: 27 sty 2022, 12:24
Lyra o dziwo w ogóle całkiem często spotykała się z nieoczywistymi, nieco dziwnymi sytuacjami i chyba po prostu starała się podchodzić do nich maksymalnie na luzie, bo tak było łatwiej, niż stresować się i przejmować albo potem długo rozpamiętywać. Nawet w ciągu paru ostatnich miesięcy miała przynajmniej kilka takich, nie licząc nawet utknięcia w windzie z Olliem! Złamanie nogi w wyniku skoku z wagonika, który się potem rozbił? Check. Prawie wpakowanie się na halloweenową imprezę nudystów? Check. Zaczepianie po pijaku jakiegoś chłopaka, który okazał się tak miły, że odprowadził ją pod drzwi? Check. Tak więc pogawędka z Olliem tego ranka chyba nie była najdziwniejszą sytuacją, w jakiej brała udział.
– Tak, to brzmi totalnie jak Bowie – zaśmiała się. – Nawet jak ktoś nie lubi ludzi to nie ma szans, żeby nie polubił Bowie. Ona jest jak ten wyjątek, który potwierdza regułę. – No dobra, może to ostatnie kompletnie nie pasowało do przekazu, jaki wynikał ze słów Raynott, ale naprawdę Lyra uważała przyjaciółkę za kogoś, kto ma w sobie po prostu to coś. Jakiś taki wewnętrzny blask czy coś innego, choć nawet w jej głowie brzmiało to wyjątkowo kiczowato. – Tylko pobudki na niej chyba nie zawsze należą do najprzyjemniejszych, ale przyzwyczaisz się – skwitowała ze śmiechem, zakładając, że pewnie jeszcze nie raz i może nie dwa będzie miał okazję na niej kimać. Chyba że jednak Bowie użyczy mu kawałek swojego łóżka. Aczkolwiek z tym też trzeba uważać – Lyra tak pozwalała Ryderowi spać w swoim, że w końcu zostali parą.
– Oj, dużo wcześniej. Poznałyśmy się jeszcze w szkole. Usiadłyśmy w jednej ławce i szybko się okazało, że całkiem sporo nas łączy. – Na przykład podejście do wagarów, choć Lyra i tak była wtedy znacznie bardziej porządna i jak opuszczała lekcje to częściej ze względu na treningi. – Tutaj w ogóle mieszkamy razem dość krótko, wprowadziłyśmy się w grudniu. Wcześniej Ryder mieszkał tu z innymi przyjaciółmi, ale oni się wynieśli – wyjaśniła pokrótce, nie wchodząc w szczegóły, bo te nawet dla niej prawdę mówiąc były trochę niezrozumiałe w pewnych kwestiach. W międzyczasie wyłożyła na talerz jajecznicę oraz tosty i jeden z nich postawiła przed chłopakiem. – Smacznego. Chociaż ostatnio czytałam, że to straszna gafa tak mówić, bo niby podważa się umiejętności kucharza. Ale ja się nie pogniewam – stwierdziła z rozbawieniem, siadając po drugiej stronie przed swoim talerzem. W ogóle określenie jej mianem kucharza było już trochę na wyrost!
Ollie mytes
– Tak, to brzmi totalnie jak Bowie – zaśmiała się. – Nawet jak ktoś nie lubi ludzi to nie ma szans, żeby nie polubił Bowie. Ona jest jak ten wyjątek, który potwierdza regułę. – No dobra, może to ostatnie kompletnie nie pasowało do przekazu, jaki wynikał ze słów Raynott, ale naprawdę Lyra uważała przyjaciółkę za kogoś, kto ma w sobie po prostu to coś. Jakiś taki wewnętrzny blask czy coś innego, choć nawet w jej głowie brzmiało to wyjątkowo kiczowato. – Tylko pobudki na niej chyba nie zawsze należą do najprzyjemniejszych, ale przyzwyczaisz się – skwitowała ze śmiechem, zakładając, że pewnie jeszcze nie raz i może nie dwa będzie miał okazję na niej kimać. Chyba że jednak Bowie użyczy mu kawałek swojego łóżka. Aczkolwiek z tym też trzeba uważać – Lyra tak pozwalała Ryderowi spać w swoim, że w końcu zostali parą.
– Oj, dużo wcześniej. Poznałyśmy się jeszcze w szkole. Usiadłyśmy w jednej ławce i szybko się okazało, że całkiem sporo nas łączy. – Na przykład podejście do wagarów, choć Lyra i tak była wtedy znacznie bardziej porządna i jak opuszczała lekcje to częściej ze względu na treningi. – Tutaj w ogóle mieszkamy razem dość krótko, wprowadziłyśmy się w grudniu. Wcześniej Ryder mieszkał tu z innymi przyjaciółmi, ale oni się wynieśli – wyjaśniła pokrótce, nie wchodząc w szczegóły, bo te nawet dla niej prawdę mówiąc były trochę niezrozumiałe w pewnych kwestiach. W międzyczasie wyłożyła na talerz jajecznicę oraz tosty i jeden z nich postawiła przed chłopakiem. – Smacznego. Chociaż ostatnio czytałam, że to straszna gafa tak mówić, bo niby podważa się umiejętności kucharza. Ale ja się nie pogniewam – stwierdziła z rozbawieniem, siadając po drugiej stronie przed swoim talerzem. W ogóle określenie jej mianem kucharza było już trochę na wyrost!
Ollie mytes