Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dziwny tydzień... To tak bardzo tu pasuje! Perfekcyjnie wręcz, choć dla Gabrielle tych kilka dni minęło jak mrugnięcie okiem. Zagubiła się w czasie i przestrzeni, nie do końca wiedziała, jaki jest dzień tygodnia, ba nawet nie miała pojęcia czy to już kwiecień, czy jeszcze marzec. Każdy dzień po tej ich okropnej kłótni wydawał się dziewczynie taki sam i faktycznie tak było. Chodziła dziwnie nieprzytomna, kompletnie bez energii, ciągle tylko chciało jej się spać, nie mogła zebrać myśli.
Dzień po rozróbie zwaliła wszystko na to, że zwyczajnie się nie wyspała, jednym uchem wpuściła, drugim wypuściła to co powiedział jej Angelo, jakby nic z tego nie zostało jej w głowie. Mruczała tylko pod nosem: yhym, ok, dobrze i dosłownie przysypiała przy bardzo późnym śniadaniu, które ledwie co poskubała. Wypiła tylko mocną kawę mając nadzieję, że ta postawi ją na nogi, ale niestety tak się nie stało. Wyglądało to tak jakby była obrażona, jakby czekały ich ciche dni. Karanie kogoś milczeniem jest jednym z najbardziej okrutnych zabiegów manipulatorskich, jaki tylko może istnieć i poniekąd jest przemocą psychiczną, a takowej Gabi nie miała zamiaru stosować. Napewno nie umyślnie, nie teraz, bo czasami faktycznie nie odzywała się specjalnie, ale trwało to bardzo krótko, było bardzo ostentacyjne i wymowne, bo przecież jej jest ciężko trzymać język za zębami.
Dzień po kłótni spędziła na kanapie w salonie, przekręcając się jedynie z boku na bok, nos miała utkwiony w telefonie, albo spała, czasem tylko poszła do toalety czy napić się wody. Kolejne dni były znacznie gorsze, praktycznie nie opuszczała sypialni. Jedyne, do czego się totalnie zmuszała to to, że pamiętała o tym, by zrobić Valentine śniadanie do szkoły i z automatu zrobiła je też w sobotę i w niedzielę, jakby w ogóle nie kontaktowała z planetą Ziemią. Snuła się jak duch, nie do końca rozumiała co się dzieje i dlaczego nie ma na nic siły, tak bardzo chciało jej się spać... Spać, pić i sikać, spać, pić i sikać, i tak bez końca. Do tego stopnia, że nawet nie dostrzegła faktu, że Angelo pracuje z domu, nie widziała go, nie wiedziała o spotkaniach w gabinecie, wydawała się być na niego ślepa i głucha, jakby przestał istnieć, a nie robiła tego specjalnie. W zasadzie to wydawało jej się, że minęły dopiero ze dwa dni takiego stanu, dlatego była taka zdezorientowana.
Nie do końca miała ochotę wychodzić z domu, ale ton głosu Angelo, jakim jej oznajmił, że jutro idą na strzelnicę wydawał jej się jednym z tych, nie znoszących sprzeciwu, choć był uprzejmy, ale stanowczy. Powiedział jej to wieczorem kiedy w trójkę siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Zarówno Gabi jak i Valentine wtulone w Angelo. Blondynka oczywiście na wpół śpiąca, a Valentine uśmiechnięta od ucha do ucha, zadowolona, że spędza z nimi czas i oglądają to, na co akurat dziewczynka miała ochotę.
Nastolatka nastawiła sobie budzik z przypomnieniem, że wychodzą, nastawiła go odpowiednio wcześnie, żeby się przygotować, żeby dobrze wyglądać, pomalować się, uczesać, wybrać jakiś fajny outfit, ale drzemkę przekładała chyba z dziesięć razy i gdy przyszła pora wyjścia, zdołała tylko umyć twarz, naciągnąć na siebie dres, zabrać torebkę i zejść na dół, gdzie ukochany już na nią czekał, uśmiechnięty, z błyszczącymi oczami. Widać było, że się tym cieszy, że jest podekscytowany więc dziewczyna zebrała się w sobie, naprawdę się postarała wykrzesać z siebie entuzjazm. Uśmiechnęła się promiennie, choć jej oczy wydawały się jakieś takie puste i bez wyrazu. Zgarnęła z kuchni kilka puszek zimnej coli, żeby wlać w siebie cukier, który miał jej dodać energii i mogli ruszać. Całą drogę na strzelnicę starała się zachowywać normalnie tak jak zwykle — śpiewać w aucie, obserwować jak Angelo prowadzi, bo to było przecież hot... No i jeszcze tak seksownie wyglądał, że ciężko było się nie podjarać takim widokiem. Dojechali na miejsce, Gabi się uważnie rozglądała, przywitała się z mężczyzną, który załatwił z nimi wszystko, co potrzebne. Trochę się nudziła kiedy oni rozmawiali i jakoś dziwnie nie włączyła się w dyskusje, tylko się uśmiechała. Zwykle nie nudzi się kiedy ktoś rozmawia, bo bierze czynny udział w konwersacji, ale dziś jakoś dziwnie nie czuła na to najmniejszej ochoty. To, co mówił do niej instruktor, trochę jej się obijało w czaszce i niewiele rozumiała, patrząc na niego jak na debila, choć był uprzejmy i życzliwy. Zadała mu jakieś dwa, mało istotne pytania, żeby nie wyjść na ignorantkę, ale naprawdę nie miała siły ani chęci dziś tu być, robiła to tylko dla Angelo, choć jej powieki były tak ciężkie, że będzie cudem jeśli w cokolwiek trafi. Znów musiała wziąć się w garść, to kosztowało ją wiele wysiłku, ale zepchnęła zmęczenie na drugi plan i uśmiechnęła się jak zawsze. Podobało jej się to jak on się tym cieszy, naprawdę czuła jego radość i energię i trochę się jej to udzielało.
- Gotowa. Dostaniemy jakieś nauszniki? Widziałam na TikToku, że na strzelnicach się je nosi. Od czego zaczniemy? Od rozkładania i składania broni jak w wojsku?- sama oparła się o ten sam stolik i spojrzała na Angelo zaciekawiona. Powinna być bardziej podekscytowana pierwszą lekcją, powinna się palić do zdobywania wiedzy, powinna wręcz kipieć tymi swoimi emocjami jak zawsze, ale była wyjątkowo opanowana, chociaż faktycznie była zainteresowana bez udawania.
- A będziemy strzelać do tarczy czy do takich ruchomych celów jak mają w FBI, że wyskakuje np. złodziej a później matka z dzieckiem i sprawdza się szybkość reakcji?

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Dostrzegał jej zmianę, wyglądu i zachowania. Nie postarała się, jak zazwyczaj, by wyglądać dobrze. Zawsze, gdy gdzieś wychodzili Gabi albo robiła lekki makijaż, albo ubierała się ładnie, nie zawsze adekwatnie do okazji, ale mimo wszystko starała się. Dzisiaj jej włosy były w lekkim nieładzie, do tego dres, w którym nigdy nie wychodziła raczej z domu. Angelo był bardzo spostrzegawczy i bardzo nie podobało mu się to co widział. Jakby nie chciała się już dla niego starać, jakby zachowała się właśnie jak typowa kobieta w związku. Domyślał się, że mogła mieć gorsze samopoczucie po ostatnim, albo siedzenie w domu tak na nią działało, ale bez przesady. On pracował, zapierdalał za dwóch, a nadal o siebie dbał, chodził na siłownie i zawsze wychodził z domu z nienaganną fryzurą, pachnący i zadbany. Nie rozumiał czemu ona śpiąc pół dnia i nie pracując jest taka zmęczona. Dla niego to była oznaka lenistwa i pewnego rodzaju poddanie się. Przez chwilę pomyślał, że może była chora, ale ani nie miała kataru, ani nie kaszlała, rozgrzana też nie była... no chyba, że przez niego. Chociaż z tym seksem też było dość kulawo. Podsumowując, Angelo kończyła się już do tej sytuacji cierpliwość, nie chciał tak. Nie podobało mu się to i prędzej czy później jej o tym powie.
Ale najpierw postara się ją czegoś nauczyć. Dzięki tej sytuacji oderwał nieco myśli od tych niewygodnych, a skupił na tych miłych, obecnych. Oczywiście, że był podekscytowany, ona też powinna. W sumie widział to w jej oczach. Nie były to jednak tak silne emocje jakie zazwyczaj się w niej pojawiały. Ale chociaż próbowała... Angelo uśmiechnął się na jej słowa i odsłonił wiszące na haczykach przy stoliku słuchawki. Zaśmiał się krótko na to co powiedziała dalej, przesuwając po jej policzku kciukiem przelotnie.
- Najpierw nauczysz się trzymać broń i z niej strzelać. Spróbuj póki co trafić w tarczę, ruchome cele dołączymy jak nauczysz się strzelać w obrany punkt. - Wytłumaczył, odwracając się do stoliczka. Chwycił za Glocka i oddał sprawdzający strzał w stronę toru. - Zawsze sprawdzaj, czy nie ma w komorze naboju, jeśli akurat nie chcesz kogoś przypadkiem skrzywdzić. - Posłał jej krótkie spojrzenie poparte diabelskim uśmieszkiem. Czuł na sobie wzrok instruktora, który pilnował porządku na torach. Sprawnie wyciągnął magazynek z gnata i pokazał go Gabi. - Proszę. Zobacz sobie do środka, jest pusto. Sprawdzasz jeszcze komorę, odsuwając w ten sposób. - Pociągnął zamek który zablokował i podał Gabi w ręce spluwę. - Generalnie najpierw sprawdzasz, później oddajesz strzał kontrolny, tak w poprawnym strzelectwie... Jak nic nie widzisz, cofnij zamek. Śmiało, pociągnij tu... - Stanął obok i pokazał jak to zrobić, zabierając od niej na chwilę magazynek. Gdy zrobiła o co prosił, nachylił się do jej ucha. - Nie będziemy rozkładać i składać broni, zrobimy to w domu przy winku. - Szepnął i odsunął się z uśmiechem, chwytając dłoń nastolatki, w której spoczywała broń. - Zawsze celuj w kierunku celu, nie w moją kochanie nie jestem twoim celem. Jeszcze. - Zaśmiał się i wyjął dziewczynie broń, skierowaną w stronę toru i podał nastolatce naboje z magazynkiem. - Załaduj je. Wkładasz od spodu i lekko dopychasz... spróbuj. - Poczekał aż to zrobi i podał jej broń. - Magazynek wsuwasz pewnym ruchem, ale nie musisz tego robić mocno. Spróbuj. - Wziął do ręki słuchawki i stanął za nastolatką. Kiedy wsunęła magazynek, nałożył jej słuchawki na razie na szyję, tak jak i sobie. Broń była zabezpieczona, więc nie martwił się o zbyt wczesny wystrzał. Stał za dziewczyną i chwycił jej ręce za nadgarstki.
