Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#1

Gdyby Luke miał nadprzyrodzone moce, to chyba najbardziej chciałby móc spojrzeć w przyszłość i dowiedzieć się, czy dożyje tej chwili kiedy Cami wyrzuci pusty karton po mleku do kosza, zamiast wkładać go z powrotem do lodówki. Wydawało mu się, że odbyli już z milion rozmów na ten temat, ale z Cami to jak grochem o ścianę! Okej, sam czasem zapominał o podstawowych współlokatorskich oboiązkach, ale uważał że zdecydowanie gorszym przewinieniem jest robienie nadziei, że w lodówce mają jeszcze trochę tego cholernego mleka!
Wzruszył ramionami i sam zignorował karton (czy to ten sam, nad którym pochylał się również 2 tygodnie temu?), po czym zamknął lodówkę nie znajdując w niej niczego zdatnego do spożycia, mimo że dałby sobie rękę odciąć, że zostało mu trochę obiadu z wczoraj, który dzisiaj w tajemniczych okolicznościach gdzieś wyparował. Okej, były resztki pizzy Cami (chociaż jej stan wskazywał, że jej żywot już dawno dobiegł końca), ale akurat był obecnie w fazie pt. ommmm moje ciało to świątynia po wypiciu jednego szejka, także come one, tylko na maxa nieodpowiedzialna osoba zburzyłaby to wszystko co osiągnął ciągu ostatnich... 24 godzin. Wow, nieźle, chyba szedł na rekord! Co będzie następne, czyżby 20 minut na siłowni? Strach pomyśleć!
- Caaaamiii, jesteś? - krzyknął, bo po co kulturalnie zapukać do drzwi i spytać - Mleko się skończyło! - dodał, tak jakby oczekiwał, że Cami na tę wieść wydoi je sobie z własnej piersi.
Nie usłyszał odpowiedzi, więc podreptał do pokoju zajmowanego przez współlokatorkę. Nie za bardzo przejmował się tym, że może akurat jest zajęta, śpi, pracuje albo akurat sprowadziła sobie jakiegoś gacha. Prywatność to słowo, które zdecydowanie nie znajdowało się w słowniku pojęć znanych Luke'owi.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#5

Csmi po prostu była bardzo oszczędna, bo wiedziała że w tym kartonie jest jeszcze kilka kropel, które można wykorzystać! A nawet kilkanaście, jeśli odetnie się róg! W tym czasach trzeba mieć podejście jak najbardziej zero waste. Poza tym wyrzucając karton, człowiek zapomni, że mleko się skończyło, a tak otworzy lodówkę i widzi, że ha, trzeba kupić mleko! No w każdym razie gdzieś widziała taką logikę, w jakimś serialu chyba i działała, więc kim była żeby teraz ją odrzucać? Poza tym od nalania mleka do odstawienia na bok mija tyyyle czasu, że każdemu by się zapomniało, że już w środku nic nie ma.
No ale, teraz była bardzo zajęta, bo oglądała pierwsze odcinki Mody na Sukces przez rozmowę, którą ostatnio przeprowadzała z Gin! Plus miała nadzieję, że może znajdzie tam jakąś inspirację jak się pozbyć ruskiego męża, o którym wciąż nikomu nie powiedziała… ale może powinna? Co dwie głowy to nie jedna w końcu!
- NIEE, NIE MA MNIEEE - zawołała, bo tak przecież zabawniej się odpowiada, niż że tak, jest. Każdy tak może odpowiedzieć, więc bez sensu, lepiej być oryginalnym człowiekiem, co nie. A potem udała że nie słyszy - COOO? Wyprowadzasz bydło?! - zapytała, a potem wstała i z resztą swojego obiadu, czy raczej obiadu Luke’a wyszła z pokoju. - Byle nie tutaj, nie mamy miejsce na żadne inne żywe stworzenie - dodała, z miną niewiniątka - I właściwie czemu w ogóle bydło, już lepiej sobie chomika kup, będziecie do siebie tacy podobni - zapewniła go, opierając się ramieniem o framugę i nabiła kawałek makaronu na widelec, a potem go zjadła. Czy co tan Luke Winfield ugotował. Nie wiem co, ale pewnie było dobre! Lepsze niż z rąk Cami na pewno… tak samo jak miał lepsze skarpetki, o wiele cieplej w nich było stopom Cami! Tak, bo miała na sobie właśnie teraz, w tym momencie jego skarpetki...
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Szkoda, że w tych wszystkich serialach nie napomknęli przypadkiem, jak się pozbyć ruskiego męża i długów w duchu zero waste, tak żeby po wszystkim pozostało zero odpadów! Luke nikomu się nie przyznawał, ale lubił odpalić czasem jakąś operkę mydlaną i pewnie palnąłby Cams w głowę gdyby się dowiedział, że brunetka szuka inspiracji w Modzie na Sukces. Come on, przecież tam co druga postać zmartwychwstała, a ruski gangster wstający z grobu jest chyba jeszcze gorszy niż ten żyjący! W sumie Luke na tyle, na ile poznał Cami, gdzieś tam w duchu wiedział, że można się po niej spodziewać wiele dziwacznych i głupich decyzji, ale rusofilią to by go pewnie nieźle zaskoczyła mimo wszystko. Dość egzotyczny wybór jakby nie patrzeć, wieczna zima, niedźwiedzie biegające po ulicy i wódka lecąca z kranu, przynajmniej on tak to widział. W sumie Cami lubi wódkę, więc może to całkiem niezła wskazówka, zanim ruska mafia zapuka im do drzwi!
