dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Malibu, lato 2021

Sean Taylor

Wolność to wspaniałe uczucie. Dzięki umowie, jaką zawarła z ojcem, mogła jeździć wszędzie, na jak długo chciała. Nikt nie mówił jej, co ma robić, nikt jej nie pilnował, ani nie narzucał swojej woli. Wreszcie mogła oddychać swobodnie, bawić się i tańczyć do rana. Parę dni temu na swój wakacyjny pobyt wybrała Malibu, gdzie podobno podawali najlepsze drinki i wiedziała, że nie sprzedadzą jej alkoholu legalnie z uwagi na wiek, nic nie stanowiło problemu, żeby zdobyć sobie fałszywy dowód. Robiła tak wiele razy i zawsze działał, zadziała więc także i tym razem. Była tu już od trzech dni i dopiero niedawno zakumplowała się z grupką młodych ludzi, mieszkających w tych samym hotelu kilka pokoi dalej. Poszli razem na imprezę i ani się spostrzegli, kiedy na horyzoncie zaczęło świtać. Dominique była już mocno wcięta, chociaż nie plątały się jej nogi, to miała spory helikopter w głowie. Wrócili wspólnie do hotelu, ale oni mieli swoje pokoje trochę niżej niż blondynka, więc rozstali się przy windach. Zamroczona dziewiętnastolatka spojrzała na klucz do swojego pokoju z numerem 23, wcisnęła guzik swojego piętra, wjechała na górę i nacisnęła klamkę. Zdziwiła się, że drzwi były otwarte, bo na pewno je zamykała, ale przypomniała sobie, że pewnie personel wchodził posprzątać lub zabrać brudne ręczniki i zapomniał zamknąć. Przysięgła sobie, że zgłosi to kierownikowi hotelu, przecież mogli ją w każdej chwili okraść. Teraz była zbyt zmęczona i zbyt pijana, by cokolwiek robić, a marzyła tylko o miękkim łóżku. Nie zorientowała się, że łózko stoi zupełnie inaczej niż gdy wychodziła z pokoju wczorajszego wieczoru, ani, że ktoś w nim leży, bo była zajęta rozbieraniem się. Zrzuciła z siebie sukienkę, szpilki oraz stanik i w samych tylko majtkach wsunęła się pod koc, niemal natychmiast zasypiając.
Rano obudził ją zapach kawy, a kiedy otworzyła oczy, poczuła, że głowa pęka jej na pół od nadmiernej ilości drinków, a w ustach czuła taką suchość, że Sahara przy nich to oaza. Zorientowała się, że nie jest u siebie w pokoju, że wszystko nie jest tak, jak powinno i zdezorientowana owinęła się prześcieradłem. Było czyste, bez śladu jakichkolwiek wydzielin ciała czy krwi, które sugerowałyby nocny seks, a kiedy wreszcie wstała, usłyszała kroki i chwilę później spojrzała w najpiękniejsze niebieskie oczy, w jakie dane było jej kiedykolwiek spoglądać. Gapiła się na nieznajomego mężczyznę jak zaczarowana, a jej ciało powoli przeszywała fala gorąca...
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Dominique Rochester

Sean od dwóch lat, może dwóch i pół, mieszkał w Australii. Pieprzone zesłanie. Tak było dużo łatwiej nie angażować się w życie na świeczniku w USA, bo niestety ale stanowisko komisarza ligi NBA było stanowcze: miał się pilnować. Knicksi byli zbyt ważni i zbyt drodzy - mimo kiepskich wyników sportowych - wypracowano więc ten kompromis, który skazywał Seana na pobyt w Australii, ale pozwalający zachować lidze dobre wrażenie, a jemu klub. Nie był jednak wydalony całkowicie z kraju.
Lato to w koszykówce sezon ogórkowy i można by się pokusić o to, że brukowce i pseudodziennikarze nie odmówią sobie śledzenia wakacyjnego pobytu lubującego się w skandalach obyczajowych bogacza, ale szczęśliwie trwały przełożone igrzyska olimpijskie. Sean, który na czas kilkunastodniowego pobytu w USA za swoją bazę wypadową wybrał sobie Malibu, był wyjątkowo spokojny znajdując balans między załatwianiem spraw biznesowych a wypoczynkiem. No i gdzie jak nie na kalifornijskich plażach szukać miłego towarzystwa do zabawy?
Mimo długiego doświadczenia w balowaniu, wydawaniu pieniędzy nie potrafił sobie przypomnieć sytuacji, w której nad ranem do łóżka pakuje mu się młoda dziewczyna. Obudził się dopiero gdy poczuł jak coś uderza w jego ciało, za oknem był blady świt, a on popatrzył na błyskawicznie nieprzytomną blondynkę, jej porozrzucane rzeczy. Przez chwilę zastanawiał się, czy to jakaś podpucha, może inna prowokacja, ale... skoro tak, to zamierza grać w tę grę. Położył się jeszcze i zasnął.
Obudził się wcześniej od dziewczyny, ale w przeciwieństwie do niej nie kładł się, gdy było jasno. Raczej nie dbając o jej komfort spania dość swobodnie kręcił się po pokoju hotelowym, a oglądając jej strój, buty i bieliznę doszedł do wniosku, że to nie jest jakaś tania panna wynajęta na przeszpiegi. Zbyt markowe ciuchy. Odrzucił je na bok i po prysznicu wykonał telefon do obsługi. Trzeba było zamówić śniadanie. Dość oklepane, standardowe - jeżeli chodzi o wersję dla bogaczy.
