– W sumie chętnie bym poleciał do Europy. Do kiedy musisz dać odpowiedź? – przysunął kieliszek wina unosząc go lekko do góry i sprawdzając jeszcze raz czy brzegi są czyste. – Chyba nie sądziłaś, że puszcze Cię samą – prychnął pod nosem, uniósł wyżej kieliszek i brew w geście toastu. – Napij się kochanie – upił niewielki łyk. – Rozluźnij – podparł dłonią brodę i puścił oczko do swojej zapewne podkurwionej małżonki.

elosie callister
ambitny krab
Oscar
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To jakaś poważna sprawa czy błachostki? – starała się nie dać po sobie poznać, że informacja o jakiejś blond lafiryndzie wzburzała jej krew w żyłach. O ile była potulna i całkowicie mu posłuszna, tak też była zazdrosna. To normalne, była kobietą. I łatwo dopowiadała sobie resztę nieistniejącej historii. Pewnie w głowie miała już trzy lub cztery scenariusze. Aby uspokoić nerwy zajęła się przenoszeniem wystudzonego jedzenia do piekarnika. Wstawiła warzywa razem z mięsem, nastawiając odpowiednią temperaturę. Nie chciała też przesadnie wysuszyć mięsa. Przygotowała małą polewę, smarując je lekko. Cóż, kilka dodatkowych, zbędnych kalorii.
Moja agencja przysłała mi wiadomość. – nie uściśliła terminu. Dostała e-mail parę dni temu, przedwczoraj? A może nawet dzień wcześniej. Zbierała się tym przez dobre parę dni. Jak go o to zapytać? A może czekała na jego dobry nastrój.
Chyba faktycznie wolałaby polecieć tam sama. Poczuć odrobinę wolności i niezależności. Znaleźć się na jachcie, wśród znajomych, skakać do lazurowej słonej wody i bawić się bez końca. Ale z drugiej strony? Miała wrażenie, że bez niego by sobie nie poradziła? Pokręciła lekko głową do własnych myśli. Mętlik i zmieszanie. Odczuwała brak swobody. Brak wolności, a jednak lgnęła do niego z każdym oddechem. Chciała żeby na nią spojrzał, żeby kącik jego ust powędrował ku górze.
Uniosła swój kieliszek, nieco wyżej, w ramach niewerbalnego toastu. Za co pili? Za przyszły wyjazd? Za jego nową sprawę, która pewnie okaże się błacha i z łatwością zostanie wpisana na listę "wygranych"? Nie ważne. Jej zielone, nieco chłodne tęczówki były wpatrzone w Oscara. Zdawała się nie odrywać wzroku, wpatrzona w niego jak zaczarowana. Poczuła na swoich pełnych wargach smak chłodnego alkoholu. Kompletnie bezwiednie wypiła kilka łyków. Jej głowa, jej myśli były całkowicie nieobecne.
Ani nikt nie powiedział, że chcę jechać sama. – kłamała. Częściowo. Oscar wprowadzał ją w stan, gdzie nie była już niczego pewna. Ani swojej wolności, ani niezależności. Zupełnie jakby z każdym dniem coraz bardziej pragnęła jego kontroli. Powoli podniosła się z krzesła, przechodząc wzdłuż stołu. Opuszkami palców przesuwała po nieskazitelnie białej i gładkiej obrusowej bawełnie. Wyprasowanej, bez śladu najmniejszych zagnieceń. Przełożyła nogę nad jego kolanami. Usiadła na jego kolanach, okrakiem, zwrócona przodem. Dłonie splotła za jego szyją i lekko się pochyliła.
Spodoba Ci się. Dostaniemy zaproszenia na kilka premier filmowych, kilka kolacji. – miała też zaproszenie na kolację organizowaną przez Dior Beauty. Naprawdę chciała jechać. I naprawdę chciała go teraz pocałować. Dzieliły ich centymetry, ale ona czekała tylko na pozwolenie. Czuł pewnie zapach jej perfum, jej skóry. Całą tę sytuację przerwał dźwięk piekarnika. Nieznośne pikanie, które skutecznie ściągnęło ją z kolan męża.

