My life is a freaky show with creepy people
: 05 lip 2022, 19:35
Na posterunku panował gwar. Sezon turystyczny dawał się we znaki tutejszym władzom, ale to nie przez nadmiar pracy nikt nie zwracał uwagi na Paxton swobodnie przechodząca przez kolejne bramki oraz korytarze. Treserka była tu dobrze znana. Współpracowała z policją zawsze, gdy tylko ci ją wzywali, dlatego widok kobiety z psem nie robił żadnego wrażenia na funkcjonariuszach. Eve witała się z nimi kiwnięciem głową, machnięciem ręki albo porozumiewawczym spojrzeniem. Nie miała czasu na dłuższe powitania lub grzecznościową wymianę zdań. Nie chciała zabierać Larabel zbyt dużo czasu zwłaszcza, że nie szła do niej z oficjalną sprawą. Z grubsza Paxton nie miała żadnych dowodów na to, że ktokolwiek był zagrożony, a jednak ostatnio przyciągając do siebie sam syf nie wierzyła w nagły przypadek. Coś było na rzeczy i wcale nie chodziło o jednego z policjantów, który bez pardonu gapił się na pośladki osoby wypiętej przy drukarce. Sekundę później okazało się, że to Flemming ładowała papier i w myślach bluzgała leniwych kolegów (co Eve wyczytała z jej twarzy).
Nim zdążyła podejść towarzysząca jej Jello (klik) przyśpieszyła kroku chcąc być pierwszą, która przywita Larę. Suczka nie skoczyła na policjantkę a jedynie nosem trąciła ją w łydkę zwracając na siebie całą uwagę.
- Cześć – rzuciła patrząc jak Flemming wita się z psiakiem. – Leniwym bułom nie chce się doładować papieru do drukarki? – zapytała, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Zamiast tego od razu spojrzała na policjanta, który wcześniej raczył się dobrymi widokami. Facet powinien się obrazić, ale zamiast tego wyczuł, że Eve coś wie. Coś, czego się wstydził, więc odwrócił wzrok i ruszyła gdzieś.. byle z dala od tego miejsca.
- Przejdziemy gdzieś w ustronne miejsce? - zapytała zerkając na policjantów, którzy wypełniali ogromną biurową przestrzeń. Przez cały czas badała otoczenie, co zrozumiała dopiero, gdy na dłużej zawiesiła wzrok na Larze, której wcale nie unikała. Po prostu czuła się dziwnie, bo nie miała tendencji do użalania się nad sobą, narzekania lub paranoi. Zagrożenia traktowała machnięciem ręki zwłaszcza, gdy chodziło o nią samą. Była zaradna i starała się brać wszystko na siebie. Im więcej roboty tym lepiej. Wtedy nie miała czasu na zmartwienia, ale gdy chodziło o bezpieczeństwo bliskich osób, stawała na głowie, żeby jakoś temu zaradzić.
- Jak się ma młoda? - zapytała, żeby nie wyjść na buraka. To też nie tak, że nie chciała wiedzieć co działo się w życiu Lary. Ich relacja była - w porządku. Nie miały wobec siebie żadnego żalu, niedokończonych spraw lub niewypowiedzianych słów, które powinny paść dawno temu. Przez trudne sytuacje w życiu ich obu postanowiły to ogarnąć, ale same sobie; w pojedynkę. Potrzebowały tego i choć później nie miało to wpływu na ich ewentualną współpracę lub przypadkowe spotkania, podczas których umiały się zachować, to nie spotykały się regularnie na piwie albo kawie. To nie oznaczało, że było między nimi źle. Było dobrze, ale świadomość utraconej szansy na coś lepszego sprawiała, że Eve czuła nutkę nostalgii.
- Tak jak pisałam, jakiś typ łazi po farmach i o mnie wypytuje. A konkretniej to.. - Trochę skłamała w sms'ie, bo nie był na paru farmach a na jednej dość istotnej. - ..był dzisiaj na farmie mojej ex - Gin - i pytał o dziwne rzeczy. - O pannie Blackwell na pewno Lara słyszała. Kobietom zdarzało się rozmawiać w pracy i pomimo przeszłości napotykały o swoich aktualnych partnerach/kach. - Wiesz, że siebie mogłabym olać, ale facet najwyraźniej daje mi do zrozumienia, że wie o mnie więcej niż powinien i że powinnam mieć na oku bliskie mi osoby. - To tym najbardziej się martwiła, bo nie chciała, żeby komuś z jej powodu stała się krzywda.
larabel flemming
Nim zdążyła podejść towarzysząca jej Jello (klik) przyśpieszyła kroku chcąc być pierwszą, która przywita Larę. Suczka nie skoczyła na policjantkę a jedynie nosem trąciła ją w łydkę zwracając na siebie całą uwagę.
- Cześć – rzuciła patrząc jak Flemming wita się z psiakiem. – Leniwym bułom nie chce się doładować papieru do drukarki? – zapytała, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Zamiast tego od razu spojrzała na policjanta, który wcześniej raczył się dobrymi widokami. Facet powinien się obrazić, ale zamiast tego wyczuł, że Eve coś wie. Coś, czego się wstydził, więc odwrócił wzrok i ruszyła gdzieś.. byle z dala od tego miejsca.
- Przejdziemy gdzieś w ustronne miejsce? - zapytała zerkając na policjantów, którzy wypełniali ogromną biurową przestrzeń. Przez cały czas badała otoczenie, co zrozumiała dopiero, gdy na dłużej zawiesiła wzrok na Larze, której wcale nie unikała. Po prostu czuła się dziwnie, bo nie miała tendencji do użalania się nad sobą, narzekania lub paranoi. Zagrożenia traktowała machnięciem ręki zwłaszcza, gdy chodziło o nią samą. Była zaradna i starała się brać wszystko na siebie. Im więcej roboty tym lepiej. Wtedy nie miała czasu na zmartwienia, ale gdy chodziło o bezpieczeństwo bliskich osób, stawała na głowie, żeby jakoś temu zaradzić.
- Jak się ma młoda? - zapytała, żeby nie wyjść na buraka. To też nie tak, że nie chciała wiedzieć co działo się w życiu Lary. Ich relacja była - w porządku. Nie miały wobec siebie żadnego żalu, niedokończonych spraw lub niewypowiedzianych słów, które powinny paść dawno temu. Przez trudne sytuacje w życiu ich obu postanowiły to ogarnąć, ale same sobie; w pojedynkę. Potrzebowały tego i choć później nie miało to wpływu na ich ewentualną współpracę lub przypadkowe spotkania, podczas których umiały się zachować, to nie spotykały się regularnie na piwie albo kawie. To nie oznaczało, że było między nimi źle. Było dobrze, ale świadomość utraconej szansy na coś lepszego sprawiała, że Eve czuła nutkę nostalgii.
- Tak jak pisałam, jakiś typ łazi po farmach i o mnie wypytuje. A konkretniej to.. - Trochę skłamała w sms'ie, bo nie był na paru farmach a na jednej dość istotnej. - ..był dzisiaj na farmie mojej ex - Gin - i pytał o dziwne rzeczy. - O pannie Blackwell na pewno Lara słyszała. Kobietom zdarzało się rozmawiać w pracy i pomimo przeszłości napotykały o swoich aktualnych partnerach/kach. - Wiesz, że siebie mogłabym olać, ale facet najwyraźniej daje mi do zrozumienia, że wie o mnie więcej niż powinien i że powinnam mieć na oku bliskie mi osoby. - To tym najbardziej się martwiła, bo nie chciała, żeby komuś z jej powodu stała się krzywda.
larabel flemming