Who's That Girl?
: 16 maja 2022, 23:06
~6~
Nie spotkali się tamtego wieczora. Alaska najpierw musiała zostać dłużej w pracy, potem zatrzymali ją w domu. Chris się nie odzywał, więc i ona się nie odezwała. Tym sposobem rozpoczął się ich pierwszy kryzys. Miała bardzo dużo czasu do myślenia, przez to, że się nie widzieli ani tamtego dnia, ani następnego. Rozważała wszystkie za i przeciw, rozpisywała w myślach różne scenariusze. Zastanawiała się, czy to ona zrobiła coś źle, czy on? Żałowała, że tamtego dnia pojechała do Shadow, ale z drugiej strony dowiedziała się czegoś o Chrisie. A potem zrobiła coś, czego nie chciała robić. Zgooglowała go. W internecie nic nie ginie, ani zdjęcia z fankami, ani wywiady, ani plotki. Wystarczyło przejrzeć więcej stron w wyszukiwarce niż tylko pierwsza. To niestety nie pomogło w podjęciu decyzji. Zamknęła laptopa tam mocno, że prawie wyłamała ekran. To był błąd, nie powinna była tego robić. Dziesięć, a może sto razy przeczytała maila z propozycją powrotu do pracy na jachtach. To by oznaczał definitywny koniec tego co ją łączyło z Chrisem. Nie wróciłaby do Lorne przez kolejny rok, dwa, może więcej. Tym bardziej decyzja była trudna. Wiedziała, była pewna tego, co do niego czuje, choć jeszcze głośno tego nie nazwała. Wiedziała jednak co to za uczucie, bo już raz je czuła, w innym życiu. Teraz było inne, miało inny odcień, intensywniejszy, było mniej przewidywalne ale przez to ciekawsze. Żadna miłość nie jest taka jak poprzednia, ale to nie znaczy, że któraś jest lepsza czy gorsza. Alaska była pewna, że się zakochała, że chce być z Chrisem, nawet jeśli czekało ich sporo trudnych rozmów, nawet jeśli miną miesiące nim się przed nią otworzy. Chciała z nim być, bo to co do niego czuła było tak prawdziwe, tak silne, że aż bolało. Nie wiedziała jednak, czy Chris chce być z nią. Czy jest na to gotowy.
Tamtego dnia wybrała się na spacer tą samą trasą jak w dniu, kiedy poznała Chrisa. Nie była pewna czy zrobiła to świadomie, czy nogi same ją zaniosły w to miejsce. Znalazła się w pobliżu tamtej kawiarni dokładnie w momencie, by zobaczyć jak ukochany przez nią mężczyzna wchodzi do "ich" kawiarni z jakąś blondynką. Drobną, szczupłą, dużo młodszą od niego. Niepodobną do Alaski, jakby z jej zupełnym przeciwieństwem, niczym ogień i woda.
Zazdrość nie jest ani przyjemna, ani ładna, ani lubiana. Sprawiała, że człowiek zachowywał się irracjonalnie, potrafił przekreślić wszystko w ułamku sekundy. Ale czaiła się w cieniu każdej miłości, zwłaszcza tej wczesnej, kiedy zaufanie było niepewne jak trzcina na wietrze. Kiedy byle podmuch mógł wszystko zmienić. Miłość mogła być silna, ale zazdrość deptała jej po piętach. Zwłaszcza w chwilach jak ta, kiedy nie rozmawia się z partnerem od dwóch dni i nagle przyłapuje się go na kawie z jakąś dziewczyną. I jeszcze, żeby to było jakiekolwiek miejsce, ale to była kawiarnia, gdzie to coś między nimi się narodziło. Czy dla niego nic to nie znaczyło? Sentymenty nie były męską cechą, ale żeby aż tak?
Alaska powstrzymała palącą chęć wkroczenia tam za nimi i zrobienia awantury. Mogła to źle interpretować, może to była jakaś jego rodzina? Podobieństwa nie mogła się doszukiwać, bo on nie wyglądał już jak on. Może to ktoś z kim pracował? Tak... to miało sens. Nie zdradziłby jej. Przez kilka kolejnych minut krążyła w tą i z powrotem, walcząc ze sobą, aż ktoś ją zapytał czy się zgubiła. Wtedy wyrwała się z tego transu i odeszła z miejsca zdarzenia. Poszła nad wodę, bo woda zawsze ją uspokajała. A tam podjęła dość odważną decyzję - po prostu postanowiła skonfrontować się z Chrisem. Raz a dobrze. Musieli wyrzucić z siebie wszystko co ich niepokoiło. I albo podjąć decyzję, że chcą być razem, albo to zakończyć. Miała dość zawieszenia.
I z takim bojowym nastawieniem wsiadła na swój skuter i pojechała do Chrisa. Wcześniej zahaczając o dom rodziców, żeby się przebrać i zrobić na bóstwo. Chciała mieć ten atut po swojej stronie, nie mogło to zaszkodzić. Od momentu kiedy zobaczyła go z tamtą blondynką minęło kilka godzin. Mógł być w domu, mógł nadal być z nią. Ona mogła być tutaj, więc tym lepiej, że Alaska wyglądała jak Miss Universe. Kilka możliwości i Alaska czuła, że jest gotowa na każdą. Na początek przyjęła wersję "bezpieczną" - Chris wrócił do domu i był już sam. Drugą była "Chris jeszcze nie wrócił, ale wrócił sam". Kolejne dwie były analogiczne, ale zamiast "sam" było "był z tamtą". Alaska poprawiła włosy i niby to nonszalancko zapukała do drzwi. W środku jednak trochę się obawiała, bo wyobraźnia podsuwała jej widok blondynki w ręczniku, otwierającej jej drzwi i wołającej "Chris kochanie, jakaś miotła przyszła". Aż się wzdrygnęła. Tym bardziej, że wyobraźnia Alaski dała blondynce wyjątkowo irytujący głos. Zaraz jednak miała się przekonać, jak jest na prawdę. Czy jeśli otworzy jej Chris, to ucieszy się na jej widok. Sekundy dłużyły się w nieskończoność.
Chris Haynes