instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Naprawdę się przez niego wystraszyła, co prawdopodobnie czyniło go w tej chwili jeszcze większym kretynem, niż był w rzeczywistości. Był to bezduszny żart, o czym zresztą chwilę później Grisham miał się przekonać, ale zanim do tego doszło, Gale omal na nowo nie rozbudziła w sobie paniki. Bliska była zanurkowania i rozejrzenia się za nim pod wodą, choć tak naprawdę nigdy nie była zdolna do otworzenia pod nią oczu. Tak w zasadzie nie była nawet najlepszą pływaczką, ale kiedy chodziło o tego durnia, Hobart była w stanie zrobić wiele. I właśnie dlatego, że tak bardzo się o niego martwiła, nie powinien robić sobie z niej tak głupich żartów. Nie w miejscu, które rzekomo słynie z odbierania życia młodym mężczyznom, z czego Grisham nie musiał zdawać sobie sprawy… nieważne! Rzecz w tym, że zabawił się jej kosztem w naprawdę podły sposób, ale zanim Gale zdała sobie z tego sprawę, raz jeszcze pozwoliła mu się podejść. Kiedy znalazł się za nią, a ona na swojej szyi poczuła jego ciepły oddech, po jej plecach przebiegł przyjemny dreszcz. To sprawiło, że rozproszyła się i na moment zapomniała o wcześniejszych troskach, ale nie na długo. W innych okolicznościach, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak bardzo nadal za nim tęskniła i jak bardzo go pragnęła, pewnie ugięłaby się pod jego działaniem i od razu zamknęła jego usta w pocałunku, ale teraz do niczego takiego nie doszło. Nie, zamiast tego Hobart obróciła się w jego kierunku, wyraźnie rozzłoszczona. Zanim cokolwiek powiedziała, chlapnęła w niego wodą, ale nie było w tym dawnej chęci droczenia się z nim. Nie, teraz chciała po prostu pokazać mu, że odrobinę przesadził. - Nie rozmawiam z tobą - oznajmiła, przez chwilę patrząc na niego jeszcze z wyraźnym wyrzutem. Dopiero po tym zdecydowała się niezgrabnie go wyminąć, chcąc dopłynąć do miejsca, w którym wcześniej siedziała, aby tam wydostać się z wody. Była zdenerwowana i trochę też chyba zawiedziona, ponieważ idąc tutaj dzisiaj naprawdę liczyła na to, że uda im się spędzić we dwójkę czas w całkiem miły sposób. Przez znaczną część popołudnia chyba tak właśnie się to prezentowało, a przynajmniej jeszcze przed chwilą wydawało jej się, że zdołali odratować to, co przez przypadek zostało popsute. Teraz jednak zdawała się być tym już odrobinę zmęczona, a Grisham też skutecznie przypomniał jej, że radość nie była jedynym, co wywoływał w niej z zadziwiającą skutecznością. Nie, czasami równie szybko udawało mu się wyprowadzić ją z równowagi, za czym może również by tęskniła, gdyby wiedziała, że zaraz po tym pogodzą się w miły sposób, co w obecnych okolicznościach po prostu by nie przeszło. Nie, kiedy nadal był związany z kimś innym.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Nie potrzebował dużo czasu, żeby zorientować się jakim był idiotą. Wystarczyło, że napotkał na jej spojrzenie, żeby zdać sobie sprawę z tego, że zawalił i najpewniej będzie musiał się teraz napracować, żeby odkupić swoje winy, jednak to wcale nie było straszne. Nie, o wiele gorszy był zawód, który dostrzegł w jej spojrzeniu. Widząc go, poczucie winy odezwało się w nim niemal od razu i sprawiło, że szczerze pożałował tego głupiego żartu, który chciałby cofnąć, ale nie mógł tego zrobić. Musiał po prostu stawić czoła konsekwencjom i postarać się o to, żeby Gale wybaczyła mu to, jak głupio czasami potrafił postępować. I miał nadzieję, że była skłonna to zrobić, bo zależało mu na tym, żeby jednak udało im się jeszcze wycisnąć coś dobrego z tego popołudnia, skoro jego część została zmarnowana przez wypadek, nad którym nie mieli kontroli. Całe szczęście, że potrafił być uparciuchem, bo teraz mogło mu się to przydać, ponieważ znając Hobart, ugłaskanie jej wcale nie będzie takie łatwe. W przeszłości bywało, ale to chyba tylko ze względu na to, że mogli godzić się w przyjemny i przekonujący sposób, co tym razem rzeczywiście nie mogło mieć miejsca, więc brunet będzie musiał opracować jakieś inne sztuczki. Trudno powiedzieć czy te będą równie skuteczne, ale musiał spróbować. Zależało mu przecież na tym, żeby ten wypad nie zakończył się klapą, tylko oboje zakończyli go z uśmiechami na twarzach.
Po tym jak Gale go wyminęła, Grisham popłynął za nią i celowo przyspieszył, żeby przeciąć jej drogę i utrudnić jej przedostanie się na brzeg. Chciał przekonać ją do tego, żeby mu odpuściła, zanim wyszłaby z wody, ponieważ miał wrażenie, że wtedy mogłoby być za późno na uratowanie tego wyjścia, dlatego nie mógł do tego dopuścić. - Przepraszam… To było głupie. Musiałem przy upadku uderzyć się w głowę mocniej niż mi się wydawało, skoro uznałem to za dobry pomysł - przyznał się do błędu, szczerze tego żałując, co było po nim widać. - Nie powinienem był tak cię straszyć - dodał jeszcze, spoglądając w jej oczy. Jedyne co mógł w tej chwili zrobić to przeprosić ją i urobić słowami, na nic więcej nie mógł sobie pozwolić, dlatego miał nadzieję, że to wystarczy, żeby mimo wszystko mu odpuściła. Jeśli nie, to miał przynajmniej nadzieję, że znajdzie sposób na to, żeby odpokutował i nie zajęło to zbyt wiele czasu. Ten przecież był teraz dla nich bardzo cenny i nie mogli go marnować, jeśli chcieli upewnić się, że właśnie na tę relację chcieli postawić… A przede wszystkim czy on tego chciał, bo to jego czas był najbardziej ograniczony.