- Układasz go w prawej dłoni, w ten sposób... musisz podjechać jak najwyżej ostrogi, o tak. - Nakierowywał jej ręce odpowiednio. - O dokładnie tak z tymi paluszkami. Dokładasz lewą, w ten sposób, dociskasz tak... widzisz, jak ciasno? - Nachylił się do jej ucha. - Zupełnie jak w twojej cipce. - Mruknął cicho uśmiechając się ślisko. Wyprostował się znów, ściskając jej dłonie na broni ciasno. Uniósł je w stronę celu. - Widzisz? Broń jest przedłużeniem twojej dłoni... Idzie dokładnie wzdłuż ręki. Dzięki temu nie będziesz miała odrzutu. Ani w tył, ani na boki. Jeśli w ten sposób go utrzymasz, strzał będzie stabilny. Nie trzymaj nigdy palca na spuście, jeśli nie chcesz strzelać, bo możesz przypadkiem go nacisnąć. Ściągnij zamek, wtedy załaduje ci nabój do komory. O tak. - Pokazał jej w jaki sposób i znów położył jej dłonie w ciasnym uścisku broni. - Nie dotykaj spustu, teraz masz bron załadowaną i gotową do strzału. Wyprostuj ręce w łokciach, jak najbardziej od siebie i zamknij lewe oko. Widzisz celownik? Twój cel musi wylądować w jego środku. Z tej odległości celujesz w punk, nabój spokojnie w niego trafi. Pierwszy strzał wykonam z tobą, okej? Na razie nic nie rób, założę ci słuchawki i pokażę jak to zrobić. Nakierujemy twój palec na spust i pokażę jak za niego pociągnąć, żeby nie zerwać strzału. Trzymaj palec luno, daj mi to zrobić. Jeśli zrobisz to za szybko, lub za wolno, zerwiesz spust i przez to nie trafisz gdzie chcesz, a niżej lub wyżej. Dobra. Lecimy. Poczekaj chwileczkę... - Puścił na chwilę dłonie narzeczonej i nasunął jej na głowę słuchawki. Następnie sobie. Znów chwycił ją jak wcześniej i nakierował jej ręce na cel. Nie musiał patrzeć przez celownik, by wiedzieć gdzie celował. Przesunął palec nastolatki na spust i z odpowiednim naciskiem za niego pociągnął. Nabój wystrzelił z hukiem, tłumionym nieco przez słuchawki i trafił cel prosto w sam środek, 10 punktów dla teamu! Gabi nawet tego nie poczuła, ich ręce ani drgnęły, idealnie zamortyzowane przez uchwyt Angelo. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zsunął Gabi palec ze spustu, ściągając jej lekko dłonie w stronę klatki piersiowej. Odsunął jej z prawego ucha słuchawkę i pocałował w skroń.
- To teraz spróbuj sama. Nakieruj, ustabilizuj sylwetkę, mocno wyprostowane ręce, zaparte nogi dokładnie w tej pozycji której stoisz, palec na spust i ciągnij... na ogół jesteś w tym dobra, więc powinno pójść ci świetnie. Oddaj strzał, ściągnij ręce do piersi i znowu wyceluj i oddaj strzał. Nie spiesz się, mamy czas, poćwicz poprawną technikę, oddając kilka strzałów. Lecisz. - Znów rzucił podtekstem i zaciągnął jej słuchawkę na ucho. Stanął z boku, krzyżując ręce na piersi i przyglądał się narzeczonej, analizując każdy jej ruch uważnie.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
To prawda, ona mało kiedy wychodziła z domu w dresie albo nieuczesana. Dres naciągała na tyłek tylko na jakieś dalsze podróże albo na szybką wycieczkę do sklepu, bo akurat zachciało jej się żelek czy zabrakło ulubionej wody witaminowej, a tak to zawsze chodziła w tych swoich uroczych sukienkach, krótkich spódniczkach, obcisłych bluzeczkach, ale spoooodnie? Nie, nie, nie.... #teamspódniczka i #teamsukienka — zawsze! Jasne, że ma w szafie i spodnie, ale jeśli ma wybór to zawsze postawi na coś, co odkryje zgrabne nogi, fajny tyłek, płaski brzuch, no i w sukienkach czuje się sobą i co jak co, ale lubi się podobać! Lubi wzbudzać podziw nie tylko Angelo, ale i reszty facetów, żeby mogli mężczyźnie zazdrościć i patrzeć na coś, czego nigdy w życiu mieć nie będą! Ich związek chyba nikogo nie dziwi, inaczej by było, gdyby Włoch był stary i brzydki, a tak to jest tylko "stary" i przystojny, więc nic dziwnego, że małolata na niego poleciała. Do pakietu trzeba dorzucić sposób bycia, umiejętność obchodzenia się z kobietami i zupełnie nie istotny fakt grubego portfela, bo byłaby z Angelo nawet wtedy, kiedy musieliby zjadać tynk ze ścian.
To nie jest tak, że skoro dostała pierścionek zaręczynowy to osiadła na laurach i nie chciała się dla niego starać, pierścionek tak naprawdę nic nie znaczył i jeszcze wszystko może się zmienić, skoro jeszcze nie stanęli przed bogiem i rodziną i nie złożyli sobie najważniejszej życiowej przysięgi. To znaczy inaczej, pierścionek znaczy bardzo wiele, bo jest obietnicą tej przysięgi, ale dużo łatwiej jest wyjść z narzeczeństwa niż z małżeństwa, ale na szczęście chyba żadne z nich nie chce się wycofywać.
Czasami bywają takie dni, że ludziom kompletnie nic się nie chce, chociaż Gabrielle takie stany miewa naprawdę rzadko, bo energia, jaką w sobie ma byłaby w stanie zasilić małe miasto. Ona przecież wiecznie coś robi, ciągle się rusza, nawet w trakcie oglądania seriali czy filmów nie jest w stanie usiedzieć na tyłku dłużej niż godzinę, bo jej uwaga się rozprasza i czuje nagłą potrzebę poruszania się. Może to zasługa spania od późnych godzin nocnych do południa? Wychodzi o 12, ładuje baterie słoneczne w samo południe i zapieprza jak taki króliczek Duracell'a wpuszczony do kółka dla chomika.
Teraz jednak nie liczyło się to jak wyglądała, choć Angelo pewnie wolałby, żeby przyszła tu odwalona jak na catwalk, by każdy mu zazdrościł, patrzył na jego Gabi z podziwem, a tak to nie zwróciła na siebie zbyt wielu par oczu, choć kilku facetów zawiesiło na niej oko, bo przecież wciąż jest śliczną dziewczyną.
- A nie lepiej zacząć od wyżej postawionej poprzeczki? Podstawy zawsze są takie nuuuudneee....- jęknęła, trochę marudząc, ale uśmiechała się przy tym. Ambitna jest, ot co, to chce wiedzieć wszystko już, teraz, zaraz! Ona oczami wyobraźni to widziała samą siebie w takiej wielkiej hali z różnymi przeszkodami, kryjówkami, taki a'la tor przeszkód, gdzie latałyby ślepe naboje, gdzie musiałaby przejść nie postrzelona z punktu a do punktu b i po drodze musiałaby strzelać do bandytów i podejmować decyzje jak na tych wszystkich filmach gdzie są szkoleni agenci. To by dopiero była zabawa! Prawie jak w GTA.
Dobra, postanowiła podejść do tematu poważnie, słuchała z uwagą, wszędzie zaglądała, robiła to, o co prosił, choć bycie w towarzystwie spluw nie było dla niej zbyt komfortowe, bo nadal jest przeciwniczką posiadania broni przez zwykłych ludzi. O kolejna rzecz, w której nie zgadza się z tym pieprzonym Trumpem! Jakby mogła to by go spaliła, aż żałowała, że nie podjęli nauki strzelania wcześniej, chociaż nie... Ona by się nie zdobyła na odwagę, by wycelować i strzelić.
- Myślisz, że to bezpieczne, siedzieć przy winie z bronią, kiedy w domu jest mała dziewczynka? - zapytała bardzo rozsądnie, chociaż po plecach przeszły ją dreszcze, bo ton, jakim to powiedział, tuż do jej wrażliwego na bodźce uszka nie mógł wywołać innej reakcji. Lekko nerwowym gestem odgarnęła za ucho kosmyk włosów, który uwolnił się jej z niedbale zrobionego kucyka. Serce załomotało w piersi znacznie szybciej, dostała mały strzał adrenaliny, a zaraz miała dostać większy!
Trochę się zaczęła stresować, tak ona, ta co chciała chwilkę wcześniej wysoką poprzeczkę! Angelo niczego nie robił sam, tylko pokazywał jak i przekazywał jej pałeczkę i miała radzić sobie sama, ale miała tę świadomość, że on jest obok i gdyby robiła coś, źle to by ją poprawił. Widziała jaką przyjemność sprawia mu przekazywanie jej wiedzy nie tylko dziś, ale i w wielu innych kwestiach.
