Two guys and rocks
: 14 mar 2022, 22:07
#Chyba 24
W ostatnich tygodniach niezwykle wiele wydarzyło się w życiu Hyde’a - począwszy od rozmowy z biologiczną siostrą z którą chyba powoli dochodził do jako takiego porozumienia po ponad dwudziestu latach rozłąki, prze próbę naprawy swoich relacji z adopcyjnymi rodzicami aż po cały uczuciowy rozgardiasz powiązany z Julią oraz wiadomość iż może zostanie niedługo ojcem. Może gdyż kobieta nie była pewna kto jest ojcem dziecka, które nosiła pod sercem i ta myśl irytowała go na wielu płaszczyznach, sprawiając, że w ostatnich dniach chodził… poddenerwowany. A ten stan w przypadku pana Terrell należał do niezwykle niebezpiecznych, głównie przez jego skłonności do rozwiązywania spraw za pomocą pięści, jakie były dla niego charakterystyczne podczas czasów nastoletnich, gdy wypominano mu rodzinną tragedię.
Potrzebował się wyżyć.
I to nie w byle jaki sposób - potrzebował porcji adrenaliny jaka przepłynęłaby przez jego ciało połączonej z okrutnym zmęczeniem mięśni. Takim, aby ledwo był w stanie ruszyć ręką po tym wszystkim, a po powrocie do domu zwyczajnie padł, nawet nie zdejmując z siebie ubrań. Dłoń sama sięgnęła po telefon, a palce napisały odpowiednią wiadomość ustalając odpowiedni termin spotkania.
I tak też znalazł się tutaj - w ostatnim miejscu, w którym dało się zaparkować pośrodku lasu deszczowego. Kiedyś, gdy był małym dzieckiem bardzo bał się podobnych miejsc, trwało to jednak tylko do czasu gdy uświadomił sobie, że przyszło mu mieszkać z gorszym potworem, jakim była jego biologiczna matka. Widząc znajomy samochód sam zsiadł z motocyklu (jego kochany mustang nadal był w naprawie) i ściągnął kask, zerkając w stronę dobrego kumpla.
- Gotowy? - Spytał, ściskając jego dłoń w ramach powitania. Sam Hyde jak zawsze był przygotowany podręcznikowo w cały, potrzebny im sprzęt, butelki z wodą, piersiówkę z whisky oraz przygotowane jedzenie na wynos - w końcu gdy dojdą do samego szczytu, z pewnością będą głodni a Hyde, jako rasowy szef kuchni uwielbiał karmić innych ludzi swoimi specjałami. - Znalazłem nową ścianę, na którą możemy wejść. Znajomy mówił mi, że jest wymagająca ale ponoć warto. - Zapowiedział, po czym schował kluczki kask do schowka a kluczyki do plecaka, by ruszyć wąską ścieżką, która miała doprowadzić ich na miejsce. Milczał przez chwilę, ta cisza jednak nie była czymś złym -wręcz przeciwnie, Hyde O. Terrell doskonale wiedział, że w towarzystwie kumpla może pozwolić sobie na przerwy zadumy, pozbawione paplania ozorem. Nigdy nie wytrzymywał jednak w takich okolicznościach długo, to też zerknął kątem oka na twarz Roberta. - Co u Ciebie? Piszesz teraz coś nowego? - Spytał z zaciekawieniem, samemu posiadając komplet wszystkich dzieł, jakie stworzył jego przyjaciel. Doskonale wiedział, że wszelako pojmowany show-biznes był ciężkim kawałkiem chleba, sam poświęcił wiele aby znaleźć się w pozycji rozpoznawalnego szefa kuchni z własnym programem, książkami kucharskimi oraz całą ta otoczką - i dlatego właśnie nie widział niczego dziwnego we wspieraniu przyjaciela. Ostrożnie odsłonił wielki liść stojący na ich drodze, by w końcu mogli ujrzeć niemal pionową ścianę skalną, która miała być dzisiejszego dnia ich celem.
Robert Brown