pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
To niesamowite jak bardzo ulotna jest pamięć. Nie mógł poskładać całego wieczoru w jedną całość, a zwłaszcza że ten przerodził się w zupełnie bezsenną noc. Pamiętał dotyk jej ciała, swoje ręce, które sunęły coraz odważniej po jej skórze i zupełnie zwariowały, gdy wreszcie spadła na podłogę jej sukienka. Pamiętał dotyk ust, który był czasami delikatny, a czasami tak mocny, że zapierał mu dech w piersiach. Pamiętał również te bardziej odważne pocałunki, gdy scałowywał z jej brzucha kropelki potu, a potem znikał między jej udami. Wciąż pamiętał to uczucie, gdy zwyczajnie poruszał się w niej i patrzył w oczy, pragnąc uchwycić ten moment na dłużej, ale nie dało się – wystarczyły zaledwie minuty i już oboje leżeli obok siebie, oddychając ciężko.
Rzadko pragnął jednocześnie, by czas zwolnił i przyśpieszył, bo jego ciało domagało się spełnienia. Zaś pamięć, to wszystko co wydarzyło się kilka godzin temu nagle okryło się nimbem snu i nim mógł to sobie poukładać w jedną całość (by ją rozpamiętywać jak przystało na sensualistę), oboje beztrosko zasnęli i musiał przyznać, że ożywcze było kładzenie się do łóżka z kobietą z którą bardzo chciał rano się obudzić i nie musiał zrywać się przerażony, by nie mogła go poznać bliżej. Tyle, że nadal był niepewny i gdy otworzył oczy rano – albo we wczesne południe, bo nie miał siły zerknąć nawet do telefonu, porzuconego gdzieś razem z jego spodniami – wzrokiem omiótł mieszkanie. Szkoda, że nie powtórzył wcześniej tego manewru z miotłą, bo na jego książkach roiło się od pajęczyn i zwyczajnie sypialnia wyglądała na zaniedbaną, a na sekretarzyku wyrosła wieża z różnorodnych notatek, które gromadził, by potem wykorzystać w swojej pracy.
Zapewne mógłby je poukładać, zanim zaprosił jakąkolwiek kobietę na noc. Tyle, że Chris wcale tego nie planował i mógł przyznać głośno, że zakończenie wczorajszej randki zaskoczyło i jego. Nie wierzył w pruderyjne relacje i wiedział, że są one przereklamowane, ale i tak nie spodziewał się, że kobieta z którą łączył go wypadek, stanie się nagle jedną z tych, z którymi łączył go seks. Cholera, żeby tylko sam seks, a to była pieprzona bliskość.
Mimo wszystko jednak nie uciekał. Musiała zaakceptować ten kurz, burdel, jego nagłe i niespodziewane zaproszenie tutaj i wreszcie fakt, że oboje znaleźli się w łóżku znacznie wcześniej niż powinni. Zapewne mógłby w ramach przeprosin zrobić jej jakieś wyszukane śniadanie, ale w lodówce miał tylko jajka i wódkę, więc wstał i nagi poszedł przynajmniej po dobrą kawę, której aromat wkrótce miał dobiec do jej nozdrzy. A przynajmniej tak było w tych wszystkich romantycznych scenach po, które uwielbiał pisać. Zawsze były obrzydliwą kliszą i miał się o tym przekonać, gdy położył kawę na stoliku nocnym, a Alaska w najlepsze spała.
Mógł na nią długo patrzeć, ale gdy jej łokieć znalazł się za blisko wrzącego wywaru, zareagował gwałtownie i przewrócił ją na plecy.
- Zaraz ty mi się sparzysz, a ręce też nie rosną na drzewach! – tak przynajmniej słyszał wczorajszego wieczoru i nim zdążyła zapytać nieprzytomna co się dzieje i czemu ją tak dziwnie budzi, pocałował ją, opierając się nad nią na przedramionach.
Bo była śliczna, jego i całkowicie go to ogłupiało.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
~3~
Jeszcze z samochodu wysłała krótką wiadomość do matki, żeby się nie martwiła, ale raczej na noc nie wróci. Była pewna, że gdyby nie napisała takiej wiadomości, to pewnie miałaby potem milion nieodebranych połączeń i policję krążącą po mieście, w poszukiwaniu "porwanej" brunetki. Zadziwiające, że ta kobieta bez problemu znosiła fakt, że Alaska pływała po całym świecie z obcymi ludźmi, ale gdy tylko była w mieście, to stawała się nadopiekuńcza. Być może fakt, że Alaska tę noc zamierzała spędzić z kimś, kto miał twarz jej zmarłego narzeczonego, trochę wzmacniał tę matczyną nadopiekuńczość. Po tej wiadomości już nie zerkała na telefon. Była dorosła, nie musiała się nikomu tłumaczyć.
Było lepiej niż się spodziewała. Odkryła tej nocy kolejnych kilka różnic między Chrisem i Joshem i były to różnice na korzyść Haynes'a. Ogólnie w porównaniu obu panów, Josh wypadał gorzej, choć pewnie to była kwestia czasu, tego, że minęło te kilka lat i tamta fascynacja odeszła w cień, ustępując miejsca nowej. Chris był bardziej podobny do niej, nie był taki... idealny. I pewnie jego rodzina by ją polubiła i nie protestowaliby przeciwko ich związkowi. Chociaż tego akurat wiedzieć nie mogła. Josh był dobry, może nawet za dobry dla niej, dla kogokolwiek. W łóżku tez mu niczego nie brakowało, Alaska nigdy nie mogła narzekać na to, co było między nimi, ale Chris... był inny. Miał w sobie ogień, o ironio, coś co sprawiało, że poddawała się mu bez zastanowienia, że reagowała nawet na najmniejszy dotyk, muśnięcie czy nawet oddech na skórze.
Noc była cudowna i wyczerpująca. Do tego stopnia, że Alaska zasnęła wtulona w Chrisa, zapominając o steku zabranym na wynos. Zbyt wcześniej była zajęta Chrisem, by zauważyć jakieś oznaki nieporządku, czy czegokolwiek. Miała inne priorytety, a właściwie jeden, stoosiemdziesięciopięcio centymetrowy priorytet.
Spała dobrze, bardzo dobrze. Pomimo tych kilku "przygód", to Chris był pierwszym facetem po Joshu, z którym spędziła całą noc, u którego zasnęła. Ta myśl, majacząca gdzieś w zaspanej podświadomości sprawiła, że było jej trochę głupio, ale przecież niepotrzebnie. Nikogo nie zdradziła, nikogo nie krzywdziła. Josh zmarł trzy lata temu. Mogła już sobie pozwolić na nową relację, na nowy związek, może nawet nową miłość. Na razie była to tylko niezwykle miła i przyjemna noc, oraz poranek w obcym łóżku.
