25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Lydia Blythe

Nie wiedział i właściwie nie miał prawa wiedzieć jak jej ojciec przeżył śmierć żony, bo nie wyciągał takich wspomnień z Noah; jeśli ten sam coś opowiedział, Nicky przyjmował to i chował głęboko w sobie nie rozpowiadając nikomu a nawet nie mówiąc o tym w domu. Sam nie dopytywał nigdy i czuł, że nie powinien dowiadywać się jak to było po śmierci ich matki, ale okłamałby samego siebie przede wszystkim, gdyby stwierdził, że nawet raz nie zastanawiał się jak zareagowałby jego ojciec a tym bardziej jak zareagowałby on.
Nie chciał sprawiać kłopotu, dlatego ogarnął łazienkę i z tego samego powodu czuł, że nie powinien zostawać na noc, ale jednocześnie coraz mocniej czuł, że chce spędzić z Lydią jak czas — dowiedzieć się o niej jak najwięcej; co robiła i jakie miała plany? Czy bardzo odbiło się na niej to, co powtarzał będąc niedojrzałym gówniarzem? W czym naprawdę czuła się dobra? Z czym chciała związać swoją przyszłość? Z kim? Miał w głowie coraz więcej pytań, ale nie miał cienia śmiałości, żeby wypowiedzieć na głos chociaż jedno.
Obserwował ją i wyobrażał sobie, co robiła przez te lata, kiedy on marnował czas i tracił zdrowie w Europie, żeby otrząsnąć się z tych wszystkich myśli jakby otrzepywał się z wody na widok jej przeciągniętego ciała, kiedy stała na palcach próbując chwycić koc — nocna koszulka opinała się jej na piersiach i jednocześnie podciągała z tyłu odsłaniając zdecydowanie za wiele, tak że przez chwilę nie mógł skupić i zebrać myśli, ale zaraz potrząsnął głową i podszedł, żeby jej pomóc. Czuł bijące od jej ciała przyjemne ciepło i miał świadomość, że sama musiała czuć dokładnie to samo — miał przecież rozpaloną, rozgrzaną słońcem wiecznie mocno opaloną skórę i był cholernie ciekaw czy poczuła ten sam dreszcz, którzy przebiegł jego przedramię, kiedy przesunął nim po jej ciele.
Odwrócił do niej najpierw jedynie głowę, żeby dopiero po dłuższej chwili, w której wpatrywał się wciąż w Lydię, stanąć przodem do niej i obejmując się znów rekami przejechał lewą dłonią po ramieniu uświadamiając sobie, że chyba pierwszy raz nie zdenerwował się słysząc pytanie o znaczenie tych wszystkich tatuaży, które pokrywały w głównej mierze tylko ręce. Pogładził otwartą dłonią wytatuowaną na prawym ramieniu sowę i odrobinę zmieszany przyznał w końcu uśmiechając się szczerze, żeby nie powiedzieć, że rozbrajająco:
Tak naprawdę..., chyba żaden nie ma znaczenia. Po prostu chciałem je mieć i dlatego tutaj są, chociaż... – spojrzał na swoją lewą dłoń i czerniejące tuszem słowo w zagłębieniu między kciukiem a palcem wskazującym; SmileChociaż kilka z nich faktycznie zrobiłem po to, żeby mi o czymś przypominały – dokończył przenosząc roztargniony znów wzrok na Lydię, która miał wrażenie, że próbowała się schować za trzymanym w ramionach jak całkiem spora poduszka pledem. Nie wiedział czy kontynuować, ale przecież zapytała o nie, więc może faktycznie chciała dowiedzieć się co sprawiało, że decydował się na kolejne i kolejne szkice, które artysta utrwalił na jego skórze. Przejechał raz jeszcze dłonią po prawym ramieniu i uśmiechając się zaczął mówić bardzo cicho, jakby snuł jakąś naprawdę ciekawą opowieść:
Sowę zrobiłem, bo to przezwisko przylgnęło do mnie na stałe i nawet w klubie najpierw mówili na mnie chevêche a we Włoszech gufetto, czyli po prostu sowa. Pójdźka, bo ponoć jestem podobny – dodał przeskakując płynnie z francuskiego na włoski akcent, ale nie wspominając o tym, że to jego była wymyśliła to przezwisko nawet słowem. Nie wiedział, dlaczego o tym nie powiedział, ale nie chciał rozmawiać o Valerie z nikim a tym bardziej z Lydią. Potrząsnął głową, żeby odepchnąć od siebie myśli, które zaczynały krążyć dookoła byłej i westchnąwszy, wzruszył ramionami, jakby chciał dać dziewczynie do zrozumienia, że to chwilowe zamyślenie to nic takiego i odwróciwszy prawą rękę tak, żeby mogła zobaczyć jej wnętrze, ciągnął dalej. – Tej emocji z wystawionym językiem i puszczającej oczko ponoć nadużywałem w SMS-ach, w wiadomościach na mess i wszędzie, dosłownie wszędzie a jak ją wytatuowałem — przestałem. Nie wiem czy chociaż raz jej użyłem. Happiness, bo tak. Wiesz, żeby przywołać szczęście, radość i tak dalej. Jakieś chmury i róże. O tutaj kumpel uczył się cieniować i doszedł do wniosku, że machnie na mnie moje oko. Chyba tak na zapas, jakby mi wybili na boisku czy coś – zażartował i popatrzył na Lydię, żeby zupełnie niespodziewanie odgarnąć kosmyk włosów, który włożył za jej ucho i z dłonią wciąż przy jej twarzy, mimo że nie dotykał już jej policzka, ale czuł ciepło bijące od skóry dziewczyny i łaskoczący delikatnie jego palce niewidzialny złocący się jedynie w świetle nocnej lampki mięciutki meszek, dopowiedział:
Jedyny tatuaż, który ma dla mnie rzeczywiście znaczenie, to odcisk dłoni na plecach, bo nie ma we mnie zgody na to, co robi rząd ze społecznością Aborygenów. W ogóle..., nie zgadzam się... Nieważne – przerwał kręcąc głową i musiała widzieć, że speszył się znów, bo niewiele brakowało a zacząłby opowiadać o tym ile dostawał żółtych kartek, kiedy jasno dawał do zrozumienia przeciwnikom, co myśli o ich tekstach o czarnuchach, z którymi przyjaźnił się w Paryżu a potem także w Rzymie. O tym co robili, jak się wygłupiali i jak ostatecznie skończyło się to wszystko.
niesamowity odkrywca
dominicky
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Roztrzepana nastolatka, która tak naprawdę umiera, ale stara się każdy dzień witać z uśmiechem na twarzy.
Oboje nieszczególnie chcieli o tym mówić, nie wstydzili się tego, że mieli wspaniałego ojca, który dał radę ich wychować jak należy. Zawsze gdy jakiś dzieciak rzucał tekstem, że Lydia na pewno zabiła matkę to Noah wpadał w szał, zresztą zauważyła ze Nicky także nic dziwnego bo był jego przyjacielem. W gruncie rzeczy to ich ojciec traktował Nordberga jak kolejnego syna, nawet zaczął przygotowywać dzieciakom więcej jedzenia bo wiedział, że tak czy siak ten wpadnie do nich jak nie na obiad to chociaż na kolację i zawsze jedno nakrycie na stole czekało na niego. Teraz po tych wszystkich latach wkurzania się na siebie i docinania sobie Lydia tak naprawdę nie wiedziała jak ma z nim rozmawiać, może powinna po prostu pokazać mu ten cholerny hawajski znak szczęścia i uciec do swojego pokoju tak jak robiła to dawniej gdy była na niego wkurzona. Zalazł jej zawsze za skórę na tyle, że krzyczała do poduszki wyładowując w ten sposób swoją złość i frustrację, przestała kompletnie się przejmować gdy ten wyjechał.
