: 01 wrz 2021, 20:47
Przygryzła wargę, starając się z całych sił nie parsknąć śmiechem, podczas gdy wysłuchiwała relacji Chandry. Przez ten ostatni czas, kiedy nie miały możliwości się kontaktować, Lyrze trochę brakowało obecności – nawet takiej wirtualnej – przyjaciółki w swoim życiu. Chandra była zupełnie inna niż jej znajomi z Lorne Bay, co z pewnością częściowo mogło być wynikiem różnic kulturowych, które mimo wszystko pomiędzy nimi występowały.
– No, nie jest to tak całkiem zmyślone. Ponoć szczególnie upodobali sobie mięso jasnowłosych dziewic – skwitowała złośliwe, obrzucając Ginsberg spojrzeniem od stóp do głów. – Pewnie nie powinnam ci tego mówić, jeśli chcę cię zatrzymać w Lorne, ale od wielu lat mamy tu częste zaginięcia młodych kobiet. Najwięcej jest ich na początku wiosny – powiedziała konspiracyjnym tonem, bo przecież niedługo zbliżał się wrzesień, czyli wiosna w Australii. Jednak Lyra nie była tak dobra w zachowywaniu pokerowej twarzy i kłamaniu, więc Chandra prawdopodobnie dość szybko mogła się zorientować, że Raynott tylko ją wkręca. Zresztą sama Lyra jako dziecko też pewnie nasłuchała się dziwnych opowieści o społeczności aborygeńskiej – zwłaszcza ich tajemniczych tradycjach! – ale ta kwestia nigdy szczególnie jej nie zajmowała. Może dlatego, że na co dzień nie miała z nimi żadnego związku.
– Przecież w Ameryce też macie pająki! – wtrąciła się, bo gdzieś w niej odezwał się najwyraźniej lokalny patriotyzm. Rzeczywiście pod względem różnego robactwa, czy ogólnie niebezpiecznych zwierząt, Australia nie była wymarzonym miejscem, ale dla Lyry chyba i tak najgorsze były węże. To one budziły w niej prawdziwy strach!
Pochyliła się, żeby zobaczyć, co też Chandra wypisała w tym ogłoszeniu i po przeczytaniu w duchu uznała, że chyba też by się nie zgłosiła. Uwielbiała przyjaciółkę, ale nigdy w życiu nie chciałaby jej usługiwać. Ani dla niej pracować.
– Hmm, dziwne – mruknęła pod nosem, nie przyznając się do prawdziwych myśli. Uniosła wzrok na Chandrę, a na jej twarzy wyraźnie odmalowało się zamyślenie. Przez chwilę kalkulowała. – W porządku, możemy pójść do mnie. Ale nie mieszkam sama, tylko ze współlokatorem i jego psem – zaznaczyła, nie wiedząc, czy ostrzega Chandrę przez tamtą dwójką, czy raczej powinna zrobić odwrotnie. – Za ile zjawi się twój szef? – dopytała.
Chandra Ginsberg
– No, nie jest to tak całkiem zmyślone. Ponoć szczególnie upodobali sobie mięso jasnowłosych dziewic – skwitowała złośliwe, obrzucając Ginsberg spojrzeniem od stóp do głów. – Pewnie nie powinnam ci tego mówić, jeśli chcę cię zatrzymać w Lorne, ale od wielu lat mamy tu częste zaginięcia młodych kobiet. Najwięcej jest ich na początku wiosny – powiedziała konspiracyjnym tonem, bo przecież niedługo zbliżał się wrzesień, czyli wiosna w Australii. Jednak Lyra nie była tak dobra w zachowywaniu pokerowej twarzy i kłamaniu, więc Chandra prawdopodobnie dość szybko mogła się zorientować, że Raynott tylko ją wkręca. Zresztą sama Lyra jako dziecko też pewnie nasłuchała się dziwnych opowieści o społeczności aborygeńskiej – zwłaszcza ich tajemniczych tradycjach! – ale ta kwestia nigdy szczególnie jej nie zajmowała. Może dlatego, że na co dzień nie miała z nimi żadnego związku.
– Przecież w Ameryce też macie pająki! – wtrąciła się, bo gdzieś w niej odezwał się najwyraźniej lokalny patriotyzm. Rzeczywiście pod względem różnego robactwa, czy ogólnie niebezpiecznych zwierząt, Australia nie była wymarzonym miejscem, ale dla Lyry chyba i tak najgorsze były węże. To one budziły w niej prawdziwy strach!
Pochyliła się, żeby zobaczyć, co też Chandra wypisała w tym ogłoszeniu i po przeczytaniu w duchu uznała, że chyba też by się nie zgłosiła. Uwielbiała przyjaciółkę, ale nigdy w życiu nie chciałaby jej usługiwać. Ani dla niej pracować.
– Hmm, dziwne – mruknęła pod nosem, nie przyznając się do prawdziwych myśli. Uniosła wzrok na Chandrę, a na jej twarzy wyraźnie odmalowało się zamyślenie. Przez chwilę kalkulowała. – W porządku, możemy pójść do mnie. Ale nie mieszkam sama, tylko ze współlokatorem i jego psem – zaznaczyła, nie wiedząc, czy ostrzega Chandrę przez tamtą dwójką, czy raczej powinna zrobić odwrotnie. – Za ile zjawi się twój szef? – dopytała.
Chandra Ginsberg