- Jasna sprawa, lecimy razem na zielone pastwiska - w sumie pewnie fajnie być takim farmerem! Dużo zieleni, trawy, można się rozmarzyć... - Jasne, jasne, wiem co zrobiłaś ze swoim. Ani jednej niewinnej ofiary z Twoich rąk więcej - tak naprawdę nie wiedział, że wciągnęła swojego chomika odkurzaczem, ale kto nigdy nie zabił co najmniej jednego chomika ten niech rzuci kamieniem - Pewnie patrzy na Ciebie z nieba i zastanawia się, kiedy przestaniesz być takim pasożytem - powiedział zerkając na kluskę, którą Cami właśnie ładowała do buzi i założył ręce na wysokości klatki piersiowej - Starzy Ci nie móili, że jak podkradasz czyjeś jedzenie to przychodzi po Ciebie straszny pan i Cię zabiera? - uniósł pytająco brew. True story, starsze rodzeństwo zawsze mu to mówiło. Zresztą, kiedyś sam przecież został zabrany z jednej rodziny do rodziny Winfieldów, to na bank dlatego, że za dzieciaka podkradał jedzenie innym domownikom - Mam nadzieję, że stanie Ci w gardle - oznajmił beznamiętnie, wzruszając ramionami. Tak naprawdę, to szkoda by jej było! Zresztą po co mu trup na chacie...
- To moje? - spytał zerkając na stopy brunetki, które przyozdobiły najcieplejsze skarpy świata. Regularnie podkradała mu koszulki, to już rozgryzł i w końcu nawet zaakceptował, mimo że się uparcie tego wypierała - Mam nadzieję, że chociaż majtki masz swoje, chyba że sprzedałaś wszystkie na ebayu, podobno takie znoszone to niezły interes - na takie info natknął się w internecie, bo to wiadomo, kolega pytał!

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Hehe no zależy jaki serial! Bo jeśli by włączyła Sześć stóp pod ziemią albo Wąchając stokrotki (czy coś w ten deseń, nie pamiętam na sto pro) to już sam tytuł może podpowiadać to i owo! No ale ona nie była jak Tony Stark, czy Natasha Maximoff, raczej nie wiedziałaby jak skutecznie zabić gangstera i ujść z tym na sucho… poza tym no nie była najlepszym człowiekiem na świecie, zostawiała facetów przed ołtarzem, nie była też super wierna jako dziewczyna, ale no nie była morderczynią. To raczej była granica, której nie chciała i nie potrafiłaby wręcz przekroczyć. Była złym człowiekiem, ale nie aż tak! I miała też swoje zalety! Czasami na przykład brała coś skradzionego od swojego męża, sprzedawała to w lombardzie i dorzucała się do czynszu. Ale no, miała też swoje długi i… sytuacja była skomplikowana. Ale co jak co, ale jej długi to na pewno było coś, o czym Luke Winfield wiedział, bo dostawała w tej sprawie sporo upomnień.
- Otwierasz plantację marihuany? - odpowiedziała na jego słowa o pastwiskach zielonych na które się lata. No jak się doda dwa do dwóch, to jest jedna trawa, po której się lata bardzo przyjemnie i bardzo wysoko, okeeej! A potem westchnęła ciężko. - I po co ja Ci o tym mówiłam.. ale on na pewno wyszedł z worka i poznał same fajne szczury na śmietniku, razem założyli gang i było jak w Ratatuj, duuh - wywróciła, bo no Luke się ewidentnie nie znał i nie wiedział, jak to działało. Oczywiście w ich śmietniku na pewno nie było żadnych szczurów, ale nawet śmietniki bogaczy lecą później na wysypisko, a tam na pewno jest bardzo dużo różnych zwierzątek.
- Nie… - zmarszczyła brwi - starzy mówili, że ta miła pani o latynoskich rysach robi jedzenie, które oni zamówią i zrobi mi kanapkę, jak o to poproszę - przyznała całkiem szczerze, bo pewnie mieli tam i pokojówkę i nianie i kucharkę… no ale nie chciała wciąż żyć na koszt rodziców, więc to powinien chociaż Luke docenić! - Poza tym gdzie Twoje chrześcijańskie podejście dzielenia się złamanym chlebem i rybą na pustyni? - zapytała, marszcząc brwi. Ale czy to nie powinno być w ogóle żydowskie, skoro wtedy jeszcze chyba nawet Jezusa nie ochrzcili, więc…? Eh, religia była skomplikowana!
- Ej, czemu jesteś taki niemiły? Przecież nie zostawiłeś żadnej notki, żeby tego nie jeść, ani nawet że jest Twoje. To nie moja wina, że nie potrafisz się komunikować, ja tu tylko idę z ideą zero waste i pilnuje, żeby się nie zmarnowało - zauważyłam marszcząc brwi, bo totalnie był bezczelny! Pewnie gdyby notka była, to by ją przypadkiem zrzuciła i nie zauważyła, no ale halo, detale.
