stary i pies po tygodniu
: 07 maja 2022, 01:00
#17
Gdyby ktoś jeszcze parę tygodni temu powiedział Luke'owi, że po nocce w Shadow będzie zapierdalał z psem do weterynarza, to puknąłby się w łeb. Generalnie przez pół życia uważał, że posiadanie rybek byłoby dla niego zbyt odpowiedzialnym zajęciem i dla szeroko pojętej fauny lepiej będzie, jeśli nigdy nie będzie miał żywego zwierzęcia. Ale - pomimo początkowej niechęci - mały, szary i skołtuniony brudas ze śmietnika, którego Cami podstawiła mu pod nos stawiając go przed faktem dokonanym, że oto właśnie został psim tatą, totalnie skradł jego serce. Psiak miał chyba jakiś nieprzepracowany stuff z przeszłości, bo na początku trochę cykał się nowego pana, ale po paru dniach ochoczo wskakiwał mu do łóżka, przeciwko czemu Winfield nie miał serca protestować.
I tak oto czekał przed gabinetem weta dopalając szluga. Mały smrodek o roboczym imieniu Brudny Harry grzecznie siedział przy nowym właścicielu, nieświadomy jeszcze że za chwilę czeka go bliższe spotkanie z tłustą igłą, czyli seria szczepień. A że ostatnio ciężko było zgrać mu się z Billie na chociażby browara, a dziś akurat miała chwilę, to zadzwonił do niej żeby potowarzyszyła mu w tej wiekopomnej chwili.
- No i co brudasie? Ciotka jak zwykle się spóźnia. Trzeba przygotować jakąś zjebkę, co? - odezwał się do psa, który po chwili wpatrywania się w Luke'a przekręcił łebek na bok. Nie wyglądało jakby zachodziły tam jakieś szczególne procesy myślowe. W końcu jednak Billie wyłoniła się zza zakrętu - No braaaaawo. Masz już swoje lata, wypada znać się na zegarku. Czekam tu i czekam - stwierdził kąśliwie, bo inaczej z rodzeństwem to nie umiał się porozumiewać! Ale przytulił siostrę na powitanie, bo się stęsknił za tym łepkiem - Cześć, głupolku, dzięki że wpadłaś. Czeka Cię dziś bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie - mrużąc oczy wymierzył w jej stronę palec wskazujący. Tym zadaniem było przede wszystkim dotrzymanie mu towarzystwa - co było przede wszystkim wyzwaniem bardzo trudnym - a także dopilnowanie, żeby bro nie zapomniał o nic dopytać i nie musiał tu wracać ponownie wyskakując z hajsu za dodatkową wizytę.
billie winfield
Gdyby ktoś jeszcze parę tygodni temu powiedział Luke'owi, że po nocce w Shadow będzie zapierdalał z psem do weterynarza, to puknąłby się w łeb. Generalnie przez pół życia uważał, że posiadanie rybek byłoby dla niego zbyt odpowiedzialnym zajęciem i dla szeroko pojętej fauny lepiej będzie, jeśli nigdy nie będzie miał żywego zwierzęcia. Ale - pomimo początkowej niechęci - mały, szary i skołtuniony brudas ze śmietnika, którego Cami podstawiła mu pod nos stawiając go przed faktem dokonanym, że oto właśnie został psim tatą, totalnie skradł jego serce. Psiak miał chyba jakiś nieprzepracowany stuff z przeszłości, bo na początku trochę cykał się nowego pana, ale po paru dniach ochoczo wskakiwał mu do łóżka, przeciwko czemu Winfield nie miał serca protestować.
I tak oto czekał przed gabinetem weta dopalając szluga. Mały smrodek o roboczym imieniu Brudny Harry grzecznie siedział przy nowym właścicielu, nieświadomy jeszcze że za chwilę czeka go bliższe spotkanie z tłustą igłą, czyli seria szczepień. A że ostatnio ciężko było zgrać mu się z Billie na chociażby browara, a dziś akurat miała chwilę, to zadzwonił do niej żeby potowarzyszyła mu w tej wiekopomnej chwili.
- No i co brudasie? Ciotka jak zwykle się spóźnia. Trzeba przygotować jakąś zjebkę, co? - odezwał się do psa, który po chwili wpatrywania się w Luke'a przekręcił łebek na bok. Nie wyglądało jakby zachodziły tam jakieś szczególne procesy myślowe. W końcu jednak Billie wyłoniła się zza zakrętu - No braaaaawo. Masz już swoje lata, wypada znać się na zegarku. Czekam tu i czekam - stwierdził kąśliwie, bo inaczej z rodzeństwem to nie umiał się porozumiewać! Ale przytulił siostrę na powitanie, bo się stęsknił za tym łepkiem - Cześć, głupolku, dzięki że wpadłaś. Czeka Cię dziś bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie - mrużąc oczy wymierzył w jej stronę palec wskazujący. Tym zadaniem było przede wszystkim dotrzymanie mu towarzystwa - co było przede wszystkim wyzwaniem bardzo trudnym - a także dopilnowanie, żeby bro nie zapomniał o nic dopytać i nie musiał tu wracać ponownie wyskakując z hajsu za dodatkową wizytę.
billie winfield