Do you know what friendship is… it is to be brother and sister
: 19 lut 2022, 20:31
— No dalej, Presley. Dasz radę!!! — w powietrzu rozległ się dziecięcy głos chłopca w długich, kręconych włosach i o wiele za dużych dżinsowych ogrodniczkach. Stał zadowolony na dachu lokalnego kiosku, ponaglając siostrę znajdującą się na przeciwnym dachu śmietnika (tak dla odmiany). Chłopiec zamachał rękami, usiłując zachęcić dziewczynę do skoku. Odległość nie była duża, może jakieś półtora metra, jednak dla małych szczyli wyglądało to jak jebana przepaść — Nie bądź baba! — skwasił się na twarzy, krzyżując rączki na klatce piersiowej i wzdychając głośno ze zniecierpliwienia. Feddie nie lubił czekać. Lubił, kiedy rzeczy działy się tu i teraz, a nie za pięć minut czy, co gorsza, za chwilkę, bo wszyscy doskonale wiedzieli, że chwilka zazwyczaj trwała całą pieprzoną wieczność. Był przekonany, że Presley z łatwością pokona odległość do przeskoczenia. W końcy od zawsze miałą strasznie długie nogi, wystarczyłby tylko jeden krok tak naprawdę i już byłaby po jego stronie. Nie chciał jednak za dużo na nią krzyczeć. Była dziewczyną, a mama zawsze powtarzała, że dla takich trzeba być zawsze genelemantem, czy jakoś tak. Nigdy nie umiał zapamiętać tego trudnego słowa, ale najważniejsze, że wiedział, co znaczy!
Nagle usłyszał rosnące na sile odgłosy chłopaków z placu zabaw. Kurcze blaszka. Już tu są, uświadomił sobie, a niewielkie serduszko aż podeszło do samego gardła. Tommy i spółka — trzech NIEGRZECZNYCH gagatków, którzy od zawsze siali postrach na osiedlowych placach zabaw. Kradli kanapki, a niekiedy nawet bili inne dzieciaki! Byli starsi o dwa lata od niego, rok od Presley i uważali, że wszystko im wolno. Fed ich nienawidził. Tak szczerze. Z całego Prescottowego serduszka. Zawsze byli dla niego niemili i kiedy tylko mieli okazje, naśmiewali się z ogrodniczek od mamy. Na co dzień starał się ich unikać jak ognia, jednak dzisiejszego dnia wraz z Presley wywinęli im małego psikusa.. Cały ranek zbierali do worka robaki. Wszystko, co tylko napatoczyło się pod rękę; glizdy, mrówki, pająki, WSZYSTKO, a następnie, zakradli się do plecaka Tommiego, gdy ten grał z chłopakami w piłę i wsypali mu wszystko do plecaka. Obserwowali z ukrycia, kiedy krzyczał jak baba na widok robactwa i śmiali się do rozpuku, oczywiście do momentu, w którym Tommy ich nie zauważył. Potem już tylko biegli ile sił w nogach, prosto przed siebie, byle jak najdalej. Wspięli się dzielnie na najbliże drzewo, a z niego przeskoczyli tuż na śmietnik. Freddie nie sądził, że Tommy tak szybko ich znajdzie. Przełknął głośniej ślinę i podskoczył nerwowo.
— Presley szybko!! Są na dole — wykrzyczał szeptem, wyciągając rękę w stronę siostry, a następnie łapiąc ją, gdy tylko ta znalazła się na odpowiednim dachu. Oczywiście wcale nie potrzebowała jego pomocy, ale zawsze chciał być w tym wszystkim dobrym bratem. — Dobra, teraz trzeba być cicho. Podsadzę cię tam, a potem ty mi podasz rękę, okej? — wyszeptał ledwo słyszalnie plan akcji i chwile później kroczyli już wspólnie po kiosku, podchodząc do wysokiego muru. — Zrobię siodełko, czekaj — splótł dłonie i nachylił się do przodu, by Presley mogła z łatwością wspiąć się na ręce brata, a następnie przeskoczyć na murek.
Presley Prescott