: 14 sty 2023, 15:57
– Humor zawsze ci tak dopisuje, czy to reakcja na stres? – zagaił, unosząc lekko kącik ust. Karty stałego klienta lubił, szczególnie wtedy, kiedy przenosiły się na realne zniżki, dzięki którym portfel zbytnio nie cierpiał w trakcie zakupów, ale osobiście preferował bardziej bezpieczne i normalne sposoby na zdobywanie takowych.
– Pierwsze słyszę o takiej dyskryminacji. Wydawało mi się zawsze, że niski wzrost ma swój urok i wiele zalet – przyznał, dzieląc się swoim punktem widzenia. Niski wzrost miał w sobie to coś, a on sam często łapał się na tym, że wpływało to również na fakt, że patrzył na nie nieco przychylniej, bo wydawały się sympatyczniejsze. Tak jakby wraz ze wzrostem szło w parze to, że ci wysocy lubili się wywyższać nad innymi pod wieloma względami.
– Trzeba było nie skakać po regałach – mruknął, słysząc jakim tonem wypowiedziała to jedno słowo. Nikt nie lubił chodzić do lekarzy. Nawet on, chociaż sam pracował w szpitalu i miał styczność z tym wszystkim na co dzień, ale kiedy przychodziło co do czego, to wolał się leczyć na własną rękę. Leczenie zaś wyglądało tak, że kiedy dopadała go grypa, umierał, jak na prawdziwego faceta przystało, przy lekko podwyższonej temperaturze. Miał jednak to szczęście, że nie dopadało go często, a wszelkie urazy, o ile nie chodziło o złamania, był w stanie opatrywać sobie sam.
– Naprawdę uważasz, że pozwolę ci tak po prostu pójść do kasy, zapłacić za zakupy i wyjść ze sklepu, żebyś straciła przytomność za rogiem albo w drodze do domu? – zapytał, marszcząc czoło w niezadowoleniu. Nie lubił takich przypadków - upartych pacjentów, którzy wiedzieli wszystko lepiej i za wszelką cenę chcieli postawić na swoim. Czasami im się to udawało. Szczególnie kiedy dowoził ich do szpitala, gdzie po otrzymaniu zalecenia pozostania na obserwacji, decydowali się opuścić szpital na własne żądanie. Bywało, że po kilku godzinach a czasami dniach jechał po nich raz jeszcze na sygnale, bo nagle stan ich zdrowia zaczynał się pogarszać. – Istnieje spore prawdopodobieństwo, że dorobiłaś się wstrząsu mózgu. Możesz mieć też jakiegoś krwiaka, który jeszcze nie dał o sobie znać. Zbadają cię, jeśli wszystko jest w porządku, gwarantuję, że jeszcze dzisiaj będziesz w domu, ale patrząc na twój grymas i to, że plącze ci się język... Nie brałbym tego za pewniak – dodał, wzdychając ciężko. Miał przed sobą dorosłą kobietę, a czuł się, jakby tłumaczył dziecku, że zdrowie było najważniejsze. Zwłaszcza że mówili o upadku, który do lekkich wcale nie należał. – Chodź, pomogę ci wstać. Zapłacimy za tę farbę i zawiozę do szpitala – dodał, bo sklepowa alejka nadal świeciła pustkami, a czekanie na pracowników lub zostawianie kobiety samej, nawet jeśli tylko na kilka minut, nie wydawało się odpowiedzialnym posunięciem.
Leighton Wyatt
– Pierwsze słyszę o takiej dyskryminacji. Wydawało mi się zawsze, że niski wzrost ma swój urok i wiele zalet – przyznał, dzieląc się swoim punktem widzenia. Niski wzrost miał w sobie to coś, a on sam często łapał się na tym, że wpływało to również na fakt, że patrzył na nie nieco przychylniej, bo wydawały się sympatyczniejsze. Tak jakby wraz ze wzrostem szło w parze to, że ci wysocy lubili się wywyższać nad innymi pod wieloma względami.
– Trzeba było nie skakać po regałach – mruknął, słysząc jakim tonem wypowiedziała to jedno słowo. Nikt nie lubił chodzić do lekarzy. Nawet on, chociaż sam pracował w szpitalu i miał styczność z tym wszystkim na co dzień, ale kiedy przychodziło co do czego, to wolał się leczyć na własną rękę. Leczenie zaś wyglądało tak, że kiedy dopadała go grypa, umierał, jak na prawdziwego faceta przystało, przy lekko podwyższonej temperaturze. Miał jednak to szczęście, że nie dopadało go często, a wszelkie urazy, o ile nie chodziło o złamania, był w stanie opatrywać sobie sam.
– Naprawdę uważasz, że pozwolę ci tak po prostu pójść do kasy, zapłacić za zakupy i wyjść ze sklepu, żebyś straciła przytomność za rogiem albo w drodze do domu? – zapytał, marszcząc czoło w niezadowoleniu. Nie lubił takich przypadków - upartych pacjentów, którzy wiedzieli wszystko lepiej i za wszelką cenę chcieli postawić na swoim. Czasami im się to udawało. Szczególnie kiedy dowoził ich do szpitala, gdzie po otrzymaniu zalecenia pozostania na obserwacji, decydowali się opuścić szpital na własne żądanie. Bywało, że po kilku godzinach a czasami dniach jechał po nich raz jeszcze na sygnale, bo nagle stan ich zdrowia zaczynał się pogarszać. – Istnieje spore prawdopodobieństwo, że dorobiłaś się wstrząsu mózgu. Możesz mieć też jakiegoś krwiaka, który jeszcze nie dał o sobie znać. Zbadają cię, jeśli wszystko jest w porządku, gwarantuję, że jeszcze dzisiaj będziesz w domu, ale patrząc na twój grymas i to, że plącze ci się język... Nie brałbym tego za pewniak – dodał, wzdychając ciężko. Miał przed sobą dorosłą kobietę, a czuł się, jakby tłumaczył dziecku, że zdrowie było najważniejsze. Zwłaszcza że mówili o upadku, który do lekkich wcale nie należał. – Chodź, pomogę ci wstać. Zapłacimy za tę farbę i zawiozę do szpitala – dodał, bo sklepowa alejka nadal świeciła pustkami, a czekanie na pracowników lub zostawianie kobiety samej, nawet jeśli tylko na kilka minut, nie wydawało się odpowiedzialnym posunięciem.
Leighton Wyatt