Oscar Callister
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
– Przecież dobrze wiesz, że nie lubię przenosić pracy do domu. Błahostka, nie moja dziedzina – wzruszył ramieniem zupełnie olewając kontynuacje tematu. Naturalnie nie dało się nie mówić o życiu w kancelarii podczas posiłków czy wspólnej jazdy autem. Gdy coś go żywo interesowało albo co gorsza zdenerwowało, wtedy odpalał tryb spikera, który jest niemal nie do wyhamowania. Przedstawiał jak najęty swoje racje, rzucał przepisami i za wszelką cenę pragnął udowodnić, że to właśnie jego powinno być na wierzchu. Zdarzały się też sprawy medialne, o których było głośno w prasie czy mediach ale to szczególne wyjątki. Jemu akurat dwa razy przypadła rozdmuchana historia i byłby kłamcą gdyby powiedział, że udzielanie wywiadu nie sprawia mu przyjemności i frajdy. Wracając jednak do sedna sprawy, starał się nauczyć oddzielać pracę od domu.
Zazdrość jest bardzo zdrowym odruchem, wręcz pożądanym. Jej brak a co za tym idzie obojętność stanowią bardzo łatwą i szybką drogę do rozpadu związku bo jeśli już na wszystko macha się ręką to nie ma co liczyć na cud i poprawę. Oscar nie był pierwszym lepszym naiwniakiem, który dałby się wciągnąć w romans w miejscu pracy. Przerobił zbyt wiele przypadków aby nie wiedzieć jak podstępne potrafią być kobiety aby osiągnąć swój cel. Molestowanie, mobbing i kilka innych nieciekawych określeń popychających w stronę dyscypliny.
– Twoja była agencja – uściślił wypowiedź kobiety. Jednak w tym wypadku miło byłby zrobić sobie wyjątek i faktycznie pozwolić Elosie na wzięcie udziału w przedsięwzięciu. Sama wizja wyjazdy była kusząca. Do tego kolacje i fakt, że robi to charytatywnie. Było to kluczowe słowo w jej wypowiedzi. Takie akcje zawsze dobrze wyglądały. Opcja warta rozważenia i poważnego przedyskutowania z szefem potencjalnego urlopu. – Kiedy dokładnie miałby być ten wyjazd? Podaj mi widełki – czyli od do. To go interesowało najbardziej ponieważ żaden sąd nie przesunie rozprawy bo żona adwokata chce poczuć się jak jeszcze pół roku temu gdy była niczym niezobowiązana.
Jej leniwy ruch, uniesienie się na równe nogi przyciągnęło męski wzrok. Ciekawskie oczy śledziły miękki chód i nogi niemal do samego nieba, które oplotły uda. Przecież na to właśnie poleciał. Początkowo nie wiedział, że kobieta ma w sobie tak dobrze rozwinięty pierwiastek uległości i tak łatwo da się tłamsić każdego dnia coraz bardziej i bardziej, coraz rzadziej okazując protest. Początkowo widział nogi, zgrabny tyłek, idealne wcięcie w pasie, proporcjonalny biust i pełne usta. Dopiero charakter dopełnił jego szczęścia a jej kary. Cóż, najwyraźniej tak musiało być.
Przeznaczenie.
– Już zaczyna mi się podobać – wyprostował plecy wcale nie ułatwiając jej celu. Z powagą i iskierkami rozbawienia w oczach obserwował podchody. Potrafiła łasić się do niego jak marcowa kotka i chociaż rzadko kiedy przynosiło to zamierzony efekt, bez wytłumaczenia, w zależności od nastroju, raczej chętnie korzystał z okazji. Był w końcu tylko facetem, w dodatku wzrokowcem.
Dźwięk piekarnika był jak gong oznajmiający bolesne zakończenie nieśmiałych początków gry wstępnej oraz początek pory obiadowej. Podsumowując nie czuł się bardzo stratny.

