26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
#1

Ledwo żyła. Była tak zmęczona po całym nocnym dyżurze, że nie była w stanie nawet myśleć. Głowa ją bolała tak mocno, że każdy dźwięk sprawiał, że czuła jakby coś ją od środka rozwalało. Całe szczęście, że udało jej się dotrzeć do domu bez zrzygania się gdzieś po drodze w krzakach, bo byłby przypał. Szła przyspieszonym krokiem mając nadzieję, że nie padnie na chodnik, bo nie chciała żeby przyjeżdża po nią pogotowie, koledzy mieliby z niej naprawdę niezły ubaw. Przez to jak wiele działo się na jej nocnej zmienie praktycznie zapomniała o tym, że powinna coś zjeść i się napić, dlatego teraz była słaba jak gówno. Musiała wytrwać jeszcze tylko dwa zakręty! Nawet przyspieszyła trochę żeby jeszcze szybciej znaleźć się w domu.
Odetchnęła z ulgą, gdy udało jej się otworzyć drzwi i wejść do środka, teraz to już się mogło dziać cokolwiek, ważne, że była w domu. Usłyszała, że ktoś się krząta w kuchni i trochę się zdziwiła, bo była dopiero szósta rano… czyżby jej współlokatorka wstała tak wcześnie? Podejrzane. Mogłaby tego nie sprawdzać i po prostu iść się położyć spać, nie byłaby jednak sobą, gdyby nie ruszyła tyłka i nie zerknęła co tam się dzieje.
-Dzień dobry - powiedziała wchodząc do kuchni, gdzie była już jej współlokatorka. - A Ty co? Spać nie możesz? - zapytała przecierając sobie oczy i podeszła do lodówki żeby wyciągnąć sobie z niej butelkę wody. Musiała sie chyba czegoś napić przed spaniem.

rorey fitzgerald
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
#2

A Rorey jak zwykle, zapomniała że jest coś takiego jak zegarek i że wypada czasem jednak go sprawdzić! I na przykład pójść spać, jak normalny człowiek, który w nocy śpi. Chociaż no, nie powinna chyba jednak tak kształtować myśli, bo to było trochę krzywdzące. Dużo osób nie spało w nocy i było to całkiem normalne! Ba, czasami było to bardzo przydatne i ważne. Gdyby nie nocne dyżury policjantów, strażaków, lekarzy, czy barmanów, wiele osób wpakowałoby się w niejeden kłopot! Nie można też zapominać o wszystkich taksówkarzach, pracowniach elektrowni i całej rzeszy innych ludzi, dzięki którym świat funkcjonuje tak jak funkcjonuje.
- O, cześć - przywitała się, posyłając jej uśmiech bardzo ładny. I uniosła się znad małego lasku drzewek bonsai, które przygotowywała na plan nowego serialu.
- Spać? Ja… - zmarszczyła brwi i spojrzała na zegar. I otworzyła szeroko oczy - o cholera, nie wiedziałam że już tak późno. Popatrz co robię, zajęłam się tymi kawalerami słodkimi - przyznała, mrużąc lekko oczy - już wiem czemu tyle się mówi o ich terapeutycznych właściwościach, niesamowicie wciągają. I odpręża… - zauważyła, przechylając lekko głowę w bok. - A ty? Dobrze się czujesz? Bo niezbyt dobrze wyglądasz… - zapytała i cóż, no całkiem szczerze jej przyznała, bo nie była kłamczuszkiem z natury! A jednak jej praca nie należała do najłatwiejszych.
promienny latawiec
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
Nina sama nie wiedziała co musiałaby zrobić żeby się odprężyć. Poza nawaleniem się i po prostu zresetowaniem swojego mózgu. Może powinna popływać? Albo nie wiem... zapisać się na jakiś kurs jak być lepszą i milszą osobą? W pracy, by jej to raczej nie pomogło, bo tam, ciężko było być tak w stu procentach miłym. Wiedziała, że gdyby dla każdego była milutka i toczyła zbędne dyskusje w delikatny sposób, tak by nikt się nie poczuł urażony, to pacjenci, by umierali, albo docierali do szpitali z opóźnieniem sporym. Musiała byc konkretna, czasem nawet na kogoś nawrzeszczeć, szczególnie, jeżeli byli w jakimś większym szoku i bez tego się nie dało ich opanować. Takie rzeczy budziły w niej też emocje, które ją też męczyły. Ta robota była naprawdę nie najłatwiejsza, ale lubiła ją. Wiedziała, że może dzięki temu innym pomagać i w tym się spełniała.
