: 03 sie 2022, 18:08
- Nie no, luz. Tylko jak zobaczysz tunel, to nie idź w stronę światła, dobra? - zażartował w swoim stylu, ale widząc że Lowell chyba nie podziela jego poczucia humoru, chrząknął tylko i włożył ręce do kieszeni. Cały czas czuł na sobie jego przeszywające spojrzenie. Jednocześnie miał wrażenie, że skupienie się na jednym punkcie w jakiś sposób pomaga chłopakowi, więc starał się nie wykonywać żadnych nieoczekiwanych ruchów, żeby go nie rozpraszać.
Kiedy chłopak wyraźnie przestraszył się kolejnego grzmotu i aż jęknął z tego powodu, Luke przykucnął przy Lowellu. Z zaskoczeniem zerknął na dłoń Hawkinsa, która zacisnęła się wokół jego nadgarstka. Nie zabierał jednak ręki - jeśli miało to w jakikolwiek sposób jego nieoczekiwanemu towarzyszowi, to niech go trzyma.
- Hej, jest spoko. Przestań mnie za wszystko przepraszać - stwierdził z lekkim rozbawieniem. Nie był pewien jak chłopak to odbierze, bo Lowell mógł zapamiętać Luke'a z tego, że zawsze swoje pojazdy po rówieśnikach zaczynał od posłania im właśnie takiego ironicznego uśmieszku - żeby uśpić ich czujność. Luke co prawda już dawno z tego wyrósł, ale źle wrażenie pewnie pozostało.
- To wiele tłumaczy - stwierdził szczerze i pomyślał, że powinien jakoś uspokajać chłopaka. Przynajmniej tak pewnie zrobiliby przyzwoici ludzie. - Też ich strasznie nie lubiłem jako dzieciak, ale stary sprzedał mi kiedyś jeden patent. Patrz. Albo chociaż spróbuj się wsłuchać - wyjął papierosa, którego odpalił i przez moment w ciszy czekał aż będzie mógł rozpocząć swoją prezentację. W końcu ciemne zachmurzone niebo zostało rozświetlone przez wyczekiwaną przez Luke'a błyskawicę. - Okej, błysnęło się. I teraz trzeba policzyć sekundy jakie miną aż zagrzmi. Raz, dwa... - zaczął odliczać, a kiedy usłyszeli donośny grzmot, znowu zaciągnął się papierosem. - Dwie sekundy. I teraz powtarzamy... - poczekał na kolejny błysk, policzył - tym razem zdążył do trzech - i wtedy ponownie nastąpił grzmot. - Teraz trzy sekundy, dłużej niż wcześniej. To znaczy, że burza powoli zaczyna się oddalać - wytłumaczył to, do czego zmierzał, przenosząc spojrzenie z bliżej nieokreślonej oddali na Lowella. Próbował odczytać z twarzy Hawkinsa, czy jego gadanina chociaż trochę mu pomaga, czy jednak przynosi odwrotny skutek. - Może teraz Ty chcesz spróbować? - uniósł pytająco brew.
lowell hawkins
Kiedy chłopak wyraźnie przestraszył się kolejnego grzmotu i aż jęknął z tego powodu, Luke przykucnął przy Lowellu. Z zaskoczeniem zerknął na dłoń Hawkinsa, która zacisnęła się wokół jego nadgarstka. Nie zabierał jednak ręki - jeśli miało to w jakikolwiek sposób jego nieoczekiwanemu towarzyszowi, to niech go trzyma.
- Hej, jest spoko. Przestań mnie za wszystko przepraszać - stwierdził z lekkim rozbawieniem. Nie był pewien jak chłopak to odbierze, bo Lowell mógł zapamiętać Luke'a z tego, że zawsze swoje pojazdy po rówieśnikach zaczynał od posłania im właśnie takiego ironicznego uśmieszku - żeby uśpić ich czujność. Luke co prawda już dawno z tego wyrósł, ale źle wrażenie pewnie pozostało.
- To wiele tłumaczy - stwierdził szczerze i pomyślał, że powinien jakoś uspokajać chłopaka. Przynajmniej tak pewnie zrobiliby przyzwoici ludzie. - Też ich strasznie nie lubiłem jako dzieciak, ale stary sprzedał mi kiedyś jeden patent. Patrz. Albo chociaż spróbuj się wsłuchać - wyjął papierosa, którego odpalił i przez moment w ciszy czekał aż będzie mógł rozpocząć swoją prezentację. W końcu ciemne zachmurzone niebo zostało rozświetlone przez wyczekiwaną przez Luke'a błyskawicę. - Okej, błysnęło się. I teraz trzeba policzyć sekundy jakie miną aż zagrzmi. Raz, dwa... - zaczął odliczać, a kiedy usłyszeli donośny grzmot, znowu zaciągnął się papierosem. - Dwie sekundy. I teraz powtarzamy... - poczekał na kolejny błysk, policzył - tym razem zdążył do trzech - i wtedy ponownie nastąpił grzmot. - Teraz trzy sekundy, dłużej niż wcześniej. To znaczy, że burza powoli zaczyna się oddalać - wytłumaczył to, do czego zmierzał, przenosząc spojrzenie z bliżej nieokreślonej oddali na Lowella. Próbował odczytać z twarzy Hawkinsa, czy jego gadanina chociaż trochę mu pomaga, czy jednak przynosi odwrotny skutek. - Może teraz Ty chcesz spróbować? - uniósł pytająco brew.
lowell hawkins