elosie callister
ambitny krab
Oscar
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Festiwal filmowy trwa przez dwa tygodnie, ale charytatywna gala odbywa się na sam koniec. Muszę tam być przynajmniej trzy dni wcześniej, na przymiarkach. – powiedziała spokojnie, podając mu jakąś konkretną datę. Ignorujemy fakt, że Festiwal w Cannes właśnie się kończy, a rzeczona charytatywna gala organizowana przez Carine Roitfeld rozświetliła nocne niebo nadmorskiego miasta wczoraj. Chyba całkiem dobrze się bawili, choć najwięcej szumu i najgłośniejszą kreację miała Stella Maxwell. W naszej rzeczywistości będzie to oczywiście Elosie. Znając jej dobrą relację z byłą redaktor naczelną paryskiego Vogue, a także gorącymi nazwiskami z kreatywnego świata projektantów – pewnie dostanie wybitną kreację od Versace lub Diora? Albo może coś mniej oklepanego? Chociaż nie byłam wielką fanką sukni Schiaparelli. Oscar mógłby dostać palpitacji na widok niemal nagiego biustu własnej żony. Choć, zdjęcia obiegły internet, a ludziom uginały się kolana na widok surrealistycznego naszyjnika.
Oczywiście im szybciej polecimy, tym więcej zaproszeń dostanę. – tak, mogła pojawić się na każdej z premier. Ale była pewna, że Oscar nie może zostawić swojej pracy na całe dwa tygodnie, by w towarzystwie żony bawić się w słonecznej południowej Francji.
Ale mogłabym lecieć pierwsza. Na otwarcie festiwalu. A Ty dołączysz do mnie parę dni później? – odważna decyzja, którą wyraziła dość niefrasobliwie. A raczej starała się, by brzmiała naturalnie. Niewymuszenie. Przecież w normalnym małżeństwie nawet nie pytałaby o jego zdanie. Raczej zakomunikowała: hej, lecę do Cannes. Szczególnie, że jej jeden wyjazd pewnie przynosiłby niesamowite zyski. Każda marka modowe rzuci się na nią, oferując sowite wynagrodzenie, by tylko założyła ich suknię na czerwonym dywan. Wciąż Elosie miała ciało lepsze niż większość aktorek. Była spełnieniem marzeń wielu kobiet, które pójdą w jej ślady i wyłożą grube sumy pieniędzy w Selfridges czy MyTheresa.
Kiedy Oscar wyprostował się na krześle, na jej twarzy zagościł lekko zawadiacki uśmiech. Usiadła na kolanach męża nieco pewniej, dociskając uda. Ich wargi dzieliły ledwie milimetry, ale cały czas nie odważyła się, żeby go pocałować. Chyba sprawiało jej to sporo przyjemności? Ale też trudności. W pewnym momencie ciężko odetchnęła. Niemal stęknęła, poruszając się niespokojnie na jego kolanach. Poczuł jak zaciska mięśnie ud, jakby zniecierpliwiona? Albo jakby było jej mniej wygodnie, coś ją uwierało.
Wyciągnę kolację z piekarnika, zanim całkowicie się podniecę. – szepnęła, lekko muskając płatek jego ucha. Zeszła z kolan Oscara, by po chwili pojawić się w jadalni w kuchennych rękawicach, z parującą pieczenią i warzywami. Ustawiła ją na stole i sięgnęła po duży nóż i szpikulec. Zaczęła kroić mięso, układając porcję na jego talerzu.
Muszę dać im odpowiedź odnośnie wyjazdu do końca weekendu. – dodała. Czas był limitowany, to oczywiste. Jej przyjazd i wystąpienie trzeba było przygotować. Nałożyła porcję również dla siebie, siadając po prawej stronie Oscara.
Smacznego. – sięgnęła po kieliszek i uniosła go lekko, toast na dobry początek.

Oscar Callister
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
Życie modelki było dla niego czymś zupełnie obcym. Lubił uczyć się nowych rzeczy więc każdą możliwą wiedzę chłonął jak gąbka. Z tego tytułu nigdy nie przerywał wywodów El na temat branży w jakiś przyszło jej pracować a nie było żadną tajemnicą, że to niewdzięczna suka. Kariera kończyła się szybko i zaczynała niezwykle wcześnie. Młode, niekształtowane jeszcze psychiczne dziewczyny często popadały w nałogi albo poddawały się presji „koleżanek” z branży. Zawód niewdzięczny i prestiżowy bo pieniądze jakie można było zgromadzić na koncie były ogromne.