- O jezu skarpetki też chcesz podpisywać? - zapytała, wywracając oczami. - Może od razu kupisz tą… do robienia etykiet taką maszynkę i będziesz wszystko obklejać “własność Luke’a Winfielda’? - zapytała i prychnęła cicho. - Najlepiej z dwóch stron i jeszcze wyznacz na kanapie taśmą, gdzie jest Twoje miejsce - dodała, oburzona - ja bym się nie wkurwiała, gdybyś przypadkiem wziął mój stanik, czy coś - dodała, prychając po raz kolejny. Tak, w jej głowie jej argumentacja miała sens. - Chwila, można sprzedawać używane majtki? - i zapytała, zaskoczona i zaintrygowana, bo brzmiało to jak dobry pomysł na biznes!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Dexter zdaje się był całkiem niezły w pozbywanie się martwych ciał. Tu ciachnął, tam podciął i dopóki (spoiler alert) ciała w końcu nie wypłynęły na powierzchnię, szło mu całkiem nieźle. Być może Luke aż takich drastycznych metod by nie zaproponował, on też w gruncie rzeczy nie był złym człowiekiem. No ale mimo wszystko trochę pojebana akcja, tyle razy zwiewać sprzed ołtarza, a wyjść akurat za ruskiego gangstera. No dobra, jedna ucieczka jeszcze jest zrozumiała, była może za młoda i w ogóle. Ale gdyby przykładowo wyszła za drugiego, czy chociaż za trzeciego narzeczonego, może teraz byłaby szczęśliwą żoną, matką, a nie zadłużoną żoną mafioza. Ale grunt, że płaciła (w miarę) na czas. Luke mimo wszystko lubił to mieszkanie, szkoda by było gdyby właściciel zaczął mieć wąty i wywalił całą ich zgraję na ulicę. Chociaż faktycznie, czasami jak przeglądał pocztę, to widział masę kopert adresowanych do Cami, podejrzewał że to jakieś wezwania, bo jednak jebitna czerwona pieczęć na kopercie nie wróży raczej zwrotu podatku czy innych przyjemności. Czasami nawet próbował podpytać, ale Cami w typowym dla siebie stylu zbywała temat.
- Zawsze myślałem, że jak mi w życiu nie wyjdzie, to zostanę dealerem - rozmarzył się na wspomnienie o plantacji marihuany. Brzmiał co najmniej tak, jakby w tym życiu jednak mu wyszło i wcale nie zarabiał polewając drinki, tylko był jakimś szanowanym biznesmenem - Biedaczko, i nikt Ci nie powiedział jak to się kończy? Na końcu ich wszystkich smaży ten tłusty Francuz - z udawaną troską przytulił Cami na wypadek gdyby ta miała wybuchnać płaczem. Akurat tej bajki nie oglądał, może i lepiej, bo pewnie też byłby bliski płaczu jak na Coco więc strzelał i miał nadzieję, że ten wymyślony spoiler zrani Cami, hehe - Ojj. Zepsuty dzieciak z Ciebie - skwitował krótko wzmiankę o Latynosce. Zupełnie tak, jakby sam nie dostał od adopcyjnych rodziców totalnie wszystkiego. Gdyby wykorzystał to, co życie mu zaoferowało, pewnie teraz byłyby laureatem konkursu chopinowskiego, czy coś! - Hej, akurat w chrześcijański stuff jestem całkiem niezły. Znam te wszystkie piosenki o Maryji na pamięć, wyśpiewam Ci je o każdej porze dni i nocy - ouch, oby Luke nie stosował tego tekstu na podryw. Ale w końcu śpiewał w chórku kościelnym, zanim rzucił to na rzecz jarania zielska z ziomkami za zakrystią, więc wie co mówi.
- A czy fakt, że żresz makaron, którego nie zrobiłaś, nie jest wystarczającym znakiem, że to kurwa nie Twój obiad? Przecież nie przyszedł tu sam z pobliskiego kebaba - wywrócił oczami, czasami Cami serio go wkurzała, halo przepraszam, gdzie się składa reklamacje na współlokatorkę?! - To nie jest taki zły pomysł... szkoda, że chuja by dała - dodał dosadnie na wzmiankę o maszynce do oblebiana rzeczy. No true story, coś takiego na pewno nie powstrzymałoby Cami i jej pasji do podkradania mu rzeczy. Karma to suka, Luke był przekonany, że los zesłał mu O'brallaghan za to, że sam był wrzodem na dupie dla reszty rodzeństwa. Aż miał ochotę zadzwonić i ich za to przeprosić, brawo Cami, your work is done! - O, a mogę ten, który kiedyś zostawiłaś u mnie kiedy znowu pomyliłaś pokoje i przyszła do mnie laska? Ja pierdolę, miesiąc suszenia głowy, a Ty nawet nie potrzebujesz tego jebanego stanika!! - w sumie coś tam, gdzieś tam, kiedyś tam podejrzał, że potrzebuje, ale miał nadzieję, że ją zaboli! A sama sytuacja była swoją drogą zabawna, bo i tak chciał zerwać z tamtą blondyną, więc Cami została jego... odwróconym skrzydłowym? Zamiast wyrywać laski, pomagała mu z nimi zrywać.