Do tej zaspanej podświadomości, atakującej ją dziwnymi myślami, zaczął dobijać się zapach kawy. Alaska zamruczała, i przekręcając się niemal trafiła łokciem w kubek z gorącym napojem. Ale to głos i troska Chrisa sprawiły, że obudziła oczy i uśmiechnęła się. Nie wyglądała tak idealnie jak wczoraj, bo jednak położyła się spać w makijażu. A życie to nie komedia romantyczna, rano włosy nie były idealnie ułożone na poduszce, usta nie były pomalowane, a jeśli kobieta położyła się w makijażu, to niestety rano był on rozmazany. Alaska na szczęście nie miała na sobie mocnej tapety, więc nie wyglądała jak panda, ale i tak daleko jej było do ideału w tym momencie.
- Ale może można zamówić na Amazonie? - uśmiechnęła się i oddała pocałunek, choć wiedziała, że w sumie powinna iść umyć zęby - Dzień dobry. - dodała, patrząc na niego, totalnie zauroczona nim i tym co było między nimi. Mogłaby się tak budzić codziennie. - Zrobiłeś kawę. - podciągnęła się na łokciach by usiąść na łóżku. Nie krępowała się tego, że była nago, bo i tak ją nago już widział. Nie rozumiała tych dziewczyn, które po nocy spędzonej z facetem, nagle zaczynają się zasłaniać i zachowywać jak jakieś cnotki. Inną sprawą było przywłaszczenie koszulki partnera i paradowanie w niej po jego mieszkaniu... to było coś, co Alaska uwielbiała i zamierzała nawet zaraz wprowadzić w życie. - Może pójdę się umyć, a potem zrobię nam jakieś śniadanie? W końcu mamy jeszcze te steki z wczoraj... możliwe, że są jadalne. Jeśli chcesz oczywiście. - dodała, bo może wolał, żeby sobie już poszła. Taką opcję też dopuszczała i nawet nie zamierzała się obrażać. Gdzieś tam zakładała tą wersję scenariusza, kiedy to jest tylko jednorazowa sprawa, a on się więcej nie odezwie. Żałowałaby, ale nie zachowywałaby się jak wariatka i nie nachodziłaby go. Z trudem, ale zaakceptowałaby taki stan rzeczy.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Przez myśl przemknęło mu, że to może być dla niej trudne. Nie był potworem, a lata przy pisaniu kolejnych książek rozwinęły w nim umiejętności empatii i zdawał sobie sprawę z tego, że to co między nimi zajdzie, jest dla niej zupełnie nowym startem. Nie wnikał jeszcze w jej historię związków, o Joshu wiedział jedynie tyle, ile mu zdradziła, ale sam był w sytuacji, gdzie zaczynał wszystko od nowa. Dobrze pamiętał jak się czuł po rozwodzie i choć sam doprowadził do tego paskudnego zakończenia swojego małżeństwa to mimo wszystko miał wrażenie, że sprawy mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Nie dane mu było jednak się dowiedzieć, bo zamiast pogodzić się z żoną i spróbować od nowa, pozwolił jej odkryć wszystkie swoje grzechy.
Dziwne, że przeszłość ostatnio do niego wracała we wszystkich aspektach. Sądził, że z nową twarzą uwolni się wreszcie od niej i będzie mógł zacząć od nowa, ale potem spotkał Gin w barze, następnie Alaska pomyliła go ze swoim narzeczonym… Zaś zwieńczeniem tych wszystkich wydarzeń było dopadnięcie osoby, która doprowadziła go do tego stanu. Nie sądził jednak, że to wszystko odbije się od niej rykoszetem i będzie coraz częściej myślał o przeszłości, w której pochował wszystkie swoje demony. Nie chciał wchodzić w nią teraz, zwłaszcza ze względu na dziewczynę, która właśnie spędziła noc w jego towarzystwie. I choć był przekonany, że tym sposobem zrywa w sposób bolesny i szybki plaster żałoby po Joshu, nie mógł oponować. Może i powinien być bardziej rycerski i zaproponować odwiezienie jej do domu po długim pocałunku na parkingu, ale był tylko mężczyzną, a ona była doprawdy prześliczną kobietą i nie mógł się zmusić do zachowania jak dżentelmen. Zresztą jeśli powracał do starych nawyków to przecież nigdy nie był klasycznym i szarmanckim mężczyzną. Był raczej sukinsynem, który wykorzystywał naiwne panienki i schlebiał własnym, najbardziej podłym instynktom.
Może i z tego względu powinien się już rano biczować, bo w końcu wykorzystał okazję i musiał zdawać sobie sprawę, że twarz jej byłego narzeczonego działała na jej korzyść, ale nie był w stanie. Z prostego względu – obecnie przecież nie ciążyła mu na palcu żadna obrączka, więc był wolnym człowiekiem. Miał prawo do tej nocy z dziewczyną, która ostatnio gościła za często w jego myślach i był przekonany, że przy odrobinie szczęścia tego nie spieprzy. Gdyby trzymał się tego postanowienia wcześniej to dziś byłby żonatym mężczyzną z zupełnie inną twarzą i rzeszą oddanych czytelników.
Najwyraźniej jednak wówczas miał na głowie coś zupełnie innego – kogoś innego – i zakończyło się to tragicznie. Teraz zaś budził się wypoczęty, najpiękniej jak można się budzić i na dodatek w towarzystwie kogoś, kto nie spłonił lica rumieńcem jak szesnastoletnia pensjonarka, a przecież i z takimi kobietami miał do czynienia.
Może właśnie o to w tym wszystkim chodziło? O perfekcyjne wyważenie namiętności i przyjaźni? Mimo tego, że Alaska kręciła go jak jasna cholera i po wspólnej nocy nie mógł nawet utrzymać rąk przy sobie, doceniał mocno to, że przy niej mógł czuć się jak kumpel, nieskrępowany przez żadne skomplikowane emocje. I naprawdę sądziła, że teraz tak po prostu wypuściłby ją z łóżka i ze swojego życia?
Podał jej kubek.
