coś niecoś potrafię
: 21 kwie 2022, 14:20
Życie w stadninie zdecydowanie wyglądało trochę inaczej po tej strasznej wichurze, która przewinęła się przez Lorne. Straty jakie spowodowała były ogromne, cała ściana budynku zawaliła się na kilka boksów i choć remont powoli dobiegał końca, wszystko odzyskiwało swój dawny blask, to jednak czegoś w tym wszystkim brakowało. Jeden boks, a raczej to co z niego zostało i wciąż nie było poskładane do kupy stał pusty. Wcześniej mieszkała w nim biała klacz, Padma nie zdążyła się nią zaopiekować i była przez to całkiem rozbita. Z jednej strony wdzięczna losowi, że nie musiała patrzeć na długie cierpienie okaleczonego zwierzęcia, a z drugiej zawiedziona, że nie mogła pomóc jej w najgorszym momencie jej życia. Kiedy dojechała było już po wszystkim, klacz już dawno była za tęczowym mostem.
Padma ostatnimi czasy spędzała w stajni mnóstwo czasu, więcej niż musiała. Pomagała przy drobnych pracach remontowych, a nierzadko też prowadziła lekcje, bo choć nie była wykwalifikowanym instruktorem to na jeździe konnej trochę się znała i próbowała pomóc Melis jak tylko potrafiła. Choćby przez dorzucenie swojej cegiełki do dziennego utargu z lekcji. Nie było to dla niej żadnym problemem, kiedy robiła to co kochała.
Dziś jednak zajęła się majsterkowaniem i podjęła się składania boksów, całkiem sama, bo jednak nie miały zbyt wielu pracowników. Żaden z niej nie był dobry naprawiacz, więc przez chwilę próbowała złożyć te deski do kupy, jedną nawet przybiła, ale na tym jej renowacja się skończyła.
Zamiast tego postanowiła zająć się bardziej sentymentalną robotą. Już dawno miała w planach to zrobić, wiedziała, że Melis nie będzie miała nic przeciwko. Chciała upamiętnić jakoś uśpioną klacz i namalować coś nad jej starym boksem. Kupiła farbki i zaczęła wcielanie swojego planu w życie. Stała właśnie na drabinie, skupiona na swoim arcydziele. Do jej uszu docierały tylko pomiaukiwania kociąt, które niedawno przyszły na świat. Nie miała zielonego pojęcia, że pomoc nadciąga.
remi blackwell