- Okay, czekaj. Nie gadaj, że o tym nie słyszałaś - był serio zaskoczony, że Cami nie słyszała o sprzedawaniu używaniu majtek, no fucking way! - Co Ty, filmów nie oglądasz? Ludzie włamują się do czyichś domów, żeby zebrać takie fanty, a Ty możesz je oddać w obieg dobrowolnie i jeszcze na tym zarobić. Jakby co, to pamiętaj, kto Ci podrzucił ten pomysł - dodał prędko - Wow, jeszcze nigdy nie byłem tak blisko spełnienia marzenia o byciu dealerem. Marihuana, używane majtki, jeden pies - machnął ręką, w końcu nie liczy się czym dealujesz, dopóki ludzie chcą to kupować. Jest popyt, jest podaż, samych mądrych rzeczy nauczył się na tym zarządzaniu!

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A taak ten to już w ogóle, największy pro! I nawet daje wskazówki jak naprawić swoje błędy, jak się coś po drodze spierdoli… no ale Cami jednak nie pracowała razem z tymi samymi osobami, które ścigały morderców, nie miała dostępu do laboratorium, żeby tam mącić… więc chyba musiałaby wrobić w morderstwo swoich współlokatorów, żeby ujść z tym na sucho. I to nie tak, że chciałaby im zaszkodzić, po prostu razem mieszkali, więc miała łatwy dostęp do ich DNA i tak dalej. To nic osobistego i na pewno Luke Winfield by od niej dostał w chlebie pilnik do przecinania krat więziennych… i kosę schowaną we włosach, żeby miał się czym bronić przed kolegami od spadającego mydła.
A spoilery możesz rzucać, o ile nie dotyczą tego nowego Dextera, bo tego nie widziałam. I zostawiam tutaj linijkę tęsknoty za Deb, najwspanialszą postacią ever.
Wracając jednak to tak, Cami też nie wiedziała jak to się stało. Wtedy atak paniki (winny numer jeden każdej jej ucieczki sprzed ołtarza), przyszedł już po ślubie, więc nawet oficjalnie nie skonsumowali tego małżeństwa… no ale to chyba było dla niej typowe, same autodestrukcyjne decyzje podejmowała.
- Wcale nie, otwierają razem restaurację! - poprawiła go oburzona, bo co to za pisanie innych scenariuszy bajek, ona się znała!
- Odezwał się śmierdzący troll - odpyskowała, bo halo, co to za wstrętne określenia tutaj! Mogła być bardziej zepsuta, mogła być super bogata, napuszona, mieszkać w willi, no i… pogardzać wszystkimi dookoła!
- I tu cały problem, tylko śpiewać potraficie, a jak przychodzi co do czego, to bliźniemu zabieracie ostatnią miskę ryżu z ręki! - podsumowała, zgrabnie wywijając logikę do własnych oczekiwań i aktualnych potrzeb. A potem uniosła brwi.
- Ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny, pracownicy kebaba są zawsze strasznie mili - dodała, bo no halo! Co on ją tutaj atakował, tak się przecież mogło zdarzyć, czasami sprzedawcy chodzą jak Magda Gessler i rozdają jedzenie na prawo i lewo. A potem wzruszyła ramionami, zapamiętując na przyszłość, że oferowała mu całkiem sensowne rozwiązanie, a to on nim pogardził, więc jeśli znowu się POMYLI, to będzie jego wina!
- Zależy, który to był? - zapytała, zaciekawiona - ten zielony? Niebieski? Czarny? Bo wszystkie mi zginęły - zapewniła go, chociaż podejrzewała, że chociaż część z nich była tak naprawdę od Lati i że sie pomyliła przy praniu… - I jaka znowu laska? Na pewno była pod wrażeniem, że taki z Ciebie ogier i zaliczyłeś seks życia - dodała, oburzona. Po czym zmarszczyła brwi - ahaaa? Powiedz to im w twarz - rzuciła oburzona, odłożyła jedzenie na szafkę z boku, a potem rozsunęła sweter, podniosła stanik i pokazała mu cycki, które wcale małe nie były! - Największe jakie widziałeś w życiu, poza tymi Twojej mamy - podsumowała i prychnęła, zakrywając się odpowiednio, tak jakby mu pokazała! Poza tym no nie wstydziła się swoich cycków, wcale nie były małe i były całkiem super.
- Nie - podsumowała, sięgając po swoje jedzenie… czy raczej jedzenie Luke’a, ale to detale małe, okej. - Czyli co, włamują się do domów ludzi, kradną majtki, a potem je sprzedają? Na.. amazon? Ebay? - zapytała, zdezorientowana, bo naprawdę nie rozumiała! Ale może to dlatego jej ginęły majtki? Ktoś je kradł i sprzedawał? To w końcu nie tak, że sama je gubiła.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke na pewno bardzo by docenił pomysłowość Cami w jego ucieczce z pierdla, ale wolałby jednak nie dostać podwójnego dożywocia za zaciukanie jakiegoś dryblasa, który by się do niego przystawiał. Jakby nie było był młody, jurny, miał ładną buźkę to i na bank miałby spore branie wśród miejscowych poszukiwaczy przygód.Także no, thanks Cami, idź zbierać włosy tudzież inne wydzieliny gdzieś indziej!
Cami najwyraźniej pomyliła chrześcijan z polskim rządem, więc Winfield tylko machnął ręką. Chyba, że chodziło jej o jakiś azjatycki odłam, Luke nie był ostatnio na czasie z religią...
- To skoro są tacy mili, to idź ich poproś o darmowy obiad. Idź, idź, patrz jak tracą przez Ciebie wartość całej dniówki - wywrócił oczami.