- Ostrożnie, gorące i szkoda by było, gdybyś się oparzyła – nadal nie mógł się na nią napatrzeć, zwłaszcza że teraz miał ochotę nie tylko zrobić to w świetle dnia, ale jeszcze bez żadnego skrępowania. Uśmiechnął się lekko. – Tak, śniadanie brzmi całkiem nieźle, a steki tym bardziej, bo w lodówce mam tylko światło – parsknął. – I co to za pytanie… Czy chcę? – uniósł brwi, bo był ciekaw, co przez to rozumie, a na razie nie mógł zbytnio ją zaczepiać, zwłaszcza gdy trzymała kubek gorącej kawy w swoich rękach. Wolał więc podchodzić ostrożnie i zapytać. – Jak chcesz uciec z prześcieradłem na sobie to się nie krępuj – zażartował, ale nienawidził tych kliszy i tego przekonania, że trzeba zwiewać.
On również zrozumiałby, gdyby uznała, że to nie to. W końcu nosił twarz jej zmarłego narzeczonego.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
W życiu Chrisa było więcej kobiet niż mężczyzn w życiu Alaski. Między innymi dlatego, że ona jeśli z kimś już była, to nie interesowały ją bliskie znajomości z innymi mężczyznami. Ale też dlatego, że po śmierci Josha potrzebowała trochę czasu, nim się zdecydowała na cokolwiek. Ktoś mógł powiedzieć, że i tak zbyt szybko się pozbierała, ale jak już mówiła, to był trochę jej sposób na ucieczkę przed bólem. Teraz trochę jakby masochistycznie, zdecydowała się na nawiązanie znajomości z kimś, kto był z Joshem mocno związany, wbrew swojej woli, ale w sposób widoczny na pierwszy rzut oka.
Cała dziwność tego "połączenia" Chrisa z Joshem pewnie jeszcze ją dopiero uderzy, bo przecież fakt, że na razie doskonale z tym radziła nie znaczyło, że gdzieś w środku jej to nie zastanawiało. Chociażby fakt wyszukiwania różnic pewnie zostałby uznany przez terapeutę, za jakąś potrzebę podświadomości uzasadnienia swoich czynów czy cholera wie czego. Na pewno to nie było takie normalne jakby chciała aby było. Tak samo jakby chciała, aby Chris nie miał z Joshem tak na prawdę nic wspólnego, żeby nie musiała się zastanawiać, tłumaczyć przed sobą i rodziną, robić rachunków sumienia czy jej wolno czy nie wolno. Jednak gdyby nie miał twarzy po jej byłym narzeczonym, to w życiu pewnie by się nie poznali. I koło się tutaj domykało.
Nie chciała by któreś z nich tego żałowało, by dopadły ich wyrzuty sumienia, czy potrzeba wyspowiadania się, wyżalenia barmanowi, czy samobiczowania. Byli wolni, dorośli i trzeźwi, podjęli świadomą decyzję, dla obojga taką samą. I było im dobrze, więc to było najważniejsze.
Kobieta mogła pełnić w życiu mężczyzny wiele ról, od tych związanych z byciem rodziną, jak matka czy córka, bo jakieś bliższe relacje - kochanka, przyjaciółka, żona. Twór zwany Przyjaciele z korzyściami pewnie w dla niektórych się sprawdzał, ale Alaska nie sądziła, by mogło to funkcjonować na dłuższą metę bez uczuć. W końcu ktoś się zawsze zakocha i pewnie skończy ze złamanym sercem. Ale już inna kombinacja dziewczyny/żony, kochanki i przyjaciółki w jednym, to to już było coś, o co warto było się starać. O ile nie stawało się jedyną osobą w życiu mężczyzny, odcinając go od kumpli, znajomych czy nawet koleżanek. Przesada w żadną stronę nie była dobra. Dla Alaski Josh był kimś takim - narzeczonym, kochankiem i przyjacielem. Choć nie stronili od kontaktów z innymi, to jednak w ostatecznym rozrachunku wystarczało im ich własne towarzystwo. Alaska nie była pewna, czy będzie kiedyś w stanie stworzyć z kimś taką relację. A tu nagle wpadła na Chrisa. Jako kochanek już się sprawdził i raczej to nie był przypadek. To, że im się tak dobrze rozmawiało, że mieli podobne poczucie humoru i podejście do różnych spraw, dobrze wróżyło potencjalnej przyjaźni. Ale na rozmowę o głębszych uczuciach było zdecydowanie za wcześnie, choć faktem było to, że dziewczyna była zauroczona. A od tego krok do zakochania.
Wzięła od Chrisa ostrożnie kubek i upiła łyczek kawy, uprzednio na nią dmuchając, żeby pokazać, że jest ostrożna i, że się nie oparzy, ale też żeby się faktycznie nie oparzyć.
- Ale jakąś patelnię masz? - upewniła się. - Bo wiesz... nie chwaliłam się, ale całkiem nieźle gotuję. Moja mama ma restaurację i pomagałam tam od dziecka. Odgrzewany stek może nie jest najlepszym sposobem na udowodnienie moich umiejętności, ale od czegoś trzeba zacząć. - puściła mu oczko. Nie przeszkadzało jej jego spojrzenie, wprost przeciwnie - miło łechtało kobiece ego, zważywszy na to, że wiedziała, że na pewno nie jest teraz zbyt reprezentatywna. - Nie chcę, żebyś pomyślał, że się narzucam, czy próbuję się na siłę wpakować do twojego życia. - wyjaśniła. Bo przecież mogło być różnie - Trochę się tego bałam... - przyznała - że po dzisiejszej nocy nie będziesz już mną zainteresowany. - tak jak wcześniej, postanowiła z nim być totalnie szczera. Do tej pory nie żałowała. - Jeśli z czymś ucieknę, to z jakąś twoją koszulą. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się szeroko. W oczach zabłysły jej psotne iskierki, jakby właśnie rzucała mu jakieś wyzwanie, jakby zaraz miała uciekać przed nim po mieszkaniu i podkradać mu kolejne koszule. Ale zamiast tego siedziała popijając kawę i zerkając na Chrisa zza brzegu kubka.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Wiedział, że kiedyś będą musieli wejść w tematy okołozwiązkowe i to co miał jej do opowiedzenia, mogło nie przypaść mu do gustu. Powtarzała, że ludzie się zmieniają i nie powinno się ich oceniać przez pryzmat dawnych wyborów bądź decyzji, ale jednocześnie był człowiekiem, który z premedytacją zdradzał swoją żonę. Może i tłumaczyło go zakochanie się w młodziutkiej Pearl, graniczące wówczas wręcz z obsesją, ale nadal był skurwysynem i miał na sumieniu znacznie więcej niż mogła przypuszczać. Jeśli jednak Alaska miała stać się kimś ważnym w jego życiu – a łapał się na tym, że czasami o tym myślał – to musiała poznać prawdę, nawet jeśli ona sprawi, że zmieni sposób patrzenia na niego. Dotychczas ostrożnie dawkował jej informacje o sobie, wybierając jedynie te z których może i nie był dumny, ale nie wpływały one w żadnej mierze na jego kontakty z płcią przeciwną.
