lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ona też nie była zainteresowana jednonocnymi przygodami. Przynajmniej do tej pory. I… dobrze, teraz też nie. Coś jej mówiło, że to nie skończy się na jednej nocy – czuła to w kościach. Za dobrze się w tym momencie dogadywali i za dobrze czuli się w swoim towarzystwie, żeby to miał być tylko jeden raz. Tylko jedna noc. Chyba właśnie dlatego w jej głowie pojawił się ten pomysł, gdy powiedział, że ma jeszcze osiem dni. Osiem dni to mnóstwo czasu, wiele się może wydarzyć…
Póki co jednak odwzajemniła jego pocałunek. Z każdą kolejną sekundą nabierając śmiałości, trochę go przeciągając i właściwie wcale, ale to wcale nie chcąc się od niego odsuwać. Wręcz przeciwnie. To może właśnie dlatego po chwili wylądowała na jego kolanach, maksymalnie się do niego przysuwając i zapominając o całym bożym świecie. Nie przeszkadzały jej jego dłonie na jej udach, biodrach czy pośladkach. Nie liczyło się nic poza tu i teraz. Zwłaszcza jej mąż, bo skoro już o nim mowa… - Trzymam cię za słowo – właśnie tak! Wymamrotała między jednym pocałunkiem a drugim. Ale! Miała mu jeszcze powiedzieć, co kombinuje. Odsunęła się od niego tak, że aż wcale… ciągle wisiała przy jego twarzy, ciągle mógł czuć jej ciepły oddech na swojej skórze, którą zresztą muskała z każdym kolejnym słowem – Mam urlop. Do pracy wracam za dziesięć dni. Do San Francisco miałam wracać jutro, ale… mogę zostać. Chcę zostać. U ciebie… i z tobą. – dalej przeplatała swoją wypowiedź i propozycję kolejnymi pocałunkami, bo coraz trudniej było jej się od niego odkleić. A powinna! – I zdaję sobie sprawę, że to nie jest coś, co podejrzewałeś usłyszeć od dziewczyny z imprezy… ale wiem, że tego chcesz. I oboje wiemy, że nie pożałujemy. – zaśmiała się i na moment znowu nie dała mu dojść do słowa, zamykając mu usta pocałunkiem i przeciągając go o kilka chwil. I oderwała się od niego. Nagle, gwałtownie i aż wstała z jego kolan. Złapała za butelkę wina, zrobiła krok w tył i uśmiechnęła się… wręcz szatańsko! A jednocześnie najładniej jak potrafiła – Będziesz miał o czym pamiętać po powrocie na statek… a ja…. – uśmiechnęła się pod nosem, ona chciała być wreszcie tak szczęśliwa jak na to zasługiwała.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Im bliżej ją przy sobie miał i im dłużej tak ciasno przy niej był, tym trudniej mu było cokolwiek pomyśleć, żeby to przerwać. Żeby odsunąć się, żeby… Cholera. Weszła mu w głowę i to tak fest. Z nozdrzy nie mógł pozbyć się tego jak obłędnie pachniała, co prawdopodobnie było jedyną w swoim rodzaju mieszanką perfum i innych kosmetyków, których używała, ale takżeeee… Jej, po prostu jej. Nie była to prawda nikomu nieznana, że tak jak widok albo dźwięki mogą pobudzić zmysły, tak też zapachy potrafią doprowadzić do niemalże szaleństwa. Weston tak właśnie teraz się przy Sloane czuł – jakby stopniowo tracił dla niej głowę. Sam nie do końca chciał i mógł w to uwierzyć, bo nigdy, naprawdę nigdy i z żadną kobietą, z którą był, nie czuł się w ten sposób. To było… Zaskakująco orzeźwiające i podniecająco niepokojące. Tym bardziej, że…
Cholera. Nie spodziewał się tego i było to po nim widać. W pierwszej chwili, kiedy Sloane zaczęła mówić o pomyśle spędzenia tych ośmiu dni razem, u niego, jak… No właściwie jak para, jego brwi mocniej zeszły się nad jego roziskrzonymi ślepiami, co mogło dać jej mylne wrażenie, żeeeee… No nie. Przesadziła, a on nie chce o tym słyszeć. Heh. Nic podobnego. Pokręcił głową i już chciał coś powiedzieć, ale w tej samej chwili kobiece usta znów silnie, gwałtownie naparły na jego pysk i… Totalnie się w tym zatracił. Mruknął tylko coś niezrozumiale w wargi ciemnowłosej i mocniej zacisnął palce na jej karku, wplatając je zaraz w jej ciemne loki… Ale to niestety nie pomogło w zatrzymaniu jej przy Westonie, bo uciekła mu. Normalnie bezczelnie mu uciekła. Kiedy zeskoczyła z jego kolan, jego mina była wymowna. Trochę groźna, nie przeczę. Chyba był już za stary na zabawę w kotka i myszkę. – A ty… – zaczął i podniósł tyłek z kanapy. Powoli zmniejszył między nimi dystans. Krok za krokiem… - A ty dostaniesz to na co zasługujesz. – wyartykułował jej myśli, nie wiedząc o tym oczywiście, bo niby skąd miałby? Stanął przed Sloane, uśmiechnął się do niej ładnie, a dłonią znów dotknął jej twarzy. Na policzkach miała zabawne rumieńce o sporej ilości wypitego wina. A to domowe zawsze rozgrzewało najlepiej. – W takim razie… – przysunął się jeszcze bardziej. – Zabieram cię do domu, Sloane. – wymamrotał ciszej, z pyskiem tuż przy jej ustach i zanim cokolwiek zdążyła mu na to odpowiedzieć – pocałował ją. Spokojniej niż przed chwilą, stanowczo, ale spokojniej.
W dwa momenty później rzeczywiście po angielsku upłynniali się z tej dziwacznej imprezy. Nikt prawdopodobnie nawet nie zauważył, że zwinęli żagle, a Weston też nie poczuł choćby grama wyrzutów sumienia, że nie powiedział o ucieczce siostrze. Był tak zapatrzony i zafrapowany swoją towarzyszką, że… Cholera. Po prostu przestał myśleć o tym co poza nią. Złapali ubera i pojechali pod właściwy adres. Okolica była przyjemna, cisza, spokój, kamienica stara, ale czysta i zadbana. Samo mieszkanie Skylera małe, ale po żołniersku uporządkowane. To jeszcze nie był czas, kiedy w domu czekał na niego Bosman. Weszli do środka, a on tylko odrzucił klucze gdzieś na półkę w mini przedpokoju i chwyciwszy Sloane za rękę, po prostu ją do siebie przyciągnął. Zabawnie się zachybotali, bo wino jednak robiło robotę. Sky wyszczerzył kły. – Jak to możliwe, co? Że my to po prostu wiemy. – pytał i wbijał pogodny i ciekawski wzrok w kobiece tęczówki. Cholernie go… Nakręcała. Cholernie go intrygowała. Kompletnie nie pamiętał już o tym, że w domu czekał na nią mąż. – Wiemy, że tych osiem dni nie będzie katastrofą. Ty to wiesz, ja to wiem… Nigdy wcześniej ja nie… – sapnął pod nosem i znów błysnął pogodnie kłami. – Nie czułem czegoś takiego. Takiego… Flow, jak z tobą. Nie rozumiem co się dzieje, ale cokolwiek to jest… – zbliżył swój zarośnięty pysk do jej ładnej buzi. – Nie przestawaj, ok? Miło w końcu coś poczuć. – zainteresowanie, podniecenie, zafascynowanie, zaciekawienie, podniecenie raz jeszcze, jeszcze większe podniecenie… Tak. Czuł mnóstwo rzeczy i wciąż więcej i więcej z każdą kolejną chwilą w towarzystwie Sloane. – Chcesz drinka czy…? – zapytał, a jego wzrok wymownie zsunął się na kobiece wargi. Uśmiechnął się. Jak drań i łobuz. Wiadomo co było po „czy”. Z miejsca, w którym stali widzieli już duże łóżko w jego niedużej sypialni.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Może powinny ją tknąć wyrzuty sumienia. Może powinna się otrząsnąć z tego wrażenia, które zrobił na niej Skyler przy pierwszym spotkaniu, iść po rozum do głowy i po prostu wrócić do domu rodziców. Albo chociaż do imprezowiczów, znaleźć jakaś dawną przyjaciółkę i poprosić, żeby nie pozwoliła jej robić głupot. Może powinna… ale zamiast tego nie mogła przestać się uśmiechać, gdy dała mu się pociągnąć w stronę wyjścia, gdy wsiadali do taksówki i jechali do jego mieszkania. Te czasy, gdy wracała w miasta z nowopoznanym facetem już dawno były za nią, zdążyła zapomnieć jakie to uczucie, ale teraz – podobało jej się. Śmieszne dreszcze rozchodzące się wzdłuż kręgosłupa i zniecierpliwienie. Że kierowca tak wolno jedzie, że próbuje ich zagadywać, gdy żadne z nich rozmawiać nie chciało. Okolica, w której się zatrzymali? Nawet nie zdążyła się rozejrzeć. Może różniła się mocno od perfekcyjnego osiedla pełnego drogich domów, w którym mieszkała, ale chyba bardziej w jej stylu. Nawet te lekko skrzypiące schody po których się wspinali na odpowiednie piętro.
- Może… może to zakochanie od pierwszego spojrzenia? – zażartowała, chociaż może to wcale nie był żart? Może naprawdę się to właśnie działo, bo rozumiała go lepiej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Miło w końcu coś poczuć. Te słowa mocno zadzwoniły jej w głowie i musiała sama przed sobą przyznać, że miał rację. Było to cholernie miłe. I cholernie jej tego brakowało.
- Za chwilę… – i na drinka przyjdzie czas. Teraz pociągnęła go za dłoń w kierunku tej sypialni. Nigdy nie była w tym mieszkaniu, ale wystarczyło się rozejrzeć by znaleźć cel ich podróży. W międzyczasie puściła jego dłoń tylko na chwilę, żeby zdjąć skórzaną kurtkę, bo nawet w Kalifornii w grudniu było na tyle chłodno, że sama sukienka nie wystarczyła. I wtedy jeszcze raz złączyła ich usta w pocałunku, nieprzerwanie przesuwając się w kierunku łóżka, które za chwilę mógł poczuć pod swoimi nogami, a kiedy na nim usiadł – ona momentalnie zajęła miejsce na jego udach. Wracając do pocałunku, który z każdą chwilą był głębszy, bardziej intensywny i wyrażał więcej niż tysiąc słów. Gdzieś z tyłu głowy miała myśl, że Skyler mógł się czuć wykorzystywany – że chciała się zabawić, bo była zraniona przez własnego męża. Ale ona czuła coś więcej. No właśnie… czuła. Wreszcie czuła. Zsunęła z jego ramion marynarkę i sięgnęła do krawędzi koszulki, żeby i jej się pozbyć. I podobało jej się to, co widziała – te wszystkie tatuaże, które zdobiły jego ramiona i tors – Będziesz mógł tu coś dodać… – stwierdziła, sunąć opuszkami palców po jego wytatuowanej piersi – Coś, co będzie ci przypominać o świątecznej brunetce, z którą spędziłeś najlepszych osiem dni w twoim życiu. – dodała zuchwale, tak samo się też do niego uśmiechając, a zaraz parsknęła głośnym śmiechem.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Błysk w jego oczach był na tyle specyficzny, że nawet jeśli nie powiedział na głos to wewnętrznie, w sobie… Być może nawet był gotów jej to przyznać. Bo może to było zakochanie od pierwszego spojrzenia? Skąd miał to wiedzieć, jeśli nigdy wcześniej niczego podobnego nie czuł? Nie miał pojęcia co się wtedy dzieje z człowiekiem, jak mocno i szybko bije mu serducho i jak ogromna jest potrzeba bycia z tą drugą osobą… Z tym obiektem zakochania. Obiektem i sprawcą jednocześnie. Cholera. Naprawdę zaczął teraz o tym intensywniej myśleć. Tak samo zresztą, jak i intensywnie wcałowywał się w kobiece wargi. Krok za krokiem przesuwał się w kierunku łóżka, a potem pokornie na nim usiadł kiedy Sloane dała mu do zrozumienia, że właśnie tego teraz od niego chce i potrzebuje. Czy czuł się wykorzystywany? Nie, raczej nie. W końcu nie miał piętnastu lat, był w życiu dość stanowczy i asertywny i jeśli by tego nie chciał to po prostu powiedziałby o tym głośno.
