studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Czy są tu jeszcze jakieś niebezpieczeństwa? - popatrzyła na dziewczynę jak na niespełna rozumu, w końcu były w Australii, kilka dni temu zaatakował ją wściekły wombat, po otwarciu toaletowej deski zawsze sprawdzała, czy w kanalizacji nie żyje sobie wąż rzeczny, a Carlie pytała o niebezpieczeństwa, kiedy wspomniała o kojocie, który wydawał się jej być najmniej strasznym w tym momencie. - To twój pierwszy raz, prawda? - uśmiechnęła się do niej lekko, jakby z wyrozumiałością, bo rzeczywiście wspomniała o urlopie, a jej akcent wyraźnie różnił się od tego, który można było spotkać na ulicach Lorne Bay, więc musiała być przyjezdną. I po takich przygodach pewnie nie będzie wrzucała monet do fontanny z marzeniem ponownego powrotu.
- Kurczę, nigdy tu tak naprawdę nie byłam - zmarszczyła brwi, próbując zwizualizować sobie mapkę Sapphire River i którąkolwiek stronę świata, ale mieszkała w tej okolicy na tyle krótko, będąc na co dzień zajętą na tyle długo, że nie wiedziała do końca w którą stronę może być wyjście z tego niebezpiecznego labiryntu, jakim było pole minowe. - Dobra, tak, możemy przejść tędy, ja jeszcze chwilę temu miałam zasięg, bo odpisywałam komuś na wiadomość - kiwnęła głową i jeszcze raz rzuciła okiem na swój telefon, ale zero kresek niestety nie było dobrym zwiastunem, więc nie pozostawało im nic innego, jak rzeczywiście ruszyć się przed siebie i tym razem nie wpaść przypadkiem na jakieś kolejne pole minowe, czy inne niebezpieczeństwo. - O, widzisz, tam już chyba jest prześwit do drogi! - pokazała palcem w odpowiednie miejsce, aż z wrażenia telefon wypadł jej z ręki, a kiedy schyliła się, żeby go podnieść... - O Boże - jęknęła, łapiąc między palce pogniecioną i podartą kartkę z rozmytym zdjęciem i tekstem, który był na tyle rozmazany, że można było mieć poważne problemy z jego odczytaniem. - Spójrz na to - wyciągnęła ją w stronę Carlie, czując jak trzęsą się jej ręce, bo to już było chyba za dużo jak na jeden dzień.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Kiedy dostrzegła jej spojrzenie, poczuła się odrobinę niekomfortowo. Nagle dotarło do niej, że rzeczywiście z własnej głupoty wpakowała się w całkiem niebezpieczną sytuację. Może nie waliły jej się na głowę jakieś skały, ale zdecydowanie powinna była przygotować się bardziej, jeśli chciała zwiedzać miejsca, o których miała nikłe pojęcie. Pokiwała więc tylko lekko głową, ale nie powiedziała nic, nagle nie mając też ochoty poznawać odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Jedyne, czego chciała, to wrócić do swojego niewygodnego motelu i schować się w ramionach swojego chłopaka, ponieważ po tej wycieczce nie zdołałaby wykrzesać z tego dnia już nic dobrego.
