Happy to be sad
: 03 cze 2022, 23:00
#1
To miała być tylko chwila na imprezie. Nie chciał spędzić tam zbyt wiele czasu, bo miał w planach dość szybki powrót do domu, żeby zakuwać na zbliżający się egzamin. Był pilnym studentem, chciał się pokazać zawsze z jak najlepszej strony, szczególnie, że mocno zależało mu na tym, by utrzymać swoje stypendium, dzięki któremu był się w stanie względnie utrzymać. Nie należał jednak do takich buraków, którzy nie wpadają chociaż na chwilę, na urodziny swojej znajomej. Lyons już taki był, że bardzo nie lubił zawodzić innych osób, miał jakąś dziwną manię, by być chodzącym ideałem i spełniać zachcianki ludzi, których znał bardziej lub mniej. Głupie to było podejście, no ale nie miał zamiaru z tym walczyć, bo siłę wolał przeznaczyć na coś innego.
W każdym razie ruszył swoje szanowne cztery litery i z kupionym wcześniej prezentem pojawił się na imprezie urodzinowej. Przywitał się z gośćmi, złożył jubilatce życzenia, nawet się czegoś trochę napił i już miał zawijać się do domu, gdy dostrzegł znajomą twarz, która wchodziła właśnie do mieszkania. Jego serce nagle zakłuło szybciej, chociaż musiał się przez to dość mocno skarcić. Nie chciał posiadać takich odruchów na widok dziewczyny, która w tak okrutny sposób go zraniła. Mia była dla niego kiedyś najważniejszą osobą na świecie, nie wyobrażał sobie bez niej życia, chciał się obok niej budzić i zasypiać, no i co mu z tego przyszło? Nic. Tylko ból i wielki, miłosny zawód. Pomimo wszystko nie mógł i w sumie to nawet nie chciał, udawać, że jej nie widział. Po co było prowokować jakieś dziecinne zachowania? Był przecież dorosły. Oboje byli, więc mogli zachować się jak przystało na ludzi, którzy wiek nastoletni mieli już za sobą. - Cześć - powiedział grzecznie, gdy pojawił się koło kobiety, nawet delikatnie się do niej uśmiechnął, bo wiedział, że jakieś postronne osoby im się przyglądają. - Musisz spróbować sałatki, jest bardzo dobra - rzucił pierwsze co mu przyszło do głowy, tak rzeczy sytuacja była jeszcze bardziej niezręczna.
To miała być tylko chwila na imprezie. Nie chciał spędzić tam zbyt wiele czasu, bo miał w planach dość szybki powrót do domu, żeby zakuwać na zbliżający się egzamin. Był pilnym studentem, chciał się pokazać zawsze z jak najlepszej strony, szczególnie, że mocno zależało mu na tym, by utrzymać swoje stypendium, dzięki któremu był się w stanie względnie utrzymać. Nie należał jednak do takich buraków, którzy nie wpadają chociaż na chwilę, na urodziny swojej znajomej. Lyons już taki był, że bardzo nie lubił zawodzić innych osób, miał jakąś dziwną manię, by być chodzącym ideałem i spełniać zachcianki ludzi, których znał bardziej lub mniej. Głupie to było podejście, no ale nie miał zamiaru z tym walczyć, bo siłę wolał przeznaczyć na coś innego.
W każdym razie ruszył swoje szanowne cztery litery i z kupionym wcześniej prezentem pojawił się na imprezie urodzinowej. Przywitał się z gośćmi, złożył jubilatce życzenia, nawet się czegoś trochę napił i już miał zawijać się do domu, gdy dostrzegł znajomą twarz, która wchodziła właśnie do mieszkania. Jego serce nagle zakłuło szybciej, chociaż musiał się przez to dość mocno skarcić. Nie chciał posiadać takich odruchów na widok dziewczyny, która w tak okrutny sposób go zraniła. Mia była dla niego kiedyś najważniejszą osobą na świecie, nie wyobrażał sobie bez niej życia, chciał się obok niej budzić i zasypiać, no i co mu z tego przyszło? Nic. Tylko ból i wielki, miłosny zawód. Pomimo wszystko nie mógł i w sumie to nawet nie chciał, udawać, że jej nie widział. Po co było prowokować jakieś dziecinne zachowania? Był przecież dorosły. Oboje byli, więc mogli zachować się jak przystało na ludzi, którzy wiek nastoletni mieli już za sobą. - Cześć - powiedział grzecznie, gdy pojawił się koło kobiety, nawet delikatnie się do niej uśmiechnął, bo wiedział, że jakieś postronne osoby im się przyglądają. - Musisz spróbować sałatki, jest bardzo dobra - rzucił pierwsze co mu przyszło do głowy, tak rzeczy sytuacja była jeszcze bardziej niezręczna.