- O. Śpiąca królewna wstała - trochę zakpił, bo dlaczego nie? Dziewczyna była cholernie młoda... czy mogła być nieletnia - W czymś mogę pomóc? Śniadanie? Sok? Kawa? Alkohol na klina? - siadając na fotelu w zwykłych jeansowych spodniach i prostej, białej koszulce wskazał na hotelowy wózek pełen jedzenia. Sam zgarnął krewetkę. Tak, nabijał się z niej i kpił z uśmiechem na ustach, ale przecież nie będzie jej głaskać po czółku i naskakiwać.
przyjazna koala
nick
dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Sean Taylor

Była dość znana ze swojego zabawowego trybu życia, ale nigdy nie zdarzyło się jej wylądować w łóżku jakiegoś obcego faceta po wieczornych szaleństwach. Wypiła zdecydowanie o wiele więcej, niż planowała, tańczyła, śmiała się, ale za nic nie mogła przypomnieć sobie, by wychodziła z klubu w jego towarzystwie. Może wyglądała na taką, co się nie szanuje, ale to nie była prawda. Nie wszystkie bogate, rozpieszczone blondynki w dwudziestym pierwszym wieku, są rozwiązłe. Rodzice dobrze ją wychowali i wpajali wiele zasad związanych z uprawianiem seksu, więc nie oddałaby się byle komu, pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu. Wiedziała to, CZUŁA, a poza tym nic nie wskazywało na to, że została przebita szpilką jak różowy balon.
Miała też wrażenie, że ojciec specjalnie wysłał kogoś, by miał na nią oko. Opłacił jakiegoś emerytowanego glinę w postaci dorabiającego detektywa, a ona, niby przypadkiem, znalazła się w jego pokoju. Im bardziej próbowała myśleć, tym intensywniej głowa pulsowała jej bólem. Zmrużyła oczy, kiedy już nieco doszła do siebie po pierwszym zobaczeniu nieznajomego i przyglądała mu się przez chwilę. Nie wyglądał na kogoś, kto wykorzystuje młode, pijane dziewczyny, ale też nie świadczyło, że tego nie zrobił. Widać było za to, że był starszy od Dominique, znacznie starszy, co sprawiło, że poczuła do mężczyzny jeszcze większy pociąg, niż przed paroma sekundami.
Co się ze mną działo, do cholery?!
- Raczej Królewna Śnieżka po próbie zabójstwa przez macochę, bo tak się czuję - skomentowała, ze zmarszczonym noskiem. - Sokawa - powtórzyła za nim, ściskając w dłoniach końce białego materiału, którym była owinięta. - Znaczy kawa, obawiam, się, że alkohol w niczym nie pomoże, a tylko wszystko pogorszy. - zaróżowiła się nieznacznie ze swojej paplaniny. Podążyła za nim wzrokiem, do zastawionego jedzeniem wózka i poczuła ssanie w żołądku. Głupio się czuła, była głodna, spragniona, z kacem moralnym i alkoholowym, ale jedno musiała wyjaśnić tu i teraz, w tej chwili. - Czy my... no wiesz... - zaczęła, przygryzając wargę i patrząc na nieco nurtująco, szukając w twarzy śladu łgarstwa. - Doszło do czegoś między nami? W sensie erotycznym - zakończyła, bo nie mogła znieść tego jego zadowolonego uśmieszku na ustach, chociaż wcale nie wyglądał na złośliwy.
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Dominique Rochester

Zabawne, że oboje pomyśleli o bardzo podobnych sprawach. On o szukających skandalu dziennikarzach, ona o nadopiekuńczym ojcu. Czy to już obsesja spowodowana bogactwem? Trudno powiedzieć.
- To jakaś różnica, nie to samo? - dzieci Sean nie miał, a przynajmniej nic o takowych nie wiedział, jego ojciec do najbardziej opiekuńczych też nie należał. Zacny to był człowiek, rozbudował całkiem spory i bardzo dochodowy biznes, który teraz prowadził Taylor z trzeciego pokolenia, ale zabrakło mu rodzicielskiego dotyku. Zresztą, ta sprawa byłą najmniej istotna - Co?! TO jakiś nowy slang? - dopytał, a dopiero potem kiwnął głową, gdy wyjaśniła dokładnie na co ma ochotę. Lekko się wychylając ze swego fotela sięgnął po dzbanek z kawą. Udało mu się przelać jego zawartość do jednej z pustych filiżanek, wypełnił ją tak w trzech czwartych objętości rozlewając przy tym naprawdę niewiele. Niewątpliwy sukces jak na proces, w który włożył tak mało skupienia i zaangażowania. Zerknął kontrolnie na dziewczynę, spojrzeniem pytajac się czy potrzebuje cukru i/lub mleka. Tak czy inaczej, nie zamierzał jej usługiwać.
- Proszę, czym chata bogata. Śniadanie na mój koszt - dodał nie bez szelmowskiego, cwaniackiego uśmiechu. Tak, chciał żeby wstała. Tak, podejrzewał że pociągnie za sobą lekkie, śnieżnobiałe okrycie, ale spróbować nie zaszkodzi.
