gabriel mills - cohen

Moi rodzice się nie kochali. Prowadzili wielką wojnę, stąd moje nazwisko, a właściwie dwa nazwiska. Przysięgam, że nie rozumiem, dlaczego ich małżeństwo ciągnęło się przez trzydzieści lat, skoro nie potrafili wytrzymać w jednym pomieszczeniu dłużej niż trzydzieści sekund. To dało mi dość wypaczony wgląd w związki, w miłość i wszystkie te sprawy, które już w wieku pięciu lat przestały mnie interesować. W końcu wzięli rozwód i to była najpiękniejsza rzecz, którą mogli zrobić. Szkoda, że byłem wtedy dorosły i nie mogłem wybrać z kim chciałbym zostać. Wybrałbym tatę. Dlaczego? Był niesamowity, był zabawny i nie obchodziły go pieniądze. Mama była zapracowana. Szyła i robiła to naprawdę pięknie, ale pochłaniało to cały jej czas, a kiedy w końcu ktoś ją zauważył, a jej ubrania stały się popularne, straciła również chęć do bycia matką. Właśnie dlatego wybrałbym tatę. Bo on nigdy nie stracił chęci do bycia ojcem. Bywał na wywiadówkach, jeździliśmy do kina, ale też dawał mi wykłady, które rzeczywiście brałem sobie do serca. No może prócz tych, że powinienem się uczyć, żeby coś osiągnąć. Bo nie robiłem tego. Nie uczyłem się i nie poszedłem na studia. Ale zawsze byłem wygadany, potrafiłem rozśmieszać przyjaciół i generalnie zjednywałem sobie ludzi. To moje trzy cechy, które lubiłem. Nie poszedłem do college'u, nie miałem właściwie żadnych planów, ale przez długi czas pracowałem jako hydraulik, złota rączka i generalnie byłem facetem bez żadnych perspektyw. W radiu zahaczyłem się zupełnie przypadkiem. Dziesięć lat temu polecił mnie mój kolega, a ja jako całkowity nowicjusz nie byłem pewien czy dam sobie radę. Dałem. Nie pakowałem się w związki. To co robili moi rodzice naprawdę wydawało się być bardzo nie w porządku. Nie tylko wobec mnie, ale również wobec nich samych, a ja nie chciałem nikomu tego robić. Przysięgam, że nie chcę krzywdzić ludzi w moim otoczeniu, a już zwłaszcza tych, których wydawało mi się, że kocham albo po prostu cenię. Ja zostałem skrzywdzony, a właściwie tak się poczułem jeden raz. Trzy lata temu zmarł mój tata, miał raka trzustki, więc jego przygoda z nowotworem była intensywna, ale szybka. Nie byłem na to przygotowany. Mama nie zjawiła się na jego pogrzebie. Ale byłem już przyzwyczajony, bo od piętnastu lat nie pojawiała się na ważnych wydarzeniach rodzinnych. Właściwie, nie pamiętałbym jak wygląda, gdyby nie to, że śledzę nowinki ze świata w związku z moją pracą. Może moje życie nie jest wybitnie ciekawe, ale naprawdę je lubię. Lubię je za to, że jest tak cholernie nudne i przewidywalne, za to, że fajerwerki nie przewracają go do góry nogami. Ach, skłamałem. Jest jedna rzecz, którą kocham najbardziej na świecie, moja łódka. Primrose jest piękna, okej? I jeśli ktokolwiek kiedykolwiek powie mi, że nie podoba mu się odcień zieleni, którym jest pomalowana, to dostanie w zęby.
To tyle.
PS. Czy nie byłem zbyt wylewny? To chyba miała być krótka notka, tak? Ale naprawdę uwielbiam mówić o sobie. Naprawdę.

15 września 1987r.

lorne bay

spiker radiowy

lorne bay radio

sapphire river

kawaler, hetero

Środek transportu
Łódka to jego najlepsza przyjaciółka, posiada własną łódkę wędkarską, którą nazwał Primrose. Oprócz tego, po miasteczku i okolicach porusza się samochodem - niebieskim Fordem Rangerem Pickup z 1999 roku.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie posiada związku krwi, ale ma tam masę przyjaciół, dlatego czuje się związany z tą społecznością w ten sposób.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy, w barze, na plaży, pływającego na Prim.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nikogo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wyrażam zgodę.

gabriel mills - cohen

Jonathan Bailey