- Skąd wiesz, że to kawalerowie? Nie widzę penisów na liściach - powiedziała unosząc brew, bo może to były panienki i jej przyjaciółka teraz popełniła jakieś faux pas. - Zioło też tak odpręża - westchnęła i ziewnęła sobie, bo była mega zmęczona. - Ja? Dobrze, ale dzięki, że wyglądam chujowo - powiedziała kręcąc lekko głową i oparła się tyłkiem o blat w kuchni. - Jestem zmęczona, miałam spory zapierdol w robocie - ciężka sprawa z tą pracą. - A Ci to z nami zostają czy je zabierasz? - zapytała wskazując ręką na te drzewka.

rorey fitzgerald
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
Rorey znała więcej sposobów, niż upijanie się. Na przykład joga, urlop, masaż, medytacja…. właściwie to upijanie się wcale nie pomagało w rozluźnieniu. Organizm dość ciężko reagował na taką ilość alkoholu, a potem człowiek kacował cały dzień, a i następnego nie zawsze był w takiej super kondycji. Więc nie był to najbardziej fortunny z wyborów, kiedy są lepsze opcje! Zwłaszcza w kwestii jogi, nie dość że odprężenie, ,to jeszcze wzmocnienie ciała i mały trening, no same plusy. Rorey bardzo doceniała zarówno ją, jak i masaże, bo przy tylu roślinach musiała się sporo nachodzić, nanosić, ustawiać i tak dalej! A jak się człowiek co chwile w robocie schyla, to potem trochę go te plecy jednak bolą.
- To akurat jedna z tajemnic mojego zawodu, której nie mogę ci zdradzić. To kodeks… kwiaciarzy i rośliniarzy - rzuciła, z łobuzerskim uśmieszkiem, tak jakby naprawdę była częścią jakiegoś super tajnego stowarzyszenia. Chociaż pewnie są takie kluby, które tylko między sobą dzielą się przepisem na najpiękniejsze storczyki, czy najbujniejsze róże, ale no, Rorey raczej się nie kręciła w takich kręgach.
- Mówisz? Mnie jakoś nielegalne rzeczy nie do końca relaksują - przyznała, mrużąc lekko oczy - jako nastolatka się tym nie przejmowałam. I wiesz… chyba nie paliłam zioła od studiów… - dodała, uzmysławiając sobie dopiero teraz ile lat minęło. No ale cóż, była grzeczną dziewczynką, a potem umawiała się z policjantem, więc nie wypadało nawet o tym za bardzo myśleć. Oczywiście wtedy myślała, że to policjant przestrzegający prawa… dlatego teraz szybko te myśli od siebie odgoniła, potrząsając głową.
- Tylko się martwię. Nie masz jakichś dni wolnych, które mogłabyś wykorzystać? - zapytała, bo naprawdę nie chciała żeby się tutaj zadręczyła. Jej praca była niesamowicie wymagająca, więc potrzebowała dużo sił! - Wszystkie sobie stąd jadą na plan, być gwiazdami - kiwnęła lekko głową. - A ty chcesz coś zjeść? To idealna pora na… kolacjo-śniadanie - zauważyła, bo jak już o tym pomyślała, to w sumie trochę zgłodniała!
promienny latawiec
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
Nina nie znała wielu innych sposobów, a że dużo pracowała fizycznie, to miała w dupie jeszcze kolejne ćwiczenia, bo gdy wracała to chciała się po prostu położyć i nie wstawać. Najchętniej gdyby jeszcze jej dowalili hamburgera pod nos, żeby nie musiała się za bardzo wysilać. Praca ratownika, była w opór męcząca i to nie tylko fizycznie, ale psychicznie, bo ciągle, była narażana na stres związany z odpowiedzialnością za cudze życie. Zawsze starała się w 200-stu procentach uratować komuś życie, ale nie ma się co oszukiwać, nie udawało się to często, szczególnie w sytuacjach, gdy pogotowie było wezwane za późno, a ludzie nie udzielili odpowiedniej pierwszej pomocy.