Zaś romans jakiego dopuścił się będąc żonatym sugerował jednoznacznie, że nie jest zbyt mocny w dotrzymywaniu przysiąg, jakie składa i że nawet zauroczenie może sprowadzić dziewczynę na manowce. Ogromnie pragnął wierzyć, że się zmienił i że nie jest już tym typem, który przez długie miesiące oszukiwałby najbliższą osobę, ale już nie szarżował tego typu opiniami. Zdawał sobie sprawę, że łatwo było wszystkich oceniać do momentu, gdy sam nie wkroczył na ścieżkę grzechu. Teraz również mógłby ją zapewniać, że ten związek przetrwa niejedną burzę, ale już dorósł na tyle, by wiedzieć, że wie o sobie niewiele, więc na te typu obietnice było za wcześnie. Wiedział właściwie tylko jedno i to pragnienie przesłaniało mu wszystkie inne – bardzo nie chciał tej dziewczyny skrzywdzić bądź zrazić do siebie, bo nawet on, potwornie racjonalny i naśmiewający się zazwyczaj z tego typu znaków czuł, że jest to jakiś rodzaj przeznaczenia.
Może Alaska miała szansę zostać jego odkupieniem? Od czasu tego katastrofalnego w skutkach romansu i potraktowania potem ukochanej dziewczyny jako maszynki do zarabiania pieniędzy czuł, że jeszcze wiele wody upłynie, zanim to sobie wszystko poukłada. Na horyzoncie majaczyła w końcu jego była z psem, którego musiał odzyskać i Ginevra, której też złamał serce i obiecał, że będzie pomagał jej w sadzie, by nieco odkupić swoje winy. Tak naprawdę miał wrażenie, że jego obecne życie składa się z ciągle z naprawiania tego przeszłego w którym mocno nabroił. Jeśli to miała być ta cała karma to był nią załamany.
Tyle, że nie w tej chwili. W tym momencie mógł nawet podziękować Joshowi, że na skutek dziwnych i często tragicznych splotów okoliczności znalazł się z tą dziewczyną w łóżku i po prostu pił kawę jak za starych, dobrych czasów, gdzie faktycznie zaczynał dzień od tego parującego i gorącego napoju, a nie od kielonka wódki.
Zaśmiał się na jej pytanie. – Tak, wyobraź sobie, że mam patelnię. Kiedyś tu mieszkałem z żoną, tymczasowo, zaraz po przeszczepie. Potem odeszła – bo dowiedziała się o romansie, ale tego już nie wypowiedział głośno. – I widzisz, najpierw mi mówisz, że cudownie gotujesz, a zaraz, że będę cię chciał wyrzucić? Wiesz, jedynie co potrafię to tę kawę, więc twoja oferta jest mocno kusząca – ale wcale nie chodziło mu o gotowanie, nie, gdy rzucał jej takie spojrzenie i cieszył oczy jej widokiem. Nie mógł mieć na myśli nawet najbardziej pysznych steków.
- A co do twojego jednorazowego seksu to chyba jestem już za stary na takie numery – puścił jej oczko. – Poza tym myślę, że nie chcę tracić mojej ulubionej koszuli, więc chciałbym, żebyś została na trochę – dorzucił i choć to trochę nie sugerowało wcale dłuższego związku to jednak było przepełnione nadzieją, że taki właśnie będzie. Chciał ją poznać bliżej i z pewnością nie zamierzał ograniczać tego do jednej nocy, nawet tej z gatunku najbardziej niezapomnianych.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Na takie rozmowy było zdecydowanie za wcześnie, bo przecież jakby nie patrzeć dopiero co się poznali, nie wiedzieli o sobie mnóstwa podstawowych rzeczy, nawet tego ile mieli lat, czy jak mieli na nazwisko. Za wcześnie było więc by mówić o związku czy głębszej relacji. Co nie zmieniało faktu, że chyba ten kierunek obrali. Podobali się sobie wzajemnie, lubili się i zdecydowanie była między nimi jakaś więź i chemia również. Punkt wyjścia do tworzenia relacji był więc na prawdę niezły. Jaka to jednak będzie relacja, to dopiero czas pokaże. Alaska była monogamistką, jeśli była z kimś w związku to była z tym kimś i tylko z nim. Obawiała się, że decydując się na tak modny teraz związek otwarty, zżerałaby ją zazdrość, że nie umiałaby znieść myśli, że druga osoba, ta na której jej zależy, jest teraz z kimś innym. Nie wykluczała jednak możliwości, że kiedyś mogłaby się na coś takiego zdecydować, gdyby poczuła do dwóch mężczyzn coś silnego, i nie umiałaby wybrać. Sama siebie czasem zaskakiwała, więc i to było możliwe.
Jedną z tych rzeczy, które były dla niej ważne, była szczerość. Dlatego ani razu nie okłamała Chrisa, nawet narażając się na to, że jemu może się to nie spodobać. Miała nadzieję, że i on jej zaufa na tyle, by wpuścić ją do świata swoich sekretów, choć nie oczekiwała, że teraz powie jej wszystko, od A do Z i to we wszystkich alfabetach świata. Czy zmieniłaby o nim zdanie, gdyby dowiedziała się, że zdradzał żonę? Na pewno nie świadomie, ale podświadomość lubi płatać figle. Dla niej było jednak ważniejsze czy nie zdradziłby jej, a gdyby to zrobił, to czy by jej powiedział i czy byliby w stanie przetrwać taki kryzys. Była to jednak znów kwestia odleglejszej przyszłości. Bo nie byli na razie parą i nawet jakby dzisiejszej nocy miał w łóżku kogoś innego, to nie mogłaby się denerwować. Choć pewnie byłaby zazdrosna i zastanawiałaby się, czy już mu się znudziła, czy było coś z nią nie tak, czy sypiał z tamtą wcześniej i to tamtą zdradził z Alaską... Same hipotetyczne sytuacje i pytania, które teraz nie zaprzątały głowy Alaski.
