studentka — JCU
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Beautiful stranger, here you are in my arms and I know that beautiful strangers only come along to do me wrong. And I hope, beautiful stranger, here you are in my arms, but I think it's finally, finally, finally, finally, finally safe for me to fall
Tove też zmarszczyła czoło, pewnie dużo mocniej niż on, nie kryjąc nawet zdziwienia. Może byłoby łatwiej, gdyby na początku dogadali się w kwestii pojęć, jakich oboje używali (i jakich nie używali zresztą też), bo to mogłoby z dużym prawdopodobieństwem załatwić cały ten problem. To, co sama nazwała penetracją, inni pewnie nazwaliby, na przykład, związkiem. Albo to zdanie bardziej przypominałoby coś w stylu: Mówię ci to, bo jesteś moim chłopakiem. Tylko że przecież Julian ani nie był jej chłopakiem, ani nie był z nią w związku. Łączyło ich to, że wpadał do niej do akademika albo wyjeżdżał czasem razem z nią na weekend poza miastem, żeby mogli iść do łóżka. - Ale przecież sam mnie o to spytałeś - zauważyła, może trochę wyższym głosem niż zwykle, bo czuła się w tej sytuacji mocno zagubiona. Zadał jej pytanie, więc Tove mu odpowiedziała, dlaczego teraz był niezadowolony? - Jeśli nie chcesz, żebym ci coś mówiła, to chyba łatwiej jest mnie o to nie spytać, zamiast potem złościć się na mnie za to, że ci powiedziałam - wytknęła mu, wciąż nienaturalnym głosem. Miała ochotę go jeszcze spytać: Julian, co do chuja? Wystarczyła przecież odrobina zdrowego rozsądku, żeby zorientować się, że w żadnych okolicznościach Julian nie był odpowiednią osobą, by taka Tove miała zwierzać mu się ze swoich spraw. Był za stary, żeby móc jej skutecznie doradzać w kwestii dylematów dwudziestojednolatki, był facetem, miał zupełnie inną sytuację finansową niż ona, więc nie podpowie jej nawet, jak skutecznie mogłaby oszczędzić kasę na wakacyjny wyjazd. W dodatku znał jej matki, więc obgadywanie ich z nim było na wielu poziomach dość kiepskim pomysłem. Mówiła mu to nie dlatego, że uważała go za odpowiednią osobę i kogoś, kto mógłby skutecznie jej doradzić. Mówiła mu to ze względu na penetrację: na to, że go lubiła i w jakiś dziwaczny sposób stawał się dla niej ważny; na to, że podobało jej się to całe ich wzajemne poznawanie się i że chodzili właśnie za ręce po wyjściu z kina. No i z najbardziej podstawowego powodu: dlatego, że sam ją o to spytał, dlatego ciężko było jej w ogóle pojąć, o co teraz Julian ma do niej pretensje.
I choć znalezienie lodów bardzo ją ucieszyło, idiotycznie mocno przejęła się tym, że po wyjściu z lodziarni Julian znów nie chwycił jej za ręce. Nie wpadła sama na to, że mogło być niewygodnie, za to poczuła się trochę odrzucona i tak, jakby Julian ją teraz karał za to, że odpowiada na jego pytania dlatego, że mają ze sobą romans. Jej rodzice totalnie by przecież tak zrobili: zdystansowaliby się od niej także fizycznie, gdyby zachowanie Tove im się nie spodobało. Wepchnęła więc sobie loda do buzi - trochę na pocieszenie, ale może chciała też przypomnieć Julianowi, co traci - i spojrzała na niego tak, jakby już do reszty go pojebało. - Co? - spytała bez śladu zrozumienia, za to z odrobiną lodów na prawym policzku. - Jezu święty, Julian… o co ci teraz właściwie chodzi? Jeśli chcesz się ze mną w kółko kłócić, naprawdę wystarczy, żebyś odstawił mnie wcześniej na przystanek, nie musisz się tak zachowywać.

