Better than Judge Judy Sheindlin
: 16 sty 2022, 15:40
Sprawa o naruszenie praw autorskich nie jest ani emocjonująca, ani nawet nie przynosi zastrzyku adrenaliny. Melville była pewna wygranej, przede wszystkim ze względu na przychylne analizy sądowych biegłych. Oczywiście, zarówno jedna jak i druga strona, powoływały dodatkowo swoich specjalistów, ale to nie miało wielkiego znaczenia. Wszystko układało się nad zwyczaj dobrze, co zresztą było jej teraz na rękę. Przede wszystkim ze względu na inną, głośną sprawę, jaka właśnie prowadziła. Media huczały o aresztowaniu młodego chłopaka, Muzułmanina, którego oskarżano o przygotowywanie zamachu bombowego w stolicy Australii. Kto został jego obrońcą? Melville Lewis. Już nakręciła medialną burzę o rasistowskim podejściu prokuratury, o uprzedzeniach religijnych i kulturowych, o naruszeniu dobrego imienia i braku poszanowania dla jej klienta. Czy był winny? Sama jeszcze nie wiedziała. Ale kierowała się złotą zasadą, wyniesioną z Harvardu: jeśli chcesz oskarżenia - idziesz do prokuratora, jeśli chcesz osądu, zapytaj sędziego, a jeśli chcesz obrony, przychodzisz do mnie. Nie oceniała, wyzbywała się uprzedzić. Była jak lwica, gotowa użyć broni atomowej, by wybronić swojego klienta.
Budynek sądu opuściła razem z Otto, klientem. Właściwie klientem było wydawnictwo, ale to prawa autorskie Otto zostały naruszone w tej sprawie. W ramach świętowania zwycięstwa, mieli wpaść na późny obiad do jednej z restauracji. Mel, ubrana w jedwabną koszulę i czarną spódnicę skinęła na swój samochód. Czarny Bentley Bentayga, przypominał raczej czołg aniżeli pojazd zdatny do użytku na małych ulicach Lorne Bay. Niemniej, wsiadła za kierownicę, a gdy tylko odpaliła silnik, kazała mężczyźnie zapiąć pasy. Była piratem drogowym. Nie. Stop. W każdej sferze życia wyciskała dwieście procent normy. Nawet z ograniczeń prędkości.
– Wydawnictwo zdradziło mi, że pracujesz nad nową książką? – zapytała, kiedy już przechodzili przez drzwi restauracji, a kelner zaprowadził ich do odpowiedniego stolika. Podał jej nawet kartę win, ale Mel pokręciła tylko głową.
– Zamierzam zjeść krwisty stek i popić go piwem. – uśmiechnęła się do nieco zmieszanego kelnera. Mel była raczej drobna, stanowczo piwo nie pasowało do jej idealnie wyprasowanej, miękko opadającej na ramionach koszuli.
otto driscoll
Budynek sądu opuściła razem z Otto, klientem. Właściwie klientem było wydawnictwo, ale to prawa autorskie Otto zostały naruszone w tej sprawie. W ramach świętowania zwycięstwa, mieli wpaść na późny obiad do jednej z restauracji. Mel, ubrana w jedwabną koszulę i czarną spódnicę skinęła na swój samochód. Czarny Bentley Bentayga, przypominał raczej czołg aniżeli pojazd zdatny do użytku na małych ulicach Lorne Bay. Niemniej, wsiadła za kierownicę, a gdy tylko odpaliła silnik, kazała mężczyźnie zapiąć pasy. Była piratem drogowym. Nie. Stop. W każdej sferze życia wyciskała dwieście procent normy. Nawet z ograniczeń prędkości.
– Wydawnictwo zdradziło mi, że pracujesz nad nową książką? – zapytała, kiedy już przechodzili przez drzwi restauracji, a kelner zaprowadził ich do odpowiedniego stolika. Podał jej nawet kartę win, ale Mel pokręciła tylko głową.
– Zamierzam zjeść krwisty stek i popić go piwem. – uśmiechnęła się do nieco zmieszanego kelnera. Mel była raczej drobna, stanowczo piwo nie pasowało do jej idealnie wyprasowanej, miękko opadającej na ramionach koszuli.
otto driscoll