doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#46

Ostatnie tygodnie były szalone! No, ale to w sumie dobrze, przynajmniej nie miała czasu zastanawiać się nad tym jak to znowu jej w życiu nie wyszło. Była idealnym bohaterem tej piosenki Budki Suflera i gdyby tylko interesowała się polską sceną muzyczną to na bank to byłby jeden z jej ulubionych utworów. No ale się nie interesowała i niestety jej nie znała. Znała natomiast plan swoich pierwszych zajęć w tym semestrze. Dostała się na doktorat, miała wykładać psychologię biznesu jakimś tumanom na pierwszych latach studiów i już nie mogła się tego doczekać! Dodatkowo tradycyjnie pomagała w ogarnianiu rodzinnego biznesu, sprawy księgowe przychodziły jej teraz o wiele łatwiej i sprawniej odkąd siedziała tylko w jednej księdze rachunkowej, a nie jeszcze u tego psychopaty Logana Blackwella. Tak, tamten rozdział miała już zamknięty. Miłosne rozczarowania jej nie obchodziły i skupiała się na swojej pracy i pomocy innym. W końcu zaczęli do niej przychodzić pierwsi, prawdziwi pacjenci, co było chyba jej największym osiągnięciem. Co prawda nie miała jeszcze najlepszych warunków do prowadzenia terapii, ale się starała! Nieco to było utrudnione, bo nie posiadała jeszcze swojego gabinetu z prawdziwego zdarzenia, ale to wszystko było tylko kwestią czasu, a przynajmniej tak sobie tłumaczyła.
Większym problemem były biegające po całym domu zwierzaki. Tyfon był naprawdę grzecznym pieskiem, nie miała mu nic do zarzucenia, ale kot jej siostry był po prostu diabłem wcielonym i w ogóle się nie słuchał (bo oczywiście zwierzę Zoyi było ta kurewsko idealne jak i pańcia). Chciała mieć odrobinę spokoju żeby móc popracować więc zamknęła się w swoim gabinecie i próbowała skupić się na zrobieniu ładnej prezentacji dla swoich studentów. Przez chwilę nawet jej się udawało, ale usłyszała głośny huk tłuczonego szkła, aż bała się wyjść z pomieszczenia żeby zobaczyć co się stało.
- Co narobiły? - Zapytała widząc, że w salonie krząta sie Crea. - O nie... moja lampa, przywiozłam ją z Londynu - jęknęła, bo to była piękna lampa, Zoya ją bardzo lubiła, przypominała jej o tych super czasach kiedy martwiła sie tylko o swoje wyniki na Oxfordzie. - Trzeba to posprzątać - zauważyła mądrze, bo nikt przecież nie chciał żeby piesku albo kotku sobie coś wbiło w łapę. Na pierwszy rzut oka było jednak widać, że Zoya jest trochę zmęczona tym brakiem zorganizowania i faktem, że żadna z jej rzeczy nie jest na swoim miejscu. Była chorą pedantką i perfekcjonistką więc przeszkadzało jej to strasznie, ale brała tylko głęboki oddech i starała sie zachować jak należy.

crea henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
bezdomna dziennikarka — THE CAIRNS POST
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka, samozwańcza pani detektyw, która za wściubianie nosa w nieswoje sprawy, aktualnie szuka nowej pracy.
- 4 -

Myślała, że do czasu, w którym znajdzie nową pracę i doczeka się pierwszej wypłaty, wytrzyma mieszkając w samochodzie i myjąc się w tutejszej szkole, po zamknięciu, ale wyjazd Zoyi był idealną okazją żeby porzucić szybko koczowniczy tryb życia. Być może, gdyby rzeczywiście spędziła tam cały miesiąc, jej plecy powykrzywiałyby się we wszystkie strony, a bólu w karku nie byłaby się pozbyć przez najbliższe stulecie. Czyli w zasadzie zostałaby z nim do końca swoich dni, a te się nieco dłużą, gdy jest się bezdomnym. Przynajmniej w przypadku Crei. Miała nadzieję, że nim siostra wróci z podróży, zdąży zabrać swoje rzeczy i uniknąć pytań, ale sprawy się skomplikowały.