– Napiszę wiadomość do szefa i zobaczymy co powie. Zerknę jeszcze do kalendarza jak to wszystko wygląda – naturalnie nie wyrażałby żadnego zainteresowania sprawą gdyby nie jego indywidualna potrzeba zyskania kilku wolnych chwil i poklasku. Powody tak mocno rozmijały się z prawdą, o której wiedział tylko on, że aż uniósł kieliszek wypijając za to niemy toast. – Żartujesz? – jego ciemna brew powędrowała bardzo wymownie do góry. W tej chwili zastanawiał się jedynie czego jeszcze nie zrozumiała w tym wszystkim. Wydawać by się mogło, że reguły są jasne, a przynajmniej on tak sądził. Przez trzy miesiące każdy umiałby załapać wcale nieskomplikowane zasady, których przestrzeganie prowadziło do w miarę zgodnego życia.
Trzeba tylko chcieć Elosie.
– Zdecydowanie to dobry moment – odpiął jeszcze jeden guzik przy koszuli bo wydawać by się mogło, że temperatura w jadali nieco wzrosła. Może to kwestia rozgrzanego piekarnika z obiadem a może tych długich nóg, które zaczęły uciskać jego nogi.
Zeszła w najbardziej odpowiednim momencie.
– Zobaczymy co z tego wyjdzie – nie dawał jej zbytniej nadziei bo sam nie miał pewności co do tego, że uda mu się wyrwać parę dni urlopu. W konsekwencji i tak ona będzie bardziej żałowała niż on bo najpewniej tęskniła a dawnym życiem. W tej chwili mogła mieć pretensje do samej siebie bo dokonała wyboru. A jej wybór w pierwszej kolejności założył grubą, złotą obrożę i zamknął w pięknej, nowoczesnej klatce niczym kurę domową.
– Wzajemnie… kochanie – przysunął do siebie talerz i mimo tego, że faktycznie był bardzo głodny, jadł powoli i z zachowaniem wszelkich norm dobrego wychowania. – Dobrze gotujesz – skomentował wycierając kąciki ust. Komplement z jego strony ostatnimi czasy był rzadkością więc powinna go zapamiętać bo następny powtórzy się przy kolejnej fali dobrego nastroju mężczyzny. – Chciałbym zorganizować kolacje dla znajomych. I chciałbym żebyś to Ty wszystko przygotowała – odsunął pustą zastawę zastanawiając się kiedy nadejdzie moment aby pozbawić Elosie możliwości dotykania ostrych narzędzi. Kiedy nadejdzie czas, w którym będzie go nienawidzić i chcieć zabić. Bo to było nieuniknione niczym śmierć i podatki. – Posprzątaj – wstał od stołu sprawdzając która godzina. Początek weekendu był łaskawy i nic nie zapowiadało natłoku obowiązków więc nie pozostało nic innego jak zabrać kieliszek, wino i wyjść na taras aby się odprężyć. – Jeśli masz ochotę to możesz dołączyć – dał jej wolną rękę aby czuła chociaż nikły powiew wolności.

elosie callister
ambitny krab
Oscar
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
– [bTo tylko propozycja, jeśli nie uda Ci się zorganizować tak długiego urlopu.[/b] – wzruszyła lekko ramionami. Chyba nie sądził, że trzy miesiące wystarczą? Ten proces nie mógł przejść bezproblemowo i gładko.
Dobry? Wydawało mi się, że zaczyna Ci się podobać. – cóż, męskie organy działają niemal jak detektor. Jak wyznacznik tego co im się podoba, a co nie. Elosie miała ciało wyrzeźbione przez naturę. Idealnie płaski brzuch, z lekko zarysowanymi mięśniami bocznymi. Proporcjonalny biust, mocno zarysowane ramiona i smukłe ręce. Nogi zdawały się być niewyobrażalnie długie, a szyja gładka, z lekko napinającymi się mięśniami. Kiedy dodatkowo miała na sobie wilgotne bikini, oblepione białym materiały jego koszuli – czego chcieć więcej? Niezależnie jak skromna by była (a nie była), wiedziała, że trudno mu będzie utrzymać ręce przy sobie. Można więc podziwiać jego samokontrolę.
