I guess I've never known someone like you
: 24 maja 2022, 23:55
Podmuchy palącego wiatru wdzierające się przez zablokowane drzwi wejściowe, niedomknięte okna i wprawione w ruch wentylatory przemykały wokół zbiegowiska niemających ze sobą nic wspólnego osób; nic poza skrajnym podenerwowaniem. Nie mogąc dosłyszeć rzucanych w gniewie słów przez sonatę niecichnących telefonów, z odebraniem których nikt nie nadążał od samego rana, uginali się pod naporem słodkawej woni skwierczących wyrobów cukierniczych, duszących się na słońcu od kilku godzin. Schodząc tutaj, schodami doskonale izolującymi dobiegającą z poczekalni wrzawę, Finneas Barrington nie spodziewał się dostrzec najmniejszych choćby śladów potwierdzających doniesienia o panującym tu bezładzie, które kwadrans wcześniej dotarły do jego uszu. Widok ten o mało więc nie powalił go na ziemię i to nie tylko metaforycznie - nie było bowiem możliwości odnalezienia tu dla siebie choćby skrawka wolnej przestrzeni, której po chwili nie naruszyłby zezłoszczony mieszkaniec Lorne Bay lub wymęczony do granic możliwości policjant pędzący gdzieś ze stertą papierów. Dając sobie nie mniej, nie więcej niż dziesięć sekund na oswojenie się z panującą dookoła anarchią, wysoki szatyn w beżowej koszulce i przewieszonej przez szyję odznace podążył zwinnie w stronę wyjścia, gromadzącego grupkę niedawno przybyłych osób, którymi to jeszcze nikt nie zdążył się zająć. Skupiając pełną uwagę na niewielkiej, skulonej w sobie staruszce, dociskającej do oczu i nosa pomiętą chusteczkę splamioną śladami ognistoczerwonej krwi i rozchylając już wargi, mające wypowiedzieć regułkę typową dla jemu podobnych, postawił nierozważny krok do tyłu, zahaczając o drobną sylwetkę upuszczającą coś, co po chwili wydało głuchy łoskot na gładkiej posadzce. A odwracając się na pięcie, by zwinnym i zdecydowanym ruchem podnieść czyjś utracony telefon (na ekran którego wypadałoby spojrzeć, tak swoją drogą) i wstając, by skierować go ku zgrabnym liniom kreślącym się na nieznaną sobie postać, początkowo zamarł. - Przepraszam, Barrington, to znaczy, Finneas Barrington, inspektor. Przepraszam za ten wypadek, komórka jest cała? - zapytał utraciwszy na moment kontakt z otoczeniem, bo na tę jedną, niedługą chwilę trwającą zaledwie kilka uderzeń serca, długonoga blondynka o migdałowych oczach i skórze w kolorze białych róż przejęła wszystkie jego myśli, co było dla niego niespotykanym doznaniem.
pearl campbell
pearl campbell