Kiedy uzgodniły, w którą stronę najlepiej będzie się udać, Carlie bez zająknięcia podreptała we wskazanym kierunku. Miała zamiar wykorzystać ten chwilowy spacer, aby może jednak poznać kilka cennych wskazówek co do okolicy, ale najpierw musiała chyba uporządkować sobie w głowie to, co przed chwilą miało miejsce. Zanim więc zdecydowała się na to, aby cokolwiek powiedzieć, na ich drodze pojawiła się kartka, która początkowo wyglądała niepozornie. Najwyraźniej jednak los nie mógł się do nich uśmiechnąć i pozwolić na to, aby w krzakach zaplątało się puste opakowanie po czipsach. Nie, musiał być to jakiś plakat o zaginięciu, który znów sprawił, że po plecach Carlie przebiegł nieprzyjemny dreszcz. - W porządku, tego już za dużo. Chcę do domu - oznajmiła, po czym odsunęła od siebie tę kartkę, jakby ryzykowała, że czymś się od niej zarazi. Naprawdę miała ochotę pokonać resztę dystansu i po prostu się stąd zmyć, ale nagle w jej umyśle pojawiła się inna myśl. - Co teraz? Powinnyśmy to gdzieś zgłosić? Tę kość? No wiesz, na wypadek gdyby… - nie dokończyła, nie chcąc wypowiadać swoich podejrzeń na głos. Na samą myśl o nich była przerażona, ale jednocześnie wydawało jej się, że Raine musi myśleć o tym samym. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że chociaż często pakowała się w kłopoty, jeszcze nigdy nie znalazła się w sytuacji, która nadawałaby ją aż takim strachem. Chyba rzeczywiście podobało jej się teraz w Australii trochę mniej.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wiem - przyłożyła obie dłonie do twarzy, z obrzydzeniem zdając sobie sprawę, że ową kartkę dalej trzyma w ręku i pozwoliła jej opaść na ziemię, chociaż niesiona łagodnymi podmuchami wiatru dryfowała w powietrzu zdecydowanie dłużej, niż Raine miała ochotę na nią patrzeć. - To może być... wiesz, w ogóle niepowiązana sprawa, prawda? - kość mogła być równie dobrze kością jakiegoś dzikiego zwierzęcia, może na przykład jelenia, albo czegoś takiego, a stary plakat o zaginionym chłopaku mógł być jednym z tych, które zapomniano zerwać w radości ze znalezienia ukochanej osoby! Przez rok spotykała się przecież z policjantem, zaczęła więc intensywnie myśleć o tym, czy opowiadał jej kiedyś o podobnej sytuacji w pracy i czy może pamiętała jak coś takiego rozwiązać, ale... nie, nic z tych rzeczy. Cole pewnie miał gdzieś to całe bycie policjantem i musiała przyznać, że przez kilka spotkań z Lorcanem dowiedziała się więcej o pracy stróżów prawa i była bardziej we wszystkim zorientowana. - W sumie to i tak nic takiego chyba nie widziałyśmy? - kość, a nawet nie były pewne czy to rzeczywiście kość i teraz strzępek kartki, a patrząc na ich zdezorientowane miny, wiadomo było, że ciężko im będzie określić chociażby kierunek, w którym zawiadomione służby powinny szukać.
- To znaczy, wiesz, nic tu chyba nie wniesiemy, więc nawet nikt by nic od nas nie chciał? - nie mogłaby znieść kolejnego przesłuchania, nie chciała pojawiać się na komendzie i to zdecydowanie nie w momencie, kiedy nie miała nic do powiedzenia, bo nawet nic nie widziała. - Więc może wystarczy, no nie wiem, zadzwonić i powiedzieć, że coś podejrzanego jest w tej okolicy, ale tak... anonimowo? - dało się w ogóle wykonywać anonimowe telefony? Widziała kiedyś w filmach, że ludzie robili to z budek telefonicznych, ale takie rzeczy były już chyba przeżytkiem i na próżno szukać ich gdzieś w okolicy.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Pokiwała żwawo głową, no bo przecież Raine miała rację. Te dwie sprawy nie musiały być ze sobą powiązane, a kość, którą znalazły, wcale nie musiała należeć do jakiegoś nieszczęśnika, który został pożarty przez jakieś dzikie zwierzę, które nie zmieściło w sobie tej ostatniej kostki. Była to wizja na tyle makabryczna, że na dłuższą chwilę utkwiła w głowie Carlie, przez co ta wzdrygnęła się. Zaraz jednak dotarło do niej, że po czymś takim na pewno zostałyby jakieś ślady, a przecież dookoła nie było żadnej krwi, prawda? Oczywiście istniała jeszcze