Naprawdę starała się usuwać w cień i nie wadzić, ale nie od dziś wiadomo, że bałaganiarstwo miała we krwi. Choć zarzekała się, że będzie po sobie ścielić kanapę każdego ranka, przypominała sobie o tym dopiero późnym popołudniem albo pod wieczór. Kubki po kawie zmywała na bieżąco, o ile nie zostawiła takiego w łazience albo na podłodze przy kanapie. Te zaś były najgorsze, bo pamięć o nich wracała do niej dopiero następnego ranka, kiedy wstając potykała się o taki kubek i wylewała całą zawartość na podłogę. O ile resztki kawy do tego czasu zdążyły zaschnąć, nie było jeszcze tragedii, ale kilka razy zdarzyło jej się biegać w popłochu za papierowymi ręcznikami, walcząc z czasem, bo istniało spore ryzyko, że przez takie akcje spóźni się do pracy. W dodatku z dnia na dzień wzrastało w niej poczucie winy, że choć obiecywała, że to będzie tylko kilka dni, to siedziała już tutaj o wiele za długo.
Próbowała akurat doprowadzić do porządku salon, kiedy zza pleców dobiegł ją głośny dźwięk tłuczonego szkła. Zastygła na chwilę ze szmatką do ścierania kurzu w ręce. W głowie odezwał się cichy głosik, który mówił, że może jeśli zamknie oczy na kilka sekund i się odwróci, to tak naprawdę będzie po wszystkim, ale nie była już dzieckiem i wiedziała, że czas prędko zareagować, nim na polu bitwy pojawią się pierwsze ofiary.
Jęknęła widząc pozostałości lampy, rozrzucone na podłodze i pospiesznie odgoniła Tyfona i Kota żeby pozbierać szkło do worka.
- Obiecuję, że kiedyś pojadę do Londynu i kupię ci nową. Albo jakąkolwiek skąd chcesz - spojrzała przepraszająco na Zoyę i na znak szczerej przysięgi, wysunęła dwa palce do góry, choć wiedziała, że takie pamiątki ciężko zastąpić. Pewnie sama by się wkurwiła gdyby ktoś jej popsuł coś do czego miała sentyment, ale szkopuł w tym, że obecnie i tak nie posiadała jakiegoś wielkiego dobytku. Co najwyżej magnesy na lodówkę.
- Ja to ogarnę, a ty... Możesz w sumie przypilnować żeby dzieciaki się nie pokaleczyły jak będę sprzątać, co? - no bo to jasne, że piesku i kotku są najlepszym potomstwem jakie może się trafić i nie chciałaby żeby coś im się stało.

Zoya Henderson
ambitny krab
nick
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- W porządku, to tylko lampa - powiedziała na spokojnie, biorąc głęboki oddech. Była oazą spokoju. Teraz musiała sobie wizualizować, że leży sobie na złotych piaskach na Bora Bora. Wróciłaby tam w tej chwili, natychmiastowo, za pomocą pstryknięcia palcami. Niestety, nikt jeszcze teleportacji nie wymyślił, ale może kiedyś.. kto wie. Może się uda. Zoya też posiadała magnesy na lodówce! Miała ich całkiem sporo, głównie dlatego, że Sameen przywoziła jej z każdej swojej podróży. To była taka ich umowa, że gdy blondynka wracała to na drzwiach lodówki pojawiał się nowy magnes. Dzięki temu Henderson wiedziała, że jej przyjaciółka była cała i zdrowa.