Zmarszczył czoło nie mogąc sobie przypomnieć odcienia owego stanika, bo zbyt wiele ich tu latało po mieszkaniu jednak. Ostatnio nawet trochę więcej i Luke miał tylko nadzieję, że Cami nie zaczęła się rozmnażać przez pączkowanie.
- Koronkowy...? - zastanowił się chwilę, po czym wzruszył ramionami, bo tylko takie znał, a w kolory nie za bardzo umiał. Może dlatego zawsze wszyscy na niego trąbią na światłach... - No już nie bądź taka zazdrosna, Tobie też kiedyś w końcu przydarzy się seks i może nawet Ci się spodoba - wzruszył ramionami, bo trzymał za nią kciuki, serio! W sumie nie za dużo wiedział o jej życiu erotycznym, czasami wydawało mu się że słyszał z jej pokoju odgłosy przypominające jęki, ale stwierdził, że pewnie wymienia się z bohaterami filmów dla dorosłych opiniami na temat ostatnio obejrzanego dokumentu na Netflixie. On też czasami z nimi rozmawiał...
Kiedy Cami niespodziewanie uderzyła przed nim w striptiz, nieco się zdziwił w pierwszej chwili, bo to jednak nietypowa akcja przy ich standardowej kłótni o makaron. No ale skoro nalegała, to owszem, przeskanował jej cycki bardzo dokładnie no i musiał jej przyznać rację.
- Okej, masz rację. Masz naprawdę dobre cycki - przytaknął głową dla wzmocnienia przekazu, niczym jakiś juror w talent show. Musiał w końcu jakoś docenić tę determinację Cami. Nie lubił przegrywać kłótni, ale z drugiej strony musiał być obiektywny i uczciwie przyznać jej zasłużone 3 x tak.
- Dokładnie, tak. Włam, kradzież, sprzedaż, czego nie rozumiesz? I co tak wypytujesz, jesteś zainteresowana? Przecież masz chyba dobre napiwki w Moonlight, ostatnio się tak chwaliłaś - w międzyczasie wyjął jakiś jogurt i przysiadł przy wyspie, bo po cyckowym szołtajmie trochę przeszła mu złość na Cami za ten zjedzony obiad. Nie pierwszy i nie ostatni raz pewnie, więc może musiał po prostu nauczyć się z tym żyć. Faceci to jednak nieskomplikowane stworzenia, pokazać kawałek piersi i już udobruchany, bierz obiad i w ogóle wszystko czego pragniesz - Jeśli planujesz znowu się spóźnić z czynszem, to chociaż uprzedź wcześniej. Bo inaczej oddam Cię do lombardu w zastaw, za takie knąbrne sztuki płacą podwójnie - złowrogo wymierzył w nią łyżeczkę.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
O tak na to na pewno nie mógłby narzekać! Interesowałoby się nim pół więzienia, nie ma to tamto! I w ogóle no chyba żeńskie więzienie brzmi mniej przejebanie, niż damskie, tak szczerze mówiąc… Cami też by się pewnie szybko wpakowała do jakiegoś gangu i znalazła sobie dziewczynę w postaci dużej Berty, ale no, osobiście wolała żyć na wolności i wiedziała, że Luke Winfield miał podobne odczucia!
- Ale to ty masz być miły jak oni, nic nie rozumiesz. Idź pochodź trochę po klatce, złap Jehowych i porozmawiaj z nimi o bogu, bo masz braki - wywróciła oczami - i przy okazji zapytaj się, czemu mają problem z transfuzjami, to mnie zawsze ciekawiło - dodała, bo chociaż w pierwszej wypowiedzi żartowała (aczkolwiek no, o bogu zawsze pogadać mógł! O jakimś bogu, bo wiadomo że ci są różni, ale kto wie, może koncept bogów z tych różnych religii ma jednak więcej wspólnego ze sobą, niż myśleli! Nie żeby Cami była specką…)
- Najpopularniejszy kolor w okolicy - rzuciła i wywróciła oczami, bo taka z nim właśnie była rozmowa. A potem westchnęła. - Luke, skoro wydaje ci się, że tylko niektórym kobietom seks się podoba, to musisz jeszcze nad nim trochę popracować, bo coś robisz nie do końca dobrze - odpowiedziała po chwili zastanowienia, bo oczywiście że nie zamierzała zostawić tego bez odpyskowania. A skoro Luke się tak sam ładnie przypadkiem podłożył, to zamierzała to oczywiście wykorzystać.
A sam Luke niech aż tak bardzo kciuków nie trzyma, bo jak się Cami rozkręci, to będzie się natykał w łazience na hiszpańskich żonglerów albo w kuchni znajdzie jakiegoś motocyklistę, który będzie wyjadać jego obiad, a nie Cami. Uważaj czego sobie życzysz! Zwłaszcza, że to chyba rozumie się samo przez sie - Cami nie podejmowała najlepszych decyzji w sprawach miłosnych i cielesnych. Dobre decyzje wręcz uciekały przed nią z krzykiem.
I no tak, były przynajmniej dwa powody przez które mógł słyszeć jęki, jedno to jej praca, a drugie przyjemności. Czy zawsze była solo? Nie. I nie chodziło nawet o porno, ze swoim wibratorem też trzeba być w dobrych relacjach przecież.
- Właśnie, więc wisisz mi przez to obiad - podsumowała - i to inny niż ten - dodała, bo skoro cycki mogły załatwić darmowe drinki, to czemu nie darmowe jedzenie? A skoro je pochwalił, to waluta została ustalona jako bardzo dobrą, jakieś dwa miliony rubli! Wartość dwóch obiadów, heh.