- Aha, ehe... bullshit - wywróciła oczami i pokręciła później głowa. Gówno prawda, sama nie wiedziała czy to chłopcy czy dziewczęta. Bujać to my, ale nie nas. Nina się nie da nabrać na takie bzdurki.
- Serio? No cóż, to musimy to zmienić... zapytaj brata, oni z kolegami pewnie mają zioło, niech nam przyniesie - wyglądali na takich co nic innego nie robią tylko jarają. Nie ma się co oszukiwać. Nina też była grzeczną dziewczynką, tylko chyba nie aż tak. Jakiś problemów z prawem nie miała, ale lubiła się zabawić.
- Na razie nie mogę, mamy za mało pracowników żeby brać urlopy - westchnęła - ale jeszcze tylko jeden dzień i weekend - dodała z lekkim uśmiechem. - I wiec co, mam randkę w weekend, więc jak się w końcu wyśpię, to mam nadzieję, że będę wyglądać zajebiście... a przynajmniej dobrze przeciętnie - powiedziała jeszcze i westchnęła. - Chryste, te kwiatki mają lepsze życie niż my - bo żadna z nich raczej gwiazda nie będzie. - W sumie mogłabym, ale wiesz... może jakieś płatki, albo owsiankę... albo kaszę mannę - nie miała jakoś ochoty na nic co musiałaby gryźć, bo to jednak było bardziej męczące niż zwykłe połykanie.

rorey fitzgerald
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
Przepracowanie jest tylko o krok do wypalenia, a to tylko nasila występujący stres, zmęczenie i no krąg się cały zamyka! Bo jednak jak ktoś jest przemęczony, to nie potrafi odpocząć i się wyspać, często mając problemy z zasypianiem. A jak się nie wyśpisz, to nie odpoczniesz i cykl się zamyka. Oczywiście Rorey nie była święta, bardzo często wpadała w manię pracy, no tak jak dzisiaj na przykład, kiedy tak bardzo była zajęta tym co tam akurat miała na swojej liście do zrobienia, że zapominała o jedzeniu, spaniu i całym świecie. Teraz też powinna coś zjeść, bo się zagapiła i przesiedziała kilka godzin docinając te wszystkie małe gałązki i pojedyncze drzewka.
No ale oczywiście, u niej co najwyżej jakiś liść był krzywy albo jakaś roślina sobie uschła. U Niny w grę wchodziło ludzkie życie i zdrowie, to było nieporównywalne. I bardzo przyjaciółkę za jej pracę szanowała.
- Tylko czy nie stracę wtedy u niego autorytetu, prosząc o załatwienie nielegalnego zioła? - zapytała, specjalnie ściszając głos jak zadawała to pytanie. Tyle roślinek było dookoła, nie mogła karmić ich uszu takimi szwindlami! I nie ma co ryzykować, że jakiś sąsiad podsłuchuje. I w sumie Rorey chyba by nie wiedziała nawet jak i ile zamówić...
- Naprawdę nie wiem jak wy dajecie radę, umarłabym ze stresu na wezwaniu - przyznała, bo nigdy nie wiesz kim jest ten człowiek i co dokładnie mu dolega. Skomplikowana sprawa, taka szybka diagnoza.