To co już o Chrisie wiedziała, nie zniechęcało jej w żaden sposób, a nawet niektóre rzeczy bardzo ją poruszały. Na przykład kwestia psa. Od kiedy jej o nim powiedział, chciała pomóc mu go odzyskać, albo znaleźć dla niego nowego przyjaciela. Jak miło by było wstać rano i wybrać się na spacer z Chrisem i psem. Zwierzęta ją rozczulały i nie wyobrażała sobie jak to musi być trudne, stracić najlepszego kumpla. Pewnie tak się czuli rodzice, kiedy po rozwodzie dziecko trafiało do tej drugiej osoby.
Wśród tych licznych kobiet w życiu Chrisa na szczęście znalazło się też miejsce dla Alaski. Kim miała dla niego zostać? Jak będzie ją wspominać za kilka lat? Czy w ogóle będzie musiał ją wspominać, bo może będzie się budzić obok niego?
- Jej strata mój zysk. - wzruszyła ramionami. Nie umiała udawać, że żałuje, że żona Chrisa go zostawiła. Jakby nie zostawiła, to by nie byli teraz tu, w takich okolicznościach. - Nieźle gotuję. - poprawiła. - Cudownie gotuje moja mama. Może kiedyś... - zawiesiła głos, bo wiedziała, że przez jakiś czas na pewno Chrisa nie przedstawi rodzicom. Najpierw będą musieli ochłonąć i zrozumieć, że ona wie co robi. Na dodatek nie było wiadome, czy ich kontakt, jej i Chrisa, się utrzyma, choć zaczynała mieć coraz mocniejszą nadzieję i wrażenie, że tak - ... któregoś razu może ci przywiozę coś co zrobiła moja mama. Ale wtedy zrozumiesz, że ja gotuję zupełnie przeciętnie, więc to by był strzał w kolano. - dodała.
Zamiast odpowiadać na to jego "jestem za stary", pochyliła się w jego stronę i pocałowała go delikatnie.
- Tym lepiej dla mnie. - zamruczała. Chciałby, żeby została? Nie umiała powstrzymać uśmiechu, a przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Nie chciała sobie robić wielkich nadziei, ale może to oznaczało, że on też zaczynał ją lubić, jak ona jego, że to miało sens i było czymś, o co warto powalczyć. - Zostanę. - i jakby na przekór własnym słowom odstawiła kubek i wstała z łóżka, odsłaniając siebie w całej okazałości. - Ale najpierw się trochę ogarnę. Łazienka? - zapytała, wskazując na drzwi które zauważyła, które mogły wskazywać na to, że za nimi jest albo łazienka, albo garderoba. Chciałaby móc powiedzieć, że nie pamiętała kiedy ostatnio czuła się przy kimś aż tak nieskrępowana, ale wiedziała to dobrze. Trzy lata temu przy Joshu. I myśl o nim, tak jak wczorajszy makijaż, musiała z siebie zmyć. Nie chciała by przeszłość mieszała się w teraźniejszość, ani tym bardziej przyszłość. Zwłaszcza, że było w niej miejsce tylko dla jednego mężczyzny i Alaska chciała, by to jednak był Chris, nie tylko dlatego, że był żywy, ale dlatego, że wydawał się jej być kimś, kto ją dopełniał. Być może zbyt szybko pozwalała sobie na te uczucia i myśli, ale nie umiała tego powstrzymać. Nie chciała.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Na podobną szczerość potrzebowali czasu, zresztą Christopher był raczej osobą, która unika wszelkiego rodzaju zwierzeń. Wynikało to głównie z jego charakteru, płatającego figle. Jako dziecko był okrutnie wycofany, wręcz autystyczny i stronił od rówieśników. Pozwoliło mu to z dalekiej perspektywie obserwować ludzi. Wiedział wówczas, że jest niewidzialny dla większości, przez co oni byli dla niego dostępni jak na dłoni. Już wtedy rozumiał, że pewne obserwacje rówieśników pomogą mu stworzyć portrety psychologiczne, które potem przydadzą się do jego pierwszej książki. Tej, która nawet według jego rodziców miała nie zostać wydana, bo wydawało im się, że to marzenia ściętej głowy i na dodatek zarezerwowane dla ludzi, którzy nie zostają z boku. Zaś Haynes może i pisać potrafił, ale brakowało mu odwagi, by zamienić słowo pisane na mówione. Jak on miał sobie radzić na wieczorkach autorskich? Jak uczestniczyć w promocji książki, skoro on sam nie potrafił wypromować się, by zdobyć jednego przyjaciela.
Może i pomogła wrodzona ambicja, która sprawiła, że zanim się obejrzał, już wysłał swoją pracę na konkurs i postanowił nie dać się nikomu. A może zwyczajnie chodziło o nabycie doświadczenia, bo gdy już jego książka stała się bestsellerem, było jasne, że będzie musiał zmienić nastawienie. Nie mógł przecież pozostawać w cieniu, gdy wszystkie światła reflektorów były skierowane na niego. Z czasem miał się przekonać, że wówczas sodówka uderzyła mu do głowy i wycofanie bądź brak pewności siebie nadrabiał w dwójnasób będąc najbardziej żałosną karykaturą człowieka, który odniósł sukces. Nadal jednak uważał, że nie miał wówczas tej wrodzonej dumy, która innym ludziom pozwalała na swobodne zachowanie. Wręcz przeciwnie, to wszystko było tylko przedstawieniem w którym brał udział.
Braki, które posiadał, nadrabiał w paskudny sposób umawiając się z kobietami i wykorzystując pozycję w której się znalazł. Nawet znalezienie żony, która była doprawdy idealną połówką jabłka na niewiele się zdało, bo najwyraźniej nadal szukał szczęścia. Odnajdywał je zawsze w ramionach innej, a i ją przyszło mu zawieść i to w taki sposób, że do tej pory czuł do siebie obrzydzenie, choć był przekonany, że to jeszcze nie koniec jego drogi na zdobywanie pewności siebie. Dopiero (paradoksalnie!) pożar i jego następstwa pozwoliły mu odkryć w sobie pokłady tego czegoś, co szukał przez całe życie. Mimo odebrania mu tytułu króla kryminałów i zepchnięcia go do roli kiepskiego scenopisarza i tak był bardziej przekonany o swojej wyjątkowości i nie musiał jej podbić przypadkowymi romansami bądź zwierzeniami w barach.
Nie, on chciał kiedyś opowiedzieć o wszystkim Alasce i dać jej w ten sposób szansę na podjęcie własnej decyzji. Zrozumiałby jej obawy, bo przecież i on swoje posiadał, ale na wszystko musiał przyjść odpowiedni czas, a on wciąż na razie uczył się zdobywać się na szczerość i nie kantować. Właściwie mógłby zająć się grą w pokera, bo w tym był szalenie dobry. Tak sobie przynajmniej głośno myślał, starając się cały czas prowadzić konwersację z dziewczyną, która siedziała całkowicie nago naprzeciwko niego i korciło go wykorzystać te poranne minuty na coś zupełnie innego niż dyskusja o gotowaniu.