Kogo ona chce oszukać.. Oczywiste jest to, że się przejmowała i nawet gdy udawała że nie słucha jak Noah wspomina o przyjacielu to chłonęła wszystko jak gąbka. Ona sama poczuła ten cholerny dreszcz kiedy przypadkiem musnął ją ramieniem a miejsce w którym się zetknęli piekło ją tak jakby ktoś przyłożył rozgrzany metal, starała się opanować bijąco mocno serce, miała tylko nadzieję że chłopak go nie usłyszy w tej cholernej ciszy przerwanej jedynie ich rozmową. Rzuciła nawet spojrzenie na Noah, jednak ten spał słodko z rozdziawionymi ustami, co by powiedział gdyby zastał ich w jakiejś dwuznacznej sytuacji? Byłby przeciwko czy może by im dopingował? Wyrzuciła szybko te myśli z głowy skupiając się na tatuażach, sunęła po nich spojrzeniem na pewno rumieniąc się kiedy jej spojrzenie zjeżdżało na jego klatkę piersiową. Noaha widziała tyle razy bez koszulki, ale on był jej bratem i nie budził w niej sprzeczne emocje. W tym momencie nie wiedziała co mogłaby zrobić, uderzyć Nicky'ego w twarz za to wszystko co zrobił jak byli dziećmi i za to ile przecierpiała, czy zrobić coś zupełnie innego.
- nie sądzę, że zrobiłeś je dlatego, że chciałeś je mieć. Może nawet o tym nie wiesz, że każdy z nich ma jakieś znaczenie. Gdybym ja robiła sobie tatuaż to chciałabym, żeby coś dla mnie znaczył - wzruszyła delikatnie ramionami przenosząc spojrzenie z jego tatuaży na jego twarz, a raczej na oczy jakby chciała się dowiedzieć czy mówi źle czy jest w tym jakaś cząstka prawdy. Zaśmiała się delikatnie kiedy wspomniał o tym, że przeżywali go sową, nawet przekrzywiła delikatnie głowę na bok patrząc na niego niczym zaciekawiony szczeniaczek.
- Zdecydowanie sowa do Ciebie pasuje, masz takie duże oczy, wiesz? Chociaż jeszcze jakiś czas temu uznałabym że paw byłby lepszy, albo osioł bo nim byłeś w dzieciństwie - prędzej na pewno tego nie zauważyła bo nie wpatrywała się w jego oczy zbyt intensywnie jak teraz gdy temperatura w pokoju osiągnęła już milion stopni. Już miała coś powiedzieć i zapytać czy ma tatuaże też w innych miejscach - ciekawe dlaczego na myśl o takim pytaniu się zarumieniła - gdy ten odgarnął kosmyk włosów za jej ucho, nie mogła skupić się na niczym innym niż na łagodnym dotyku jego palców, drgnęła delikatnie wstrzymując przez krótki moment oddech, żeby wypuścić go ze świstem. Musiał na pewno zauważyć jak dotyk na nią zadziałał, jak rozchyliła usta i przesunęła po dolnej wardze koniuszkiem języka zupełnie nieświadomie.
Sama najchętniej uderzyłaby każdego, kto śmieje się z czarnoskórych czy przede wszystkim z innych ludzi.
- To jest ważne, bo patrząc na to jak mi dokuczałeś i wyśmiewałeś razem z innymi kiedy byłam niezbyt urokliwym dzieckiem z krzywymi zębami, burzą rudych włosów i paroma kilogramami więcej to muszę Ci powiedzieć, że poczyniłeś postępy. - próbowała zrobić dobrą minę do złej gry, bo nawet gdy to cholernie ją dreczyło to była dumna z tego, że Nicky się zmienił i tak naprawdę to dawno mu wybaczyła.

nicky nordberg
powitalny kokos
Zła Królowa
ODPOWIEDZ