możliwość, że ta kość została skądś przywleczona, ale obecnie Faulkner wolała trzymać się tej pierwszej wersji. Utwierdzała ją w przekonaniu, że scenariusz ten nie był możliwy. - Możemy pójść na stację benzynową i tam kupić telefon na kartę. Tak robią w filmach - zasugerowała, ponieważ sama była wielką fanką wszelkiego rodzaju mrocznych zagadek. No, działo się tak do czasu, kiedy ona sama nie była w nie wplątywana, co zresztą dało się zauważyć po jej przerażonej minie. W ogóle nie chciała mieć nic wspólnego z tym, co musiało mieć miejsce w lesie, ale skoro już coś znalazły, powinny kogoś zawiadomić, nawet jeżeli miały zrobić to anonimowo. - Ale wtedy i tak mogą znaleźć nas po odcisku twojego buta - no bo przecież takie cuda też działy się w telewizji, zatem Carlie przekonana była, że w normalnym życiu stać się mogło to samo. I wcale nie brała pod uwagę tego, że policji nie będzie obchodzić kto był na tyle szurnięty, aby telefonować do nich w sprawie kości. Nie, w jej umyśle powstawały już czarne scenariusze. - Chyba nas przez to nie zamkną, co? - zapytała ni stąd, ni zowąd. W sumie to ani trochę nie znała się na Australijskim prawie, zatem spodziewała się nawet najgorszego, ale takie przypadkowe zdeptanie kości, to chyba żadne niszczenie dowodów, prawda? Na cięższe oskarżenia wyglądały zresztą zbyt niepozornie.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To takie telefony jeszcze istnieją? – dopytała, bo nie była właściwie pewna, telefony na kartę nie były takim samym przeżytkiem jak wysyłanie smsów, żeby mieć ustawione granie na czekanie. Chociaż sama miała za sobą nie jeden, nie dwa i nie siedem seriali kryminalnych, a ową metodę kojarzyła doskonale, to nie była pewna, czy w prawdziwym życiu też występowały jeszcze takie technologie. – Ale mam na sobie takie zwykłe, to w sumie chyba nikt nie zauważy, nie? – spojrzała na swoje stopy, na których znajdowały się najzwyklejsze vansy, jakich pełno było na nogach innych ludzi. Do tego nie miała żadnych wad postawy (o których jej było wiadomo), więc chyba nie wyglądała na taką, która zostawia wielkie ślady gdzie popadnie, no chyba, że któraś z dziewczyn zgubiła na miejscu spotkania z tym czymś, co prawdopodobnie było kością, jakiegoś włosa, albo paragon z miejsca, który mógł policję do nich doprowadzić.
- Dobra, czekaj, czekaj – uniosła obie dłonie w górę, jakby Carlie wybiegała myślami gdzieś bardzo daleko. – Przecież my nic nie zrobiłyśmy, prawda? – zapytała, jakby się sama chciała upewnić. – Znalazłyśmy coś starego i na dobrą sprawę nawet nie wiemy co to jest, a ta kartka może być w ogóle niepowiązana, więc chyba nie musimy się tym przejmować? Jakby nie wiem, żadna z nas nie ma doświadczenia w zacieraniu śladów, więc pewnie byśmy tylko wszystko pogorszyły – tak samo jak ucieczka przed policją mogła nie być dobrym wyborem, bo wskazywała na jakąś winę, niewinni w końcu nie uciekali (może to sobie Raine powinna wziąć do serca). – To znaczy, ja nie mam, nie wiem jak ty? – spojrzała na nią podejrzliwie, bo przecież nawet nie znała imienia dziewczyny, ani nic o niej ni widziała i może zamiast planować wspólne rozwiązanie, powinna brać nogi za pas, albo gdzieś ukradkiem, po omacku, dzwonić na numer alarmowy?


Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Wzruszyła niedbale ramionami, bo w sumie to nie miała pojęcia jak filmowe scenariusze miały się do prawdziwego życia. Nigdy nie znalazła się w konieczności zakupu takiego telefonu, ponieważ żadna z jej głupich decyzji nie wymagała ukrywania się przed policją. No, zdołała zgarnąć jedynie kilka mandatów, ale i to nie były przewinienia, które mogłaby rozwiązywać w ten sposób, więc… Nie miała pojęcia jak było z tymi telefonami, tak samo zresztą jak nie wiedziała czy odcisk buta nie wpakuje ich w kłopoty. Albo raczej Raine, bo przecież to ona zdeptała tę kość i to ona była jedyną, którą ktokolwiek w ten sposób mógłby namierzyć. Jeśli chodzi o Carlie, nie znała nawet jej imienia, aby móc pociągnąć ją za sobą, heh.