Czy o byłej żonie.
- Myślę, że ona tego tak nie postrzega. Po rozwodzie jej ulżyło – zaśmiał się. – Nie, żebyśmy mieli być nieszczęśliwym małżeństwem, ale to nie był kryzys, a długotrwały rozpad relacji – wzruszył ramionami i uśmiechnął się, bo zauważył tę przerwę, która miała w sposób jasny sugerować, że Alaska chciała powiedzieć coś zupełnie innego. Nie naciskał – od wspólnie spędzonej nocy do poznania rodziców powinna przebiegać długa droga i zapewne nie była to żadna autostrada, więc (choć się powtarzał) mieli na to czas. – Myślę, że się nie doceniasz i na pewno pysznie gotujesz – odpowiedział więc tak jakby nie zauważył tego oratorskiego potknięcia. Zresztą jak miał cokolwiek zauważać, gdy go całowała?
A gdy ruszyła się z łóżka, najpierw pokazał jej dłonią drzwi, a potem zwyczajnie złapał za tę jej i pociągnął z powrotem do łóżka, by otoczyć swoimi ramionami.
- Zostań więc – i miał również na myśli ten moment teraz, steki im chyba nie uciekną.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
To pewnie była jedna z tych rzeczy, które należy zostawić by popłynęły zgodnie z własnym tempem. Należało pozostawić sprawy ich własnemu biegowi, nie przyspieszać na siłę, ale też nie hamować. To dotyczyło nie tylko szczerości i wyznawania sekretów, ale też większości spraw między nimi. Choć już udowodnili, że pewne sprawy woleli przyspieszyć, choć chyba żadne nie czuło, że to stało się za szybko.
Alaska chciała poznać człowieka, na którym zaczynało jej zależeć tak bardzo, chciała móc być dla niego oparciem, pocieszeniem. Mogłaby dać mu szczęście, czuła to. A on mógł to dać jej. Cudownie się czuła będąc blisko niego.
Przechyliła głowę na bok, przysłuchując się temu, jak mówi o byłej żonie. Pomyślała, że pewnie mimo wszystko nadal ją szanuje, mimo tego, że zabrała mu psa. Że może nawet był czas, kiedy byli kochającym się i zgranym małżeństwem. I musiała ugryźć się w język, żeby nie zapytać dlaczego tak konkretnie się rozstali. Powstrzymała się jednak, bo nie chciała być w jednym łóżku z byłą żoną Chrisa, nawet jeśli byłaby tylko tematem rozmowy.
- Chyba najważniejsze, żebyście byli szczęśliwi. Oboje. - uśmiechnęła się. Czy mogłaby dać Chrisowi szczęście? Chyba tak, podzielali podobne poglądy na niektóre sprawy, przynajmniej te które zdążyli omówić chociaż pobieżnie, takie jak dzieci. Dopełniali się i od razu zgrali się w łóżku.
Poznanie Lockwoodów było kiepskim pomysłem w tym momencie nie tylko ze względu na świeżość relacji, ale również ze względu na fakt, że ich zdaniem Alaska robiła straszną głupotę zadając się z człowiekiem, który miał twarz jej narzeczonego. Byli przekonani, że prędzej czy później dziewczyna będzie cierpieć. Ale ona miała swój rozum.
Zaśmiała się gdy przyciągnął ją ponownie do siebie. Był silny, męski, dawał jej poczucie bezpieczeństwa przez to, że był szeroki w ramionach i dobrze zbudowany. I te oczy... mogłaby w nich utonąć. To jak na nią patrzył też na nią działało. Ale coś innego działało teraz bardziej. Zew matki natury i świadomość, że od wielu godzin w sumie nie była w łazience. Już nawet abstrahując od potrzeby opłukania twarzy i przemycia ust, by nie zabijać oddechem, musiała najzwyczajniej w świecie zrobić siusiu. A wolała nie zsikać się tutaj, bo to by było już zbyt zawstydzające, by kiedykolwiek spojrzeć Chrisowi w oczy. Potrzebowała też tej chwili dla siebie, by przestać przywoływać w myślach Josha. Bo znów ją zaatakował we wspomnieniach, kiedy w najlepszych chwilach też nie pozwalał jej wyjść z łóżka. Kołatało jej to w głowie, ale nie zamierzała zdradzać tych myśli Chrisowi. Przejdą, w końcu zapomni i przestanie porównywać.
- Wrócę, obiecuję. - uśmiechnęła się przepraszająco - Nie zamierzam uciekać przez okno. Ale teraz muszę iść. - dodała, zagryzając dolną wargę. - Daj mi kilka minut. A potem zrobimy na co będziesz mieć ochotę. - w sumie sama też miała ochotę na kilka rzeczy, ale pełny pęcherz domagał się uwagi.
Alasce udało się wyswobodzić z objęć Chrisa i niemal pobiegała do łazienki, zgarniając po drodze jego koszulę. Gdy podnosiła ją z podłogi, puściła oczko mężczyźnie, jakby właśnie coś spsociła.


Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Był na tyle dorosły, by zdawać sobie sprawę, że to on był głównym winowajcą, jeśli chodzi o rozpad małżeństwa. Był osobą, która oddawała się całymi dniami pracy, która na dodatek była zależna od kaprysu jego weny. Wydawało się, że można na nim polegać, ale jak przyszło co do czego, potrafił przełożyć spotkania, byle by tylko usiąść i pisać. Wpadał w trans i nie interesowało go wówczas całe otoczenie. Nawet swoją żonę zaliczał do tej kategorii, choć przecież to nie byle jaki mebel, który można było przestawić. Na dodatek na promocjach i spotkaniach autorskich nie mógł oprzeć się młodym fankom, które nie nosiły majtek i uśmiechały się zalotnie. Może i wówczas jedynie pozwalał sobie na drobny flirt i ślady szmince na kołnierzyku swojej śnieżnobiałej koszuli, ale i tak nie był święty.
Zaś potem nastała era romansu jak w tych wszystkich kiczowatych historiach, które zakładały nagłe zauroczenie młodziutką dziewczyną i kompletną utratę głowy. Nie mógł powiedzieć, że żałował tego, choć sprowadziło to na niego iście szekspirowską tragedię. Rozumiał jednak żonę, która po odkryciu prawdy musiała jednak powiedzieć dość i nie dziwił się wcale, że nastąpiło to po przeszczepie.
