walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
Baby if you fucking want it
You never fucking own it
Oh I'm not playing any games


hangar w Carins, kilka dni temu


[akapit]

Szum krwi wypełniał mu uszy i był jedynym, co dochodziło do niego ze świata zewnętrznego. Ostatnim, co zrobił przed wkroczeniem na ring było bezwiedne rozglądnięcie po trybunach. Nie szukając nikogo konkretnego, bez celu powiódł spojrzeniem, aż jego wzrok przypadkowo zatrzymał się na znajomej twarzy.

[akapit]

Minnie? — wyrwało mu się, gdy szerzej otwierał oczy i brał głęboki wdech.

[akapit]

Co?

[akapit]

Myśli pogalopowały wprzód, nie pozwalając na ponowne skupienie się na nadchodzącej, ciężkiej walce. Wciąż był zmęczony poprzednią jaka odbyła się jeszcze tego wieczora; bolała go cała dolna szczęka i żebra, potrzebował więc stuprocentowej koncentracji na następnej. Ale jak, kurwa, mógł ją teraz osiągnąć, skoro wiedział, że po hangarze szlaja się córka jego cudotwórcy w sprawie leków przeciwbólowych bez recepty? Przeklął pod nosem, odwrócił się do trenera i szeptem przekazał mu kilka nerwowych słów zawierających jasne polecenie odwleczenia startu. Nie zważając na sprzeciw, odwrócił się na pięcie i wciąż w stroju do walki wyraźnie odróżniającym go od zwykłych gapiów, zanurkował między ludzi.

[akapit]

Znał to miejsce lepiej niż własną kieszeń, więc zlokalizowanie dziewczyny nie zajęło wiele. Odruchowo złapał ją za przedramię i odwrócił w swoją stronę, żeby móc spojrzeć na jej twarz.

[akapit]

Minnie — rzucił na powitanie z chmurnymi oczami i ściągniętymi brwiami, ale kiedy kilka osób odwróciło się w ich stronę, zdał sobie sprawę, że specyficzne imię dziewczyny brzmiało trochę zbyt specyficznie jak na to miejsce. Kojarzyło się z pseudonimem, a on nie chciał być tutaj widziany z dziewczynami do towarzystwa. Puścił ją i cofnął rękę. I tak już zdążył zwrócić osiągnąć swój cel, czyli jej uwagę. — Co ty tutaj robisz? — syknął, nachylając się w jej stronę z brzydkim grymasem na twarzy.

[akapit]

Dlaczego wypowiadając te słowa, Lorenzo poczuł się jak stary, zramolały dziad utyskujący pod nosem na dzisiejszą młodzież? Nawet jeśli nie zamierzał strofować czy pouczać nastolatki z sąsiedztwa ani tłumaczyć jej, że to miejsce nie jest bezpieczne, że śliczne, młodziutkie blondynki kręcące się tutaj samotnie o tej porze były po prostu łatwą zdobyczą dla szumowin, które się tu przewijały częściej niż w samym Shadow.

[akapit]

Niby nie był zramolałym dziadem...

[akapit]

Ale czy w tych szkołach nie uczą ich już niczego przydatnego w stylu: „uważaj, bo wystarczy sekunda żeby ktoś ci dosypał prochów do drinka”?

[akapit]

Lorenzo zacisnął szczęki na samą myśl co wielu facetów chętnie by tu zrobiło z taką laleczką. I najwyraźniej zaskoczenie widokiem Minnie tak go wybiło z równowagi, że zapomniał o obrażeniach — kiedy zagryzł zęby, w jego głowie na nowo wybuchł pulsujący, tępy ból.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
13.

Były miejsca, których unikała i była pewna, że nigdy ich nie odwiedzi. Ale były też takie, które chciała odwiedzić tak po prostu z ciekawości, aby przekonać się, czy plotki są prawdziwe, a najlepiej sprawdzić na samej sobie. Dlatego też wraz z koleżanką postanowiły spędzić wieczór w jednym z hangarów w Carins, gdzie krążyły informacje, że rozgrywają się nielegalne walki. Ciekawość była zbyt duża, aby tak po prostu zrezygnować z takiej okazji! Nieważne, że widok krwi bardzo często przyprawiał ją o mdłości i musiała odwracać swój wzrok.
Wiedziała, że nie jest to miejsca, w których powinna pojawiać się drobna blondynka, ale gdy zauważyła, że jednym z zawodników jest mężczyzna, który odwiedzał jej ojca, decyzja była już przesądzona. Nie była przyzwyczajona, kiedy ktoś ją ignorował, bądź nie reagował na jej flirt, wręcz jej się to nie podobało. A teraz, dzięki przypadkowemu spotkaniu, znała tajemnicę Lorenzo, którą mogłaby kiedyś wykorzystać w najmniej oczekiwanym momencie. Z koleżanką rozdzieliły się dość szybko, zapewne gubiąc się w tłumie osób, ale ani trochę to nie przeszkadzało niewysokiej blondynce. Kręciła się po hangarze, trzymając w dłoni butelkę z piwem, w którą wsuniętą miała słomkę i co jakiś czas popijała alkohol małymi łykami. Zignorowała, nawet kiedy usłyszała jak ktoś ją woła, odgarniając długie blond włosy na plecy i kierowała się w nieznaną sobie stronę. Czuła na sobie wzrok innych osób, słyszała zaczepki, kierowane pod jej adresem, ale umiejętnie ignorowała, najczęściej odchodząc w drugą stronę, aby jeszcze bardziej nie kusić losu.
W jednym momencie zmarszczyła swój nosek, czując męską, silną dłoń na swoim przedramieniu i zmuszona była się odwrócić.
- Oh, to Ty! Nie spodziewałam się spotkać Cię w takim miejscu. Nawet nie wiedziałam, że tutaj jesteś - pierwsze kłamstwo, które wypowiedziała tak swobodnie, przecież widziała go kilka minut temu Uniosła przy tym swój wzrok, skupiając go na mężczyźnie i lekko się wzdrygnęła, widząc kilka ran na jego twarzy. Słysząc kolejne pytanie, odgarnęła kosmyk włosów za ucho i pomimo dość dziwnej sytuacji, jej kąciki ust uniosły się ku górze w uroczym uśmiechu, może nawet zbyt uroczym. - Hm... Jak na razie piję piwo i rozmawiam z Tobą, a poza tym, przyszłam zobaczyć to miejsce, czy jest tak interesujące, jak mówią - podniosła nawet dłoń z butelką, aby mu pokazać.
- Ty tutaj? Jesteś strasznie poobijany, to dlatego, tak często potrzebujesz leków od mojego taty... Ale tak, gratuluję wygranej walki - w ogóle, nie przejmowała się tym, że Lorenzo nie był w humorze, a wręcz można było stwierdzić, że był zły, gdy zobaczył nastolatkę w takim miejscu. - Spokojnie, tata nie wie, gdzie jestem, nic mu nie powiem, może to być nasza taka mała tajemnica. Poza tym jestem już dorosła i mogę chodzić, gdzie chcę - tym samym, narażać też swoje życie na niebezpieczeństwo, bo bywam zbyt naiwna. Tego na całe szczęście, nie wypowiedziała na głos, a jedynie przesunęła słomkę do ust, upijając kolejny raz piwo. Uważała, że i tak, to miejsce nie jest dla niej zbyt przyjemne. - Hej, nie denerwuj się, zaraz masz kolejną walkę, a dużo lepiej Ci bez tej zaschniętej krwi na twarzy - nieważne, jak bardzo chciałaby to ignorować, widziała to po jego minie. - A jak wygrasz, możesz mi postawić kolejne piwo - zapewne irytujący uśmiech, nie schodził z jej ust, kiedy w końcu przestała mówić, całkiem ignorując osoby, które mogły ich obserwować.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Dużo można było o Lorenzo powiedzieć, ale z pewnością nie to, że był naiwny. Ani żeby był niepoprawnym optymistą wierzącym w dobro i równowagę na świecie. Falcone zdawał sobie przecież sprawę, że Minnie nie jest tu jedyną zbyt młodą i zbyt ładną dziewczyną. Ale z jej osobą coś przeważyło szalę, zmuszając go do zaangażowania się i wolał myśleć, że była to kwestia znajomości z jej ojcem.

