I think my guardian angel drinks
: 31 maja 2022, 23:12
Z powątpiewaniem wlepił spojrzenie w kolorowy folder leżący na ladzie hotelowego lobby, a następnie przeniósł je na Waltera. Potem znów broszura, szybkie zapoznanie się z programem i ponowny powrót do oczu przyjaciela. — No nie wiem, nie wiem — mruknął pochylając się nad obietnicą prędkiego powrotu do zdrowia, kiedy to w końcu kobieta o przerażającym uśmiechu, jak z reklamy pasty do zębów, wróciła do kontuaru. — Niestety doktor Edelmann będzie mogła pana przyjąć dopiero za czterdzieści minut. Wspomniałam jednak pańskie nazwisko — tu zwróciła się do Waltera tak, jakby był gwiazdą zespołu rockowego — i zasugerowała, żeby odbyli już panowie samodzielną wycieczkę po ośrodku — podsumowała uprzejmie, tym razem powróciwszy już spojrzeniem do Othello tak, jakby był konającym stulatkiem. Podziękował jej mimo wszystko, zabrał ze sobą nieszczęsną broszurę i zwrócił się w sugerowanym przez nią kierunku. Dwa tygodnie. Czternaście długich dni nie miał alkoholu w ustach, co przysłużyć się miało większej sprawie, a co jednak nieznośnie raz za razem przypominało mu o tych wszystkich najgorszych życiowych potknięciach. Ostatecznie poprosił więc, by Walter odwiedził z nim jeden z ośrodków, którego dyrektorkę znał (jakimś cudem Wainwright znał wszystkich, mimo że nigdy o nikim nie opowiadał), a która to opowiedzieć miała mu o wszystkich możliwych opcjach i, naturalnie, zagwarantować mu wolne miejsce od ręki. Wciąż się jednak zastanawiał, wciąż się wahał — uczucie to pogłębiali mijanii pacjenci wyglądający jak po lobotomii. Zerknął nerwowo na Waltera, potem na folder, a potem znów na przyjaciela. Wziąwszy głęboki oddech przeszedł przez wyjście na eleganckie patio z basenem, bufetem i setką beżowych leżaków. — Nie, nie ma mowy, spójrz. Same nieszczęśliwe mężatki — skrzywił się na myśl, że miałby z nimi spędzać całe dnie. Z kobietami mającymi po pięćdziesiąt lat, uzależnionymi od w i n a (cóż to niby za alkohol!) i mężami, którzy wysłali je tu tylko po to, by móc dalej romansować ze swoimi zbyt młodymi kochankami. Pomknął więc do baru, który barem nie był, zajął jeden ze stolików i wbił spojrzenie w kartę menu. — Sok pomarańczowy. Lemoniada. Woda kokosowa — wyliczył z pogardą, przenosząc ze złością spojrzenie na tłustego faceta, który wskoczył właśnie do basenu. Piekło.
walter wainwright
walter wainwright