about
Po niedługim "urlopie" w Lorne wróciła do Sydney, gdzie mąż przywitał ją rozwodem i faktem, że związał się z jej przyjaciółką, więc z podkulonym ogonem wsiada w samolot do Przylądka Koali, gdzie zamierza przyjąć posadę na JCU i przestać szlochać nad rozlanym mlekiem (yhym, jasne).
Na miłość boską, co ona najlepszego wyprawiała?
To wszystko było.. było n i e o d p o w i e d n i e! Pakowała się w kolejne kłopoty i zaczynała zastanawiać się nad tym czy aby jej życiowe problemy nie były spowodowane kiepskimi decyzjami, które podejmowała zbyt pochopnie? Tak przecież było z tą cała wymianą małżeńską, która dawała jej małżonkowi otwartą furtkę do kontynuowania romansu z jej koleżanką. Nie powinna też godzić się na ten nocleg, kiedy wlała w siebie tyle alkoholu, że imponowała jej troska każdego, napotkanego mężczyzny. Przecież nie zamierzała wdawać się w żaden flirt z chłopakiem, który miał uczyć jej surfowania, więc tym bardziej nie wiedziała jak znalazła się w tak kiepskiej sytuacji. Co gorsza - sama pragnęła rzucić mu się w ramiona i dać upust tęsknocie, która towarzyszyła jej od chwili pierwszego wyjazdu z Sydney ale nie interesowała jej żadna, bliższa relacja z jakimkolwiek facetem - tym bardziej młodszym o d z i e s i ę ć lat. Opamiętała się z trudem, lecz najpewniej w ostatniej, możliwej chwili.
— To tak jak ja — przyznała, nie wiedząc jak w ogóle mogła dopuścić do obecnej sytuacji. Winiła się odrobinę, bo najpewniej dawała mu mylne znaki i wyszła na idiotkę, która próbowała upokorzyć młodego chłopca ale wcale nie było to jej intencją. Ona po prostu.. szalenie tęskniła za byłym mężem i znów chciała poczuć się chciana ale nie była przecież dziewczyną, która decydowała się na pijacki seks z przypadkowym gościem.
On jednak testował jej silną wolę i im bliżej się znajdował, tym ciężej było jej zapanować nad własnymi pragnieniami. Ciepło i zapach jego ciała, czule pieściły jej zmysły, sprawiając, że pragnęła zwyczajnie oddać się przyjemności, jednak musiała oprzytomnieć. — Cholernie mi schlebiasz i wiedz, że mówię to z trudem ale myślę, że.. powinniśmy pójść spać. Osobno — westchnęła ciężko, starając się wyrównać oddech i uspokoić pragnące wyrwać się z piersi serce. Chciała pójść z nim do łóżka ale wiedziała, że nazajutrz mocno by tego żałowała. Byli pijani i kierowali się niewłaściwymi pobudkami, zapominając o lekcjach surfingu. Całe szczęście blondyn usłuchał jej prośby i bez dyskusji wycofał się z łóżka. Na końcu języka miała słowo przepraszam, jednak nie odważyła się go wypowiedzieć na głos. Zamiast tego, życzyła mu dobranoc i odprowadziła go wzrokiem na kanapę po drugiej stronie przyczepy. Gdy ułożyła się bokiem, nie mogła przestać myśleć o tym do czego doszłoby gdyby mu nie przerwała, jednak po kilku chwilach z a s n ę ł a.
Nad ranem zebrała się z łóżka skoro świt i z ogromnym kacem, ogarnęła się do wyjścia bez zbędnego budzenia go. Telefon miała naładowany, więc zamówiła taksówkę i wróciła do siebie.
koniec
Tobey Green
To wszystko było.. było n i e o d p o w i e d n i e! Pakowała się w kolejne kłopoty i zaczynała zastanawiać się nad tym czy aby jej życiowe problemy nie były spowodowane kiepskimi decyzjami, które podejmowała zbyt pochopnie? Tak przecież było z tą cała wymianą małżeńską, która dawała jej małżonkowi otwartą furtkę do kontynuowania romansu z jej koleżanką. Nie powinna też godzić się na ten nocleg, kiedy wlała w siebie tyle alkoholu, że imponowała jej troska każdego, napotkanego mężczyzny. Przecież nie zamierzała wdawać się w żaden flirt z chłopakiem, który miał uczyć jej surfowania, więc tym bardziej nie wiedziała jak znalazła się w tak kiepskiej sytuacji. Co gorsza - sama pragnęła rzucić mu się w ramiona i dać upust tęsknocie, która towarzyszyła jej od chwili pierwszego wyjazdu z Sydney ale nie interesowała jej żadna, bliższa relacja z jakimkolwiek facetem - tym bardziej młodszym o d z i e s i ę ć lat. Opamiętała się z trudem, lecz najpewniej w ostatniej, możliwej chwili.
— To tak jak ja — przyznała, nie wiedząc jak w ogóle mogła dopuścić do obecnej sytuacji. Winiła się odrobinę, bo najpewniej dawała mu mylne znaki i wyszła na idiotkę, która próbowała upokorzyć młodego chłopca ale wcale nie było to jej intencją. Ona po prostu.. szalenie tęskniła za byłym mężem i znów chciała poczuć się chciana ale nie była przecież dziewczyną, która decydowała się na pijacki seks z przypadkowym gościem.
On jednak testował jej silną wolę i im bliżej się znajdował, tym ciężej było jej zapanować nad własnymi pragnieniami. Ciepło i zapach jego ciała, czule pieściły jej zmysły, sprawiając, że pragnęła zwyczajnie oddać się przyjemności, jednak musiała oprzytomnieć. — Cholernie mi schlebiasz i wiedz, że mówię to z trudem ale myślę, że.. powinniśmy pójść spać. Osobno — westchnęła ciężko, starając się wyrównać oddech i uspokoić pragnące wyrwać się z piersi serce. Chciała pójść z nim do łóżka ale wiedziała, że nazajutrz mocno by tego żałowała. Byli pijani i kierowali się niewłaściwymi pobudkami, zapominając o lekcjach surfingu. Całe szczęście blondyn usłuchał jej prośby i bez dyskusji wycofał się z łóżka. Na końcu języka miała słowo przepraszam, jednak nie odważyła się go wypowiedzieć na głos. Zamiast tego, życzyła mu dobranoc i odprowadziła go wzrokiem na kanapę po drugiej stronie przyczepy. Gdy ułożyła się bokiem, nie mogła przestać myśleć o tym do czego doszłoby gdyby mu nie przerwała, jednak po kilku chwilach z a s n ę ł a.
Nad ranem zebrała się z łóżka skoro świt i z ogromnym kacem, ogarnęła się do wyjścia bez zbędnego budzenia go. Telefon miała naładowany, więc zamówiła taksówkę i wróciła do siebie.
koniec
Tobey Green