Currently not working on my issues
: 08 sty 2022, 21:15
#26
Gemma miała już dość tych upałów, mimo że generalnie była człowiekiem, który wolał lato niż zimę. Nie żeby w Australii specjalnie doświadczali tego ostatniego... nie musiała nigdy odśnieżać podjazdu i nigdy nie jeździła po lodzie. No ale w tym roku miała jakieś dziwne podejrzenia, że z tego upału może wyjść coś niedobrego. Na przykład kolejny pożar w ich pięknym domu zwanym tym właśnie kontynentem. Dlatego czekała na deszcz, z niepokojem obserwując suche pobocza. A już zwłaszcza dzisiaj, kiedy jechała do Audrey Bree Clark popracować nad wspólnym projektem. No i w sumie trochę podejrzewała, że to dziwne uczucie niepokoju nie do końca jest związane z pogodą, a po prostu z nią. Jej życie ostatnio było dziwnie, podejrzanie... no sama nie wiedziała co, chyba poukładane? W końcu nie było na horyzoncie podejrzanego faceta, ani podejrzanej dziewczyny... romansów też miała jakoś mało. Więc oczywiście podejrzewała, że zaraz coś postanowi się jej zrzucić na głowę i wszystko rozpierdoli. Co w sumie było dość typowe dla jej życia, więc naprawdę chyba nie powinna się spodziewać czegoś innego. W końcu to nie było coś, z czego człowiek wyrastał, nie? jeśli był magnesem na kłopoty, to... no to raczej te kłopoty trzymały się człowieka aż do końca. I chyba Gemma trochę czuła gdzieś pod skórą, że nie jest jej pisane długie życie i dotrwanie do starości, a raczej młoda śmierć. Ale to temat na inny dzień i inną rozmowę. Bo teraz jechała do Audrey, czy raczej pod jakiś inny, dziwny adres, który jej podała i zatrzymała się po drodze po szejki i lody, więc kiedy przybyła, od razu uniosła swoje zakupy w górę. - przybywam z odrobiną wytchnienia! - zawołała, a potem uśmiechnęła się ładnie. Musimy się trochę schłodzić, bo w tej temperaturze mój mózg nie odróżni koali od krokodyla.. - dodała, unosząc brwi i wzdychając ciężko, bo upał dawał się we znaki!
Gemma miała już dość tych upałów, mimo że generalnie była człowiekiem, który wolał lato niż zimę. Nie żeby w Australii specjalnie doświadczali tego ostatniego... nie musiała nigdy odśnieżać podjazdu i nigdy nie jeździła po lodzie. No ale w tym roku miała jakieś dziwne podejrzenia, że z tego upału może wyjść coś niedobrego. Na przykład kolejny pożar w ich pięknym domu zwanym tym właśnie kontynentem. Dlatego czekała na deszcz, z niepokojem obserwując suche pobocza. A już zwłaszcza dzisiaj, kiedy jechała do Audrey Bree Clark popracować nad wspólnym projektem. No i w sumie trochę podejrzewała, że to dziwne uczucie niepokoju nie do końca jest związane z pogodą, a po prostu z nią. Jej życie ostatnio było dziwnie, podejrzanie... no sama nie wiedziała co, chyba poukładane? W końcu nie było na horyzoncie podejrzanego faceta, ani podejrzanej dziewczyny... romansów też miała jakoś mało. Więc oczywiście podejrzewała, że zaraz coś postanowi się jej zrzucić na głowę i wszystko rozpierdoli. Co w sumie było dość typowe dla jej życia, więc naprawdę chyba nie powinna się spodziewać czegoś innego. W końcu to nie było coś, z czego człowiek wyrastał, nie? jeśli był magnesem na kłopoty, to... no to raczej te kłopoty trzymały się człowieka aż do końca. I chyba Gemma trochę czuła gdzieś pod skórą, że nie jest jej pisane długie życie i dotrwanie do starości, a raczej młoda śmierć. Ale to temat na inny dzień i inną rozmowę. Bo teraz jechała do Audrey, czy raczej pod jakiś inny, dziwny adres, który jej podała i zatrzymała się po drodze po szejki i lody, więc kiedy przybyła, od razu uniosła swoje zakupy w górę. - przybywam z odrobiną wytchnienia! - zawołała, a potem uśmiechnęła się ładnie. Musimy się trochę schłodzić, bo w tej temperaturze mój mózg nie odróżni koali od krokodyla.. - dodała, unosząc brwi i wzdychając ciężko, bo upał dawał się we znaki!