[akapit]

Coś dużo zaprzeczeń jak na jedno zdanie — odparł, uśmiechając się przy tym krzywo, może trochę kpiąco. I jej uśmiech jakiś taki zbyt niewinny czy słodki, sam nie był pewien, w przeciwstawieniu do błyszczących prowokacyjnie oczu. Na dźwięk jej odpowiedzi Falcone przewrócił teatralnie oczami. Zapomniał jak to bywa z nastolatkami; zapomniał też, że jeszcze niedawno sam taki był. Nawet nie chciał wiedzieć jak ominęła bramki albo gdzie dowiedziała się o odbywających się tu przedstawieniach dla widzów bardziej złaknionych widoku krwi. — Tylko mi nie mów, że przyszłaś tutaj żeby wypić sobie piwko czy dwa. Jesteś sama? — zapytał, nie odstępując w tył nawet na krok, po czym machnął dłonią w nieokreślonym geście, wskazując lekceważąco na otoczenie. Nie chciał brzmieć jak stary dziad, więc zmienił ton. — I jak, mała, interesująco wystarczająco? Krwawo wystarczająco? — dodał, przy ostatnim uśmiechając się trochę szerzej, ale w jego oczach pozostawał chłód.

[akapit]

Pomruki przybrały na sile; najwyraźniej zaczynała się kolejna walka. Myśl o tej jego tłukła się nieustępliwie z tyłu głowy, ale jak mógł zostawić tutaj Minnie? Może nic by się jej nie stało. Ale gdyby było inaczej, a on zostałby ze świadomością, że mógł temu zapobiec, nie zostawiając jej samej w tłumie niebezpiecznych facetów marzących o dogodnej okazji... Czy mógłby później spojrzeć jej ojcu w oczy?

[akapit]

Bo przecież będzie musiał mu spojrzeć w oczy. Bez silnych leków przeciwbólowych już niejednego wieczora chciał sobie wydrapać oczy prosto z czaszki, byleby tylko pozbyć się bólu wbijającego się prosto w mózg.

[akapit]

Odepchnął od siebie tą myśl i skupił się ponownie na Minnie. Ich mała tajemnica? Falcone stłumił parsknięcie śmiechem.

[akapit]

Mm — mruknął przeciągle zamiast tego, przechylając głowę lekko w bok ale ze spojrzeniem wciąż utkwionym w twarzy dziewczyny. — To mogłoby być naszą małą tajemnicą jeśli to ja przypadkiem się nie zdradzę się z informacją gdzie też miałem przyjemność spotkać jego najdroższą córkę. Wciąż mieszkasz z ojcem? — wtrącił, delikatnie sugerując, że może i była dorosła, ale wciąż na utrzymaniu taty. — W każdym razie, nie mówię ci przecież że masz wracać do domu. — Jedyne co chciał to kazać jej wracać do domu. — Zrobimy inaczej. Jebać walkę. Postawię ci kolejne piwo teraz, pod warunkiem, że nie przyszłaś tu z chłopakiem w twoim wieku i że po tym piwie wrócisz ze mną do domu.

[akapit]

To źle zabrzmiało. Przecież Delilah go zapierdoli jeśli cokolwiek z tego spotkania do niej dotrze. No chyba że będzie akurat u mechanika.

[akapit]

Ale chodziło przecież o to, żeby Minnie nie szlajała się tutaj sama. Ani z jakimś chuderlawym nastolatkiem, który w niczym by jej nie pomógł gdyby znalazła się w zagrożeniu. Prawda?

[akapit]

Mam miejsca VIP z takim widokiem, że żaden rozbryzg krwi nie ominie twoich spragnionych brutalności oczu — dodał jakby na zachętę, uśmiechając się przy tym szerzej. Przy ostatnich słowach to w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nie powinien, zastanawiać się jak tutaj weszła, im mniej wiedział, było bezpieczniej. A Minnie, chociaż była bardzo młoda, była kobietą, wiedziała jak wykorzystać swoje atuty, aby zostać wpuszczona, nawet poza kolejką. Wejść pilnowali mężczyźni, do których niekiedy wystarczyło się ładnie uśmiechnąć, pokazać kawałek ciała, aby nie było można oderwać wzroku i nie musiała się martwić i czekać na swoją kolej.
Wzruszyła delikatnie ramionami na jego pierwsze słowa, kompletnie się nimi nie przejmując, a już po chwili delikatnie pokręciła przecząco głową, odgarniając przy okazji kosmyk włosów za ucho, który wpadł jej wprost na twarz.
- Nie, nie jestem na tyle głupia, aby przychodzić w takie miejsca sama - a może jednak była? Przyszła z koleżanką, żadna z nich w najgorszym wypadku, nie potrafiłaby się obronić i musiałaby liczyć na pomoc innych osób. I jak widać, bardzo szybko się rozdzieliły i małe prawdopodobieństwo, że szybko na siebie wpadną. Minnie, przestała nawet myśleć co robi i gdzie jest, mając jedynie nadzieję, że nic jej nie jest. - Hm... - zamyśliła się na moment, nie spuszczając swoich niebieskich oczu z Lorenzo i ponownie napiła się piwa, zanim cokolwiek odpowiedziała. - Jestem chyba za krótko, aby wyrobić sobie odpowiednie zdanie, ale podoba mi się tutaj, chętnie zobaczę, co te miejsce ma do zaoferowania - wiedziała, że swoją odpowiedzią i pewną siebie postawą, może go jeszcze bardziej zirytować. I oczywiście, że robiła to z pełną premedytacją, chcąc mu pokazać, że nigdzie nie ma zamiaru stąd wychodzić. Nieważne, jak widok krwi ją przerażał i sprawiał, że musiała co chwilę odwracać swój wzrok, aby nie zrobiło jej się słabo.
Nie znali się prawie w ogóle, byli dla siebie wręcz obcymi osobami. Falcone niekiedy przychodził do jej ojca po leki, a Minnie kilka razy otworzyła mu drzwi i na tym ich znajomość się zatrzymała. Gdyby nie ciekawość blondynki i chęci prowokacji, nawet nie spotkaliby się tutaj dzisiaj. Przecież z daleka było widać, że takie miejsce do niej w ogóle nie pasuje. Grzeczna, niewinna dziewczynka, która tylko stwarzała takie pozory, ale on przecież jej nie znał. Zacisnęła swoje usta, jakby czekała na reakcję mężczyzny. Ciekawa była, czy zostawi ją, ryzykując, że może wpaść w złe towarzystwo, czy zaryzykuje swoją walkę, aby jej przypilnować. Jedna i druga opcja, była dość interesująca, musiała przyznać.
- Mhm - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, potwierdzając, że nie zmieniła miejsca zamieszkania, za wygodnie było jej mieszkać w rodzinnym domu. - Wiesz, że tym samym, mógłbyś narazić się mojemu tacie? Sam fakt, że nie zabrałeś jego córki z tak okropnego miejsca, gdy tylko mnie zobaczyłeś? Nie chcesz tego robić - kolejny raz, uroczo się do niego uśmiechnęła, opuszczając dłonie wzdłuż ciała, nadal jednak trzymając butelkę z piwem w jednej dłoni. Zagryzła wargę, jakby się nad czymś bardzo zastanawiała i zmarszczyła swój nosek na krótką chwilkę. - Przed chwilą, mówiłeś, że nie każesz mi wracać do domu. Nie zachowuj się jak jakiś emeryt, noc jest jeszcze młoda. Możesz postawić mi piwo i możemy tutaj jeszcze zostać. I nie, nie martw się, nie przyszłam tutaj z żadnym chłopakiem, więc mogę później wyjść z Tobą i razem wrócić do domu - ostatnie słowa, brzmiały dość dwuznacznie. I chociaż, przez chwilkę Minnie się zastanawiała, czy nie wskazać jakiegoś randomowego faceta, pokazując palcem, że to z nim właśnie przyszła, tak postanowiła tego nie robić. Może obawiała się reakcji Lorenzo, a może nie chciała, aż tak bardzo ryzykować, że komuś mogłaby stać się krzywda.
Nie uszło jej uwadze, jak jego spojrzenie się zmieniło, a nastolatka przez moment naprawdę szczerze się uśmiechnęła zadowolona. Pieprzyć nawet to, że będzie musiała umiejętnie odwracać wzrok, czy przymykać powieki.
- Okej! Miejsca VIP brzmią super, ale pod warunkiem, że również się ze mną napijesz? Nie chcę pić sama. Chyba nie odmówisz damie? - chwilami do damy, sporo jej brakowało, ale czy to było ważne. Kokietowała go swoim uśmiechem, odgarnięciem kosmyka włosów za ucho, czy zakręcenie kosmyka na palcu, przez ten cały czas nie spuszczała z niego swoich niebieskich oczu. - I naprawdę, chcesz dla mnie zrezygnować z walki? Oh, nawet nie wiem, co na to odpowiedzieć, ale w takim razie prowadź na te miejsca - zagryzła delikatnie wargę, robiąc krok do przodu i zmniejszyła tym samy odstęp pomiędzy nimi.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Był z siebie niewiarygodnie dumny, że z takim perfekcjonizmem powstrzymał zgrzytnięcie zębami na dźwięk słów dziewczyny o „czymś do zaoferowania”. Lorenzo wiedział, co tutaj serwują. Samozwańczych gladiatorów tłukących się dla uciechy nie-do-końca-przypadkowych gapiów, posokę której już nikt nie stara się zmyć z gołego betonu służącego za posadzkę, spermę na ścianach, paskudny alkohol i przy odrobine pecha wpierdol.

[akapit]

Może dlatego to go tak bardzo jarało? Nie potrafił określić. Może dlatego była tutaj też Minnie; chociaż kiedy na nią patrzył, jakoś nie potrafił wyobrazić sobie tych sarnich, bladoniebieskich oczu wypełnionych żądzą mordu. Ale i tak czuł się jak stary, samotny i zrzędliwy dziad pilnujący dziecka sąsiadów. A wystarczyło rozejrzeć się dookoła żeby dostrzec, że nie była tu jedyną zbyt młodą, zbyt skąpo ubraną dziewczyną. Tylko reszta nie wyglądała przy tym tak niewinnie i bezbronnie. Naiwnie. Nawet ta zamknięta, buntownicza w jakiś sposób postawa i błyszczące wyzywająco oczy nie mogły zmyć tego wrażenia.

[akapit]

No ale fakt, miała rację. Nie chciał o tym gadać z jej ojcem.

[akapit]

Za bardzo zależy mi na jego magicznych receptach — odpowiedział, unosząc znacząco jedną brew. Żeby sobie przypadkiem nie pomyślała, że cokolwiek z tego robi dla niej. Gardził tymi starszawymi facetami w kryzysie wieku średniego, który chcą zatuszować oglądaniem się za gówniarami. A chociaż kłótnia z Delilah mocno zachwiała całym jego życiem, wcale nie uważał, że stoczył się aż tak nisko, żeby samemu stanąć w tej pogardzanej roli. Prychnął głośniej niż to było konieczne na dźwięk słowa emeryt. — W takim razie może powinnaś mnie nauczyć co tam jest teraz modne w podstawówce. Wiesz, slang, gesty i cała reszta. W co się bawicie na przerwach? — odparł, uśmiechając się przy tym bardziej bezczelnie niż początkowo zamierzał.

[akapit]

Chociaż nie przyznałby się do tego przed dziewczyną — bo jeszcze przestałaby go traktować poważnie? — to prawie zaczynał się dobrze bawić. Może gdyby tak wyciąć fakt, że założenie na resztę wieczoru jest takie, że ma jej pilnować.

[akapit]

Czemu nie. — Wzruszył ramionami, przez cały czas uważnie obserwując twarz Minnie. Ten jej entuzjazm z jednej strony trochę go martwił, ale z drugiej... Napawał nadzieją, że jeszcze nie cały wieczór stracony. A później, cóż, zamówią taksówkę. Chyba że nie powstrzyma się przed przejażdżką; a nie należał do zbyt odpowiedzialnych ludzi, zwłaszcza po alkoholu.

[akapit]

Z tą myślą trochę przerysowanym gestem jak na faceta w stroju do walki i z pociętą gębą w środku naćpanego tłumu, przepuścił Minnie przodem niczym gentleman i razem ruszyli w stronę całkiem pokaźnego baru.

[akapit]

Taa, jak rycerz dla swojej damy — rzucił swobodnie, po czym spojrzał z ukosa w dół, żeby wyłowić jej wzrok. Uśmiech stał się jeszcze szerszy i prawdopodobnie bardziej bezczelny. — Oczywiście jeśli można tak personifikować leki twojego ojca. Przerabialiście to już w szkole?

[akapit]

W końcu oboje stanęli przed barem, ale jako zawodnik Lorenzo był tutaj gościem specjalnym, zwłaszcza że po drugiej strony lady stali sami jego kumple, którym z pewnością nie powierzyłby opieki nad niczym bardziej wartościowym niż bilet na autobus. Obsłużył się sam; blondynce zgodnie w umową wziął spod lady piwo, a dla siebie pokaźną szklankę okropnie palącej whisky. Skinieniem głowy kazał jej iść dalej za sobą. Wspięli się po wąskich, stalowych schodkach bez poręczy, a na górze Lorenzo szarpnął za kraty i otworzył wejście na trybunę.

[akapit]

Wskakuj — polecił, a kiedy go mijała, złapał ją za przedramię i . — Ale jak trener mnie za to olanie walki zabije, jutro będę dobijał się do waszych drzwi z pretensjami, mała.Szczególnie za olanie jej na rzecz jakiejś małolaty. Tego nie dodał na głos. Po tych słowach ją puścił i całkiem z siebie zadowolony zajął miejsce na wysokiej trybunie. Poza nimi było tu kilka osób zajętych oglądaniem zaczynającej się dopiero walki. — To z kim tutaj przyszłaś, hm? — mruknął już trochę ciszej, po czym wypił całkiem spory łyk alkoholu.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Całkiem zignorowała fakt, że Lorenzo w jednym momencie zaczął traktować ją jak dziecko i może tym samym, chciał wyprowadzić ją z równowagi. Jedyne co zrobiła, to wywróciła teatralnie oczami, kiedy wspomniał o podstawówce i na moment zacisnęła swoje usta. Wytykanie jej młodszego wieku, troszkę zaczęło ją irytować, ale nie chciała dać po sobie tego poznać, w każdej chwili może zagubić mu się w tłumie osób. Poza tym cieszyła się z młodego wyglądu i tego, że mało kto dawał jej więcej lat niż ma, raczej go zaniżali.
- Chętnie bym Ci opowiedziała, ale nie wiem, czy nadążysz. Wiesz, smartfony, instagram, tiktok, zapewne zatrzymałeś się na czasie, kiedy facebook był na topie, teraz już nikt tego nie używa - odgryzła się z uroczym uśmiechem na ustach i tylko wzruszyła bezradnie ramionami. Troszkę jej to nie pasowało, próbował ją umoralniać, odesłać do domu, a sam spędzał czas w takim miejscu. Lekka hipokryzja, czy naprawdę się o nią martwił, bo wiedział, do czego były zdolne osoby, które tutaj bywały? Szkoda tylko, że nastolatka raczej się o tym tak szybko nie dowie, jeśli w ogóle.
Spojrzała w stronę baru, a następnie uniosła swoje spojrzenie na mężczyznę. Przez moment, jej usta ułożyły się w szczery uśmiech, aby zaraz spoważniała, a jej brwi podniosły się ku górze.
- Do księcia dużo Ci brakuje, a ja mówiłam o sobie, a nie o lekach, które załatwia Ci mój ojciec. Powinieneś zacząć mnie bardziej doceniać, lepiej byś na tym wyszedł - odezwała się, tym razem nie kryjąc swojego niezadowolenia i zniesmaczenia. Hej, to ona była kobietą, a on myślał tylko o przeciwbólowych. Powstrzymała się, przed powiedzeniem, że sama również ma do nich dostęp i wcale, nie było to takie trudne, gdy jest się ukochaną i jedyną córką swojego ojca, który zrobiłby dla niej wszystko. Lepiej, nie zdradzać wszystkich swoich tajemnic w tak krótkim czasie.
Rozejrzała się po hangarze, w którym aktualnie się znajdowali, a w czasie, kiedy Lorenzo brał dla nich alkohol, na moment skupiła swój wzrok na walce, która odbywała się w niedalekiej odległości od niej. Trwało to dość krótko, bo zaraz odstawiła pustą butelkę na blat za sobą i odebrała kolejną, wkładając w nią słomkę, bo inaczej przecież się nie napije. Posłała też uroczy uśmiech do barmana i podążyła za swoim dzisiejszym opiekunem, który prowadził ją w nieznanym kierunkiem.
Cicho się zaśmiała na jego słowa, a następnie weszła jako pierwsza po dość niebezpiecznych dla niej schodach, a już na pewno nie weszłaby na nie, gdyby wypiła o dwa piwa więcej, bądź zdecydowałaby się na mocniejszy alkohol. Szpilki, w takim miejscu, również nie były za najlepszym pomysłem, przez co tylko głośno westchnęła, robiąc to aż za bardzo teatralnie.
- Nie zabije Cię, a poza tym, chyba potrafisz kłamać? - spytała, zanim zajęła miejsce obok niego i napiła się łyka gorzkiego piwa. Skupiła na Lorenzo swoje niebieskie oczy. - Wymyślisz bajeczkę, że jakaś napalona fanka, zaciągnęła Cię do łazienki, a Ty nie mogłeś jej odmówić i całkiem straciłeś poczucie czasu. Kłamstwo idealne - uśmiechnęła się delikatnie i odgarnęła niesforny kosmyk włosów za ucho. Przez chwilę, nie wiedziała, czy udawać, że naprawdę patrzy, czy lepiej patrzeć na mężczyznę, który siedział obok niej. Chociaż dla niej, wybór był dość prosty, widok krwi nie był zachęcający. - Z koleżanką, poszłam po piwo, a ona gdzieś zniknęła - jak widać było po Minnie, nie przejęła się zbytnio tym, że się rozdzieliły i nawet nie wie, gdzie teraz jest. Oparła swoje dłonie na udach, pochylając się delikatnie do przodu.
- Miałeś rację, te miejsca są dużo lepsze, od tych na dole. Może zacznę częściej tutaj wpadać - jej usta ułożyły się w zadziorny uśmiech. W końcu jeszcze przed chwilą, namawiał ją do wyjścia, a blondynka stwierdziła, że ten widok ją ciekawi. Nie było wiadomo, czy powiedziała to poważnie, czy chciała go troszkę jeszcze zdenerwować. - Jest w tym coś... co sprawia, że chcę odwrócić wzrok, ale też jestem ciekawa - wyznała dość szczerze. Wiedziała jak wygląda, jak słodka, idealna dziewczynka, która nie pasuje do takiego miejsca, ale nawet i ona, miała swoje mroczne tajemnice. - Bijesz się dla zabawy, poczucia adrenaliny, czy to Twój sposób na życie? I może faktycznie, powinniśmy iść później do tej łazienki, aby zmyć z Ciebie zaschniętą krew - ponownie, przeniosła na niego swój wzrok i uważnie się patrzyła, starając się ignorować ślady pobicia, za to, uroczo się do niego uśmiechając.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Chciałem tylko wzbudzić twoje poczucie winy, ale chyba nie znasz czegoś takiego, co? — mruknął po przełknięciu alkoholu znad krawędzi szklanki. Niby zrzędliwie, a jednak podłapując tą gierkę pełną uszczypliwości i zerowego szacunku do starszego kolegi. Chociaż on akurat nigdy nie był jednym z tych facetów o zaniżonej samoocenie do tego stopnia, że koniecznie starali się wymusić jakiś respekt na młodzieży, w wyniku czego tylko sami się ośmieszał.

[akapit]

Przyglądał się jej; jej gestom i temu, jak wiele czasu poświęca na patrzenie na niego, a ile na rozgrywającą się gdzieś po skosie w dole walce. A jeśli dziewczyna chociaż w ułamku odwzajemniała tą obserwację, z pewnością mogła zauważyć błyskające w uśmiechu zęby Lorenzo. Grymas ten był odpowiedzią na jej słowa o napalonej fance.

[akapit]

Ta wymówka już dawno przestała działać na mojego trenera, ale nieźle kombinujesz — odparł, przechylając lekko głowę i nie mogąc pozbyć się tego uśmiechu. — Poza tym doskonale widział kto był powodem mojej rezygnacji z walki i widział jak idę prosto w twoim kierunku, wyjątkowo na tobie skupiony. Ile masz lat, przypomnij mi? — Tak jakby kiedykolwiek pamiętał. Albo w ogóle miał szansę wiedzieć w jakim wieku jest Minnie, tak jak znać całą resztę faktów poza nazwiskiem i adresem zamieszkania.

[akapit]

Uniósł znacząco jedną brew, kiedy odpowiedziała na jego pytanie. Dziewczyna zniknęła w tłumie podejrzanych ludzi, a jej w ogóle to nie obchodziło? Czy w ogóle zdawała sobie sprawę z tego, do jakiego miejsca trafiły? Przez chwilę nawet go to zastanawiało — zafrapował się nad jej naiwnością i nad tym, czy w jej wieku był taki sam — ale ostatecznie jedna nieznajoma nastolatka gówno go obchodziła i nie była jego problemem. Wystarczyło, że zdążył złapać Minnie i...

[akapit]

I nigdy więcej tu nie przyjdzie, pomyślał w chwili, w której dziewczyna się odezwała. Przewrócił oczami. Ale przecież jeszcze chwilę temu obiecywał sobie, że nie będzie zachowywał się jak jej ojciec albo ktokolwiek, kto może jej mówić co ma robić. Tyle że po takich zaczepnych wyznaniach dziewczyny było to zdecydowanie trudniejsze.

[akapit]

Do tego będzie ci potrzebna moja karta VIP. Nie martw się... Jakoś się dogadamy — odpowiedział wreszcie, zawieszając wzrok na dłużej na profilu dziewczyny. A kiedy tak patrzył, w jego oczach kryło się coś niewypowiedzianego i tajemniczego; coś, co uniemożliwiało czy to żart, czy raczej propozycja, której ciężko odmówić.

[akapit]

Jej kolejne słowa spowodowały, że Lorenzo miał coraz mniejszą ochotę na bawienie się w niańkę i granie starszego brata, a coraz większą na sprawdzenie, czy przypadkiem się mylił co do niej. Może źle ją oceniał. Może wcale nie była taka naiwna i niewinna; może by mu się przydała. Bez dłuższego namysłu — bez analizy, jak zwykle w jego przypadku — zdecydował się ją sprawdzić. Odchylił się lekko w tył na krześle.

[akapit]

Biję się od małego, zawodowo przez większość czasu. Z przerwami. — Na co te przerwy, nie miało przy tej opowieści znaczenia. Lorenzo mówił właśnie w ten sposób nie bez powodu i nie zamierzał rozwodzić się nad swoim życiem, kiedy całkiem szczerze odpowiadał na jej pytanie. — To sport, ale też jakaś forma pracy, z tym że bardziej satysfakcjonująca niż za biurkiem w tych żałosnych open office’ach. Ale tutaj, to coś innego — wtrącił z powagą, a jego oczy zdawały się pociemnieć o ton, kiedy wzrok ślizgał się po stalowej siatce odgradzającej ring. — Wchodząc do klatki ze świadomością, że w środku nie ma żadnych ograniczających cię zasad — dopiero wtedy można poczuć jak to jest być naprawdę wolnym.

[akapit]

Co przedstawione w ten sposób było raczej ironiczne, ale Lorenzo był świadom ów ironii. Co więcej, dla niego była czasami jedyną prawdą i jedyną stałą kotwiczącą go w tym popapranym świecie. W krótkiej pauzie od mówienia wypił resztę alkoholu, po czym odstawił szklankę na puste siedzenie i skupił cały ciężar spojrzenia na dziewczynie siedzącej obok.

[akapit]

A w wolności jest coś uzależniającego, tak samo jak coś podniecającego jest w patrzeniu na walkę z góry bez pewności, czy zawodnicy opuszczą ją o własnych siłach. Prawda, Minnie? — Pytanie zawisnęło na moment w powietrzu i pozwolił mu tak tkwić, przez trzy uderzenia serca gapiąc się jej prosto w oczy. Otwarcie, bez woalki wcześniejszego rozbawienia czy nadętej protekcyjności. — Patrz teraz uważnie — dodał wreszcie niższym głosem, przechylając ciężar ciała do przodu na krześle, a spojrzenie ponownie w stronę klatki.

[akapit]

Obserwując tylko kątem oka, rozpoznał moment, w którym jeden z nich zrobił się słabszy. Chwilę później walka pod ich stopami przerodziła się w prawdziwą, choć dość jednostronną, jatkę. Polała się krew, chrupnęły kości, a pełne ekstazy wrzaski widzów wryły się wprost w mózg, zagłuszając dźwięki kolejnych brutalnych ciosów.

[akapit]

Jej słowa o łazience Lorenzo postanowił przemilczeć. Póki co. Ale z pewnością nie zapomnieć, zwłaszcza w kuszącym do przeinaczenia świetle wcześniejszej rozmowy o wymówce co do opuszczenia walki.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Poczucie winy? Minnie bardzo rzadko je miewała, a już na pewno do osób, które znała tylko z widzenia, czy z jednej rozmowy, tak jak było z Lorenzo. Chociaż, jak widać było, potrafiła zostawić koleżankę i nie martwić się co się z nią dzieje, zachowując się jakby przyszła tutaj sama. Nie lubiła zaprzątać sobie głowy rzeczami, na które nie miała wpływu, uważając, że zachowanie innych, nie jest jej problemem. Dość egoistyczna postawa, ale jak na razie sprawdzała się u niej bardzo dobrze i nie miała zamiaru, nic w tym kierunku zmieniać.
Była dobra w wymyślaniu kłamstw, bo tym te słowa były o napalonej fance, prawda? Nie wzdychała na jego widok, ani też nie próbowała za wszelką cenę zaciągnąć do łazienki, a miejsce, w którym teraz się znajdowali, mogło być po części równie interesujące i co najważniejsze, sprzyjające rozmowom. Przyszła tutaj z zamiarem, aby go sprowokować, pokazać, że jej się nie odtrąca, nawet jeśli był to wtedy tylko niewinny flirt z jej strony.
- Czyli, była to częsta Twoja wymówka? - zainteresowała się bardziej, nie odwracając swojego wzroku, który miała skupiony na twarzy Lorenzo. Nawet gdyby skłamał, zapewne już zdążyłaby swoje dopowiedzieć, a skoro bywał w takich miejscach, musiał robić już i inne, nielegalne rzeczy. Ciekawe, jak wiele rzeczy jeszcze się dzisiaj o nim dowie i jak bardzo interesujących. Delikatnie się uśmiechnęła, bo przyznał się, że szedł skupiony tylko na niej, a to bez wątpienia mogła odebrać jako komplement. - Spokojnie, aby uwiarygodnić Twoje kłamstwo, możemy na chwilę tam również zniknąć, aby trener Cię zobaczył - zagryzła delikatnie dolną wargę i napiła się małego łyka piwa przez słomkę, zanim odpowiedziała na dalszą część pytania. - Osiemnaście - nie groził mu żaden prokurator, w Australii była legalna, chociaż nadal była uroczą i młodziutką nastolatką. Wręcz, cieszyła się z nastu lat i przechodził ją nieprzyjemny dreszcz, gdy dochodziła do niej myśl, że za niedługo stanie się kobietą, zwłaszcza wiekowo.
Ciężko miała wybrać miejsce, gdzie chciała skupić swój wzrok. Walki, nigdy jej nie interesowały, przez całe swoje życie nikogo nie uderzyła, nie oglądała nawet filmów akcji. A teraz, patrząc na to wszystko z góry, było coś, co ją ciekawiło i niekoniecznie chciała przegapić jakiś moment. Chociaż, gdy pojawiała się krew, prawie w momencie odwracała głowę, patrząc znów na Lorenzo, który na ten moment skupił jej całą uwagę. Przytaknęła delikatnie głową, na wspomnienie że się dogadają i już mogła sądzić, że po części zmienił swoje podejście do niej. Może wystarczyło, że uroczo się uśmiechnęła i zadziałało to, jak na większość mężczyzn? Wiedziała, jak inni na nią patrzą, jak niekiedy odwracają się na jej widok i zrobiliby wiele, aby spędzić czas w towarzystwie blondynki.
Teraz jednak, słuchała jego słów, siedząc prosto na krześle, a w dłoni trzymając butelkę z niedokończonym piwem. Ponownie przytaknęła delikatnie głową. Nie chciała mu przerywać ani tym bardziej wchodzić w jakieś szczegóły z życia Enzo, uważając, że gdyby chciał, zapewne sam by się tym podzielił. A skoro nie chciał, nie musiało być to na tyle ciekawe, aby wiedziała o tym Minnie. Widziała, jak odwrócił wzrok, gdy tak uważnie mu się przyglądała i pierwszy raz, chyba to wszystko zrozumiała. Walka dawała adrenalinę, poczucie władzy nad drugą osobą i nie było tam żadnych ograniczeń. A kto jak kto, ale ona nie lubiła, gdy ktoś jej czegoś zabraniał, bądź czegoś nie mogła. Zagryzła swoją wargę od środka, nadal milcząc, jakby nad czymś bardzo się zastanawiała.
- Lubisz być wolnym i nie mieć żadnych ograniczeń? - odezwała się w końcu po krótkiej chwili ciszy. Mogłoby łączyć ich sporo rzeczy? Ominęła nawet fakt, że było to nielegalne. - Bez przeszkód, możesz pobić drugiego faceta, nie mieć żadnych wyrzutów sumienia i jeszcze na tym zarobić - może i zrozumiała to na swój, troszkę opaczny sposób, ale dla niej było to najmniej ważne. Na początku jej wyraz twarzy nic nie wyrażał, teraz tylko delikatnie się uśmiechnęła.
- Mhm - mruknęła tylko pod noskiem, gdy ich spojrzenie się spotkało i na dłuższy moment zatonęła w oczach Lorenzo. Gdyby nie krzyki innych osób z łatwością, zapomniałaby o walce, która odbywała się kilka metrów pod nimi. Zgodnie z jego poleceniem, przeniosła swój wzrok i aż się wzdrygnęła, gdy pojawiło się jeszcze więcej krwi, a przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - Lubię wolność, lubię też rzeczy, które z góry uważane są za nielegalne, czy nieodpowiednie dla mnie - nie wiedziała, czy mówi to sama do siebie, czy do mężczyzny siedzącego obok, skoro nadal patrzyła się na walkę, która odbywała się w klatce. Lubiła wolność, fakt, że nie odpowiada za swoje czyny, chociaż w jej wypadku wystarczyło się ładnie uśmiechnąć. Tak jak i wszystko, co było dla niej zakazane, a chciała tego spróbować. Miała jakieś dziwne przeczucie, że cała ta rozmowa zostanie pomiędzy nimi, a jej ojciec, nigdy się o tym nie dowie.
Mógł zauważyć, jak nastolatka kilkukrotnie się wzdrygnęła, na jej twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia, czy nawet zasłoniła na moment oczy dłońmi, gdy jeden z mężczyzn upadł na podłogę.
- Wow - wymsknęło jej się w jednym momencie, kiedy wszystko już się mogło skończyć, a oni nadal się nie poddawali. Coś, co na początku ją zniechęcało, teraz sprawiało, że w jej oczach pojawił się dziwny błysk. Może i nie będzie to ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, ale warto było wiedzieć, że coś takiego istnieje. Odstawiła piwo obok, oparła łokcie na udach, podpierając brodę o dłonie i siedząc pochylona do przodu. Na moment, wszystko przestało istnieć, czerwone plamy na podłodze, ledwo stojący na nogach zawodnik. Jeśli będzie miała koszmary w nocy, to wina Lorenzo!
- Na tym to się kończy? Czy teraz on - bezwstydnie wskazała palcem na mężczyznę, który jako jedyny stał o własnych nogach, chociaż jego twarz była cała poobijana, a z nosa ciekła krew. - będzie się bił z kolejnym? - wystosowała się, zabierając piwo, którego się napiła i tym razem, już patrzyła swoimi niebieskimi oczami na mężczyznę.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Osiemnaście. Oczywiście, że osiemnaście.

[akapit]

Mogłaby być jego córką jakby się dobrze postarał.

[akapit]

Te myśli przebiegły tylko przez umysł, pozostawiając po sobie niewyraźny ślad. To nie była jego sprawa, że taka małolata wślizguje się z pewnie równie niepełnoletnią koleżanką na nasycony przemocą i szemranym towarzystwem spektakl dla dorosłych o skrzywionej psychice. Zwłaszcza, że mimo młodego wieku Minnie nie była dzieckiem i Lorenzo miał tą świadomość; sama mogła być już skrzywiona. Wygląd bywał mylący.

[akapit]

Powiedzmy — przytaknął w odpowiedzi na jej pytanie o wymówkę, ale nie odrywał już spojrzenia od mężczyzn ścierających się w klatce żeby rzucić jej chociaż przelotne spojrzenie. Czuł bicie własnego serca, jego rytmiczny puls, przyspieszony, nieco mocniejszy niż w spoczynku, nawet kiedy tylko obserwował. To było jak uzależnienie. A choć nie od używek wyniszczających organizm, to w gruncie rzeczy niewiele mniej szkodliwe dla zdrowia. — A kto nie lubi być wolny, Minnie Mouse? — odparł swobodnie, uśmiechając się szerzej i wciąż nie posyłając jej nawet spojrzenia z ukosa; zupełnie jakby mówił w przestrzeń. — Każdy ma jakąś swoją metodę, tylko nie każdy umie się do tego przyznać.

[akapit]

Nie zapytał, jaka metoda na wolność była jej. Ale i bez tego chwilę później dostał swoją odpowiedź, a ta wyjątkowo przypadła mu do gustu, zwłaszcza w tej małej grze, którą bez planowania zaczął chwilę temu. Kwestii własnej wyobraźni pozostawił tą całą resztę rzeczy, które — jak to określiła — były dla niej nieodpowiednie, aczkolwiek kilka rzeczy które mogłaby dla niego zrobić wpisywało się w tą listę i to nawet nie bardzo inwazyjnie.

[akapit]

Skupiał się na walce aż do momentu, w którym kątem oka zauważył jak Minnie odwraca wzrok. Wtedy zrozumiał, że przyglądanie się jej w tej sytuacji i w momencie, kiedy sam postanowił ją sprawdzić będzie nawet ciekawsze niż wszystko, co działo się na dole. Dlatego publiczność zdzierała gardła, wycie przechodziło w gwizdy, trybuny wibrowały w rytm wrzasków i uderzeń poddenerwowanych widzów, a Lorenzo subtelnie przyglądał się tej małej, tlenionej blondynce wzdrygającej się na widok brutalnej przemocy, którą jeszcze przed chwilą tak butnie wyrażała zainteresowanie. Patrzył uważnie, czujnie jak zwierzę, którym lubił się tytułować; pochłaniał jej reakcje, jeszcze nie analizując.

[akapit]

Ale kiedy tak na nią patrzył, nie mógł nie zastanawiać się ilu facetów w jego wieku chciałoby ją przelecieć. Była młodziutka, śliczna, a wymalowana aż do przesady przypominała obrazek, który podobał się z pewnością większości mężczyzn niezależnie od wieku; ale przede wszystkim była kusząca. Zalotna w sposób, który co prawda mógł być cechą wrodzoną i jej naturalnym zachowaniem, ale im dłużej Lorenzo z nią przebywał, tym bardziej wątpił, że jej słowami, czynami i błyszczącymi tajemniczo sarnimi oczami kieruje zwykły przypadek. Zbyt dokładnie to wszystko składało się w całość, zbyt wiele do myślenia pozostawiały jej bezpośrednie słowa czy luźne propozycje. W jednych sprawach wręcz niewinna — gdy zasłaniała oczy przed widokiem krwi, która przecież krążyła również w jej żyłach — w drugich aż zanadto bezpruderyjna — kiedy bez wahania proponowała wymknięcie się do łazienki — stanowiła dla niego interesujący obrazek. Obracał go w myślach, ale wciąż jeszcze nie wiedział, czy woli pozostawić go takim, czy może wysilić się żeby spróbować go rozgryźć i znaleźć powód tego zgrzytu sprzeczności dziewczyny nazwanej imieniem słodkiej, kreskówkowej myszy z dużą kokardą.

[akapit]

Z ulgą stwierdził, że choć go ciekawiła, w jego przypadku podłoże tego zainteresowania nie leży w kryzysie wieku średniego i prymitywnej potrzebie udowodnienia sobie własnej wartości przez zaciągnięcie nastolatki do łóżka.

[akapit]

Widział w niej kogoś, kogo mógłby — chciałby — wykształtować. Bo potencjał zdecydowanie miała, widział to w błyszczących oczach i wydawało mu się, że słyszał w tych ledwie kilku wypowiedzianych przez nią zdaniach, a była przecież wciąż taka młoda.

[akapit]

Obojętnie zerknął w dół na pogorzelisko, rozsiadając się wreszcie wygodniej na krześle.

[akapit]

Nie. Teraz kolejni zawodnicy. On pewnie nie będzie się do niczego nadawał przez resztę wieczoru — odpowiedział nonszalancko, właściwie z własnego doświadczenia, po czym uśmiechnął się drapieżnie. — Zbyt ważne są dochody z zakładów, żeby bili się jeden po drugim, z wyraźną przewagą wchodzących do klatki wypoczętych zawodników.

[akapit]

Zakłady też nie były legalne ani tym bardziej uczciwe, choć o tym nie mówiono głośno. To dopiero zabiłoby ducha rywalizacji — i przy okazji pewnie też kilka innych dusz osób, które byłyby na tyle odważne, żeby o tym rozpowiadać i narażać organizatora na kolosalne straty dochodów. Zamiast paplać, Lorenzo wreszcie całkiem otwarcie spojrzał na przyglądającą się mu dziewczynę.

[akapit]

Jak ci się podobało? — zapytał, skupiając się na bladobłękitnych tęczówkach. Uśmiech wciąż czaił się w uniesionych nieznacznie kącikach jego ust, a spojrzenie było świdrujące. — Gdybym miał strzelać, uznałbym, że to wszystko wygląda wystarczająco nieodpowiednio dla ciebie, żebyś mogła to polubić — dodał w nawiązaniu do jej własnych słów. — A jednak odwracałaś wzrok.

[akapit]

A on ją obserwował.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Była pełna sprzeczności i mało kto, poznał ją tak naprawdę, bo rzadko komu na to pozwalała, było to ryzykowne, że kogoś bardziej polubi, a na to nie chciała sobie pozwolić, gdyby bardziej się otworzyła. Z jednej strony, potrafiła być taką niewinną dziewczynką, w której głowie tylko różowy kolor, jednorożce i kolejne zakupy, kokietującą mężczyzn na wygląd typowej lolitki. Bywały też momenty, że była tą naburmuszoną, egoistyczną księżniczką, która umiała tupnąć nóżką i nie pozwalała, aby coś poszło nie tak, jak sobie zaplanowała. Zazwyczaj, zostawała przy tej pierwszej wersji, która stanowczo bardziej pasowała do jej wyglądu i charakteru, a co najważniejsze przychodziła jej to w sposób bardzo naturalny. Jednak, skoro pojawiła się w takim miejscu, nie uciekła przy pierwszej polanej się krwi, Lorenzo zapewne sam, mógł dostrzec, że jej niewinność jest tylko pozorna, a bardzo często jest tylko grą, aby więcej zyskać. Lubiła gry, nie tylko te słowne, w których nieraz prowokowała tę drugą osobę, a finał bywał bardzo różny, często też zaskakujący.
Na początku, przyszła tutaj z myślą, aby go właśnie sprowokować, spróbować okręcić wokół palca i wyjść z całkiem innym mężczyzną, sądziła, że będzie to takie proste, jak wydawało jej się to w myślach. I może nawet takie by było, gdyby nie siedziała z nim teraz na trybunach i dość otwarcie rozmawiała o całym otaczającym ich środowisku, o podejściu do życia. Akurat tego, kompletnie nie miała w planach, ale też najwidoczniej, nie miała nic przeciwko. Było wręcz pewne, że gdyby nie zignorował blondynki, przy ich pierwszym spotkaniu, mało prawdopodobne, że pojawiłaby się w takim miejscu. A ona, nie patrzyłaby chwilami z zainteresowaniem na walkę, która odbywała się w klatce.
Przeszło jej przez myśl, że skoro Lorenzo stracił walkę, równała się z tym utrata sporej wygranej, z którą mógłby wrócić do domu. W żadnym razie nie czuła wyrzutów sumienia, bo dzięki niej, nie dorobił się kolejnych siniaków, połamanych kości, czy krwawych ran, które jak już zdążyła zauważyć, pojawiają się bardzo często. Tutaj, nie było żadnych reguł i chyba to, tak bardzo podobało się Minnie, że każdy mógł robić, co chciał, a im bardziej nieczyste było zagranie, tym głośniejsze krzyki dało się usłyszeć z trybun.
- Mhm... - zamyśliła się na moment nad jego słowami. - Zarabiacie tylko wy, czy też osoby, które wpłaciły na walkę? - nie wiedziała, jak to wszystko funkcjonuje. Nigdy nie kupiła nawet zdrapki, aby cokolwiek wygrać, a obstawianie takich walk, wydawało jej się być, aż za bardzo nieprzewidywalne. Fakt, na pewno, była jeszcze większa adrenalina, niż patrzenie na to wszystko z góry, ale tego, Minnie już nie chciałaby wypróbować. Zwłaszcza że jej ojciec miał podgląd do jej wydatków z karty. Na pewno, nie przemyślała tego, że w grę wchodzi tylko gotówka, a nie przelewy.
Zacisnęła usta w tym samym czasie, odgarnęła też kosmyk włosów za ucho, gdy wszystkie głosy ucichły, zawodnicy wyszli z klatki, bądź zostali zniesieni, a blondynka ponownie swój wzrok skupiła na Lorenzo. Przez chwilę, zastanowiła się, jak najlepiej ubrać to wszystko w słowa.
- Nie lubię krwi, zawsze mnie przerażała - zaczęła troszkę od końca, co mogło wyjaśnić, dlaczego odwracała wzrok, bądź wzdrygnęła się na samym początku, gdy ujrzała czerwony ślad na twarzy mężczyzny. - Dlatego, ten fakt akurat mnie zniechęcał - to było jak z horrorami, których Minnie sama nigdy by nie obejrzała. Oglądała je niekiedy w towarzystwie i chociaż, bardzo ją przerażały, nie mogła się powstrzymać, aby nie patrzeć. - Ale jest w tym wszystkim jakaś adrenalina i... Nie wiem, ale wiesz? Naprawdę to mi się podoba. Patrzeć na całkiem obcych mężczyzn, wybrać sobie jednego, który w moim przekonaniu powinien wygrać i widzieć, jak po kilku minutach upada bezsilnie na podłogę. Poza tym im bardziej będziesz mówił, że coś jest dla mnie nieodpowiednie, to pokażę Ci, że tak nie jest - wzruszyła delikatnie ramionami, aby po chwili, uroczo się do niego uśmiechnąć w swój naturalny, wcale nie wyuczony sposób. Był też jeszcze jeden powód, w takich miejscach, nie było zbyt wiele kobiet, a jak były to nie wyglądały tak jak Minnie, więc dostała dzisiaj bardzo dużo uwagi, nawet więcej, niż mogłaby się tego spodziewać.
- Zabierzesz mnie na kolejną walkę? - nie spuszczała z niego spojrzeń swoich niebieskich oczu, wręcz przeciwnie, uważnie mu się przyglądała, czekając na jakąś reakcję, zmianę w mimice twarzy, czy na zmarszczkę na czole, gdy będzie się zastanawiał. - Nie odmówisz mi chyba? A ja się potrafię odwdzięczyć - przygryzła delikatnie wargę, bawiąc się kosmykiem blond włosów, który zakręcała na swój palec. Akurat odwdzięczenie się, mógł interpretować na różny sposób, może załatwi mu leki przeciwbólowe od tatusia, albo będzie miał okazję, aby spędzić z nią więcej czasu. Chociaż, Minnie uważała, że była dużo bardziej kusząca, niż jakieś pastylki.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

To zwykły hazard. Mało kto poza organizatorami i zawodnikami tutaj cokolwiek zarabia — odpowiedział na jej pytanie, starając się uniknąć tonu wpadającego w politowanie. — Jeśli chcesz stawiać, musisz mieć gotówkę — dodał, nawet jeśli to było oczywiste.

[akapit]

Odpuścił już próby wybijania jej z głowy rzeczy, które zdecydowanie nie były dla niej, bo najwyraźniej jak na każdą nastolatkę w okresie dojrzewania, także i na nią zakazy działały wyłącznie motywująco. Ale przyglądał się jej wciąż tym samym, tylko pozornie znudzonym wzrokiem, w rzeczywistości chłonąc każdy jej gest czy tik i trochę wbrew sobie zapamiętując je zupełnie, jakby już podjął decyzję o próbie rozszyfrowania jej zachowania. Sprawdzenia, czy to tylko rozkapryszona dziewucha z dobrego domu której tatuś płaci za wszystkie zachcianki, czy raczej coś więcej.

[akapit]

Uśmiechnął się, słysząc jej słowa, zupełnie jak potwierdzenie jego niemych założeń. Ona też go obserwowała, a choć robiła to bardzo otwarcie, daleko mu było do speszenia czy skrępowania.

[akapit]

Mhm, zauważyłem już tą zależność — odparł, na ułamek sekundy zawieszając spojrzenie na jej ustach wygiętych w jakże słodkim uśmiechu. I tylko oczy na moment pociemniały mu o ton, kiedy Minnie wspomniała o odwdzięczeniu się. Jakby trafiła z odpowiednią strunę, żeby dostać reakcję — choć on też ostatecznie dostał to, na co czekał. — Zobaczymy — mruknął, przenosząc spojrzenie na ring, na który wychodzili właśnie kolejni zawodnicy.

[akapit]

Choć tego po sobie nie pokazał, Lorenzo odczuł satysfakcję. A więc może się nie mylił. Może nie zmarnował czasu ani walki, wybierając towarzystwo Minnie początkowo tylko po to, żeby ją opierdolić za samotne pojawienie się w takim miejscu. Zadowolenie kiełkowało, kiedy on bez słowa przyglądał się przygotowaniom do walki, zupełnie jakby całkowicie stracił ochotę na dalszą rozmowę z dziewczyną.

[akapit]

Zamówię taksówkę — odezwał się nagle kilka minut później. — Wyjście stąd w twoim towarzystwie będzie nawet lepszą wymówką niż ucieczka do kibla na szybki numerek — dodał z uśmiechem czającym się tylko w kącikach warg i odbijającym się błyskiem w oczach.

[akapit]

Opuszczając hangar, objął Minnie ramieniem i władczo przyciągnął to swojego boku w ten sposób, żeby dla postronnych obserwatorów ich widok nie pozostawiał zbyt wielkiego pola do popisu dla wyobraźni.

/zt x2

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
ODPOWIEDZ