- Wiesz co? Ty ich przypilnuj, a ja posprzątam - nie dlatego, że jej nie ufała czy coś w tym stylu! Po prostu była jedną z tych osób, które uważały, że zawsze są w stanie zrobić coś lepiej niż ktoś inny! Poza tym, było coś o czym nie chciała myśleć. Lepiej było zająć się sprzątaniem niż martwić się, że spóźnia jej się okres. Nie powinien. Nawet miesiączkę miała wyregulowaną jak w zegarku, a teraz coś poszło nie tak. Obawiała się tego, co taka sytuacja może oznaczać, szczególnie, że zdarzyło jej się mieć niezobowiązujący stosunek seksualny z facetem, który kiedyś mocno ją irytował. Trzymała ten problem dla siebie, chociaż może nie powinna, bo kto jak nie siostra byłby w stanie jakoś jej pomóc? Były w końcu dla siebie najbliższą rodziną. Na razie jednak Henderson wzięła się w garść i zaczęła sprzątać rozwaloną lampę. Pozbierała większe odłamki szkła wrzucając je do odpowiedniego pojemnika na szkło, a resztą szybko odkurzyła, żeby przypadkiem pieskowi czy kotkowi nic się nie stało. Gdy skończyła to odłożyła wszystko w odpowiednie miejsca, a później stanęła przed siostrą i wzięła głęboki oddech. - Okres mi się spóźnia - brzmiało to tak głupio, zupełnie irracjonalnie. Czuła się nawet jak skończona wariatka.

crea henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
bezdomna dziennikarka — THE CAIRNS POST
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka, samozwańcza pani detektyw, która za wściubianie nosa w nieswoje sprawy, aktualnie szuka nowej pracy.
- No dobra - z ulgą przystała na warunki, w duchu ciesząc się, że temat lampy został zamknięty. Co prawda jeśli nadarzy się jakaś okazja, a na jej koncie znowu zawitają fundusze, obiecała sobie, że przyniesie jej jeszcze lepszą lampę, taką prosto od serca, w zamian za tą, która uległa destrukcji. Mimo, że Zoya przyjęła to ze spokojem, było jej z tego powodu jeszcze bardziej głupio, biorąc pod uwagę, że odkąd zamieszkała u siostry, wiecznie coś się przez nią działo.
- Tylko ten... Uważaj żeby się nie skaleczyć - dodała poważnym tonem, jeszcze raz spoglądając w kierunku pobojowiska. W zasadzie jeśli ktoś tu miał sobie zrobić krzywdę istniało wysokie prawdopodobieństwo, że to byłaby Crea, bo choć zabawa w detektywa szła jej całkiem nieźle, równocześnie była niesamowitą niezdarą, potrafiąc rozbić sobie kolano na prostej drodze.
Czując, że spełniła swój obowiązek tą krótką uwagą, odciągnęła na bok zwierzaki, co nie było z początku proste, bo Kot i Tyfon nie pałali do siebie sympatią, zwłaszcza po niedokończonej walce, która została im przerwana w kulminacyjnym momencie, rozbiciem lampy. Na szczęście wystarczyło przerzucić sobie kota przez ramię, a ten był zbyt leniwy żeby protestować albo co gorsza, próbować się wyrywać.
Słowa siostry sprawiły, że na chwilę zamarła w miejscu, trawiąc powoli to co do niej dotarło. Obróciła się w jej stronę, ułożyła dłonie na biodrach i otaksowała ją spojrzeniem, jakby w oczach miała jakiś skaner, który był w stanie wychwycić zawartość jej brzucha.
- Długo? - to było pierwsze o czym pomyślała. Jej też nie raz spóźniał się okres, więc może nie było się czym martwić! - Nie wiem czy powinnam pytać, ale... Z kim w takim razie poszłaś do łóżka? - spojrzała na nią, nie kryjąc zaciekawienia. Wścibstwo było jej domeną i każdy kto znał Creę, zdawał sobie z tego sprawę. Przyczyn spóźnienia mogło być wiele, ale niepokój w głosie Zoyi raczej nie wskazywał na stres i przemęczenie.

Zoya Henderson
ambitny krab
nick
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Yhym – mruknęła sprzatając to szkło. Nie miała dziesięciu lat, co jak co, ale sprzątać to ona potrafiła. Pod tym względem była trochę pedantką, okej, nawet nie trochę. U niej zawsze wszystko miało swoje miejsce, a na szafkach nie było nawet grama kurzu. Oczywiście łatwo jej było mieć taki porządek, bo przecież miała Anezkę, która przychodziła do niej prawie codziennie i po prostu sprzatała. Wystarczyło jednak spojrzeć do garderoby Henderson żeby się zorientować jak bardzo poukładaną jest osobą. Nie było opcji żeby Zoya czegoś musiała godzinami szukać, bo po prostu doskonale wiedziała, gdzie co jest. To była akurat jej zaleta. Dlatego tak idealnie sprawdzała się w księgowości, gdy jeszcze pracowała u wujka, a później u Logana. Była świetnie zorganizowana, tym mogła się chwalić na rozmowach kwalifikacyjnych.
