: 09 wrz 2021, 22:47
A jednak. Słowo się rzekło, a oni w niedalekiej przyszłości mieli podjąć się czegoś na kształt nieco koślawego, kociego rodzicielstwa. Nie ulega wątpliwości, że ich plan pod paroma względami miał pewne wady i prawdopodobnie byłby po stokroć lepszy, gdyby zdecydowali się na posiadanie czworonoga dopiero wtedy, kiedy sami mieliby już za sobą fazę mieszkania w dwóch różnych miejscach. Byłoby to dla nich wygodniejsze, a i najpewniej mniej kłopotliwe dla samego zwierzaka, ale Gale nie chciała z tym zwlekać. Wizja przygarnięcia kota z Grishamem naprawdę jej się podobała, choć nie chodziło tu wyłącznie o fakt, że mieli zrobić to razem. Jasne, to nadawało temu jeszcze większe znaczenie, ale Hobart po prostu cieszyła się faktem, że to wielkie mieszkanie, w którym teraz przebywała, nie będzie świeciło pustkami. Hogarth na razie cały czas był przy niej, ale to nie miało wyglądać w ten sposób wiecznie. W końcu i on znajdzie pracę, a wówczas ilość czasu, który spędzali razem, może drastycznie się zmniejszyć. Koci towarzysz mógłby natomiast skutecznie odwracać jej uwagę od tego, jak bardzo przytłaczało ją funkcjonowanie w tak wielkim domu, jak ten, który pod opieką zostawił jej Frank. Do niedawna nie odczuwała tego tak intensywnie, ale kiedy została tam sama, to nagle zaczęło jej doskwierać.
Uśmiechnęła się ciut szerzej, kiedy znów podkreślił, że nie zmienił zdania. Myśl o tym sprawiała, że wizja, która zrodziła się w głowie Gale, malowała się w coraz realniejszych barwach. Była z tego powodu zadowolona, co miało swoje odzwierciedlenie w wyrazie jej twarzy, a także w tym, jak obecnie reagowała na jego słowa. Nie bez powodu wychyliła się teraz w jego stronę i pospiesznie musnęła jego usta własnymi. Miała być to forma podziękowania za to, że nie wątpił w powodzenie tego planu, tylko dał jej kredyt zaufania. Nie pierwszy zresztą w ostatnim czasie. - Mogę wieczorem zrobić ci szczegółowy instruktaż. Albo mogę też zrobić to w sklepie zoologicznym, jeśli później do niego wstąpimy - tak, była to kolejna niedyskretna sugestia, po której Hobart zerknęła na bruneta z tym charakterystycznym uśmiechem, który towarzyszył jej, kiedy do czegoś próbowała go namówić. Tym razem chodziło na kupienie wszelkich potrzebnych rzeczy jak najprędzej, aby nie musieli zbyt długo czekać z przygarnięciem tego maleństwa. Było po niej widać, że gdyby tylko była taka możliwość, ona już teraz wsiadłaby w samochód i pognała prosto po tego kociaka, ale przecież nie byli przygotowani… I żadne z nich nie miało auta.
Grisham Hogarth
Uśmiechnęła się ciut szerzej, kiedy znów podkreślił, że nie zmienił zdania. Myśl o tym sprawiała, że wizja, która zrodziła się w głowie Gale, malowała się w coraz realniejszych barwach. Była z tego powodu zadowolona, co miało swoje odzwierciedlenie w wyrazie jej twarzy, a także w tym, jak obecnie reagowała na jego słowa. Nie bez powodu wychyliła się teraz w jego stronę i pospiesznie musnęła jego usta własnymi. Miała być to forma podziękowania za to, że nie wątpił w powodzenie tego planu, tylko dał jej kredyt zaufania. Nie pierwszy zresztą w ostatnim czasie. - Mogę wieczorem zrobić ci szczegółowy instruktaż. Albo mogę też zrobić to w sklepie zoologicznym, jeśli później do niego wstąpimy - tak, była to kolejna niedyskretna sugestia, po której Hobart zerknęła na bruneta z tym charakterystycznym uśmiechem, który towarzyszył jej, kiedy do czegoś próbowała go namówić. Tym razem chodziło na kupienie wszelkich potrzebnych rzeczy jak najprędzej, aby nie musieli zbyt długo czekać z przygarnięciem tego maleństwa. Było po niej widać, że gdyby tylko była taka możliwość, ona już teraz wsiadłaby w samochód i pognała prosto po tego kociaka, ale przecież nie byli przygotowani… I żadne z nich nie miało auta.
Grisham Hogarth