Gale Hobart
niedościgniony kangur
Edyta
instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Nie była jedną z tych panien, które wszystko traktowały poważnie, co zresztą niejednokrotnie przy nim udowodniła. Umiała się bawić, żartować i czerpać przyjemność z wielu rzeczy, ale ta akurat była jedną z tych, których Gale nie umiała uznać za zabawne. Chodziło przecież o jego bezpieczeństwo, czyli coś, co przez długi czas było jej priorytetem. Prawdopodobnie nadal nim pozostawało, skoro tak nerwowo podeszła do tego, co przed chwilą zaszło. Grisham musiał zatem zapamiętać, że kwestia jego bezpieczeństwa nigdy nie miała stać się dla niej źródłem zabawy, co powinno być dość jasne, jeśli uważnie prześledzić cały przebieg ich relacji. Czy to nie z tego powodu początkowo nie chciała się z nim związać? Czy nie z tego powodu skłonna była podjąć się działań na szkodę własnego ojca i jego współpracowników? Czy nie z tego powodu zrezygnowała z niego, chociaż tak bardzo jej na nim zależało? Zatem owszem, nawet jeżeli jego żart miał być czymś niewinnym, Gale nie umiała podejść do niego w taki sposób, stąd nerwy, które momentalnie ją ogarnęły. Nie oznacza to jednak, że zamierzała gniewać się na niego w nieskończoność, w ten sposób psując wszystko, co do tej pory udało im się osiągnąć. Nie, ona również miała z tyłu głowy myśl o tym, że nie mogli marnować czasu, jeśli chcieli, aby ich relacja na nowo stała się tym, czym była kiedyś. Niewykluczone, że właśnie myśl o tym pomogła Grishamowi w osiągnięciu swojego celu, ale zanim do tego doszło, Hobart naprawdę była na niego zdenerwowana. Wystarczyło jednak, żeby pojawił się przed nią i spojrzał na nią tym wzrokiem zbitego psa, który zawsze działał na nią tak samo. Nie umiała się na niego gniewać, niezależnie od tego, co zrobił. Był to jeden z tych aspektów, które nie uległy zmianie pomimo tego, że ich relacja wywróciła się do góry nogami. - Moim zdaniem nie uderzyłeś się wystarczająco mocno - rzuciła z przekąsem, a kącik jej ust drgnął lekko, jednak nie na tyle, aby przebił się przez nie jakiś uśmiech. Jeśli Grisham rzeczywiście znał ją dobrze, powinien wiedzieć, że znajdowała się na tym etapie, kiedy już tylko udawała, że jeszcze się na niego dąsa. - Nadal uważam, że jesteś kretynem - dodała, nie widząc jednak sensu w tym, aby go pouczać. Wydawało jej się, że całkiem szybko zrozumiał swój błąd, a wiedziała również, że potrafił się na nich uczyć. Drążenie tego tematu wydawało się zatem całkowicie zbędne, a może również byłoby szkodliwe, ponieważ dodatkowo zepsułoby im humory, które chyba nadal można było poprawić. Wystarczy spojrzeć na to, jak szybko minęły jej wszelkie złości, aby dojść do wniosku, że i ona nie chciała tego zepsuć.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Nie przemyślał tego. Jak wspomniałam, zadziałał impulsywnie, po prostu wykorzystał okazję i nie zastanowił się nad tym, co robił. Dopiero kiedy dostrzegł malującą się na jej twarzy złość, zorientował się jak bardzo zawalił i chciał to naprawić, najlepiej jak najszybciej, dlatego od razu przystąpił do przeprosin i okazania skruchy. Miał nadzieję, że dzięki szybkiej reakcji uda mu się rozwiązać ten problem od ręki i dzisiejszy wypad jeszcze będzie do uratowania, bo inaczej będą musieli rozstać się dziś w kiepskich nastrojach, a do tego nie chciał dopuścić. Całe szczęście, że nawet bez tanich sztuczek, do których można zaliczyć ich zbliżenia na zgodę, Grisham poradził sobie z tym zadaniem i nadal działał na nią w równie łagodzący sposób, bo dzięki temu sytuacja była jeszcze do odratowania i Hogarth dostrzegał to. Dostrzegł jak kącik jej ust drgnął kiedy mu odpowiedziała, a także zmianę w jej spojrzeniu, która dla niego była wyraźna, a z której ona sama nie musiała zdawać sobie sprawy. On zwracał uwagę na takie detale, ponieważ zdążył już poznać się na niej na tyle, żeby wiedzieć czego u niej szukać w zależności od tego, czego chciał się dowiedzieć z jej reakcji. Ze względu na to Hogarth uważał się już za specjalistę od niej, chociaż pewnie nadal było wiele rzeczy, które musiał odkryć i… Właściwie to chętnie by to zrobił, co jest kolejnym powodem dlaczego powinien dać szansę temu, co między nimi było pomimo własnych obaw. Swoją drogą, kiedy on usłyszał już to pierwsze zdanie, na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech, wywołany tym, że rozbawiła go tak drobna uszczypliwość. - Kretynem, którego lubisz, prawda? I któremu wybaczysz głupi wybryk? - przechylił głowę lekko na bok, spoglądając na nią wymownie, jakby chciał jej teraz powiedzieć “wiem, że chcesz to zrobić, mnie nie oszukasz”. I tak właśnie było, nie oszukałaby go, ponieważ znów był w stanie czytać z niej jak z otwartej księgi, dzięki czemu wiedział jak się sprawy miały. A nie sądził, żeby mimo wszystko zamierzała iść w zaparte i upierać się przy tym, że musi ukarać go własną złością, bo jaki miałoby to teraz sens? Zrozumiał swój błąd, przeprosił za niego i nie zamierzał go powtarzać, więc niczego więcej by w ten sposób nie osiągnęła poza wymuszaniem na nim dalszego kajania się, co byłoby już nie w porządku, w szczególności w chwili, gdy sama uznała, że po wszystkim właściwie się zachował, a refleksja przyszła odpowiednio szybko. Także w tej chwili dalsze dąsanie na pewno nie byłoby w żaden sposób urocze ani korzystne dla któregokolwiek z nich, a jedynie upierdliwe, tym bardziej, że oboje pragnęli wykorzystać resztę dnia jak najlepiej i cieszyć się swoim towarzystwem, a nie poświęcać go na udawanie obrazy i ciągłe przepraszanie.

Gale Hobart
niedościgniony kangur
Edyta
instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Bez obaw, nie zamierzała w nieskończoność udawać obrażonej, tym bardziej, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż poza kolejnymi przeprosinami Grisham nie był w stanie zaoferować jej nic. To nie była jedna z tych sytuacji, kiedy ona mogła upierać się, że nadal jeszcze trochę się gniewała, aby on wybił jej to z głowy czułymi gestami. Nie byli razem, a w jego życiu pojawiła się inna osoba, co sprawiało, że Gale miałaby względem tego jakieś opory. Ona również chciała, aby ich relacja, jeśli miała jeszcze wrócić na właściwe tory, nie została już na starcie obarczona głupimi błędami. Nie chciała odzyskać go przez jakiś durny romans i może w ogóle nie powinna próbować odzyskać go za plecami jego dziewczyny, ale… ale tęskniła za nim, kochała go i miała wrażenie, że on czuł się względem niej identycznie, dzięki czemu była w stanie usprawiedliwić przed sobą własne działania.
Kiedy usłyszała jego komentarz, a w dodatku dostrzegła to spojrzenie, które jej posłał, Gale nie była w stanie zrobić nic innego, jak po prostu się uśmiechnąć. Lekko pokręciła również głową, nadal nie mając żadnej kontroli nad tym, jak na nią działał. Wystarczyła chwila, aby urobił ją całkowicie, co w zasadzie nie powinno już nikogo dziwić, skoro od swojego przyjazdu sprawiał jedynie, że Gale raz po raz miękła. Najpierw odrzuciła całą tę złość, z którą przywitała go w miasteczku, a później, zaledwie za sprawą kilku smsów, doszła do wniosku, że nadal go chce. Miał nad nią przeogromną władzę, z czego mógł tak właściwie nie zdawać sobie sprawy. Ona chyba również nie była tego świadoma, dlatego tak ochoczo się temu poddawała. - Teraz wisisz mi nie tylko drinka, ale jakieś dobre wino - stwierdziła, tym samym ostatecznie wywieszając białą flagę, jednocześnie nie przyznając się do tego, że fakt, iż lubiła go trochę bardziej, mógł rzeczywiście mieć jakiś wpływ na to, że tak szybko mu odpuściła. Skoro sam zdawał sobie z tego sprawę, nie było potrzeby, aby dodatkowo mu się podkładała. - Powinniśmy wyjść i się wysuszyć - zauważyła, po czym wróciła do poprzednich zamiarów i w końcu dotarła do miejsca, z którego brunet wciągnął ją do wody. Po napotkaniu drobnych trudności, w końcu udało jej się wyjść z jeziorka. Przemoczona nie prezentowała się teraz najlepiej, ale z jakiegoś powodu czuła się dość zadowolona. Rzecz w tym, że po raz kolejny udowodnili, iż są jeszcze w stanie dobrze się ze sobą bawić, a Grisham, cóż, pomimo tego drobnego wybryku dał jej do zrozumienia, że jemu również zależało na tym, aby było między nimi dobrze, a myśl o tym wynagrodziła jej wszelkie niedociągnięcia, dlatego ostatecznie wróciła do mieszkania z uśmiechem na ustach.

zt.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
yo — cm
about
GRUPA 1

Kiedy okazało się, że wskazane przez nich miejsce było prawidłowe, Nya doskonale wiedziała, w którym kierunku mają ruszyć.
- Okej, to idziemy. Znam drogę - oznajmiła tuż po zgodzie na ich tak zwany wymarsz. Mieszkała w tej okolicy i często po niej spacerowała. Znała, więc tereny Tingaree, a tym bardziej te wywodzące się z legend. Może nie wszystkie dokładnie i wciąż nie była na syreniej wyspie, ale tutaj i owszem. Swoją drogą zawsze napełniał ją dziwny entuzjazm kiedy miała okazję wędrować po podobnych miejscach.
- Znacie legendę dotyczącą Devil's Pool? - zaczekała chwilę na odpowiedź rzecz jasna bo była kulturalna, ale nawet jakby pytała całą klasę i każdy powiedziałby, że zna ją od deski do deski to i tak by dalej mówiła. Nie mniej polubiła towarzyszy i stąd chwila ciszy była. - Oolana była młodą kobietą, która poślubić musiała członka starszyzny. Jakiś czas później jednak miłość sama do niej zapukała w postaci innego mężczyzny. Wiedzieli jednak, że źle robią, więc uciekli do lasu - bo nie ma to jak "miła" opowieść co by w ciszy nie iść. A Nya po prostu lubiła legendy i tyle. Poza tym i tak starała się ładnie skracać! Wszak nie była pewna czy ich nie zanudzi. - Koniec końców zostali niestety odnalezieni. Kobiecie udało się uciec, ale tęsknota i rozpacz za swoim utraconym ukochanym pchnęła ją w przepaść... W sensie skoczyła z tamtych skał - wskazała na skały kiedy po dłuższej przeprawie wreszcie ujrzeli miejsce docelowe. - Uderzając w wodę wołała imię ukochanego. Podobno po dziś dzień można ją usłyszeć - nawet zrobiła dramatyczną pauzę co by grozy dodać. - Mówi się, że zwabia tak mężczyzn niczym syrena i przekonuje do skoku. Dlatego jak usłyszycie jakieś śpiewy to momentalnie zatykajcie uszy. Bez pytań i ciekawości. Od razu zatykać - o dziwo, tutaj mówiła serio. Nie żartowała. Wiedziała, że wiele legend może być naciąganych lub wymyślonych, ale została wychowana w wierze swych przodków. Nic nie mogła poradzić na swoją wiarę. Poza tym chciała ich ochronić. - Od 1959 roku miejsce to pochłonęło 17 osób, więc nie ryzykujcie - dodała i to już było potwierdzone w historii, a nie żadnych legendach. - To jesteśmy - dodała jeszcze kiedy mogli dojrzeć mapę, którą podniosła.

