: 16 cze 2022, 22:16
Przesunął przepraszającym spojrzeniem po twarzy Zary, kiedy przenosiła się z jego kolan na łóżko. Nie chciał, aby poczuła, że stawia matkę ponad nią, ale w tej sytuacji... był przyparty do muru. Po jej zniknięciu, czy raczej ucieczce, spokojne życie posypało się w drobny mak. Keegan nigdy nie narzekał na kręcących się tu i tam paparazzi, nie byli dla niego problemem, bo nie było ich wcale tak dużo. Na palcach jednej dłoni mógł policzyć momenty, w których faktycznie byli obecni. Kiedy jednak wyszło na jaw, co wydarzyło się tej felernej nocy — nagle każda mijana osoba mierzyła w Szkota aparatem. Samochody krążące podejrzanie pod mieszkaniem młodych Lockardów, pod domem jego rodziców oraz przyjaciół, stały się codziennością. Poczucie bycia śledzonym i obserwowanym przez całą dobę wyryły się głębokimi korytami w jego psychice. Chciał o tym zapomnieć, wymazać wszystko z pamięci, wyrwać ją, brutalnie wyszarpać i zastąpić nową. Czymś łagodnym i przyjemnym. Lekkim, miłym, ciepłym poczuciem bezpieczeństwa.
Jeszcze przez krótki moment starał się ukoić nerwowo buczącą do słuchawki telefonu matkę. Zapewniał ją, że teraz wszystko wróci do normy, jakby taka opcja w ogóle istniała kiedykolwiek w jego i Zary życiu. Odnosił wrażenie, że w porównaniu do tego, co przeżywali teraz, poprzednie kłótnie były drobnostką, która jawiła się niczym niezmącony niczym spokój. Z marsowym obliczem jeszcze przez moment trzymał wygaszony telefon w dłoniach, obracając nim między palcami, dając sobie chwilę na zważenie każdego słowa, jakie pojawiło się w jego głowie. Co się dzieje?
Keegan uśmiechnął się delikatnie ku żonie, wyciągając na boku obok jej ciała, delikatnie ujmując jej dłoń w swoją. Ucałował najpierw jej palce, jej wierzchnią stronę sunąc wargami po mlecznej skórze do nadgarstka.
- Sukinkoty od gryzipiórków strasznie męczą rodziców. - W jego ustach przekleństwa brzmiały dziwnie. Tak rzadko ich używał, że aż sam zmarszczył na siebie brwi, wyłapując drobną zmianę w swoim głosie, tę nutę rozgoryczenia i zalegającego w całym organizmie zmęczenia. - Z każdym kolejnym dniem są coraz odważniejsi, wiesz, jak to jest. Najpierw robili rozeznanie co i jak, co się stało. Teraz jak już wywęszyli większość i brakuje im tematów nowych, to naciskają ze zdwojoną siłą, żeby jeszcze cokolwiek wycisnąć... - Wycisnąć z Nas. Ze mnie. Z rodziców. Z Ciebie, Zaro. Błękitne tęczówki nie odrywały się od dłoni żony, której Keeg przyglądał się nieobecny, z myślami zagrzebanymi w tym, jak miał ugryźć tę rozmowę. - Bo wiesz... Trochę się głośno zrobiło. Starałem się to zamieść pod dywan, ale nie dałem rady. Przepraszam. Próbowałem, ale miałem ograniczone możliwości. Dopóki byłem w szpitalu, wszystko zdawało się jeszcze być pod kontrolą. Ale jak tylko zauważyli, że dalej Cię nie ma... zaczęli nadpisywać różne historyjki.- Zamilkł, zagryzając w skupieniu wewnętrzną stronę policzka. - Zaruś... - Chociaż rozpoczął łagodnie pytającym tonem, wiedział, że blondynka szybko wyczuje jego nerwowość - czytałaś, albo słyszałaś cokolwiek?
Zara Lockard
Jeszcze przez krótki moment starał się ukoić nerwowo buczącą do słuchawki telefonu matkę. Zapewniał ją, że teraz wszystko wróci do normy, jakby taka opcja w ogóle istniała kiedykolwiek w jego i Zary życiu. Odnosił wrażenie, że w porównaniu do tego, co przeżywali teraz, poprzednie kłótnie były drobnostką, która jawiła się niczym niezmącony niczym spokój. Z marsowym obliczem jeszcze przez moment trzymał wygaszony telefon w dłoniach, obracając nim między palcami, dając sobie chwilę na zważenie każdego słowa, jakie pojawiło się w jego głowie. Co się dzieje?
Keegan uśmiechnął się delikatnie ku żonie, wyciągając na boku obok jej ciała, delikatnie ujmując jej dłoń w swoją. Ucałował najpierw jej palce, jej wierzchnią stronę sunąc wargami po mlecznej skórze do nadgarstka.
- Sukinkoty od gryzipiórków strasznie męczą rodziców. - W jego ustach przekleństwa brzmiały dziwnie. Tak rzadko ich używał, że aż sam zmarszczył na siebie brwi, wyłapując drobną zmianę w swoim głosie, tę nutę rozgoryczenia i zalegającego w całym organizmie zmęczenia. - Z każdym kolejnym dniem są coraz odważniejsi, wiesz, jak to jest. Najpierw robili rozeznanie co i jak, co się stało. Teraz jak już wywęszyli większość i brakuje im tematów nowych, to naciskają ze zdwojoną siłą, żeby jeszcze cokolwiek wycisnąć... - Wycisnąć z Nas. Ze mnie. Z rodziców. Z Ciebie, Zaro. Błękitne tęczówki nie odrywały się od dłoni żony, której Keeg przyglądał się nieobecny, z myślami zagrzebanymi w tym, jak miał ugryźć tę rozmowę. - Bo wiesz... Trochę się głośno zrobiło. Starałem się to zamieść pod dywan, ale nie dałem rady. Przepraszam. Próbowałem, ale miałem ograniczone możliwości. Dopóki byłem w szpitalu, wszystko zdawało się jeszcze być pod kontrolą. Ale jak tylko zauważyli, że dalej Cię nie ma... zaczęli nadpisywać różne historyjki.- Zamilkł, zagryzając w skupieniu wewnętrzną stronę policzka. - Zaruś... - Chociaż rozpoczął łagodnie pytającym tonem, wiedział, że blondynka szybko wyczuje jego nerwowość - czytałaś, albo słyszałaś cokolwiek?
Zara Lockard