: 23 cze 2022, 15:00
Zmarszczyła brwi wciąż niewiele rozumiejąc. Nie dowiedziała się nawet, o czym myślała Alice a o co jej ojciec się wściekł. Krążyła po omacku i trochę to ją irytowało, bo sama była w pracy bardzo konkretna. Najgorszej, że atmosfera gabinetu oraz siedzenie w obcisłym sztywnym zestawie nie dodawało jej luzu. Wręcz przeciwnie. Czuła się osobą poważniejszą niż zwykle i ciężko jej było wybić się z tego zachowania. Ostatnio wsiąkła tak bardzo, że przekraczała wszystkie możliwe limity sztywniactwa. Dobrze, że chociaż weekendami postanowiła nieco odpuścić i grać w barach w nieco innym wydaniu niż teraz.
- Był zły za to, że się pocałowałyśmy? – zapytała wprost, bo miała dość tych podchodów. Mówienie pół słówkami lub bez nazywania rzeczy po imieniu mogło wymęczyć człowieka. – Byłyśmy młode, chciałyśmy tylko tego spróbować. Nic więcej. – To była niewinna zabawa, którą nieco wybielała. Bo czy wtedy coś poczuła? Na pewno zaczęła porównywać całowanie się z chłopakami z pocałunkiem z przyjaciółką. Jednak nie dopuszczała do myśli czegoś, co z biegiem lat samo wyszło. Ujawniło się jako pociąg do płci pięknej, przed czym się nie wzbraniała, ale też nie chodziła z transparentem i wolała, żeby rodzina się o tym nie dowiedziała.
- Więc to przez niego nie przyszłaś? Bo wiedział, że się pocałowałyśmy i się wkurzył? – Musiała mieć to czarno na białym. Jak na tacy, z której brałaby garściami gdyby tylko chciała zranić Alice. Ona jednak pragnęła jedynie zrozumieć całą sytuację i tamte wydarzenia. – Mogłaś do mnie napisać albo zadzwonić. Cokolwiek. – W tamtych czasach komórki jeszcze nie były zbyt znane, ale posiadały telefon stacjonarny i gdyby Janelle usłyszała z samochodu dźwięk telefonu, to od razu by do niego pognała. – Cholera Alice, chciałabym być teraz na ciebie zła, że nie postarałaś się bardziej, ale mam w tym też swoją winę. To ja cię namówiłam do tego pocałunku. Gdyby nie to.. – Dalej by się przyjaźniły. Może nie tak mocno, jak kiedyś, ale żadna nie miałaby żalu do drugiej i może inaczej potoczyłoby się ich życie. – Przepraszam, że przeze mnie musiałaś się z tym zmagać. – Z ojcem, który nie był przychylny młodocianym eksperymentom, bo skąd Janelle mogła wiedzieć, że Underwood spodobało się to bardziej? Już wtedy a nie tak jak u niej dopiero po paru latach. Że gdyby teraz zaczęły się całować, to zwróciłyby uwagę na swą atrakcyjność i być może nie opierałyby się temu (bo obie były dorosły i mogły robić co chciały).
O czym ona myślała? Reddick nawet nie powinna brać takich rzeczy pod uwagę zwłaszcza, że Alice była zamężna. Głupota.
alice underwood
- Był zły za to, że się pocałowałyśmy? – zapytała wprost, bo miała dość tych podchodów. Mówienie pół słówkami lub bez nazywania rzeczy po imieniu mogło wymęczyć człowieka. – Byłyśmy młode, chciałyśmy tylko tego spróbować. Nic więcej. – To była niewinna zabawa, którą nieco wybielała. Bo czy wtedy coś poczuła? Na pewno zaczęła porównywać całowanie się z chłopakami z pocałunkiem z przyjaciółką. Jednak nie dopuszczała do myśli czegoś, co z biegiem lat samo wyszło. Ujawniło się jako pociąg do płci pięknej, przed czym się nie wzbraniała, ale też nie chodziła z transparentem i wolała, żeby rodzina się o tym nie dowiedziała.
- Więc to przez niego nie przyszłaś? Bo wiedział, że się pocałowałyśmy i się wkurzył? – Musiała mieć to czarno na białym. Jak na tacy, z której brałaby garściami gdyby tylko chciała zranić Alice. Ona jednak pragnęła jedynie zrozumieć całą sytuację i tamte wydarzenia. – Mogłaś do mnie napisać albo zadzwonić. Cokolwiek. – W tamtych czasach komórki jeszcze nie były zbyt znane, ale posiadały telefon stacjonarny i gdyby Janelle usłyszała z samochodu dźwięk telefonu, to od razu by do niego pognała. – Cholera Alice, chciałabym być teraz na ciebie zła, że nie postarałaś się bardziej, ale mam w tym też swoją winę. To ja cię namówiłam do tego pocałunku. Gdyby nie to.. – Dalej by się przyjaźniły. Może nie tak mocno, jak kiedyś, ale żadna nie miałaby żalu do drugiej i może inaczej potoczyłoby się ich życie. – Przepraszam, że przeze mnie musiałaś się z tym zmagać. – Z ojcem, który nie był przychylny młodocianym eksperymentom, bo skąd Janelle mogła wiedzieć, że Underwood spodobało się to bardziej? Już wtedy a nie tak jak u niej dopiero po paru latach. Że gdyby teraz zaczęły się całować, to zwróciłyby uwagę na swą atrakcyjność i być może nie opierałyby się temu (bo obie były dorosły i mogły robić co chciały).
O czym ona myślała? Reddick nawet nie powinna brać takich rzeczy pod uwagę zwłaszcza, że Alice była zamężna. Głupota.
alice underwood