- Ooo, a z kim? - zapytała zaciekawiona, a potem się uśmiechnęła lekko - a jak randka będzie udana, to możesz się nie wyspać - rzuciła, z lekkim rozbawieniem. Które trwało tylko sekundę, bo po niej zorientowała się że ten mężczyzna też może nie brać “nie” jako odpowiedzi i że… że ona sama nie mogłaby się cieszyć tak po prostu na randkę. Byłaby przerażona, dokładnie tak jak teraz. Dobrze że miała tyle roślin wokół siebie, mogła na moment ukryć w nich twarz, udając że pracuje i robi ostatnie nacięcia.
- Tak, są nawet blogi, które tropią rośliny z seriali, więc część z nich może być czczona - wyjawiła, starając się wrócić do lekkiego tonu w swoim głosie.
- No dobra, możemy to zrobić, mamy raczej jakieś owoce - zawyrokowała, wstając i odkładając narzędzia. Umyła ręce i mogła zabrać sie za przygotowywanie.
promienny latawiec
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
- Nie chcę Cię martwić moja droga, ale jesteś jego niewiele starszą siostrą, raczej nie masz zbyt wielkiego autorytetu - ona to widziała po sobie. No okej, może Corvo, by jeszcze posłuchała, ale ich dzieliło dziesięć lat różnicy, ale takiego Nevilla? Raczej nie. Nina była tez dobrą przyjaciółką i chociaż nie zawsze rozumiała niektóre zachowania Rorey, to łapała się na tym, że sama za nimi podążała, tak jak teraz, rozmawiając o trawce przyciszonym tonem głosu, tak by roślinki nie słyszały.
- To chyba adrenalina wiesz? W sensie przy jakiś błahych przypadkach to się człowiek nie denerwuje, a przy czymś bardziej poważnym to cały stres przechodzi w mobilizacje i o dziwo zyskuje się wtedy jasność myślenia, a w większości są to jednak wyuczone procedury i postępowania z różnymi przypadkami - kwestia tego, by je spróbować dobrze rozpoznać. - Najgorsi są i tak śmierdzący żule - bo wtedy jej się chciało wymiotować i zawsze sie wpychała na przód karetki żeby z takim nie siedzieć w środku. Dobrze, że nie jeździła sama.
- Z Remim, strażakiem, z tym co byłam ostatnio - bo pewnie jej opowiadała o dwóch pierwszych randkach. - Na to trochę liczę - zaśmiała się, ale mina jej zrzedła widząc to pogorszenie się humoru u blondynki. - Wszystko w porządku Rorey? - zapytała z troską, nie wiedząc co się właśnie stało.
- Serio? A mnie nawet mało ludzi obserwuje na insta, stara dzięki, czuje się gorsza niż roślinki - oczywiście sobie trochę żartowała, bo aż tak nie było źle. - No to super, to ja coś pokroje - nawet poszła do lodówki żeby zobaczyć co tam mają, co można dodać do jakiejś owsianki. - Jagody, maliny i śliwka? - Okej, tych pierwszych dwóch nawet kroić nie trzeba było.
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
Przez moment jej się przyglądała, zanim nie zdecydowała się odpowiedzieć - nie spędzasz zbyt dużo czasu z moim bratem, co? - zapytała z lekkim rozbawieniem - Ryder może i wygląda na dużego, ale mentalnie wciąż jeszcze ma 16 lat - przyznała szczerze, bo tak właśnie z nim było. - Czego czasem trochę mu zazdroszczę - dodała ciszej, do siebie bardziej. Sama w tym wieku miała mniej zmartwień, mniej problemów, mniej.. . no mniej obaw przed życiem, tak po prostu. Bo teraz ją bardzo przerażało.
- I tak to dla mnie… no niesamowite, jak wy dajecie radę. Przecież przy wezwaniu może być milion różnych przyczyn i chorób ,a wy tak od razu diagnozujecie i podajecie lekarstwa, wiecie jak pomóc - przyznała, kiwając głową z uznaniem. Ona z jej kwiatkami wydawała się taka mało istotna, heh. Nawet jeśli i u niej deadline czy oddanie projektu wzbudzało zawsze stresik,
- Ale też potrzebują pomocy, nawet bardziej niż inni - przyznała, bo jednak ludzie normalnie chodzili sobie na badania okresowe, od czasu do czasu, a bezdomni zwykle czekali aż infekcja była nie do zniesienia. Chyba że liczyli na leki.