- Bo brzmi to jak bardzo skomplikowana i dziwna sprawa - zmarszczyła brwi - ale czyste te majtki są czy nie? - dopytała, marszcząc brwi i ignorując pytanie o Moonlight. Owszem, dbała o napiwki, ale nie robiła tego tylko ładnymi oczami. Pijani ludzie łatwo się gubią w tym co i w jakiej ilości piją.
- Hej no, wyrobię się na pewno - zmarszczyła brwi - a do kiedy on jest? - i dopytała, bo totalnie jej się muliły daty płacenia tych wszystkich rachunków w życiu, tyle ich było!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Miły? Dla Ciebie? Sorry, nie rozumiem co do mnie mówisz - zmarszczył czoło kręcąc głową na znak, że faktycznie nie kuma, o czym ona mówi. Do kogo by się wtedy przypierdalał i na kogo narzekał wszystkim znajomym? Czasami miewał nawet wyrzuty sumienia, ale na szczęście szybko mu przechodziło. Chyba nie umiałby przejść obok Cami nie rzucając w jej kierunku żadnego zaczepnego tekstu. Ale wiedział, że to lubiła! Co najmniej tak bardzo, jak lubiła wkurzać jego - Bo to niezgodne z prawem bożym, tak samo jak podkradanie skarpetek, obiadów i wchodzenie na głowę najlepszemu współlokatorowi, jakiego mogłabyś sobie wyśnić - odparł zgodnie z prawdą, no, prawie! W jego mniemaniu wykazywał wobec Cami niewyczerpalne pokłady cierpliwości, a ta cholera tego nie doceniała.
Śmiechłam mocno, bo Luke się faktycznie sam koncertowo podłożył, że aż się prosiło o taki pocisk hehe! On ledwo się powstrzymał od parsknięcia śmiechem, musiał aż zagryźć wargi - nie po to przecież kręci koperkową aferę na chacie i prowokuje dymy, żeby teraz dać Cami satysfakcję, że go rozbawiła.
- To może pokażesz mi parę sztuczek, co? - rzucił zaczepnie, nie od dziś wiadomo, że wszelkie pochodne od "Chyba Ty!" to zawsze dobra riposta. Co by nie było, była atrakcyjną laską, ale podobno współlokatorek się nie rusza, bo to komplikacje same, czy jakoś tak to leciało. A wiadomo, nikt nie lubi sobie komplikować życia, right? Right??
- W nagrodę mogę Ci zaoferować co najwyżej dwa jajka i pęto kiełbasy, nawet zaraz - odparł niewzruszony kosztując kolejną łyżkę jogurtu. Jeeeny, jakie te produkty spożywcze potrafią być zbereźne... oh, wait, to jednak ja.
- Jezuuu, Cami, takie, w których chodziłaś, najlepiej sprzed paru dni. Wychowywałaś się w piwnicy, czy jak? - spytał z niedowierzaniem wywracając oczami. Była kurą znoszącą złote jajka chciałoby się rzec! - Właśnie podrzucam Ci całkiem sporą cytrynę, wyciśnij z niej lemoniadę, czy co tam tylko chcesz - rzucił. Dużo tu dziś tych kulinarii!
- Do końca tygodnia - odparł odnośnie czynszu i zgarnął z blatu bloczek z kartkami samoprzylepnymi, napisał na pierwszej z nich odpowiednią datę, oderwał ją i przykleił na czoło brunetce - Nie ma za co, teraz na pewno nie zapomnisz. A teraz wybacz, moja droga, ale oddalam się nadrobić Love is blind - wstał z krzesła i skierował kroki w stronę telewizora - Idziesz? - zwrócił się do współlokatorki, bo jej komentarze jeszcze bardziej wzbogacały ten i tak barwny program, więc w imię dobrej rozrywki był gotów zdzierżyć jeszcze odrobinę jej towarzystwa.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Wzniosła oczy ku niebu. - Jak kiedyś umrę, no i tak wiesz, umrę nieważne jak, nawet jak przez debila, który nie wie że się nie chleje przed wsiadaniem za kółko, to będę cię nawiedzać codziennie, każdej nocy i jak tylko pojawi się jakaś laska z fajnym tyłkiem w zasięgu Twojego wzroku - ostrzegła go, robiąc groźną minę. Czy wierzyła w duchy? Może. Czemu nie. Skoro koszmary są prawdziwe, po świecie chodzą bestie, a nie ludzie, więc czemu i nie jakieś nadnaturalne byty?
- Niezgodne z prawem było handlowanie w kościele i hazard, a jednak mamy klapki z ryjem papieża i kościół zaangażowany w różne polityki - wywróciła oczami - i ja nie wiem czy ty ostatnio tego papieża widziałeś, ale na pewno nie nosił łachmanów i sandałów bez skarpet, jak Jezus przykazał - dodała, chociaż nie wiedziała nawet jak i kiedy sobie zaczęli jakoś tłumaczyć takie szatki w formie złota i innych zdobionych czapek, które nie mieściły się w normalnych progach. A może coś myliła i jednak papież nie reprezentował Jezusa? Chociaż jedyny bogole jacy tam w Biblii byli płacili srebrnikami za skasowanie Jezusa, więc ja nie wiedziała jakie tam są właściwie priorytety… może Luke Winfield wiedział? Wyglądał na takiego dawnego ministranta, które wywalili za podmianę kadzidła na marychę albo kradzież wina mszalnego. I z tego wszystkiego nie skomentowała nawet tego wyśnienia, ale kwestie religijne były jednak mocno skomplikowane, okej!