Sprzątanie było też miłym odsunięciem myśli od problemów, a tych trochę miała i jednym z nich właśnie postanowiła podzielić się z bliźniaczką. – Zdefiniuj długo... – no było to pojęcie względne! Dla niektórych długo to dwa dni, a dla innych dwa miesiące. – Dwa tygodnie – odpowiedziała jednak najbardziej konkretnie jak było to możliwe. – Myślałam, że to ze stresu... wiesz, nowa praca, akcja z Loganem, cała nasza problematyczna rodzina, dużo ostatnio się działo – a wiadomo, że wiele stresujących sytuacji się później odbija na zdrowiu i funkcjonownaiu organizmu. – Ale teraz to w sumie nie wiem – no i zaczęła obawiać się najgorszego. Chociaż w sumie czy ciąża rzeczywiście byłaby taka zła? Zawsze chciała mieć rodzinę i dzieci, nie ulega jednak wątpliwości, że wolałaby mieć najpierw męża. – Ughhh do czego tu doszło, że muszę Ci się zwierzać z mojego życia erotycznego – jęknęła, bo to raczej zazwyczaj działało w drugą stronę. – Spotkałam się w barze z facetem, który kiedyś do mnie zarywał, ale później mu przeszło – ona tak myślała, on sądził, że Zoya go spławiła. – Miałam zły humor... napilismy się trochę i jakoś samo wyszło – a niestety żadna antykoncepcja nie dawała stu procentowej ochrony. – Myślisz, że powinnam zrobić test, czy jeszcze poczekać? – Westchnęła i usiadła sobie na kanapie na chwilę chowając twarz w dłoniach. Zoya Henderson, doktorantka, wykładowca, współwłaścicielka firmy, samotna matka... co jeszcze!?

crea henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
bezdomna dziennikarka — THE CAIRNS POST
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka, samozwańcza pani detektyw, która za wściubianie nosa w nieswoje sprawy, aktualnie szuka nowej pracy.
Crea czasami zazdrościła siostrze tego, że zawsze wszystko miała uporządkowane. Tych kilka dni spędzonych na tylnej kanapie samochodu uzmysłowiło ją, że powinna zmienić nieco styl życia i zacząć chociażby od układania ubrań, zamiast zrzucania ich na jedną stertę, co w tak małym pomieszczeniu było działaniem niepożądanym, gdyż groziło uduszeniem w trakcie snu. Może jak już wyprowadzi się do własnego mieszkania, weźmie od niej namiary na Anezkę, zwłaszcza, że odkąd pierwszy raz ją zobaczyła, jej angielski się znacznie polepszył. Dotychczasowe miejsca, które zamieszkiwała, choć względnie bywały uporządkowane, w rzeczywistości odbiegały od ideału. Wystarczyło otworzyć szafkę z przyprawami żeby skończyć zasypanym po całości kurkumą. Być może czas spędzony u siostry wyjdzie jej na dobre i zamiast pouczać ją jak się nie skaleczyć, sama coś z tego wyniesie.
Jej wewnętrzny detektyw produkował mapy myśli nie tylko na ścianach, ale i teraz w głowie próbowała ułożyć fakty do kupy. Może w porządki nie była najlepsza, ale dochodzenie szło jej znacznie lepiej, choć dla niektórych bywało irytujące, znaleźć się pod ostrzałem jej spojrzenia, nad którym tak po prawdzie nawet nie panowała.
- Wiesz, no długo jak na spóźniający się okres... Dwa tygodnie to już długo - nie chciała zabrzmieć karcąco, martwiła się o bliźniaczkę. Chociaż dla niektórych okres macierzyństwa powinien się zacząć dużo wcześniej, ona wciąż wychodziła z założenia, że ma przed sobą jeszcze całe życia i to samo tyczyło się siostry, która znów zaczęła stawiać kolejne kroki w układaniu swojego życia od nowa. - W zasadzie to nie aż tak długo, niektórym rzeczywiście ze stresu potrafi spóźniać się nawet miesiąc albo i dwa - dodała łagodniej. Co prawda to były już ekstremalne wypadki, ale przecież nie można było tego wykluczyć. Nie chciała dokładać Zoyi zmartwień, zwłaszcza, że była już wystarczająco poddenerwowana dotychczasowymi sprawunkami, a i Crea dołożyła swoje trzy grosze, zwalając się jej na głowę.
- Ej... - mruknęła w odpowiedzi z udawanym oburzeniem. Prawda była taka, że rzeczywiście głównie działało to jednostronnie, ale nie miała nic przeciwko wysłuchiwaniu rozterek siostry, Po to tu była! (no i nie tylko, ale mniejsza) - Zawsze jak masz jakiś problem do mnie przychodź, od tego mnie masz. Hm... Rozumiem, to jakaś jednorazowa akcja? - zapytała poniekąd z czystej ciekawości, ale w razie gdyby obawy się potwierdziły, warto było ustalić jakiś plan działania. - Szczerze mówiąc, chyba najlepiej będzie zrobić test. Im później się dowiesz, tym mniej czasu będzie na podjęcie decyzji, co dalej, a jeśli to tylko stres... To przynajmniej będziesz spokojniejsza. No i jak coś, będę cały czas przy tobie - zadeklarowała się. Pewnie będąc na miejscu Zoyi, w tym momencie sikałaby ze strachu.

Zoya Henderson
ambitny krab
nick
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya wolała myśleć, że dwa tygodnie to wcale nie tak długo. Takie rzeczy się przecież w naturze zdarzały. Z drugiej strony u niej to nawet miesiączka była w terminie, więc było to dość spore odstępstwo od normy, którą zazwyczaj miała. Stresowało ją to, a taki stan też mógł wszystko jeszcze bardziej pogorszyć niezależnie od tego czy było to opóźnienie wywołane nerwami, czy innymi okolicznościami. Dodatkowo problemem było też to, że Sam nie odzywała się do niej już od jakiegoś czasu. Henderson tym też się martwiła, bo nie chciała żeby przyjaciółce stała się jakaś krzywda, a jednak dobrze wiedziała czym blondynka się zajmuje. To wszystko było dość mocno skomplikowane. Jej życie nie było takie łatwe i przejrzyste jakby tego oczekiwała.
- No właśnie, więc może to nic takiego – pokiwała głową, bo dobrze, że siostra ją w tym zapewniła. Zdarzały się takie przypadki! Zoya chciała być własnie jednym z nich i za jakiś czas śmiać się z tego jak to okres jej się spóźniał przez miesiąc. – To ja jestem od rozwiązywania waszych problemów, a nie wy od moich – przynajmniej bardzo często to w ten sposób działało. Przejmowała się tym co działo się w życiu Williama i Crei, zawsze starała się ich wspierać i ewentualnie wybijać z głowy głupie pomysły. – Oczywiście, że tak. Pewnie nigdy więcej się nie zobaczymy – a przynajmniej nie dlatego, że ona, by tego chciała. To miał byc raz, dobrze się bawili przez chwilę i na tym koniec. Z drugiej strony, jeżeli rzeczywiście była w ciąży to wolałaby powiedzieć o wszystkim przyszłemu ojcu. Lorne Bay było małe, prędzej czy później mógł się jakoś dowiedzieć i dopiero byłaby niepotrzebna drama. – Jakiej decyzji? – Zapytała unoszać lekko brew przyglądając się siostrze w ten sposób. – Jeżeli jestem w ciąży to będę mieć dziecko, tu nie ma jakiejś decyzji do podjęcia – Zoya była odpowiedzialną osobą. Brała na klate konsekwencje swoich akcji. Jeżeli w jej ciele rozwija się jej przyszłe dziecko, to spoko. Może nie tak sobie to wszystko wyobrażała, ale chciała być matką, nawet jeżeli będzie wychowywać dziecko sama. – Ale masz rację, trzeba zrobić test... pewnie żadnego nie masz pod ręką co? – Zapytała i wyciągnęła z kieszeni telefon, bo pomyślala, że zamówi sobie po prostu zakupy z apteki przez jakąś apkę i jej wszystko dowiozą pod drzwi. Życie w XXI wieku było super.

crea henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
bezdomna dziennikarka — THE CAIRNS POST
30 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka, samozwańcza pani detektyw, która za wściubianie nosa w nieswoje sprawy, aktualnie szuka nowej pracy.
Spokój z jakim jej starsza siostra to wszystko przyjmowała, był dla niej zupełnie naturalny, czego niejednokrotnie Crea jej zazdrościła. Sama prawdopodobnie nim zrobiłaby test, miałaby w głowie już cały zestaw czarnych scenariuszy. Z drugiej strony może tak też było i tylko zgrywała przed nią pozorny spokój, ale ciężko było jej to ocenić, bo nie była w stanie jej wejść do głowy. Jedno było pewne - to oni zawsze przychodzili do Zoyi ze swoimi problemami, a nie na odwrót. Zupełnie jakby wszystkie pokłady zdolności układania sobie życia, wyssała z mlekiem matki, nie zostawiając dla reszty rodzeństwa. Albo przynajmniej Crei, bo Willa musiało to po prostu jakoś ominąć, skoro urodził się pierwszy.
Powstrzymała się przed rzuceniem nieprzemyślanego komentarza, zamiast tego zastygając w dziwnym grymasie na twarzy. Nie chciała robić siostrze płonnych nadziei, bo jeśli okaże się, że to jednak jest ciąża, będzie czuła się winna, że ją tak optymistycznie nastawiła. Z drugiej strony nie chciała też żeby ta martwiła się na wyrost, więc postanowiła po prostu nie mówić nic.
- Jesteśmy rodziną, nikt nie jest od niczego, a jeśli masz jakiś problem, to powinnaś pamiętać, że nie jesteś w tym sama i nie masz obowiązku tego dźwigać na barkach! - zaprotestowała, czując wyrzuty sumienia, że sama wiecznie zwalała się jej na głowę, a w zamian... Cóż, dawała na przykład roztrzaskaną lampę.
- Wiesz... Nie chce niepotrzebnie krakać, ale jeszcze się wstrzymaj z takimi wnioskami - zanim ugryzła się w język było już za późno, ale nic nie mogła poradzić na to, że tworzenie na poczekaniu najczarniejszych scenariuszy było właśnie jej domeną. Być może dlatego wiecznie wypłakiwała oczy na kolanach siostry. W przenośni rzecz jasna, bo nie była beksą.
- Po prostu... - urwała, nie wiedząc w jaki sposób powiedzieć, że nie widzi Zoyi w roli matki. Przynajmniej nie na razie. I to nie dlatego, że uważała, że będzie złą matką. Prawdopodobnie z trójki rodzeństwa to ona byłaby tą, która utrzymywałaby wskaźnik potrzeb zawsze na zielono, o ile dałoby się to kiedyś zmierzyć tak jak w Simsach. - Masz tyle ostatnio na głowie, że chyba ciężko mi teraz sobie wyobrazić ciebie, wiesz, jako przyszłej matki. ALE, jeśli tak będzie to o-bie-cu-ję być najlepszą ciocią na świecie! - obiecała gorliwie, gestykulując przy tym zamaszyście rękami, jakby na znak, że jej zaangażowanie zaczęło się właśnie tu i teraz.
- Nie, ale możemy skoczyć do apteki albo zamówić przez internet - zaproponowała, niemalże czytając siostrze w myślach. Na szczęście mimo wzlotów i upadków, które ciągnęły się za nią w tym nieuporządkowanym życiu, wiedziała, że takie cuda jak zakupy internetowe prężnie funkcjonują.

Zoya Henderson
ambitny krab
nick
ODPOWIEDZ