- To świetnie - odpowiedziała, bo naprawdę powinna ją wspierać. Strażak to nie policjant, chociaż… no chociaż chyba już w ogóle facetom nie ufała. Bo każdy mógł zgrywać bohatera, a za plecami…
- Tak, tylko mi się… no zakręciło w głowie - skłamała szybko - to z głodu, napiję się czegoś i będzie lepiej - dodała, trochę się plącząc w zeznaniach, ale uznała że nie będzie się teraz poprawiać, bo i głód i odwodnienie może do tego prowadzić. A poprawianie się by tylko udowodniło, że skłamała.
- Nie mów tak, to zupełnie nieporównywalne - zmarszczyła brwi, bo co to za bzdurki! Nina była o wiele ładniejsza niż te roślinki - po prostu ludzie lubią upodabniać swoje otoczenie do tego co widzą w ulubionym serialu - dodała, a potem zmrużyła lekko oczy - a ty gdybyś miała wybrać swój jeden ulubiony, to jaki by to był? - dopytała, bo zaraz jej powie, czy upodobniła swoje mieszkanie w jakiś sposób do niego, pod względem roślin i nie tylko. I tak< Rorey zwracała na to uwagę.
- Brzmi dobrze, ja się zajmę resztą - kiwnęła lekko głową i to właśnie zrobiła. Nastawiła też wodę na herbatę, żeby śniadanko było kompletne.
promienny latawiec
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
- Hmmm raczej nie - zaśmiała się - ale wiem z doświadczenia jak to działa - sama miała starsze rodzeństwo i cóż, nie słuchała się ich za bardzo. Wątpiła więc w to, żeby Rorey miała jakikolwiek większy wpływ na swojego młodszego brata. - Oh ja też, chciałabym mieć znowu 16 lat - i całe życie przed sobą, pewnie podjęłaby mniej błędnych decyzji. Kto wie, może postarałaby się bardziej żeby dostać stypendium na studia medyczne i zostałaby lekarzem. Teraz nie miała co płakać nad rozlanym mlekiem.
- Nie zawsze, przede wszystkim staramy sie leczyć objaw, a przyczyny szukają lekarze już w szpitalu, my mamy tych ludzi dowieźć w jednym kawałku i żywych do szpitala, nawet jeżeli czasem jest to ciężkie - westchnęła, bo wiele razy bywało tak, że ktoś im umierał w karetce, ze względu na liczne obrażania wewnętrzne. Tak było bardzo często przy jakiś gorszych wypadkach samochodowych. - Tak, chociaż w większości się najebią i śpią na ławce, ktoś wzywa pogotowie, a my musimy ich zabrać, przez co dostają darmowe mycie, żarcie, wyśpią się i idą dalej, a za tydzień ta sama śpiewka - bo nie mówiła tu o takich bezdomnych, którzy po prostu mieli chujowo w życiu, tylko o takich, którzy rzeczywiście byli po prostu najebani, a gdzieś tam dom był i pewnie nawet żona czekała.
- Może jesteś chora - powiedziała i podeszła do niej żeby przyłożyć jej super profesjonalnie dłoń do czoła, ale nie wyczuła żeby była jakoś mega gorąca. Później jednak złapała ją za nadgarstek i sprawdziła tętno. - Ale Ci serce bije, czym się tak stresujesz? - gdyby Nina umiała to, by ją teraz uspokoiła, ale niestety nie miała zdolności swojej imienniczki z pewnej książki i serialu.
- Mój ulubiony serial? Hmm... Gra o Tron, ale tam nie mieli zbyt wiele roślinek - powiedziała nieco rozbawiona. - No chyba, że można gdzieś kupić smoka, to wtedy chętnie przygarnę - dodała śmiejąc się już pod nosem. No i super, Nina zaczęła kroić trochę tych śliwek, a resztę owocków umyła. - W ogóle może pójdziemy do mojego brata na łódkę się powylegiwać na słońcu? - Zapytała, bo jednak zawsze to weselej leżeć sobie z kimś niż samej.
