I thought that we are bygones, but then you show up at my door
: 06 lip 2021, 13:29
#1 outfit
Niektórzy ludzie uważali, że skoro jesteś singielką, nie masz męża i gromady dzieci i generalnie spędzasz popołudnia leżąc do góry brzuchem na kanapie, oglądając rozgrywki krykieta i pijąc piwo, to mogą cię bezczelnie nagabywać. To właśnie pomyślała sobie Ally, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. To pewnie pani Ragg przyszła po prośbie, żeby Ally zajęła się jej dziećmi, bo ona koniecznie musi pojechać na duże zakupy, a z dziećmi to za dużo zachodu. Po co robisz sobie dzieci jeśli potem oddajesz je pod opiekę innym? Ally wcale nie narzekała na brak zajęć. Owszem w tej chwili zażywała prostego relaksu, ale większość dnia spędziła na rzece, a później w swoim warsztacie.
- Idę - rzuciła marudnym tonem, aby zwlec się z kanapy i ruszyć do drzwi, myśląc nad tym prostym, niewiele znaczącym życiem jakie prowadziła i na jakie od zawsze była skazana. Miała kiedyś okazję się wyrwać, ale wróciła na stare śmieci ze złamanym sercem i podeptanym poczuciem wartości, które dodajmy nigdy nie było wysokie. Nie wiedziała, że Julia jest w Lorne Bay. Zapewne wyjechała do Melbourne czy do innego wielkiego miasta, malować akty i szokować nimi na wystawach. Ally jednak rzadko wyściubiała nos poza okolice Sapphire River. Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć po drugiej stronie drzwi była Julia. Niestety nie posiadała lipka, przez które mogłaby podejrzeć kto stoi po drugiej stronie. Z impetem otwarła drzwi, a na ustach już miała kąśliwą uwagę do pani Ragg, kiedy u swego progu zobaczyła Julię. Minęły lata, ale nie mogłaby jej nie rozpoznać, pomylić z kimś innym, zbyt dobrze miała wyryty jej obraz. Ally zastygła, oniemiała, a przez jej głowę przebiegało milion myśli na sekundę, jeszcze więcej uczuć, chociaż na jej twarzy dominowało zdumienie. W końcu nic nie powiedziała, zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Znó była bezpieczna. Oparła dłonie na drewnianych drzwiach. Tak naprawdę zamknęła jej drzwi nie z zaskoczenia, ani powodowana złością. Nie, przeraziły ją jej własne uczucia, tęsknota. Emocje, które powinny dawno zostać zapomniane. Serce biło jej mocno.
-Och ty debilko! - powiedziała do siebie cicho, po czym wzięła głęboki, uspokajający oddech i ponownie otwarła drzwi, na twarz przybierając przepraszający uśmiech.
- Przepraszam... po prostu... zaskoczyłaś mnie. Cześć. - rzuciła, a na jej twarzy na chwilę pojawiła się radość z tego spotkania. Oczywiście wiedziała, że tłumaczenie się zaskoczeniem było grubymi nićmi szyte, ale miała nadzieję, że Julia nie będzie pytać.
- Wejdź proszę. - zaproponowała, robiąc jej miejsce i myśląc o tym, że w domu ma bałagan, a sama też nie wygląda jakoś reprezentacyjnie.
Julia Crane
Niektórzy ludzie uważali, że skoro jesteś singielką, nie masz męża i gromady dzieci i generalnie spędzasz popołudnia leżąc do góry brzuchem na kanapie, oglądając rozgrywki krykieta i pijąc piwo, to mogą cię bezczelnie nagabywać. To właśnie pomyślała sobie Ally, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. To pewnie pani Ragg przyszła po prośbie, żeby Ally zajęła się jej dziećmi, bo ona koniecznie musi pojechać na duże zakupy, a z dziećmi to za dużo zachodu. Po co robisz sobie dzieci jeśli potem oddajesz je pod opiekę innym? Ally wcale nie narzekała na brak zajęć. Owszem w tej chwili zażywała prostego relaksu, ale większość dnia spędziła na rzece, a później w swoim warsztacie.
- Idę - rzuciła marudnym tonem, aby zwlec się z kanapy i ruszyć do drzwi, myśląc nad tym prostym, niewiele znaczącym życiem jakie prowadziła i na jakie od zawsze była skazana. Miała kiedyś okazję się wyrwać, ale wróciła na stare śmieci ze złamanym sercem i podeptanym poczuciem wartości, które dodajmy nigdy nie było wysokie. Nie wiedziała, że Julia jest w Lorne Bay. Zapewne wyjechała do Melbourne czy do innego wielkiego miasta, malować akty i szokować nimi na wystawach. Ally jednak rzadko wyściubiała nos poza okolice Sapphire River. Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć po drugiej stronie drzwi była Julia. Niestety nie posiadała lipka, przez które mogłaby podejrzeć kto stoi po drugiej stronie. Z impetem otwarła drzwi, a na ustach już miała kąśliwą uwagę do pani Ragg, kiedy u swego progu zobaczyła Julię. Minęły lata, ale nie mogłaby jej nie rozpoznać, pomylić z kimś innym, zbyt dobrze miała wyryty jej obraz. Ally zastygła, oniemiała, a przez jej głowę przebiegało milion myśli na sekundę, jeszcze więcej uczuć, chociaż na jej twarzy dominowało zdumienie. W końcu nic nie powiedziała, zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Znó była bezpieczna. Oparła dłonie na drewnianych drzwiach. Tak naprawdę zamknęła jej drzwi nie z zaskoczenia, ani powodowana złością. Nie, przeraziły ją jej własne uczucia, tęsknota. Emocje, które powinny dawno zostać zapomniane. Serce biło jej mocno.
-Och ty debilko! - powiedziała do siebie cicho, po czym wzięła głęboki, uspokajający oddech i ponownie otwarła drzwi, na twarz przybierając przepraszający uśmiech.
- Przepraszam... po prostu... zaskoczyłaś mnie. Cześć. - rzuciła, a na jej twarzy na chwilę pojawiła się radość z tego spotkania. Oczywiście wiedziała, że tłumaczenie się zaskoczeniem było grubymi nićmi szyte, ale miała nadzieję, że Julia nie będzie pytać.
- Wejdź proszę. - zaproponowała, robiąc jej miejsce i myśląc o tym, że w domu ma bałagan, a sama też nie wygląda jakoś reprezentacyjnie.
Julia Crane