: 14 sty 2024, 18:57
Gwen chętnie weźmie namiar na panią z Filipin. Skoro tak dobrze radziła sobie z małym, to może i dałaby sobie radę z Junio... Nie. Mimo wszystko nie chciałaby go zostawiać pod opieką kogoś, kto nie był rodziną. Dziadkowie, ciotki, przyszywani wujkowie... Zresztą, gdyby to ona była nastolatką i miałaby zostać pod opieką kogoś, kto jednocześnie zajmowałby się maleńkim dzieciaczkiem, to chyba by oszalała.
Rodzeństwo męża i własne rodzeństwo to jednak spora różnica. Znaczy... Niekoniecznie, bo jednak wszyscy byli rodziną, ale jeśli ona miała kilka sióstr, a Joe miał tylko jedną siostrę, to już samo to dawało jej dodatkowy punkt w prywatnym rankingu Fitzgerald. Nie to, żeby ona takowy prowadziła. Ot, żona jej brata była jednak minimalnie dalsza, niż siostra męża. Ciotka z krwi. No i... Były rodziną od lat. Ufały sobie. Gdyby Beverly potrzebowała pomocy prawnej, to Gwen i tak jej pomoże. Z tym wiązała się też dalsza część ich rozmowy.
- Zdecydowanie powinniście się od niej odciąć. Oliver nie powinien dorastać w otoczeniu takiej osoby - by nie miała do niego żadnych praw, kiedy w przyszłości opuści areszt. Blondynkę cieszyło przyszłościowe myślenie szwagierki. Warto zadbać o wszystkie prawne aspekty już teraz, kiedy nie było Jen i byc może dałoby się ugrać z nią pewne rzeczy oraz zmusić ją do ustępstw. Chcesz, żebym złożyła nieco bardziej korzystne dla ciebie zeznania? W porządku, ale potem znikasz z naszego życia. Brzmi jak uczciwy deal.
- Najważniejsze, że ma ciebie. Cała reszta jakoś się ułoży.
Tego było pewna. Beverly miała pecha, że trafiła jej się akurat taka żona, ale kobieta powili wychodziła już na prostą. Miała też fantastycznego synka, którego uśmiech na pewno potrafił rozjaśnić każdy dzień.
Nie chciała przenosić swoich traum na dziecko. Nawet przez chwilę nie wątpiła w to, że pewnego dnia mały Oliver pozna swojego starszego kuzyna Mike'a i gdy podrośnie, będą wspólnie grać w piłkę.
- Nie dziwię się, że lubi mieś główkę wyżej. Wygląda na ciekawskiego chłopca, który lubi poznawać świat - uśmiechnęła się do małego i delikatnie pogłaskała go po brzuszku. - Kiedy moi chłopcy byli w jego wieku, wydawało mi się, że każdego dnia wyglądają już inaczej. Najbardziej zwracałam na to uwagę przy Juniorze. . Mike nie zmieniał się aż tak mocno.
Pewnie dlatego, że był małą kluchą. Może chodziło również o to, że Junior to jej pierwsze dziecko i zwracała większą uwagę na szczegóły? Nie miała pojęcia. Wiedziała jedno - ten okres w życiu dziecka jest najpiękniejszym, co mogło nieść ze sobą macierzyństwo.
Beverly Strand
Rodzeństwo męża i własne rodzeństwo to jednak spora różnica. Znaczy... Niekoniecznie, bo jednak wszyscy byli rodziną, ale jeśli ona miała kilka sióstr, a Joe miał tylko jedną siostrę, to już samo to dawało jej dodatkowy punkt w prywatnym rankingu Fitzgerald. Nie to, żeby ona takowy prowadziła. Ot, żona jej brata była jednak minimalnie dalsza, niż siostra męża. Ciotka z krwi. No i... Były rodziną od lat. Ufały sobie. Gdyby Beverly potrzebowała pomocy prawnej, to Gwen i tak jej pomoże. Z tym wiązała się też dalsza część ich rozmowy.
- Zdecydowanie powinniście się od niej odciąć. Oliver nie powinien dorastać w otoczeniu takiej osoby - by nie miała do niego żadnych praw, kiedy w przyszłości opuści areszt. Blondynkę cieszyło przyszłościowe myślenie szwagierki. Warto zadbać o wszystkie prawne aspekty już teraz, kiedy nie było Jen i byc może dałoby się ugrać z nią pewne rzeczy oraz zmusić ją do ustępstw. Chcesz, żebym złożyła nieco bardziej korzystne dla ciebie zeznania? W porządku, ale potem znikasz z naszego życia. Brzmi jak uczciwy deal.
- Najważniejsze, że ma ciebie. Cała reszta jakoś się ułoży.
Tego było pewna. Beverly miała pecha, że trafiła jej się akurat taka żona, ale kobieta powili wychodziła już na prostą. Miała też fantastycznego synka, którego uśmiech na pewno potrafił rozjaśnić każdy dzień.
Nie chciała przenosić swoich traum na dziecko. Nawet przez chwilę nie wątpiła w to, że pewnego dnia mały Oliver pozna swojego starszego kuzyna Mike'a i gdy podrośnie, będą wspólnie grać w piłkę.
- Nie dziwię się, że lubi mieś główkę wyżej. Wygląda na ciekawskiego chłopca, który lubi poznawać świat - uśmiechnęła się do małego i delikatnie pogłaskała go po brzuszku. - Kiedy moi chłopcy byli w jego wieku, wydawało mi się, że każdego dnia wyglądają już inaczej. Najbardziej zwracałam na to uwagę przy Juniorze. . Mike nie zmieniał się aż tak mocno.
Pewnie dlatego, że był małą kluchą. Może chodziło również o to, że Junior to jej pierwsze dziecko i zwracała większą uwagę na szczegóły? Nie miała pojęcia. Wiedziała jedno - ten okres w życiu dziecka jest najpiękniejszym, co mogło nieść ze sobą macierzyństwo.
Beverly Strand