- Oglądanie Kryminalnych Zagadek Miami nauczyło mnie tylko, że zbyt duża ilość luminolu niszczy DNA w śladach krwi, a odciski palców warto powycierać, ale przecież nie było tam ani krwi, ani też nic nie dotykałyśmy… poza tą kartką - skinęła w jej stronę głową, kiedy nagle sobie o niej przypomniała, a później zerknęła wymownie na Raine. Powinny ją wytrzeć? Podrzeć? Spalić? W jakiś inny sposób usunąć z tego miejsca? A może po prostu zignorować, skoro żadna z nich nie miała z tą kością nic wspólnego i tak naprawdę nie było sensu panikować na wyrost. - Nie widać tam nazwiska? Przecież to małe miasto. Na pewno na internecie jest pełno artykułów o zaginięciu tego chłopaka. Może jest też coś o jego znalezieniu? Jeśli siedzi sobie teraz wygodnie w domu, niepotrzebnie się tym przejmujemy - zauważyła, po raz pierwszy tego popołudnia mówiąc coś sensownego. Szkoda tylko, że to wcale nie poprawiło jej samopoczucia, a ona nadal dziwnie się stresowała. - Chyba potrzebuję drinka - rzuciła w przestrzeń. Nie było to jednak aż tak złym pomysłem, ponieważ naprawdę potrzebowała się odstresować, a także zmyć z siebie wspomnienie tej kości, a co mogło pomóc jej w tym lepiej, niż alkohol? Na pewno nie dalsza bezczynność. 

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No dobra, a to jest jakoś łatwo dostępne? - bo Raine, oprócz zupełnie nierzeczywistych laboratoriów badawczych, niewiele wyniosła z seriali kryminalnych. Większość rozwiązań była zupełnie przedawniona, tak jak te jednorazowe telefony, a jej ulubionym tworem ze służbami mundurowymi w rolach głównych byli Agenci NCIS, tam to najwięcej z różnych procesów można było poznać te z prosektorium, więc nie była taka pewna, czy do czegoś się to przyda. - Bo ja jeszcze tylko wiem jak rozpuścić ciało, to może to? - ale znowu nie wiedziala czy kwasy byly takie łatwo dostępne, jak dla filmowych bohaterów, pewnie nie, oni zawsze mieli dostęp do różnych szemranych kontaktów, a najbardziej szemranym dla Raine był jej były, który nie był byłym, a do tego pracował w policji. - Dobra, stop, poczekaj - uniosła obie dłonie do góry, na chwilę milknąc, bo potrzebowała zebrać myśli.
- Chyba trochę nas poniosło, nikt przecież nie zamknąłby nas za znalezienie jakiejs starej kości, co? I do tego jakiejś kartki, no zupełnie bez sensu, wystarczy, że zadzwonimy na numer alarmowy, damy im znać i tyle, widać, że to stara sprawa - spojrzała wyczekująco na dziewczynę, bo trochę chciała jej potwierdzenia w tym wszystkim, a jeśli jej pomysł był jednak bezsensowny, to zaprzeczenia i innej propozycji, która nie wymagała zacierania śladów i dowodów, bo te mogłyby się funkcjonariuszom w rzeczywistości przydać, za to u Barlowe powodując dziwne wyrzuty sumienia. Wyciągnęła nawet telefon, gotowa wykonać połączenie, kiedy tylko będzie miała chociaż jedną kreskę zasięgu.
- Ooo tak, to akurat brzmi jak dobry plan na później, zdecydowanie nie spodziewałam sie takich wrażeń - chociaż Raine niespecjalnie często sięgała w ogóle po alkohol, w tym momencie gotowa była opróżnić butelkę rumu, a przynajmniej takie miała wrażenie, bo zderzenie z rzeczywistą ilością drinków mogło okazać się jednak zgubne.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Pokręciła głową na boki, bo zupełnie nie wiedziała gdzie tego typu rzeczy kupić. Problem miałaby z tym w swoim rodzinnym mieście, a co dopiero tutaj, w miejscu, w którym notorycznie się gubiła. Kiedy natomiast Raine wspomniała o rozpuszczaniu ciała, Carlie rozchyliła usta, ale chwilę później zamknęła je, dochodząc do wniosku, że zadawanie pytań w tych okolicznościach nie miało najmniejszego sensu. Niby Barlowe nie wyglądała na kogoś, kto mógłby mieć w tej kwestii rzeczywiste doświadczenie, ale… no przecież Carlie oglądała Szkołę dla Elity i wiedziała jak mordercze potrafią być młode osoby. Nawet te, po których zupełnie się tego nie spodziewasz!