Pożar go zmienił i nigdy nie stwierdziłby, że ta metamorfoza poszła w dobrym kierunku. Wręcz przeciwnie, początkowo, jest przed pożarem wyżywał się na bliskich i szukał sposobu, by ich obwinić za to czego sam dokonał. Potem już, gdy nie poznawał się w lustrze, ubliżał jej, że na pewno jest zachwycona zmianą. Gdy zaś poznała prawdę o Pearl i zapytała wprost czy ją kochał, nie mógł jej okłamać.
Robił to przez tyle miesięcy, a w tym wypadku pokusił się o prawdę i nim zdążył to wszystko wyjaśnić i wyprostować, jego żona już pakowała walizki. Nie protestował. Pozwolił jej na odejście i dziś, mając u boku Alaskę był przekonany, że to była słuszna decyzja. Wiedział, że gdyby została to z całą pewnością nie pakowałby się w kolejny, pozamałżeński romans. Tym razem jednak był człowiekiem wolnym i mógł już świętować ich pierwszą noc razem.
- Jestem bardzo szczęśliwy – odpowiedział z uśmiechem, bo faktycznie tak było i miał nadzieję, że zawsze będzie tak prosto, choć szedł o zakład, że prędzej czy później się skomplikuje. Bogowie nienawidzili szczęścia u śmiertelników i zawsze próbowali je odebrać. Był przekonany, że prędzej czy później upomną się o swoją daninę i był gotów na to o to walczyć, choć pierwszą walkę z Alaską przegrał, gdy kiwnął głową i pozwolił jej uciec. Nie zastanawiał się wcześniej czym dla niej jest wspólna noc z klonem jej byłego narzeczonego, ale teraz, gdy został sam, ta myśl nie dawała mu spokoju. Musiał sięgnąć po notatnik w którym powoli, jakby jeszcze wahając się nad słusznością tej decyzji, zaczął zapisywać tę historię. A raczej jej kanwę, bo przecież finału jeszcze nie znał.
I faktycznie, nim się obejrzał, ponownie wpadł w sobie tylko znany świat w którym istniało pióro, kartki papieru i nic więcej, nawet nie było w nim dziewczyny w łazience, choć uwodzicielsko nosiła jego koszulę.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Alaska mało wiedziała o małżeństwach i rozwodach. Znała jednak wielu rozwodników, bo milionerzy u których pracowała, często zmieniali żony, wedle kaprysu. Nie były to jednak małżeństwa z miłości, ale z jednej strony dla pieniędzy, a z drugiej dla szeroko rozumianej ładnej buzi... a mówiąc dosadnie - dla seksu. Kończyły się takie związki wypłaceniem odpowiedniej kwoty byłej żonie, a potem przychodziła kolejna, młodsza, seksowniejsza, chętna. Nie wszyscy tacy byli, ale niestety to jak ludzie sobie wyobrażali takich starych milionerów było często zgodne ze stanem faktycznym. W naiwności swojej wierzyła, że w takich normalnych małżeństwach do rozwodu trzeba dwojga, pomijając oczywiście sytuacje patologiczne. Ale rozwody wynikające ze zdrady, czy ogólnego końca miłości nie były zasługą jednej strony. Albo nie powinny były takie małżeństwa w ogóle dojść do skutku, bo skoro ktoś zdradził, to chyba nie kochał wystarczająco? Alaska miała na prawdę mało do powiedzenia na temat rozwodów, bo nie dość, że sama czegoś takiego nie przeszła, to nie spędzała wolnego czasu na zastanawianiu się nad przyczynami rozpadów małżeństw. Jej rodzice mimo upływu lat nadal byli razem, zakochani i szczęśliwi, nikt z najbliższego otoczenia się nie rozwiódł ani nie planował tego zrobić, skąd miałaby więc o tym myśleć.
Z rozwodu Chrisa się personalnie cieszyła, bo z żonatym facetem by nie chciała wchodzić w tego typu relacje jak ta ich. A gdyby dowiedziała się, że ją okłamał i jednak ma żonę, to nie mogłaby patrzeć ani na siebie ani na jego. Wierzyła w jego słowa, mając nadzieję, że się na tym nie przejedzie.
Czy mówił o tej chwili czy o swoim życiu w ogóle? Może i to i to?
- Mam nadzieję, że choć trochę dzięki mnie. - uśmiechnęła się i ona. Kto by nie chciał być przyczyną czyjegoś szczęścia? Chyba tylko jakiś socjopata.
Czy przegrał walkę z Alaską? Raczej z jej pęcherzem, bo gdyby nie to, to pewnie by się skusiła by z nim jeszcze chwilę poleżeć. Ale gdy tylko zniknęła za drzwiami łazienki, to prawie biegiem ruszyła do toalety. Wcześniej, póki nie myślała jak jej się bardzo chce, to jej się aż tak nie chciało. A potem dwa łyczki kawy, myśl o łazience i poszło.
Nie wyszła jednak od razu. Zgodnie z planem przemyła twarz, rozczesała palcami włosy, przepłukała usta. Gdyby przeszło jej wczoraj przez myśl, że będzie nocować u Chrisa, to pewnie by spakowała sobie szczoteczkę do zębów. Gdy już zaczęła wyglądać jak człowiek, potrzebowała jeszcze ogarnąć jedną rzecz - swoje myśli.
Musiała przestać ich porównywać, byli tak bardzo różni, choć podobni. Wywołali w niej podobne uczucie szczęścia, choć jednocześnie o innym zabarwieniu, jeśli to w ogóle miało sens. Chris był lepszy w łóżku, przynajmniej po tym jednym razie mogła to stwierdzić. Pamiętała jak się czuła gdy jej dotykał, jak ją całował... była gotowa oddać mu się cała. Nie pamiętała by ktokolwiek z kim spała, działał na nią tak intensywnie jak Chris. I przez to miała wyrzuty sumienia, że uważała Chrisa za lepszego od Josha. Bo zaraz potem pojawiała się myśl, że może Chris jest dla niej lepszy niż Josh pod każdym innym względem. A znała go tyle co nic, nie mogła niczego być pewna co dotyczy jego osoby. A mimo wszystko w głębi czuła, że jest to mężczyzna dla niej, taki przy którym nie będzie się nudzić, nawet jeśli zostanie w miejscu. Poranek był miły, jak tamte z Joshem... Tak trudno było przestać ich porównywać. Czy zawsze tak jest, że gdy utraci się miłość życia, kolejną porównuje się do poprzedniej? A może po prostu to ona była najgorszą wdową we wszechświecie. Nie umiała sobie odpowiedzieć na te pytania. Postanowiła jednak, że skupi się na tu i teraz, bo tu i teraz jest ktoś, z kim chciała spędzić ten czas. Wyrzuty sumienia będzie mieć później, na pewno ją dopadną. Ale teraz, teraz po prostu chciała być z Chrisem.