- Tak dobrze? Na pewno robię wszystko poprawnie? - rzucała co chwilkę pytaniami, żeby się upewnić, czy czegoś nie psuje, ufała mu w tej kwestii bezgranicznie.
Faceci lubią uczyć, lubią czuć się w czymś super dobrzy i popisywać się wiedzą, a gdy mogą ją przekazać takiemu nieopierzonemu pisklaczkowi jak Gabi, to już w ogóle! Co chwila zerkała na niego z podziwem, posyłała mu uśmiech i działała wedle wskazówek, aż wreszcie broń była gotowa do działania. Wszystko działo się w odpowiednim tempie, nie za szybko, nie za wolno, ruchy Angelo były pewne i spokojne, wiedział, co robi więc i ona zaczęła czuć się komfortowo, ale lekko skamieniała czując go za sobą i jego ręce na swoich nadgarstkach. Nagle jakoś tak zrobiło jej się dziwnie gorąco! Czy to przez temperaturę powietrza? Nie, to zdecydowanie była bliskość ciała ukochanego. Jej pośladki znajdowały się idealnie na wysokości jego krocza, niebezpiecznie się tam ocierały i ciężko jej było się skupić.
Podążała za jego ruchami jak mała marionetka, dała się prowadzić kroczek za kroczkiem, a kiedy powiedział jej prosto do ucha taką zbereźność oblała się rumieńcem i zaczęła błądzić spojrzeniem po otoczeniu, sprawdzając, spłoszona czy aby nikt ich nie usłyszał, bo by się ze wstydu pod ziemię zapadła. Tyle czasu razem a jeszcze nie przywykła do jego tekstów i tego jak bardzo ją pewnych sytuacjach onieśmielał.
- Nie przy ludziach wariacie...- upomniała go zawstydzona. Jakoś dziwnie czuła wzrok wszystkich na sobie, choć ludzie byli skupieni na tym co sami robili, a jej uwaga była teraz bardzo rozproszona. Czuła tak gigantyczne napięcie erotyczne między nimi, że ciśnienie wywalało poza skalę na barometrze, jakoś tak instynktownie wypięła lekko tyłeczek do tyłu, że wcisnął się w jego ciało, oddech przyspieszył kiedy dała się prowadzić do pierwszego strzału i praktycznie nie poczuła nic! Żadnego odrzutu, żadnej większej wibracji, Angeli tak dobrze zamortyzował strzał, że to wydawało się super proste i trafili w sam środek tarczy! Gabi aż pisnęła z uciechy i już z powrotem była skupiona a podniecenie uleciało, ustąpiło miejsca euforii.
- Sam środek! O kurde! Widzisz to? Ale czad!- Gabi chyba odzyskała zwyczajową energię, zaczęła się uśmiechać od ucha do ucha, spojrzała na Angelo, który stanął z boku, przeniosła wzrok na broń, znów na niego i wzięła głęboki oddech. Okej, to strzelanie nie jest takie złe! Jeśli nie strzelasz do ludzi to może być nawet fajne.
Powtórzyła sobie wszystko na głos, krok po kroku, żeby się upewnić, że wszystko dobrze rozumie. Poprawiła pozycję, rozsunęła lekko nogi, by stać bardziej stabilnie, ale czuła, że ma bardzo miękkie kolana i lekko szumi jej w głowie. To adrenalina!
Wyprostowała ręce, zamknęła lewe oko, wycelowała w jakieś miejsce na tarczy. Nie do końca była pewna czy ma strzelać na wdechu czy wydechu więc wypaliła na wdechu, na dodatek z emocji zamknęła oczy, trochę szarpnęło jej rękami, więc wycelowała kiepsko, nie trafiła w środek, kula wbiła się ze 30 centymetrów od środka. Została chwilę z tymi zamkniętymi oczami i z wyprostowanymi rękami i powoli otworzyła jedno oko, później drugie i wypuściła powietrze z głośnym świstem, zawiedziona, że nie trafiła do celu.
- Jeszcze raz, nic mi nie mów!- uprzedziła go, ale pewnie jej nie słyszał przez słuchawki więc ściągnęła ręce do siebie i pokręciła głową, na znak, że ma do niej teraz nie mówić. Wysiliła się, żeby się skupić, minę miała zaciętą, poważną, widać było focus. Znowu wyprostowała ręce, sprawdziła, czy dobrze stoi i wgapiła się w tarczę, mówiąc, że teraz na 100% trafi w sam środek, ale też się nie udało, bo jej ręce zniosło i oczy znów zamknęła, było tak za trzecim i czwartym razem i piątym też, tylko to już zrobiła na wydechu i tak mocno jej nie szarpnęło, ale oczywiście zamknęła oczy w momencie naciśnięcia spustu. Widać było, że już zaczyna się irytować, że nie może trafić w dziesiątką, mina stawała się bardziej zacięta z każdą sekundą. Ta determinacja i ambicja osiągnięcia perfekcji już teraz, w tej chwili, natychmiast! Przy szóstym, siódmym i ósmym razie już udało jej się nie zamykać oczu i trafiała dużo lepiej, ale wciąż nie w środek, bo chyba miała za słabe ramiona i broń ją za mocno szarpała, ale dziewiąty raz... a w sumie 10, bo przecież pierwszy strzał oddali razem...
To był strzał honorowy! Powiedziała sobie, że jak teraz nie trafi w środek to, to pierdoli i więcej strzelać nie będzie. Typowa Gabi, coś nie wychodzi to trzeba się poddać i olać temat.
- Teraz się uda, musi.- mruknęła pod nosem, stanęła troszkę inaczej, poprawiła chwyt na broni, ręce jej trochę zdrętwiały tak mocno i stresowo ją trzymała, wyprostowała ręce, zamknęła oko, wycelowała widząc samiutki środek tarczy i... Wyobraziła sobie ryj Naomi, autentycznie wyobraziła sobie środek jej czoła i na wydechu nacisnęła spust a kula perfekcyjnie wylądowała na samym środku tarczy. Gabi chwilkę się na to Gapiła, zamrugała kilka razy i.... Wybuchła dziką radością! Opuściła ręce wzdłuż ciała, broń trzymała w jednej ręce i odwróciła się w przeciwnym kierunku, zaczęła skakać, wymachiwać rękami, tak... tą z bronią też, odstawiła jakiś dziki taniec radości i nagle jakby wszystkich ludzi wcięło, pochowali się, włącznie z instruktorem, który schował się za palisadę i kucnął zasłaniając głowę rękami, jakby Gabi była co najmniej terrorystką. Wolną ręką zdjęła sobie słuchawki z uszu, które teraz wisiały jej na karku.
- Widziałeś? Widziałeś?! Sam środek! Kto jest królową strzelnicy? No kto? No kto?!- dalej sobie pląsała ciągle wymachując odbezpieczoną bronią, w której na sto procent zostały jeszcze jakieś naboje. Jej palec znajdował się niebezpiecznie blisko spustu, ale ona się tak cieszyła, że zapomniała o wszystkich zasadach bezpieczeństwa, nie miała wyrobionych żadnych nawyków i emocje wzięły górę.
Typowa blondynka, przecież oni ich zaraz wywalą jak Angelo nie uratuje sytuacji, ale jak miał to zrobić, kiedy ona wydawała się taka szcześliwa!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
On nie miał takich dni. Zawsze wstawał i wykonywał swoje obowiązki, był do tego przyzwyczajony. Czasami jak za mocno przyimprezował, musiał trochę więcej czasu poświęcić a powrót do normalnego funkcjonowania, ale wtedy wystarczyło trochę koksu w nosek i od razu robiło mu się lepiej. Nie wiewał gorszych dni, czasami ktoś zepsuł mu humor, czy po prostu się nie wyspał, ale nigdy nie doprowadzało go to do rezygnacji z takich rzeczy jak dbanie o siebie, czy siła do wykonywania czynności. Po rozstaniu z Gabi, czy jak myślał że umarła, trochę go zmiotło z planszy, ale był konkretny powód, dla którego źle się czuł, a nie tak po prostu, jak teraz w przypadku Gabrielle. Nie rozumiał tego, bo dziewczyna przecież miała wszystko. I nie chodziło o to, że inni mu mieli zazdrościć, jebać innych, on chciał cieszyć oczy. Nie, żeby uważał Gabrielle za nieatrakcyjną, po prostu nie do tego był przyzwyczajony. Nie chodziło też o sam wygląd, ale o całokształt, który mu się po prostu nie podobał.
- Bez nich nie przejdziemy do ciekawych rzeczy. - Wiedział, że Gabi jest nad ambitna. Nigdy nie spodziewałby się po sobie użycia tego określenia, bo nigdy nie uważał, ze jest się zbyt ambitnym, a tu proszę. Pojawiła się taka Gabrielle i pokazała sobą definicje tego określenia. Za szybko i za mocno chciała się wszystkiego nauczyć, tak się nie da. Angelo wiedział jak to jest, bo on też chciał być we wszystkim najlepszy. Taki charakter. Jednak rozumiał, że do osiągnięcia perfekcji, potrzeba czasu, a ona go nie chciała. Domyślał się, ze najchętniej wzięłaby do rąk gnata i chciała być jak jedna z tych agentek ze śmiesznych filmów akcji, a tak nie będzie. Oj trochę się zaczynał martwić, bo przecież nie będzie od razu dobra. Nikt nie był, taka kolej rzeczy przyswajania wiedzy.
- Nie takie rzeczy się robiło... - Szepnął jej na ucho, lekko przypominając z kim ma do czynienia. Nie widział w tym problemu, skoro do rozkładana i składania broni nie potrzebowali naboi. Co mogło im się stać? Dobra, znając zdolności Gabrielle, któryś element, na przykład sprężynka odleci od spluwy i wybije komuś oko. Wielce prawdopodobne.