- Chyba masz rację - przyznała w końcu, a później wypuściła głośniej powietrze. Miała tendencję do niepotrzebnej paniki, z czego chyba nawet ona zdawała sobie sprawę, a jednocześnie nie umiała nic z tym zrobić, kiedy dochodziło do sytuacji kryzysowych. Zazwyczaj potrzebowała, aby to ktoś inny sprowadził ją na ziemię i w tej kwestii idealnie sprawdziła się Raine. Dzięki niej Faulkner po raz pierwszy pomyślała, że nie spędzi reszty życia w australijskim więzieniu, co było pokrzepiające, bo chociaż złościła się na swojego chłopaka, nie chciała przez resztę życia oglądać go przez szybę, w dodatku wcale nie tak często, skoro za pewien czas miał wrócić do swojego życia w Stanach, co także ona powinna zrobić.
Widząc, że jej propozycja spotkała się z entuzjazmem, Carlie szczerze się ucieszyła. Naprawdę potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej zapomnieć o całym tym zajściu. - Powinnyśmy poszukać baru, jeśli kiedykolwiek stąd wyjdziemy - niby prześwity między drzewami były coraz większe, ale ona i tak miała tę dziwną obawę, że to nigdy nie nastąpi. Nie chciała jednak spędzić tutaj reszty swojego życia, bo wówczas prędko sama stałaby się taką kością, którą ktoś by zdeptał. - O! Carlie - przypomniała sobie, że do tej pory się nie przedstawiła, bo wcześniej coś im w tym przeszkodziło, dlatego teraz wyciągnęła dłoń w kierunku Raine, chcąc dopełnić formalności. Byłoby słabo, gdyby po przeżyciu razem takiej przygody nie znały nadal swoich imion, prawda?

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Mam rację? - zamrugała kilkukrotnie, bo chyba sama potrzebowała od nieznajomej dziewczyny tego upewnienia. Chociaż potrafiła rzucić pomysłem od czapy, wyciągniętym prosto z pilotowego odcinka serialu o produkcji narkotyków, którego nigdy nie obejrzała do końca, swoją wiedzę, podobnie jak dziewczyna, czerpała raczej z fikcji i wymyślonej przez scenarzystów rzeczywistości, nie zagłębiając się nawet w tak popularne ostatnio kryminalne dokumenty. - Tak, mam rację - potwierdziła za nią, co pewnie w bardziej sprzyjających okolicznościach uznałaby za całkiem zabawne, ale teraz musiała się po prostu uspokoić i przestać, tak samo jak Carlie, panikować.
Obydwie były poddenerwowane zgubieniem się, a umysły podsuwały im zdecydowanie zbyt mroczne wizje osadzenia w więzieniu na długie lata za znalezienie dowodów, które mogłyby nie być wcale dowodami w żadnej sprawie, bo może kość była w rzeczywistości tylko jakimś zwierzęcym odpadem, karta o zaginionym chłopaku niezebranym w euforii odnalezienia odpadem, a one trochę odpłynęły.
- Zdecydowanie! I już nigdy chyba nie będę wracać do domu bez taksówki! - zadeklarowała, doskonale wiedząc, że kiedy tylko spojrzy na swój stan konta bankowego, zmieni zdanie. Musiała szybko znaleźć jakąś pracę, albo zwrócić się do rodziców o wsparcie finansowe, inaczej te wszystkie nie do końca bezpieczne zdarzenia dalej będą się jej przytrafiać. - Raine - uścisnęła jej dłoń z uśmiechem. - Chociaż, to chyba już mówiłam - jakoś raźniej się poczuła, poznając w końcu imię swojej towarzyszki niedoli, nawet jeśli niekoniecznie chciałaby ją poznawać w takich właśnie warunkach.
