sukces smakuje najlepiej
: 20 cze 2022, 19:35
Dziś drużyna Liama odniosła cudowne zwycięstwo nad drużyną z Melbourne. Trener postanowił nagrodzić świetną dyspozycję chłopców zabierając ich na pizze. No bo kto nie lubi pizzy? właśnie. Cała grupa była dziś bardzo dobrze zorganizowana i przede wszystkim grali jak prawdziwa drużyna, czego brakowało ostatnimi czasy. Przede wszystkim kilka sprzeczek i bójek na treningu, które ustały po uprzedniej interwencji Coonleya i rozmowie z rodzicami chłopców. Miał nadzieje, że konflikty w drużynie udało mu się już na dobre zwalczyć, ponieważ robiło się to z czasem bardzo toksyczne. Liam miał przez chwile taką myśl, że Ci którzy od teraz będą sprawować największe kłopoty, będą wyrzucani z drużyny. To bardzo drastyczny krok, ale czasem tak po prostu trzeba.
- Słuchajcie mnie - ryknął łagodnym głosem, aby każdy się już uciszył i słuchał - Dzisiejszy dzień zapamiętamy na długo. Zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie i pokonaliśmy drużynę, która walczy o mistrzostwo kraju. Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem z was bardzo dumny i zobaczcie - rozłożył szeroko ręce - jak chcecie i jak gracie drużynowo, żaden przeciwnik wam nie straszny. Gdy jesteśmy zjednoczeni, możemy chodzić po wodzie - dodał, uśmiechając się bardzo szeroko do swoich chłopców. Wszyscy bardzo zjednoczenie patrzeli na niego jak na przywódcę, który motywuje swoich ludzi do wojny. Coonley kiedyś nie potrafił być przywódcą, więc przemowy nawet przed najmłodszymi bardzo go stresowały. Nauczył się tego z czasem i coraz lepiej mu to wychodzi.
- A teraz nie zostało mi nic innego, jak życzyć każdemu z was smacznego! - uniósł kawałek pizzy w geście toastu, a gdy każdy z chłopców zrobił to samo, swój kawałek ugryzł. Momentalnie zaczął się harmider. Każdy z dzieciaków zaczął się przekrzykiwać, dlatego Liam usunął się w cień. Stanął gdzieś w cieniu drużyny, opierając się o jedną ze ścian nieopodal wyjścia. Spoglądał na nich z dumą i był szczęśliwy, że jego praca przynosi w końcu owoce.
Nancy Jabbar
- Słuchajcie mnie - ryknął łagodnym głosem, aby każdy się już uciszył i słuchał - Dzisiejszy dzień zapamiętamy na długo. Zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie i pokonaliśmy drużynę, która walczy o mistrzostwo kraju. Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem z was bardzo dumny i zobaczcie - rozłożył szeroko ręce - jak chcecie i jak gracie drużynowo, żaden przeciwnik wam nie straszny. Gdy jesteśmy zjednoczeni, możemy chodzić po wodzie - dodał, uśmiechając się bardzo szeroko do swoich chłopców. Wszyscy bardzo zjednoczenie patrzeli na niego jak na przywódcę, który motywuje swoich ludzi do wojny. Coonley kiedyś nie potrafił być przywódcą, więc przemowy nawet przed najmłodszymi bardzo go stresowały. Nauczył się tego z czasem i coraz lepiej mu to wychodzi.
- A teraz nie zostało mi nic innego, jak życzyć każdemu z was smacznego! - uniósł kawałek pizzy w geście toastu, a gdy każdy z chłopców zrobił to samo, swój kawałek ugryzł. Momentalnie zaczął się harmider. Każdy z dzieciaków zaczął się przekrzykiwać, dlatego Liam usunął się w cień. Stanął gdzieś w cieniu drużyny, opierając się o jedną ze ścian nieopodal wyjścia. Spoglądał na nich z dumą i był szczęśliwy, że jego praca przynosi w końcu owoce.
Nancy Jabbar