phineas woodsworth
Avery Sullivan
żałobnik, kiedyś pianista — cmentarz
26 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
what about sleeping a little longer and forgetting all this nonsense?
GRUPA 1


Nie przeliczył się, kiedy optymistycznie założył dobre umiejętności własnej grupy. Nya najwyraźniej zyskała już dożywotni status ich światłego przewodnictwa, będąc posiadaczką takiej dość pokaźnej wiedzy - a przynajmniej w oczach Phineasa, który czuł się, jakby poniekąd na nowo odkrywał znajomą mu okolicę. Dlatego również ucieszył się, gdy zaproponowała przejęcie pałeczki i poprowadzenie ich do wskazanego w zagadce miejsca. Snuł się obok pozostałej dwójki z dłońmi wciśniętymi w kieszenie dżinsowej kurtki narzuconej na pirackie przebranie. Niestety nie dali im czasu na powrócenie do własnych ubrań, więc szli jako taka mała parada przebierańców. W dodatku kiedy powoli zaczęli się oddalać od głównego miejsca festynu, tym bardziej walczył z chęcią wyciągnięcia papierosa z paczki. Czy powinien palić w Tingaree? O tyle dobrze, że te natrętne myśli przykryła malująca się w jego umyśle wizja nieszczęśliwej historii dwójki kochanków.
- Słyszałem, że jest... ale najwidoczniej nie bardzo ją pamiętam - bąknął pod nosem, czując jakim ignorantem był przez te lata mieszkania w Lorne Bay. Wprawdzie nie wstydził się swojej obojętności do świata, lecz zdecydowanie w następnych chwilach żałował niepoznania tej legendy o wiele wcześniej. Idealnie wpasowywała się tragizmem w gust Phineasa, który z rosnącym zaciekawieniem wsłuchiwał się w opowieść dziewczyny. Zerknął ku krawędzi devil's pool, prawie pochłonięty w transie grającej mu w głowie wyobraźni.
- Naprawdę? - Czy wypowiedział to słowo zbyt entuzjastycznie, biorąc pod uwagę mało pozytywne zakończenie historii? Och, polecieć tym ostatnim lotem z wymalowanym tragiczną miłością imieniem utraconego ukochanego! Dlatego pewnie zbliżył się jeszcze o krok z naiwną nadzieją, że z takiej odległości zaszumi mu w uszach od nęcącego śpiewu. W taki sposób mógłbym umrzeć - to zdanie pojawiło się dość wyraźnie na tle chaotycznie pędzących myśli i sprawiło, że z lekko rozchylonych ust Phineasa wydobyło się ciche westchnięcie. Dopiero z tej ponurej drogi wyrwało go odnalezienie tego, po co tu właściwie przyszli - Ach, tak, mapa. Nie myślicie, chyba że skarb jest gdzieś tam na dole? - Och Phineasie, nie kuś losu!