Atmosfera zgęstniała. Czuł to i nie tylko na swoim kroczu, o które próbowała się ocierać. To było cholernie intymne i podniecające, on też to poczuł. Tak, uwielbiał ją czegoś uczyć, uwielbiał też, gdy ona wykazywała zainteresowanie, a broń to jego wierna kochanką, którą Gabrielle już nie tylko miała akceptować, ale sama pokochać.
Czuł gorąc w każdym miejscu, w którym ich ciała się ze sobą splatały. Na dłoniach, na podbrzuszu, na ramionach. Angelo zapewniał Gabrielle, że wszystko wykonywała poprawnie, a nawet więcej niż wszystko... Oczami wyobraźni widział jak bierze ją na tym stole, podczas gdy ona trzyma w dłoniach broń i celuje do tarczy. Przełknął głośniej ślinę, kiedy ona akurat wypowiedziała te słowa...
- A właśnie, że przy ludziach. Kiedyś to zrobię. - Groził, czy obiecywał? Mogła zinterpretować to dwojako, bo ton jego głosu nie wskazywał jednoznacznie.
Strzał podniecił go jeszcze bardziej. Czuł, jak wypycha mu się rozporek, musiał ochłonąć, ale cóż miał poradzić? Seksowna kobieta w jego ramionach, dłoń w dłoniach, charakterystyczny huk i gęstniejąca atmosfera. Nic dziwnego, że Angelo się nakręcił, on już widział co zrobi z nią w samochodzie, gdy zakończą lekcję.
Uśmiechnął się.
- Oczywiście, że w sam środek. Ja zawsze trafiam do celu. - Nie zabrakło w tym kolejnej dwuznaczności, która mogła wyczytać w jego ciemnych, a palących się oczach. Stanął z boku, ukrywając co dzieje się między jego nogami. Widok skupionej Gabrielle, która trzymała w dłoniach Glocka w cale mu nie pomagał, czuł jak spłycił mu się oddech, a ślina podeszła do gardła. Jak ona zajebiście wygląda z bronią... Kurwa. Skup się. Znów spróbował podejść zadaniowo. Skupił wzrok na uchwycie Gabrielle, na jej postawie i oddechu, na jej ruchach i tym, czy wykonuje jego polecenia. Wykonywała. Właśnie to było to o czym mówił. Była cholernie dolna i zdeterminowana, wiedział, że szybko załapie. Pierwszy strzał zerwała, więc nic dziwnego, że niemal nie trafiła w tarcze. Była dość blisko, można było gołym okiem zobaczyć małą dziurkę. Nie odezwał się, patrzył. Miała poprawny chwyt, ręce sztywne, dość dobrą postawę, ale niestety zrywała. Za szybko pociągała za spust, ale nie chciała, to nic nie mówił, niech sama wyczuje. Obserwował i analizował, zerkając co strzał na tarczę. Dobrze jej szło, zadziwiająco dobrze. Każdy strzał padł w tarczę, żaden nie chybił poza nią, a na pierwszy oficjalny raz, to naprawdę dobrze.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy przestrzeliła sam środek. Uniósł brwi, zerknął na nią z uznaniem i zaczął klaskać. Zdjął sobie słuchawki i wtedy stało się to... Angelo stanął jak wryty, ręce mu opadły, a z ust wydobyło się ciężkie westchnięcie. Kątem oka zobaczył chowających się ludzi, ale on zachował zimną krew, wyglądał na nadzwyczaj spokojnego. Podszedł do Gabrielle normalnym krokiem i chwycił ją za nadgarstki, uspokajając jej skoki i pląsy. Teraz celowała bronią w ziemię.
- No już kochanie, daj mi to. - Wyciągnął z jej dłoni broń. Oczywiście, że oczami wyobraźni widział jak kurwa ten palec dociska spust i kula leci prosto między jebane oczy jakiegoś człowieka. Absolutnie by go to nie zdziwiło, ale co miał zrobić? Tylko to wydało mu się na tyle rozsądne, żeby jej nie spłoszyć, albo bardziej rozemocjonować. Mogłaby w panice faktycznie nacisnąć spust.
Szybko rozbroił broń, z której wyleciał magazynek, a komora została otwarta i zblokowana. Ściągnął jej słuchawki z głowy.
- Gratuluję, myślę, że połowa posikała się w majtki. - Rzucił z rozbawieniem, sugestywnie pokazując jej wzrokiem na chowających się ludzi. - I bynajmniej nie ze szczęścia. - Uniósł lekko brwi. Wtem podszedł do nich instruktor.
- Tak, wiem. Najmocniej przepraszamy, moja narzeczona nie umie powstrzymać radości. Jest pierwszy raz i musiała się zapomnieć... to się nie powtórzy, prawda agentko? - Zaczął, nim mężczyzna się odezwał. Skoczył wzrokiem od Angelo do Gabrielle, lekko je mrużąc.
- Powinienem was stąd natychmiast usunąć, ale... - Zerknął na Angelo. - Bardzo zaimponowała mi Pana reakcja, Panie Kennedy. Oraz technika nauki. Z chęcią wam się dłużej poprzyglądam, ale ostrzegam. Jeszcze jedno złamanie regulaminu i wypadacie. - Znów spojrzał na Gabrielle, patrząc na nią jak srogi nauczyciel spode brwi. - Broń zawsze w stronę celu. Jasne? - Angelo mu się nie dziwił i tak spokojnie zareagował. To facet by za to odpowiadał, Denaro doskonale o tym wiedział. Podziękował mu i zagarnął Gabi w stronę stolika, śmiejąc się cicho.
- Ja pierdole, jesteś lepsza od Franka. Drugi raz masz w ręku broń, a posranych ludzi w gacie więcej na liczniku. - Zażartował klepiąc ją lekko w tyłek. Pamiętał jak uczył brata... ale to nie opowieść na teraz. Odłożył Glocka na stolik i wziął do dłoni Berette.
- Pięknie ci poszło mała, trafienie w 10 na pierwszej lekcji... - Pokiwał głową z uznaniem i podał jej magazynek z nabojami do drugiej spluwy. - Zobaczymy, czy to nie tylko szczęście początkującego. - Rzucił jej wyzwanie swoim spojrzeniem. - To jest Beretta, dużo cięższy i bardziej wymagający pistolet. Załaduj naboje. - Kiwnął brodą. - Zrywasz. Za szybko chcesz strzelić. Pozwól, żeby strzał cię zaskoczył. Naciskaj z tym samym natężeniem do momentu, aż broń sama nie strzeli. Nie dociskaj palca, bo destabilizujesz strzał. Wytknął jej co robiła nie tak. Podał jej spluwę. - Tu się odbezpiecza, tu przeciąga, celownik jest nieco inny. Jak dla mnie wygodniejszy. Uchwyt ten sam, pozycja ta sama. Bardziej usztywniaj ręce w łokciach. Poczekaj, zmienię ci tarczę. - Ruszył w stronę toru, odwracając się za plecy. - Nie odbezpieczaj spluwy. Poczekaj aż wrócę. - On się nie bał, ale coś czuł, że instruktor wyjebałby ich ze strzelnicy. Zmienił tarczę i wrócił do Gabrielle, nakładając słuchawki. Najchętniej by tego nie robił, nie potrzebował, ale reguły to reguły.
- Dawaj mała, spraw żeby tatuś był dumny. - Rzucił do niej ze swoim firmowym uśmieszkiem, krzyżując ramiona na piersi. Kątem oka zerkał na starą tarczę. Wszystkie strzały były celne. Wszystkie oddane w tarczę. Skrawek papieru był postrzępiony, ale widać było dokładnie każde uderzenie. Angelo był pod wrażeniem. Ciekawe jak pójdzie ci z Berettą.
Patrzył na nią z zaciekawieniem.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Angelo i jego dwuznaczności... Czasami cholernie ciężko było wyczaić, czy mówi poważnie, czy żartuje, więc już dla własnego bezpieczeństwa i spokoju ducha Gabrielle zakładała z góry, że wszystko, co wychodzi z jego ust jest na serio.
Na samą myśl, że mógłby ją tak zbałamucić przy ludziach (co już robił niejednokrotnie, chyba jakiś dziwny fetysz pragnienia bycia przyłapanym na czynach, według prawa, nazywanych nieobyczajnymi) przechodziły ją jakieś takie dreszcze z rodzaju tych nieprzyjemnych. Coś skręcało ją w żołądku, oblewała się zimnym potem, przed oczami miała mroczki, ale koniec końców, gdyby do tego jednak kiedyś doszło, to pewnie nie miałaby nic przeciwko. Strach ma tylko wielkie oczy, a ona przecież kocha ryzyko, sama to powtarzała wiele razy, to dlatego razem kradli motorówkę i robili masę innych ekscytujących rzeczy.
Nie mogła się teraz rozpraszać, musiała uspokoić buzujące w jej młodym ciałku hormony, opanować swoje myśli, ale to, co czuła za sobą nie pomagało. To jest niepojęte, że jeden człowiek od niemal roku, wciąż jest w stanie wywoływać w niej te same gorące uczucia. Jej najdłuższy związek trwał 13 miesięcy i już gdzieś w połowie jego trwania nie było motylków ani nawet kurwa biedronek czy innych robaczków. Nic, zero polotu, zero emocji... Te narodziły się, dopiero kiedy chłopak miał wyjechać na studia do USA, tak mowa tu o bracie Sary, z którą kilka miesięcy temu dobrze się bawili.
To są jakieś czary, albo regularnie dostaje sok z gumijagód, że jest na takim wiecznym miłosnym haju, albo to faktycznie ten jedyny, jej przeznaczony facet. Tego się trzymajmy, mimo iż wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią im, że nie powinni być razem.
Jaka szkoda, że była tak cholernie skupiona na swoim zadaniu! Nie widziała tego jego wzroku, z jakim podziwem, z jaką pasją i ekscytacją patrzy na nią narzeczony. Gdyby to zauważyła, wyjęłaby z kieszeni telefon i nagrała sobie krótki filmik na pamiątkę, a tak to nie będzie miała z tego nic. Później, tak czy siak, będą musieli zrobić sobie fotkę, bo Gabi MUSI mieć udokumentowane wszystkie wspólne chwile, jak nie fotki to filmiki. Jej galeria jest wypchana po same brzegi masą fotografii i nagrań z różnych wydarzeń, nawet ze zwykłego, codziennego życia a później zlepia z tego różne vlogi i inne filmiki na tego swojego śmiesznego TikToka. W pierwszej chwili bardzo instynktownie nawet pomyślała o tym, żeby wysłać fotkę ze strzelnicy do Franka, ale przypomniała sobie, że go nie lubi. W ogóle on jej do głowy przychodził w kompletnie randomowych momentach, a to przeczytała coś w internecie, co jej się z nim kojarzyło, albo chciała mu wysłać jakiegoś głupiego mema, ciekawy artykuł, fotkę kawusi i ciasteczka, podzielić się jakąś bzdurą, którą zrobił Angelo i zawsze w ostatniej sekundzie się powstrzymywała. Strasznie ją to męczyło, ale była bardzo uparta, a jak Gabi coś postanowi to nie ma siły, która ją zmusi do zmiany zdania, chyba że jest to Angelo, bo ten to dopiero musi postawić na swoim i ona dla świętego spokoju w wielu kwestiach odpuszcza.
Ten jej wybuch radości chyba tylko jej sprawił przyjemność, nawet nie zauważyła, że zrobiło się jakoś cicho, że ludzie zniknęli z pola widzenia, odstawiała ten swój dziki taniec machając spluwą, bo trafiła w sam środek! Jak mogła się nie ucieszyć? Dlatego tak bardzo zdziwiła się, kiedy Angelo do niej podszedł i tak spokojnie opuścił jej rękę i zabrał z dłoni broń. Nie zajarzyła w pierwszym momencie, o co chodzi, co zrobiła nie tak jak powinna, zmarszczyła brwi, próbując to przeprocesować.
- Co? Dlaczego? Nie rozumiem...- wymamrotała, rozglądając się w poszukiwaniu wspomnianych ludzi, którzy jak na zawołanie zaczęli się wynurzać z najróżniejszych miejsc i patrzeć na Gabrielle z przerażeniem i politowaniem w jednym. Nagle jak spod ziemi wyrósł instruktor i to dosłownie, bo był kurde napompowany jak na sterydach, prawie nie miał karku a jego łysy łeb odbijał promienie słońca jakby był lustrem.
Trybiki w jej główce jakoś opornie pracowały, bo nie zrozumiała, o co chodzi, ta wymiana zdań była dla niej paplaniną bez sensu, aż rozmasowała sobie skroń. Dopiero kiedy instruktor powiedział, że broń w stronę celu wszystko stało się jasne i dziewczyna aż zbladła kiedy uświadomiła sobie, że przypadkiem mogła zrobić komuś krzywdę. Jej mina była bezcenna, taka przepraszająca, bezradna, zagubiona w jednym.
- O boże... Przepraszam, ja nie pomyślałam to się samo stało...- wybełkotała. Tak, wszystko zawsze dzieje się samo, zwłaszcza w jej wykonaniu. Odprowadziła wzrokiem instruktora i spojrzała na Angelo w lekkim szoku i szukając u niego oparcia. Oczami wyobraźni już widziała wszystkich tych ludzi z kulkami w głowach. Zrobiło jej się niedobrze i miała jakiś dziwny skurcz w dole brzucha, taki jakby trochę okresowy, ale nie tak silny.
- To nie jest śmieszne, ktoś mógł zginąć. Jak mogłam być taka głupia...- dobrze, że podeszli do stolika, bo mogła przynajmniej odciągnąć myśli od tego co się stało. Starała się oddychać i skupić na tym co mówił do niej narzeczony. Oparła się o stolik i znów patrzyła na niego jak w obrazek tymi zakochanymi oczkami.
- Wiem, bo jestem zajebista.- przyznała bez zająknięcia i zatrzepotała zalotnie rzęsami a później zmrużyła groźnie oczy, kiedy rzucił jej wyzwanie nie tylko słownie, ale i spojrzeniem. Wyprostowała się dumnie gotowa do działania, ściągnęła usta w cienką linię. Jakże łatwo dała się podpuszczać! Jak zawsze, nic nowego. Wzięła do łapek broń i zrobiła wszystko wedle instrukcji, krok po kroku jak pokazywał jej z poprzednim pistoletem i ciągle rzucała mu znad spluwy spojrzenie pod tytułem "ja ci kurwa pokażę co potrafię!". Odprowadziła go wzrokiem do tarczy i uśmiechnęła się trochę jak szaleniec.
- Och dobrze, że mówisz, bo przypadkiem mogłabym cię postrzelić w tyłek.- rzuciła nieco ironicznie i przymrużyła jedno oko. Nie wycelowała do niego z broni, ale zrobiła broń z palców lewej dłoni i wycelowała i udała, że strzela.
- Beng, nie żyjesz!- zaśmiała się i uśmiechnęła słodko i niewinnie, kiedy już do niej wrócił. Czasami potrafiła być słodka z tymi swoimi dołeczkami w policzkach gdy się szczerzyła, ale to tylko pozorna słodycz, przecież ona się urodziła po to, żeby wkurwiać Angelo.
Ta spluwa jakoś dziwnie leżała w dłoniach, była cięższa, gorzej wyprofilowana i jakaś taka nieporęczna, dlatego zrobiła usta w dzióbek, który przekrzywiła na prawą stronę, później lewą i znów w prawą. Nic nie powiedziała, nie chcą marudzić, ale Glock lepiej jej leżał w łapce. Stanęła w rozkroku, wyprostowała ręce, mocno usztywniając je w łokciach. Dosłownie założyła sobie w stawach mentalną blokadę. Wycelowała, skupiła się i wedle wskazówek pociągnęła za spust, ale chybiła, nabój nie trafił w tarczę, bo jej ręce nie wytrzymały odrzutu i odskoczyły trochę w bok i do góry. Zaklęła pod nosem, nie zmieniła pozycji, spróbowała jeszcze raz, aż ją ramiona zaczęły boleć i przedramiona również. Chybiła ponownie, miała wrażenie, że Angelo zrobił jej na złość zmieniając jej broń, bo chciał, żeby nie czuła się zbyt pewnie po pierwszym udanym strzelaniu, dlatego trzeci strzał oddała już bez entuzjazmu, choć trafiła w tarczę to kompletnie poza skalę. Opuściła ramiona, odłożyła broń na stolik, co z tego, że jej nie zabezpieczyła, ale odłożyła. Potrząsnęła rękami, by pozbyć się z nich napięcia, porobiła kółeczka barkami i westchnęła, czuła, że cała energia jaką miała właśnie się skończyła, poczuła się kompletnie wykończona i bolały ją ręce.
- Teraz ty sobie postrzelaj, ja już nie chcę, jestem zmęczona i bolą mnie ręce, to trudniejsze niż wygląda na filmach.- lekko się nadąsała, wyglądało to tak jakby się poddała przy pierwszym drobnym niepowodzeniu i uznała, jak obrażone dziecko, że skoro jej nie wychodzi, to ona już nie chce i chuj. Zbierała swoje zabawki z piaskownicy, wiaderko, łopatkę i uciekała, bo ktoś jej sypnął piaskiem w oczy.
- Teraz ja sobie popatrzę na mojego seksownego przystojniaka w akcji...- uśmiechnęła się lekko i zlustrowała Angelo od czubków palców u nóg po te jego ciemne oczyska.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
To się nazywa skłonność do ryzyka i rządza niebezpieczeństwa.
Adrenalina.
To ona była ich paliwem napędowym. To dzięki niej coś czuli, bo obydwoje potrzebowali silnych emocji do odczuwania przyjemności. Dlatego, pomimo różnic, tak świetnie do siebie pasowali. On był niebezpieczny, a ona to niebezpieczeństwo uwielbiała. Był jej lampą w środku nocy, a ona zagubioną ćmą. Choć światło mogło być dla niej niebezpieczne, z przyjemnością się w nim ogrzewała.
Teraz to rozumiał. Jak wiele innych rzeczy, powoli pojmował kolejne składowe, które kiedyś były dla niego kompletnie niezrozumiałe. Ich związek, relacja, jej miłość do niego, wszystko stawało się coraz bardziej oczywiste, z każdą kolejną nastałą sytuacją. Nieważne, czy celową, czy nie, oni się po prostu potrzebowali.
Dzisiejsza nauka strzelania miała być kolejnym elementem podsycającym tą niebezpieczną grę. Denaro nie mógł być pewien, czy Gabrielle z bronią w ręku będzie bezpieczna, choćby dla samej siebie, ale właśnie ten dreszczyk niepewności sprawiał, że chciał to jeszcze bardziej sprawdzić. Poza tym, ona sama tego chciała. Chciała umieć się bronić, czy nawet w razie potrzeby sama zaatakować. Pewnie jej się to jeszcze nie śniło, ale w ich życiu mogą nastać takie sytuacje. Nastolatka jeszcze nie wiedziała jakie instynkty pojawiają się w człowieku, gdy chodzi o obronę najbliższych, jednocześnie z poczuciem, że jest się niemal bezkarnym. Prawo nie zostało stworzone bez powodu, człowiek nie może mieć wolnej woli, bo wtem zanikają w nim jakiekolwiek hamulce. To takie pierwotne uczucie, które kierowało Angelo. On lepiej jak nikt inny wiedział, jak to jest mieć poczucie władzy i bezkarności, do czego posuwał się nie raz i nie dwa posiadając tę myśl z tyłu głowy. To go ukształtowało, sprawiło, że dziś był takim, a nie innym człowiekiem, bez granic, poza jakimkolwiek prawem, chyba że własnym.