Julian Ramsey
dzielny krokodyl
nick autora
Nolan & Leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I don't wanna look at anything else now that I saw you, I don't wanna think of anything else now that I thought of you. I've been sleeping so long in a 20-year dark night and now I see daylight, I only see daylight.
- Nie złoszczę się na ciebie – odparł szybko, zdziwiony tym wszystkim jeszcze bardziej. Wydawało mu się, że złości nie było ani w jego głowie, ani w tym, co mówił, ale może tylko mu się wydawało? To wszystko było o tyle bardziej skomplikowane, że on naprawdę nie miał żadnego doświadczenia w produktywnych konfliktach. Z Laine nigdy nie kłócili się tak, żeby dojść do jakiegoś wniosku, nie próbowali szukać kompromisów, po prostu się na siebie wkurwiali, a potem każde robiło swoje. W pracy tym bardziej wskazane było stanie twardo po jednej, konkretnej stronie i teraz, kiedy próbował wyjaśnić coś tak, żeby nie zrobić z tego za dużego dramatu, najwyraźniej dramat wychodził mu całkiem niechcący.
Tak jak niechcący odrzucał Tove, nie biorąc jej z powrotem za rękę. W jego głowie (a to i tak dużo powiedziane, bo proces zadział się na poziomie nieświadomym) skoro był praworęczny i trzymał w tej dłoni loda, chwilowo po prostu wygodniej było iść w ten sposób. Kolejną rzeczą, której zupełnie nie przewidział, była reakcja Tove na jego pytanie, więc po prostu się zatrzymał, przez chwilę wpatrując się w nią bardzo zdziwiony. - Ja się w ogóle nie chcę z tobą kłócić – odparł bardzo szczerze, a na jego twarzy malowało się wyłącznie niezrozumienie. Patrzył tak na nią jeszcze moment, próbując jakoś poskładać te puzzle, a potem podrapał się po policzku wolną dłonią. - Nie wiem, chyba… może źle się zrozumieliśmy? – zaczął niepewnie, jakby ktoś zarzucał mu zaczynanie kłótni pierwszy raz w życiu. - Powiedziałaś, że skoro… dochodzi do penetracji – skrzywił się – musisz mi mówić o swoim życiu i chciałem ci tylko powiedzieć, że nic nie musisz, bo ja w ogóle niczego od ciebie za ten seks nie wymagam – wyjaśnił szybko. - I… nie ukrywam, trochę mnie to zmartwiło. To że miałabyś myśleć, że musisz cokolwiek. I martwi mnie to generalnie, bo… nie wiem, nie byłem nigdy z nikim o tyle lat młodszym. Nie chciałbym, żeby to jakoś wpływało na to, że… nie wiem, możesz czuć, że nie możesz mi czegoś odmówić. Albo powiedzieć, że na coś masz ochotę – spróbował wytłumaczyć. Jakim cudem przemowy w sądzie szły mu dużo lepiej niż rozmowa z dziewczyną, w której był zakochany? Nie powinno być na odwrót? - Po prostu… myślałem, że powiedziałaś mi to, bo nie możesz… nie powiedzieć – zmarszczył mocno czoło. - A możesz. W każdej chwili. Możesz mi na coś nie odpowiedzieć, powiedzieć, że nie masz na coś ochoty, żebym przestał gadać albo nie chcieć ze mną seksu i to… to z mojej strony niczego nie zmienia, okej? – Być może było to najbardziej otwarte wyznanie swoich uczuć, na jakie się do tej pory zdobył, ale chwilowo się nad tym nie zastanawiał. - I jeśli źle cię zrozumiałem albo zrobiłem coś, przez co pomyślałaś, że jestem na ciebie zły i chcę się kłócić, to ja naprawdę nie chcę i przepraszam. I… masz tu loda – wskazał na swój policzek. - Mogę? – wyciągnął w jej stronę dłoń.
dzielny krokodyl
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Beautiful stranger, here you are in my arms and I know that beautiful strangers only come along to do me wrong. And I hope, beautiful stranger, here you are in my arms, but I think it's finally, finally, finally, finally, finally safe for me to fall
- To dlaczego od wczoraj głównie się kłócimy? - spytała po prostu, gdy Julian stwierdził, że on tego nie chce. Oczywiście trochę przesadzała, bo robili też inne rzeczy w czasie, gdy akurat byli pogodzeni między jednym nieporozumieniem a drugim (na przykład jedli), ale jednak była zdziwiona i zaniepokojona tym, jak często dochodziło między nimi do spięć podczas tego weekendu. I uruchamiało w Tove całą lawinę myśli związanych z tym, co to w ogóle znaczy i co to mówi o ich nie-związku, skoro jeden, jedyny raz, gdy udało im się wyrwać i spędzić razem dłużej niż kilka godzin, kończą na płaczach z powodu jego żony i córki, uciekania od niej z łóżka (biorąc pod uwagę dzisiejszy poranek i to, jak gwałtownie Julian uciął fizyczną bliskość między nimi, gdy zrobiło się jakoś trudniej, tym łatwiej założyła teraz, że gdy puścił jej dłoń i nie chwycił jej z powrotem, zadziało się dokładnie to samo co rano - był niezadowolony z tego, co robiła Tove, więc brał ją na dystans, także ten czysto fizyczny) i sprzeczania się o to, dlaczego odpowiada na pytania, które Julian jej zadawał.
Mimowolnie zmarszczyła czoło, słuchając go, a zaraz potem pokręciła głową. - Wiem, że niczego nie wymagasz ode mnie za seks, dlaczego w ogóle miałbyś…? - urwała i nie dokończyła, marszcząc czoło jeszcze mocniej. Oczywiście, mieli z Julianem bardzo fajny seks, może nawet fajniejszy niż mogłaby mieć z większością dwudziestojednolatków (nie była pewna, bo wszyscy doskonale już wiemy, ile Tove miała doświadczenia z rówieśnikami), ale przecież nie robił jej tą penetracją żadnej łaski i nie musiała mu się rewanżować za to, że w ogóle chciał z nią sypiać. Jeśli już, czułaby się bardziej zobowiązana za to, że wynajmuje im domek na weekend za miastem. Milczała przez chwilę, próbując zebrać myśli, aż wreszcie powiedziała: - Nie wiem, jak inaczej miałabym to nazwać - wyjaśniła, wskazując na przestrzeń między nimi. - Nie jesteś przecież moim chłopakiem ani nikim takim, masz żonę, a ze mną… uprawiasz pozamałżeński seks. I wiem, że jesteś starszy, że znasz moje matki i tak naprawdę nigdy nie powinnam pewnie wyjeżdżać z tobą na żaden weekend, ale… ale lubię cię. I jesteś dla mnie ważny. I zawsze dobrze mi się z tobą rozmawia, no i lubię to, że mówimy sobie różne rzeczy, nawet jeśli dotyczą ubrań albo smaków lodów. Dlatego powiedziałam ci o mojej rodzinie, dlatego, że… że to ty. A nie dlatego, że w ten sposób odwdzięczam ci się za seks. Ma to sens? - dopytała, bo na tym etapie wcale nie była już tego pewna. Pokiwała więc głową na znak, że może dotknąć jej policzka: - Ja też przepraszam - dodała, bo skoro Julian nie chciał się z nią kłócić, a i tak to robili, może to Tove od wczoraj chodziła i szukała zaczepki?

Julian Ramsey
dzielny krokodyl
nick autora
Nolan & Leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I don't wanna look at anything else now that I saw you, I don't wanna think of anything else now that I thought of you. I've been sleeping so long in a 20-year dark night and now I see daylight, I only see daylight.
- Gdybym miał zgadywać, to może dlatego, że żadne z nas nie może do końca… no wiesz, zapomnieć o tym, że jest jeszcze… wszystko inne – żony, córki, matki, seks w akademiku? Gdyby nie to, nie byłoby wczorajszego płakania i dzisiejszego porannego napięcia. Może nawet nie byłoby tej rozmowy, bo wtedy mogliby wejść w tę relację na mniej niewypowiedzianych zasadach? Mógł zgadywać do woli, ale sam chyba nie wydawał się tym tak zmartwiony, jak Tove. Może po prostu nie wiedział, że są relacje, w których ludzie w ogóle się nie kłócą? Na pewno nowością było to, że można było się zatrzymać i powiedzieć, co im leżało na sercu, dokładnie tak, jak teraz.
- Ma to sens – przytaknął. - Ja też cię… lubię. I też jesteś dla mnie ważna – powiedział, wycierając jej kciukiem policzek. Zabroniła mu odpowiadać na jej wyznanie miłości, do tych rzeczy chyba mógł się przyznać, skoro ona to robiła? - I nie mam pojęcia, czy o ludziach w moim wieku w ogóle można mówić chłopak – dodał zaraz z rozbawieniem, może tylko trochę maskującym to, że faktycznie nie było na nich innego słowa. Innego niż seks pozamałżeński, kochanka czy kryzys wieku średniego. Żadnego „komunikujmy się otwarcie dalej, a jeszcze dzisiaj zostawię dla ciebie żonę”. - Okej, rozumiem już, o co ci chodziło – przytaknął, chyba wciąż pod wrażeniem, że nieporozumienie można było wyjaśnić tak po prostu, szybko, sprawnie i wciąż stojąc blisko siebie, zamiast rozchodząc się do innych pomieszczeń w domu i trzaskając drzwiami. - I… jednak cieszę się, że wyjechałaś ze mną na weekend, nawet jeśli nie powinnaś – uśmiechnął się do niej z tym bardzo łobuzerskim błyskiem w oku i objął ją dłonią w talii, przyciągając ją do siebie. A jeśli tylko w jej spojrzeniu udało mu się złapać zgodę, pochylił się, żeby ją pocałować. Prawie jakby jednak nie miał żony i był po prostu starym chłopakiem Tove. Przerwał dopiero, kiedy poczuł, że jego lód zaczyna mu skapywać po ręce, bo być może rozmawianie i obściskiwanie się nie było najlepszym pomysłem, kiedy trzymał w dłoni wafelek. - Nie wiem, czy masz jakieś plany na wieczór, ale możemy spróbować go spędzić bez kłócenia się – zaproponował z rozbawieniem, kiedy już udało mu się jakoś uratować sytuację.

tove rosenthal
dzielny krokodyl
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Beautiful stranger, here you are in my arms and I know that beautiful strangers only come along to do me wrong. And I hope, beautiful stranger, here you are in my arms, but I think it's finally, finally, finally, finally, finally safe for me to fall
Przyglądała się Julianowi uważnie, może wciąż nie do końca przekonana, gdy zaproponował jej swoją zgadywankę. - Hm - mruknęła po prostu. Nie wiedziała, okej? Nie wiedziała, czy to ma dla niej jakiś większy sens, nie wiedziała też, czy powinna się bardziej martwić tymi kłótniami, które wcale nie były do końca kłótniami. Teraz z pewnością była nimi przejęta, ale mogła być też zwyczajnie naiwna: nie miała dużego doświadczenia w kwestii związków i jakiegoś budowania poważniejszych relacji z ludźmi, więc Tove mogła najzwyczajniej nie wiedzieć, że ludzie mogą się ze sobą nie zgadzać, ścierać się i… i po prostu jakoś sobie z tym radzić, zamiast zrywać wszelki kontakt. Nie wiem tylko, skąd miała taki obraz słodko-pierdzącej miłości, skoro była chyba trochę zbyt młoda na komedie romantyczne z Hugh Grantem - może z tiktoka?
Podwójne standardy według Tove miały się za to całkiem nieźle, bo gdy usłyszała miłosne wyznanie Juliana, posłała mu całkiem wymowne spojrzenie, jak gdyby chciała mu w ten sposób zwrócić uwagę. - To trochę kiepsko - powiedziała z lekkim przekąsem i jakimś naciskiem, jakby, no właśnie, próbowała mu przypomnieć, że miał żonę w Lorne i nie mógł mówić jej takich rzeczy. A kiedy usłyszała, że Julian jest za stary na bycie chłopakiem, przez kilka sekund wyglądała na zwyczajnie smutną, zanim przypomniała sobie, że powinna się uśmiechnąć. - Ja też nie - przyznała, wzruszając lekko ramionami. Sama nie wiedziała do końca, czemu zrobiło jej się przykro - przecież i tak wiedziała, że Julian nie zostanie jej chłopakiem, więc bez sensu smuciła się, gdy sam potwierdził, że nie zostanie nim także przez tak zwyczajne rzeczy jak wiek. Na szczęście Tove widocznie była całkiem łatwa, bo wystarczyła jedna miła rzecz i przytulający ją Julian, żeby się trochę rozpogodziła i zajęła się całowaniem.
- No nie wiem, to całkiem odważne - wytknęła mu, gdy ona też odsunęła się na krok i przpomniała sobie o lodzie. - Może okaże się, że jestem bardzo kłótliwa i po prostu mam paskudny charakter? - dopytała, znów ruszając… gdziekolwiek oni właściwie szli.

Julian Ramsey
dzielny krokodyl
nick autora
Nolan & Leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I don't wanna look at anything else now that I saw you, I don't wanna think of anything else now that I thought of you. I've been sleeping so long in a 20-year dark night and now I see daylight, I only see daylight.
- Jakoś sobie z tym poradzę – odparł, unosząc brew równie wymownie, co ona – tyle że jakby chciał przypomnieć Tove, że sama przed chwilą powiedziała mu to samo, a on domagał się w tej relacji równouprawnienia. Przynajmniej w tej kwestii, bo nierównowagi w innych nie dało się nie zauważyć. Chociażby w momencie, w którym zauważył, że się zasmuciła, a chwilę potem już uśmiechała. Zupełnie nie wpadł na to, o co chodziło jej w rzeczywistości, bo w jego głowie żart był zupełnie niewinny i na inny temat. Natychmiast pomyślał jednak o czymś zupełnie innym: czy Tove coś przed nim ukrywała? A może zrobiło jej się smutno, bo przypomniał, że jest stary, a ona nie była już zainteresowana takim starym dziadem? Może starszy typ był spoko tylko dopóki bawili się w zakazany romans, a kiedy zaczynał wpatrywać się w nią jak zakochany szczeniak, to już odpadał? Jezu, może o to jej chodziło przez chwilą, kiedy stwierdziła, że to kiepsko?
A może on przestanie zachowywać się jak zakompleksiony dwudziestolatek, który był na pierwszej randce w życiu?
Tak czy inaczej, jaka interpretacja nie byłaby prawidłowa, on też wolał zająć się teraz całowaniem się, nawet jeśli to jedna z ostatnich rzeczy, które powinni robić publicznie. Istniało duże ryzyko, że w trakcie reszty spaceru (kiedy zjedli lody i może mogli umyć gdzieś ręce, żeby znowu móc się za nie trzymać) wydarzyło się to więcej niż raz, ale cóż, jak to mówią – raz się żyje i ma dwudziestoletnią kochankę. Która może wcale nie miała paskudnego charakteru (ewentualnie trochę złagodziła go dłoń na jej kolanie przez cała drogę powrotną samochodem lub dużo przytulania jej i zaczepiania w trakcie robienia kolacji), bo pozostały czas udało im się spędzić chyba całkiem miło.
(Jedno wielkie niedopowiedzenie, ale Julian nie miał innego określenia na tyle gadania o głupotach, śmiania się, całowania po każdym milimetrze ciała, na zaśnięcie z Tove w ramionach, zrywanie się trzy razy w nocy, bo jej włosy chciały go udusić, na ciepłą, trochę zaspaną Tove, kiedy rano przytulał ją i budził na zrobione przez siebie śniadanie (!) czy na niekończące się pocałunki w akademiku, kiedy wiedział, że musi ją już zostawić, ale powrót do życia wydawał mu się chwilowo niewykonalny.)

/papatki tove rosenthal
dzielny krokodyl
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