- Nie wiem... - wiedział, ale znów się z nią droczył. Tym razem zebrał z wózka garść malin i powoli wsuwał je pojedynczo do ust czekając na to co powie blondynka. Rozbawiło go jej lekkie zakłopotanie, zaśmiał się więc krótko ale odparł szczerze. - Nie, nie doszło. Zdecydowanie jesteś ładna i tak dalej, ale niestety, jak się wpakowałaś do łóżka to zaraz zamieniłaś się w kłodę. Atrakcyjną, ale jednak kłodę. A seks z kłodą nie jest zbytnio porywający więc spokojnie... - zrobił nieco dłuższą przerwę. Raz by dokończyć owoce, dwa by jej skacowany, może wciąż pijany umysł, przetworzył te kluczowe informacje - Możesz mi tylko zdradzić jaki miałaś cel pakując się pół naga do mojego łóżka nad ranem? - wątpił, by miał sie dowiedzieć czegoś sensownego, ale to zdecydowanie był interesujący poranek, a ona - jak już zdążył ją poinformować - była atrakcyjna i seksowna. I to pomimo bycia po burzliwej nocy, nic jej urodzie nie brakowało. Do tego młoda. I rozrywkowa. Nie byłby sobą, gdyby kazał jej po prostu stąd wyjść.
przyjazna koala
nick
dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Sean Taylor

Dominique nie miała obsesji na punkcie nadopiekuńczego ojca, on po prostu taki był, odkąd dowiedział się, że jego żona nie da mu więcej dzieci. Skupił się więc na córce i wolał, żeby nie stała się jej żadna krzywda, czasami przesadnie jej pilnując, ale dziewczyna była na tyle bystra, że zawsze dostrzegała ochroniarzy albo byli na tyle nieudolni, że pozwalali sobie na zbyt dużo swobody.
- Nie. Śpiąca Królewna nie miała macochy - puściła mu oko i uśmiechnęła się szeroko. Jako dzieciak oglądała mnóstwo bajek Disney'a więc mogła śmiało dyskutować z nim o księżniczkach, macochach, złych czarownicach czy książętach zaklętych w żaby, nie przypuszczała jednak, że mężczyzna będzie z nią na ten temat rozmawiał, w końcu dzieliła ich na oko spora przepaść kulturowa. - Nie, tylko nie myślę jeszcze dość jasno, póki nie wypiję kawy - sprostowała szybko, nie chcąc wyjść na niedorozwiniętą umysłowo. Obserwowała go, wciąż siedząc, owinięta materiałem, jak nalewa jej czarny płyn do filiżanki. - Tak, słodka, jedna łyżeczka, ale czarną - dodała, wyczytując z jego wzroku nieme pytanie, czekając aż wsypie odpowiednią ilość cukru, licząc na miłe potraktowanie gościa, którym się teraz czuła.
- Dziękuję, ale nie wiem, czy cokolwiek przełknę, ale mam nadzieję, że pozwolisz mi się później jakoś za nie zrewanżować. - Nie kwapił się z posłodzeniem jej kawy, więc podniosła się z łóżka, pociągając całą pościel ze sobą, zaplątując w prześcieradło. Musiała przytrzymać się lewą ręką w celu złapania równowagi, w efekcie czego jej lewa pierś wysunęła spod przykrycia, na moment ukazując się w całej okazałości, póki nie została ponownie brutalnie schowana. Cała czerwona na twarzy doczłapała się wreszcie do fotela naprzeciw i usadziła w nim swój młody, zgrabny tyłek.
- Jak możesz nie wiedzieć?! - niemal wrzasnęła i miała ochotę go udusić za te jego beztroskę i spokojne jedzenie owoców. O mały włos, a wzięłaby wszystkie te maliny z miski i rozgniotła na jego pięknej twarzy za to niezgodne z prawem dręczenie, zanim jej łaskawie odpowiedział. Dopiero wtedy odetchnęła z ulgą. - Nie mogłeś tak od razu... - mruknęła, ale była bardzo zadowolona z faktu, że uznał ją za ładną i atrakcyjną, ale o wiele miej z porównania do kłody, chociaż z jego perspektywy musiało tak to wyglądać. Najważniejsze, że nic nie było. Powoli zdecydowała się na zjedzenie kilku winogron i wreszcie wsypała cukier do upragnionej kawy. Upiła kilka łyków, ostrożnie dmuchając, by nie poparzyć ust i spojrzała, zdziwiona jego pytaniem.
- Cel? Żaden. Chciałam tylko odpocząć i wytrzeźwieć po imprezie ze znajomymi. Myślałam, że to mój pokój, mam numer 32, więc ty musisz mieć albo 33, albo 34, mam rację? - zagadnęła, nie świadoma, że myli się w jednym i drugim przypadku. W gruncie rzeczy trochę żałowała, że nie doszło między nimi do niczego ani że nawet się nie całowali, bo gość niesamowicie ją kręcił, mimo że pewnie spokojnie mógłby być jej ojcem. Cieszyła się, że nie wygonił jej od razu po przebudzeniu i nawet był na tyle miły, że zamówił śniadanie.
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Dominique Rochester

- Okej… – nawet jeżeli teraz dowiedział się, że Śpiąca Królewna i Królewna Śnieżka to dwie różne postaci, to na bank jeszcze dzisiaj o tym zapomni. Bardziej niż na zapamiętaniu nowej informacji skupiony był na jej uśmiechu, figlarnym puszczeniu oczka. Uśmiechnął się, ciężko było nie. Ah ta młodość. Zarwana noc, sporo alkoholu a i tak świeżo obudzona wyglądała po prostu cudnie. Taylor potrafił to docenić, nawet jeżeli w tym momencie tego nie skomentował, a pierwszą okazję na odwdzięczenie się za ten niespodziewanie miły poranek zmarnował. Tak, chodziło o to, że kawę miała tylko nalaną, ale nic poza tym.