Gabrielle wyglądała na taką zagubioną... Czasami tego nie rozumiał. Jej mózg to chodzący kalkulator, a czasami pracował, jakby żyła w nim zaledwie jedna komórka. Na całe szczęście to on zajął się rozmową z instruktorem, dając narzeczonej czas na przetworzenie informacji.
Oczywiście, że stało się samo, jak wiele w jej wykonaniu. Angelo zaśmiał si na jej kolejne słowa.
- Czasami ci się zdarza. - Rzucił nieco kąśliwie, ale mimo wszystko w żartach. Nie kłamał, ona też to wiedziała, że momentalnie wychodziła z niej prawdziwa blondynka. Czasami było to urocze, a niekiedy doprowadzało go do szewskiej pasji.
Pokręcił głową, ale już nic nie powiedział na ten jej mały popis siły. Rzucił jej tylko krótką uwagę, żeby skupiła się już na swoim celu i odłączył emocje. Nie mógł się na nich skupiać, bo to prowadziło na niebezpieczne tory. Cholernie podniecał go widok strzelającej nastolatki, a on obawiał się o swoje hamulce. Rzadko je posiadał i zapewne w tym wypadku tak by było. I tak ją wyrucha, a za te prowokacje jeszcze bardziej, ale później, musiał o tym pamiętać. Najpierw lekcje.
Kącik jego ust nieznacznie drgnął, gdy nie trafiła. Specjalnie jej utarł nosa? I tak i nie. Nie chciał, by poczuła się zbyt pewnie, to jasne, ale też chciał jej pokazać inny typ broni. Angelo w swoim arsenale posiadał prawdziwy wachlarz wyboru i jak Gabrielle opanuje te dwie bronie, będą mogli przejść do czegoś ciekawszego. Uznał, że skoro dobrze jej szło z Glockiem, to i z kolejną pójdzie jej w miarę okej. I szło. Może nie perfekcyjnie, ale zaczęła trafiać.
- Już? -Uniósł zaskoczony brwi, patrząc jak odkłada broń. No nie spodziewał się, że zdemotywuje się tak szybko. Zdjął słuchawki i słuchał jej z lekko podniesionym już ciśnieniem. Ile postrzelała? Słuchanie, że jest zmęczona powoli wyprowadzało go z równowagi, ostatnio ciągle to słyszał ... Ostatnie jej słowa puścił mimo uszu.
- Czym ty jesteś ostatnio taka zmęczona? - Rzucił już chłodniej, nieco ostro, podchodząc do stolika. Sprawnie zapakował magazynek, czując, że musi wyładował emocje w najlepiej znany sobie sposób, ale bojąc się nieco o swoje odruchy. Wkurwiony gangster na strzelnicy z bronią w ręku nie zwiastował raczej nic dobrego.
Wcisnął magazynek w Glocka i go przeładował.
- Spaniem do południa i przeglądaniem tiktoka? Ile postrzelałaś? Kurwa jak ty się łatwo poddajesz. - Rzucił, odwracając się w stronę tarczy i nie bacząc na słuchawki, nie widząc, czy choćby Gabrielle je ubrała zaczął oddawać strzały. Jeden za drugim, każdy padał prosto w środkowy zakres. W kartce wyryła się wielka dziura, po tym, jak została szesnaście razy z rzędu przestrzelona w podobnym miejscu. Szczęka Angelo napinała się silnie, jak i jego ramiona. Które ani drgnęły przy żadnym ze strzale, tak samo jak i broń, która wyglądała jakby wsparta była na statywie. Jego sylwetka silna i dumna, ciało odczuwało przyjemność z każdego jednego oddanego strzału. Choć stało nieruchomo, a jedynie zamek od klamki chodził, wyrzucając z siebie kolejne łuski. Po szesnastym strzale Angelo zostawił broń w jedynie prawej dłoni, a lewą opuścił swobodnie, odwracając się przodem do Gabrielle. Ramię wyprostowane jak struna skierowane było w tarczę. Jego ciemny wzrok padł prosto w oczy Gabrielle, gdy oddał swój ostatni strzał. Jego ramię powędrowało ku górze, prowadzone całkowicie świadomie. Wyglądało to trochę tak, jakby to odrzut broni spowodował ten ruch, ale w cale tak nie było. Zamek odskoczył, kciuk mężczyzny powędrował na blokadę, magazynek wyleciał, lądując w lewej dłoń gangstera, podczas gdy prawa pakowała pustą broń do kabury. W kolejnej wylądowała druga część gnata. Angelo nie odrywał spojrzenia od oczu nastolatki, podchodząc do niej spokojnym krokiem.
- Bierz Berette w rękę i do roboty. - Rzucił chłodno. - Opróżnisz celnie cały magazynek to skończymy na dziś. - Nie chciał słuchać, że jest zmęczona. Chciała, żeby ją uczył? Musiała się z tym liczyć. Angelo nie był pobłażliwym nauczycielem, u niego nie było "jestem zmęczony", czy "nie daje już rady". Nieważne o kogo chodziło.
Czuł na sobie czyiś wzrok. Zapewne instruktora, który o dziwo nie zareagował na ten pokaz. Angelo domyślał się, że niecodziennie zdarzały się takie widoki i akcje, pewne to była dla niego jakaś forma rozrywki.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
I tu pięknie wychodzi szydło z worka i pięknie widać, jak oboje są popieprzeni, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Dobra, po Angelo może i widać, bo to wielka, łopocząca czerwona flaga. Gabrielle to przynajmniej ma jeszcze wdzięk, czar, jest słodka, urocza i wydaje się być niewiniątkiem. Poniekąd tak jest, w zależności obok kogo stoi, bo na tle narzeczonego to wygląda jak prawdziwy anioł z wielkimi skrzydłami i aureolką, ale jeśli już stanie przy przedszkolaku to z główki wyrastają jej różki, choć i tak do końca swoich dni (a nie wiadomo ile jej ich jeszcze zostało, mając faceta z morderczymi skłonnościami) pozostanie tą dobrą i troszczącą się o innych osóbką, bardziej niż o samą siebie. Angelo próbuje ją nauczyć od kilku miesięcy, że najpierw powinna myśleć o sobie a później o innych, ale te lekcje idą mu bardzo kiepsko, bo widać gołym okiem, że nic do niej nie dociera, ciągle popełnia te same błędy w tej płaszczyźnie i nie zanosi się na to, że cokolwiek się zmieni. Niereformowalna ot co, ale nie do końca, bo przecież stała się silniejsza, choć może jej się tak tylko wydaje... Hm, ciekawe zjawisko.
Czuła na sobie jego wzrok, i to nie tylko jego, ale była tak zdeterminowana i skupiona, żeby pokazać, że potrafi, że da sobie radę, że te wlepione w nią oczy wcale jej nie przeszkadzały. Nie lubiła być obserwowana, sprawiało jej to duży dyskomfort, zwłaszcza jeśli czegoś się uczyła, ale zepchnęła to na dalszy plan. Gabi kocha wyzwania, a podpuszczona mocno fiksuje się na celu. 100% fokusu na broń i tarczę i poprawną pozycję i mimo bólu ramion i ogólnej słabości, dziwnych nudności spięła się w sobie. Co innego byłoby gdyby nie rzucił jej tego wyzwania, poddałaby się po pierwszej nieudanej próbie, ale jak się zaweźmie, jak tylko pomyśli, że ktoś może sądzić, że sobie nie poradzi to ile razy nie upadnie, ile razy nie zedrze sobie kolan, nie połamie rąk, nóg, nie wybije sobie wszystkich zębów, dopóki nie wyzionie ducha będzie wstawać i przeć do przodu. Taki motor napędowy do działania — trzeba ją lekko podkurwić tym, że się w nią wątpi to zrobi wszystko, żeby udowodnić, że jest inaczej.
- Już. Ty też musisz mieć z tego trochę zabawy, nie tylko ja. Nie można być egoistą...- uśmiechnęła się lekko i przesunęła się w bok, by zrobić mu miejsce. Rozejrzała się za czymś, na czym mogłaby usiąść, ale niczego takiego nie znalazła, wiec westchnęła ciężko, naprawdę czując, że wyrzuciła z siebie już calutką energię na ten dzień, do czegokolwiek. Poziom jej baterii mrugał już niebezpiecznie na czerwono, powieki robiły się ciężkie, podobnie jak głowa. Odgarnęła kosmyki włosów z twarzy, za ucho i poprawiła kitkę, bo gumka się poluzowała.
- Nie wiem, jakoś tak samo się dzieje...- powiedziała nieco ciszej, lekko zbita z tropu. Dostrzegła zmianę w jego zachowaniu, w tonie głosu, żyłka na czole mu wyskoczyła, a to oznaczało jedno: zaczął się denerwować, ale jakoś dziwnie ciężko było jej nawet podjąć próbę uspokojenia go, tak jakby było jej to obojętne. Nie było, ale wysiłek, jaki miałaby włożyć w interakcje chyba by sprawił, że zasnęłaby tu i teraz, tak by ją odcięło jak po ogłuszeniu.
Jego komentarz trochę ją dotknął, ale dziwnie udało jej się postawić na jego miejscu, spojrzeć z jego perspektywy jak to wszystko wygląda, bo faktycznie ostatnie dni była wrakiem, kompletnie bez swojej zwyczajowej radości życia, wyglądało to tak jakby faktycznie tylko chciała leżeć i pachnieć i ich rozmowa o tym co chce robić w życiu była jak rzucenie grochem o ścianę. Chwyciła się za mostek nosa na sekundę lub dwie i przetarła twarz dłonią, poklepała się po policzku, żeby się trochę ocucić. Pomogło i mogła się skupić na oglądaniu Angelo w akcji. Wyjęła sobie telefon i nagrała go od tyłu, od boku, ładnie od dołu do góry. Zrobiła mu zdjęcie jak jest taki skupiony i pewny tego co robił, musiała to uwiecznić, ona ostatnio bardzo dużo robiła im zdjęć, wspólnych, osobno, nagrywała calutką masę filmów, nie zawsze legalnie, czasami robiła to jak Angelo nie patrzył albo nie zwracał na to uwagi a czasem prosiła go o jakieś wspólne nagrania, cóż nie zawsze się zgadzał, ale przynajmniej próbowała!
Schowała telefon do kieszeni akurat w momencie, kiedy narzeczony odwrócił się w jej kierunku i wpatrzył się w błękit jej oczy tak ostro, stanowczo, tak cholernie mrocznie... Poczuła dreszcz podniecenia i przygryzła wargę, z jej ocząt ciskały serduszka, waliły Angelo w twarz, dosłownie bombardowały go w nią. Aż wstrzymała oddech i starała się ukryć swoją ekscytację, choć było to trudne, bo nie miała stanika i spod tej krótkiej koszulki, jaką na sobie miała bardzo ładnie było widać jak stwardniały jej sutki, bo się na bluzce to odznaczyło. Drgnęła kiedy padł strzał i pomyślała sobie kompletnie irracjonalnie, że Angelo pewnie wyobraził sobie ją jako cel, bo jest na nią złym za to, że jest zmęczona.
Ależ to był piękny i seksowny widok! Światło pięknie padało na jego sylwetkę, podkreślało każdy mięsień, całą jego majestatyczność i perfekcję. Nawet nie zadawała sobie sprawy, że ona nie oddycha już od jakichś czterdziestu sekund i dopiero kiedy się do niej odezwał wypuściła powietrze z płuc i rozluźniła spięte ramiona.
- Nie możemy już wrócić do domu?- zapytała z nadzieją w głosie i zwilżyła usta językiem, bo zaschło jej w gardle, przełknęła też ślinę i starała się uspokoić łomoczące serduszko i pozwolić ciału na to by podniecenie opadło, co było ekstremalnie ciężkim wyzwaniem dla nastoletnich, szalejących hormonów.
- Nie chcę już strzelać, bolą mnie ręce.- zaplotła ramiona na klatce piersiowej i zrobiła krok do tyłu zwiększając dystans między sobą a stolikiem z bronią, dając mu jasno do zrozumienia, że naprawdę co z oczu to z serca i nie ma już na to ochoty. To faktycznie mogło wyglądać tak, że skoro jej nie wyszło, uznała, że w jakimś sensie przegrała (a przegrywać nie znosi i nie umie i się wtedy obraża jak małe dziecko) to ona już tego robić nie będzie.
- Jest gorąco, chce mi się pić, boli mnie brzuch i jestem zmęczona, naprawdę chciałabym się położyć, wracajmy już...- brzmiało to jak wymówki niezadowolonego dziecka, naburmuszyła się nawet w taki sam sposób jak zawsze kiedy przegrywa i ma urażoną dumę. Wydęła śmiesznie policzki, patrzyła na Angelo spod byka z tymi zaplecionymi na klatce piersiowej ramionami. Zerknęła na łuski leżące na ziemi i pomyślała sobie, że musi jedną zgarnąć na pamiątkę i zrobić sobie z niej zawieszkę do łańcuszka albo bransoletki. Sentymentalna gówniara... ona ma całe pudełko z pamiątkami dotyczącymi ich związku.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Wiedział, że to tylko wymówka. Tym razem nie da sobie wmówić, że o nim myśli, to nie jej ogromna empatia, to jej świeżo wyuczona manipulacja. Po prostu już jej się odechciało. Demotywacja to jedno, ona po prostu nie miała ochoty i nie chodziło o brak celności, czy bolące ramiona. Wystarczyła minutka, dwie, by przestały ją boleć ręce i dała radę strzelać dalej. Ona po prostu stała się leniwa. Dokładnie taką opinię sobie przez te kilka dni wyrobił. Okej, coś tam chciała ze sobą zrobić, ale co jeśli jej pomysł na biznes, to była tylko taka manipulacja? Może chciała pokazać mu, że ona się postarała, a to on jej nie pozwolił na pracę? Specjalnie wybrała dziedzinę, na którą nie mógł się zgodzić, żeby dalej sobie wesoło lenić dupsko. Angelo naprawdę nie miał nic przeciwko, żeby nie pracowała, ale skoro już siedzi w domu to niech robi te wszystkie inne rzeczy, do których wtedy zobowiązana jest kobieta.
Coś za coś.
Teraz to on zapierdalał, pracował, ogarniał dzieciaka do szkoły i ze szkoły, na zajęcia, a Gabrielle siedziała tylko na kanapie z telefonem w ręku. A kiedy wyciągnął ją z domu (on, bo wcześniej to nastolatka próbowała, ale on nie miał czasu), zaczęła marudzić. Szlag go trafiał. Zaciskał zęby, żeby nie robić awantury publicznie. Nie mógł, ze względu na swoją przykrywkę, to jedno, a drugie... miał w ręku broń. Naładowaną. I zbyt dużo świadków. Nie opanowałby tego, musiałby jak najszybciej spierdalać z kraju. Nie, nie. Musiał zachować spokój.
Dlatego znalazł sposób na szybkie wyładowanie emocji. Wystrzelanie magazynka owszem, nieco ugasiło jego emocje. Towarzyszące temu uczucia były wspaniałe, Angelo uwielbiał strzelać, choć bardziej do ruchomych, niż statycznych celów. Od biedy ujdzie...
Wiedział, że Gabrielle go nagrywa i nie miał nic przeciwko. Nic złego nie robił, właściwie Ares Kennedy posiadał papiery, które musiał utrzymywać. Nic dziwnego, że chodził na strzelnice, wręcz musiał. Także w tym wypadku mogła sobie nagrywać ile chciała. Już się do tego przyzwyczaił. Na początku bardzo mu to przeszkadzało, ale teraz rozumiał powody dla których to robiła i ufał jej. Wiedział, że nie zrobi niczego, co mogłoby zagrozić jego bezpieczeństwu.
A na pewno nie specjalnie... dlatego musiał ją po prostu pilnować.
Patrzył jej hardo w oczy, nie wyobrażając sobie, że strzela do niej, choć mogła tak pomyśleć. Myślał o jej stwardniałych sutkach i tym jak na niego patrzyła. Wyobrażał sobie rzeczy, o których nie będę głośno pisać, nie tu, nie teraz, to się wydarzy niebawem, a przynajmniej tak mu się wydawało. Pomyślał, że już teraz wróci po rozum do głowy, że ją zmotywował, że zechce dalej strzelać, a później pieprzyć się z nim w lesie na jego samochodzie, przystawiając mu tą spluwę do głowy.
Wizja była nieco obszerniejsza, ale czasu mało. Rozległ się huk, a gnat leżał schowany w kaburze, czekając na kolejne użycie.
- Nie. - Uciął krótko. Teraz już wiedział, że albo będzie jak on chce, albo skończy się kolejną awanturą. Mało jej było? Najwyraźniej.
- Kurwa nie wytrzymam... - Rzucił do siebie, na tyle cicho, że nie mogła wyraźnie usłyszeć co tam gadał. Podszedł do niej bliżej, stając nad nią jak kat. Ocierał się cielskiem o jej drobne ciało, patrząc z góry na jej - jak mu się wydawało - obrażoną twarz. Gorzej niż z bachorem. Przeszło go przez myśl. Czuł charakterystyczną narastającą złość w klatce piersiową, która rozchodziła się po całym jego ciele. Uznał, że ona robi to specjalnie, że odgrywa się na nim po ostatniej awanturze, co wyprowadzało go z równowagi jeszcze bardziej.
- Uważasz mnie za debila? Wiem co robisz i ani trochę mi się to nie podoba. - Stał tyłem do instruktora i ludzi, wyglądało to trochę tak, jakby po prostu blisko siebie rozmawiali. Zakrywał swoim cielskiem drobną sylwetkę Gabrielle.
- Mam już tego dość, wiesz? Nic nie robisz, kurwa, nic. Śpisz pół dnia, przeglądasz tiktoki i nic więcej, nawet do mnie nie przyjdziesz... Próbuję pracować z domu, żeby spędzić z tobą trochę czasu, ale ty masz to w piździe, a nawet w piździe nie. - Prychnął. Mówił poddenerwowanym tonem, ale cicho, żeby tylko ona usłyszała jego słowa. Nawiązał do braku seksu od kilku dni. - Organizuję nam czas, też kurwa źle. Ciągle ci źle... nadal jesteś zła, że na ciebie nakrzyczałem? Czekaj kurwa wrócimy do domu... nie będziemy tu prowadzić tej rozmowy. Rozwydrzona gówniara. - Prychnął, odsuwając się w końcu od niej i zaczął chować bronie do nesesera, najpierw wywalając z Beretty pozostałe naboje. Robił to w chaosie i wkurwieniu.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Manipulacja z jej strony była dość nieświadoma, ona nawet kiedy robiła to umyślnie to było widać, że próbuje, ale opornie jej szło, choć udawanie biednej, malutkiej i nieporadnej czasami na Angelo działało! Wystarczyło się uśmiechnąć, zatrzepotać rzęskami, przytulić się i już dostawała to czego chciała, ale były to pierdoły totalne jak np. sięgnięcie czegoś kiedy nie chciało jej się wstać albo kiedy była zmęczona to zaniesienie jej do łóżka, albo zrobienie pizzy kiedy miała na nią ochotę, a mogłaby ją jeść codziennie. Chyba jeszcze nigdy nie użyła swojego uroku i wdzięku do wymuszenia czegoś poważnego, czegoś, na czym jej cholernie zależało a on nie był temu zbyt przychylny. Wszystko jeszcze przed nimi i może nauczy się sztuczek od samego mistrza i pokona go kiedyś jego własną bronią, ot co!