Cieszę się, że Ci smakuje. – uśmiechnęła się, przechylając głowę lekko w bok. Sama skończyła swoją porcję sprawnie, bez przedłużania.Co pewien czas odrywała tylko wzrok od swojego talerza, by wciąż przypatrywać się Oscarowi. Można uznać ją wręcz za psychofankę. Taką, która czerpie przyjemność z oglądania swojego idola.
O jakich znajomych mówisz? – właściwie nie było w jej głosie żadnego wyrzutu ani dąsu. Nie miała nic przeciwko gotowaniu. Wręcz lubiła to zajęcia. Poza tym, gdy musiała spędzać przeciągające się godziny w domu, co innego mogła robić? Zapewne mimo wszystko mieli kogoś, kto zajmował się regularnym sprzątaniem. A ona mogła spędzać czas w basenie, na ćwiczeniach albo w kuchni. Regularnie zamawiała coraz to nowsze sprzęty i książki kucharskie, serwując wymyślne dania. Nie raz nawet usiłowała sprowadzać trudno dostępne składniki z Sydney czy Melbourne.
Mogłabym przygotować zupę Bouillabaisse? Chociaż może w jakiejś pikantniejszej wersji? Nie, lepiej żeby nikt nie zalewał się potem przy stole. – mruknęła, mrużąc nieco oczy. Wydawała się nawet podekscytowana tym pomysłem. W końcu nie miała zbyt wielu okazji do poznawania nowych ludzi. Być może wydawało jej się nawet, że to jakiś mały krok w stronę wolności? W stronę obluzowania tych wszystkich zakazów i nakazów, tej chorobliwej kontroli ze strony Oscara.
Zaraz do Ciebie dołączę. – pokiwała głowa, gdy zebrała ostatnie naczynia ze stołu. Ich lodówka wyglądała jak: zaprogramowana. Resztki jedzenia były pochowane w szczelnie zamkniętych pojemnikach. Jogurty ustawione według smaku i rodzaju, niskotłuszczowe, bez dodatków cukrów. Soki tłoczone na zimno, od zielonych przez pomarańczowe, aż po krwiqtopurpurowe z dodatkiem buraka. Warzywa, owoce, wędliny. A na deser, coś co misie lubią najbardziej: puszki dietetycznej Coca Coli. Albo szklane butelki, udajemy ekologię.
Jakie mamy plany na weekend? – zapytała, gdy znalazła się na tarasie, za plecami Oscara. Dzieliły ich milimetry, a ona lekko musnęła wargami skórę na jego karku. Pewnie nawet zahaczyła o ostre zaprasowanie kołnierzyka koszuli. Jej dłonie przez moment dotykały bocznej linii jego torsu. Nawet lekko zacisnęła palce, by w końcu go wyminąć. Zdjęła koszulę, rzucając ją na jeden z pustych leżaków.

Oscar Callister
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
Owszem, liczył na to, że trzy miesiące są wystarczające aby pojąć nowe zasady i reguły, które zaczęły obowiązywać z dniem zaobrączkowania. Pierwsze doby były trudne i najbardziej szokujące dla młodej pani Callister. Później, gdy już trochę ochłonęła, miała czas aby zapoznać się z wprowadzonym reżimem i zupełnie innym traktowaniem, które znacznie odbiegało od poprzedniego. Teraz pewne zachowania były już normą a niesubordynacja stanowiła jedynie drobne wyskoki. Tak jak propozycja wcześniejszego wyjazdu do Francji. Absolutnie nie było nawet takiej możliwości aby wyjechała bez niego. Oscar czuł wewnętrzną potrzebę sprawowania nad kimś władzy a tym kimś był nikt inny jak jego najukochańsza żona.
Piękna żona, fakt, to należy jej przyznać bez dwóch zdań ale mężczyzna miał w sobie coś nad czym musiał długo pracować. Samokontrola. Potrafił się opanować nie tylko fizycznie ale także pod względem psychicznym. Taka wewnętrzna tresura była przydatna w takich chwilach jak ta. Zwierzęce instynkty to nic innego jak okaz słabości a on wcale nie czuł potrzeby poddawana się czemukolwiek bez własnych chęci. – Mam ochotę spędzić czas z kimś ze znajomych żeby pochwalić się Tobą i naszym nowym domem. Napiszę kilka wiadomości i zobaczymy kto ma czas – El naprawdę dobrze gotowała i zasługiwała na to aby zdobyć pochwałę innych. Poza tym nowy dom był świetny i chociaż w LB znalazłyby się jeszcze lepsze, to przecież przed nimi jeszcze kawał życia i z pewnością kiedyś się przeprowadzą.