- Myślę, że mnie namówiłaś… – darował sobie tutaj jakieś kwieciste czarowanie. Raz, że uważał się za konkretnego faceta a dwa, że wątpił aby świeżoobudzona dziewczyna doceniła zdania wielokrotnie złożone, jakieś metafory i czarowania. Skoro potrzebowała kawy by funkcjonować… keep it simple – Do popołudnia będę zajęty, ale na potem nie mam żadnych planów, których nie mogę przesunąć, także jestem do dyspozycji… – tutaj w zasadzie mógłby jeszcze coś dodać sugerując jakiś lekki obiad w knajpce z alkoholem, ale został rozkojarzony. W nosie miał celowo czy nie, ale widok był świetny. Zupełnie bezwarunkowo się uśmiechnął pod nosem, nieco wilczo, ale jej biust. Znowu: urok młodości. Naturalnie zerknął gdy spała, ale w tym wypadku grawitacja czyniła cuda. Właściwie jędrność jej skóry, która przeciwstawiała się grawitacji – Naprawdę nie musisz się wstydzić, jeżeli to rumieniec zawstydzenia. Gdybym był kobietą, to bym zazdrościł – teraz on puścił jej oczko. Tuż przed tym jak nastąpił obrót o sto osiemdziesiąt stopni.
- Hej, spokojnie – wciąż siedział w fotelu, ale lekko się wyprostował, wyciągnął ręce przed siebie chcąc wyhamować jej zdenerwowanie. Zmiana błyskawiczna. Dla dobra nastroju i atmosfery pospieszył z wyjaśnieniami. Pomogło. – Byłoby trochę nudno, nie uważasz? – chwilowa powaga znów ustąpiła miejsca swobodnemu podejściu. Przyglądał się wózkowi, tym razem wybór padł na tost, którego to wykorzystywał jak nachosa do nakładania jakiejś smakowicie wyglądającej pasty – Kręcisz. – sprostował, ale całkiem łagodnie – Nie jesteśmy sąsiadami, lubię wiedzieć kto mieszka obok. Pokój po prawej jest wolny, po lewej mieszka jakaś stara prukwa z młodym utrzymankiem. Wierz mi, na pewno wiedziałbym, że mieszkasz obok – spokojnie wyjaśnił podnosząc się ze swojego fotela. Sięgnął po serwetkę, otarł usta, odrzucił ją na jeden z talerzy – Nikt się nie będzie o ciebie martwił? W ogóle… jesteś pełnoletnia? – pytania może dla niej dziwne, ale on, będąc w takiej a nie innej sytuacji wolał wiedzieć. Odziana w prześcieradło atrakcyjna blondynka i on. Gdyby miała mniej niż osiemnaście lat to nic by mu nie uratowało tyłka, pewnie nawet to gdyby siłą zawiózł ja do lekarza by udowodnili, że nie doszło między nimi do niczego.
przyjazna koala
nick
dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Sean Taylor

Parsknęła śmiechem w filiżankę kawy i oczywiście wyszła z niej niezdara, bo cześć kawy wpadła jej do nosa, a część wylała się na wózek, ale było to strasznie zabawne, uznanie obu tych królewien za jedną. Jedna czarna, blada jak śmierć, usługująca siedmiu niezaradnym karłom, druga, powabna ślicznotka z długimi blond puklami, śpiewająca piosenki leśnym zwierzętom. Nie mogła jednak oczekiwać, że będzie on je rozpoznawał, bo, po pierwsze, był mężczyzną, a po drugie, zdecydowanie nie interesowały go bajki Disney'a. Jej zresztą już też dawno nie, więc temat uznać musiała za zamknięty i nagle sobie przypomniała, że przecież dopiero co wstała, przepita, rozmazana i rozczochrana, z pewnością koleś ma cudowny widok.
- Cóż, byłoby miło - odpowiedziała, a w duszy wręcz tańczyła z radości, że postanowił spędzić z nią trochę czasu. Nie obiecywała sobie zbyt dużo, na pewno przecież ma wiele innym spraw na głowie i spotka się z nią tylko w ramach rewanżu i po wszystkim każde pójdzie w swoją stronę. Wolała na nic się na nastawiać, tylko na miły wieczór, a potem samotnie lizać rany porażki. - Jeśli możesz przesunąć, to świetnie. Może jakiś obiad i drink? Będzie okej? - zapytała, przygryzając lekko dolną wargę i spoglądając na niego z zainteresowaniem. Kiedy raz utkwiła wzrok w jego niebieskich, przenikliwych oczach, nie potrafiła się oderwać i wręcz zmuszała się do tego, nie chciała wyjść na nachalną. Rozgryzła winogrono i czuła jak sok pryska jej w ustach, lubiła komplementy, bo która kobieta ich nie lubi?, jednak z ust faceta siedzącego naprzeciwko, wszystko było jak miód na jej serce. - Nie przywykłam do rozbierania się przed obcymi mężczyznami - skomentowała, by dać mu do zrozumienia, że nie ma do czynienia z pierwszą lepszą dziewczyną, co włazi do łóżka nieznajomym.
- Masz rację, a nikt nie lubi nudy - przyznała mu po chwili, znowu upijając łyk kawy, swoją drogą, piła nieco lepsze, ale to przecież nie jego wina, że w hotelu podają takie lury. Przyglądała się jedzeniu, jakie serwowali i skusiła się na wielką, mięsista krewetkę, najwyżej jej żołądek zaprotestuje, ale w tej chwili skręcanie w brzuchu było gorsze niż ból głowy. - Mówię prawdę - odparowała, nie lubiła wychodzić na kłamczuchę. - Nie jesteś ciekawy, ale lubisz wiedzieć, tak? Pracujesz jako detektyw, że orientujesz się, gdzie kto ma pokój? Ja nie wiem, kto mieszka obok, bo jakoś mnie to nie interesowało - wzruszyła ramionami, a prześcieradło trochę się opuściło, odkrywając lewe ramię i rysujący się między piersiami rowek. Z drugiej strony to dobrze jest wiedzieć, kto mieszka vis-a-vis lub obok i kogo się spodziewać, może zatem na przyszłość powinna wziąć z niego przykład?
Krewetka okazała się niezwykle pyszna, więc sięgnęła po kolejną, doskonale pamiętając okres, kiedy brzydziła się ich tknąć, aż wreszcie jeden z jej znajomych przemycił ją w pizzy i okazało się, że nie są takie najgorsze, bynajmniej, okazały się rewelacyjne. Oblizała usta, zanim mu odpowiedziała, mogła wyjść na niewychowaną, bo powinna użyć serwetki, ale chwilowo miała to gdzieś.
- Myślałam, że jesteś prywatnym detektywem, że ojciec wysłał za mną kogoś w poszukiwanie, bo uciekłam z domu. Nie mogłam już dłużej z nim żyć, wiecznie mi wszystkiego zabraniał, więc zwiałam. Na pewno się o mnie martwi i pewnie szuka gdzie tylko może. I nie jestem, mam szesnaście lat, ale proszę, nie idź na policję... - powiedziała, robiąc przestraszoną minę. - ON, znaczy mój ojciec, naprawdę jest straszny... - wyszeptała i spojrzała nagle w stronę drzwi, jakby spodziewała się lada moment wpadnięcia uzbrojonych policjantów, by ją zabrać ze sobą, a przy okazji pewnie i aresztowaliby jej nowego znajomego, podejrzewając porwanie. - Jak w ogóle masz na imię? - zapytała po chwili, bo bardzo była tego ciekawa.
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Idealnie – przytaknął zgadzając się z jej wizją – Myślę, że to nawet może się zmienić w późny obiad lub wczesną kolację. – dodał jeszcze z taktycznego punktu widzenia. Póki co wiedział o niej tylko tyle, że jest ładna, pociagająca i że lubi się zabawić. Stąd przesunięcie w czasie, aby w razie czego nieco szybciej do gry wkroczył alkohol, który w wypadku kiepskiej komunikacji pozwoli na przełamanie pewnych lodów. O osiemnastej nikt w Malibu nie zaczyna imprez. Wcześniejsze jej parsknięcie tylko skomentował uśmiechem. W tej porannej? Alkoholowej? Niezdarności było coś na swój sposób hipnotyzującego.
- Lepiej bym tego nie ujął – rozłożył ręce jeszcze szeroko jakby to wszystko było jasne jak słońce. Zostawił sporo do dopowiedzenia, ale po co jej tutaj na samym początku tłumaczyć kim jest, co robi i dlaczego jest zainteresowany tym kto mieszka obok? Wielokrotnie oskarżony o rzekome molestowanie i napastowanie… to nie jest rzecz, która chwalisz się poznanej kilkanaście minut temu młodej dziewczynie. Poza tym sam hotel był z tych drogich, ekskluzywnych, byle łapserdakowi ciężko byłoby w nim zamieszkać. O jego charakterze i zachowaniu zwykle świadczyły czyny, a nie słowa. – I nie, nie jestem detektywem, ale po prostu wolę wiedzieć. – tutaj pokręcić głową – Na liście niespodziewanych rzeczy, jakie mogą cię spotkać, odwiedziny młodej dziewczyny, która wskakuje półnago do łóżka są niestety bardzo rzadkie. – znów puścił jej oczko i przeszedł tuż obok, niemalże ocierając się ramieniem o jej plecy. Po prostu ją wyminął, podszedł do okna i wpuścił nieco świeżego powietrza zanim kalifornijskie lato da o sobie znać i bez klimatyzacji ani rusz. Oparł tyłek o parapet, splótł ramiona na klatce piersiowej. I parsknął rozbawiony, gdy znów zasugerowała, że jest detektywem. Coś w tym wszystkim cholernie go bawiło, nie wiedział co, ale czasem i rzeczy niedorzeczne wprawiają w dobry nastrój. Może po prostu wyobraził sobie siebie w klimacie noir, w znoszonym garniturze i z fedorą otoczony gęstym kokonem papierosowego dymu?
- Ło, ło, ło, moment, powoli Królewno Śnieżko – nie znał jej imienia, więc skorzystał z tego improwizowanego pseudonimu. Tym razem jednak bez kpiny – Za dużo rzeczy na raz. Nawiasem, jestem Sean – nazwisko było niepotrzebne. Coś w tej historii jednak mu nie pasowało – Masz szesnaście lat? Kurwa mać, niedobrze… – gdyby to wyciekło, że spędził z nią noc w łóżku, co z tego że nie doszło do niczego. Byłby pogrążony. I to spektakularnie – Twój wiek trochę komplikuje sprawę w tym wszystkim, cholernie komplikuje. Nie zazdroszczę ojca, ale z tego co widzę raczej nie wiedziesz biedy. Markowe ciuchy, drogi hotel… – jeszcze nie nazwałby jej kłamczuchą, ale jego zdaniem coś tu nie grało w tej opowieści i chciał sprawdzić co. Zwłaszcza, że gdyby jej historia była prawdziwa to miałby kłopoty. Nikt nie uwierzyłby w jego dobre serce. Cholera, nawet on sam by w to nie uwierzył – Nie nasłał cię nikt tutaj? Ale cholera, gdyby ktoś cię nasłał, to nie gadałabyś tylko wyglądałoby to inaczej… – westchnął na sam koniec i przetarł twarz dłońmi. A zapowiadało się na tak miły wieczór!