Oj gdyby Gabrielle usłyszała myśli Angelo względem obowiązków kobiety to by go rozniosła w pył, nie zostawiłaby na nim suchej nitki i skończyłoby się tak, że dostałaby tę kulkę w łeb i nie byłoby ślubu, tylko pogrzeb. Dla niej nie ma czegoś takiego jak obowiązek kobiety czy obowiązek mężczyzny, partnerzy są sobie równi i skoro żyją razem powinni być w to życie tak samo mocno zaangażowani. Do tej pory była, naprawdę się starała, bo nie chodziła do pracy to dbała o dom, o obiadki i inne rzeczy, ale ostatni tydzień zmiótł ją dziwnie z planszy i przestała się starać, bo nie miała siły. Dla niej nie ma czegoś takiego jak: pomagam mojej kobiecie w domu. Co to w ogóle znaczy? Nie, nie i jeszcze raz nie. Albo gorzej: pomagam przy dzieciach. Co prawda jeszcze ich nie mają, ale ona sobie nie wyobraża, żeby coś takiego usłyszeć. Bruce nie raz mówił tak jej matce, że przecież przy Gabi pomaga, tyle że skoro jest jej ojcem to nie robi łaski ją gdzieś zabierając czy spędzając z nią czas. To nie działa na zasadzie pomocy, to jest brzydko mówiąc zasrany obowiązek rodzica, brać czynny udział w wychowaniu dziecka, tak samo jak obowiązkiem jest robienie prania, sprzątania czy zakupów jeśli żyje się razem, a jeśli seks jest obowiązkiem to... oj Angelo, bój się Boga! Nie chcesz by Gabrielle kiedyś to usłyszała z twoich ust. Nie chcesz tego, bo spłoniesz w jej gniewie, dosłownie w furii, jakiej w wykonaniu tej drobnej dziewczynki jeszcze nie widziałeś.
- Nie?- zapytała naprawdę zaskoczona jego odpowiedzią i zmarszczyła brwi w taki sposób, że między nimi pojawiła jej się drobna zmarszczka. Przekręciła zabawnie głowę w bok przyglądając się narzeczonemu z uwagą. Zacieśniła uchwyt swoich ramionach, jakby chciała się lepiej ochronić, choć w zasadzie nic by to jej nie dało przy tym wielkim, zwalistym cielsku mężczyzny. Ona to z nim w żadnej walce nie ma szans, już nie mówiąc o bronieniu się w jakikolwiek sposób. Nie dość, że jest mała, szczupła to jeszcze nie ma siły w tych swoich wątłych mięśniach, które nie są w żaden sposób wyćwiczone. Jemu wystarczy jedna ręka, żeby ją poskładać na wiele możliwych sposobów, ba, dwoma palcami by sobie doskonale poradził, jednym z resztą też.
Patrzyła jak się do niej zbliża, zasłonił jej całe słońce, więc twarz blondynki skryta była teraz w cieniu jego ciała, zaćmił jej światło, nie miała gdzie się cofnąć, bo jakby to zrobiła trafiłaby plecami na drewniany palik więc stała jak ta ostatnia sierota i zadzierała głowę ku górze, by móc patrzeć na Angelo kiedy ten do niej mówił.
- O co ci chodzi? Nic nie robię, chcę tylko...- urwała, bo wszedł jej w słowo, a w zasadzie kontynuował swoją tyradę wściekłości, choć zawoalowaną przez wzgląd na to, że byli wśród ludzi i nie chciał psuć sobie PRu, tudzież wizerunku szanowanego biznesmena, który ma klasę. Dobra, klasy mu nie można odmówić, ale nie kiedy wybucha gdy są sami, wtedy to zupełnie inny człowiek. Brzydko jej mówił, ale miał rację i ona to wiedziała, ciężko jej się było z nim nie zgodzić. Opuściła ręce wzdłuż ciała i wzięła głęboki oddech, żeby przypadkiem nie wybuchnąć, bardzo się starała, wdech i wydech no ale nie... Nie mogła nie odpyskować, to było silniejsze od niej, skutecznie podniósł jej ciśnienie, zwłaszcza tym wypomnieniem jej braku seksu, bo złapała aluzję i to w lot. Tylko jak miała się z nim kochać, kiedy tak paskudnie się czuła? Ciągle śpiąca i bez energii nie miała siły nawet o siebie porządnie zadbać, a co dopiero o niego. Jasne, że było jej przyjemnie spędzać z nim czas, nie narzekała kiedy wieczorami przytulali się na kanapie i oglądali filmy czy seriale, dobrze jej było kiedy się w niego wtulała, wtedy nabierała trochę życia, jakby ładował ją sobą i swoją bliskością, ale to było za mało.
- O czym tym mówisz? Jakie znowu źle? Cieszę się, że jesteś więcej w domu, ciesze się, że wyszliśmy, wcale nie jest mi źle, masz jakieś irracjonalne pretensje. I nie, nie jestem zła o naszą poprzednią sprzeczkę! -ostatnie zdanie wypowiedziała już głośniej, czując narastającą irytację. Nie chciała mu marudzić, że nie czuje się najlepiej, ani dziś, ani przez cały tydzień. Czuła się jak taka mokra ścierka do podłogi, którą ktoś wycisnął i zostawił w kącie po to, żeby sobie tam skisła i zaczęła śmierdzieć, ale ani razu nie powiedziała, że się źle czuje, starała się nikogo nie absorbować swoją osobą, tylko grzecznie, cichutko i spokojnie spała, albo faktycznie siedziała z nosem w telefonie, bo tylko na to miała siłę. Przesuwanie palcem po kranie nie wymagało dużego wydatku energetycznego.
Zrobiło jej się słabo, poczuła, że kręci się jej w głowie i musiała na chwilę zamknąć oczy, żeby jej błędnik nie zwariował, zaczęło ją mdlić i bynajmniej nie od groźby, którą usłyszała, a wizje tego co może się wydarzyć miała rozmaite, od kolejnej intensywnej wymiany zdań aż po złojenie tyłka pasem, albo czymś gorszym. Za ten pas w normalnych warunkach to by się nie obraziła, ale nie w trakcie czy po kłótni. Przetarła twarz dłonią i spojrzała na Angelo bardzo chłodno i ostro, gdy nazwał ją rozwydrzoną gówniarą.
- Tak? Nie będziemy prowadzić TUTAJ tej rozmowy? Bo co? Bo ty tak mówisz? Każde miejsce na rozmowę jest dobre jeśli umie się rozmawiać, a ty.... a my nie potrafimy. I nie mów do mnie takim tonem, bo nie jesteś moim ojcem, żeby mnie w ten sposób nazywać. Dobrze wiedziałeś z kim się wiążesz, więc teraz to sobie tę gówniarę wypraszam i to jeszcze rozwydrzoną. Mój wiek nie ma tu nic do rzeczy! Czy tak ciężko jest zrozumieć, że człowiek nie zawsze musi się czuć rewelacyjnie, żeby ciągle się śmiać i roznosić swoją energią cały dom? Wiem, że cię przyzwyczaiłam do czegoś innego, ale do cholery jestem człowiekiem i mam prawo do braku energii i złego samopoczucia! To, że ty jesteś do cholery jakimś cyborgiem to nie moja wina!- wydała z siebie taki śmieszny dźwięk złości połączonej z bezsilnością, a z jej oczu ciskały grom i szkliły się w nich łzy, bo było jej coraz bardziej niedobrze i flaczki jej się jakoś dziwnie skręcały. Złapała się za brzuch czując bardzo nieprzyjemny skurcz i taki kłujący, przeszywający ból, który sprawił, że lekko się zgięła. Och tak, kiedy nie brała tabletek antykoncepcyjnych jej okresy właśnie tak wyglądały, były okropnie bolesne do tego stopnia, że odcinało ją z życia na dwa, czasem trzy dni. Na tabletkach było lepiej, ale też nie obywało się bez bólu, tylko nie był on tak silny. Angelo mógł to odebrać jako próbę zrobienia z siebie ofiary, jakby nie chciała się kłócić udając, że jest jej niedobrze, że coś ją boli, ale ją naprawdę bolało.
- Idę do łazienki.- oświadczyła beznamiętnie i odwróciła się w kierunku budki instruktora, gdzie było też biuro i prawdopodobnie kibelek. Czuła, że zaraz zwymiotuje, było bardzo blisko do katastrofy. Zapytała instruktora, czy może skorzystać z łazienki, ten pokazał jej gdzie ona jest, musiała przejść przez biuro, gdzie siedziała starsza pani zajmująca się papierkami. Zniknęła w tej toalecie na chwilkę i faktycznie zwymiotowała, poczuła chwilową ulgę, dopóki nie odczuła dziwnego ciepła w okolicach intymnych i czegoś, co próbowało się z niej wydostać. No tak... dostała okres, akurat teraz kiedy nie miała przy sobie podpasek, ale coś było nie tak, to było zbyt intensywne jak na miesiączkę. Zerknęła w dół a na jasnych spodniach pojawiła się już dość spora plama z krwi, zrobiło jej się słabo, zimno i gorąco jednocześnie, coś było bardzo nie tak jak powinno. Zdołała tylko odblokować drzwi, nacisnąć klamkę i straciła na chwilkę przytomność, usłyszała szybkie kroki, krótkie: Jezus Maria... I zaczęła z powrotem kontaktować. Babka z biura wybiegła do Aresa i instruktora, spanikowana informując ich, że z tą drobną blondyneczką jest coś bardzo nie tak i chyba trzeba ją zabrać do szpitala, a Gabi biedna leżała na tej podłodze między biurem a toaletą, zwinięta w kłębek i nie mogła wstać, bo skurcz mięśni brzucha dosłownie ją paraliżował, modliła się w duchu, żeby to się skończyło, chciała już być we własnym łóżku, wziąć tabletki rozkurczowe i jakoś to przetrwać. Może powinna wrócić do antykoncepcji?

Ares Kennedy

zt x 2 kontynuacja tutaj
rozbrykany dingo
Gabi
ODPOWIEDZ