- Czy kiedy uczysz się sztuki kung fu, to zaczynasz od walki z mistrzem o czarnym pasie? Czy może pucujesz blaty i malujesz płoty, jak w Karate Kid? - zapytała, zgrabnie uciekając - albo w Twoim wypadku to bardziej lepienie klusek, jak w Kung Fu Panda - dodała, bo owszem, nie zamierzała przestać się z niego nabijać w tym temacie! Zwłaszcza, że nie brała tej propozycji poważnie. Przynajmniej nie teraz, kiedy indziej kto wie! A skoro za moment pokaże mu cycki, to może nawet jeszcze szybciej…
- I niech zgadnę, od razu chcesz kiełbasę wpakować do miski? - zapytała, a potem zmierzyła go wzrokiem - i tak od razu rzucasz kiełbasą, a pewnie się okaże, że tam czeka mały kabanosik.. - dodała, bo jakoś ta rozmowa o seksie wisiała jej w powietrzu! I w sumie ta rozmowa była tak dziecinna, że w sumie nic dziwnego, że przeszli do etapu, w którym byli o krok od pokazywania sobie swoich…. interesów, jak mała dziewczynka i chłopczyk, którzy nie rozumieją czym się różnią!
- A ty jesteś takim specem, bo dorobiłeś się własnej, małej kolekcji? - dobiła pałeczkę i wywróciła oczami. I tak, no wychowywała się w niesamowicie bogatym domostwie, w którym uczyli ją etykiety, języka francuskiego, a jej siostra popylała sobie w szermierce, więc… no zdecydowanie żyła w innym świecie. Dalekim od handlarzy bielizną… - A jak sprzedam swojej majtki to w czym mam chodzić, w Twoich? Czy od razu sprzedać Twoje…? - rzuciła, ostatniej bardziej do siebie niż do niego, bo damnit, podrzucił jej dobry pomysł na biznes bez uszczerbku na jej własnej kolekcji! Nie żeby zawsze chodziła w majtkach, bo jak nie zrobiła prania, a wszystko było brudne, to stawiała na wentylację… ale po co się tak całkiem pozbawiać kolekcji!
- Dzięki, teraz na pewno nie zapomnę - zmarszczyła brwi i nawet od razu kartki nie ściągnęła. Za to odłożyła na bok talerz, wzięła bloczek i długopis z jego rąk - też musisz o jednej rzeczy pamiętać - przyznała z niewinną miną, a potem napisała na karteczce ‘debil’ i przykleiła mu ją na czole, nie pokazując co na niej pisze. - Lista zakupów - skłamała, odkładając blok na bok i sięgając znów po talerz.
- Idę jak znajdziesz dla mnie piwo - rzuciła z rozbawieniem, a potem powędrowała do jego pokoju - bo wiesz, zgubiłam swoje, a przecież kupiłam kilka czteropaków, totalnie powinny tu gdzieś być - zapewniła go, chociaż było to wielkie kłamstwo. Najwyżej zaraz powie kolejne, że na pewno schowała do lodówki sąsiada.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Fajnie, nie mogę się doczekać. To jak już tu będziesz i będziesz się nudziła albo poczujesz się samotnie, to możesz mi przy okazji obciągnąć - no musiał przyrynsztokować, bo nie byłby sobą. Oczywiście przy tym wywrócił oczami, bo co to za groźby miały być! A jak już chciała go nawiedzać i jeszcze laski mu odstraszać, to niech się chociaż na coś przyda. Jak nie żywa, to chociaż martwa.
- No widzisz, a my siedzimy w tych naszych Shadow i Moonlight i dalej nie jemy ze złotych talerzy, a wystarczyło zostać papieżem - wzruszył ramionami, chociaż na chuj by mu się zdały złote talerze, bo on instytucji talerza nie uznawał i zazwyczaj jadł prosto z patelni albo z gara. O, to w sumie duch Cami może jeszcze włożyć a potem powyciągać naczynia ze zmywarki, jak już tu wpadnie. A no i racja, Luke co prawda trochę w tym kościele godzin spędził i mógł potwierdzić, że winko mszalne dobrze kopie. A jak podkradał je z ziomkami z chórku, to obok w salce pewnie trwała właśnie jakaś sesja AA.
- Cami, skoro tak łatwiej przetrawić Ci fakt, że między nami nic się nie wydarzy, to jest to poświęcenie na które jestem gotów - odpowiedział nonszalanckim tonem nr 5 na jej wywody o czarnym pasie i Pandzie. Halo, ktoś go tu chyba obrażał! - Taaa? To może powiedz mu to prosto w twarz! - sparafrazował rozmówczynię sprzed paru chwil i wstał, udając że już rozpina rozporek, ale przestał i siadł znowu na tyłku. Żartował, nie będzie jej tu interesem machał przed nosem. Cycki to cycki, pokazać zawsze można, ale zawartość spodni to już cięższy kaliber, dosłownie hehe! No dobra, to dyskusyjna sprawa z tym ciężarem.