Dominique Rochester
przyjazna koala
nick
dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Sean Taylor

- Nazwałabym to nawet obiadokolacją - powiedziała z uśmiechem, skoro już chcieli dopasować nazwę posiłku do pory, w jakiej mieli się spotkać. Na pewno będzie miła odmiana, od poprzedniej nocy, gdzie szalała na parkiecie i przy barze i chociaż przyjechała tu głównie w tym celu, żeby się zabawić, nie sądziła, że jest skłonna zmienić swoje plany w mgnieniu oka, pod wpływem jednego spojrzenia. W głowie snuła różne wizje tego, czym może się on zajmować. Może był biznesmenem i przyjechał w interesach albo po prostu na wakacje, odpocząć lub sławnym sportowcem, o którym nie miała pojęcia, bo po prostu nie interesowała się tą dziedziną. Wydał jej nieco spięty, ale może to dlatego, że miał u siebie obcą dziewczynę w samych gaciach. Z pewnością.
- To coś w rodzaju jakieś obsesji? - zażartowała, zakładając włosy za ucho, bo blond kosmyk przyklejał jej się do ust, co niezwykle ją drażniło. Była ciekawa jego osoby, nie miała zamiaru wykorzystywać przeciwko niemu poznanych informacji. Mimo że znała go dopiero od paru minut, czuła się przy nim... wyjątkowo dobrze. Powinna być zażenowana, skulona ze wstydu, a ona po prostu wesoło sobie z nim gawędzi, je śniadanie i na dodatek jest pół naga. Najpierw chciała poznać jego zajęcia, zanim powie mu o swoich, bo przecież nie mówi się każdej nowej osobie, że jest się samotną milionerką na wakacjach. Na pewno skończyłaby związana w worku, jako karta przetargowa w postaci okupu, w najlepszym przypadku wypuści ją gdzieś na zadupiu, w najgorszym już z tego worka nie wyjdzie. Przynajmniej nie za swojego życia tylko jako zimny, blady trup. Taki miała scenariusz zawsze, gdy poznawała nowe osoby, znacznie starsze od niej. Jego głos wyrwał ją z knucia mrocznych wizji i powróciła do rzeczywistości. - Bardzo rzadkie, ale jednak nie niemożliwe, jak się okazuje. Jednego dnia nie masz nic, a drugiego budzisz się i widzisz obok siebie młodą dziewczynę - zacytowała znacznie zmieniony tekst z ,,Titanica'' do swojej własnej wersji.
Poczuła dreszcz na ciele, gdy przechodził obok niej i niby niechcący otarł się o jej ramię, na którym momentalnie pojawiła się gęsia skórka. Tłumaczyła to sobie trzeźwieniem, chociaż podejrzewała, że to właśnie on tak na nią działa. Była mu nawet wdzięczna za wpuszczenie świeżego powietrza, bo chociaż apartament był dość spory, to na pewno unosiły się w nim odory alkoholu. Nie chciała siedzieć do niego bokiem, więc poprawiła się na fotelu, podciągając nogi pod brodę i otulając się prześcieradłem. W tym momencie marzyła o prysznicu. Długim, gorącym, pachnącym jej ulubionym brzoskwiniowym żelem, prysznicu, który zmyje z niej wszystkie zapachy. I o szczoteczce do zębów, o tak. Zmarszczyła czoło bo zdecydowanie wolała Aurorę, Śnieżka była dla niej najmniej urodziwą ze wszystkich bajkowych postaci, ale przemilczała ten fakt, nie chciła drugi raz wracać do tematu księżniczek. Może przesadziła z pytaniami i nie powinna paplać bez sensu, ale na szczęście jakoś dał sobie z tym wszystkim radę. Widząc jego minę, nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Dość głośnym, ale w miarę dźwięcznym, że nie musiała się wstydzić. - Ale miałeś minę! Żartuję! Nie jestem pełnoletnia do kupienia alkoholu legalnie, ale wystarczająco do tego, żeby móc kupić bilet na samolot i samotnie polecieć na wakacje. Mam dziewiętnaście lat i jestem Dominique - sprostowała, wciąż rozbawiona jego reakcją, ale w sumie się nie dziwiła. Miałby nieźle przewalone, gdyby ktoś dowiedział się, że nocowała tu szesnastolatka. - Nie wiodę biedy, to racja - potwierdziła, zawijając włosy na palec i bawiąc się nimi, ale kolejne pytanie z ust Seana, swoją drogę, imię nie wiedzieć czemu, spodobało jej się, zbiło ją z pantałyku. - Kto miałby mnie przysłać? Mafia? Jakiś gang? Chyba nie będę mieć przez ciebie kłopotów? Ktoś cię obserwuje? - Pewnie znowu zadała zbyt wiele pytań naraz, ale zmartwiła się serio jego losem.
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Dominique Rochester

Kiwnięciem głowy przytaknął. Taki wariant spraw bardzo mu pasował, a skoro ona sprawiała wrażenie, że naprawdę ma ochotę spędzić z nim czas... możliwe, że jeszcze trochę się spóźni powołując na sprawy niezależne od niego by przesunąć to bliżej późniejszej pory i większej ilości okazji, gdzie będzie można się zabawić. Nie ma co się oszukiwać, siedzenie przy restauracyjnym stoliku nie porwie ani go, ani jej. Po tym w jakim stanie wpadła do jego łóżka... to zdecydowanie musiał być typ rozrywkowej panny, a nie takiej co siedzi z kijem w tyłku przy stoliku konsumując jakieś wykwintne dania. W niewielkich ilościach, bo przecież trzeba dbać o linię.
- Nie, chyba nie obsesji... bardziej przezorności? Może doświadczenia? - odpowiedział, ale niekoniecznie jednoznacznie, samemu też się nad tym zastanawiając. Powiedział jej chyba najwięcej ile mógł bez przesadnego rozwodzenia się na temat własnej historii oraz tego czym zajmuje się na co dzień. I zaśmiał się na jej słowa - Nie powiedziałbym, że nie mam nic, ale zdecydowanie lepiej jest się budzić obok młodej dziewczyny, niż się obok niej nie budzić - jako ktoś, kto niewiele oglądał w swym życiu telewizji i filmów, nie miał pojęcia, że to parafraza z Titanica. Filmy najczęściej widywał na premierach, wśród fleszy i reflektorów, ale to były bardziej wydarzenia towarzyskie aniżeli uważne śledzenie fabuły i przedstawionej historii.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne. - mruknął niby niepocieszony jak go wystawiła, ale uśmiechał się pod nosem doceniając żart. Nie dość, że ładna to jeszcze z poczuciem humoru. Darował sobie tłumaczenie, że różnica między jej pełnoletnością a niepełnoletnością to jego pobyt w więzieniu, ale nie było sensu psuć sobie tego poranka. I tak. Fakt, że ma dziewiętnaście lat bardzo podziałał na jego wyobraźnie. Przyjrzał jej się uważnie na tym fotelu, przypomniał widok z łóżka, sprzed paru chwil... - Miło poznać. I kamień spadł mi z serca. Gdyby ktoś się dowiedział, że spałem z szesnastolatką - aż pokręcił głową. Krótko. Zaczęła nawijać włosy na palec i lekko go tym zahipnotyzowała... - Podejrzewam, że jeżeli ktoś będzie mieć z nas dwoje kłopoty to ja. Ale możesz być spokojna. Ani mafia, ani gangi mnie do tej pory nie odwiedziły, Bardziej obawiałbym się dziennikarzy i paparazzi, to w końcu Kalifornia, Malibu, gdzie kamieniem nie rzucisz to ktoś znany i jest ich na pęczki, ale póki co wielu nie spotkałem. Może jestem po prostu przewrażliwiony... - wzruszył ramionami i oderwał się od okna. Tym razem zatrzymał się przy blondynce i jeszcze postanowił coś dojeść. Znów padło na owoce - A co ty tu właściwie robisz, mhmm? Już wiem, że martwi się o Ciebie ojciec tyran, ale puścił cię samą na wakacje? Żadnego wianuszka przyjaciółek? Żadnych amantów? - zapytał, a po zjedzeniu paru malin i nabraniu paru na dłoń podsunął je w pobliże dziewczyny zachęcając do częstowania się.
przyjazna koala
nick
dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
Sean Taylor

Nigdy wcześniej nie interesowała się chłopakami, owszem zdarzało się, że spotkała się z jednym z czy dwoma na randkę, ale na tym się kończyło, bo nie spełniali jej aspiracji, nudzili ją, byli zbyt dziecinni i myśleli tylko o jednym - jak przelecieć bogatą pannę. Żadne z nich nie interesowało się nią jako osobą, chodziło głównie o stan majątkowy. Jadąc tutaj samotnie na wakacje, miała w planach bawienie się, poznanie ludzi ze swoich sfer, ale teraz była skłonna je zmienić tylko dlatego, że poznała kogoś, kto ją zaintrygował, był dojrzały i nie gadał tylko o samochodach czy balangach. Zresztą był o wiele starszy od niej, na pewno miał inne aspiracje, bardzo przystojny i chciała wiedzieć o nim dużo więcej, niż tylko to, co jej powiedział do tej pory.
- A miałeś jakieś dziwne doświadczenia ze sąsiadami? A może ze sąsiadkami? - rzuciła z figlarnym uśmieszkiem. W głowie już sobie wyobrażała sobie gołą sąsiadkę w jego ramionach lub łóżku i musiała przyznać, że wcale nie spodobała się jej ta wizja, więc szybko przestała o niej myśleć. - Bardziej chodziło mi o to, że kładziesz się spać sam, a budzisz z półnagą dziewczyną - sprostowała dla jasności, bo nie chodziło jej o sam kontekst tego, że nie ma nic. Inaczej przecież nie byłoby go stać na luksusowy hotel i własny apartament, no, chyba że był złodziejem, a nie chciała myśleć o nim w ten krzywdzący sposób. Czasami cytaty z filmów nie pasują do danego momentu, więc musi popracować nad tym, by mniej ich używać, bo jak na nastolatkę przystało, znała ich dość sporo.
- Gdybyś widział swoją minę, na pewno sam byś się śmiał - szczerzyła do niego swoje hollywoodzko białe ząbki, regularnie wybielane przez najlepszych dentystów. W końcu ładny uśmiech to najlepsza autoreklama. W duszy cieszyła się, że jest pełnoletnia i nic mu nie grozi, a kiedy ktoś będzie na nich zerkał, zawsze mogą powiedzieć, że jest z ojcem na wakacjach. Ojciec zbyt nie chwalił się jeszcze córką, a większość osób kojarzyła tylko samo nazwisko, zamiast twarzy, więc paparazzi nie śledziło jej życia zbyt intensywnie. Nie prowadziła skandalicznego trybu życia, nie eksperymentowała z używkami, nie miała przygód z policją, żeby lądować na pierwszych stronach gazet i ujawniać swoje oblicze opinii publicznej. - Mnie również, aczkolwiek myślę, że każdy czterdziestolatek miałby problemy, gdyby nakryto go z szesnastolatką w łóżku... A tak właściwie to ile masz lat? - zapytała, wpatrując się w jego przystojną twarz. - Całe szczęście, że nie jesteś żadnym mafioso ani gangusem - odetchnęła z ulgą, założyła nogę na nogę, odkrywając całe swoje prawe biodro. Nie przejęła się tym, bo o dziwo, czuła się niezwykle swobodnie w jego towarzystwie. - Paparazzi. Czyli jesteś kimś bardzo znanym... - zmarszczyła nosek i przygryzła kawałek paznokcia, zastanawiając się, czy zna jakiegoś Seana z gazet albo telewizji, nie mogła sobie żadnego przypomnieć, nie w tej chwili. Dopiła też w końcu swoją kawę i wzięła sobie banana, który był nieco słodki, ale doskonale kaloryczny. Powoli obrała skórkę i mimowolnie spojrzała mężczyźnie w oczy, gryząc kawałek owocu i wiedząc o tym, że podczas jedzenia bananów nie powinno patrzeć się nikomu w oczy, bo to wygląda dwuznacznie, ale nie mogła się powstrzymać.
- Jak mówiłam, przyleciałam na wakacje. Mój ojciec wcale nie jest tyranem, tylko mam z nim pewien układ, że daje mi czas do dwudziestu jeden lat, żebym się wyszalała, a potem zajęła rodzinnym interesem. Ochroniarzy albo detektywów wysyła tylko po to, żeby nikt mnie nie porwał dla okupu albo żeby mnie zwyczajnie wkurzyć i zmusić do powrotu. Przyjaciółki nie mogły akurat teraz lecieć, bo poszły na studia, a zresztą nie mam ich zbyt wiele, niestety, a na amantów nie mam ochoty. Większość rówieśników mnie nudzi, nie mają nic ciekawego do powiedzenia, nic sobą nie reprezentują i są dziecinni. Przynajmniej ci, których poznałam do tej pory - wzruszyła ramionami, zgodnie z prawdą, jednak nie do końca, bo miała ochotę, ale na niego, nie powiedziała tylko tego głośno. Spojrzała na jego wyciągniętą dłoń i oczywiście wzięła od niego maliny, muskając opuszkami palców jego skórę.
powitalny kokos
dominique
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Dominique Rochester

- Wychodzi na to, że jesteś pierwszą... o ile można Cię nazwać sąsiadką - darował sobie wzruszanie ramion i wyjaśnianie. Czy tak było w rzeczywistości? Cóż, nie do końca. Zbyt dużo imprez i zbyt dużo dolarów miał na koncie aby podobne niespodzianki jaką dzisiaj zafundowała mu Dominique go w życiu nie spotkały. I to nawet bogatsze o kilka dodatkowych atrakcji. Nie należał jednak do ludzi, którzy opowiadają o takich doświadczeniach. Może po pijaku, z jakimiś równie bogatymi koleżkami, na pewno nie przed nagą małolatą, bohaterką podobnego doświadczenia.
- Domyślam się... - dopiero teraz pozwolił sobie na swobodny śmiech z tej całej sytuacji gdy próbowała go wkręcić w swój młody wiek. Z jego życiorysem takie oskarżenie... chyba tylko uratowałaby go emigracja do kraju, który nie ma podpisanej ekstradycji z USA. Wyraźnie zaskoczyło go jej pytanie - Czy to ma jakieś zdarzenie? Nie wyglądam Ci na pełnoletniego? Czy zaraz stwierdzisz, że jestem za stary, by się ze mną umówić? - naturalnie obrócił to w żart i coś mu mówiło, że jego wiek nie jest tutaj problemem. Gdyby był, uciekła by stąd w te pędy zbierając swoje ciuchy. A tymczasem siedziała, miał wrażenie, że czuje się swobodnie - Czterdzieści dwa. I jak widać, jednak nie tak bardzo znanym jak myślałem... - apropos myślenia... w głowie miał teraz bardzo przyjemne obrazy, w której odsłonięta była nie tylko noga blondynki, a każda część jej ciała. I on bardzo blisko tego młodego, jędrnego ciała. To, że odstawiła potem najstarszy numer w dziejach świata z bananem. Chciał uciec wzrokiem w pierwszej chwili, ale uznał, że nie. Skoro tak z nim pogrywa. Nie odwrócił wzroku, dołożył jeszcze do tego nieznaczny, acz zauważalny szelmowski uśmiech. Prowokujące spojrzenie: "Dalej mała, co jeszcze potrafisz?" mówiła już nie tylko jego twarz, ale całe ciało...
- Więc z kim bawiłaś się wczoraj? - zagadnął. Powiedziała mu wiele. Naprawdę wiele. Miał już jakiś obraz jej osoby we własnej głowie. Zjadł te maliny, która zostawiła mu na dłoni by móc kontynuować rozmowę - Mogę Ci obiecać, że w moim towarzystwie będziesz bezpieczna, najgorsze co cię może spotkać to złapanie przez paparazzi. No i być może, trochę pytań dlaczego prowadzasz się z gościem, który spokojnie mógłby być twoim ojcem... - tutaj się lekko uśmiechnął. Według jej słów... to raczej nie był problem, a atut - Mogę Ci jednak zagwarantować, że twój portfel, czy też twojego ojca nie interesuje mnie ani trochę. Cała moja uwaga jest skupiona tylko na tobie. - podkreślił licząc, że choć odrobinę popieści w ten sposób młodzieńczą próżność bogatej i mimo wszystko rozpieszczonej dziewczyny. Nielimitowane fundusze i zabawa do 21 roku życia? Kogo on próbuje oszukać, gdyby miał dzieci pewnie traktowałby je podobnie - Najedzona? Prysznic? - dopytał i zaczął rozglądać się po podłodze - Chyba koło łóżka widziałem twoją sukienkę...
przyjazna koala
nick
ODPOWIEDZ