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
- Mogę ci zagwarantować, nie masz takiego brata jak Ryder - rzuciła z rozbawieniem, rzucając jej powątpiewające spojrzenie. I takie nieco rozczulone jej naiwnością. Ryder był jedyny w swoim rodzaju.
- I co byś zmieniła? Spróbowałabyś życie jako metalówa? - zapytała trochę zadziornie. Sama Rorey zbyt wiele nie eksperymentowała w tym czasie, nie robiła żadnych drastycznych zmian, jak ogolenie się na łyso, czy kolczyk na twarzy… a może powinna była? Może gdyby wtedy jeszcze bardziej się wyszalała, później miałaby jakąś niechęć do umawiania się z policjantami?
]- No tak, ale musicie wiedzieć co podać, żeby nie zaszkodzić. I nie macie dostępu do badań i tych wszystkich maszyn i specjalistów, jak lekarze - przypomniała jej, bo chciała ją tutaj pochwalić, a Nina jej trochę w tym przeszkadzała. Zupełnie bez sensu, bo przecież totalnie zasługiwała na wszystkie komplementy i słowa uznania. Ratowała życie.
- To jak z depresją, nie jest takie proste po prostu zmienić swoje życie i nastawienie - przyznała, bo nie mogła tak wartościować. Nie bez powodu ludzie sięgali po alkohol, a alkohol… no był nałogiem, był oznaką choroby bardzo często. A osoba, która nie ma domu, raczej nie będzie szukać pomocy psychologicznej, a bezpiecznego miejsca na sen.
- Oj - rzuciła, ale pozwoliła dotknąć swojego czoła. I nieco się skrzywiła na kolejne pytanie - no zestresowałaś mnie tym badaniem - o, tym razem udało jej się nie skłamać. Bo naprawdę się zestresowała, że przyjaciółka w jakiś sposób wie co jej chodzi po głowie. A bardzo, ale to bardzo nie była gotowa żeby o tym gadać. I nie chciała tego robić.
- W Grze o Tron to bluszcz stanowił bardzo ważny element - zauważyła, bo przecież po nich się wspinał młody, kiedy przyłapał Cersei i Jamiego na seksie. I stamtąd został zrzucony.
- Wiesz, nie wiem czy smok by się nam zmieścił do mieszkania… - przyznała z lekkim rozbawieniem - ale za to możesz kupić jaja smoka, wtedy zobaczymy co się z nich wykluje. I kiedy - rzuciła, chociaż może nie powinna. Skoro to pożar w Grze aktywował smocze jaja, to chyba lepiej sobie tego nie życzyć. Ewentualnie liczyć, że pożar na patelni wystarczy.
- To całkiem fajny pomysł, ale najpierw musimy się wyspać. A Twój brat jest taki otwarty na użyczanie ci swojego domu? - zapytała, zaintrygowana. W końcu domek na łodzi to taki… ciasny i własny!
promienny latawiec
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
- No takiego na pewno nie - zaśmiała się, bo jednak wydawało jej się, że jej bracia byli bardziej ogarnięci, ale to może kwestia wieku i doświadczenia. Byłoby jej mega głupio gdyby Corvo się zachowywał jak dzieciak mając tyle lat na karku. - Zostałabym lekarzem i przeleciałabym Tima z drużyny sportowej - pewnie wtedy jak miała okazję, to nie skorzystała i teraz żałowała. Ech, głupia Nina była jako nastolatka.
- Tak, niestety mamy też mały prestiż zawodowy i chujowe pensje w porównaniu do tych lekarskich - wzruszyła ramionami, bo niestety realia tak wyglądały. No ale nie narzekała, lubiła swoją pracę i czuła się dość spełniona wykonując ją.