Po kilku minutach wyszła więc z łazienki, ubrana w koszulę Chrisa i tylko w nią. Od razu zauważyła, że mężczyzna jest pochłonięty pisaniem. Przez chwilę mu się przyglądała, bo był to widok fascynujący. Uwielbiała obserwować ludzi pochłoniętych swoją pasją. Sama potrafiła wpadać w taki trans kiedy wychodziła w nowe miejsca z aparatem i znajdywała coś, co chciała uwiecznić. Raz czy dwa prawie się przez taki trans zabiła, a ile razy potknęła, to trudno było policzyć.
Po dłuższej chwili podeszła do mężczyzny i objęła go od tyłu, pochylając się, by móc go pocałować.
- Czyżbyś poczuł inspirację? - czy to ona nią była? Poprzednia bohaterka książki Chrisa nie była z tego faktu zadowolona. Alaska nie miała nic przeciwko... chyba. - Nie będę ci przeszkadzać i zajmę się śniadaniem. - zaproponowała, prostując się. Choć kusiło ją przeczytać co zapisał, to powstrzymała się. Ona nie lubiła pokazywać swoich prac w trakcie tworzenia, więc raczej to też dotyczyło innych twórców.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Obiecywał sobie solennie, że kiedyś jej wszystko opowie i na dodatek będzie to historia ze szczęśliwym zakończeniem. Taka w której na końcu pojawia się księżniczka w jej osobie i dzięki temu książę zapomina o tamtych ponurych czasach. Mogła nawet uznać, że wówczas był zamieniony w bestię, która nie zachowywała się poprawnie. Dopiero moc prawdziwej miłości miała obudzić w nim dżentelmena i kogoś, kto był w stanie założyć rodzinę. Nie chodziło o dzieci, bo oboje ich nie chcieli i było to dla nich jasne, ale o siebie i pewnie psa, którego w końcu uda się mu odzyskać. Właśnie takie miał plany, choć jeszcze nie wypowiedział żadnego z nich na głos. Ba, nawet nie do końca zdawał sobie z nich sprawę, ale wynikało to z faktu, że nie sądził nigdy, że jeszcze dostanie szansę na jakiekolwiek szczęście. Według karmy powinien zdechnąć gdzieś samotnie, zapijaczony i zapomniany przez wszystkich. Mimo tego, że usilnie starał się tak skończyć (a nałóg był ciągle z nim) to okazało się, że jednak otrzymał drugą szansę. Niesamowite było to, że pochodziła ona akurat od Josha, bo właśnie tak widział obecność Alaski w swoim życiu. Wszak, gdyby nie ta cała twarz to zapewne nie zwróciłaby na niego uwagi, a reszta była już historią.
Dlatego, gdy tylko wszedł temat jej udziału w jego szczęściu uśmiechnął się szeroko.
- Oczywiście, że dzięki tobie – nie kłamał, dała mu nadzieję, że naprawdę ma szansę na odkupienie i teraz pozostawało jedynie najtrudniejsze, czyli nie spieprzyć tego. Dobrze wiedział, że jest ekspertem w tej dziedzinie i że mógłby uczyć młodych adeptów sztuki obracania wszystkiego co dobre w popiół. Najgorszym jednak był fakt, że nie wiedział jak się przed tym bronić. Może i do końca nie zdawał sobie sprawy, że jest osobą decyzyjną, bo gdyby tak było to przecież zrobiłby wszystko, by zapobiec tej katastrofie. Tyle, że ciągle wydawało mu, że pewne rzeczy się po prostu dzieją. Wiedział, że to szkodliwe i tchórzliwe podejście, ale był tylko i aż człowiekiem, który na dodatek popełniał całą masę błędów.
Pierwszy z nich? To, że znowu zaczął notować i szukać w swoim codziennym życiu inspiracji. Po historii z Pearl przysięgał sobie, że nie będzie tego robić, bo wtedy zaszło to za daleko i skończyło się katastrofą. Obecnie zaś, gdy miał szansę na porzucenie tego we wszystkie diabły i zajęcie się nowym związkiem… jak nałogowiec wracał do swojego największego uzależnienia, jakim było pisanie. Nie sądził, że komukolwiek wyjdzie to na dobre, bo już dawno zrozumiał, że jego aspiracje literackie zawsze doprowadzają do czegoś nieprzewidzianego i przykrego, ale mimo to nie mógł się powstrzymać. To było silniejsze od niego i gorsze niż jakikolwiek rodzaj alkoholu, który sączył, próbując zapomnieć o tym, że niegdyś był pisarzem. Najwyraźniej jednak o tym tak łatwo się nie zapominało, bo wystarczyło poranne rozluźnienie, a już zapisywał kartki swoim koślawym pismem i mniemał, że jest gotowy do odkrycia kolejnej tajemnicy. Zaś do tego potrzebował nadal rozwiązania zagadki sprzed lat. Obiecywał sobie, że sprawę pożaru pozostawi do wygaśnięcia (jakkolwiek żałośnie i adekwatnie do brzmiało), a mimo tego nie mógł darować sobie grzebania w tym śledztwie. Nie powinien wpuszczać do swojego życia dawnej kochanki, ale bez niej nie mógł rozwiązać tej sprawy. Wszystko to brzmiało zupełnie jak perpetuum mobile – jego wena twórcza pociągała za sobą przeszłość, która niosła zbrodnię i mogła zaważyć na jego związku z Alaską. Dlatego, gdy wróciła w jego koszuli i objęła go z tyłu, pokręcił głową i szybko zrzucił z biurka wszystko, co na nim się znajdowało.
Nie mógł znowu w to wchodzić, nie mógł ponownie nakręcać spirali samospełniającej się przepowiedni z problemami, które generował. – Najpierw zajmij się mną – zaproponował więc z uśmiechem, sadzając dziewczynę na biurku i całując powoli.
To się liczyło, nie żadne słowa, które miały ożywić trupa sprzed lat, a tym bardziej nie żadna historia, która zakładała podpalenie z premedytacją. Był skłonny nawet w to uwierzyć, choć gdy tego poranka rozstali się z Alaską i powróciła do swojego domu, skrupulatnie pozbierał z podłogi wszystkie notatki, by do nich wrócić w dogodnej chwili.

koniec
Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