Pomógł kobiecie ze swoją koszulką i niechętnie odkleił się od jej ust, kiedy jej wzrok sunął po zdobiących mu ciało malunkach i rysunkach. Sam odruchowo na nie zerknął, potem szybko na Sloane i… Parsknął tak samo głośnym śmiechem, jak ona. Wyszczerzył kły i chichrał się jeszcze przez dobrą chwilę, a jednocześnie mówił: - Zaczynam żałować, że to tylko osiem dni na całą resztę życia. A wierz mi, skarbie… – skubnął jej wargi własnymi. – Nie zamierzam umierać młodo. – otóż to! I z tą myślą na ustach, znów się w ten swój przedświąteczny prezent silnie i zdecydowanie wcałował. Mocniej też przyciągnął ją do siebie i sprawnie i wartko zaczął rozbierać ją z tej ładnej, ale zupełnie im teraz do niczego niepotrzebnej sukienki. Rozpiął zamek i zsunął materiał z jej szczupłych ramion, całując je zaraz łapczywie i drażniąc nie tylko swoim oddechem, ale też i gęstym zarostem. Brodę, podejrzewam, nosił od zawsze. No… Dobra, od kiedy stał się facetem i zdecydował, że z kudłatą twarzą po prostu mu lepiej. Zacisnął zęby na szyi tej swojej prowokatorki i zołzy, mruknął przy tym gardłowo i zamknął ciasno w palcach obu rąk oba jej pośladki. Nie minęła chwila, jak…
- Nie boisz się? – warknął tuż po tym jak przewrócił ich ciała o sto osiemdziesiąt stopni, przez co Sloane teraz była na dole, a Weston przykrywał ją sobą. Ona leżała na łóżku, a on dosłownie leżał na niej. Z biodrami wsuniętymi między jej uda, ocierał się lekko podbrzuszem o jej dolne, łowieckie tereny. Pyskiem wciąż pozostawał przy jej ładnej buzi, przy jej wargach, policzkach, koniuszku nosa, który skubnął zaczepnie kłami. Wyszczerzył je i wyjaśnił o co pytał: - Że jestem jakimś psychopatą i nigdy już cię stąd nie wypuszczę? Pierwszy raz w życiu widzisz mnie na oczy i chcesz ze mną spędzić osiem dni… W moim domu, w moim łóżku, w moim świecie… – wyliczył pokrótce, a w jego spojrzeniu nie było powątpiewania, ani zaskoczenia, ani… Sam nie wiem jak to określić, ale czegoś w rodzaju dezaprobaty dla Sloane. Nie. Było tam coś zupełnie innego. Coś, co odzwierciedlił w tym co teraz powiedział: - Imponujesz mi, Sloane. I przy okazji cholernie mnie kręcisz. – była odważna, ale… Miała intuicję. Musiała wiedzieć, że trafiła na porządnego gościa, prawda? Naprawdę chciał wierzyć w to, że z byle kim by tego nie zrobiła. Może to była czysto egoistyczna zachcianka, aleeee… Tak. Chciał w to wierzyć, a jeszcze bardziej chciał to od niej usłyszeć.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Uśmiechnęła się… wymownie. I dalej przy tym bardzo zuchwale. Bo oczywiście, że będzie żałować, że to tylko osiem dni. Prawdopodobnie sama będzie żałować, że to tylko osiem dni. Co później? On wróci na statek, ona wróci do San Francisco, żeby skonfrontować problemy małżeńskie i tyle… prawdopodobieństwo, że spotkają się jeszcze raz wydawało się być nikłe. Przynajmniej w tej chwili, tym momencie, gdy kolejne części ich garderoby leciały na podłogę i przestawały mieć jakiekolwiek znaczenie. Właściwie wszystko przestawało mieć tu jakiekolwiek znaczenie, jakby w momencie, w którym przekroczyli próg jego mieszkania i zamknęli za sobą drzwi – świat zewnętrzny przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. I potrzebowała tego. Tego szaleństwa. Łóżka w towarzystwie mężczyzny, który raz za razem przyprawiał ją o dreszcze, zamknięcia się, zamawiania jedzenia prosto pod drzwi, oglądania głupich filmów, dużej ilości seksu i tak… zapomnienia o świecie zewnętrznym.
Opadła miękko na materac, momentalnie go obejmując i do siebie przyciągając, raz za razem sięgając do jego warg i całując go, nie dając mu dojść do słowa – Zapomniałeś, że jestem tajną agentką… – przypomniała mu, zdecydowanie w formą żartu, bo już przecież ustalili, że może i była agentką, ale nie tajną i raczej na tyle początkującą, że większość czasu spędzała przy biurku z papierami swojego szefa – Umiem się bronić. A poza tym… zaczęliby mnie szukać, gdybym za długo nie stawiła się w pracy. – zaśmiała się pod nosem, trąciła go też w policzek i lekko go ugryzła. Ale poza tym tak… może to było głupie, ale miała intuicję. I powiedziała mu, że nie może się pozbyć wrażenia, że już go poznała… że go znała. Że jest jej bliższy niż sama podejrzewała. Nie wiedziała dlaczego i skąd to uczucie, ale sprawiało, że była go pewna. Złapała go za podbródek, żeby musiał na nią spojrzeć – Dobrze ci z oczu patrzy, Sky. – przyznała – No i masz wygodne łóżko. Wyglądałeś na kogoś, kto ma wygodne łóżko. – zażartowała, zaśmiała się, ale nie dała mu szansy na to, żeby się oburzył. Zamknęła mu usta pocałunkiem, który znów z każdą kolejną sekundą przybierał na intensywności – Twoi sąsiedzi zza ściany… lubisz ich? – spojrzała na górę, gdzieś nad swoją głowę, na ścianę za łóżkiem. To właściwie dość istotne… w końcu zamierzali być męczącymi sąsiadami. Przez następnych osiem dni.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Szlag to było dobre podsumowanie wszystkiego, co tutaj się wydarzyło. Rozdygotana, rozedrgana i rozemocjonowana, przygnieciona przez mężczyznę do materaca – co w sumie nie było takie złe, bo gdy ciasno ją trzymał, chyba mniej dygotała. Również nie z zimna. Czuła jego przyspieszony oddech, czuła jak silnie bije mu serce i poczuła się tak bardzo rozluźniona i zrelaksowana jak chyba nigdy w życiu. A na pewno nie przez kilka ostatnich lat swojego życia. Nawet jeśli propozycja ukrywania się przed światem w jego mieszkaniu przez kilka kolejnych dni była szalona, ale z każdą kolejną chwilą coraz bardziej upewniała się w tym, że miała dobry instynkt. Że to może być dla niej dobre. Że to naprawdę może być najlepsze osiem dni ich życia – Mówiłam, że to może być najlepszych osiem dni twojego życia – wymamrotała w odpowiedzi, uśmiechając się pod nosem, a kiedy ją pocałował – po prostu ten pocałunek odwzajemniła. Jakby to, że się całują było najnormalniejszą rzeczą na świecie, tak oczywistą jak oddychanie.
A kiedy się z niej zsunął wcale nie dała mu dużo więcej przestrzeni, bo momentalnie przylgnęła do jego boku, przerzuciła udo przez jego biodra i wsunęła się pod ramię, więc chcąc nie chcą musiał ją objąć.
- Zostawię… – bo nie zamierzała być żoną, która daje się robić. Nie chciała, żeby to też wyglądało tak, że będą żyć razem, ale oboje się będą robić. Nie. Nie bała się odejść od mężczyzny, bo niby sobie nie poradzi… poradzi sobie doskonale. Potrzebowała tylko zebrać siły, znaleźć dobrego prawnika od rozwodów i mieszkanie, do którego będzie mogła uciec – Powiedziałeś wcześniej coś takiego… że dobrze jest wreszcie coś poczuć. – podniosła wzrok, żeby spojrzeć na mężczyznę – Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak doskonale cię rozumiem, Sky. – przyznała, dłonią sięgnęła do jego policzka, przesunęła po nim opuszkami palców, lekko i czule. Tak samo też się do niego uśmiechnęła – Chyba jesteśmy do siebie bardziej podobni niż przypuszczaliśmy. Może to stąd to uczucie? – że nie są wcale sobie obcy? Że skądś się znają? I nawet teraz – gdy już w niej nie był - nadal uważała, że był najlepszym, co ją ostatnio spotkało. Oszalała.
No i teraz usłyszała. Wibracje jej telefonu.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Teraz to i on nie miał co do tych najlepszych ośmiu dni w swoim życiu, najmniejszych wątpliwości. Nie czuł już niepokoju – przyjemnego, tak, ale niepokoju. Teraz czuł tylko zniecierpliwienie. I nienasycenie. Nie miał jej dość i czuł to wyraźnie, że to uczucie długo go jeszcze nie opuści. O ile w ogóle kiedyś… Gdy Sloane przylgnęła do jego boku, oczywiście, że natychmiast zagarnął ją do siebie łapskiem. Przechylił mocniej pysk i przywarł wargami do kobiecej skroni. Zostawię, które padło z jej ust i to w kontekście nieszczęsnego męża idioty – było jak miód na duszę Westona. Właśnie to chciał od niej teraz usłyszeć. Już nawet abstrahując od własnych czysto egoistycznych zachcianek – bo miło byłoby jednak móc z nią po tych ośmiu dniach jakiś kontakt utrzymywać – aleeee… Cieszył się, że ona po prostu pozwoli sobie na szczęście, czyli dokładnie na to, na co cholernie zasługiwała. Bo wiedział, czuł to w kościach i w sercu, że kiedy już pośle męża w diabły, jej kolejny związek będzie w stu procentach udany. Bo – no właśnie – dobrze było w końcu coś poczuć. – Nie przypuszczałem, że… – zaczął cicho, niemal szeptem i może dlatego dźwięk wibrującego telefonu dotarł teraz do uszu i Sloane i Westona. On zmarszczył odruchowo mocniej brwi i zerknął w kierunku z którego dobiegał hałas. Szybko potem wrócił wzrokiem do brunetki i zanim cokolwiek powiedziała, albo – co gorsza – podniosła się z łóżka, żeby odebrać, powiedział… Musiał to powiedzieć… - Nie przypuszczałem, że te historie o drugich połówkach jabłka czy banana mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. A jednak im dłużej z tobą jestem… – uśmiechnął się i musnął lekko wargami czubek jej nosa. – Tym mocniej tak właśnie się czuję. Jakbyśmy byli pasującymi do siebie puzzlami. Może uznasz, że to głupie, śmieszne, dziwne… Zwłaszcza w ustach faceta, który całe życie uciekał od poważnych związków i poważnych deklaracji. Ba… Nigdy w życiu żadnej kobiecie nie powiedziałem, że jest niesamowita czy, że dzięki niej coś czuję. Cokolwiek. Ale… Mówię to szczerze. Nie rozumiem tego, ale tak czuję. – i chciał, żeby o tym wiedziała. Nie wstydził się tego, bo czuł, cholera tak wyraźnie to czuł, że ona go nie ocenia. Że nawet jeśli zna go raptem „pięć minut” to akceptuje go dokładnie takim, jakim on jest. – To twój mąż? Musisz oddzwonić? – zapytał w końcu, a tymczasem wibracje telefonu ustały. Weston nie spuszczał z jej oczu własnych. – Może zrób to i… Po prostu powiedz, że już do niego wrócisz. – niech to po prostu zrobi. Zostawi frajera. I już.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron