Barmanka — Rudd's
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Jak widac po samej nazwie postaci - zycie Jo to jeden wielki żart. Nie miała lekko. Za dzieciaka z początku musiała użerać się z ojczymem-tyranem, następnie ze stratą ukochanej mamy, by finalnie w wieku czternastu lat wylądować z rocznym bratem w domu dziecka. Braciszek szybko znalazł nowy dom, jednak ona spędziła tam całe swoje młodzieńcze lata.
Nazywasz się Jolene King. Masz 22 lata. Mieszkasz w niewielkim miasteczku w słonecznej Australii, pracując jako kelnerka w miejscowym pubie. Nie lubisz tej pracy, wręcz nienawidzisz. Nie dość, że nikt nie traktuje cię tam poważnie, to płacą śmieciowe pieniądze. Nie da się za to wyżyć. Nie w Lorne Bay. Dlatego czasami jesteś zmuszona zabrać z kasy o kilka stówek więcej, niż powinnaś, zwiększając sobie dniówkę. Twoje życie nie jest proste. Nigdy nie było.

Urodziłaś się jako efekt przypadkowego gwałtu na tyłach jednego z nocnych barów. Matka robiła co mogła, by zapewnić ci dobre dzieciństwo - kupowała kredki z dodatkowym zestawem naklejek, szyła ubranka dla lalek, a co niedzielę zabierała na wielką polane za miastem, na której wspólnie puszczałyście niebieski, papierowy latawiec. Kochałaś spędzać czas z mamą. Bardzo. Można by rzec, że była najlepszym, co cię w życiu spotkało. Byłyście nierozłączne. Dwie małe istoty kontra wielki świat. Same i szczęśliwe. Do czasu.

Lata mijały, ty rosłaś jak na drożdżach, ucząc się pisać i liczyć w okolicznej szkole, poznając nowe koleżanki i przeżywając pierwsze zawody. W domu tez dużo się pozmieniało. Z początku myślałaś, że ta dodatkowa szczoteczka do zębów znalazła się przy umywalce przez przypadek, a ciemne bokserki w koszu na pranie należały do wujka, który pewnie niespodziewanie przyjechał w odwiedziny. Źle myślałaś.

W domu zamieszkał facet mamy, który szybko zyskał miano męża, a tym samym twojego ojczyma. Nie lubiłaś go. Od samego początku go nie lubiłaś. Nie lubiłaś, jak z czasem podnosił głos na mamę, kiedy był zdenerwowany, albo jak przychodził późno wieczorem, obijając się o meble, depcząc i kopiąc twoje ulubione zabawki. Potem było już tylko gorzej. Każdy kolejny dzień przynosił nowe kłopoty i więcej gniewu, aż pewnego chłodnego wieczoru znalazłaś zapłakaną mamę z wielkim siniakiem pod prawym okiem i rozwalonym do krwi biodrem. Bała się. Tak bardzo się go bała. Ty też się bałaś, ale ona przytuliła cię i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Wierzyłaś jej. Wiedziałaś, że będzie dobrze. Wiedziałaś, bo postanowiłaś wziąć wszystko w swoje drobne, (jeszcze) niewinne ręce.
Musiałaś coś z tym zrobić. Nie mogłaś tak bezczynnie stać i obserwować jak najważniejsza osoba w twoim życiu rozpada się na drobne kawałeczki na twoich oczach. W wieku czternastu lat porzuciłaś człowieczeństwo, posuwając się do najgorszego z możliwych kroków.
Następnego dnia w pełni świadoma i bez najmniejszego zawahania umieściłaś idealnie zblendowane orzechy w jego porannym szejku. Orzechy, na które był mocno uczulony. Potem już wszystko działo się cholernie szybko.. Wołał cię. Dusił się na twoich oczach, błagając o pomoc. A ty stałaś. Stałaś i z niewzruszoną miną spoglądałaś mu prosto w oczy z wielkim żalem za każdą wyrządzoną krzywdę, za każdą pojedynczą łzę, jaką uroniła ukochana matka. I w końcu odszedł. Na zawsze. Byłaś przekonana, że to koniec wszystkich problemów - nie mogłaś się bardziej pomylić.

Ku twojemu zaskoczeniu matka posypała się jeszcze bardziej, niż kiedy ją bił. Popadła w depresje. Przestała jeść, wychodzić z domu i do tego zapomniała jak to jest się uśmiechać. Do tego wszystkiego okazało się, że jest w ciąży. Ciąży, którą chwała bogu jakoś doniosła, sprowadzając na świat nowego członka rodziny - twojego braciszka. Już po pierwszym spojrzeniu w jego malutkie, bezbronne oczy wiedziałaś, że zawsze będziecie razem. Cała trójka. Zawsze. Kolejna pomyłka.

Matka zmarła niecały rok później z przedawkowania leków, a ty i Benny trafiliście do domu dziecka. Tam to dopiero było okropnie. Nie dość, że nie miałaś swojego pokoju, a w twoim kuferku znajdował się jedynie pluszowy miś od matki, to rozdzielili cię z jedynym członkiem rodziny, jaki ci pozostał. Byłaś sama. Zdana tylko i wyłącznie na siebie. O ironio.
W bidulu nie było fajnie. Jedzenie było obrzydliwe, a każda minuta dłużyła godzinami. Nienawidziłaś tego miejsca, chociaż z czasem nauczyłaś się w nim żyć. Odnalazłaś pasję, jaką było malowanie, a dokładniej bazgranie. Bazgranie emocji. Tylko z ołówkiem w ręku mogłaś wyrzucić z siebie cały gniew i frustracje, a kartka papieru stała się najlepszym przyjacielem, któremu mogłaś zdradzić nawet najmroczniejszy sekret. Po kilku tygodniach do grona przyjaciół dołączyła też Tessa. Co prawda, od samego początku zazdrościłaś jej bujnych, rudych loków na głowie, jednak nim się obejrzałaś, stałyście się sobie naprawdę bliskie. Odnalazłaś w niej siostrę, której nigdy nie miałaś i cząstkę brata, która została ci odebrana kilka lat temu.

Nie miałaś szczęścia jak inne dzieciaki. Ciebie nikt nie chciał. Wyszłaś dopiero w wieku osiemnastu lat, jako już prawie dorosła kobieta. Kobieta, która nie miała bladego pojęcia o prawdziwym życiu. Kobieta, która musiała kraść ze stołówki, kiedy była głodna, bo każdy w bidulu miał przydzielona tylko jedną chochlę zupy na obiad. Kobieta, którą los wytarł brudną podłogę.
Całe szczęście miałaś przy sobie Tesse. Razem znalazłyście przytulne mieszkanie po kosztach i wspólnie rozpoczęłyście naukę w dorosłość. W końcu byłaś wolna. Tak wiele rzeczy chciałaś spróbować, przeżyć po raz pierwszy. I to właśnie robiłaś. Nadrabiałaś życie. Nadrabiałaś pierwsze pocałunki, pierwszy dotyk i pierwsze złamane serce. Żyłaś.

I żyjesz nadal, chociaż przeszłość nigdy nie przestała cię ścigać. Wciąż zdarza ci się kraść, desperacko walczyć o swoje, ciężko odpuszczać i kłamać, byleby nie wpaść w żadne kłopoty. Wciąż dużo malujesz. najczęściej maleńkiego chłopca, przypominającego młodszego brata, chociaż jego prawdziwa twarz już dawno została starta przez ulatujący czas. Nigdy nie przestałaś go szukać. Pewnie nigdy nie przestaniesz. Dobrze wiesz, że jest gdzieś tam, w wielkim świecie. Czeka na ciebie. A ty czekasz na niego.
Jolene King
13.05.1999
Lorne Bay
Kelnerka
RUDD'S PUB
sapphire river
Panna, Heteroflexible
Środek transportu
Komunikacja miejska, ewnetualnie miętowy składak.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nic jej o tym nie wiadomo.

Najczęściej spotkasz mnie w:
rudd’s pub, plaża, miejscowe parki

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Tessa - przyjaciółka.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Jolene King
Tatum Dahl
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
Harry
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany