Burmistrz — Ratusz w Lorne Bay
38 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Burmistrz Lorne Bay, najstarszy syn właścicieli lokalnej stoczni. Jak wszyscy Winfieldzi, został adoptowany. Podwójnie żonaty - pierwsza żona została zamordowana, z drugą stracili dziecko w wyniku choroby, więc przestało im się układać.
1. O tej, która dała mu życie

Pamięta jej śmiech. Taki dźwięk, którego nie da się opisać. Ten rodzaj śmiechu, o którym pisze się wiersze, czy piosenki, ale on wtedy nie potrafił przekuć tego dźwięku na żadne dzieło. Potrafił jedynie odpowiedzieć swoim własnym, dziecięcym uśmiechem, a jej to wystarczało. Była młoda, za młoda, ale wystarczająco dojrzała, by dostrzegać w synu sens swojego życia. Porzuciła wszystko, by znaleźć dla niego lepszą przyszłość. Opuściła rodzinny dom, w którym namawiano ją najpierw do aborcji, a później do oddania dziecka komuś innemu. Musiało jej być tak cholernie ciężko, a mimo to nadal śmiała się najpiękniej, więc nie rozumiał, jak kiepska była ich sytuacja. W Cairns miało być lepiej. Była samotną matką, ojciec chłopca zniknął na długo przed tym, nim dowiedziała się o ciąży. Nie mówiła o nim nigdy. Znalazła pracę, nie na tyle dobrą, by nie martwić się o jutro, ale też nie tak złą, aby jutra miało nie być. Była silna i wytrwała, nigdy się nie żaliła i nie dała mu odczuć, że ich rodzina jest gorsza od innych. Nie była, może nawet pod wieloma względami była znacznie lepsza.
Miał trzy lata, kiedy przenieśli się do lepszej dzielnicy. Awans na przedstawiciela handlowego był pierwszym poważnym sukcesem. Rozumiał, co to znaczy, w końcu powiedziała, że od teraz będzie miała więcej pieniążków, pojechali na lody, śpiewała wesoło Time After Time od Cyndi Lauper, rozgrzewając ponury, deszczowy wieczór. Miała doskonały humor, tak to zapamiętał. We wspomnieniach tamtego dnia widzi ją stale uśmiechniętą. Nawet gdy ciężarówka z naprzeciwka wpadła w poślizg, spychając ich samochód z ulicy, nawet gdy pędzili bezwładnie w dół przepaści, nawet gdy samochód uderzył o drzewo, a jej głowa opadła bezwładnie. Ciągle widział ten uśmiech.

2. O tej, która dała mu szansę

Zanim przybyła pomoc, minęły trzy godziny. Trzy godziny, w trakcie których trzyletnie dziecko płakało, zamknięte w ciemnym samochodzie z martwą matką. Po czymś takim nie mógł być już tym samym wesołym chłopcem. Przestał się śmiać, przestał się odzywać, przestał podejmować jakiekolwiek próby kontaktu z rówieśnikami. Był jeszcze na tyle młody, że rodziny zastępcze się nim interesowały, ale na spotkaniach z nimi wypadał po prostu fatalnie. Większą sympatią cieszyły się już łobuzy z rodzin zastępczych, niż zamknięty w sobie chłopiec. Gdy zbliżały się jego czwarte urodziny, szanse na adopcje jeszcze bardziej zmalały. Właśnie wtedy ją zobaczył, podawała na recepcji swoje dane, a on siedział z boku zajęty sobą. Nie przyjechała na spotkanie z nim, od dawna nikt do niego nie przychodził. Może nawet nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby recepcjonistka nie pomyliła druków i nie oznajmiła, że muszą zacząć od nowa. Z tego zamieszania sama pani Winfield pomyliła się we własnym numerze, a on ją poprawił, kupując sobie uwagę wszystkich obecnych. Najpierw poprawił numer, potem podał wszystkie pozostałe dane. Tak na jaw wyszła jego fenomenalna pamięć. Tak też zyskał nowy dom.
Pani Winfield nie uśmiechała się tak, jak jego matka, ale pamiętał, że pachniała naprawdę przyjemnie. Słodko... znacznie lepiej, niż ludzie z rodzin zastępczych. Poza tym nie słuchała nikogo, kto jej tłumaczył, jak kłopotliwym jest przypadkiem. Zdecydowała się na niego mimo niesprzyjających okoliczności i chociaż był taki mały, zrozumiał to doskonale. Dzięki niej dostał szansę o której nawet nie marzył, mógł rozwijać swoje pasje, pracować nad pamięcią, ale przede wszystkim znów zyskał kogoś, komu na nim zależało. Początki nie były kolorowe. Mimo, że dostał dom, nadal był zamkniętym chłopcem, odzywał się tylko przy pani Winfield, ale do jej męża, jak i pozostałych adoptowanych dzieci podchodził z dystansem. Upór i starania zaowocowały jednak tym, że z roku na rok otwierał się coraz bardziej, by w końcu mimo traum stać się normalnym dzieckiem.

3. O tej, której oddałby wszystko

Widząc go w liceum, nikt by nie powiedział, że to chłopak po przejściach. Brylował w towarzystwie, należał do tych popularnych, ale bynajmniej głupich, bo za punkt honoru obrał sobie odwdzięczenie się Winfieldom za to, co dla niego zrobili i uczył się pilnie. Korzystał z życia w sposób, który sprawiał, że inni albo go kochali, albo nienawidzili... tylko nie ona jedna. Zajęta była sobą, taka przeciętna, ani nie była piękna, ani brzydka, nie miała majątku, nie klepała też biedy. Była czymś pomiędzy i może dlatego w życiu pełnym kontrastów po prostu jej nie widział. Usłyszał natomiast. Tą cholerną piosenkę, którą wtedy śpiewała jego matka... myślał, że nienawidzi tego utworu, ale gdy nuciła go ta dziewczyna, nie był w stanie tak o nim myśleć. Przerażało go to... to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale uczyli się siebie niezwykle szybko, aż w końcu żadne z nich świata poza drugim nie widziało. To uczucie miało przetrwać wszystko, nawet jego wstąpienie do akademii Royal Australian Navy, jej wyjazd na studia dziennikarskie, później jej chorobę. Przeżyła cudem, dzięki przeszczepowi, a on nie słuchając nikogo, nie myśląc o tym, że ma dopiero 23 lata poprosił ją o rękę. Ślub był skromny, ale im to nie przeszkadzało. Dokończył studia zyskując tytuł oficera i sądził, że od teraz będzie już dobrze. Jakże się mylił.
Gdy go nie było, jej dziennikarska natura dała o sobie znać. Była ambitna, a temat jakiegoś zabójcy z okolic Lorne Bay stanowił łakomy kąsek. Wszystko było jak w jakimś kurewsko podłym śnie. Jeszcze rano do niej dzwonił, mówiła mu, że upiekła ciasto i chciała zaprosić rodzinę. To on kazał jej odwołać gości, chciał mieć ją dla siebie tego dnia... i miał. Wszedł do domu, w którym było cicho, sądził, że zamierza mu zrobić niespodziankę. Nic podobnego. Jej zwłoki znalazł w pokoju, który służył jej za gabinet. Rozciągnięte na stole, tablica na której zbierała dowody była pusta, a wszystkie wycinki z gazet przybite pineskami do jej ciała, obwiązane czerwoną nitką...

4. O tej, której ślubował oddanie

Śmierć żony zamieniła go w człowieka, w którym nie było już szczęścia, ani nawet szansy, że te gdzieś jeszcze mogłoby się tlić. Zmienił się, sposępniał, skupił jedynie na pracy i roztrząsaniu własnego żalu. Służbista nie wychodzący poza ciasne granice własnej strefy komfortu. Przestał istnieć jako Francis Winfield, a zaczął jako wiceburmistrz i poza tym, jakie stanowisko piastował, trudno było powiedzieć o nim cokolwiek miłego. Ktoś taki jak on nie miał więc szans na ponowne znalezienie szczęścia, a jednak los bywa przewrotny. Doskonale pamięta, jak młoda Jane weszła do jego gabinetu roztaczając aurę nadchodzącej awantury. Nie pamięta natomiast kiedy z dumnej i inteligentnej dziewczyny stała się dla niego tak cholernie istotna. To chyba też nie nastąpiło od razu, a stopniowo, za każdym spotkaniem, gdy częściej dochodzili do porozumienia, gdy czasem przypadkiem, bądź z premedytacją ją zawstydzał, bądź gdy ona obdarzała go uśmiechem na który czuł, że nie zasługuje.
Wzięli ślub i ponownie wszystko miało się ku dobremu. Niedługo po tym na świat przyszedł ich syn - Anthony, a oni byli już pełnoprawną rodziną. Wyjechali do Nowego Jorku, skupieni na własnych karierach, ale przecież to nic złego dla dwójki ludzi, których podejście do pracy jest podobne. Francis pracował w dowództwie jednostki szkoleniowej Marynarki Wojennej z ramienia organizacji ANZUS, Jane zdobywała medyczne wykształcenie i mogliby nazwać siebie szczęśliwcami, gdyby nie choroba syna. Nie dało się go uratować, ale można było rozegrać to lepiej, być częściej, starać się bardziej... Po czasie niestety pozostają już tylko wyrzuty sumienia, żal, który gromadzi się na języku tworząc te wszystkie zarzuty, których nie można wypowiedzieć na głos.

5. O nim.

Kiedyś pogodny chłopiec, później zamknięty w sobie, następnie pieprzony pan własnego życia, a teraz? Nie ma dnia, w który się nie zadręcza, nie zadaje sobie pytania, co by było gdyby..? Wierzy, że jego pierwsza żona zmarła przez niego, powoli dochodzi też do wniosku, że syn z drugiego małżeństwa również odszedł z tego świata przedwcześnie z jego winy.
Życie przy Jane bardzo go zmieniło, można powiedzieć, że druga żona wyciągnęła go ze stanu zawieszenia, ale od śmierci ich syna zaczyna przypominać siebie sprzed ich ślubu. Udaje, że nic podobnego nie ma miejsca, ale sam nie wie, czy ma to jeszcze jakiś sens. Wspólnie zdecydowali się na przeprowadzkę do Lorne Bay, najpierw toczył tu przez rok kampanię, a kiedy wygrał wybory na burmistrza, Jane do niego dołączyła. Sam nie wie, czy poczuł wówczas ulgę, czy może osaczenie. Zawsze był odpowiedzialnym i opiekuńczym człowiekiem, liczy, że Janey tutaj odżyje, bo chyba woli udawać, że tylko jej tego potrzeba, a sam dość skutecznie udaje, że wszystko już sobie w głowie poukładał. Z drugiej strony, czy to nadal ta sama miłość, która kiedyś napędzała go do działania, czy może poczucie obowiązku za drugą osobę? Stara się nie szukać odpowiedzi na te pytania, skupiając się głównie na pracy… nawet nie czuje się przez to winny. Powoli dochodzi do wniosku, że nie jest już tak potrzebny swojej żonie, jakby tego potrzebował, że nie może się nią opiekować w taki sposób, w jaki powinien to robić, aby czuć się ze sobą dobrze. Mimo to próbuje walczyć, to nie ten typ, który łatwo odpuszcza, tylko czy tak naprawdę nie przegrał już tej walki kilkanaście miesięcy temu? Może po prostu życie próbowało mu pokazać, że kiepski z niego materiał na męża.

Ciekawostki:
- Aktualnie ma stopień komandora Royal Australian Navy, ukończył prestiżową akademię wojskową na kierunku Bezpieczeństwa Narodowego, przebywa w czynnej rezerwie.
- Dopiero od roku piastuje urząd burmistrza, przed wyjazdem do Nowego Jorku i pracą w wojsku, był wiceburmistrzem Lorne Bay.
- Nie podjął żadnej terapii po śmierci swojej pierwszej żony, jak i śmierci Tony'ego, ale nie bojkotuje pracy psychologów. Po prostu uważa, że są potrzebni ludziom słabszym psychicznie od niego.
- Do pracy przy komputerze, czy czytania musi nosić okulary. Przez nasilony pracoholizm jego wzrok dość szybko się męczy.
- Nawet po drugim ślubie, odwiedzał regularnie grób pierwszej żony. Podobnie teraz jest z jego synem, chociaż nie lubi o tym mówić.
- Przez służbę wojskową jest w nim coś z pedanta. Bardzo nie lubi, gdy ktoś przestawia jego rzeczy bez pytania.
- Ma wybitnie dobrą pamięć i stale nad nią pracuje. Trudno go przez to okłamać, albo wmówić mu, że jakaś sytuacja wyglądała inaczej, niż w rzeczywistości.
- Z reguły nie jada mięsa, ale nigdy nie użył w stosunku do siebie określenia weganina, czy wegetarianina.
- Praktycznie nie ogląda telewizji, nie ma na to czasu i w zasadzie... nie czuje potrzeby wiedzieć czym jest Gra o Tron, albo inne seriale, o których głośno w internecie.
- Jako dziecko, uczył się gry na skrzypcach, ale kompletnie się do tego nie nadawał. Męczył tym swoją rodzinę, aż wszyscy zgodnie uznali, że powinien zrezygnować.
- Rodzina jest dla niego niezwykle ważna, chociaż nie zawsze potrafi to dobrze okazywać. Nie mniej jednak dla bliskich byłby gotowy do wszelkich poświęceń. Jak przystało na najstarszego brata.
- On, jak i jego rodzeństwo są adoptowani. Państwo Winfield nie mogło mieć własnych dzieci, a z powodu dobrej sytuacji majątkowej spowodowanej posiadaną od pokoleń stocznią jachtową, mogli przygarnąć kilka sierot i pokochać je jak własne pociechy.
Francis Albert Winfield
13.09.1983
Biboohra (Australia)
Burmistrz Lorne Bay
Ratusz
Pearl Lagune
Żonaty, heteroseksualny
Środek transportu
Prywatny samochód (Aston Martin)
Jacht współdzielony z żoną

Związek ze społecznością Aborygenów
Podobno jego biologiczna mama miała w rodzinie jakiś Aborygeńskich krewnych, jednak Francis nie zna co do tego szczegółów, mimo to pomogło mu to na tyle by zdobyć przynajmniej częściowe zaufanie przedstawicieli tej mniejszości.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy, ewentualnie na mieście podczas spotkań typowo biznesowych. Również na cmentarzu, ale tylko wieczorami.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Jane Hemingway-Winfield (żonę)
Któregoś z Winfieldów (rodzeństwo)

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, jednak proszę bez zabijania i trwałego okaleczenia.
Francis Winfield
Jamie Dornan
sumienny żółwik
Lilka
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany