trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
32 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Szczerze? Miała nadzieję, że znajdowały się nie na udawanym dzikim zachodzie, a raczej w upside down, skoro sprawy przybierać zaczęły nagle tak niespodziewany obrót. Nie zdołały dobrze zaangażować się w inscenizację, a i tak popełniły masę błędów, przez które makiety przygotowane na festyn nie wyglądały już tak dobrze, jak na początku. Była zatem przekonana, że ktoś w końcu zwróci na to ich uwagę, a poza tym zażąda rekompensaty za wyrządzone szkody, na którą Laney nie było teraz stać. I gdyby tylko jej umysł pozostawał trzeźwy, prawdopodobnie doceniłaby fakt, że jej towarzyszem niewoli była osoba posiadająca prawniczą licencję, ale z drugiej strony… Czy byłaby w stanie ją wybronić, skoro tak wiele dowodów wskazywało na winę Salberg? Nellie, jak na złość, była też współwinna.
- Nie mam pojęcia, co tu się dzieje. Myślisz, że jesteśmy w ukrytej kamerze? - mimowolnie rozejrzała się, jednak tym razem nie dostrzegła nic podejrzanego. Niemniej, wydarzenia sprzed chwili były czymś, w co ciężko było jej uwierzyć, bowiem była ostatnią osobą, która zasługiwała na nagrodę, jednak czy zamierzała narzekać? Przecież i tak trafiła lepiej niż Nellie, zważywszy na to, ile szkód wyrządziła przed chwilą takim samym rewolwerem, jak ten, który znajdował się teraz w dłoniach przyjaciółki. Maskotka była więc o wiele bardziej trafionym prezentem. - Skoro o tym mowa… Może powinnyśmy wrócić do tamtego saloonu? Mieli tam całkiem wygodne ławeczki - zasugerowała, w obawie przed tym, że jeśli choć trochę czasu spędzą jeszcze na wolności, z tego miejsca nie będzie już co zbierać. Po wrażeniach, które zafundowało jej to wyjście, zatrzymanie się w chłodnym, wygodnym barze wydawało się niemal zbawienne.
Uzyskawszy zgodę ze strony Nellie, Laney ruszyła w odpowiednim kierunku. Z impetem pchnęła niewielkie, bujane drzwiczki, a potem przez ramię obejrzała się na koleżankę. - Powinnam zamontować sobie takie w domu. Są świetne - choć jeszcze więcej radochy sprawiały pewnie, kiedy przekraczało się je z rewolwerem w dłoni, jednak tego Salberg wolała teraz unikać. Lepiej było nie kusić losu.
Zamówiła im po piwie, po czym powędrowała do jednego ze stolików z dwoma plastikowymi kubkami, z których jeden wręczyła brunetce. - Są ponumerowane. Podobno za chwilę będzie losowanie głównej nagrody, więc mamy ich pilnować - zakomunikowała, lekko wzruszając ramionami. Z ich dzisiejszym szczęściem nie powinny liczyć na to, że padnie na którąkolwiek z nich, jednak z drugiej strony… Już raz udowodniono tutaj, że na dzikim zachodzie uwielbia się nagradzać nieudaczników.

adwokat — kancelaria carragher & partners
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka, która po latach życia za granicą, postanowiła wrócić w rodzinne strony
Z tą licencją … sprawa była bardziej skomplikowana, ponieważ Nellie, w chwili obecnej, jej nie posiadała. Odnawiała uprawnienia, poznawała nowych klientów i starała się wrócić do formy. Nie miała na nic czasu. I ewidentnie nie powinna wplątywać się w takie dziecinne — i kłopotliwe — sytuacje. Ale równocześnie … potrzebowała rozrywki, chwili dla siebie, odrobiny relaksu, jak również czasu ze znajomymi. To jedno popołudnie mogła sobie zrobić wolne od codziennych zmartwień, prawda?
Ukrytej kamerze? — zawahała się. To by wszystko wyjaśniało, skoro sytuacja była cholernie abstrakcyjna. Nellie obejrzała dokładnie swój rewolwer, po czym pokiwała głową. — Jest sztuczny, na pewno — oceniła po chwili. Liczyła, że nie narobi podobnych szkód, jakie spowodowała wcześniej Laney.
Przytaknęła na propozycję udania się w stronę saloonu — istniała szansa, że tam mogły stać się nieco spokojniejsze i nie sprawiać kolejnych problemów; zważywszy na to, że miały grzecznie zająć miejsce przy stoliku.
Przeszła z bronią w ręku przez drzwi, które na niej również zrobiły wrażenie. Na swoją towarzyszkę spojrzała natomiast z lekką … pobłażliwością. — Tak, na pewno spodobałyby się Dudleyowi — stwierdziła, kiwając głową. Była przekonana, że zwierzak radziłby sobie wręcz r e w e l a c y j n i e, spotykając na co dzień podobną przeszkodę.
Laney poszła zamówić piwa, a Nellie w tym czasie wybrała im miejsce. Swoją nową zabawkę położyła ostrożnie na ławeczce, tuż obok siebie.
Och — rzuciła, jakby niezupełnie docierał do niej sens wypowiedzianych słów. — Tego potrzebowałam — stwierdziła, po upiciu kilku łyków zimnego piwa. Tak naprawdę potrzebowała pewnie w o d y, która mogła nieco ją otrzeźwić, ale jej priorytety układały się aktualnie nieco inaczej.
Jakiś człowiek stanął na środku sali, trzymając w ręce kowbojski kapelusz, odwrócony dnem do góry, po czym przemieszał jego zawartość — karteczki z wypisanymi cyframi. Zaczął od mniejszych nagród; tych nazywanych nagrodami pocieszenia. Kilka minut później przeszedł do konkretów, a Nellie w tym czasie co rusz zerkała na swój kubeczek; jakby zapamiętanie jednej liczby stanowiło dla niej niewyobrażalną trudność.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
złote jajka Jedno z was wygrywa nagrodę główną - 5.000$ oraz kurę.

Gracze muszą wykonać rzut kością 1d20 - osoba z mniejszym wynikiem musi wykonać zadanie. W przypadku remisu, rzut należy powtórzyć.
your coffin or mine?
mistrz gry
brak multikont
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
32 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Decydując się na to wyjście, oczekiwała tylko odrobiny rozrywki. Chciała pobawić się w towarzystwie Nellie, z którą czas zawsze płynął jej szybko, a pozytywne wspomnienia generowały się same. Nie była jednak pewna, czy to samo będzie mogła powiedzieć w kwestii tego, co wydarzyło się dziś. Zamiast przyjemnego rozluźnienia, Laney miała dziś tyle wrażeń, iż obecnie nie marzyła już o niczym, poza chwilą odpoczynku, który miała nadzieję znaleźć tutaj, w udawanym saloonie, w którym nie mogło spotkać ich już chyba nic złego, prawda? Los nie mógł przecież okazać się aż tak bezduszny.
Rozsiadła się wygodnie, nie potrzebując specjalnej zachęty do tego, by sięgnąć po przyjemnie chłodny alkohol, który przed chwilą ze sobą przyniosła. Zatopiła usta w plastikowym kubeczku, z którego pociągnęła kilka większych łyków, chwilę po tym opierając głowę o znajdującą się za jej plecami ścianę. Pozorny spokój nie potrwał jednak długo, prędko zostając zaburzonym przez rozpoczęte w lokalu losowanie.
Laney uważnie przyglądała się kolejnym nagrodom, raz po raz zerkając też w stronę własnego kubka, doszukując się na nim zwycięskiego numerka, którego, niestety, wcale tam nie było. - Uwierzysz, że wręczają ludziom ręczne wyciskarki? Ktoś jeszcze tego używa? - zapytała konspiracyjnym szeptem, nachylając się nad brunetką. Doszukiwała się negatywów głównie dlatego, że sama nie wygrała nic… A przynajmniej tak było do czasu. Ledwie zdążyła się wyprostować, a wtedy kolejnym wyczytanym numerem okazał się ten, który znajdował się na jej kubku. Co więcej, padł dwukrotnie, co wywołało u Salberg tak duże zaskoczenie, iż nie podniosła się z miejsca od razu. I najwyraźniej nie powinna była w ogóle tego robić, bo kiedy wyszła na środek, w dłonie wręczono jej nie tylko kopertę, ale również… metalową klatkę z dwoma kurami. A w zasadzie z kurą i kogutem, z którymi niedługo później wróciła do stolika. Postawiła klatkę na jednym z krzesełek, a później bez słowa spojrzała na Nellie. Zanim cokolwiek powiedziała, zdecydowała się ponownie napić. - To dopiero ironia, co? Pierwszy raz to wygrałam i jest to… kurze małżeństwo. Co ja mam z nimi niby zrobić? - organizatorzy, jak widać, zwrotów nie przyjmowali, a ona chyba też nie umiałaby się na taki zdecydować. Wolała mieć pewność, że ptactwo nie trafi w złe ręce, choć sama prawdopodobnie też nie miała do tego najlepszych. W jaki sposób miała się niby nimi zaopiekować?

adwokat — kancelaria carragher & partners
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka, która po latach życia za granicą, postanowiła wrócić w rodzinne strony
Nellie wpatrywała się w kubek — jakby próbując, pijanym umysłem, przyciągnąć do niego nagrodę, która nie nadchodziła. Skrzywiła się i podniosła wzrok, by spojrzeć na zgromadzonych w saloonie ludzi — niektórzy z nich wyglądali jak prawdziwi bandyci, rodem z listów gończych. Spoczywające w ich rękach bagnety sprawiały wrażenie równie prawdziwych, jak rewolwer, z którego wcześniej strzeliła Laney. W przeciwieństwie do plastikowej broni, którą zdobyła Nellie. Kobieta omal nie przeoczyła momentu, w którym przyjaciółka została wylosowana — kompletnie się tego nie spodziewając. Rozwaliły pół miasteczka, a i tak zostały nagrodzone. Salberg nawet dwukrotnie. Czy los sobie z nich kpił? Uśmiechnęła się szeroko.
Mogli umieścić monety w sakwie, wyglądałoby to bardziej autentycznie — stwierdziła żartobliwie. Byłoby to również dość upierdliwe, ale wolała przemilczeć ten szczegół. — Jestem pewna, że do sukcesu przyczyniły się aborygeńskie korzenie — uznała. Obie, w jakiejś części, należały do tej społeczności; Laney w większym stopniu, więc więcej wygrała. Logiczne! Vestergaard spojrzała gdzieś za jej plecy. Najwyraźniej gorączka złota dobiegła końca. Sporo osób zaczęło opuszczać lokal, kierując się ku kolejnym atrakcjom.
Hm — mruknęła, przyglądając się klatce. — Zachować? Nie wiem — wzruszyła ramionami. Nie miała dla niej żaden rady, czy wskazówki. Przeniosła wzrok na krowę XXL, zajmującą znaczną część ławki. — Może powinnaś jeszcze zawalczyć o pluszowego wielbłąda, skoro szczęście ci dopisuje? Ani się obejrzysz i będziesz zapraszała ludzi na ranczo, witając ich słowem howdy. Kapelusz masz, bandanę masz, już wyglądasz jak prawdziwa kowbojka. Zorganizujemy rodeo i zostaniesz pionierem, bo chyba nikt nie oferuje takich rozrywek na stałe, przynajmniej w tym mieście. Potrzebowałabyś tylko … nieco większego terenu. Ale skoro zaczęłaś wygrywać pieniądze, być może warto poeksperymentować z hazardem — zażartowała, oczywiście wcale jej na to nie namawiając! Okoliczności były natomiast tak abstrakcyjne, że bardziej nie mogły. Prawdopodobnie.
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
32 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Nigdy nie miała się za osobę, której cokolwiek przychodziło łatwo, zatem dziś nie spodziewała się żadnych wygranych. Zakładała, że przyjdzie im raczej podziwiać to, jak ktoś inny realizuje własne szczęście, ale nie, tym razem musiała to być ona. I oczywiście nie mogła dostać niczego, co okazałoby się chociaż w minimalnym stopniu praktyczne - robota domowego, który pomógłby jej oszczędzić trochę czasu przeznaczanego na sprzątanie lub gotowanie (choć tego drugiego nie marnowała w sumie zbyt wiele, skoro w tej kwestii posiadała dwie lewe ręce). Tak czy inaczej, wszystko przydałoby jej się bardziej niż para kur, z którymi naprawdę nie wiedziała, co powinna zrobić. I nie, za ich sprawą wcale nie czuła się tak, jakby faktycznie wygrała.
I uznali, że świetnym sposobem na docenienie aborygeńskich korzeni będzie wręczenie mi dwóch kur? Nie przypuszczam, żeby podstawą diety naszych przodków były jajka — ale też nie była w tej kwestii jakaś szczególnie oczytana, zatem mogła się mylić. Wciągnęła głębiej powietrze, już teraz przytłoczona myślą o tym, co miała zrobić z otrzymanymi ptakami. Nie wydawało jej się, aby w pobliżu była jakaś organizacja, która mogłaby się nimi zaopiekować, a poza tym… Laney należała do tej grupy osób, które niekoniecznie ufały innym w aspekcie prawidłowej opieki nad zwierzętami. Gdyby więc oddała te kury komuś, kto nie potrafiłby zapewnić im odpowiednich warunków, prędko by sobie tego nie wybaczyła. Nie pozostawało jej zatem nic, jak zaangażować się w to samodzielnie i uzupełnić braki w wiedzy, aby mieć pojęcie o tym, czego ptaki potrzebowały. — Daj spokój. Nawet ja wiem, że gdybym postawiła te pieniądze na cokolwiek, pewnie znowu w zamian dostałabym coś w tym stylu… Może gęsi do kompletu? — nie była zbyt entuzjastyczna w kwestii własnego szczęścia, choć jeśli poświęci temu nieco więcej czasu, może spojrzy na sytuację inaczej? Wygrała przecież też trochę kasy. Co z tego, że sporą część będzie musiała wydać na te kury? — Wtedy już naprawdę musiałabym założyć mini zoo. To może faktycznie by się sprzedało, a skoro nie wyszło mi z pisaniem…? — zasugerowała, odchylając się na krześle. Nie było raczej szansy, by zaczęła rozważać to na poważnie, ale może wystarczyło, by w jej posiadaniu znalazło się jeszcze jedno zwierzę? I to bynajmniej nie pluszowa krowa.

adwokat — kancelaria carragher & partners
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka, która po latach życia za granicą, postanowiła wrócić w rodzinne strony
Nellie westchnęła. Być może kury nie były praktycznym prezentem, ale Laney przynajmniej coś wygrała, prawda? Jeśli chciała, mogła otrzeć łzy banknotami, które dostały jej się w pakiecie — 10.000$ brzmiało całkiem nieźle. Nie była w stanie, co prawda, ułożyć sobie za taką sumę nowego życia, ale … może był to początek dobrej passy? A może wszechświat mówił przyjaciółce, że powinna dołączyć do bushrangerów i zostać kolejną Lady Bushranger, jak Jessie Hickman? Brawurowa liderka gangu, która rozpoczęła swoje przestępcze życie, uciekając z domu, jako nastolatka. Tamta, co prawda, zaczęła swoją karierę w cyrku, a pod koniec życia długo się ukrywała — co raczej nie pasowało do Laney. Ale, patrząc na wydarzenia tego dnia, przemycanie alkohol do odległych osad górskich brzmiało jak najbardziej prawdopodobnie.
Dostałaś też pieniądze, Laney, zapominasz o pieniądzach — podkreśliła tę istotną informację. Za wygraną sumę mogła, chociażby … kupić klatkę dla kur. I zapewnić im pożywienie. Skoro one miały karmić ją — dostarczając jajka — brzmiało to jak najbardziej f a i r.
Vestergaard musiała jednak przyznać, że chociaż żartowała, równocześnie starając się podnieść Laney na duchu, sama nie miała pojęcia, co zrobiłaby na jej miejscu. Zostawienie zwierząt na swoim podwórku raczej nie wchodziłoby w grę.
Tak, zapewne tak. Pytanie tylko, czy żywe, czy pluszowe — wyszczerzyła zęby w uśmiechu, ponownie wskazując na krowę. — Jak myślisz, jak Dudley zareaguje na nowych lokatorów? — zapytała, marszcząc brwi. Nie wiedziała zbyt wiele o świnkach miniaturkach. O kurach zresztą też miała minimalną wiedzę — a przynajmniej w kwestiach związanych z ich hodowaniem. Nellie upiła kolejny łyk piwa zastanawiając się, czy powinna pozwolić sobie na kolejne. — Hej, pisanie nie jest jeszcze całkowicie skreślone — powiedziała. Kobiecie podwinęła się noga, jasne, ale czy musiało to oznaczać definitywny k o n i e c? — Myślę, że powinnaś spróbować do tego wrócić. Kiedy ostatnio udało ci się coś stworzyć? — zapytała, przechylając głowę w oczekiwaniu na odpowiedź.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kiss Kiss Bang Bang Samotny spacer tylko we dwójkę, tuż po zmroku, wydawał się wam wspaniałym pomysłem - westernowe miasteczko, w objęciach nocy, zyskuje niesamowity klimat, nawet jeśli wzrasta niebezpieczeństwo napotkania nietrzeźwych osób lub dzikich zwierząt. Tego dnia wydawało się wam jednak, że miasteczko jest pełne niekończących się atrakcji - kiedy więc grupa przebrana za bandytów zagrodziła wam drogę, żądając oddania wszystkich cennych przedmiotów, byliście pewni, że to część inscenizacji. Zdanie zmieniliście dopiero po tym, kiedy jedno z was zostało postrzelone - komuś Dziki Zachód wydał się wspaniałą okazją do prawdziwej napaści.

your coffin or mine?
mistrz gry
brak multikont
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
32 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Choć może wydać się to dziwne, niefortunna wpadka, jaką była adopcja prawdziwego prosiaka zamiast świnki miniaturki, pociągnęła za sobą pewne konsekwencje. Dudley był uparty, czasami na swój sposób uciążliwy, a jednak Laney postrzegała go w kategoriach przyjaciela. Podczas gdy jej trudno było odnaleźć się w społeczeństwie Aborygenów, świnka była idealnym kompanem, dzięki któremu nie czuła się całkowicie samotna. Ale właśnie, głównie dlatego, że Laney była do niego tak bardzo przywiązana, czuła wyrzuty sumienia za każdym razem, kiedy sięgała po wieprzowinę, zatem jak miałaby korzystać z kurzych jajek? Wychodzi na to, że jej rozrastające się ranczo miało uczynić z niej pionierkę wegańskiej diety… Przynajmniej na oczach zwierząt.
Nie mam pojęcia i to mnie martwi, czasami potrafi być nieobliczalny. Ale w sumie co może im zrobić? Nie pożre ich chyba, więc pozostaje mi mieć nadzieję, że się ze sobą zaprzyjaźnią i będzie je dźwigał na plecach jak ten wielbłąd z bajki. Chociaż czekaj… Czy to nie był osioł? — zastanowiła się na głos, prędko jednak dochodząc do wniosku, że na ten dylemat należało zareagować machnięciem dłoni. To samo chciała zrobić z tematem, który wypłynął chwilę później, i który momentalnie sprawił, że się zmieszała. — No… W zasadzie nie od momentu, w którym tu przyjechałam — przyznała, lekko przygryzając dolną wargę. A choć zamierzała kontynuować, rozproszyło ją głośne howdy, którym przywitał się brodacz przekraczający próg saloonu. Mniej więcej w tym momencie doszła do wniosku, że pora się stamtąd ulotnić. — Chodźmy, może jeszcze uda nam się załapać na rodeo — stwierdziła, opróżniając kubeczek z piwem, który zaraz pomięła i wyrzuciła do kosza na śmieci o kształcie sakwy. Nie zajmując ponownie dotychczasowego miejsca, chwyciła za rączkę zamontowaną przy kurzej klatce, a kiedy Nellie do niej dołączyła, ruszyła w stronę wyjścia.
I to musiał być ich błąd. Westernowe klimaty obudziły w mieszkańcach gorączkę złota, część z nich najwyraźniej zmieniając w bandytów. Nie minęło wiele czasu, odkąd opuściły lokal, a Laney zmuszona była zatrzymać się, aby zmienić rękę, w której niosła kury. Mniej więcej wtedy zaczepiła ich grupa dzieciaków w bandanach, nalegając na to, by oddała im wygraną forsę. — To też element gry? Wydano za wami listy gończe? — rzuciła głupio, kompletnie ignorując zagrożenie w postaci bagnetu i rewolwera. Założyła bowiem, że była to kolejna replika - mylnie. Z tego zdała sobie sprawę, kiedy broń wypaliła, za sprawą czego Laney wypuściła z dłoni klatkę z kurami. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, czym prędzej oddała wygraną kopertę, a kiedy tylko jej ją zabrano i grupka nastolatków odbiegła, w końcu mogła wrócić uwagą do Nellie. — Cholera! — krzyknęła, dopiero teraz dostrzegając, że przyjaciółka została poszkodowana. — Mój boże, dobrze się czujesz? Już dzwonię po karetkę! — zapewniła, w pośpiechu szukając telefonu. Nie zamierzała zostawić jej tu bez pomocy.

