Badaczka bioróżnorodności i ochrony gatunkowej — w Tingaree
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Tańczyłem z paroma dziewczynami przypadkowymi, a potem - z Tobą, i przypadkowość skończyła się, bo przecież byliśmy tamtej nocy umówieni od lat. I ja to od razu zrozumiałem i powiedziałem sobie - nareszcie.
Jeszcze na studiach w grupie znajomych Nephele kręciła się taka dziewczyna, która chłopcami zwykła bawić dla sportu. Była piękna, całkiem inteligentna i z figurą osy, co ułatwiało intrygi i manipulacje. W tamtym czasie Nephele była bardziej poruszona tym, jak ona tak mogła i niechętnie w grupowych sytuacjach słuchała o tym, jak dziewczyna drwi z kolekcjonowania uczuć, którymi i tak najwyżej podetrze sobie tyłek. Jednak minęły lata i perspektywa nieco się zmieniła - bo tak, dziewczyna robiła rzeczy złe, ale ktoś jej na to pozwalał. Nephele myślała o tym w kontekście samej siebie i odnosiła do własnych sytuacji. Do tanga trzeba dwojga i niejednokrotnie - czy w sytuacjach romantycznych, czy rodzinnych - Delancey-Schuyler umożliwiała drugiej stronie zachowania, które ją wyniszczały. W pewnym sensie dobrze i niedobrze było to odkryć, trochę wstyd przed sobą, a jednak uwalniające przed powielaniem wzoru.
Może nie wiem wszystkiego, ale nie sądzę, że byłaś dla Astona „tylko opcją” — wyznała, choć bez przesadnej pewności. Tak naprawdę tylko Cherry i on znali realia swojego związku i niewykluczone, że dziewczyna opierała ten pomysł na czymś. — A twoi poprzedni? Co cię w nich przyciągało? — spytała, gotowa by przy tej butelce ajerkoniaku szukać wzoru Pembroke. — Ostatnio czytałam o motylkach w brzuchu, wiesz? O tym uczuciu w ciele, które masz po randce jaką w naszej kulturze uważamy za „udaną”. On robił „piorunujące wrażenie”, które zabierasz do domu w formie napięcia, o tutaj — wskazała swój brzuch. — I ten terapeuta par mówił o tym, że właściwie podążanie za tym uczuciem, poszukiwanie go, to błąd. Nazywamy je ekscytacją, a ono jest stresowym napięciem. Często nawet oczekiwaniem w lęku: co się teraz wydarzy? — rozmowa wymagała podniesienia tematu do dość abstrakcyjnie wygeneralizowanego przykładu, ale jeśli mogli tak fachowcy, to mogły i dziewczyny przy drinku.
W każdym razie on powiedział, że warto jest nauczyć się odwrotnej perspektywy: udana randka to taka, po której czujesz spokój. Można go pomylić z nudą, ale nudny spokój to komfort i bezpieczeństwo, które chcemy czuć przy partnerze długoterminowo. Bardzo ciekawe — krótko streściła, będąc ciekawą opinii przyjaciółki na ten temat. Pewnie ilu lekarzy, ilu fachowców, ile ludzi w związkach - tyle podejść i Nephele sama nie wiedziała, które jest tym słusznym.
Wiedziała za to, że gdy wsiadała do taksówki w marynarce wroga z dzieciństwa, czuła uśmiech na twarzy i absolutny luz w żołądku. Spokój i zapach jego perfum.
Szybko się uczę, ale nie tego! — zaśmiała się, zamykając za swoim prezentem - niespodzianką kominek. Jeśli Alfie go znajdzie, cóż, zawsze jej zostanie kupienie mu najdurniejszego prezentu na ostatnią chwilę, jak jakiś kupon na przejazd suuuuuuperszybkim samochodem. N O P E. — To jesteśmy umówione. Dziękuję — w ramach wdzięczności dolała dziewczynie alkoholu.
Takie tematy to nie na trzeźwo.
To chyba błąd konfirmacji — westchnęła znad kieliszka. — Obie widzimy więcej tego, co potwierdza nasze hipotezy — w końcu na to chorował chyba każdy człowiek na świecie, więc i one - mądre, ogarnięte kobiety nie pozostawały wolne od pułapek. — Ja widzę wszędzie mężczyzn, którzy pragną tej „żony z katalogu”, którą nie jestem — z tym szaleństwem, to raczej nie kluby i kace, a kariera zawodowa, ale mniej więcej o to chodziło. — I ta moja perspektywa potwierdza moją obawę. A ty masz na odwrót. Chcesz spokojnego życia, więc ci się wydaje, że mężczyźni wokół pragną szaleństw — aż się krótko zaśmiała z ich obu.
Koniec końców obie mamy rację i nie mamy racji jednocześnie. Racja Schrödingera.
Obie wyglądały przez okno za szczęściem, gamoń Xander też, tylko każde z nich popełniało w tych poszukiwaniach głupie błędy raz po raz.

Cherry Pembroke
pan papug
nick autora
recepcjonistka — Norco Family Dental
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
typowa dziewczyna z sąsiedztwa, która marzy o prawdziwej miłości i gromadce dzieci, ale jej plany zostały na razie odłożone w czasie, więc poświęca się dla społeczności miasteczka i organizuje klub książki
Tak właściwie Cherry nie miała nawet jak odkryć tego wzoru, bo może wstyd się przyznać, ale Aston Blanchard był pierwszym poważnym chłopakiem w jej życiu. Rygorystyczne wychowanie rodziców wykluczało randki w młodym wieku, a poza tym sama dziewczyna musiała przyznać wprost, że nie miała na nie odpowiednio sporo czasu. Wręcz przeciwnie, jej harmonogram i różne aktywności sprawiały, że na życie prywatne jakoś nie starczyło czasu. Może dlatego nie umiała uporać się tak po prostu po rozstaniu, bo na taką skalę doświadczyła tego po raz pierwszy, a może winne było jej nieco naiwne przeświadczenie, że istnieje tylko jedna miłość w życiu i ona tę swoją na dobre już straciła.
- Nie mam pojęcia, kim dla niego byłam ani co gorsza, kim dla niego jestem- zastanowiła się, bo przecież ostatnio ta relacja przybrała zupełnie inny obrót i jeszcze bardziej namieszała jej w głowie. Momentami czuła się jak jakaś zepsuta królewna, którą książę porzucił, by zdobywać laury podczas turniejów walki, w innym wypadku była po prostu bardzo nieszczęśliwą i zrezygnowaną dziewczyną, ale obu tych emocji brzydziła się, bo przecież wszyscy jej wmawiali, że powinna dać sobie radę.
- Nie miałam nikogo wcześniej… - przyznała więc z lekkim wstydem i westchnęła. - Właśnie dlatego, że głównie bałam się takich reakcji, tych jak mówisz, stresowych. Serce przyspieszało, pociły mi się ręce, zupełnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć i jak się zachować, a przecież chłopcy lubili takie wygadane dziewczyny. Aston był inny, z nim rozmowa zawsze szła płynnie, długi czas po prostu się przyjaźniliśmy- westchnęła, bo właściwie dopiero ze słowami Nephele uświadamiała sobie, że i ona czuła, że ekscytacja niekoniecznie szła w parze z tym prawdziwym uczuciem.
Tyle, że ona była tak nastawiona, a sam mężczyzna… Machnęła ręką i uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
- Dziękuję, jesteś świetną przyjaciółką. Pewnie wielu ci to mówi, bo doktorat i tak dalej, ale rozmowy z tobą są zawsze źródłem natchnienia- pochwaliła ją, bo przecież w przeciwieństwie do wielu ludzi, jakich znała, Nephele nie szczebiotała tylko o szczęśliwym związku i do każdego problemu próbowała dojść wielowymiarowo, a przecież sama Cherry spotykała się raczej z koleżankami, dla których w gruncie rzeczy była tylko rywalizacją.
Nic więc dziwnego, że takie stworzenie jak przyszła pani Buxton było dla niej wręcz zagrożonym gatunkiem, którego nawet była w stanie nauczyć stepować, jeśli byłaby taka potrzeba. Z szydełkowaniem więc poradzą sobie bez problemu.
- Zobaczysz, po moich lekcjach sama sobie stworzysz dywan, po którym przejdziesz w drodze do ołtarza!- zapewniła ją więc rozbawiona, nie przejmując się jej tłumaczeniami, że nauka machania drutami może sprawić jej trudność. Cóż, w naturze Cherry było branie trudności za rogi jak na najlepszej corridzie i właśnie to chciała pokazać Nephele, która jak dla niej miała zostać idealną żoną i kropka.
Nie dlatego, że będzie wyszywać, gotować obiadki czy też wymyślać najlepsze zabawy dla dzieci, ale dlatego, że cokolwiek się tylko tknęła, robiła to z przedziwnym entuzjazmem i sercem, więc dla Pembroke wręcz wykańczające było myślenie, że dziewczyna zmaga się z obrazem siebie przez pryzmat jakichś nierealnych oczekiwań.
- A może my ich po prostu wszystkich zaczniemy pieprzyć, co?- zaproponowała więc mało delikatnie jak na siebie, ale alkohol lekko buzował w jej żyłach, a ona sama po raz pierwszy od dawna pragnęła buntu.
Jeszcze nie wiedziała, w jakiej postaci się objawi, ale cóż, Cherry Pembroke nie mogła się doczekać.

koniec <3
Nephele Delancey-Schuyler
ODPOWIEDZ