: 19 cze 2022, 15:38
Coś w tym było, że dla artysty kwestie dotyczące sztuki były pytaniami szalenie osobistymi. Julia czuła, że może eksponować wszystko, wszak malowała głównie akty i również fotografie dla magazynów modowych często opierały się na półnagich modelkach, ale jednocześnie sama zwykle pozostawała osobą szalenie skrytą, jeśli chodzi o własne preferencje, artystyczne wizje bądź rodzaje muz. Uznawała podejście, że dobry artysta powinien stać za swoimi dziełami i często starała się stopić z tłem, tyle że cóż, była osobą, która miała z tym problem. Przyciągała uwagę swoim wzrostem, przebojowym podejściem do życia i kocimi oczami, świdrującymi wszystko z niesamowitą ciekawością i otwartością. Wbrew swojej rodzinie starała się nie traktować ludzi jak eksponatów z narzuconymi z góry etykietkami i teraz też próbowała nie podporządkowywać Aidena pod swoją wizję chirurga plastycznego.
Reputację mieli z góry określoną, ale Julia wiedziała, że za zawodami kryje się określona historia, więc pozostawała otwarta. Cóż, ona też mogła zostać uznana za wulgarną wariatkę, bo siedziała w klubie, gdzie fakt, dochodziło do strzelanin, podejrzanych interesów, a szef zdawał się mieć napady wściekłości, gdy się próbowano mu sprzeciwić (z czym Crane miała ciągle do czynienia przez te wszystkie lata pobytu tutaj), nawet jeśli był entuzjastą dobrej sztuki i literatury.
Mimo wszystko jednak uśmiechała się beztrosko na jego śmiech i cieszyła z faktu, że nie zachowuje się jak każdy uprowadzony i nie zamierza krzyczeć z przestrachem. Nie miała w planach zamordowania go, więc panika byłaby ogromne drażniąca i na dodatek zagrażałaby jej dziecku, które było dla niej priorytetem. Może i nie było tego widać, bo siedziała w podejrzanym klubie, na szpilach i wdychała opary wysokoprocentowego alkoholu w dziwnym towarzystwie, ale przecież to miał być ostatni raz i tego była pewna, gdy poczuła dziwny niepokój w brzuchu.
- Serio ktoś kazał ci to sprawdzać w Internecie? – zapytała, bo zbił ją z tropu i zaczęła się faktycznie zastanawiać czy powinna wykazać się większą ostrożnością przy wyborze kompana swojej śniadaniowej przerwy na zapleczu. Nie zdołała jednak ubrać w słowa tych wszystkich myśli, bo podszedł do niej i w tym momencie nieważne było czy jest lekarzem, szarlatanem czy wróżką, która zmieniła swoje otoczenie na bardziej podłe… Mógł jej pomóc i zapewnić ją, że nie dzieje się nic złego.
Podała mu swoją dłoń i rzeczywiście wstała. To nie był ten rodzaj przeszywającego bólu, który zazwyczaj dominował i alarmował o czymś niebezpiecznym.
- Nie, to nie skurcz. To nie boli, to raczej… ruch, bo ja wiem? – spojrzała na niego bezsilnie, to on był w tej relacji lekarzem i mógł ogarnąć co jej się dzieje, bo wydawało się, że przeoczyła jakiś szczegół i teraz nie mogła tego wszystkiego ze sobą połączyć.
Nie brzmiało to zbyt racjonalnie, ale była w ciąży, bezrobotna i na dodatek chciała udusić barmana. To wszystko musiało na nią wpłynąć i choć zwykle była osobą, która ignoruje sygnały od swojego (często) przemęczonego organizmu, teraz wręcz je hiperbolizowała, bo była przekonana, że dzieje się coś złego i potrzebowała potwierdzenia od Aidena, że wszystko jest w porządku.
Aiden Thompson
Reputację mieli z góry określoną, ale Julia wiedziała, że za zawodami kryje się określona historia, więc pozostawała otwarta. Cóż, ona też mogła zostać uznana za wulgarną wariatkę, bo siedziała w klubie, gdzie fakt, dochodziło do strzelanin, podejrzanych interesów, a szef zdawał się mieć napady wściekłości, gdy się próbowano mu sprzeciwić (z czym Crane miała ciągle do czynienia przez te wszystkie lata pobytu tutaj), nawet jeśli był entuzjastą dobrej sztuki i literatury.
Mimo wszystko jednak uśmiechała się beztrosko na jego śmiech i cieszyła z faktu, że nie zachowuje się jak każdy uprowadzony i nie zamierza krzyczeć z przestrachem. Nie miała w planach zamordowania go, więc panika byłaby ogromne drażniąca i na dodatek zagrażałaby jej dziecku, które było dla niej priorytetem. Może i nie było tego widać, bo siedziała w podejrzanym klubie, na szpilach i wdychała opary wysokoprocentowego alkoholu w dziwnym towarzystwie, ale przecież to miał być ostatni raz i tego była pewna, gdy poczuła dziwny niepokój w brzuchu.
- Serio ktoś kazał ci to sprawdzać w Internecie? – zapytała, bo zbił ją z tropu i zaczęła się faktycznie zastanawiać czy powinna wykazać się większą ostrożnością przy wyborze kompana swojej śniadaniowej przerwy na zapleczu. Nie zdołała jednak ubrać w słowa tych wszystkich myśli, bo podszedł do niej i w tym momencie nieważne było czy jest lekarzem, szarlatanem czy wróżką, która zmieniła swoje otoczenie na bardziej podłe… Mógł jej pomóc i zapewnić ją, że nie dzieje się nic złego.
Podała mu swoją dłoń i rzeczywiście wstała. To nie był ten rodzaj przeszywającego bólu, który zazwyczaj dominował i alarmował o czymś niebezpiecznym.
- Nie, to nie skurcz. To nie boli, to raczej… ruch, bo ja wiem? – spojrzała na niego bezsilnie, to on był w tej relacji lekarzem i mógł ogarnąć co jej się dzieje, bo wydawało się, że przeoczyła jakiś szczegół i teraz nie mogła tego wszystkiego ze sobą połączyć.
Nie brzmiało to zbyt racjonalnie, ale była w ciąży, bezrobotna i na dodatek chciała udusić barmana. To wszystko musiało na nią wpłynąć i choć zwykle była osobą, która ignoruje sygnały od swojego (często) przemęczonego organizmu, teraz wręcz je hiperbolizowała, bo była przekonana, że dzieje się coś złego i potrzebowała potwierdzenia od Aidena, że wszystko jest w porządku.
Aiden Thompson