Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Lekko zdyszana z zaróżowionymi policzkami oparła plecy o poduszki i przez chwilę patrzyła w sufit zastanawiając się nad tym, co właśnie zrobiła. Nic nowego. Niejedno spotkanie z Wyatt’em kończyło się wspólnymi igraszkami w ramach ćwiczeń, sportu i rozładowania napięcia. Kiedy mieli ochotę, po prostu uprawiali seks i żadne się tym specjalnie nie przejmowało chyba, że akurat potencjalna druga randka Alderwelera postanowiła zrobić mu niespodziankę i oznajmić „Jednak dam ci szansę. Pójdę z tobą na kolejną kolację”. Drugiej randki nie było a Eve nawet nie zrobiło się wstyd, bo nie zrobili czego złego. Nie jej wina, że laska zmieniła zdanie i jednak zechciało jej się znów spotkać z facetem, który też miał swoje życie i potrzeby. Jak każda normalna osoba. Plus, warto pamiętać, żeby zawsze pukać i zamykać drzwi do mieszkania (co też było ważne).
Paxton jednak nie myślała o samym akcie z Alderwelerem, bo te zawsze były przyjemne, ale o powodzie swego działania. Nawet nie pogadali z Wyattem, nie zjedli kanapek i nie zaczęli oglądać filmu. Dopadła go z wejścia, bo była zła, sfrustrowana i zraniona przez kogoś, kogo naprawdę zaczynała lubić. Musiała się rozładować wykorzystując do tego Wyatta i on na pewno robił to także z nią, kiedy miał ochotę. Wzajemny otwarty układ, który pasował obojgu.
Oraz licznej figurkowej widowni, z której jedna ciągle stała przy łóżku.
- Nie powinieneś tego oglądać – oznajmiła prosto w twarz małego Kapitana Ameryki, którego wzięła w ręce uprzednio nieco okrywając się cienką pościelą, spod której wysunęła tylko jedno udo. – Wiesz, że nigdy go nie lubiłam? – Zerknęła na Wyatta leżącego tuż obok. Zmachał się tak samo, jak ona. – Postaci i aktora. Zwłaszcza aktora. Nie wiem czemu. Jak go widzę, to mam ochotę uderzyć go w twarz. – Ponownie popatrzyła na figurkę, którą odstawiła na szafkę nocną. – Mógłbyś postawić tu kogoś, o kim mogłabym w trakcie fantazjować. – Miał tyle miniaturowych bohaterów, że z pewnością znalazłby się ktoś lepszy. – Sama nie wiem.. Thora, Batmana albo Storm. – Przesunęła spojrzeniem po reszcie figurek, które stały na odległej komodzie. Te też się naoglądały a Eve patrzyła na nie i to dość długo, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała. – Naprawdę nie wiem, czemu żadnej laski to nie kręci – Nie kryła sarkastycznego tonu, który podkreśliła rozbawionym uśmiechem.

wyatt alderweler
nauczyciel matematyki — lorne bay state school
39 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
nauczyciel matematyki dojeżdżający do pracy na deskorolce, który nie potrafi ustatkować się w życiu
1
Nabrał głęboko powietrza w płuca, przetrzymał je w nich, a po kilku sekundach wypuścił je dosyć głośno. Próbował uspokoić swój oddech po zabawach, które przed chwilą miały miejsce, ale nie szło mu to zbyt dobrze, dlatego też sięgnął w końcu po szklankę wody, upijając z niej łyka wody. Rozczarowany kolejnym koszem od kobiety, z którą naprawdę sądził, że jest w stanie zbudować coś więcej nawet nie protestował, kiedy Eve od wejścia zaczęła go całować. Zdawał sobie sprawę, co to oznaczało, w którym kierunku miało to zmierzać, dlatego też najpierw zdjął z Eve koszulkę, a chwilę później już niósł ją do swojej sypialni. Teraz natomiast leżał z zamkniętymi oczami i tylko co jakiś czas lekko dotykał dłoni kobiety swoją własną, czując nieodpartą potrzebę zadbania o takie szczegóły, bez względu na to, czy był to jego pierwszy raz z nowo poznaną osobą, czy pięćdziesiąty z Eve, kiedy nie wychodziło im coś w życiu i szukali pocieszenia u siebie nawzajem.
Uchylił jedną powiekę, a po chwili także drugą, aby móc spojrzeć na przyjaciółkę, unosząc przy tym nieznacznie brew ku górze. — Pewnie też by cię nie polubił. Kapitan Ameryka, a nie Chris Evans. Wiesz, jego zasady i sztywność… — był specyficzny i samego Wyatta na pewno szybko by zaczęło irytować ciągłe nakazywanie, aby pilnował się w mówieniu i nie przeklinał, a do tego zawsze kierował się zasadami moralnymi. Które były bardzo nudne, mało atrakcyjne, a przede wszystkim niewygodne do przestrzegania. A Wyatt trzymał się jednak zasady, że w życiu miało być przede wszystkim wygodnie. — Dobrze, następnym razem będzie Thor i jego młot — puścił do niej oczko, mając nadzieję, że zrozumie tę sugestywną wypowiedź, którą właśnie jakże genialnie wymyślił. Nie był mistrzem tego typu rozmów, być może to był powód, dla którego tak trudno było mu znaleźć kogoś na dłużej. A może po prostu nie trafił na kogoś odpowiedniego. Bo na pewno nie była to wina jego figurek. — Nie musisz być sarkastyczna. Zdziwiłabyś się, ile kobiet leci na geeków — sam niejedną zapraszał już do tego pokoju, lecz nigdy nie było mu po drodze do znalezienia wspólnego języka, bądź może utrzymania go na dłużej. Komunikacja, szczególnie na poważne tematy, nigdy nie była jego mocną stroną.

Eve Paxton
powitalny kokos
nick jonas
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Zmrużyła oczy i niepewnie wpatrywała się w rozweselonego Wyatta, który w tajemniczy sposób wspomniał o Thorze i młocie. Niby rozmawiali o figurce, ale znając mężczyznę czuła, że mógł pójść o krok dalej. Zrobił by coś tak szalonego, że niejedna laska wzięłaby go za wariata a ona tylko by się zaśmiała i może nie straciłaby ochoty na igraszki, o ile w ogóle by ją miała. Przecież to nie tak, że każde ich spotkanie kończyło się seksem. Ostatnio ich aktywność była wzmożona, bo Eve zakończyła długi związek, potem znów nieco przystopowali aż dzisiaj nagle wparowała do przyjaciela z potrzebą zapomnienia o ranie, którą pozostawiła po sobie pewna osoba. Tak, to było egoistyczne, ale oboje z Alderwelerem się na to godzili. Ona wykorzystywała jego tak samo, jak on. Układ był prosty i żadne nie zamierzało się obrażać. Przynajmniej na razie.
- Jeżeli następnym razem chcesz wyskoczyć w stroju Thora, to od razu mówię – nie – uprzedziła go i nawet groźnie wycelowała w niego palcem wskazującym, ale Wyatt na pewno wiedział, że nawet najdziwniejsze rzeczy nie były w stanie odstraszyć Paxton. Przyjaźnili się. Znali od tych dziwacznych stron, na które inni patrzyli ze zdziwieniem i czasami nawet odrazą. Eve wyśmiałaby cosplay, ale na pewno nie uciekłaby w popłochu, jak te wszystkie randki, które Wyattowi udało się odstraszyć.
- Oooh, na pewno wiele kobiet leci na geeków. Ja lubię geeków, ale niekoniecznie każda z nich chce sypiać pod czujnym okiem całej świty. – Wskazała na stado figurek. – I tych gości. – Tym razem przeniosła wzrok na plakaty wiszące na ścianie. – Nie wspomnę już o poduszkach. – Na których naszywkach na pewno byli jacyś bohaterowie, o ile nie mangowe postacie z wielkimi cyckami. – Mówiłam ci już, żebyś zagospodarował drugi pokój na to wszystko. Miałbyś swoją świątynię a laski mogłyby leżeć w sypialni bez myśli, że nigdy nie potrafisz być dorosłym facetem. – Eve nie miała go za takiego. Wyatt miewał swoje przebłyski. Miał problem z trudnymi rozmowami, ale wcale nie był aż tak beznadziejny za jakiego można go wziąć po ujrzeniu sypialni. – Mówię ci, stwórz swoją własną jaskinię Batmana albo fortecę. – Może jak będzie mówić w jego języku to kiedyś się zgodzi? Problem jednak polegał na tym, że ona już miał swoją fortecę – własną sypialnię – w której teraz oboje odpoczywali po nagłym zrywie namiętności.
Ponownie wbiła spojrzenie w sufit niechętnie dochodząc do wniosku, że znów zaczynała myśleć o Sameen, o której dzisiaj chciała zapomnieć. Westchnęła ciężko i bez słowa uniosła tułów od razu siadając na skraju łóżka. Gołymi stopami dotknęła podłogi, dłońmi przeczesała włosy do tyłu wzrokiem zaczęła szukać swoich rzeczy.
- Zgłodniałam. – To nie mit a fakt. Po wysiłku zawsze chciało się jeść. Sięgnęła po majtki, które bez krępacji nałożyła tylko na moment unosząc pośladki z materaca. – Masz coś w lodówce? Przedwczorajsza pizza się nie liczy. – Dwudniowa to nie jednodniowa (czyli ta najlepsza). – W ogóle, co z tym dzieciakiem z szóstej klasy, który ciągle robił ci pranki? – Chłopiec był bardzo wredny, jak na swój wiek.
Czekając na odpowiedź Eve znalazła także swoją koszulkę. Tym razem musiała wstać, żeby po nią sięgnąć. Ubrała się i rozejrzała za spodniami jednocześnie zerkając na Wyatt’a. Jeansy na pewno zostały w przedpokoju. To zdjęła jako pierwsze; pamiętała.

wyatt alderweler
ODPOWIEDZ
cron