– Nie, nie. Myślę, że powinnaś się zastanowić nad daniem głównym, może coś z makaronem? Do tego deser, wino, kawa – uwielbiał makarony a Elosie przyrządzała je dokładnie w punkt. Nigdy nie zdarzyło jej się rozgotować dania ani nadmiernie go przesolić. Z zupy był skłonny zrezygnować całkowicie bo też nigdy nie był ich zbytnim fanem.
– Nie pamiętam kiedy ostatnio byliśmy w kinie. W sobotę wieczorem możemy się gdzieś wybrać, później kolacja i powrót. Ewentualnie ktoś wpadnie do nas. – niedziele zawsze bywały leniwe a Oscar często nie wychodził z łóżka przed 12. Był to jedyny dzień, w którym pozwalał sobie na czytanie książek albo gnicie na leżaku za domem. – A na co Ty byś miała ochotę? – zapytał z przekąsem łapiąc ją za zgięcie łokcia i nie pozwalając na odejście w stronę leżaka. I teraz dzieliły go centymetry od kobiety. Pytał serio czy robił sobie z niej żarty?
Cholera go wie.


elosie callister
ambitny krab
Oscar
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobrze się składa. Chyba mam nawet kilka odpowiednich sukienek. Chętnie się w nich pokaże. – była niczym laleczka, którą wystawiał na pokaz. Ale chyba ze względu na zawód jaki wykonywała, przyzwyczaiła się do tego uczucia? Nigdy nie widziała w tym nic złego, co tylko ułatwiało mu powolne i stanowcze przejmowanie kontroli nad jej życiem. Zawsze miała agenta, reprezentantów, zawsze była przebierana i pokazywana, miała ograniczenia i nakazy.
Makaron, makaron. – mruknęła cicho, szukając w głowie jakiegoś ciekawego rozwiązania. Choć szczerze mówiąc czasami najprostsze były najlepsze. Pasta z sosem pomidorowym i mięsem wydawała się nieco oklepana, ale posypana dobrym parmezanem? Ale nie, pewnie sięgnie po coś znacznie ciekawszego. Pewnie z owocami morza, by podkręcić nieco atmosferę. Schłodzone białe wino, sałatka z burratą i truskawkami, a na deser? Tu zaczynał się problem. Może powinna zwyczajnie upiec nowojorski sernik? Lekki, smaczny, słodki, ozdobiony tylko bitą śmietaną? Chociaż wydawało się to banalnie proste. Nie, pokręciła głową do własnych myśli. Kiedy dostanie termin kolacji, wtedy zacznie się układaniem menu. Musiała przecież sprawdzić czy ab któryś z gości nie jest wegetarianinem lub co gorsza, weganinem! Wszyscy będą cierpieć.
Kiedy złapał ją za łokieć, spojrzała na niego nieco pytająco. Ściskał mocno, ale jeszcze nie czuła jakiegoś wybitnego dyskomfortu. Przez moment zastanawiała się nad odpowiedzią. Nauczyła się już jednego: musi chcieć tego samego, co on. Nie miała innego wyboru.
Kino brzmi obiecująco. Dawno nigdzie razem nie byliśmy. – skinęła głową, choć na jej twarzy nie zagościł ani cień uśmiechu, w przeciwieństwie do Oscara.
Ale może po kolacji pojedziemy potańczyć? Chciałabym wprawić w ruch ten Twój zgrabny tyłek. – podeszła bliżej, a jej wolna dłoń wylądowała w tylnej kieszeni jego spodni. Uśmiechnęła się dopiero teraz, licząc, że trochę go rozbawi. Chyba sądziła (albo miała ślepą nadzieję), że dobry humor ułatwi im dzisiejszy wieczór.
Może weźmiemy razem kąpiel? Zrobię Ci masaż, zrelaksujesz się po długim dniu w kancelarii. Wydajesz się nieco pochmurny. – traciła czubkiem nosa jego podbródek. Skoro nie chciał jej puścić, musiał znieść jej czułości. Coś kosztem czegoś.