- O, słyszysz to? - dźwięk samochodowego silnika przebił się przez charakterystyczną dla lasu ciszę, co zwiastować mogło tylko jedna - były już blisko drogi, a jak drogi to i wyjścia z tego labiryntu drzew i też pewnie coraz bliżej jakiegoś baru, w którym mogły zatopić swoje wspomnienia o dość nieprzyjemnym zajściu, jednym z, niestety, wielu w ostatnim czasie w życiu Barlowe.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Carlie może nie do końca była tego świadoma, ale ona chyba również potrzebowała solidnego potwierdzenia w kwestii tego, że nic strasznego im dziś nie groziło. Kiedy przyznała jej rację, a Raine dodatkowo to potwierdziła, Faulkner w końcu zyskała coś, w co mogła uwierzyć, bez bezustannego zakładania, że ich dzisiejsze wyprawy skończą się gigantyczną klęską. Zgubiły się, spanikowały, a przez to nagle wszystko wydawało się dwa razy straszniejsze. Rzecz w tym, że one wcale nie miały powodów, aby zachowywać się w ten sposób, co Carlie ostatecznie uświadomiła sobie, więc kiedy stała tu teraz, stopniowo przekonując się do tego, że nikt nie wsadzi je za kratki, poczuła ulgę. Po raz pierwszy od dłuższej chwili mogła delektować się spokojem. No, prawie, bo przecież nadal musiały wydostać się z tego lasu.
- Ja będę trzymać się spacerów pośród miejskich krajobrazów. To powinno załatwić sprawę… Chyba - prawda jest taka, że Carlie nadal była tu turystką. Nadal zupełnie nie znała okolicy i z łatwością mogła zgubić się nawet w centrum. Rzecz w tym, że wówczas prościej było się odnaleźć, bo ludzi pełno było dookoła, a zasięg w telefonie nie płatał figli. Natura niby miała okazać się czymś przyjemnym, a jednak w chwili obecnej Carlie nie do końca ją lubila. Lasów na pewno miała na pewien czas dosyć. - Co? - wyrwało jej się, kiedy Raine wspomniała, że coś usłyszała. Zaraz po tym przymknęła się i sama nastawiła uszu, mając nadzieję, że szybko zorientuje się co przykuło uwagę dziewczyny. Tak się stało, a Carlie nie mogła być w tej chwili szczęśliwsza. Naprawdę stęskniła się za cywilizacją. - To chyba stamtąd. Chodźmy! - zarządziła i w nieco szybszym tempie zaczęła przebijać się przez leśne zarośla. Gdyby była w stanie, prawdopodobnie pobiegłaby w tamtym kierunku, ale w tym przeszkadzała jej wysokość trawy. - O Boże, czy to…? - nie dokończyła, bo nagle drzewa skończyły się, a ona niemal znalazła się na jezdni, po czym pisnęła, wyraźnie podekscytowana. - Nigdy nie myślałam, że tak ucieszę się na widok asfaltu! - przyznała całkiem szczerze, po czym obejrzała się przez ramię. Jak widać, w Australii wszystko było w stanie ją zaskoczyć.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wybrałaś sobie najlepszej dzielnicy na samotne zwiedzanie, ostatnio spotkałam w okolicy... cóż, po prostu można spotkać tu trochę dzikich zwierząt i nie jest najbezpieczniej - nie był to chyba najlepszy moment na opowiadanie historii o ugryzieniu przez wombata, albo krokodylu, czającym się w krzakach, bo zdecydowanie nie pokrzepiłaby taką historią Carlie, a skoro przed nimi jeszcze pozostawało wydostanie się z lasu i w miarę spokojny powrót do domu, nie było co opowiadać sobie o strasznych perypetiach życiowych, przynajmniej nie teraz, bo jeszcze będzie miała okazję się przekonać, że Lorne Bay to nie tylko malownicze widoki, piaszczyste plaże i bezkres oceanu, to też niebezpieczeństwa, czyhające na ludzi na każdym kroku, trzeba więc było mieć się na baczności!
- Tak, chyba stamtąd! - co prawda echo w lesie i ogrom przestrzeni, która stanowiła dla dziewczyn w tym momencie labirynt, wskazywał na to, że dźwięk mógł dochodzić z każdej strony, ale jeśli obydwie skłaniały się bardziej ku jednej, trzeba było tam właśnie ruszyć. - O Boże, tak! - serce waliło jej z ekscytacji, bo dawno już nie cieszyła się tak bardzo z powrotu do cywilizacji. - Patrz, jest znak drogowy! - jakimś cudem udało się im kluczyć lasem na tyle, żeby wydostać się z Sapphire River i trafić poza granice miasteczka, całe szczęści jednak, znak głosił, że od Lorne Bay dzieli je zaledwie mały kawałek, a patrząc na to ile już udało im się przejść po leśnych ścieżkach, nie powinny w ogóle przejmować się dalszą odległością. - A po drodze chyba w ogóle powinna być stacja paliw, jakby jakimś cudem telefony nie odzyskały jednak zasięgu! - dodała, bo może o Carlie ktoś się martwił, komu powinna dać znać, że zniknęła? Raine mieszkała sama i tak samo jak w mieszkaniu, w życiu też była singielką, to i nikt nie powinien zauważyć jej nieobecności, ale zaginiona turystka gdzieś w głuszy? - To chodźmy - tak jak zaproponowała, tak zrobiła, prowadząc nową znajomą w kierunku miasteczka, gdzie też później zgłosiła znalezisko na policję, a jak można się było spodziewać, nikt nie próbował pociągnąć ich do odpowiedzialności.