Nya Sheehy
Avery Sullivan
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Grupa 1
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Przypomnienie [mocna strona/słabsza strona]:
Nya Sheehy : Szybkość/ Siła
phineas woodsworth : Spostrzegawczość/ Wytrzymałość
Avery Sullivan : Wytrzymałość/ Szybkość

Pod koniec pierwszego etapu udało wam się wylosować niezwykłe miejsce na dalsze losy zabawy, chociaż bez wątpienia było ono także niebezpieczne. Szczególnie po tym, jak Nya przybliżyła wam historię Devil's Pool mogliście poczuć dreszcze biegnące wzdłuż kręgosłupa. O ile trzymaliście się daleko od krawędzi, o tyle nic wam nie groziło, dlatego też w chwili, w której Phineas się do niej zbliżył, naprawdę dużo zaryzykował. Wam jednak nie w głowie były obawy, a perspektywa znalezienia skarbu, dlatego czym prędzej zaczęliście rozglądać się za jakimiś wskazówkami, bo na ten moment mapa nie była już zbyt pomocna - dotarliście do obszaru, który wskazywała, ale co dalej? Musicie przeszukać otaczające was zarośla, ale pamiętajcie by patrzeć pod nogi!

Zadanie:
- Przed napisaniem posta każde z was powinno rzucić w symulatorze kości kością dwuścienną o kodzie 1d2.
- Jako, że Phineas ma wysoką spostrzegawczość - może rzucić dwukrotnie (zatem łącznie wasza drużyna ma 4 szanse).
- 1 - oznacza znalezienie kolejnej - bardziej szczegółowej mapy.
- 2 - oznacza brak znalezienia wskazówki.
- Aby wasza drużyna znalazła wskazówkę - przynajmniej 2 z waszych 4 losów muszą wskazać 1.
- Dopiero gdy wszyscy wylosują numerki, w temacie może pojawić się pierwszy post, dlatego oznaczajcie siebie w symulatorze.
- W przypadku w którym uda wam się wylosować minimum dwie 1 - fabularnie wskazówkę powinna znaleźć jako pierwsza ta osoba, której pierwszej w symulatorze udało się wylosować numer 1.
- Dodatkowo dla Phineasa: z uwagi na spojrzenie poza krawędź przepaści istnieje ryzyko zawrotów głowy. Ze względu na niski współczynnik wytrzymałości, powinieneś rzucić kością 1d3. Wynikom odpowiadają kolejno:
  • -> 1 - udało się uniknąć zawrotów głowy i Phineasowi nic nie jest,
    -> 2 - w wyniku spojrzenia w przepaść Phineasowi zaczęło kręcić się w głowie,
    -> 3 - w wyniku spojrzenia w przepaść Phineasowi zaczęło kręcić się w głowie do tego stopnia, że musiał na chwilę usiąść.
- Na wykonanie zadania i napisanie postów macie czas do środy (22.09).
- Gracz Avery Sullivan opuścił jedną kolejkę z uwagi na nieobecność.
Powodzenia!
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
yo — cm
about
GRUPA 1

Zawsze wolała się trzyma na uboczu bo tak było nie tyle co bezpieczniej, a spokojniej. Nie lubiła być w centrum uwagi i dzisiaj również nie zamierzała tego zmieniać. Nie mniej legendy zawsze u niej górę brały, a tą wiedzą uwielbiała się dzielić. I tak jak była podekscytowana tą małą wycieczką - którą zdecydowanie bardziej wolała od straganów - tak wiedziała co by nie ryzykować zbliżaniem się do samej krawędzi przepaści. Wszak jeden krok i nieszczęście gotowe!
- Nigdy nie jest za późno na poznanie miejskich legend - odrzekła z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem w kierunku Phineasa. Cały dzień nie tryskała tak energią jak dzisiaj. Ba, cały miesiąc nawet. - Znam większość tutejszych legend, ale pewno wciąż nie wszystkie, więc w razie czego wal śmiało - dodała bo choć miała nadzieję, że zna wszystkie to różnie mogło być. Może nie o wszystkim wciąż wiedziała? Co tylko było dla niej dodatkowym plusem bo to znaczyło, że wciąż wiele ją czekało! A kochała wysłuchiwać nieodkrytych mitów, więc... więc jak tak się zastanowić to jednak chciała nie wiedzieć wszystkiego - co by to odkryć! Plusem był też fakt, iż wydawało się, że Phineas'owi spodobała się legenda związana z ich aktualnym miejscem pobytu. Nie każdy zareagował by tak dobrze.
- Naprawdę - potwierdziła, energicznym kiwnięciem głowy. - Już śpiew usłyszałeś? Wszystko w porządku?- tak jak entuzjazm w głosie nowego kolegi jej nie przeszkadzał - wszak może zainteresował się legendami! - tak momentalnie zmartwienie przyszło kiedy to chłopak podszedł zdecydowanie za blisko kanionu. Ryzykant jak się patrzy! - Oby nie. Wątpię aby organizatorzy kazali nam tam skakać - to by musiało być serio szalone święto by aż tak ich narażano. W głowie się nie mieściło. Wskazówki musiał być, gdzieś wokół. Dlatego nie tylko zaczęła się rozglądać, ale powoli przechadzać okolicą - zaglądając za krzaki, z dołu na korony drzew, itp. Najwyraźniej jednak aktualnie szczęście jej nie sprzyjało bo nie znalazła żadnej wskazówki, która by im pomogła.

phineas woodsworth
Avery Sullivan
Instruktor nurkowania — Sailaway
28 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Złoty pył, lekki wiatr
Już kurtyna opadła
Nowe show, nowa prawda
Grupa 1

Był w szoku i nawet nie musiał mówić tego na głos, bo jego mina mówiła sama za siebie. Nie spodziewał się, że trafi do drużyny z osobą aż tak obeznaną w tych miejskich legendach. Było to na plus, on nie miał pojęcia o istnieniu takiego miejsca, nawet jeśli coś kiedyś obiło mu się o uszy. Nie przykładał uwagi do tych rzeczy, jednym uchem słuchał, drugim wypuszczał. Wewnętrznie nie czuł potrzeby posiadania tej wiedzy, bo aż do teraz, nie myślał, że to mu się przyda. Pogratulował brunetce doskonałej pamięci i szybkiego łączenia faktów, widać kto w tej drużynie był najmądrzejszy.
Ruszyli w miejsce, którego nazwa padła. Nic nie komentował, idąc w milczeniu za Phinem i Nyą, słuchał tego, co miała do opowiedzenia. Miejsce było dość intrygujące, a sam fakt, że coś takiego według legend miało tu miejsce, był ciekawym dodatkiem. Odnosił wrażenie, że takie legendy go nie ruszały, lecz słuchając opowieści kobiety, poczuł nieprzyjemny dreszcz, który przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Nawet miał ochotę się zaśmiać, słysząc o rzekomym kuszeniu i nakłanianiu do samobójstwa, coś go jednak powstrzymało.
— Nie powiem, jesteś imponująco obeznana w tych legendach. Jeśli ktoś chciałby popełnić samobójstwo, to miejsce jest idealne. Nic dziwnego, że przyciąga ludzi, którzy chcą się zabić. Pytanie tylko, czy faktycznie działa tutaj jakaś nadprzyrodzona siła? — Zastanowił ię na głos, marszcząc z ciekawością brwi.
Zerknął w kierunku Phina, który koniecznie musiał się wychylić, by zerknąć w przepaść i uśmiechnął się do niego.
— Nie kuś losu — Zażartował, zerkając na kolegę. Jego również korciło, by zerknąć w otchłań, lecz w ostateczności udało mu się nad tym odruchem zapanować.
— Słyszałem tylko o Lucindzie, ale ta legenda jest strasznie popularna— Dodał, bo ta historia również była ciekawa. Chętnie porozmawiałby na ten temat, ale musieli poszukać jakichś wskazówek. Oddalił się odrobinę od pozostałej dwójki, wchodząc w zarośla. Niewiele tam było, nic prócz starej kości przyniesionej pewnie przez dzikiego psa i pajęczej sieci od której wolał się odsunąć. W Australii mieszkało mnóstwo pająków, większość była jadowita, lecz o sile ich jadu wolał się nie przekonywać.
— Nic tu nie ma... prócz pająków — Powiedział, wychodząc spomiędzy zarośli i otrzepał ubranie z liści i kurzu.