Oscar Callister
powitalny kokos
Elosie
36 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
"36 letni adwokat samego diabła" a prócz tego prawie przykładny mąż i obywatel.
– Jasne, sam Ci ją wybiorę – odrzekł na wzmiankę o doborze kreacji. To jeden z przywilejów jakie bezlitośnie odebrał El. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo jest świadoma mody i własnego ciała dlatego zawłaszczył możliwość podejmowania ostatecznej decyzji. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że szafa jego żony nie zawierała ubrań brzydkich, starych czy znoszonych. Garderoba jaka została dla niej specjalnie wydzielona była warta fortunę, którą on chętnie wydawał aby móc chwalić się tak zadbaną partnerką.
Pieprzone życie na pokaz.
– Makaron z krewetkami, cukinią, papryczką chili i nie wiem co tam dodawałaś. Pamietam, że cukinia też była podana w formie grubego makaronu. To było świetne. Jeśli uda Ci się odkopać przepis to danie główne masz z głowy – na samą myśl o idealnie podsmażonych owocach morza aż poczuł głód mino tego, że chwile temu zjadł obiad. Sam nie był idealnym kucharzem i zdarzyło się przez rozproszenie uwagi pozostawić krewetki zbyt długo na patelni. I wtedy żadne masło, czosnek czy wino nie było w stanie ich uratować. Robiły się gumowate a ich jedynym miejscem docelowym był kosz bio. El trafiała w punkt z wysmażeniem, wypieczeniem i gotowaniem mino tego, że nigdy nie ukończyła żadnego kursu.
Skarb nie kobieta.
– Zmiana planów. Zaproszę Gwen. Znasz ją, pracowała kiedyś w firmie – więcej nie musiał dodawać bo żadną tajemnicą był fakt iż jej dom rodzinny sąsiadował z ich domem. – I Ty zaproś kogoś ze swoich znajomych. Chyba przez 3 miesiące nikt o Tobie nie zapomniał, hm? – jakie to było cholernie dobre i podstępne! To idealna okazja do tego aby pokazać jak świątynie im się układa i jaka Elosie jest szczęśliwa w nowym, świeżym małżeństwie. Bo już teraz mógł jej powiedzieć, że będzie wyglądała na niesamowicie rozpromienioną, radosną i zaskakująco uradowaną z faktu, że całe popołudnie spędziła w kuchni szykując minimum 3 dania dla minimum 4 osób.
W tym wszystkim będzie jeszcze on, baczny obserwator swojej wspaniałej aktoreczki.
– Czyli kino – ustalone, oby tylko grali coś porządnego bo będzie mocno rozczarowany oglądając byle co po tak dużej przerwie. – Nie ma mowy. Jeszcze tego brakowało żebym wywijał na parkiecie jak jakiś smarkacz – przyjęcia, spotkania pracownicze, śmieszne bale charytatywne, to jedyne okoliczności, które zmuszały Oscara do wprawienia ciała w ruch zgodny z muzyką. Owszem, umiał tańczyć ale nieszczególnie to lubił. A już wcale gdy wypił alkohol i ktoś mógł przyłapać go na konkretnej kompromitacji.
Może w innym wcieleniu.
– O tej godzinie ? – ona i tak była już cała mokra po sesji na basenie więc pora nie odgrywała żadnej roli. Co innego on, ciagle w pełnym umundurowaniu pozbawiony jedynie krawata. – Skoro nalegasz – za dobrze ją znał aby nie wiedzieć jak to się skończy. Kupno dużej wanny było trafionym wydatkiem ale był wydatek mniejszy, który preferował on. – Jednak wole prysznic – ciepła woda zmywa z ciała zmęczenie a wymuszona pozycja w pionie nie pozwala zasnąć. – Niech Ci będzie – ruszył w stronę łazienki leniwie rozpinając guziki koszuli już po drodze. Gdy dotarł do drzwi i przestąpił próg, zsunął z ramion śnieżny, nieco wygnieciony element garderoby rzucając go niedbale na blat tuż obok drugiej umywalki.

elosie callister
ambitny krab
Oscar
Zablokowany