zt. x2

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Choreograf — lorne bay
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani choreograf oraz niespełniona artystka, która uważa że świat nie docenia jej twórczości. Wyjechała z Francji żeby uciec od rodziny, od kilku lat tuła się po Australii, w Lorne zamieszkuje na stałe od roku.
002
Każdy, kto znał Fleur choć trochę, wiedział doskonale, że lepiej nie wsiadać z nią do samochodu, bo może się to skończyć niezbyt ciekawie. W sumie wystarczyło spojrzeć, w jakim stanie było jej auto - tu wgniecenie, tam przetarcie, kilka dziwnych zadrapań niewiadomego pochodzenia... Chastain właściwie sama nie wiedziała, jakim cudem dostała prawo jazdy, ale podejrzewała, że po ósmym podejściu egzaminator zwyczajnie miał jej już dosyć i nie oblał jej dla świętego spokoju. Albo z obawy o swoje życie, kiedy siedział z nią w jednym samochodzie. Nieistotne! Ważne, że to prawko miała (absolutnie nie wyobrażała sobie poruszania się komunikacją miejską!), a z jakiego powodu w ogóle je otrzymała pozostanie pewnie nierozwiązaną zagadką wszechświata.
Można było zarzucić jej naprawdę wiele, w tym totalny brak orientacji w terenie. Mieszkała w Lorne już od roku, jednak w dalszym ciągu była totalnie zagubiona jeśli zapuszczała się gdzieś poza Opal Moonlane - oprócz swojej dzielnicy znała jedynie drogę z domu do pracy i z pracy do domu, i to by było na tyle. Dobrze o tym wiedziała, ale i tak postanowiła wspiąć się dzisiaj na wyżyny głupoty... środek nocy, ciemno jak w dupie, a ona, po imprezce z przyjaciółkami i kilku lampkach wina radośnie wsiadła za kółko, posiłkując się nawigacją, która jednak nie do końca zdawała egzamin, bo nie dość, że poprowadziła ją w totalnie złym kierunku, to jeszcze raczyła stracić zasięg w samym środku niczego. Już tyle wystarczyło, żeby Fleur się wystraszyła. Dobrą chwilę kręciła się samochodem po okolicy, sama nie wiedząc gdzie jest, kiedy nagle stanęła gwałtownie i nie mogła ruszyć dalej.
- Co jest? - mruknęła do siebie, teraz już przerażona nie na żarty. Uświadomienie sobie, że prawdopodobnie ugrzęzła zajęło jej dłuższą chwilę. Spróbowała wyjechać jeszcze kilka razy, ale za każdym razem z tak samo beznadziejnym rezultatem. Wyjęła z torebki telefon, chcąc wezwać jakąś pomoc, jednak jedno spojrzenie na ekran przypomniało jej, że przecież nie ma tu zasięgu. To by było na tyle z dzwonienia gdziekolwiek. - Serio? Teraz? - To był już szczyt wszystkiego. Wysiadła z samochodu, zaczęła spacerować wokół niego z telefonem w ręce, próbując złapać zasięg, ale niestety, w dalszym ciągu nic z tego. Podjęła również desperacką próbę wypchnięcia samochodu z bagna - oczywiście bezskuteczną, bo przecież nie miała tyle siły. - Niech cię piekło pochłonie, cholerna kupo złomu! - warknęła, kopiąc wściekle biedny samochód. A później zaskoczenie, skąd tyle zadrapań w lakierze. Teraz jednak Fleur w ogóle się tym nie przejmowała, jedyne o czym potrafiła myśleć to przerażająca perspektywa spędzenia całej nocy na tym zapomnianym przez boga zadupiu. Miała ochotę usiąść i się rozpłakać.

amelia vaughan
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