Nya Sheehy
phineas woodsworth
wystrzałowy jednorożec
blueberry#4059
żałobnik, kiedyś pianista — cmentarz
26 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
what about sleeping a little longer and forgetting all this nonsense?
GRUPA 1


Nie powinien - ostrzeżenie, które zapewne powinno towarzyszyć mu na każdym kroku, a na dzisiejszej wyprawie zderzył się ze skutkami jego nieprzestrzegania. Śpiewają Ci Phineasie chóry anielskie? Choć nagle przedziwnie zaszumiało mu w uszach, nie porównałby to do wyśpiewywania żadnej pieśni - czy spoglądał za krótko? Nie zamierzał jednak testować tej teorii, a przynajmniej nie w towarzystwie nowych znajomych. Otaczający go świat rozmazał się, tworząc mu przed oczami przeróżne barwne plamy mieszające się chaotycznie ze sobą. Uśmiechnął się blado, kiedy do jego uszu doszła uwaga Avery'ego o samobójstwach. Nie tym razem.
- Nie, nic mi nie jest... - Uniósł dłoń, dając znak, że jakoś jeszcze kontaktuje i nie prawdopodobnie nie przewróci się brzydko na własną twarz. Wiele można o nim powiedzieć, ale nie przyszedłby przecież na ten festyn, by zepsuć komuś udział w konkursie. Takie atrakcje zostawiał wyłącznie na rodzinne spotkania, gdy z uciechą mógł napsuć krwi ojcu. - W porządku, to tylko zawroty głowy... zaraz powinny przejść - Przymknął powieki na moment, pozwalając otulić się ciemnością z nadzieją, iż kręcący się świat niedługo przeminie i stabilnym krokiem uda mu się dalej uczestniczyć w zadaniach. Jego aktualna kondycja zapewne również nie pomagała w tym chwilowym nieszczęściu, ale na to już nic nie dało się poradzić. Nie cofnie czasu, by stać się ponownie tym pozornie złotym chłopcem - teraz tylko pozwalał ulatywać życiu z tej smutnej ludzkiej powłoki.
Niepewnie rozchylił powieki, z ulgą obserwując delikatną poprawę. Nadal to nieprzyjemne uczucie trzymało go w żelaznym uścisku, lecz zdolny był już pochylić się po patyk. Tym narzędziem następnie rozchylał gałązki i liście w pobliskich krzakach, tak by dojrzeć możliwie ukrytej wskazówki. Nie zakładał, że to właśnie jemu uda się teraz coś dojrzeć... i niewiele się w tym pomylił, więc niepocieszony wrócił do pozostałej dwójki.
- Tutaj też nie, na pewno mieli tutaj coś zostawić? - rzucił po chwili, zaczynając wątpić w znalezienie czegokolwiek w otaczających ich chaszczach. Do wielu z nich na pewno wolałby się nie ładować - wystarczy atrakcji jak na jedno zadanie.

Avery Sullivan
Nya Sheehy
Bunyip
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Grupa 1
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Przypomnienie [mocna strona/słabsza strona]:
Nya Sheehy : Szybkość/ Siła
phineas woodsworth : Spostrzegawczość/ Wytrzymałość
Avery Sullivan : Wytrzymałość/ Szybkość

Chociaż rozdzieliliście się w poszukiwaniu wskazówek, żadnemu z was nie udało jej się znaleźć, a bez tego ani rusz. Phineasowi zaczęło kręcić się w głowie, ale na całe szczęście mimo to próbował was wspierać. Kiedy już traciliście nadzieję, jednemu z was w końcu udało się coś dostrzec. Jak zauważył sam Avery, dookoła było sporo pajęczyn i na wasze nieszczęście kartka wyglądająca na wskazówkę musiała zostać zwiana przez wiatr właśnie pod pajęczynę o dość dziwnym, nieregularnym kształcie. Co teraz?

Zadanie:
- Nie udało wam się znaleźć wskazówki, dlatego jej znalezienie związane będzie z pojawianiem się przeszkody w postaci pajęczyny.
- Pierwsza osoba, która doda posta będzie też osobą, która dojrzała możliwą wskazówkę.
- Każde z was powinno zaproponować w poście możliwy sposób działania - co zamierza zrobić wasza postać - czy zrezygnować ze wskazówki, czy jakoś próbować ją zdobyć, a jeśli tak, to w jaki sposób. Możecie po nią po prostu sięgnąć, ale możecie też zaproponować inne rozwiązanie. Fragment w poście z propozycją rozwiązania należy podkreślić.
- Dodatkowo dla Phineasa: powinieneś rzucić kością 1d2, gdzie:
  • -> 1 - nadal kręci ci się w głowie.
    -> 2 - zawroty głowy zaczęły ustawać.
    Pamiętaj, że twój stan będzie miał wpływ na możliwe próby zdobycia dostrzeżonej wskazówki.
- Na wykonanie zadania i napisanie postów macie czas do piątku (01.10).
Powodzenia!
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
ODPOWIEDZ