- Yhym - kiwnęła głową, bo w sumie teraz bardziej ja interesowała ta zmiana nastroju koleżanki, bo zaczęła się martwić czy wszystko z nią w porządku. - Powinnaś sobie mierzyć ciśnienie i tętno to się przyzwyczaisz - uśmiechnęła się, bo to było akurat bardzo częste, że ludzie się denerowali przy badaniu i wtedy te wyniki nie były aż takie dobre. - Tak, ale nie chce bluszczu bo tam mieszkają robale i myszy - a Nina nie była fanką robaków, ani myszy. - Mogę kupić nam jajo strusia i zrobimy sobie dużą jajecznicę, co ty na to? - zaproponowała z uśmiechem, bo to chyba było najbliższe bezpiecznego jaja smoka, co mogło być.
- Nie żeby miał jakiś wybór - bo pewnie i tak, by się tam wjebała, czy mu się to podobało czy nie. - Ale tak serio to nie, Corvo nie ma z tym problemu, może nawet nam da popływać - bo wiadomo, jak już się tam pojawi to trzeba wykorzystać możliwości domku na wodzie i to tak w stu procentach.
ambitny krab
catlady#7921
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
Zaśmiała się cicho, bo cóż, uwielbiała to jak wyjątkowy był każdy z jej rodzeństwa. Oczywiście niesamowicie martwiła się teraz o Gwen i Leona, ale w nich też by nie zmieniła nic. Byli idealni tacy jacy byli, nawet jeśli w przypadku Leona miała sporo do nadrabiania i poznawania. Ale hej, jeszcze żyją, nie? Nie zamierzała się tak łatwo poddawać i pozwalać bratu na ucieczkę w ramiona własnych demonów. Może i nie była najbardziej pewnym siebie człowiekiem na świecie, może i nie była wyszczekana, arogancka i w ogóle, ale nie poddawała się aż tak łatwo.
- Z tym Timem to chyba wciąż masz okazję nadrobić, z lekarzem zresztą też - zauważyła, a potem przechyliła lekko głowę w bok. - Nie mów tak, ratujecie życie, ludzie to wiedzą i doceniają. Lekarze też, gdyby nie wy, nie mieliby aż tyle roboty - zauważyła. I pewnie by im umknęły te wszystkie hardcorowe przypadki, gdzie jest jakiś szalony wypadek i trzeba działać z czymś, czego się człowiek kompletnie nie spodziewał. Tak, Rorey była fanką Grey;s Anatomy i tam najlepsze przypadki zawsze wjeżdżały karetkami.
- I nie będziesz się ze mnie nabijać, że sobie robię trening na starość? - zapytała z poważnym powątpiewaniem, bo spodziewała się, że pewnie Nina jednak będzie jej to wytykać i pytać, co jeszcze będzie trenować. Noszenie pieluch dla dorosłych? No wstawanie na siku w nocy jest czasami denerwujące i człowiek się aż tak dobrze nie wyśpi…. ale zdecydowanie, to nie dla Rorey.
- Olejki eteryczne, pieprz, cynamon… są różne naturalne sposoby na odstraszenie chociaż części - zauważyła, z delikatnym uśmiechem. O tym też wiedziała sporo, na planie nie można pozwolić żeby robale i komary zżarły im ekipę. I aktor nie wygląda super seksi z ugryzieniem komara na środku nosa, więc podłapała różne typy.
A robali sama nie lubiła, więc tu sama szukała.
- Myślałam że celem jest posiadanie smoka, a nie zjedzeniem go przed zmianą w zarodek… - rzuciła z rozbawieniem, bo Nina z głodu trochę zeszła z tematu! A może od początku chciała zjeść jajecznicę smoczą? No kto wie!
- No wiesz, nie chcesz mu przeszkadzać z narzeczoną pewnie - przypomniała delikatnie, bo to nic przyjemnego wpaść i zobaczyć nagi tyłek własnego brata! Więc lepiej jednak dostać zielone światło… - Brzmi jak dobry plan, ale najpierw śniadanie - zawyrokowała - i spanie - dodała, bo halo, to były ważne rzeczy! Ale przynajmniej owsianka była gotowa i mogła ją rozlać do dwóch miseczek.
promienny latawiec
-
ODPOWIEDZ