- Dawaj od razu wszystkie, i tak to kwestia czasu zanim zaczniesz chodzisz w moich - wywrócił oczami, tyle się musi z nią nawywracać, że chyba niedługo przejdą mu na drugą stronę głowy. Często widział ją w swojej garderobie, więc w sumie to by go nawet nie zdziwiło.
Nawet nadstawił twarz, żeby jej ułatwić przylepienie karteczki. Pewnie coś miłego mu napisała hehe! Ale akurat dzisiaj nie przypudrował czoła, więc pewnie karteczka sama niedługo po tym odleciała. Tak to jest jak nie walczysz z nadmiarem sebum, nie możesz się poobklejać.
- W życiu nie uwierzę, że kiedykolwiek kupiłaś piwo do tego mieszkania - zaznaczył, niech nie myśli, że taki z niego frajer! Wziął więc swoje, dla siebie i dla niej. I tak miał ubytki w zapasach, więc dopisze do listy rzeczy, jakie wisi mu Cami. Yup, prowadził taką.Też przeszedł do siebie i walnął się na łóżko, odpalił plazmę, bo to pbf i pensja barmańska na pewno pozwala na luźno na zakup takowej.
- Ile hajsu musieliby Ci posmarować, żebyś wzięła udział w czymś takim? - spytał z poważną miną. Ogólnie to był absolutnie przekonany, że wygrałby takie Love is blind czy inne Love Island, bo miał przecież całkiem sprawną gadkę i w mało czym był tak dobry jak w udawaniu miłości do swoich byłych. Czasami mówił im, że je kocha bo tak wypadało, a czasami dlatego, że chciał być miły albo je udobruchać czy tam po prostu zaruchać. W każdym razie, zawsze kłamał w tej kwestii i widzów też na bank by oszukał! No ale tanio skóry nie sprzeda. Akurat trafili na odcinek, jak Jessica flirtuje z innym, a biedny Mark, jej narzeczony się przygląda i mówi, że na pewno gadają o pogodzie - Nie no, kurwa, nie mogę na to patrzeć, nie wierzę w tego kolesia. Jakim frajerem trzeba być, żeby tak się płaszczyć przed laską? - spytał z niedowierzaniem spoglądając na Cami, żeby rozwiązała jego dylemat i odpowiedziała!

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
- Dobra dobra, ty lepiej o takie rzeczy nie proś ducha, bo ci pokażę jak kończyły pazury ducha na niektórych ciałach w nawiedzonych domach… - rzuciła z tajemniczym uśmieszkiem. Ale chyba jakiś horror taki był, że duch zdzierał skórę z człowieka. Freddie Krueger chyba tak robił też, chociaż on we śnie, ale innych sobie akurat nie przypominam.
- Jeszcze masz szansę, wybierają ich zawsze na starość - zauważyła - ale ja już przecież nie mogę, robią liczenie kulek przed oddaniem mu urzędu, odkąd jedna babka ich oszukała i została papieżem - przypomniała mu. Więc jeszcze mógł pokazać swoje jądra przed stadem starych fagasów, ona nie. Bo ich nie miała, oczywiście.
- Tylko w Twoich snach - rzuciła mu wyzywające stworzenie. Bo to były żarty, nie? Cami robiła czasem głupie rzeczy, ale ZROBIENIE tak głupiej rzeczy, jak Luke’a… no tego chyba… przecież… nie powinna… chyba… zrobić, nie? Musiała aż się skrzywić i pokręcić głową, żeby odgonić te szalone myśli! - W dupę se powiedz - podsumowała, bo ona tu miała poważne rozkminy w głowie, a on się chciał rozbierać i jej je utrudniać! Poza tym no, prawda, cycki ona jego widywała regularnie, więc trochę równouprawnienie. A penis to jednak penis. Penis penisowi penisem, a wagina waginie waginą. A nie wagonem. Wagon jest najcięższy. Prawie tak ciężki jak ta rozkmina.
- Okej - uniosła brwi, bo akurat sprzedawanie majtek Luke’a na stronach dla fetyszystów brzmiało coś, w co mogłaby się wpakować. Nie dość, że by zarobiła, to jeszcze by mu trochę życie skomplikowała, no same plusy!
- Jestem barmanką, mam alkoholu pod dostatkiem - prychnęła. No i czasem faktycznie coś przemycała, ale częściej jednak piła coś w pracy. Właściwie to Cami była trochę alkusem… a że ukrywała swoje problemy w alko, to pewnie była na dobrej drodze do alkoholizmu…
- Nie stać cię na takie poświęcenie, dwie nerki byś musiał zastawić i jeszcze pół wątroby. Albo nie, całą wątrobę - podsumowała, z krzywym uśmiechem, bo Luke Winfield mógł sobie marzyć, ale Cami nie nadawała się do reality show. Zwłaszcza z mężem gangsterem, który mógłby chcieć ją zabić. I pewnie chciał. I mógłby w ten sposób szybciej tego dokonać, namierzając ją…
- Zdesperowanym… i lubiącym czas antenowy - zauważyła, a ja tego nie oglądam, więc totalnie nie wiem o co chodzi :lol: - Ale ma dobry tyłek, ty się skupiasz na złych aspektach - podsumowała z ciężkim westchnieniem. I mam nadzieje, że naprawdę typ ma dobry tyłek. Jak nie to pewnie Cami go z kimś pomyliła na ekranie, ot co.
ODPOWIEDZ