adwokat — kancelaria carragher & partners
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka, która po latach życia za granicą, postanowiła wrócić w rodzinne strony
Nellie nigdy nie miała zwierząt — co prawda Adam bardzo chciał adoptować psa, ale w rzeczywistości nikt z nich nie miał czasu, by się nim zajmować. Ponadto Nellie od zawsze wolała koty, ale nie chciała tą informacją rujnować marzeń męża, więc nie mówiła nic oprócz “to nie jest odpowiednia pora”, na co Vestergaard reagował najczęściej kiwnięciem głowy. Jednak podobnie jak w kwestii posiadania dzieci, ten moment miał nigdy nie nastąpić.
Nellie zmarszczyła brwi.
Nie mam pojęcia, jakie to było zwierzę, ale tak, kibicuję tej przyjaźni. Ostatecznie zawsze możesz krzyknąć: w moim bucie jest wąż! i uciec ze środka tej afery — była to kompletnie bezsensowna, beznadziejna i nieadekwatna porada, ale Nellie nadal pozostała pijana i niezupełnie panowała nad wypowiadanymi słowami. A przynajmniej nie starała się ich w pełni kontrolować, do czego zazwyczaj miała tendencję. — Wiesz, czego żałuję najbardziej, jeśli chodzi o ten festyn? Że nie wygrałyśmy kowbojek. Każdy zasługuje na parę różowych kowbojek — stwierdziła. Zamiast nich musiała się nacieszyć nędzną repliką rewolweru, która nie była jej do niczego potrzebna. Po wszelkich przygodach, jakich doświadczyły tego dnia, nie miała natomiast energii na udział w kolejnych zabawach — to wszystko okazało się zbyt wycieńczające.
Jak szybko się okazało: to wcale nie był koniec.
Nellie zerknęła pytająco na chłopców w bandanach, a potem na swoją przyjaciółkę. Spodziewała się, że to jedynie żart. Pewnie dlatego rzuciła dość bezmyślnie: — Nie ufam kowbojom, którzy nie mają klaczy, grzebyka w kieszeni, wąsa i przynajmniej jednej krowy — co musiało dodatkowo rozjuszyć napastników.
Gdy usłyszała strzał, w pierwszej kolejności pomyślała, że dochodzi z daleka. To było przecież niemożliwe, by padł gdzieś obok, by … Gdy zrozumiała, że została trafiona, w pierwszej kolejności znieruchomiała. Po kilku sekundach poczuła rozdzierający ból, który sprawił, że osunęła się na ziemię. Spojrzała w dół — z rany zadanej w boczną część brzucha, sączyła się krew. Zacisnęła na tym miejscu swoje dłonie i prawdopodobnie, nadal pod wpływem szoku, rzuciła w stronę Laney niewyraźne: — Nie wiem, czy zgubiłam konia, czy znalazłam siodło.
trochę pisze erotyki, trochę barmanuje — rudd's rub
32 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Napisała kilka słabych erotyków, a teraz wróciła z podkulonym ogonem do domu, bo jej (były) mąż okazał się wielkim frajerem.
Była przerażona. Już w chwili, w której usłyszała padający strzał, cała krew odpłynęła jej z twarzy. Zrozumiała wówczas, że znalazły się w prawdziwych tarapatach i nie sposób udawać, że nic złego się nie stanie. Nie wahała się zatem z oddaniem wygranych pieniędzy, bo zamiast zapewnić sobie nowe wyposażenie mieszkania, ciuchy, czy choćby klatkę dla kur, Salberg wolała w ten sposób kupić im bezpieczeństwo. Bezskutecznie, z czego sprawę zdała sobie dopiero wtedy, kiedy w końcu spojrzała na Nellie. Nie była w stanie zrozumieć, jak mogły wpakować się w aż takie tarapaty.
Cholera — zaklęła pod nosem, a choć we wszelkich książkach pouczali na pewno, aby nie dać się ponieść panice, ponieważ to mogło mieć niekorzystny wpływ na ofiarę, Laney nie umiała tego nie zignorować. Była przerażona, a obok nie było nikogo, kto byłby w stanie im pomóc. Mało tego, one same nie były w stanie sobie pomóc, bo jak na złość miały przy sobie wyłącznie bezużyteczną replikę broni, która na pewno nie przysłużyłaby im się do samoobrony tak, jak prawdziwy rewolwer rzekomo przysłużył się Lady Bushranger przy domniemanym pozbyciu się trzeciego męża. Patrząc na to, jak zachowali się lokalni bushrangerzy, Laney ani trochę jej się nie dziwiła. — Trzeba to zatamować — odezwała, kiedy pierwszy szok minął, a ona w końcu przyklęknęła przy siedzącej na ziemi Nellie. Zupełnie nie zwróciła uwagi na słowa przyjaciółki, ale może to i dobrze, ponieważ te mogły ją wyłącznie zmartwić. Bredzenie i majaki nie mogły być oznaką tego, że wszystko było w porządku. — Dobrze się czujesz? Nie trać ze mną kontaktu — poleciła, sugerując się tym, co zwykle widywało się w takich sytuacjach w filmach.
Rozejrzała się, szukając czegoś, czym mogłaby spróbować zatamować krwawienie, jednak w zasięgu jej wzroku nie pojawiło się nic takiego. Dopiero po chwili przypomniała sobie o własnej chuście, której wiązanie czym prędzej rozwiązała, aby moment później przycisnąć je do miejsca, w którym znajdowała się rana Nellie. Widok krwi sprawił, że zrobiło jej się słabo, jednak adrenalina nie pozwoliła jej ulec temu uczuciu. Nie było jednak mowy, aby sama zapanowała nad tym chaosem, dlatego czym prędzej wolną dłonią wygrzebała z torebki telefon, aby wybrać numer alarmowy i zadzwonić po pomoc. Musiał zobaczyć to ktoś, kto rzeczywiście się na tym zna.

adwokat — kancelaria carragher & partners
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka, która po latach życia za granicą, postanowiła wrócić w rodzinne strony
Nellie niezupełnie wiedziała, co działo się dookoła niej.
Bandyci, strzał, rana, krew — to wszystko wydarzyło się tak cholernie szybko, że dwie sekundy później nie miała już pojęcia, JAK doszło do incydentu. Pomimo że naciskała na ranę, krew przepływała jej przez palce.
Laney? — rzuciła pytająco, patrząc na przyjaciółkę zamglonymi oczami. — Dlatego nie ufam kowbojom, którzy nie mają klaczy, grzebyka w kieszeni, wąsa i przynajmniej jednej krowy — powtórzyła swoje wcześniejsze słowa, jakby mogły wszystko wyjaśniać. Jakby doskonale odzwierciedlały powód, dla którego zostały zaatakowane. — Nie kupisz teraz kowbojek. Każdy zasługuje na parę różowych kowbojek — dodała, odnosząc się do tego, że Salberg straciła wygrane pieniądze. Ale miała kury! I nie została ranna. Mogła się więc zająć kurami i Dudleyem. Nie zostawiała ich samych na świecie. Nie osierocała. Myśli Nellie niepostrzeżenie popłynęły w stronę Garlanda. Czy będzie się o nią martwił? Czy uzna — ponownie — że za mało o siebie d b a? Czy zrobi jej wyrzuty? A czy ona wróci szybko do kancelarii? Nie miała czasu na bycie ranną — kolejna idiotyczna myśl.
Powiedz Lizzy, że nie wiem, czy zgubiłam konia, czy znalazłam siodło — ZNOWU się powtórzyła; tym razem odwołując się do swojej sytuacji z Hooverem. Czy fakt, że się rozstali, był dla niej z b a w i e n n y, czy powinna żałować, co podczas jej pobytu w Danii zdarzało się bardzo często? Powiedz Lizzy. Dlaczego właściwie chciała, by ta informacja została przekazana jej siostrze? Być może miała w ten sposób zasugerować, by ona również zastanowiła się nad swoim życiem.
Jej powieki były coraz cięższe. Starała się ich nie zamykać, utrzymywać kontakt z rzeczywistością, ale było to tak cholernie trudne. Przynajmniej ból, z każdą sekundą wydawał się coraz mniej dotkliwy.
Trzymaj się Nell. Nie możesz zostawić biura i kancelarii Garlandowi — powtarzała sobie w myślach, jakby to było teraz n a j i s t o t n i e j s z e. Uśmiechnęła się lekko. Głupi odruch. To było zabawne. Tak jak: — W moim bucie jest wąż! — wypowiedziała raz jeszcze idiotyczne stwierdzenie, którym posłużyła się wcześniej. Tuż przed tym, jak straciła przytomność.
Na szczęście pomoc nadeszła szybko. Festyn był masową imprezą, na której znajdowali się sanitariusze. Wkrótce przyjechała również karetka, która zabrała Vestergaard co najbliższego szpitala.
Kula nie wyrządziła trwałych szkód. Jej stan szybko udało się unormować.
koniec :sight:
ODPOWIEDZ