: 15 maja 2022, 20:38
Mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, ale żeby ktoś pchnął go ku rozwinięciu skrzydeł, najpierw rzeczywiście musiałby pozwolić sobie na otrzymanie tej pomocy. Jeśli jej nie chciał – jeśli nie dzielił się z nikim swoją twórczością, niemożliwym było zachęcenie bruneta do dalszego eksplorowania własnego talentu. Gia nie znała jednak tego rodzaju problemów, ponieważ sama podchodziła do własnych pasji w pełni zaangażowana. Oddawała im się w całości, nie bojąc się połączyć własnych zainteresowań z życiem zawodowym, choć to niejednokrotnie kończyło się klęską. Miała za sobą bowiem sprzedaż własnoręcznie wykonywanej biżuterii, glinianych wazonów a także próbę wyżycia z malowania obrazów, na których zarobiła do tej pory całe trzy dolary. Jak widać, kariera malarki nie była jej pisana, ale i tak nie bała się o tym przekonać. Może posiadała swego rodzaju wrodzoną odwagę, a może po prostu była wyjątkowo naiwna, ale jeśli nawet, to właśnie te cechy pozwalały jej się tym nie przejmować.
Kiedy przyznał, że i z białym bzem miał gdzieś kiedyś do czynienia, Faraday uśmiechnęła się. Nie był to jednak jeden z tych uśmiechów, które serwowało się drugiej osobie, aby przyjemnym akcentem zakończyć temat. Nie, ona naprawdę odczuła szczerą radość z powodu tego, że udało mu się przywołać pamięcią coś więcej. Tak to już bywa, kiedy inna osoba wyrazi zainteresowanie czymś, co dla nas samych jest konikiem. Gdyby chciał dalej o tym słuchać, Gia pewnie skłonna byłaby opowiadać mu o kwiatach godzinami, ale… No dziś chodziło przede wszystkim o to, aby znalazł wymarzony prezent dla swojej mamy, w czym ona oczywiście zamierzała brunetowi pomóc. - Chyba? - dopytała, a jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Chwilę później ściągnęła obie ku sobie, nad czymś jakby się zastanawiając. Łagodny grymas zadowolenia wpełzł na jej twarz, kiedy pochwalił jej wybór. Zaraz jednak odstawiła lnianą świeczkę na szafkę, aby sięgnąć po kolejną z tych, które pachniały bzem. - Możemy umówić się tak, że jeśli zdecydujesz się na coś innego, tamta po prostu będzie gratisem - zaproponowała, a propozycja ta zeszła się w czasie z odkręceniem kolejnej świeczki, którą chwilę później znów podsunęła brunetowi pod nos. Rozumiała jego dylemat, ponieważ gdyby sama znalazła się po drugiej stronie barykady, musiałaby najpewniej zmierzyć się z identycznym. Uwielbiała zapach bzu, ale kochała też wszystko to, co nietypowe, dlatego szczególne miejsce w jej sercu znajdowała właśnie ostatnia z zaproponowanych przez nią pozycji. Dokładnie ta, która mogła stać się małym podarkiem dla bruneta, gdyby tylko ten zdecydował się na zakup czegoś jeszcze. Gianna miała tutaj tak niewielu klientów, iż czuła się zobowiązana do tego, aby dbać o każdego z nich. Przynajmniej sporadycznie.
Sonny Chapman
Kiedy przyznał, że i z białym bzem miał gdzieś kiedyś do czynienia, Faraday uśmiechnęła się. Nie był to jednak jeden z tych uśmiechów, które serwowało się drugiej osobie, aby przyjemnym akcentem zakończyć temat. Nie, ona naprawdę odczuła szczerą radość z powodu tego, że udało mu się przywołać pamięcią coś więcej. Tak to już bywa, kiedy inna osoba wyrazi zainteresowanie czymś, co dla nas samych jest konikiem. Gdyby chciał dalej o tym słuchać, Gia pewnie skłonna byłaby opowiadać mu o kwiatach godzinami, ale… No dziś chodziło przede wszystkim o to, aby znalazł wymarzony prezent dla swojej mamy, w czym ona oczywiście zamierzała brunetowi pomóc. - Chyba? - dopytała, a jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Chwilę później ściągnęła obie ku sobie, nad czymś jakby się zastanawiając. Łagodny grymas zadowolenia wpełzł na jej twarz, kiedy pochwalił jej wybór. Zaraz jednak odstawiła lnianą świeczkę na szafkę, aby sięgnąć po kolejną z tych, które pachniały bzem. - Możemy umówić się tak, że jeśli zdecydujesz się na coś innego, tamta po prostu będzie gratisem - zaproponowała, a propozycja ta zeszła się w czasie z odkręceniem kolejnej świeczki, którą chwilę później znów podsunęła brunetowi pod nos. Rozumiała jego dylemat, ponieważ gdyby sama znalazła się po drugiej stronie barykady, musiałaby najpewniej zmierzyć się z identycznym. Uwielbiała zapach bzu, ale kochała też wszystko to, co nietypowe, dlatego szczególne miejsce w jej sercu znajdowała właśnie ostatnia z zaproponowanych przez nią pozycji. Dokładnie ta, która mogła stać się małym podarkiem dla bruneta, gdyby tylko ten zdecydował się na zakup czegoś jeszcze. Gianna miała tutaj tak niewielu klientów, iż czuła się zobowiązana do tego, aby dbać o każdego z nich. Przynajmniej sporadycznie.
Sonny Chapman